wszystko kojarzy się z patriarchatem jak, nie przymierzając, szeregowcowi z kawału z seksem. A ja twierdzę, że jest dokładnie odwrotnie: nasilające się patologie mają swą przyczynę w kryzysie rodziny. Za czasów mojego dzieciństwa np. każdy z nas brał w skórę od ojca - ale nie znam przypadków sadystycznego znęcania się nad dzieckiem.
nikt nie wymienil że popkultura epatująca nas ciągle zdjęciami mlodych lolitek ( i przemysl reklamowy) może mieć też pewien udział w mnożeniu się przestępstw o charalterze pedofilijnym...
Kapitalizm dzisiejszy w znacznym stopniu wykorzystuje ciała młodych kobiet ddo reklamowania wszystkiego co sie da, stwarza korzystną atmosferę dla wszystkich nadużyć...
Ponadto w mediach pojawiły się między wierszami nuty satysfkacji że ,,I my mamy wreszcie swego Fritzla''...
lewicowymi przedmowcami.
Chyba nic tak nie sprzyja zboczeniom jak kryzys rodziny i wartosci.
to przede wszystkim konsekwencja postepujacej degradacji zycia spolecznego i zwalanie winy tylko na patriarchat jest celowym upraszczaniem rzeczywistosci przez feministki.
Postsocjalista:
reklamy dla kobiet (ktore sa najlepszymi konsumentami) tez sa pelne lolitek.
1. Mężczyzna mógł mieć naturalną skłonność do pedofilii, albo mógł to być skutek patriarchalnego wzorca rodziny. Być może to drugie wzmogło działanie pierwszej przyczyny.
2. To co naprawde mnie martwi, to nie pokręcony tatuś. Martwi mnie, że jego żona się na to zgadzała przez tyle lat i że córka bała się mówić. A było tak, bo odejście od tego faceta zostawiłoby je bez środków utrzymania.
Teraz pytanie: gdyby matka odchodząc od męża mogła tanio wynająć mieszkanie czynszowe, dostałaby zasiłek dla bezrobotnych i porządny opiekuńczy, to powstrzymałby ja patriarchalny model rodziny, który podobno wyznaje?
Nie mogę tego zrozumieć.
Facio chyba został tak wychowany w swojej rodzinie. Nie czytał "Nocy i dni" ani "Chopów". Szkoła nic mu nie dała. Chodził w ogóle do szkoły?
Kobieta nieporadna, też nie wykształcona. Taka kuuuuurrrrra domowa. No i trafiła.
Jaki mieli ślub, jak wtedy na siebie patrzyli?
Patriarchat, matriarchat ma tu małe znaczenie. To raczej niedorozwój kulturalny i ludzki. No,i super wiadomość dla "mediów" i niestety feministek.
Fajny text. Ale z drugiej strony, czy jest sens psychoanalizować, by określć coś będące w sumie zwykłym prymitywem (skądinąd na wielu płaszczyznach coraz bardziej typowym dla naszego społeczeństwa). Nie zdziwiłoby mnie zbytnio gdybym spotkał się z opnią: "no, ale przynajmniej są sławni, w telewizji o nich mówili".
Zaiste to bardzo ciekawa teoria, że kryzys rodziny jest sprawcą takich zjawisk jak historia Alicji B. Podobnie polska prawica uważa, że przemoc w rodzinie jest zjawiskiem nowym, wytworem czasów transformacji, bo wcześniej u nas było sielsko i anielsko. To właśnie dzięki feministkom takie zjawiska zaczęto nagłaśniać i to, że o nich się wcześniej nie mówiło, nie znaczy, że nie istniały. Istniały. Są właśnie wytworem patriarchalnych relacji władzy, opartych na dominacji, hegegomonii jednej płci nad drugą.
Właśnie to, że popkultura i media wywołują w umysłach ludzi chaos, coraz trudniej argumentować nawet za oczywistymi prawdami moralnymi ( jak np. zakazem kazirodztwa czy pedofilii)
mnie nie dziwi - wszak sam ruch nie miałby sensu gdyby jego członkinie miały uregulowane życie rodzinne. Fatalnie by było, gdyby lewica różnych odcieni dała się złapać na lep tego typu propagandy. Oczywiście feminizm przeminie, rodzina zostanie, ale nie wolno przykładać ręki do działań które mogą wręcz zmarnować wielu ludziom życie.
przemoc w rodzinie istniała wcześniej - przecież o tym pisałem. Ale była spętana pewnymi normami tzn. uważano za normalne, że dziecko dostanie pasem po tyłku ale nie występowało (a w każdym razie było bez porównania rzadsze) sadystyczne znęcanie się nad dziećmi. Kazirodztwo zaś czy pedofilia było czymś wręcz zupełnie niewyobrażalnym. Wiem o czym mówię, bo pamiętam życie przed Transformacją ustrojową. Pamiętam np. co się stało z facetem, który podobno onanizował się przy naszym placu zabaw - milicjanci uratowali mu życie.
Pesymistycznie przewiduję, że przemoc w rodzinie będzie istnieć także w przyszłości. Czy ktoś pamięta sprawę Cantata - lewicowego ponoć piosenkarza, co zatłukł na śmierć swoją przyjaciółkę? Okazuje się, że obyczajowa postępowość nie chroni przed przemocą. Z tego co czytałem, to najwyższy wskaźnik bitych kobiet jest w liberalnej Holandii a najmniejszy - w konserwatywnej Szwajcarii; we Francji dwukrotnie częściej biją swe partnerki ludzie zamożni i wykształceni. Okazuje się, że najbardziej "postępowi" są zarazem najbardziej antyfemistyczni! Dlatego skłonny jestem przypuszczać, że tradycyjna kultura przy wszystkich swoich wadach chroniła kobiety przed bezpośrednią agresją ("dziewczynki nie bij ani kwiatem", powtarzali mi przy każdej okazji rodzice). Jak chodziłem do podstawówki (a była to trudna podstawówka) to było nie do pomyślenia, żeby chłopak uderzył dziewczynę - to było "niemęskie", "niehonorowe". Emancypacja sprawia, że kobiety są traktowane jak równe - ze wszystkimi tego konsekwencjami (jeśli daję w mordę facetowi, który mnie wkurza, to dlaczego nie babie?). Przestały działać dawne reguly ale zamiast partnerstwa i szacunku pojawiło się prawo pięści.
Jeszcze wyraźniej tą zależność widać w przypadku kazirodztwa: dopóki rodzina była traktowana jao świętość to obowiązywały pewne tabu. Gdy rodzina została "zdekonstruowana" - tabu pękły.
Hulaj dusza - piekła nie ma!
Zaiste to baaaardzo ciekawe, że przed trasnformacją istniała przemoc w rodzinie, ale spętana normami, które pozwalały przemoc dozować, tak żeby nie zatłuc ofiary. Otóż zapewniam Cię, że zjawisko sadyzmu wobec dzieci w rodzinach istniało w co najmniej takich rozmiarach jak dzisiaj, tylko że: a) ponieważ o tym się nie mówiło, nie było odpowiedniego prawa, to się takich przypadków nie zgłaszało - nie istniało to, czego nie było statystykach; b) istniejąca propaganda i brak wolnych mediów powodował, że nic nie mąciło obrazu sielskiej rodziny socjalistycznej, gdzie mąż i żona, ręka w rękę wykuwali socjalistyczny dobrobyt i budowali socjalistyczny raj; c) teraz wydaje się, że tego typu przypadków jest więcej, bo są nagłaśniane przez media, które się karmią każdą sensacją, ale mimo wszystko dzięki nagłośnieniu pewnych spraw coś się zaczyna zmieniać - to nie przypadek, że po tym, jak się wszystkie media zachłystnęły historią Alicji B., wypłynęła następna sprawa w Szczecinie - w kamienicy w centrum miasta, ojciec od lat gwałcił córkę, i takich przypadków będzie więcej (a dzięki odwadze Anety Krawczyk na odwagę zdobyły się kobiety z Olsztyna, które o molestowanie seksualne i gwałt ostarżyły prezydenta Małkiewicza, a dziewczyna zgwałcona niedawno przez dyrektora urzędu pracy od razu złożyła skargę na policji).
Na dane holenderskie, które przytaczasz, można spojrzeć inaczej: to, że jest tam najwyższy wskaźnik przypadków przemocy domowej, nie znaczy, że przemoc ma tam największe rozmiary oraz że w wyemancypowanych społeczeństwach dominują postawy antyfeministyczne w większym stopniu niż w konserwatywnych, znaczy to po prostu tyle, że dzięki wieloletniej walce feministek z przemocą domową, wprowadzeniu prawa zwalczającego przemoc domową, stworzeniu państwowego systemu pomocy dla kobiet doświadczających przemocy, uwrażliwieniu mediów kobiety mają odwagę powiedzieć __NIE___, kiedy popadają w związek z agresorem, i nie boją się tego przypadku zgłosić. Jak porównasz sobie statystyki w Polsce, to otrzymasz podobny efekt. Teraz jest więcej zgłoszeń przypadków przemocy domowej, niż przed 1989 rokiem, niż w latach dziewiećdziesiątych. Czy to znaczy, że teraz zjawisko to nabrzmiało? NIE. Po prostu Polki już wiedzą, że mają prawo powiedzieć __NIE___ i zaczynają te przypadki zgłaszać. A co do przykładu francuskiego: wykształceni mężczyźni biją kobiety nie tylko we Francji, w Polsce też, zapewniam Cię, potrafią też stosować bardzo wyrafinowane formy przemocy psychicznej. Przemoc wobec kobiet nie wiąże się z alkoholem, ani nie ogranicza się wyłącznie do tzw. rodzin patologicznych.
bardziej precyzyjne i argumenty nieco bardziej oparte na faktach niż "zapewniam cię", "w co najmniej takich rozmiarach", "nie było odpowiedniego prawa" (czy to znaczy że prawo karne PRL nie przewidywało sankcji za pobicie czy gwałt?) itp.?
cieszę się, że moje zdanie uważasz za "baaaardzo ciekawe". Problem polega na tym, że ty teoretyzujesz (statystyka jako obraz rzeczywistości) a dla mnie liczy się empiria. Otóż ja wychowywałem się w małomiasteczkowym środowisku PRL, w którym wszyscy o wszystkich wszystko wiedzieli (jak ojciec mojego kolegi Mirka zdradzał żonę to cała dzielnica huczała). Intensywność kontaktów międzyludzkich przewyższała to, co jesteś w stanie sobie wyobrazić (jak mawia mój wujek górnik: "oddział był jak rodzina a kopalnia była jak wioska"). Dlatego ja WIEM, co było w moim środowisku (a zakładam, że nie różniło się ono od podobnych mu prowincjonalnych środowisk plebejskich).
...Powiem ci, na czym polega różnica między nami. Otóż za za te wszystkie obrzydlistwa, które się teraz dzieją ja winię KAPITALIZM, który urynkowił stosunki między ludźmi. Twoim zaś zdaniem winę ponosi jakiś "patriarchat".
EOT
PS
"Na dane holenderskie, które przytaczasz, można spojrzeć inaczej:"
Jasne. Jeśli fakty nie zgadzają się z teorią - tym gorzej dla faktów. :)
ksiązkę Janusza Tazbira "Okrucieństwo w nowożytnej Europie", szczególnie rozdział poświęcony rodzinie. Zwykłej, nie patologicznej.
Katowanie synów było stosowane i powszechnie zalecane, by wyrośli na mężczyzn. Nie, nie "zwykłe klapsy". Bicie kijem, deską. Odnotowywano śmierci dzieci szlacheckich (bo chłopskimi się pod tym kątem nie interesowano), przetrącenia żeber, kalectwo w wyniku ciężkiej, ojcowskiej ręki.
Bicie żon duchowni dozwalali i przy wielu okazjach zalecali. Z jednym wyjątkiem - bicia ciężarnych. Z tego się trzeba było spowiadać.
Katolickie szkoły: tortury psychiczne (obrazy piekła na ścianach) i oczywiście fizyczne. Utrata przytomności przez dziecko nie była uważana za argument przeciwko.
Tazbir nie jest feministką ani postępowcem. Opisuje obyczaje sprzed "rozpadu rodziny" i upadku autorytetu ojcowskiego.
