do 4745 funtów nie płaci się tam żadnych podatków (w porownaniu u nas 2789 zlotych), do 6765 tylko 10% od różnicy 6765-4746 funtow. W Polsce przy tych dochodach jeszcze niedawno przy przeliczeniu walut wchodzilo sie juz w 30% prog. Innymi slowy, mozna tam zarobic godne pieniadze bez obawy ze aparat przemocy panstwa wiekszosc Ci zabierze.
http://ebiznesmeni.pl/forum/viewtopic,p,3515.html
nic dodać i nic ująć, niestety dziennikarze w Polsce to coraz częściej imbecyle lub leniwce. pamiętam reportaż o Polakach w Irlandii w Wyborczej. "dziennikarz" napisał m.in. "...w poddublińskim Cork" (to tak jakby napisać "w podwarszawskim Wrocławiu" :) albo, że Polacy nie mogą zrozumieć Irlandczyków, ponieważ ci "mieszają język angielski z irlandzkim" :))))). kto się choć trochę orientuje wie, że to bzdura do kwadratu. takich kwiatków w tym jednym reportażu było bez liku.
dziennikarze z samej istoty wykonywnej profesji popełniają kompromitujace błędy. Nie można być znawcą wszystkiego, a zazwyczaj przedstawiciele tego zawodu biorą się jak leci za każdy temat. M.in. z tego właśnie względu ja na przykład prawie w ogóle nie czytam gazet, a już zupełnie nie biorę pod uwagę tego, co w nich jest wypisywane. Przed 1989 rokiem poziom żurnalistyki był wyraźnie wyższy, choć w zestawieniu z innymi rodzajami piśmiennictwa i tak w sumie ubogi.
skąd sie brały te milionowe nakłady trybuny? tak doskonała gazeta była ze cały kraj walił do kiosków co dzien by nacieszyć sie wysokim poziomem dziennikarstwa
Autor subtelnie uświadamia nas, że i Anglia i Polska są jej częściami i że w żadnej z nich nie ma raju. Skundlić się można i tam i tu, przyzwoicie pracować i żyć można tam i tu. Po prostu Europa staje się naszą ojczyzną, bo jest nią i zawsze był ten kawałek powierzchni globu, na którym pracujemy, jemy, śpimy i rozmnarzamy się. I czy trzeba nam czegoś wiecej? Narodowości, historii przodków, religii? A po co?
A ile kosztuje bochenek chleba, ubezpieczenie samochodu oraz wynajecie kawalerki w Warszawie i w takim - dajmy tu na to - Edynburgu?
Wiesz, progi sa tam wyzej, gdyz zycie jest drozsze. A swoja droga slyszalem, ze coraz wiecej Polakow wyjezdza z Wlk. Brytanii kierujac sie do...Skandynawii.
No proszę, odkryłeś znowu starą prawdę socjalistów, skoro ludzie wyjeżdzają z naszego kochanego socjalistycznego kraju, to w żadnym wypadku nie dlatego bo chcą lepiej zarabiać, ale po prostu głupi są bo nie potrafią wziąść pod uwagę rzekomo wyższych kosztów życia za granicą. W ten sposób Kubańczyk ma tak samo dobrze Brytyjczyk, bo przecież koszty życia... i wszystko jasne, tylko na wszelki wypadek nie zapomnijmy postawić na granicy żołnierzy z karabinami gdyby jednak obywatele nie pojęli naszej genialnej socjalistycznej logiki.
kiedyś wszystko się jeszcze odwróci i ci zadufani w sobie Anglosasi będą szukać szcześcia w naszym słowiańskim świecie - Moskwie, Warszawie, Pradze, Budapeszcie.
"Zadufani w sobie anglosasi" to są jedynie w Twojej głowie. Nie pasują do Twojej wizji świata, zrobiłeś więc sobie z nich komiksowe straszydła, śmieszne to i prostackie, to wszystko na co stać kogoś opierającego swoje poglądy o innych nacjach na tendencyjnych wyrwanych z kulturowego kontekstu przedrukach. Oczywiście, jak masz młotek w ręku to wszystko wygląda jak gwóźdź, więc przykładów na głupotę wśród anglosasów można podać tony, tyle że robiąc to pokazujesz jedynie jak bardzo sam jesteś zadufany w sobie.
czemu "zadufani w sobie"? Bo maja lepiej? Aż tak im zazdrościsz? to dość smutne.
A czy np. nieznajomość (nieuczenie się) języków obcych wśród Angoli czy Amerykanów w gruncie rzeczy nie świadczy o zadufaniu w sobie?
Tradycyjnie "zapomnial" o pewnym drobiazgu - roznicy w zarobkach. Progi podatkowe sa wyzsze, bo tez ludzie wiecej zarabiaja.
Chcesz mi powiedzieć że uczenie się obcych języków świadczy o braku zadufania w sobie???
Zastanawiałeś się może jaka jest najbardziej powszechne GŁÓWNE przyczyny dla których ludzie uczą się obcych języków? Ano, przygotuj się, to będzie dla Ciebie szok:
1) po to aby móc się dogadać z ludźmi w innych krajach
2) dostać lepszą pracę
Ciekawe ile Polaków by się uczyło obcych języków gdyby na całym świecie mogliby się dogadać po polsku a najlepiej płatne prace nie wymagałyby znajomości innych języków niż polski.
