aż do roku 1965 mąż mógł się przeciwstawić temu, żeby jego żona pracowała poza domem".
Czyli od 43 lat mąż już nie może się temu przeciwstawić.
Cytat ten - to mimowolny dowód, jak mało aktualna jest tematyka poruszana w omawianej książce.
Wedle naszych materialistycznych feministek plec wywodzi sie z kultury, przyswajana jest wylacznie w toku socjalizacji. Cos mi sie jednak zdaje, ze w sprawie homoseksualizmu maja zdanie wprost przeciwne i sa pewne, ze homoseksualizm ma podloze biologiczne i jest wrodzony. Myle sie?
Mimowolny dowód, że nieaktualne? Doprawdy zadziwiający wniosek! W życiu by mi coś takiego nie przyszło do głowy. Nawet -na kolejnym poziomie zagnieżdżenia- nie przyszło by mi do głowy, że komuś coś takiego może przyjść do głowy.
Dla przykładu, kiedy pierwszy raz dowiedziałam się, że względną równość czarnych z białymi wobec prawa w USA wywalczono w latach 60 to byłam zaskoczona, ze tak niedawno. Bo w dziecinnej naiwności myślałam, że jakiś tam nasty wiek.
A nie zaskakuje Cie, że taki przepis w latach 60 był we Francji? To bardziej sie kojarzy za średniowieczem. A tu jeszcze żyją tacy, co pamiętają, można z nimi pogadać. I nawet nie sa tacy starzy. To tak jakby móc pogadać z polskim Sarmatą, bo przetrwali pod Zgierzem.
Oczywiście, o przeszlości można myśleć, ze jest tak dawna, iż jej pewnie nigdy nie było (jak Russel), albo uważać, że jest to dziś, tylko cokolwiek dalej (jak Norwid).
Dość, że problematyka omawianej tu książki jest przeszłościowa.
Nie. Z faktu, że nawet tak oburzające przepisy należą w niektórych uznawanych za cywilizowane krajach do przeszłości o dziwo! całkiem niedalekiej, nie można wyprowadzić ogólnego wniosku o nieaktualności tematyki.
Podobnie jak, pozostając przy tym samym przykładzie, z faktu że formalnie apartheid w USA zniesiono w latach 60, nie można wyprowadzić, że nieaktualna jest tam problematyka rasizmu, czy dyskryminacji ze względu na kolor skory. Mozna tylko stwierdzić aparthiedu juz nie ma, ale oczywistym jest, ze samo jego fromalne zniesienie nie rozwiazuje od razu wszelkich problemów narosłych w wyniku dugotrwałej usankcjonowanie dyskryminacji.
Niezależnie od tego takiego czy innego postrzegania przeszłości.
to z innej trochę beczki. Zauważ, że problem dyskryminacji kobiet w sferze podziału prac domowych traci na znaczeniu. A to z tego względu, że prace te ulegają automatyzacji. W niejednym kraju np. pralki automatycznej używa się zresztą nie w domu tylko w publicznej pralni. Upowszechnia się też obyczaj jadania poza domem. Generalnie większy nacisk kładzie się na zaangażowanie w pracę zawodową niż w porządki domowe.
A więc czy nie mam trochę racji, twierdząc że omawiana książka jest "poszukiwaniem straconego czasu"?
ponieważ wiem,że jest to możliwe i w sumie całkiem proste, uważam,że kobiety powinny być ze sobą solidarne by ich indywidualne rozwiązywanie tegoż mogło mieć miejsce. Ale np. taka dodatnio-ujemna Yon'a kąsa. Bo woli rozmawiać grzecznie raczej z panami. Nie poucza ich i się nad nimi nie wywyższa. I dlatego mamy ten amba-ras, amba dwa, amba raz dwa trzy i cztery...
ABCD
Wszystkie prace ulegają automatyzacji, nie wynika z tego chyba, że problemy z których wyrasta lewica tracą na znaczeniu.
Nano
Nie do końca wiem do czego zmierzasz. Ja generalnie ze wszystkimi rozmawiam grzecznie, nikogo nie pouczam i nad nikim się nie wywyższam - przynajmniej się staram. Nawet wobec ludzi o poglądach skrajnie różnych od moich.
Chyba, że ktoś nic w gruncie rzeczy o mnie nie wiedząc i zupełnie bezpodstawnie insynuuje, że jestem kimś w rodzaju hieny cmentarnej, która czyha, żeby się zebrać kasę z odszkodowania za masakry na Wołyniu - dorobić sie na cudzym nieszczęściu, czy śmierci. Jeśli zmierzasz do tej wymiany zdań między nami, to nie wiem czemu miałabym wtedy dalej starać się być uprzejma i pozwolić sie tak obrażać, nawet w imię kobiecej solidarności.