"Katowanie synów było stosowane i powszechnie zalecane, by wyrośli na mężczyzn. "
To też jest przejaw patriarchatu? To ja wolę matriarchat. :)
Skoro o empirii mowa, to chyba najpierw należałoby uściślić, co się przez nią rozumie. Z Twoich wypowiedzi wnoszę, że wg Ciebie ogranicza się ona wyłącznie do Twojego jednostkowego doświadczenia, na podstawie którego generalizujesz i wysnuwasz wniosek, że skoro w Twoim środowisku o przypadkach skrajnej przemocy się nie słyszało, to znaczy, że zjawisko to - poza "zwykłym" laniem pasem - nie istniało. Dla mnie podstawą do generalizowania są statystyki właśnie i doświadczenia tych, którzy przemocy doświadczyli. Załączam link do statystyk: http://www.feminoteka.pl/readarticle.php?article_id=14 oraz raportów na temat przemocy wobec kobiet: http://www.feminoteka.pl/downloads.php?cat_id=7, i jeszcze dane na temat przemocy wobec kobiet z lat dziewięćdziesiątych: http://www.cpk.org.pl/images/artykuly/attach_77.pdf
Niestety, samo obalenie kapitalizmu nie sprawi, że przemoc przestanie istnieć, ponieważ nie jest ona uwarunkowana wyłącznie sytuacją ekonomiczną (czyli: sfustrowany facet, którego nie stać na godne życie, odbija to sobie, boksując małżonkę), zależy od wielu innych czynników, z których najważniejszym są relacje władzy między płciami i ten "jakiś" patriarchat, w istnienie którego powątpiewasz.
A tu jeszcze statystyki ze stron komendy głównej policji (niestety prowadzone dopiero od 1999 roku): http://www.policja.pl/portal/pol/4/318/Przemoc_w_rodzinie.html
Widać wyraźnie, że jest coraz więcej przypadków przemocy domowej, że liczba ta stale rośnie, ale nie znaczy to bynajmniej, że przemoc się nasila - to są przypadki zgłoszone policji. Od połowy lat dziewięćdziesiątych organizacje kobiece/ feministyczne prowadzą intensywne kampanie na rzecz przeciwdziałania przemocy wobec kobiet: to m.in. dzięki Trybunałom ds. Przemocy wobec Kobiet, organizowanym rokrocznie przez Centrum Praw Kobiet, raportom, kampaniom (w tym regularnie prowadzonej kampanii "16 Dni Przeciwdziałania Przemocy wobec Kobiet", będącej częścią światowej kampanii organizowanej w dn. 25.11-10.12), domaganiu się odopwiedniego ustawodawstwa (uchwalonego wreszcie w 2005 roku, choć w wersji okrojonej, bez zapisu o zakazie zbliżania się sprawcy do ofiary), o przemocy zaczęło się mówić, a kobiety coraz odważniej bronią swoich praw. Niestety, ze względu na to, że nie ma stworzonego spójnego systemu pomocy kobietom doświadczającym kobietom, wciąż cytowane przeze mnie statystyki stanowią zaledwie czubek góry lodowej. Kiedyś był bardzo dobry projekt tworzenia centrów pomocy ofiarom doświadczającym przemocy, gdzie miałyby uzyskać nie tylko pomoc prawną i psychologiczną, ale przede wszystkim ekonomiczną, żeby uniezależnić się finansowo od sprawcy, co często jest powodem, że kobiety pozostają w opresywnych związkach, bo nie mają dokąd pójść z dziećmi. Niestety, projekt odszedł w siną dal wraz z objęciem rządów przez AWS w 1997 roku, a potem już do niego nie wrócono. A szkoda.
zawarte w przytoczonym materiale, jak te które (w odniesieniu do pierwszego linku) wytknął komentujący te dane Anzv, brakuje mi tu odpowiedzi na najważniejsze pytanie. Na jakiej podstawie drogie panie zinterpretowały jako przyczynę przemocy w rodzinie samą instytucję rodziny? Przecież ludzie obrzucają się wyzwiskami, tłuką się, rżną nożami i gwałcą w najprzeróżniejszych miejscach, układach towarzyskich i zawodowych. Analogiczne dane jak dla "przemocy w rodzinie" można zebrać dla "przemocy wśród towarzyszy pracy" czy "przemocy wśród bywalców tego samego lokalu III kategorii". Brakuje uzasadnienia owego przeskoku od stwierdzenia pewnej ilości przestępstw do obarczenia odpowiedzialnością za nie instytucji rodziny.
Nikt nie obarcza instytucji rodziny odpowiedzialnością za przemoc wobec kobiet. To jasne, że nie każda rodzina generuje zjawisko przemocy, nie w każdej do niej dochodzi. Odpowiedzialnością obarczamy (o ile mogę mówić w imieniu innych feministek) patriarchat i nierówne relacje władzy, które jedną płeć podporządkowują drugiej, ustanawiają dominację i hegemonię. Zdekonstruujmy patriarchat, zmieńmy relacje władzy, oprzyjmy je na zasadzie równości i partnerstwa (nie zapominając o zniesieniu ucisku klasowego:), a i przemoc uda się z czasem wykorzenić.
w takim razie, gdzie występuje ten patriarchat, jeśli nie w rodzinie?
Tam właśnie występuje patriarchat oraz w instytucjach społecznych, które wymagają zdecydowanej reformy.
Najpierw prosta definicja Patriarchatu:
1. «dominująca rola mężczyzny, zwłaszcza ojca, w rodzinie»
2. «rodowa organizacja społeczna z dominującą rolą mężczyzny stojącego na jej czele»
Jestem w stanie zrozumieć, że przedstawiciele mojej płci za wszelką cenę będą bronić swojej dominacji we "Wszechświecie i okolicach". Kiedyś robili to przy pomocy "prawa" kościelno - świeckiego. Teraz, kiedy sytuacja się zmieniła i prawo ( przynajmniej świeckie ) nie zapewnia im ówczesnych przywilejów, zmienili taktykę i ( robiąc to co dawniej, czyli dyskryminując kobiety we wszelakich dziedzinach życia ) udają, że problem w ogóle nie istnieje. Według nich to kobiety go same wymyślają ( niektórzy dochodzą do tak kuriozalnych wniosków uważając, że nawet same go tworzą ), a w szczególności feministki. Cóż, to zrozumiałe - nikt nie chce oddawać tego co do niego "od zawsze należało". Na przykład kościół, albo różne monopole kapitalistyczne.
Mniej zrozumiałe jest dla mnie, że na stronie - przynajmniej z nazwy - lewicowej, męskie głosy niczym nie różnią się od tych, które docierają z mediów mainstreamowych.
W sytuacji, kiedy Zielona1 podaje mnóstwo rzetelnych danych, chłopcy odpowiadają tekstami rodem z piaskownicy.
Ewentualnie nagle bronią "starych dobrych wartości rodzinnych", z którymi pod inną trochę nazwą, walczą na sąsiednich wątkach. Zadziwiające, czego się nie robi, aby udowodnić, że jednak "zjednoczenie wyrostków z ery mezozoicznej" ( czyt. penisów ) ma "odwieczne prawo" do decydowania o losach wszystkich.
Chciałbym teraz pokazać Panom, jak wygląda sytuacja u
Naszych najbliższych kuzynów. Jak wszyscy wiedzą, szympansy są najbliżej z nami spokrewnione. Ale pewnie nie wszyscy, że z dwóch gatunków szympansów, to szympans karłowaty zwany Bonobo, jest genetycznie bliższy człowiekowi, niż tzw. szympans zwyczajny. I oto u szympansów zwyczajnych występuje coś na kształt patriarchatu: samiec alfa, walka o dominację, podporządkowanie sobie samic do celów reprodukcyjnych, a nawet zdarzają się wojny z innymi stadami, aż do całkowitego wyniszczenia jednego ze stad. Natomiast u Bonobo panuje prawdziwy matriarchat: samice przewodzą, nie ma praktycznie żadnej walki o dominację ( w każdym razie z użyciem drastycznych aktów przemocy ), nie występują przypadki zabijania się nawzajem w stadzie, czy zabijania niemowląt, do których u szympansów zwyczajnych czasem dochodzi i wreszcie, konflikty w stadzie rozwiązywane są nie przy pomocy siły fizycznej, ale aktów seksualnych. Tak, dobrze przeczytaliście. Za pomocą tych rzeczy, które wszyscy ( no, może prawie wszyscy ) lubimy. Występują częste zachowania homoseksualne i to zarówno u samic, jak i samców. Bardzo to niekatolickie zwierzęta :)
Dlaczego o tym piszę, ano dlatego, że często i gęsto powtarzane teksty o rzekomej "odwiecznej dominacji mężczyzn" można włożyć między bajki. Nie wiadomo do końca jak sytuacja wyglądała u zarania dziejów ludzkich.
Drugim powodem, dla którego przytoczyłem te dane, to pokazanie, że naprawdę, drodzy chłopcy, nie ma się czego tak obawiać. Mało tego. Gdyby u homo sapiens zapanował matriarchat, Ziemia na pewno nie znalazłaby się dzisiaj na skraju energetyczno - ekologicznej katastrofy. Kobiety, podobnie jak samice u Bonobo, nie pozwoliłyby w trosce o swoje potomstwo na toczenie co i rusz głupawych wojen religijnych, narodowych i tym podobnych bzdetów...
Tylko proszę nie wyjeżdżajcie mi z tekstami, że i wśród kobiet zdarzają się osoby okrutne, czy agresywne, bo to jest oczywiste. Tyle, że ja mówię nie o niewielkim procencie kobiet, tylko o strukturze opartej na - nazwijmy to - "kobiecych wartościach". Czyli: za wszelką cenę chronić, a tylko w zupełnej ostateczności zabijać. Zupełne przeciwieństwo modelu, który panuje teraz na Świecie.
I tyle. Ja w każdym razie jestem za matriarchatem!!!
chyba sam nie wierzysz w swoj koronny argument, bo wspolczesne kobiety nie szukaja wzorcow u Bonobo, raczej u Czarnych Wdow (Latrodectus mactans).
Hmm czegos tu nie rozumiem. Skoro przemoc w rodzinie wprost skorelowana jest z poziomem patriarchatu, tradycjonalizmu i katolicyzmu w rodzinie, to czemu wedlug danych CBOSu http://www.niebieskalinia.pl/spaw/docs/wyniki_badan_20071113_obop.pdf (strona 28) najnizszy odsetek rodzin z przemoca w calej Polsce to wojewodztwo podkarpackie?
dowody, obserwacje, informacje, dane statystyczne?
w których dekonstruowano rodzinę (stalinowski ZSRR, Trzecia Rzesza, Chiny maoistowskie, Kambodża pod rządami Khmer Rouge) nikogo to nie wyemancypowało, stworzyło natomiast kadry dla terroru z dzieci wychowanych poza rodziną.
Bardzo dobry komentarz- zgadzam sie w 100 %. Moim zdaniem dokładnie o to chodzi.
mezczyna nie musi bronic dominacji, dominuje i basta, a przemoc to tylko jedna z meskich cech, tak samo pozytywna co negatywna, bo zalezy do czego uzyta, to ta kwestia powinna byc dyskutowana.
feministki boli to na co nie maja w aptece recepty. przewodzic stadem mieso i wszystko zernym moze tylko osoba z meskimi cechami, przykro mi drogie panienki, pewnych spraw nie mozna zmienic, bo taki jest swiat i nie zmieni sie od tupniecia pantofelkiem.
jesli tak jest faktycznie, to po cóż wpadasz w taki histeryczny ton?
Jak czegoś nie rozumiesz, to spójrz na moje wcześniejsze wpisy. Mnie akurat te dane, które podajesz, nie dziwią, bo w podkarpackiem, ze względu na silny patriarchat, tradycyjne struktury, dominującą pozycję kościoła katolickiego i prawicy, o przemocy się nie mówi i przemocy się nie zgłasza. Pisałam już, że oficjalne dane policji to czubek góry lodowej, bo całej masy przypadków przemocy kobiety nie zgłaszają, bo zostały wychowane, iż rodzina święta rzecz, bo się boją, że ekonomicznie sobie nie poradzą, bo idą do księdza do spowiedzi, a ten im mówi, że to krzyż, który muszą nieść.
No naprawdę, lewicowi rewolucjoniści to nic się nie zmieniają, dlatego właśnie zrodziła się druga fala feminizmu w latach 60. i 70., bo dziewczyny musiały obalać patriarchat we własnych komórkach rewolucyjnych.
argumentacji niewywrotnej.