Mylisz przyczyny ze skutkami. Słyszałeś kiedyś o rządzie który obniżył podatki bo ludzie więcej zarabiają??? Powinno być, ludzie więcej zarabiają, bo progi podatkowe są wyższe.
Gdy ja wyjechałam na Zachód znałam biegle niemiecki, angielski i rosyjski. Łacinę miałam w szkole a trochę francuskiego nauczyłam się dla żartu. I początkowo pracowałam jako sprzątaczka, chętnie pracowałam jako sprzątaczka, ponieważ mogłam sobie sama ustalać godziny pracy i dawało mi to dużo wolności. "Państwo", u jakich nieraz zdarzało mi się pracować, szokowało mnie niejednokrotnie kołtuństwem i brudasowstwem. U nas w domu naczynia zmywało się ew. w misce albo zlewozmywaku, ale spłukiwało koniecznie pod bieżącą wodą. Tam natomiast w jednej części zlewozmywaka napełnionej wodą z płynem naczynia należało umyć, a w drugiej części napełnionej wodą- wypłukać. Nie mieli oni też pojęcia, o tak prostej rzeczy jak kolejność zmywania: najpierw szkło, potem sztućce, następnie talerze, garnki i na końcu patelnie. Woda do płukania po paru minutach była taka sama, jak ta do zmywania. Cóż... Teraz mają nowocześniej i zmywarki do naczyń. Po otwarciu cuchną one i trzeba je dodatkowo nawaniać. Ale "postęp jest". Dla uczciwości powiem też, że bardzo wielu ludzi, u których sprzątałam, było w porządku i na poziomie. Tym którzy się dziwili,że mimo wykształcenia zajmuję się sprzątaniem tłumaczyłam potrzebę wolności dysponowania czasem i mówiłam,że u nas w Polsce wszyscy ludzie są wykształceni, co najmniej zawodowo. I że znamy języki, czytamy prasę i na bieżąco światową literaturę (ja czytałam i znajomi czytali i na tym się opierałam). Od zawsze trzymam się zasady,że wszędzie może być mi źle i wszędzie może być mi dobrze. Warunkiem tego drugiego jest rozpoznanie sytuacji i dostosowanie się do niej w ramach możliwych do zaakceptowania. Dla pierwszego przypadku wystarczy ponarzekać a winę za niepowodzenia zwalać na innych. W pewnym wywiadzie z Murzynką w tv niemieckiej powiedziała ona: "mama mi mówiła, że jak życie daje ci cytryny, to rób z nich lemoniadę". Według mnie to smakowita zasada na dobre życie.
że wciąż bywają jeszcze inne (wyższe) pobudki.
Ano wyjezdzaja, wyjezdzaja. Ciekawe tylko jaki wplyw na ich wyjazdy ma fakt istniejacej w Wlk. Brytanii placy minimalnej oraz lepszych praw pracowniczych ( za finansowe oszukiwanie pracownika w UK groza przedsiebiorcom bardzo wysokie kary itp. )?
"A czy np. nieznajomość (nieuczenie się) języków obcych wśród Angoli czy Amerykanów w gruncie rzeczy nie świadczy o zadufaniu w sobie?"
nie. angielski jest obecnie jezykiem miedzynarodowym, czy tego chcesz, czy nie. i angole czy amerykanie maja ten komfort że nie musza sie go uczyć.
"wyobraź sobie jliber,
że wciąż bywają jeszcze inne (wyższe) pobudki."
te pobudki bywaja dla nikłego procenta ludzi. wiekszosc uczy sie jezyka ktory bedzie do czegos przydatny, inaczej np: litewski czy fiński bylby w Polsce nie mniej popularny niz angielski, a przynajmniej niz np: wloski. aczkolwiek moja znajoma uczy sie... słowackiego, wlasnie "z pobudek". tylko ze ludzi z takim nastawieniem jak ona jest niewiele...
" Ciekawe tylko jaki wplyw na ich wyjazdy ma fakt istniejacej w Wlk. Brytanii placy minimalnej oraz lepszych praw pracowniczych ( za finansowe oszukiwanie pracownika w UK groza przedsiebiorcom bardzo wysokie kary itp. )?"
Ciekawe jaki wplyw na ich wyjazdy ma fakt istnienia w WLk. Brytanii miejsc pracy, na co bezpośredni wpływ mają omg liberalne ulatwienia dla przedsiębiorców i niskie koszty pracy i założenia i prowadzenia działalności.
nie wiem czy wiesz, ale to co napisałaś to pochwała wolności gospodarczej i nisko regulowanej pracy... z tego co piszesz wynika że pradziwy z Ciebie liberał (liberałka?)...
acha, ale z tym przesadziłaś:
"mówiłam,że u nas w Polsce wszyscy ludzie są wykształceni, co najmniej zawodowo"
hoho, ale imponujące! wykształcenie zawodowe! słuchacze musieli być pod wrażeniem.