I nie rozumiem jaki w związku z tym "mamy ambaras"? Czy to właśnie przez moją rzekomą postawę kobiety są dyskryminowane? Nie wiem też, skąd Ty wiesz jakimi kryteriami się kieruję w sowich preferencjach wobec rozmówców?
I nie wiem dlaczego akurat na podstawie mojej wymiany zdań z ABCD doszłaś do takich wniosków? Czy ABCD jest kobietą (sądziłam, że nie) która kąsam, czy też faktycznie jest facetem i rozmawiam z nim, Twoim zdaniem, nie dość nieuprzejmie?
nie miałam pojęcia,że masz rodzinę ze Wschodu, nie miałam na myśli ABCD, to są Twoje wyłącznie asocjacje. Z nich też wynika dla mnie pewien wniosek, ale przecież nie o to tu chodzi. Obie wiemy,że "grzecznie" można kogoś równie dobrze zgnoić, co "niegrzecznie". Uważam,że wyniosłaś z domu zachowanie raczej skłaniające Cię do solidarności z mężczyznami niż kobietami, czyli myślisz coś w rodzaju : "jeżeli nie ma pieniędzy, to dlaczego rodzi tyle bachorów?". Jest to moje prywatne odczucie i nie musi mieć ze stanem faktycznym nic wspólnego. Ja WIEM, że gdybyś popadła w biedę-czego Ci nie życzę- to ja nie osądzałabym Cię w żaden sposób.PODEJRZEWAM, że z Twojej strony nie mogłabym liczyć na nic w tym rodzaju.
Krótko odnośnie tamtej wymiany zdań - pojęcie powinnaś mieć, bo pisałam o tym tej dyskusji wielokrotnie.
Natomiast odnośnie twojego powyższego postu - owszem masz prawo do swoich prywatnych odczuć. Możesz mieć również prywatne odczucie, że jestem paserką, znęcam się nad dziadkiem staruszkiem, a oprócz tego charakteryzuje mnie totalny brak gustu w dziedzinie aranżacji ogrodów. Tylko jeśli zamierzasz się tymi odczuciami podzielić publicznie, to ja mam również prawo zapytać na jakiej podstawie? I właśnie na jakiej?
Jeśli jednak uważasz, że masz prawo zarzucić mi, że myślę: "jeżeli nie ma pieniędzy, to dlaczego rodzi tyle bachorów?" i następnie napisać, że nic oczywiście się nie stało, bo zaznaczyłaś, że to tylko Twoje przypuszczenia, a ja nic nie zrozumiałam to cóż... Może znalazłaś właśnie genialną metodę na rzucanie pomówień, bez konsekwencji. Gratuluję.
Nawet nie jest mi specjalnie przykro, bo to strasznie dziecinne z Twojej strony.
"Ja generalnie ze wszystkimi rozmawiam grzecznie, nikogo nie pouczam i nad nikim się nie wywyższam"
"Nawet nie jest mi specjalnie przykro, bo to strasznie dziecinne z Twojej strony.
autor: yona"
i to jest ten ambaras
Czy w kontekście tej wymiany zdań naprawdę sądzisz, że Twoja płeć miała jakikolwiek wpływ na moją odpowiedź?
Najpierw mnie bez konkretnego powodu atakujesz i obrażasz, dzieląc się ze wszystkimi niepochlebnymi wyobrażeniami na mój temat, które nie wiem skąd powstały w twojej wyobrażni, bo w zyciu mnie na oczy nie widziałaś. Czego się wiec nastepnie spodziewasz?
Czy naprawde sadzisz, że moja odpowiedz miała jakikolwiek związek z twoja plcią? I tym samym udowodniłaś swoja tezę? Że nie obrażam nikogo z wyjątkiem kobiet?
Jeżeli nano częściej tak się do ludzi zwracasz, a nastepnie zakładasz, że ktoś odpowiedział ci adekwatnie dlatego, że jestes kobietą, to faktycznie twoje doświdczeni życiowe musi potwierdzać niesamowite nasilenie mizoginii w społeczeństwie. Jest to też bardzo wygodna wymówka, żeby pozostawac wobec siebie bezkrytycznym.
ps. zresztą ten cytat też wyrwałaś z kontekstu, bo napisałam, że staram się tak odnosić do rozmówców, chyba, że ktoś mnie bezpodstawnie obraża.
Ale czemu pod Zgierzem???
Fakt, pomyłka - powinno byc oczywiście pod Sandomierzem ;)
Ale poważnie, to pojęcia nie mam, czemu mi to akurat Zgierz przyszedł do głowy. Jest coś zabawnego w tej nazwie.