Jeśli dane statystyczne mówią, że przemocy domowej jest mało, wówczas się stwierdza, że przemoc domowa jest, tylko się jej nie zgłasza.
rewolucyjnych patriarchat został obalony razem z nimi, bo od dawna ich nie ma.
czy nawet dla całego społeczeństwa, nie widziałabym w tym nic złego.Kierowanie się dobrem ogółu nie jest nigdy błędem. Ale mężczyźni bywają tak skonstruowani,że oni decydują, bo mogą sobie na to pozwolić, choć nie wiedzą lepiej, a konsekwencje tego ponoszą również kobiety, które wiedziałyby lepiej, jak daną rzecz zrobić, ale nie miały szans przy "panu i władcy". Faktem jest,że rodziny funkcjonują lepiej, gdy wydatkami zajmuje się kobieta (normalna kobieta, nie barbie płacząca nad złamanym paznokciem). Kobiety mają większe poczucie odpowiedzialności - widzę to na przykładzie mojego związku- i rozumieją,że nawet niewinne żarty mogą mieć wymierne i przykre konsekwencje; po prostu kobiety są bardziej przewidujące. Niestety, mam również i takie doświadczenie, że największymi przeciwnikami kobiet są same kobiety. Zawsze byłam bardzo solidarna z kobietami, lecz nieraz "wyszłam na tą głupią". Prawda ja zwykle leży gdzieś po środku, z tym,że kobiety mają do niego jakby dłuższą drogę.
Aha :-) w takim razie z pewnoscia masz znacznie lepsze dane? Bo chyba nie sugerujesz, ze wasze powazne oskarzenia nie opieraja sie na niczym konkretnym?
Myślę, że masz sporo racji. Obserwując ten głupi świat, jego dzieje i teraźniejszość, w niektórych aspektach dochodzę czasami do podobnych konkluzji. Np. odnośnie prowadzonych przez wrogów ludzkości wojenek.
Co było do przewidzenia chłopcy się oburzyli...
Nie ma patriarchatu, dyskryminacja kobiet to sprawa marginalna, kobiety udają, że są bite i gwałcone - pewnie same robią sobie siniaki niczym w amerykańskich filmach klasy Z, tego nie udowodniono, tamtego też, podana pokaźna ilość danych przez Zieloną1 to wyssana z palca fikcja, ja mam "lepsze" dane, a ja "jeszcze lepsze"... Po prostu jedna wielka żenada.
Potwierdza to doskonale moją tezę, że obecną strategią wielu mężczyzn ( bynajmniej nie wszystkich ) jest wmawianie sobie i kobietom, że problem w ogóle nie istnieje. Równie dobrze można się umówić i twierdzić, że słońce nie świeci - to wymysł np. arabów, żydów, albo bóg wie kogo jeszcze i żądać dowodów od tych, którzy twierdzą, że jednak świeci...
Żaden z Panów nie zadał sobie trudu, żeby się wczuć choćby na 10 minut w położenie maltretowanej kobiety. Zero empatii, zero zrozumienia, zero współodczuwania. Tylko bzdurne teksty i nic nie wnoszące odbijanie piłeczki.
Potwierdza to tylko co napisałem wcześniej, że panuje na świecie typowa patriarchalna dominacja samców, które są gotowe prędzej wywołać 10 wojen ( wcześniej przygotowując grunt przez szermierkę słowną i pustosłowie ideologiczne ), żeby tylko udowodnić swoją rację, niż spróbować porozumieć się z kimkolwiek dla dobra ogółu.
Nie ma co, "prawdziwa lewica" dbająca o los pokrzywdzonych...
Nano - świetny tekst.
Bury - dzięki. Uratowałeś honor Naszej żałosnej płci...
z przemoca tak jest faktycznie, a histeryzuja feministki.
zig_zacem nie zgodze sie, takie rozwiazanie to mlyn dla naduzyc ze strony kobiet o aktorskim ambicjach, wystarczy spojrzec w statystyki rozwodow (wiecej niz slubow) zeby zdac sobie z tego sprawe, takie przypadki jak w artykule stanowia promil z promila i powinni podlegac dzialaniom specjalnych komorek policji i prokuratury dysponujacych pelnym asortymentem pomocy poszkodowanym..., nieporownywalnie wiecej jest innych, o ktorych feministki glosno nie mowia, a jakie to przypadki, ot np: "prosze o rozwiazanie malzenstwa, poniewaz maz przestal mi odpowiadac..., jednoczesnie prosze o przydzielenie mi opieki nad dzieckiem oraz obciazenie meza alimentami i ograniczenie jego wladzy rodzicielskiej..." potem taka matka biegnie do opieki socjalnej o przydzielenie taniego mieszkania, bo mieszka z mezem, "jestesmy po rozwodzie i mam prawo do prywtanosci czyt. przyprowadzac swoich kochankow" (wczesniej ukrywanych, bo to kobiety zdradzaja czesciej, fakt rownie mocny jak fakty feministek) dodatkowo uzyskuje zasilek dla bezrobotnych i porzadny opiekunczy na siebie oraz dziecko, to faktycznie niewiele powstrzyma ja przed pozbyciem sie meza i ojca z najblizszego otoczenia, ojca polowicznie, bo szantazem emocjonalnym mozna wyciagnac z jelenia niezla kaske, na dziecko oczywiscie, ktoremu matka moze dac najlepsza opieke na swiecie, bo nawet najgorsza matka jest lepsza od najlepszego ojca, udowodonione ponad wszelka watpliwosc przez feministki :).
Pytanie za sto batow, kto na tym jeszcze zyskuje?
Coz, jedyne, co tutaj napisalem to podalem pewne dane odnoszace sie do problemu i poprosilem o komentarz. Uslyszalem, ze dane sa niewazne, bo polskie feministki lepiej wiedza jak jest NAPRAWDE.
Podobna sytuacja jest tez z kolega Angka Leu.
No i teraz slysze jeszcze na dokladke ze takie wypowiedzi jak moja sa "zalosne", ze wyrazaja jakies "oburzenie", ze "wmawiam ze problem nie istnieje", a takze, ze to "zero empatii", "bzdurne teksty", "pustoslowie" no i oczywiscie dowod na to, ze nasza plec jest "zalosna".
o paradoksie garnuszka? Sąsiad prosi o oddanie garnuszka, na co bohater mówi, po pierwsze nie pożyczałeś mi garnuszka, po drugie on był zniszczony już jak mi go pożyczyłeś, po trzecie dawno ci go oddałem.
Tu tak samo: po pierwsze, problem przemocy wobec kobiet i dzieci nie istnieje, to wymysł feministek, po drugie bierze się on z upadku rodziny, wywołanego przez feministki, po trzecie mężczyźni mają agresję wdrukowaną w geny, co denerwuje feministki... Nadmiar sprzecznych uzasadnień świadczy w tym wypadku o tym, ze wspomniani dyskutanci (Zielona, oni nie są żadną lewicą! to desant PiS na to forum)doskonale WIEDZĄ o problemie strukturalnej przemocy wobec kobiet i dzieci i NIE CHCĄ usunięcia jej przyczyny, jaką jest patriarchalny podział ról w rodzinie. Dlatego też każdy ze sprzecznych ze sobą argumentów za głównego wroga stawia feminizm :)
Przeciez wystarczy podac jakikolwiek DOWOD na zwiazki patriarchat - przemoc w rodzinie i bedzie OK. A tu jak nie teksty, ze jestesmy zalosni, albo jestemy desantem z PiSu, to jakies opowiesci o garnuszkach.
Jeszcze jedno - udowodnij JAKIEKOLWIEK zwiazki z PiSem ktoregokolwiek z forumowiczow oskarzanych przez Ciebie o bycie PiSowskim desantem, albo odwolaj swoje zalosne klamstwa.
piszesz tak jakby kazda kobieta byla codzien rano regularnie seksualnie maltertowana i obijana na kwasne jablko wg. patriarchalnego modelu, wmawiasz nam, ze temu zaprzeczamy, ano tak jest. problemem nie jest meska przemoc sama w sobie istniejaca od zarania dziejow - budujaca i burzaca, tak jak problemem nie moze byc kolor czarny. Atakowanie mezczyzn nic tu nie da, bo to katalizator przemocy :). Po tym jak skomlesz nazywajac nasza plec zalosna wnioskuje, ze nie czujesz sie dobrze w meskiej powloce, naprawde wspolczuje, najlepiej sam zdejmnij z siebie jarzmo dominacji i wloz glowe pod pantofel swojej damy, moze zlituje sie i pozwoli dalej toczyc ten marny byt mezczyzny...
i jego obsesji dowodów. On do wszystkiego podchodzi ze szkiełkiem i okiem, gdy do niektórych kwestii lepiej byłoby z czuciem i wiarą (czytaj: wyobraźnią i empatią)
(niech żyje nieśmiertelny Wieszcz:) )
Drogi Wojtasie, patriarchalne są - mniej lub bardziej - wszystkie rodziny. Patriarchalnym powietrzem wszyscy - i chłopcy, i dziewczynki - od kołyski oddychamy. Nasiąkamy nim. Więc jak tu cokolwiek udowadniać, skoro nie istnieje grupa porównawcza. Może kiedyś będzie istniała, jak przybędzie takich jak Nocny Zwierz. Wtedy se zbadamy:)
Więc nie nudź już, Wojtasie, OK? Lepiej troszkę poczytaj to, o czym Ci wspomniałam na sąsiednim wątku. Jeden wieczór lektury zamiast molestowania o dowody. I już sam będziesz sporo wiedział.
Ja ze swej strony obiecuję, że jak będę miała trochę więcej czasu, przybliżę temat nieco obszerniej. Ale to w przyszłości. Okazja na pewno się znajdzie.
(...) tak jakby kazda kobieta byla codzien rano regularnie seksualnie maltertowana i obijana na kwasne jablko wg. patriarchalnego modelu (...)
nawet gdyby jedna jedyna kobieta była bita, to jest to o jedną bitą kobietę za dużo.
Uważam,że szarmancki Nocnyzwierz jest wielkim realistą i wie,że naprawdę coś warte jest to, co kobieta da mu dobrowolnie, a nie pod przymusem. Gdyby cokolwiek na kobietach wymuszał, byłoby to tylko miernikiem jego siły. Natomiast gdy one z własnej woli obdarzają go tym czy tamtym to oznacza, że jest on tego wart.
dyzma, zapytaj lepiej Nocnegozwierza jak to się robi, ponieważ jego byt nie jest z pewnością marny. Intuicja mi to mówi. A moja intuicja jest niemal tak dobra jak Szanownej Hyjdli.
i niech to ona będzie moją rzeczniczką:)))
Wojtas...
żadnych dowodów, że jest związek miedzy patriarchatem, a biciem kobiet nie będzie.
A zresztą...
Kobieta jest słabsza ekonomicznie? Zwykle jest, bo przynajmniej na początku małżeństwa siedzi "przy dzieciach i mężu" więc NIC kompletnie nie robi. NIC. Mimo to Mąż NA NIĄ pracuje i łaskawie przynosi pensję. Ale żeby ją "wychować" - wymaga coraz więcej, żeby to NIC rosło do potęgi entej... i stosuje wzorce wyniesione ze swojej rodziny, gdzie matka siedziała cicho jak mysz pod miotłą, a ojciec tyż "robił i wymagał"...
Facet jest silniejszy fizycznie? Jest. Facet jest słabszy psychicznie? Jest. Więc jak się zaleje, albo jego zdołują (np. w robocie), to "puszczają mu nerwy" i wyżywa się na kobiecie lub dzieciach, bo to najprostsze...
Poza tym myśli, że jak przyniesie średnią krajową, to jego wymagania sytuują go na poziomie gościa hotelu Ritz. A że mieszka w bloku lub familoku, i "marzeń sennych" nie będzie, to jest tym bardziej wnerwiony, więc pręży muskuły ("spuchnięte" jak kotlety mielone), zaciska pięści (zlepione jak po "nalewce")... i krąg się zamyka... "bo jak się baby nie bije, to jej wątroba gnije" (pierwsze przykazanie patriarchatu)...
To samo dotyczy "dyrechtorów", pijących koniaczki, którym znudziły się stare żony, a szef od dwóch lat nie daje awansu... a żona głupia i coraz grubsza...