" I że znamy języki, czytamy prasę i na bieżąco światową literaturę (ja czytałam i znajomi czytali i na tym się opierałam).
troszeńku kłamałaś. "języki" czyli podstawy rosyjskiego, a "Pravda" to nie prasa światowa...
acha, no i to:
"kolejność zmywania: najpierw szkło, potem sztućce, następnie talerze, garnki i na końcu patelnie. "
jest obrzydliwe. nie wmówisz mi że to higieniczniejsze niż zmywarki...
to, o czym mówisz (odnośnie zmywania), jest zapewne efektem "urynkowienia" wodociągów.
rozumiem zatem, że np. północnej Afryki, terenów byłego ZSRR czy Ameryki Łacińskiej nie zaliczasz do społeczności międzynarodowej.
A co to ma do rzeczy? Faktem jest, ze Irlandczycy znacznei wiecej zarabiaja, wiec wyzsza kwota wolna od podatku po prostu nie swiadczy o tym, ze podatki sa tam nizsze od nas, tak jak twierdziles.
Koniec, kropka.
do czego pijesz?
Odpowiedz więc na pytanie, ilu Polaków uczyłoby się obcych języków z "wyższych pobudek" (w cudzysłowiu bo to może być tylko subiektywny ranking)? Uważasz że więcej niż amerykanów?
A ja nie miałbym nic przeciwko podwyższeniu płacy minimalnej do poziomu brytyjskiego - jeżeli tylko obniżymy znacznie podatki do poziomu w W Brytanii to będzie to możliwe dzięki wyższym płacom bez dużego zwiększenia bezrobocia. Płaca minimalna przeciętnemu etatowcowi nie przynosi ani złotówki korzyści, płace nie mogą być wyższe niż na wolnym rynku, chyba że kosztem zwiększonego bezrobocia. Ale jak płace są i tak wysokie (dzięki niskim podatkom), to wprowadzenie nawet wysokich płac minimalnych jest nieszkodliwe (najlepszy możliwy wynik interwencjonizmu państwa to właśnie "nieszkodliwe").
Mówienie o oszustwach pracodawcy jest śmieszne gdy pracownik stawia się na drugi dzień do pracy. Skoro ktoś mnie oszukał to idę z tym do sądu a nie pozwalam się dalej oszukiwać. A jeżeli dalej się pozwalam "oszukiwać" to to nie jest żadne oszukiwanie ale po prostu część warunków pracy na które się pracownik dobrowolnie zgadza. Nie dobrowolnie bo nie ma pracodawcy który by zapewnił lepsze? No cóż, na Księżyc też nie polecę ale to nie znaczy że mnie ktoś do życia na Ziemi zmusza.
Chciałbym poznać lewicowy rząd który obniży podatki bo ludzie więcej zarabiają....
Jeżeli od 1000zl zaplace 100zl podatku to jest mniej niz gdybym od 1000zl zaplacil 500zl podatku, tu naprawde wystarczą podstawy arytmetyki. Ale widać wolisz "kropkować". Za dużo "kropkujesz". Kropka nie zastąpi logicznego myslenia.
edukowanie się nie dla rozwoju intelektualnego, nie z zainteresowań i potrzeby ducha, lecz w nadziei dostąpienia korzyści materialnych, podwyższenia sobie tzw. pozycji społecznej, jest nad wyraz obrzydliwe i oczywiście nie stanowi wyłącznie polskiego problemu. Nb. przy takim kramarskim zdegradowaniu nauki i nauczania (czegokolwiek, nie tylko języków obcych) pewną rację zdają się mieć liberalne postulaty wprowadzenia pełnej odpłatności na edukację.
Ja nie mam pojecia dlaczego rozne rzady obnizaja podatki. Ale nie o tym dyskutujemy. Rozmawialismy o tym, czy podatki w Irlandii sa wyzsze, czy nizsze, niz w Polsce i ty oczywiscie zapomniales o drobiazgu, jak wysokosc plac.
Skoro tak lubisz arytmetyke to wezmy pod uwage taki przyklad:
dajmy na to w spoleczenstwie, gdzie 20% zarabia ponizej 5 000EUR a reszta powyzej, a kwota wolna od podatku to te 5 000EUR i w drugim przypadku - spoleczenstwo gdzie kwota wolna od podatku to 1 tys EUR, a 40% obywateli zarbia mniej. Idac twoim tokiem myslenia, w przypadku nr 1) mamy nizsze podatki? :-)))) W swoim "arytmatycxnym" rozwazaniu niestety biezesz pod uwage tylko jedna wartosc - wysokosc bezwzgledna kwoty wolnej od podatku a zapominasz o innych wartosciach, czyli liczbie osob ktoire weszly w sklad grupy zwolnionej od podatku oraz wysokosci zarobkow. Inaczej komparystyki nie zrobisz. Rownie dobrze mozesz sobie porownywac np. ile bezwzglednie kosztowaly ziemniaki w ZSRR, a ile w USA nie biorac pod uwage mnostwa innych uwarunkowan.