A tak w ogóle to czytaj zieloną i traktuj jak moją rzeczniczkę - cokolwiek napisze, to jak by mi z głowy wyjęła"...
autor: Hyjdla, data nadania: 2008-09-22 17:43:35, suma postów tego autora: 1731
(chodzi o wątek "Pod podłogą patriarchatu")
no właśnie, Twoije poglądy na patriarchat są kwestią głębokiej wiary. Bardzo szanuję Twe zaangażowanie, ale - przyznaj - trudno, że zgodzili się z Tobą niewierzący.
obecnym na forum feministkom, alternatywa przytoczona przez Nocnegozwierza tak bardzo przypadła do gustu?
nt. "Stopień przemocy i jej przejawy w rodzinach patriarchalnych i niepatriarchalnych"
a właściwie na razie tylko zalążek składu osobowego grupy porównawczej.
1) Nocny Zwierz
2) Bury (sorry, Bury, że cię przeoczyłam w pierwszej chwili)
Panowie! Może ktoś doszlusuje? Zapraszamy!
Rozumiem ze obsesja dowodow jest dla ciebie sytuacja, kiedy K. Szumlewicz wysuwa wobec m.in. mnie powazne zarzuty (desant PiSu) a ja prosze tylko o jakies dowody?
Podobnie stawiacie powazne zarzuty w kwestii patriarchatu, a nie potraficie napisac czegokolwiek, zeby przekonac nas do swej tezy. Po to sa dyskusje na tym portalu zeby sie wzajemnie przekonywac, wlasnie m.in. dzieki "szkielku i oku" a wiec przytaczaniu roznych danych,ewentualnie wlasnych doswiadczen. Bo rozmowy na zasadzie "wydaje mi sie", "albo mam tajemna wiedze" nie sa specjalnie satysfakcjonujace i niewiele mozna sie nowego nauczyc.
Dlatego po raz kolejny prosze - udowodnijcie wreszcie, ze rodziny patriarchalne i tradycjonalistyczne sa bardziej dotkniete pietnem przemocy
przydałoby się trochę precyzji pojęciowej. Nie można twierdzić, że podejmowanie decyzji w rodzinie jest tym samym, co przemoc, natomiast przemoc nie różni się niczym istotnym od kazirodztwa.
A na co wam badania, jak wy juz wszystko wiecie?
To narpawde przykre, ze nie jestes nawet w stanie sama bronic wlasnych pogladow, czy chociaz napisac, dlaczego uwazasz tak, a nie inaczej. Zamiast tego wklejasz komentarz Hyjdli, albo ajesz mi spis lektur. Jesli chcesz jako riposte moge ci podac swoje lektury i takze zasugerowac, ze jestes nieoczytana i bedzie po dyskusji. Chyba nie o to chodzi?
Dlatego skoro cokolwiek wyczytalas w swoich lekturach to uzyj tej wiedzy i mnie przekonaj. Bo wykretami i Ctrl+C , czy tez obrazaniem (jak Nocny Zwierz) tego nie dokonasz.
A na co Ci rozmowa i wymiana poglądów, skoro Ty (Wy?) wszystko już wiesz (wiecie?)?!
A poza tym, to najpierw udowodnij Ty, wojtasie, że dziewczyny niczego nie udowodniły!!! :->
Dawaj te dowody! Obserwacje! Liczby! Statystyki! Twarde konkrety, a nie jakieś tam mgliste opowiadanie, że dziewczyny czegoś nie udowodniły. Udowodnij, że nie udowodniły!
Chyba nie doczytałeś o czym pisał Nocnyzwierz. W proponowanym modelu Bonobo kazirodztwo to nic złego. To sposób rozwiązywania konfliktów w stadzie.
Utrafiłeś w sedno, Wojtasie, bo właśnie zamierzałam zrobić, o co prosisz. Choć nie wiem, czy cię zadowolę.
Jest to także odpowiedź ABCD.
Cytując Mickiewicza (czucie i wiara, szkiełko i oko) użyłam oczywiście przenośni. Nie chodzi o wiarę typu religijnego. Związek patriarchatu z przemocą jest trochę bardziej poznawalny niż (hipotetyczny) Bóg, z definicji niepoznawalny:)
Jaki jest dowód na istnienie tego związku? Taki, że tak twierdzą psychologowie, którzy ten problem analizowali, a dla mnie to, co piszą, jest przekonujące. Nie były to rzecz jasna żadne zakrojone na szeroką skalę badania empiryczne, które dałyby jednoznaczny, wyrażony liczbą wynik. Raczej rozmaite pogłębione wywiady i studia przypadków - plus, oczywiście, własna refleksja, z natury niejednoznaczna. No, ale tak to już jest w humanistyce.
O niektórych mechanizmach tego związku wspominałam we wpisie na sąsiednim wątku (Czym nie jest pedofilia). Krótko i w wielkim uproszczeniu przypomnę: wdrukowywany nam od kołyski w głowę wzorzec męskiej dominacji sprawia, że w sytuacji konfliktu facetowi łatwiej leci ręka, a kobieta łatwiej się z tym godzi. Trudniej ujawnia przed otoczeniem swój problem (często całe lata). Chętnie racjonalizuje go sama przed sobą, przerzucając winę za przemoc na siebie, a idealizując sprawcę. Otoczenie ją w tym często utwierdza, mówiąc: jak się postarasz... itd. Im dłużej trwa sytuacja, tym silniejsza jest tendencja do usprawiedliwiania we własnych oczach kata (który, przypominam, jedną ręką bije, ale drugą przygarnia!), a obwiniania siebie. Rodzi się i umacnia przekonanie "zasługuję na to, co mnie spotyka". Umacnia się postawa bierności i niezdolność do przerwania błędnego koła.
Zdarza się to we wszystkich środowiskach. Tak jak alkoholizm, z którym często współwystępuje, ale niekoniecznie. Jakby ktoś chciał, to wrzucę jeszcze jedną książkę: "Podróź" Danielle Steel. Popularna powieść z dosyć niskiej półki, ale ciekawa dlatego, że to właściwie sfabularyzowany poradnik dla ofiar przemocy domowej. B. dobrze pokazuje mechanizmy, które zasygnalizowałam. A dzieje się - jak to u Danielle Steel - w wyższych sferach, bohaterką jest kobieta niebrzydka, niegłupia, niebiedna, o dobrej własnej pozycji zawodowej. A jednak.
Tak to w b. wielkim skrócie wygląda. Ale i tak napisałam więcej, niż zamierzałam. A jestem okrrrropnie niewyspana (praca). Zaczynam rozumieć mechanizm uzależnienia od blogosfery, nie tylko mechanizm przemocy:)
Przy okazji wyjaśniam, że nie jestem feministką, a w każdym razie nie to mnie przyciągnęło do gry w Zielone:) Przyciągnęła mnie ekologia. Niemniej feministyczne spojrzenie na świat uważam za ciekawe i twórcze. Szkoda, że u nas feministki mają dorobioną gębę (no, co tu gadać - pogardliwy patriarchalny schemat: brzydkie, niekobiece, chłopa im brak) i mało kto ma na tyle wrażliwości i wyobraźni (moja mantra:) ), by za tą gębą dostrzec coś wartościowego.
BKP - Otóż to!!!
Dla mnie to też jest niejasne, dlaczego to niby pokrzywdzone kobiety mają po raz enty udowadniać, że nie są wielbłądem.
Zielona1 przytoczyła mnóstwo danych, jak na kraj w którym dominuje średniowieczna mentalność, "gdzie o pewnych sprawach kobiecie nie wypada głośno mówić". Ma zamiatać wszystko pod dywan i znosić ten krzyż w milczeniu. Jakby przytoczyła trzysta razy więcej danych, to i tak nie zostałyby nazwane dowodami, ponieważ: dla naszych szanownych kolegów, jak świetnie wykazała Kasia Szumlewicz, nieistotne jest, że posługują się co i rusz sprzeczną argumentacją, i prawdopodobnie doskonale zdają sobie sprawę, że jest tak jak napisała Zielona1, a cały ten zgiełk, który wywołują jest tylko po to, że nie chcą się głośno przyznać, że im ten stan rzeczy odpowiada.
Istnieje jeszcze alternatywne wyjaśnienie ich "wielkiego zrozumienia opisywanych zjawisk" - może chodzi tylko o zwykłą krótkowzroczność.
Dopiero bowiem za DOWÓD uznaliby, kiedy np. ich kilkuletnia/kilkunastoletnia siostra zostałaby zgwałcona na ich oczach przez ojca ( chociaż i tego nie jestem pewien ).
Marcin - jak już wiem(y) z innego wątku, że jesteś za tym, aby Polska dalej produkowała bomby kasetowe, to teraz jeszcze dowiaduję(my) się, że umiesz czytać niewidzialne zdania istniejące chyba w czwartym, lub piątym wymiarze, bo tutaj nic takiego nie zostało napisane :)))
BKP: Serio? A w ktorym miejscu wyrazilem jakakolwiek opinie na ten temat? W ktorym miejscu stwierdzilem z cala pewnoscia, ze "przemoc w rodzinie spowodowana jest czynnikami X,Y,Z"?
Nigdzie tak nie pisale, wyrazilem tylko pare watpliwosci wobec stanowiska feministek.
Ja nie reprezentuje tutaj zadnego konkretnego stanowiska, wiec nie mam czego bronic. Natomiast to feministki stawiaja bardzo konkretne zarzuty (patriarchat przyczyna przemocy) wiec niech je udowodniaja.
zielona: No dobrze, a jacy psychologowie pisza o zwiazku patriarchatu z przemoca (D. Steel? :-)))) ? Caly czas piszesz, wedle wlasnego "widzi mi sie". Rownie dobrze ja moga napisac: "Krótko i w wielkim uproszczeniu przypomnê: wdrukowywany nam od ko³yski w g³owê wzorzec ŻEŃSKIEJ dominacji sprawia, ¿e w sytuacji konfliktu KOBIECIE ³atwiej leci rêka, a MĘŻCZYZNA ³atwiej siê z tym godzi. Trudniej ujawnia przed otoczeniem swój problem (czêsto ca³e lata). Chêtnie racjonalizuje go sama przed sob±, przerzucaj±c winê za przemoc na siebie, a idealizuj±c sprawcê."
Niemniej nie o to chodzi. Ja sie caly czas pytam, skad wiecie, ze w bardziej patriarchalnych zwiazkach jest wiecej przemocy, niz w mniej patriarchalnych?
NZ: A czy KTOKOLWIEK tutaj neguje przemoc wobec kobiet? CZy ktokolwiek tutaj twierdzil, ze nie jest ona problemem? Ja poddaje tylko w watpliwosc zaleznosc , ze bardziej trradycjonalistyczne i patrarchalne rodziny maja wiekszy klopot z przemoca.
NZ: w ktorym miejscu moja argumentacja jest sprzeczna? Wiesz, jak sie cos pisze, to nie wystarczy napisac "jest tak i tak", ale warto napisac dlaczego. Inaczej rozmowa nie ma sensu.
Lepszej niż ja odpowiedzi udzielił/a?/ ci PBK.
Którzy psychologowie tak twierdzą? Ci, których wymieniłam dawno temu, a ty domagałeś się zreferowania ich ustaleń:
Annna Lipowska Teutsch (Rodzina a przemoc)
Wojciech Eichelberger (Kobieta bez winy i wstydu).
No więc zreferowałam. O Danielle Steel wspomniałam jako o ciekawostce dodatkowo.
Na tym kończę, trzymanko:P
Jakby ktoś nie wiedział:
Anna Lipowska-Teutsch to psycholożka z Krakowa, od wielu lat specjalizująca się w dziedzinie przemocy i od lat bezpośrednio pracująca z jej ofiarami.
Wojciech Eichelberger to number one wśród polskich psychologów, również z własną wieloletnią praktyką.
Pozdrawiam
Wojtas, ale udowodnij, że jest tak, jak piszesz!!! :-D
Mam wrażenie, że się zgrywasz, bo nie wyobrażam sobie, że możesz pisać poważnie. To znaczy, albo się zgrywasz, albo stosujesz z premedytacją klasyczne chwyty erystyczne, mające na celu zdyskredytowanie rozmówcy w oczach publiczności. No bo każdemu można w nieskończoność odpowiadać: "Nie udowodniłeś niczego", "Podaj dowody", etc... Nie podając przy okazji żadnych kryteriów, jakie spełniać powinien akceptowalny dowód. I - bym powiedział - reifikując zjawisko społeczne, które nie ma swoich materialnych desygnatów. Mam wrażenie, że Ty chcesz rozmawiać o patriarchacie tak, jak się rozmawia o krześle czy o psie. "Po lewej widzą państwo bogato zdobiony fotel wyściełany atłasem, na ścianie na wprost wiszą kolorowe arrasy, a po prawej stoi dębowa komoda z mosiężnymi uchwytami, a na blacie tej komody siedzi patriarchat". Dochodzę do wniosku, na podstawie Twoich wpisów, że tylko takie przedstawienie patriarchatu mógłbyś uznać za dostatecznie udowodnione i uzasadnione. Do zrozumienia i mówienia o zjawiskach społecznych potrzebna jest wyobraźnia, pewna empatia czy wrażliwość i postawa otwartości, która nie pozwala na zakładanie z góry, że tych zjawisk nie ma, bo... kończy się to właśnie taką sytuacją, jaką tu obserwujemy.
I nie wiem, po co Ci to piszę, bo jestem przekonany, że Ty dobrze to wiesz, tylko się z nas tutaj nabijasz, albo traktujesz nas nieuczciwie. (O właśnie, a podasz mi dowody na istnienie niesprawiedliwości ekonomicznej? Albo wyzysku pracowników? Są to zjawiska z podobnej działki, co patriarchat, a jednak nie zauważyłem, abyś domagał się w wątkach poświęconych tym zagadnieniom domagał się dowodów. Skoro tak, to widocznie uznajesz je za dostatecznie udowodnione, więc napisz te dowody - zobaczymy, jakie kryteria musi dla Ciebie spełniać dobry dowód na istnienie zjawiska społecznego.)
zielona: Czy to ten sam Eichelberger, ktory twierdzi, ze niejaki Andrzej S. - jego kumpel - nic zlego nie robil dzieciom? :-)) Skoro tak, to nie mam wiecej pytan.
A tak wracajac juz do watku, chyba nie bardzo sie rozumiemy. Ja chce po prostu porozmawiac na temat tezy, ktora lansujecie. Intruguje mnie dlaczego tak uwazacie, a nie inaczej. I nie jestes mi tego w stanie wyjasnic, zamiast tego wklejasz mi cudze posty, albo podajesz tytuly ksiazek. Wiesz, tak moglby kazdy robic, ale wtedy dyskusja wygladalaby mniej wiecej tak:
- nie masz racji, bo (tytuly ksiazek)
- alez owszem mam bo(tytuly ksiazek)
- ale wlasnie ze ja mam racje (tytuly ksiazek).
Nie o to chyba chodzi. Nie oczekujesz chyba, ze bede mial czas czas czytac ksiazki, ktore mi polecasz. ROwnie dobrze zreszta ja moge wkleic swoje tytuly ksiazek i dyskusja sie na tym zakonczy. Zamiast tego, skoro czujesz sie na silach bronic swojego stanowiska to wykorzystaj wiedze, ktora nabylas czytajac te ksiazki i w 5 min wykorzystaj jakis argument z tej ksiazki i mi go przedstaw. Bo jak na razie cienko z tym jest. Ponawiam wiec pytanie: dlaczego uwazacie, ze ptraiarchalna i tradycyjna rodzina bardziej jest narazona na przemoc niz nie-patriarchalna i nowoczesna?
BKP: Zmartwie Cie, ale ja wszystko pisze zupelnie powaznie. Przypomne moze, ze dyskutujemy pod tekstem, ktory glosi teze, o ktorej chce porozmawiac , awiec takiej, ze tradycyjna, katolicka rodzina jest bardziej narazona na przemoc niz rodzina lub zwiazek nowoczesny. Feministki wiec stawiaja jakas teze i wypadaloby ja wiec udowodnic, tak jak w sadzie. Obowiazek ten dotyczy wlasnie strony stawiajacej dana teze. Tak jak w nauce, jesli ktos publikuje jakis artykul, w ktorym dowodzi np., ze ziemia jest plaska, to jego recenzenci maja prawo domagac sie jakiejs argumentacji, zas sam autor powinien ja przedstawic, a nie bronic sie twierdzac: "udowodnijcie, ze ziemia nie jest plaska".
Wydaje mi sie jednak, ze sie nie do konca zrozumielismy. Ja nie twierdze, ze problem przemocy wobec kobiec nie istnieje. Natomiast feministki za udowodnione uwazaja to, ze w tradycjonalistycznych rodzinach ten problem jest silniejszy. Kiedy pytam dlaczego - slysze albo obelgi, albo ze mam obsesje. Zostaly tu tez wklejone dwa rodzaje danych podwazajacych ta teze i nie doczekaly sie one zadnej rekacji oprocz tego, ze "na dane mozna roznie spogladac".
PS: prosze o jakakolwiek argumentacja, a nie niezbity dowod. Gdybym rozmawial z liberalem ktory twierdzil, ze wyzysk pracownikow nie istnieje to bym pogrzebal np. na stronie CBOSu ktory badal kiedys, czy Polacy czuja sie wyzyskiwani przez pracodawcow, porownal zarobki Polakow z zarobkami np. Francuzow, pokazal dane na temat tego, ze Polacy biora bodaj najwiecej nadgodzin w UE, pokazal pare przypadkow z ostatniego np. miesiaca, glosnych spraw sporow pracowniczych, albo np. wszedl po prostu na strone PIPu. Mozliwosci jest mnostwo, ale bym ARGUMENTOWAL, a nie pisal "jestes glupi", albo "udowodnij ze tak nie jest", albo "nie masz pojecia o czym piszesz", albo "przeczytaj sobie lepiej trzy tomy Kapitalu". Widzisz roznice?
...w sprawie Anny Lipowskiej-Teutsch. Być może spółkowała z własną siostrą?
Tak właśnie wygląda dyskusja MERYTORYCZNA w wykonaniu niejakiego W.
Szanowanie.
posłużyłaś się Eichelbergerem jako autorytetem, wojtas więc miał prawo wytrącić Ci tę broń. Ze swej strony dodam, że jest on (Eichelberger, nie wojtas) topowym trenerem wielkiego biznesu. Taki szczyt (albo dno) mainstreamu. A autorytet polskiej modnej psychologii został bardziej nadszarpnięty - w moich oczach - nie sprawą pedofilii Samsona (skądinąd człowieka na pewno nie przesadnie kultywującegp patriarchat) , ale sprawą merytorycznej kompromitacji pisemka "Charaktery"
Czyli - ostrożnie z autorytetami. Tyle jesteśmy warci, ile nas sprawdzono, by zacytować zbanalizowany wierszyk wielkiej poetki.
I dlatego epitety - oskarżenia o mieszczaństwo czy lustracyjno-spiskową obsesję - nikogo tu nie przestraszą. Mniejsza tu o intencje kogokolwiek - wojtasa, ABCD czy moje. Jeśli obcy jest komuś postmodernistyczny subiektywizm, to mimo wszystko można z nim dojść do łądu. Trzeba tylko dowodów, argumentów, nie wystarczy "jedynie słuszna" recepta na wszystko i święte oburzenie piorunujące wzrokiem. To ja już nie raz widziałem. I zapewniam Cię - zawsze z opłakanym skutkiem. Nie chodzi tu tylko o klęskę i kompromitację polityczną czy intelektualną, ale o coś jeszcze, o lekkie łatwe i bezbolesne krzywdzenie ludzi, których oceniano bez wdawania się w analizę, dowody, konfrontacje argumentów i ważenie sądów. Wystarczałą doktryna, wystarczała książeczka i poczucie misji.
Życiorys eksperta nie jest tożsamy z wartością jego dorobku naukowego.
Co do W. Eichelbergera, to bronił Samsona na początku, bo go dobrze znał i wydawało mu się nieprawdopodobne, by zrobił to, co zrobił. Potem się wycofał.
W niczym nie podważa to ani jego dorobku merytorycznego, ani kwalifikacji etycznych. Przeciwnie - fakt, że bronił przyjaciela, gdy media skazały go PRZED udowodnieniem winy, wystawia mu jak najlepsze świadectwo.
Co do innych spraw spróbuję wypowiedzieć się trochę później (może wieczorem?) i uporządkować temat.
P.S. A wekslowanie dyskusji z meritum na lustrację moralności to chwyt rodem z PIS-u. KASIU SZ. - MAMY DOWÓD!!!
no normalnie się czepiasz. Fakty? Jakie fakty? Teoria mówi jasno: katolicyzm = patriarchat, patriarchat = katowanie żon i gwałcenie córek. Jeśli fakty tego nie potwierdzają to zostały sfałszowane. Proste.
Tylko kto i co jest odpowiedzialny za taki oto fakt:
Blunders left gay pair free to abuse
Published Date: 05 September 2007
By Rob Preece
MIDDLE managers at a Yorkshire council were chiefly to blame for blunders which enabled the region's first gay foster parents to sexually abuse children, an inquiry panel has decided.
Staff at Wakefield Council had the chance to prevent Craig Faunch and Ian Wathey committing offences. But gaps in the council's fostering system meant abuse went undetected, and the couple were allowed to foster 18 children in 18 months.
Faunch and Wathey, of Sides Road, Pontefract, were jailed for six and five years respectively in June 2006 for offences against four boys.
An inquiry has found that staff missed opportunities to intervene.
The report's authors, led by former Surrey social services chief Brian Parrott, wrote: "It would be possible for us to be critical of some of the actions (and inactions) of social workers involved with the children, and of their team managers...
"However, our concerns are less about the actions of these people. What they did was well intended and done within an organisational framework where there was (or should have been) practice supervision.
"Our criticisms are much more of those in middle management whose job it was to piece together what was really happening, to ask the right questions and to be critical and probing."
The report says managers did not review the knowledge they had and ignored guidance on fostering placements and child protection.
They did not tell others what they knew and used "deficient" recording and information systems.
The inquiry also found that the council's fostering team manager was "unsuited to the role"; the independent reviewing manager's interventions were "too light-touch and too late"; and the children's services manager responsible for family placement was "too remote" to know what was happening.
The report criticises the fostering panel which approved Faunch and Wathey as foster carers, finding that members failed to ask searching questions.
It also states that children were placed without their needs being properly considered, concluding that the placement of the first child "could not have been more inappropriate".
A trial, at Leeds Crown Court, heard that suspicions were raised when Faunch photographed one of the victims urinating. But council social workers decided the men had been simply "naive and silly".
Trial judge Sally Cahill QC said it was "quite incredible" that the council had not involved the police at an earlier stage.
Elaine McHale, the council's corporate director of family services, said: "We welcome the completion of the independent inquiry carried out at our request by Brian Parrott.
"We are grateful for all his work and for the recommendations he has made as a result of his investigation, which we are using to improve our fostering services now and for the future."
http://www.yorkshirepost.co.uk/news/Blunders-left-gay-pair-free.3174295.jp
...A, zapomniałem. Fakty nie są do niczego potrzebne.
Rozumiem, że masz na myśli "dowody", zawarte w ostatnio przedstawionych tu tekstach antypatriarchalnych.
Otoż łatwo dostrzec, ze teksty te nie zawieraja żadnej dozy refleksji lub obserwacji. Cień empirycznego zaczepienia daje im sensacja z codziennych informacji medialnych. Następnie, staje się ona pretekstem do powtórzenia retorycznych sformułowań o patriarchacie, które rownie dobrze można wygłosić w związku ze sławetną seksaferą (która - jak już wiemy była wymysłem politykierskich dziennikarzy).
Nie wiem czy faceci tacy jak Wojtas, West, ABCD, czy Marcin są desantem Pis-u. Nie mam na to żadnych dowodów, więc nikogo o to oskarżać nie będę. Natomiast bez wątpienia wiele poglądów, które tutaj, czy na innych wątkach głoszą jest praktycznie kalką tego co prezentuje Pis. No, może teksty Westa są trochę bardziej platformiane. Żeby nie być gołosłownym, podam przykład mojej dyskusji z Wojtasem pod tekstem informacyjnym o homofobii w Macedonii. "Może my się nie znamy, ale... " - że zacytuję początek wielu tekstów z mojego ulubionego niszowego pisma "Zawleczka" - sposób pisania i podejście do omawianego tematu specjalnie, podobnie jak na tym wątku, nie odbiegało ot tego co głosi Pis. Nie będę tego tutaj omawiał, jak ktoś chce to niech sobie tam zajrzy. Rzucę tylko jeden przykład. Podobnie jak tutaj bagatelizuje się dyskryminację kobiet, tak i tam rzeczony osobnik próbował za wszelką cenę udowodnić, że antysemityzm, homofobia, a w szczególności problem grup faszyzujących w Polsce są problemami sztucznie rozdmuchanymi i marginalnymi. Z drugiej strony z wielkim żarem stawał w obronie "biednego" ONR-u, którego to jedna manifestacja została rozpędzona przez policję.