Sek w tym, ze na wyspach faktycznie powstaje sporo nowych miejsc pracy ale sa to junk jobs czyli tzw. smieciowa praca w stylu pomoc kuchenna, pracownicy w barach szybkiej obslugi etc. Taka praca dobra jest na chwile, aby troche zarobic i odlozyc, nie potrzebuje ona zadnych kwalifikacji oraz znajomosci jezyka, jednak nie da sie dlugo w takich warunkach wytrzymac. Francuzom, Niemcom i Szwedom brakuje inzynierow i robotnikow wykwalifikowanych, gdyz ich gospodarki oparte sa na wiedzy oraz wyksztalconej sile roboczej, do tego trzeba znac jezyk. Brytyjczykom zas potrzeba taniej niewykwalifikowanej sily roboczej, gdyz ich gospodarka oparta jest na uslugach. Ot, caly sekret.
Swoja droga mitem jest to, ze w Wielkiej Brytanii podatki sa niskie, ba! tamtejsi liberalowie jecza, ze sa one najwyzsze w Europie. Oczywiscie jak to liberalowie maja w zwyczaju, przesadzaja, albo po prostu nie maja pojecia na temat systemu podatkowego swojego kraju.
http://baumanblog.sovereignsociety.com/2008/09/high-tax-britis.html
Koszty pracy w Polsce sa na podobnym poziomie jak te w Wielkiej Brytanii http://www.oecd.org/dataoecd/30/34/37930738.pdf
Zas podatek CIT ( placony przez przedsiebiorcow ) wynosi u nas 19%, zas na wyspach 28%. Prosilbym zatem nie powtarzac liberalnych zabobonow.
Oczywiście że obciążenie podatkowe można wyrazić zarówno w kwotach nominalnych jak i procentowych dochodu. Co ciekawe, co widać na krzywej Laffera, obniżenie podatków procentowych może skutkować ZWIĘKSZENIEM zebranych podatków nominalnych.
Chleb w sklepie kosztuje jednak nie procent Twojej pensji, ale konkretną bezwzględną sumę, dlatego dla etatowca ważne jest ile wynoszą podatki od tej samej konkretnej bezwzględnej pensji a nie jaki procent przeciętnej pensji. To zasadnicza różnica oddawać miesięcznie połowę z miliona dolarów a połowę z tysiąca złotych.
Z ekonomicznego punktu widzenia nie ma czegoś takiego jak korzyści materialne, wszystkie korzyści są psychologiczne. Nie odnosimy korzyści z samego postawienia telewizora w pokoju, ale z tego jakie usługi jest on nam w stanie dostarczyć. Nie wypowiem się o "potrzebach ducha", bo jestem niewierzący, ale na pewno masz jakąś gotową metafizykę objaśniającą które korzyści psychologiczne są "be" a które "cacy". I wszystko w porządku jeżeli to Twoje prywatne opinie, ale udając że Twoja skala wartości jest Jedyną Obiektywną Wyznacznią Dobrego i Złego pokazujesz jedynie swoje zadufanie w samego siebie.
Heh, jakby ktoś nie wiedział to by pomyślał że Huta Katowice oferowała same intelektualnie ambitne i rozwojowe miejsca pracy hahahaha.
"Niskie" podatki, "wysokie" podatki. Pojmij, te słowa są względne. Niższe NIŻ GDZIE? Wyższe NIŻ GDZIE? Faktem jest że podatki w Polsce są dużo wyższe dla tych samych zarobków.
Och drogi liberku, ja przeciez ciagle powtarzam, ze nie ma czegos takiego jak niskie czy tez wysokie podatki, gdyz istnieja tylko odpowiednie albo nieodpowiednie. Nie wysokosc jest wazna, ale je rozlozenie w spoleczenstwie. Zawsze mi sie podobal finski system podatkowy. 4 stawki ( kiedys bylo ich 5 i byl ten system chyba lepiej skonstruowany ) podatku progresywnego PIT - 8%, 19%, 23,5%, 31,5%, CIT - 26% plus podatek komunalny - stawka wynosi od 16% do 20%
"Sek w tym, ze na wyspach faktycznie powstaje sporo nowych miejsc pracy ale sa to junk jobs czyli tzw. smieciowa praca w stylu pomoc kuchenna, pracownicy w barach szybkiej obslugi etc. Taka praca dobra jest na chwile, aby troche zarobic i odlozyc,"
serio? a nasi tam jada i zostają na dłużej. no i jak to sie ma do Twojej wczesniejszej tezy, że naszych przyciąga tam bajecznie wysoka płaca minimalna. To jak jest, płacą dobrze, czy słabo??
". Francuzom, Niemcom i Szwedom brakuje inzynierow i robotnikow wykwalifikowanych, gdyz ich gospodarki oparte sa na wiedzy oraz wyksztalconej sile roboczej, do tego trzeba znac jezyk. Brytyjczykom zas potrzeba taniej niewykwalifikowanej sily roboczej, gdyz ich gospodarka oparta jest na uslugach. Ot, caly sekret."
nie zmyślaj- do wycinania mebli ze sklejki potrzebna jest znajomość szwedzkiego, ale do pracy w barze nie jest potrzebna znajomośc języka? akurat... poza tym gospodarki wszystkich krajów które wymieniłeś opierają sie na usługach, w podobnym sotpniu co Wielka Brytania.
"Swoja droga mitem jest to, ze w Wielkiej Brytanii podatki sa niskie"
ależ ja nigdzie nie pisałem że podatki sa tam jakoś szczegolnie niższe. choć w pewnych przypadkach była to do niedawna prawda. Poza tym zazwyczaj Irlandie stawia sie jako przykład niskich podatków, nie Wielką Brytanię.
"Zas podatek CIT ( placony przez przedsiebiorcow ) wynosi u nas 19%, zas na wyspach 28%. Prosilbym zatem nie powtarzac liberalnych zabobonow."
to standardowa stawka. jest też stawka dla małych firm, która wynosi chyba jakieś 20%- dalej nieco wiecej niż u nas, tyle że stawki aktualne obowiązują od niedawna. Jeszcze niedawno (3-4 lata temu) małe firmy, w zależności od dochodow płaciły 0-19%.
Tyla że pisząc o liberalnych ułatwieniach dla przedsiębiorców miałem raczej na myśli takie właśnie drobiazgi jak ulgi dla nowych przedsiębiorców, właśnie w formie niższego podatku, ale też symbolicznych składek w początkowej fazie działalności, czy lepszemu działaniu odpowiednich urzędów.
Innymi słowy tam wiedzą ze miejsca pracy tworzą wlasnie przedsiębiorcy, i im jest ich więcej tym lepiej dla samych pracowników. U nas natomiast, niezaleznie od rządów, pracodawca to podly wyzyskiwacz, i w zasadzie nie wiadomo czemu państwo jeszcze zezwala na jego nikczemne poczynania... (jak ktoś nie wierzy to niech spróbuje np: spóźnić sie o dzien z jakimś kwitkiem do urzędu)
Serio.
Coraz wiecej Polakow wyjezdza z Wlk. Brytanii, niekoniecznie kierujac sie do Polski, ale wybierajac wlasnie kraje Skandynawskie. Wiekszosc z nich pracowala wczesniej w tym sektorze smieciowym - ci ktorzy zostaja, albo pracuja w fabrykach, albo udalo im sie znalezc prace biurowa. Oprocz placy minimalnej, osobom ktore mieszkaja tam odpowiedni czas, przysluguje rowniez prawo do roznych dodatkow socjalnych jak np. doplaty do czynszu, do dzieci, na zycie itp.
Znasz ludzi ktorzy pracujac w knajpie na wyspach, nie potrafili poslugiwac sie miejscowym jezykiem, bo ja nie. To samo dotyczy Szwecji, Francji, Austrii etc. Praca w barze wymaga kontaktu z klientem, zatem znajomosc jezyka jest obowiazkowa!
Faktem jest, ze gospodarkom nordyckim brakuje inzynierow i biotechnologow. To samo dotyczy tez Niemiec i Francji. Ofert pracy dla pomocy kuchennych, pokojowek czy care assistants ( pomoc osobom starszym ) jest tam bardzo malo. Jezeli chodzi o ten ostatni sektor, to jest to spowodowany tym, ze np. w Szwecji jest on w rekach panstwa i wymogi wobec pracownikow sa bardzo wysrubowane. Na wyspach domy starosci sa prywatne, wiec mozna zatrudniac kogo sie chce. Wlk. Brytania, poza regionem okolic Aberdeen na polnocy Szkocji, nie potrzebuje inzynierow, co jest wyraznym sygnalem, ze uslugi maja w tej gospodarce wieksze znaczenie.
Warto jeszcze abys podyskutowal z jakims prawdziwym przedsiebiorca na temat warunkow prowadzenia biznesu w Polsce, zanim bedziesz opisywal tu swoje fantazje na ten temat, a moze nawet dowiesz sie, ze ma on mozliwosc wrzucania sobie w koszta prowadzenia dzialalnosci roznych dupereli, takich jak chociazby koszt nowego samochodu, oczywiscie pod warunkiem, ze jego dzialalnosc gsopodarcza objeta jest ulga na VAT. Bedac tzw. vatowcem mozna skorzystac z wielu ulg, odliczajac sobie od podatku zakup komputera, samochodu, wyjazdow biznesowych a nawet drogiego garnituru, oczywiscie zawsze tylko wtedy, gdy mozna wykazac, ze zakup ten byl niezbedny dla prowadzenia swojej dzialalnosci. Nie jest wiec prawda, ze maja oni tak zle. No ale skad masz o tym wszystkim wiedziec, skoro nie masz na ten temat zielonego pojecia. Prawda, moj Ty licealisto?
To właśnie wysokość progów determinuje rozłożenie opodatkowania w społeczeństwie, a nie procenty. Gdyby nasza lewica chciała rzeczywiście fińskie progi wprowadzić u nas, byłoby super.
Nie rozmawiamy o chlebie w sklepie, ale o calych spoleczenstwach. Znowu stosujesz wykrety i nie piszesz o meritum sprawy. Progi podatkowe moga i wynosic 1 000 000 000 000 EUR, ale w spoleczenstwie, gdzie 99% zarabia powyzej 1 000 000 000 beda to progi wyjatkowo niskie. Dotarlo?
Wszystkich milosnikow naszego jlibera zapraszam do rzucenia okiem tutaj: http://lewica.pl/forum/index.php?fuse=messages.17078
Jliber twierdzi, ze lata po II wojnie swiatowej to okres najwiekszego w historii liberalizmu, a keynesizm rozpoczal sie dopiero po kryzysie naftowym :-)))))))))))
Keynesizm zaczął się od lat 30tych, ale po II wojnie nikogo nie było stać na welfare state, dlatego do konca lat 60tych rzeczywiscie panował wszedzie (wlacznie z krajami skandynawskimi) wzgledny liberalizm, z poziomem wydatkow rzadowych ponizej 30% PKB.