Czy nie jest to jakoś dziwnie znajome :)))
Natomiast ABCD jest dla mnie fenomenem. Ma ponad 6000 postów na swoim koncie i na każdym wątku rozwala jakąkolwiek konstruktywną dyskusję. Jest czymś w rodzaju zabytku klasy zerowej. Na pewno nie chciałbym mieć go przed oknami swojego domu, ale na swoisty podziw za wytrwałość bez wątpienia zasługuje :)))
zależy, co rozumiesz przez konstruktywną dyskusję.
Obawiam się, że powtarzanie mantry, iż Polska jest krajem homofobów, androcentrystów i rasistów, w którym młodej demokracji liberalnej zagraża faszyzm itd.
Masz prawo tego nie wiedzieć, ale postulatem prowadzenia jedynie "konstruktywnych dyskusji" w PRL posługiwała się... cenzura.
w którym młodej demokracji liberalnej zagraża faszyzm itd.
A skąd to zdanie - ja bym nigdy czegoś takiego nie napisał :)))
Warto, abyś sięgnął do słownika. Cóż to za argument, że tego terminu używano również w PRL-u ( o czym mój drogi dobrze wiem ). Używa się go obecnie z powodzeniem w sytuacjach zgoła odmiennych, niż przytoczony przez Ciebie przykład. To słowo to bynajmniej nie wytwór poprzedniego systemu.
Jak tak dalej pójdzie, okaże się, że stawianie kropki, czy przecinka w tym, a nie innym miejscu kojarzy Ci się, dajmy na to, z okresem gomułkowskim.
Ale czego to się nie robi, aby ratować zabytki przed zniszczenie :))) Zastąpię go w takim razie słowem twórczy ( do którego też z pewnością się przyczepisz, bo jak się bardzo chce i ma się złą wolę, to można przyczepić się do wszystkiego - prawda ).
I zdanie będzie brzmiało: który rozbija każdy twórczy wątek.
Chyba blednie zakldalem, ze i po drugiej stronie jest chec do merytorycznej dyskusji.
Napisalem JEDNO zdanie na temat tego kim jest Eichelberger, co okrasilem podwojnym usmieszkiem :-)) Pozniej napisalem, ze "wracajac juz do watku", co wyraznie swiadczy o tym, ze ta uwaga byla: 1) poboczna 2) pol-zartem pol-serio. Pozniej napisalem calkiem sporo na temat tego, dlaczego wklejanie tytulow ksiazek jest bez sensu, ale juz to co pisalem zupelnie na serio i zupelnie na temat zignorowalas. O czym to siwadczy? Ano o tym, ze unikasz jak ognia merytorycznej dyskusji, czepilas sie jednego zdania, a zignorowalas to co mam do powiedzenia.
I jak tam? Znalazles juz nazistowskie tekstu na stronie z tekstami audcji w Radiu Maryja, ktora ci podalem?
Swoja droga dla mnie dziwne znajome jest to, ze nie takze ty nie jestes w stanie napisac CZEGOKOLWIEK merytorycznego odnosnie naszej dyskusji o przemocy i patriarchacie, za to bardzo wiele potrafisz napisac o personalnych sprawach osoby, ktorej nawet nie znasz. I to jakies miary sa te uwagi: "sposob pisania (..) nie odbiega od tego, co glosi PiS". Fiu fiu, niezly z Ciebie detektyw!
Naprawde przykro mi NZ ze dla Ciebie "rozbijaniem tworczego watku" jest sytuacja, kiedy ktos podaje np. dane, ktore podwazaja tezy. ktore lansujesz. Za to zadnego rozbijactwa nie widzisz w atakach personalnych, albo w lgarstwach, ze jestesmy desantem PiS.
Jedyne rzetelne dane podała Zielona1, więc proszę, nie ośmieszaj się więcej. I dokładnie wyjaśniła dlaczego jest ich tylko tyle ( i tak bardzo dużo, jak na polskie warunki!!! ).
I daj do przeczytania to co tutaj napisałeś swojej dziewczynie - jeśli nie jest przez Ciebie zaszczutą biedną, myszką, to myślę, że da Ci nieźle popalić!!!
Ja nie napisałem, że jesteście desantem Pis-u, ale wiele poglądów, z którymi co i rusz tutaj wyskakujecie są praktycznie nieodróżnialne od bełkotu Pis-u... Mało tego, nawet Twój język jakim się posługujesz, znacząco nie obiega od tego, którym się posługuje na co dzień to "fantastyczne ugrupowanie".
I naucz się wreszcie szanować kobiety - obrażając je co chwila ( wiedząc jakoby lepiej od nich jaka jest ich sytuacja, z czego wynika, co jest dla nich dobre i że dyskryminacja kobiet dotyczy rzekomo tylko rodzin patologicznych z alkoholem w tle ) dajesz tylko świadectwo swojego seksistowskiego nastawienia, które znacząco nie odbiega od Panów z Pis-u właśnie, ale i LPR-u. Podobnie zresztą robią księża, którzy bez przerwy mieszają się w sprawy kobiet nie mając o ich prawdziwych problemach zielonego pojęcia - niby jakim prawem!!!
A co do dowodów, poszukaj raczej ich sam na swoją i kolegów po fachu mizoginię - to naprawdę proste zadanie, bo widać je gołym okiem... Naprawdę nie trzeba być detektywem, aby to dostrzec.
I to wszystko co mam Ci do zakomunikowania, ponieważ dowody były ( Zielona1, Kasia Szumlewicz i nawet częściowo ja ), żadnej na to sensownej i merytorycznej odpowiedzi nie było - o jakichkolwiek "dowodach" nie wspominając - ( Wojtas i spółka ) - nie mówiąc o jakiejkolwiek chęci nawiązania w miarę miłego dialogu, tylko iście wojenne przewalanki zamiast choćby nieznacznej próby otwarcia się na to co mówią kobiety i chęci zrozumienia ich położenia.
I to był mój ostatni post do Ciebie, ponieważ szkoda mi czasu na gry wojenne - ja wolę rozmawiać ( a dla mnie rozmową na tym wątku, można jedynie nazwać dialog między kobietami, wpis Burego, czy czasami mój ). ŻEGNAJ.
p.s. Tak się składa, że parę lat temu miałem do czynienia z głównymi organizatorami manifestacji antywojennych w Polsce z Inicjatywy Stop wojnie, Pracowniczej demokracji, czy Zielonych2004. I wszyscy - pomimo różnic w niektórych sprawach społeczno-ekonomicznych - w kwestii dyskryminacji kobiet, antysemityzmu, homofobii, a w szczególności problemu zagrożenia ze strony grup faszyzujących, mieli praktycznie identyczne zdanie do mnie ( a myślę, że również do biorących udział w tej dyskusji Zielonej, Zielonej1, Kasi Szumlewicz i pewnie Burego i PMB jeśli nie przekręciłem nicku tego ostatniego ).
Tak więc, jeśli jest prawdą, że takowe organizowałeś, to chyba pod auspicjami kościoła, bo i takich parę było :)))
p.s. O nazistowskich tekstach w Radio Maryja nigdy nie mówiłem. Natomiast o totalnym antysemityzmie, homofobii i ohydnym języku nienawiści którym się posługuje praktycznie do wszystkich, którzy nie podzielają jej ultrakatolickich poglądów...
Jeszcze raz ŻEGNAJ i "bawcie" się dobrze dalej - robiąc
na razie rozpierduchy słowne, a przyszłości, kto wie, może jakieś "fajne wojenki" np. z Białorusią...
Wiem doskonale, ze "my" sie poslugujemy jezykiem nienawisci rodem z LPR i najczarniejszych dni III Rzeszy. Do tego wlasnie prowadzi poslugiwanie sie danymi :-(
Niemniej jednak mnie zainteresowal twoj jezyk tolerancji, dla przykladu zwrot: "Jedyne rzetelne dane". Skad wiesz ktore dane, sa "jedynymi rzetelnymi"? Musze CIe tez zmartwic, ale zarowno te "jedyne rzetelne", jak i moje dane pochodza z TEGO SAMEGO ŹRODLA :-)))))))
Reszte personalnych atakow sobie daruje. Naprawde az strach czytac to wszystko. Skoro nawet na glupim forum internetowym tak sie zachowujesz w stosunku do osob, ktore maja inne poglady na jakas sprawe, to co sie dzieje w "realu"?
@ całej tej dyskusji, której to całej nie dałam rady przeczytać ;)
w wielu wypowiedziach odnośnie patriarchatu zarówno tych po stronie "feministycznej" (czyli również mojej, ponieważ za feminstkę się uważam) i przeciwnej "patriarchalnej"? uderza podobny klimat myślenia. Tak, tak!. I tym wspólnym mianownikiem jest postrzeganie kobiety jako uniwersalnej ofiary. Tzn. założeniu, iż kobiety częściej się godzą na przemoc, a mężczyzna częściej ja stosuje, bo taka jest socjalizacja (moze niektórzy myslą, że natura).
I odnosi się wrażenie, że jest to jakieś fatum niesamowicie trudne do przełamania. Jedni chcą z tym walczyć wyobrażając sobie, że mogłoby to prowadzić do jakiej zupełnie innej może szczęśliwszej rzeczywistości bez wojen, drudzy wręcz przeciwnie, twierdząc, że sytuacja ta nie prowadzi do poważniejszych nadużyć. Jedni i drudzy zdaja sie przyjmowac to założenie a' priori.Dla jednych i drugich kobieta jest kimś o mentalności ofiary.
Moim zdaniem jesli tak się zdarza, to jest to bliżej skutku niz przyczyny, zaś kobieta jest takim samym czlowiekiem jak mężczyzna ani lepszym (-"bardziej łagodnym"), ani gorszym (-"bardziej łagodnym" ;) ). Potrafi o siebie zadbać, a przynajmniej ma taki potencjał. Jesli zas czasem się jej to nie udaje to przyczyną są przede wszystkim, nie jej nabyte, badz wrodzone cechy psychologiczne, ale obiektywne okolicznosci takie jak np.:
- fakt, że kobieta jest statystycznie slabsza fizycznie
- ze względu na potencjalne lub faktyczne macierzynstwo ma słasza pozycje na dzikim neoliberalnym rynku pracy
- panstwo nie zapewnia w systacjach awaryjnych ani wystraczajacej ochrony przez sprawcą, ani srodkow utrzymania.
Sa to czynniki materialne, ktorych rozwiazanie lezy w gestii panstwa.
W związku z tym, że kobieta nie zawsze ma możliwość (mozliwość- nie predyspozycje psychologiczna) samodzielnie rozwiązać swój problem przyjmuje rożne postawy, ale to jest wtórne. Podobnie jak u zakładników, czy wiezniow obozu koncentracyjnego wyksztalcały sie rozne mechanizmy zachowan.
Ale nie dlatego, że maja takie cechy trafili do obozu, tylko dlatego, że trafili do obozu wykształciły sie takie cechy.
Ale nie dlatego, że maja takie cechy trafili do obozu, tylko dlatego, że trafili do obozu wykształciły sie takie cechy.
OTÓŻ TO - CAŁKOWICIE SIĘ ZGADZAM Z TYM STWIERDZENIEM.
Niech z Bogiem spoczywa, jak mawiała moja babcia.
Jak myślicie, kto jest sprawcą? I jakiego narzędzia użył?
Za trafne rozwiązanie zagadki kryminalnej stawiam piwo (jak ktoś woli, może być pizza:) )
Ahoj:)
Denat jeszcze dycha,
Ale sprawca czyha...
i niedługo pewnie zada mu cios ostateczny.
Zagadka kryminalna nadal aktualna (o, znowu mi się rymnęło)
:)
zagadka jest dla mnie za trudna, niemniej jednak, umieram z ciekawości.
Tak zdroworozsądkowo patrząc, to podajesz chyba za mało danych do rozwiązania.
j/w
W oczekiwaniu na propozycje rozwiązań
Jednoosobowe Samozwańcze Niedemokratyczne Jury
udaje się na spoczynek w celu regeneracji sił.