Wytłumacz to Kowalskiemu że płaci niższe podatki niż w WBrytanii mimo że mu netto zostaje w Polsce dużo mniej przy tych samych zarobkach. Typowo socjalistyczna logika, ludzie są głupi i nie doceniają geniuszu życia z gołą d..
To jest po prostu nieprawda.
Do końca lat 60tych poziom wydatkow rzadowych w PKB Szwecji byl identyczny jak w USA (ponizej 30%).
A to ciekawe co piszesz. Wynika z tego, ze od 1932 do 1969 roku Szwecja byla krajem niskich podatkow i wolnorynkowej ideologii, i tak zupelnie nagle w latach 70-tych podniesli podatki do ponad 50% PKB, wprowadzili zasilki - oczywiscie tez nagle, oraz stlumili przedsiebiorczosc. Ciekawe. Wiesz drogi liberku, wzialem sobie do serca Twoje apele abysmy doksztalcili sie w dziedzinie ekonomii na stronach jedynych prawdziwych ekonomistow austryjackich; misses.org - i patrz na co natrafilem ;)
http://mises.org/story/2259
"Even in the early 1950s, Sweden was still one of the freest economies in the world, and government spending relative to GDP was in fact below the American level."
Z tego wynika, ze na poczatku lat 50-tych Szwecja byla ciagle jedna z najbardziej wolnorynkowych gospodarek na swiecie, z wydatkami rzadowymi mniejszymi od tych w USA ( nie podaje sie jednak, ze w tym samym czasie mial miejsce za wielka woda wielki eksperyment ekonomiczny zwany New Deal`em, czyli starym dobrym keynesenizmem )
Ale zaraz dowiadujemy sie, ze...
"But between 1950 and 1976, Sweden experienced an expansion in government spending unprecedented ( BEZ PRECEDENSU - tlum. ) during a period of peace, with government spending to GDP rising from about 20% in 1950 to more than 50% in 1975. Virtually ( FAKTYCZNIE - tlum. ) every year, taxes were increased while the welfare state expanded relentlessly, both in the form of a sharp increase in the number of government employees and ever more transfer payment benefits."
hahahaha
Z tego jasno wynika, ze podatki, wydatki rzadowe jak i sektor publiczny nie staly przez 30 lat w miejscu, zeby nastepnie radykalnie wzrosnac w latach 70-tych! Wprost przeciwnie. Przez te wszystkie lata prowadzona byla typowa polityka lewicowa stopniowego podwyzszania podatkow. Jak napisano na stronach misses.org, w okresie 1950-75 podatki podwyzszane byly w kazdym nastepnym roku. Zaczeto robic to z niskego poziomu, co jest chyba oczywiste, az dobito do tych mitycznych wysokich stawek. Jak widzisz na okres najwyzszego wzrostu gospodarczego w Szwecji naklada sie polityka podwyzszania podatkow, zwiekszania wydatkow rzadowych jak i rozbudowa sektora publicznego. Model szwedki nie zbudowal sie w kilka lat, ale powstawal wlasnie miedzy 1940 a 1975 rokiem. Gdybys raczyl od czasu do czasu zajrzec do ksiazek, natrafilbys pewnie na termin socjalnego keynesenizmu ( social keynesenism ), ktory byl odpowiedzia na Wielka depresja lat przedwojennych. Szwecja z okresu 1932-75 ze szczegolnym uwzglednieniem lat 1950-75 jest wlasnie klasycznym przykladem socjalnego keynesenizmu, czyli czegos wprost odwrotnego do wolnorynkowej ideologii!
Zerknij
http://cos.sagepub.com/cgi/pdf_extract/24/1-2/4
W tym czasie mialo miejsce w Szwecji wiele programow rzadowych ( a takze socjalistycznych eksperymentow ). Najbardziej znanym byl ten z 1964 w ktorym rzad zobowiazal sie wybudowac w ciagu 10 lat milion mieszkan. Nie dosc, ze wyrobili sie w terminie to jeszcze przekroczyli milion...
Jako ciekawostke z tym zwiazana, mozna przytoczyc malo znany fakt, ze wlasnie wtedy mala firma IKEA, stala sie potega. Budowa tylu mieszkan w tak krotkim czasie pociagnela za soba wielkie zapotrzebowanie na tanie i praktyczne meble, co Kamprad skrupulatnie wykorzystal, zbijajac majatek, aby nastepnie uciec do Szwajcarii.
Nie byloby dzisiaj IKEA bez interwencjonizmu panstwowego.
Liber, jak widac nie dosc, ze probuje nam prezentowac alternatywna ekonomie, to rowniez starasz sie pisac alternatywna wersje historii.
mimo to pzdr
Tak, udział wydatków rządowych konsekwentnie rósł, co nie zmienia faktu że powtarzam (ile jeszcze razy?), pod koniec lat 60tych Szwecja miała udział wydatków rządowych dalej niższy niż USA, czyli ok 25%. Szli powoli do socjalizmu przez cały czas, najszybciej w latach 70tych, aż osiągnęli udział wydatków rządowych na poziomie 50% w latach 80tych, ale to nie znaczy że mieli socjalizm w latach 50-60.