Werdykt zostanie ogłoszony jutro.
Pierwszy podejrzany pojawił się na miejscu zbrodni...
Ale to byłoby za proste.
Potwornie trudna ta Twoja zagadka.
Żądam wskazówek!!! Chociaż koło ratunkowe, albo przynajmniej telefon do przyjaciela :(
Albo powiem, bo lubię "Dębowe"...
Sprawca: taki jeden, co durś patriarchat zachwala i czeka na linki, a książek nie będzie czytał i już (jak ja, zresztą)...
Jest jeszcze "podżegacz" - znawca i zwolennik heteronormatywności oraz właściciel Brunhildy...
Narzędzia zbrodni: klawiatura i trzy szare komórki (resztę se wietrzyli na inne okazje).
Wygrałam??? Wygrałam!!!
Pamiętaj, piję ino "Dębowe" we flaszce. Flaszkę mam...
(*_*)
Oj Hyjdlo, Hyjdlo!
Wspaniała z Ciebie kobieta, ale to ja miałem wygrać :(
Wszystko było ustawione - za plecami obiecane, a tu masz Ci babo placek...
W takim razie odchodzę w siną dal, czarci ogon mam podkulony, łezka mi się w oku kręci. A tylko oblizując się będę patrzył jak te dębowe wychylasz. Może chociaż jeden haust za mnie na pocieszenie wypijesz???
za startowanie i wytrwałość mogę Ci dać flaszkę - oddasz, będziesz mieć kaucję...
zielona, konkurs rozstrzygnięty!!!
O, nocny zwierzu!!!... "masz Ci babo placek" to trzecie przykazanie patriarchatu! Bo drugie to: "baba z wozu, koniom lżej".
A może poszukamy przysłów, które mówią o stosunku patriarchów do bab??? Ciekawe, co przeważy i jakich będzie więcej? "kobiety nie bij nawet kwiatem", czy "jak się baby nie bije, to jej wątroba gnije"?
(*_*)
Nawet przysłowie; "kobiety nie bij nawet kwiatem", jakiś "patriarcha" twórczo rozwinął: "ino od razu całą doniczką"... Znałeś?
.
Przebiegla jestes. Ja w naiwniactwie swoich trzech szarych komorek, myslalem, ze chodzi o typa, ktora do niezgadzajacych sie z nim pisze rzeczy w rodzaju: "nie o¶mieszaj siê wiêcej", "I naucz siê wreszcie szanowaæ kobiety - obra¿aj±c je co chwila", "dajesz tylko ¶wiadectwo swojego seksistowskiego nastawienia", "znacz±co nie odbiega od Panów z Pis-u w³a¶nie, ale i LPR-u.", albo tez: "Twoje posty aż rażą po oczach", "Dla mnie zwykłym ignorantem, ", "kompletnie nie wie o czym pisze", "prawdopodobnie ma kłopoty z czytaniem".
A tu prosze, "mordowaniem tematu" jest proba merytorycznej dyskusji :-))) Rozumiem wiec ze nikt nie potrafi mi odpowiedziec na pytanie ktore zadaje po raz dziesiaty: "dlaczego twierdzicie, ze jest zwiazek miedzy patrarchatem i tradycyjna rodzina a przemoca w rodzinie"? Takie pytanie to "mordowanie tematu"? Zawsze podobala mi sie "tolerancja" obyczjowej lewicy :-))
że zarówno zielona jak i nocny zwierz, będąc tu tak krótko, wyczaili Twoją upierdliwość. Inni starzy bywalcy zajarzyli to już dawno. Może to taki internetowy imidż, a może istotnie masz cechy pieniacza??? Wolałabym to pierwsze.
Przyjrzyj się sobie uważniej, zmień "styl" zadawania pytań i ogranicz częstotliwość ich zadawania, a wtedy być może otrzymasz zarówno odpowiedzi jak i doczekasz się satysfakcjonującego Cię traktowania...
A zielona jest osobą przemiłą i kulturalną. Ja na jej miejscu zwykle rzucę jakimś bluzgiem (hamuję się ostatnio), albo jaja se robię z "dyskutanta"...
.
Oj Hyjdlo, chyba troszkę przesadziłaś :)
Nie dość, że zgarnęłaś całą pulę to jeszcze "dobijasz trupa"...
Być może się mylę, ale porównanie patriarchalnego z gruntu porzekadła "baba z wozu... itd." z "masz ci babo placek" to chyba lekka przesada, szczególnie w kontekście Twojej wygranej :))) Co prawda wybrałaś dębskie, ale mogłaś pizzę, czyli jakby nie było coś na kształt placka... Wydawało mi się, że z tym plackiem, to podobnie do np. "chłop silny, jak wół" i tyle. Ale to Ty jesteś kobietą i do Ciebie należy ocena. Jak to powiedzenie Cię wkurza, to oczywiście przepraszam, choć rzuciłem je sobie ot tak bo pasowało do sytuacji.
Pozwól jednak, że dodam swoje trzy grosze na temat.
Wiele przysłów/porzekadeł z babą ( ale i chłopem ) w tle jest bez wątpienia obraźliwe, ale nie wszystkie. Kiedy powstawały te ludowe teksty, tak się po prostu wtedy potocznie mówiło - chłop, baba. Ja pomimo mojej - jak sądzę - sporej intuicji nie wyczuwam w tym "placku" jakiegoś szczególnie upokarzającego przesłania. Ale zgadzam się z Tobą, że tekst z kwiatkiem jak najbardziej takowe zawiera.
I jeszcze jedna uwaga na przyszłość. Myślę, że nie należy eksponować za bardzo - nawet jak poczułaś się w jakimś stopniu urażona - ( może nie neutralnych, ale naprawdę w zalewie takiego seksizmu i pogardy dla kobiet ) stosunkowo drobnych potknięć u mężczyzn, bo zostanie to wykorzystane zawsze na Twoją i innych kobiet, niekorzyść. Jeśli przestudiowałaś w miarę dokładnie ten wątek, to zauważyłaś z pewnością, że "chłopcy", aby pozostać na straży "dobrych męskich wartości" nie cofali się przed żadnym posunięciem. Pogarda, zaprzeczanie, żądanie non stop jakiś dowodów, demagogia i wiele innych praktyk było stosowane tu bez przerwy. Po co dawać im broń do ręki?
Ubawiłaś mnie tekstem o wytrwałości w startowaniu :)))
Cóż, uważam po prostu, że warto spróbować się zaprzyjaźnić z kimś kto pisze teksty mądre, z wielką intuicją i w których czuć olbrzymie doświadczenie życiowe. Do tego posługuje się nieźle piórem i ma poczucie humoru. Tutaj ( i nie tylko ) to prawdziwa rzadkość, więc... chyba sama rozumiesz.
I to by było na tyle.
Nocnyzwierz - kawał chłopa, a jałopa :)
Z tym "plackiem" chodziło oczywiście o zakalec w nim, bo głupia baba nawet porządnego placka nie upichci (czyt.: jak się odezwie albo coś zrobi, to zawsze na idiotkę wyjdzie). Tak ja to przysłowie rozumiem.
Dlatego wybrałam piwo, bo "kupnej" pizzy nie tknę. Jakiś durny chłop pewnie ją wymyślił. Albo mądra baba, która musiała resztki zagospodarować, bo chłop na kotlet nie zarobił (*_*).
Pizzę (zmodyfikowaną, na porządnym pulchnym spodzie bez zakalca) czasem dzieciom robię. Cóż, w Europie jesteśmy, trza "orientalną" kuchnię wprowadzać.
Ty mnie tak nie komplementuj, bo ja ino "puch marny jestem"...
(Przysłowia z jełopem - nie znałam!)
.
Spodziewalem sie po Tobie argumentacji nieco wyzszych lotow. Bo w zasadzie to co piszesz to bron obudiseczna. Skoro niejaki NZ i zielona sie na mnie "poznali", to rownie dobrze, jestem przekonany, zgromadziloby sie paru forumowiczow, ktorzy zaswiadczyliby, ze sie "poznali" na kasliwych uwagach Hyjdli "Cietej Riposty". Ale coz to ma do rzeczy? Ano zupelnie nic. Bo wlasciwie bardziej interesuje mnie co ma Hyjdla madrego do powiedzenia w temacie calego watku ( a w sumie cos ma, o czym swiadcza komentarze pod wczesniejszym artykulem), a nie jakies personalne ataki i proby osmieszenia i podwazenia autorytetu rozmowcy.
Sama sobie odpowiedz na to, czy "rozbijactwem" trudni sie osoba, ktora ANI razu nikogo tu nie obrazala (jak ja), czy ktos kto uzyl w stosunku do mnie epitetow, ktore wyzej wkleilem. Zadaje merytoryczne pytania, jak one moga byc "upierdoliwe"? Wystarczy na nie odpowiedziec, a nie nazwa mnie debilem.
ytania zadaje tu czesto, bo tez czesto dostaje odpowiedzi. Szkoda tylko, ze nie merytoryczne, ale napastliwe. Ale skoro sa do mnei kierowane, to mam chyba prawo sie bronic?
"chłop żywemu nie przepuści". I niech to będzie mój niemerytoryczny komentarz do Twoich "merytorycznych" pytań...
.
To jest internet, a nie szkółka niedzielna. Tutaj ścierają się różne osobowości i "osobliwości". Nie można oczekiwać jedynie akceptacji. Ja tu byłam wyzywana od najgorszych, ale i dawałam upust mojemu niewyparzonemu językowi.
Jeżeli ktoś ma dystans do siebie i traktuje internet jak jeden wielki bazar pełen próżności, osobliwości, tandety ale i "perełek", to przy odrobinie samokrytycyzmu i dobrej woli może z niego wynieść naprawdę dużo. Ja wyniosłam dużo, nawet z lewicy...
Jak się fest wkurzę, albo znudzę, to biorę od internetu urlop taryfowy. Znikam na parę dni, by wypoczęta i uśmiechnięta zajrzeć tu znowu. I nie szlajam się pod każdym niusem. Mam swoje "ulubione" tematy i postaci, zarówno w realu (polityka) jak i na portalu. "Ulubione" w sensie dosłownym jak i przenośnym. "Ulubieniec" nr jeden to kwak - postać przekomiczna i rozbrajająca. "Ulubieniec" nr dwa - jliber - nadęty bufon, od lat bredzący o jednym i tym samym, do znudzenia. Nawet jeżeli czasem czymś błyśnie, to w zalewie wielości puszczonych bzdetów, ginie to i umyka. Pozostaje "krystalicznie" czysty jliber, jako synonim portalowego pajaca...
A ja jestem jaka jestem. Albo się mnie lubi, albo nie cierpi. To drugie dynda mi jak muszka Korwina. To pierwsze hołubię jak moje ukochane korale - różnokolorowe agaty (właśnie, różnokolorowe - jak tutejsi forumowicze). Np. Al-facet jest czarnym agatem, albo i gagatem...
(*_*)
Droga Hyjdlo. Twoje komentarze nawet merytoryczne i obrazliwe sa przynajmniej smieszne, wiec nawet czasem sie je smiesznie czyta. Ale jak ktos kto pierwszy raz tu zaglada zamiast cokolwiek madrego napisac wyzywa mnie od faszystow, debili, analfabetow itp., to pozostaje mi albo sie bronic, albo siedziec cicho i czekac az laskawie osoba ta raczy napisac cos z sensem. Jak widze, ta pierwsza taktyka nie jest w cenie u Ciebie wiec poslucham twej rady i zdecyduje sie na taktyke nr 2.
Tak wiec, moi kochani. Jesli ktos z was bedzie chcial porozmawiac na temat patriarchatu i przemocy, a takze wyjasnic pewnemu prostaczkowi meandry wspolczesnej mysli feministycznej to bede bardzo zainteresowany. A jak nadal wolicie personalne pyskowki to z, zalem, ale beze mnie.
PS: Hyjdla, a ty tu komus "przepuscilas"? Czy ktos kto napisal cos niezgodne z ortodoksyjnym hyjdlizmem-debowizmem (mocnym) nie doczekal sie srogiego upomnienia, szyderstwa, tudziez drwiny?