Równie dobrze mógłbyś argumentować że starzy ludzie są najlepszymi sportowcami bo przecież jak byli młodzi, i kiedy osiągali najlepsze rezultaty, to się starzeli. Kombinujecie jak konie pod górę.
IKEA zostałaby zniszczona przez rząd w Szwecji pod wpływem lobby ówczesnych bankrutujących producentów dla których tanie meble z IKEA były śmiertelnie morderczą konkurencją (co? może mi powiecie że lewicowy rząd dopuściłby masowych zwolnień u konkurentów IKEA?). Uratował ich tylko outsourcing w Polsce w latach 70tych.
Czyli pod koniec lat 60-tych, wydatki wynosily 25%? No ale na stronach misses.org, wyraznie jest napisane, ze na poczatku lat 50-tych, byly one na poziomie 20%. Czyli jak? Przez 20 lat wzrosly one tylko o 5 punktow procentowych? No ale na tej samej stronie, jest napisane rowniez, ze podatki i wydatki od 1950 az do 1976 rosly konsekwentnie w kazdym nastepnym roku. I co, mialy one wzrosnac tylko z 20 do 25%?
"1950-1960: "The Swedish model" -- a market economy coexisting with a universal and compulsory social welfare system -- becomes the envy of many. The country is second only to Japan in growth of per capita income, and social programs that include pensions and child and housing allowances grow just as quickly. To pay for such programs, Swedish taxes and employer payroll fees are among the highest in Europe."
http://www.pbs.org/wgbh/commandingheights/lo/countries/se/se_overview.html
Masz tu wyraznie napisane, ze podatki byly w tym okresie jednymi z najwyzszych na swiecie, a to za sprawa coraz wiekszych wydatkow rzadowych.
Fakty sa takie, ze na poczatku lat 60-tych wyd. rzadowe wynosily w Szwecji 30%, zas najwyzsza stawka podatku byla juz na poziomie 40%. I co najwazniejsze dalej rosly!
Szwedzkiego modelu w latach 1950-60 jeszcze nie bylo. Ale nie byl to tez czas liberalizmu. Jak udowodnilem, prowadzona byla tam polityka socjalnego keynesenizmu - szwedzki model byl w tym czasie budowany. Byla to wiec polityka podnoszenia podatkow, oraz zwiekszania wydatkow, przez dobre 30 lat. Gdyby cos takiego dzialo sie w Polsce, pierwszy bys krzyczal, ze buduja nam socjalizm, a gospodarka tego nie wytrzyma. A tu nagle doszukujesz sie leseferyzmu ;)
Niestety liber, Twoje poglady biora sie wprost z Twojej niewiedzy. Tak sobie przeinaczasz fakty, aby pasowaly do Twej ideologii. No, ale rzeczywistosc jest juz zupelnie inna.
Według Twojej logiki wystarczy stawiać nawet mikroskopijne kroki w kierunku socjalizmu, aby wszystkie rzekome dobrodziejstwa socjalizmu od razu popłynęły szeroką rzeką, nawet w państwie stosunkowo liberalnym. W takim razie proponuję, ustanówmy państwo libertariańskie, a potem co roku zwiększajmy wydatki rządowe o 0.000001% rocznie, i wszyscy zadowoleni!!!
Oceniajac polityke ekonomiczna, nie ograniczamy sie do jednego punktu, jednej daty w kalendarzu i na niej oceniac zachodzace zmiany. Nalezy przyjzec sie jakie zmiany zachodza w pewnym danym okresie. Jezeli mamy panstwo z wysokimi podatkami i wydatkami rzadowymi, ale w okresie ostatnich 10 lat obnizano je konsekwentnie, to w tym okresie prowadzona byla polityka liberalna, pomimo, ze kraj ten nie jest jeszcze krajem w pelni liberalnym. To samo ze Szwecja. Jezeli w okresie 1950-75 w kazdym kolejnym roku podwyzszano podatki, zwiekszano wydatki i rozbudowywano sektor publiczny, to mielismy do czynienia z polityka socjaldemokratyczna, pomimo, ze jeszcze nie zbudowano "szwedzkiego modelu" a podatki w 1960 nie byly tak wysokie jak w 1976r. To nie dzieki liberalizmowi ale dzieki jego stopniowemu ograniczaniu i reformom socjaldemokratycznym Szwecja odniosla ona sukces, szkoda, ze Twoja ideologia nie pozwala Ci przyznac obiektywnych faktow.
Może zdecyduj się co tak naprawdę twierdzisz, bo co chwila zmieniasz zdanie.
Najpierw twierdzisz że Polaków w WB pociąga praca ze względu dobre pensje (wynikające z ustanowienia płacy minimalnej), a potem twierdzisz że te pensje sa tak naprawde niskie a praca "śmieciowa" (barman, pracownik sklepu). To jak jest?
" Wiekszosc z nich pracowala wczesniej w tym sektorze smieciowym - ci ktorzy zostaja, albo pracuja w fabrykach, albo udalo im sie znalezc prace biurowa"
A teraz okazuje sie że jest tam też dobra praca... to jak tam w końcu jest?
"Znasz ludzi ktorzy pracujac w knajpie na wyspach, nie potrafili poslugiwac sie miejscowym jezykiem, bo ja nie."
Ciesze sie ze przyznajesz mi rację- w końcu to właśnie napisałem; to Ty twierdziłeś że do śmieciowej pracy w WB nie potrzeba znajomości języka.
"Faktem jest, ze gospodarkom nordyckim brakuje inzynierow i biotechnologow. To samo dotyczy tez Niemiec i Francji. (...)
Wlk. Brytania, poza regionem okolic Aberdeen na polnocy Szkocji, nie potrzebuje inzynierow, co jest wyraznym sygnalem, ze uslugi maja w tej gospodarce wieksze znaczenie."
Taki śmiałe wnioski wyciągasz z jednej danej? a może świadczy to o tym że szkolą sobie wystarczająco niżynierów, a np: Niemcy nie? A może to o czym piszesz to wynik tego ze do WB emigrują masowo Hindusi, w tym wykształceni na ichnich politechnikach (najlepszych na świecie), a do Niemiec czy do Francji emigruje głównie biedota, odpowiednio z Turcji i północnej Afryki?
"(...) co jest wyraznym sygnalem, ze uslugi maja w tej gospodarce wieksze znaczenie."
O tym jaki udział mają usługi w gospodace danego kraju można łatwo sie dowiedzieć z danych statystycznych, bez potrzeby kombinowania i wymyślania naciąganych teorii.
Jeśli porównać te dane dla WB, Niemiec czy Francji to widać że usługi mają bardzo podobny udział w gospodarkach tych krajów (i w każdym przypadku jest to udział dominujący)
"moze nawet dowiesz sie, ze ma on mozliwosc wrzucania sobie w koszta prowadzenia dzialalnosci roznych dupereli, takich jak chociazby koszt nowego samochodu (...)Nie jest wiec prawda, ze maja oni tak zle."
a to a propos czego ma być? zdaje sie że tak jest mniej wiecej i WB i we Francji i w Szwecji. To ma być dowód na coś? Na co konkretnie?
"No ale skad masz o tym wszystkim wiedziec, skoro nie masz na ten temat zielonego pojecia. Prawda, moj Ty licealisto?"
Po pierwsze, wydaje mi sie że nie doceniasz licealistów- znam kilku i większość w miare sie orientuje w realiach gospodarczych.
Po drugie troche przykro że zamiast rzeczowych argumentów próbujesz atakować wiek dyskutanta- to tylko pokazuje ze tak naprawde nie masz nic sensownego do napisania.
Pomijam już fakt że jasnowidzenie słabo Ci idzie i dość ostro nie trafiłeś jeśli chodzi o mój wiek, niestety nie jestem już taki młody :(
No to przecież mówię, zróbmy państwo libertariańskie z polityką socjaldemokratyczną gdzie co roku bedziemy się zbliżać do socjalizmu o 0,000001%, i wszyscy będziemy zadowoleni, czyż nie?
Tak krotko, bo nie mam juz czasu.
Nie pisalem, ze zle placa na wyspach, ale to,ze wiekszosc ludzi pracuje w sektorze smieciowym, co jest dobre na chwile, gdyz mozna sobie szybko zarobic pieniadze, ale aby planowac rodzine, czy ogolnie dalsze zycie, jest to za malo. Praca jest zbyt ciezka, nie daje satysfakcji i zarobki sa slabe, jezeli myslimy o swoim domu, rodzinie, samochodzie i zagranicznych wycieczkach. Wiesz mysle, ze w liceum ucza juz czytania ze zrozumieniem.
Praca barmana nie jest pr. smieciowa, pomocy kuchennej juz tak, mimo to w Skandynawii oczekuje sie, ze nawet tam bedziesz mowil ich jezykiem.
Gospodarka brytyjska opiera sie na uslugach co jest szeroko opisane w prasie specjalistycznej i nie potrzebuje zbyt wielu inzynierow. Hindusi zostaja czesto informatykami na wyspach, ale nie przyjezdzaja masowa do UK, gdyz gospodarka Indii rozwija sie od kilku lat znakomicie i brakuje tam rak do pracy. Niemcy i Francuzi ksztalca wielu inzynierow, mimo to jest tam nadal wiele wakatow - gosp. te sa oparte na wiedzy czytaj specjalistach, slynna ze swietnego ksztalcenia inzynierow i tym wlasnie sposobem przyciagaja inwestorow w tych branzach. W Skandynawii powstaje wiecej miejsc pracy dla wykwalifikowanych robotnikow niz pubow, tanich hoteli czy fast-foodow, co jest specyfika juz stricte brytyjska. Takie sa fakty, co mozesz zweryfikowac wchodzac na strony posrednictwa pracy dla inzynierow czy monterow etc. i zaczerpnac wreszcie jakis informacji na ten temat.
ps
Ten dowod obalal Twoje tezy o tym jak zle maja nasi krwiopijcy skoro przysluguje im pelno zwolnien i ulg, istniejacych w takiej samej formule rowniez na zachodzie ( chociaz ja o tym nie slyszalem )