JEDNOOSOBOWE NIEDEMOKRATYCZNE SAMOZWAŃCZE JURY
wyraża zdumienie tak obfitym plonem
konkursu-zagadki kryminalnej
pt. "Kto (i czym) zabił denata imieniem Temat"
oraz uznanie dla przenikliwości niektórych uczestników.
Przewodnicząca Jednoosobowego Jury informuje zarazem,
iż zbiegiem okoliczności piwo Dębowe jest także jej piwem ulubionym,
zaś pizzę od jakiegoś czasu również wytwarza własnoręcznie
ze skutkiem pozytywnym (w opinii własnej i konsumentów).
Obecnie Jury udaje się na naradę.
Werdykt zostanie podany do publicznej wiadomości natychmiast po jego sformułowaniu.
co to, ja "sroce spod ogona wypadłam", żeby se dać "w kaszę dmuchać"? (*_*)
Hmm... no niestety nie spodobałeś się komuś kto tu pierwszy raz zajrzał, nie podobasz się też wielu innym. Albo na to czniaj (nie polecam), albo może zmień "uczesanie" (zalecam). Mniej upierdliwości, czyli zadawanych po wielekroć tych samych pytań, mimo że z wpisów wynika, że i tak masz na problem pogląd ugruntowany. Czyż nie?.
Ja zmieniłam imidż - mniej przeklinam i "zakochałam" się w kwaku. No i czasem dam się przekonać do poglądów innych...
O biciu i dominacji mężczyzn zaczęło się w Polsce mówić dopiero od niedawna, więc "materiałów" jest naprawdę niewiele. zielona podała, co znała. O "tych problemach" wiemy głównie z doświadczenia życiowego i obserwacji. Nawet nietoperz-nocny zwierz omawiając przysłowia o "babach i chłopach" zasygnalizował, że te potoczne ludowe teksty powstały dawno. Właśnie - dawno. I one m.in. obrazują "wielowiekowy" stosunek do kobiet... przeróżny, z reguły pejoratywny.
A wiesz, że gdzieś wyczytałam, iż źródłosłów słowa "kobieta" pochodzi od "kobyła"? I na przestrzeni wieków z obraźliwego słowo to przeistoczyło się w obojętne? Bo na pewno nie jako coś szczególnie komplementującego...
(*_*)
Konkurs został rozstrzygnięty!!! Na moją korzyść!!! Nocny zwierz-nietoperz poddał się przed dogrywką. Właściwie ocenił swoje szanse, bo był bez szans!!!
(*_*)
mnie to specjalnie nie przeszkadza, bo świnia to nie człowiek i byle czego nie zeżre. Ponadto drzewiej pewna kumpela pracująca w laboratorium przy rzeźni i robiąca różne badania "blondynkom" opowiadała,że zawsze była zdumiona faktem,że świnie mają "osobistą twarz"- żadna nie jest podobna do innej. W każdym bądź razie z chlewem czy bez, jako kobieta czuję się dobrze. Czego również wszystkim kobietom życzę.
JEDNOOSOBOWE NIEDEMOKRATYCZNE SAMOZWAŃCZE JURY
ogłasza rozstrzygnięcie konkursu-zagadki kryminalnej
pt. "Kto (i czym) zabił denata imieniem Temat"
Sprawcą jest grupa przestępcza pod przewodnictwem niejakiego W. Ze względu na bez porównania mniejszy udział pozostałych członków szajki, Jury miłosiernie postanawia nie upubliczniać ich inicjałów.
Jednocześnie Jury podaje do wiadomości, iż wbrew temu, co wykazały wstępne oględziny, rzekomy denat nie uległ zejściu śmiertelnemu. Był tylko w stanie bliskim agonalnemu na skutek długotrwałego wyrafinowanego znęcania się (vel stosowania PRZEMOCY) ze strony rzeczonego W., a w szczególności:
- niemożliwego do przełknięcia wielo- i pustosłowia
- uporczywego nieprzyjmowania do wiadomości, że ktoś powiedział to, co powiedział, i żądania, by udowodnił, że powiedział to, co powiedział, jak również wskazał, gdzie powiedział to, co powiedział, a o czym W. twierdził, że nie powiedział (potocznie metoda ta znana jest jako tzw. udawanie głupiego)
- notorycznego omijania wątków istotnych na rzecz drugorzędnych
- ignorowanie treści wypowiedzi na rzecz lustracji moralności jej autora, co jest chwytem szczególnie nagannym.
Nie jest to pełna lista metod, jakimi posługiwał się przestępca. W rezultacie dyskusja wciąż schodziła na manowce i stawała się nie do wytrzymania NUDNA.
Odpowiedź najbliższą prawdziwej nadesłała uczestniczka Hyjdla
(brawa)
i jej (zgodnie z oczekiwaniem) przypada główna wygrana.
Zarazem Jury uznaje niejaki wkład w rozwiązanie zagadki ze strony uczestnika Nocnego Zwierza. Należy bowiem podkreślić, że główny sprawca W. nie działał w pojedynkę, zaś Nocny Zwierz wysunął trafne sugestie co do współsprawstwa. Dlatego Jury postanawia przyznać Nocnemu Zwierzowi nagrodę pocieszenia w postaci 1 (słownie: jednego) łyka piwa Dębowego oraz 1 (słownie: jednego) gryza pizzy. W przypadku usilnego żądania ze strony zainteresowanego liczba ta może ulec zwiększeniu.
Odbiór nagród nastąpi w terminie późniejszym (po upływie ok. 2-3 tygodni), a to z racji pilnych bieżących obowiązków zawodowych Przewodniczącej. Jury wyraża żal z powodu tej zwłoki i obiecuje, iż o zmianie sytuacji na korzystną zainteresowani zostaną natychmiast powiadomieni na niniejszym forum.
Uwagi końcowe:
1) Zdaniem Przewodniczącej, wyższość pizzy na pulchnym spodzie nad pizzą na cienkim suchym placku nie podlega dyskusji.
2) Sprawcy W. nie przysługuje prawo żądania dowodów swej winy, gdyż z definicji niedemokratyczne Jury takowych nie udziela.
3) Jury zaleca unikanie w przyszłości PRZEMOCY zarówno wobec tego, jak i innych Tematów, i pozwolenie, aby umierały śmiercią naturalną na skutek zwykłego wyczerpania. Osoby, które nie podporządkują się powyższemu zaleceniu, zostaną skazane na karę śmierci przez OŚMIESZENIE.
niedemokratyczne jury całkiem słusznie wyłoniłaś samozwańczą zwyciężczynię.
Nagrodę rzecz jasna przyjmuję, bo mi się należy i basta!
Tylko zastanawiam się, czy nie scedować jej na nietoperza-nocnegozwierza...
No bo tak, jak ja się zabieram za drinkowanie to:
- pierwsze "Dębowe" jest na ugaszenie pragnienia,
- drugie na "smak"
- trzecie, żeby "zaszumiało"
i na nim kończę. No chyba, że mam doła to zaliczam pięć...
Damy je nietoperzowi? Niech zna dobroć serc niewieścich. On to na pewno doceni...
(*_*)
proponuję, abyśmy w tej sprawie dały szansę wypowiedzi samemu zainteresowanemu.
Z wprowadzeniem pełnego matriarchatu możemy się jeszcze jakiś czas wstrzymać, jak myślisz?
A nietoperz, jak to nietoperz, zapewne nadleci nocą. Albo o zmroku. Zaczekajmy.
Kiedy napisałaś o pochodzeniu "kobiety" od "kob-chlew", przypomniałam sobie, że też o tym czytałam. Ale jakoś bardziej utkwiło mi w pamięci "kobyła". Zresztą "kob" jako chlew - pomieszczenie dla rogacizny i nierogacizny służyło również tym poczciwym cztero-kopytnym. Kto drzewiej (w średniowieczu) posiadał osobne stajnie? Jeno paniska i możnowładce... (*_*)
Szukając w internecie natknęłam się pod hasłem "białogłowa" na taki oto opis:
Białogłowa, biała-głowa, białka, pospolita dawniej u nas nazwa niewiasty, kobiety, od białego głowy zawicia (podwiki), które było od czasów lechickich powszechnym zwyczajem narodowym. Wyraz KOBIETA, równie dawny, a może dawniejszy niż białogłowa, był niegdyś OBELŻYWYM, bo znaczył tyle co SAMICA, NIE-PANNA. Bielski w "Sejmie niewieścim", wydanym 1595r., pisze:
Starajmy się o lepsze z swej strony porządki,
Chociaż może nas zowią: białe głowy, prządki,
Ku większemu zelżeniu - kobietami zowią...
Znalazłam też kilkanaście staropolskich przysłów o białogłowach i białkach. Przytaczam "ku pokrzepieniu" patriarchów szwendających się po portalu. Niech się dowartościują:
1) Białogłowa grzeczna, a wino mocne - z najmędrszego uczyni błazna (Żabczyc w "Polityce").
2) Białogłowa ma być rano nabożna, w dzień pracowita, u stołu mądra, miła w pokoju, zawsze ochędożna.
3) Białogłowa obrony szuka w płaczu, mężczyzna w pałaszu. 4) Białogłowie pstro w głowie.
5) Czego bies nie może< przez białogłowę sprawi (gdzie djabeł nie może, tam babę poszle").
6) Czterech rzeczy najbardziej pragnie białogłowa: gładkości i dostatku, szat, dobrego słowa.
7) Gdzie się zejdą trzy białogłowy, tam już jarmark gotowy (cztery gęsi, dwie niewieście - uczyniły jarmark w mieście).
8) Kiedy białogłowa ma siedm dziewcząt, jedną po drugiej, już chłopca nie urodzi.
9) Która czyta, śpiewa, gędzie (gra) - z niej rzadko cnotliwa będzie.
10) Co ci rzecze białogłowa, pisz na bystrej wodzie słowa, lub: terminuj na wodzie słowa, coć obieca białogłowa.
11) Lód marcowy - statek białogłowy.
12) Nadobny to jest posag białogłowie, gdy cicha w sprawach i cicha w rozmowie.
13) Najdzikszego zwierzęcia zrozumiesz naturę: białogłowie czart w sercu, drugi wlazł za skórę.
14) U białychgłów długie włosy, krótki rozum, lub: krótki ma rozum, a długie włosy - o białogłowie pospolite głosy. 15) W białejgłowie zakochanie, nałóg i towarzystwo - niełatwo zbyte rzeczy.
16) Zawsze radzą dla pokus - ba, i dla obmowy - każdy się strzeż w rozmowach starej białogłowy.
Urocze, nieprawdaż panowie-patriarchowie?
Wrzucę wam jeszcze link, poczytajcie sobie o kobietach (anatomia, psychika, pozycja społecznea w różnych cywilizacjach i zachodzących przemianach, itd.). Przyjemnej lektury, Panowie. Oczywiście jak już śmieci wyrzucicie, gary pomyjecie, psy i koty wyprowadzicie...
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kobieta
.
Droga Hyjdlo masz rację, że porzekadło z plackiem ma prawdopodobnie takie "zakalcowe korzenie". Jednakże teraz już chyba nie niesie ze sobą tak jednoznacznie złych skojarzeń.
Ale dajmy już temu spokój :)
Bardzo mi się spodobała Twoja lista iście patriarchalnych ( który to patriarchat, podobno nie istnieje :)) ) przysłów. Etymologia słowa "kobieta" była mi nieznana - dzięki Nano za otworzenie mi oczu.
Natomiast przytoczę tutaj dwa inne słowa, których pierwotny sens jest szerszemu ogółowi raczej nieznany.
Niewiasta i wiedźma. To opozycja między dziewczyną niezamężną ( nieznającą męża ), ale również ogólnie kobietą niewinną ( niewiedzącą - dzisiaj byśmy powiedzieli, naiwną i głupiutką ), a kobietą mającą wiedzę ( mądrą ).
W czasach pogańskich wiedźmy były ogólnie szanowane - wiele osób, również mężczyzn zwracało się do nich z prośbą o poradę ( życiową, medyczną itd. ). W czasach katolickich sytuacja się zmieniła. Wiedźmy zostały okrzyknięte nawiedzonymi przez diabła czarownicami. Myślę, że najbardziej działał na nerwy klerowi fakt, że były to niewątpliwie jak na ówczesne ( ale pewnie nie tylko ) czasy, kobiety mądre, o dużej wiedzy i doświadczeniu. A tego kościół szczególnie nienawidzi - wiedza musi być całkowicie zmonopolizowana przez tę wredną instytucję.
Zdaję sobie sprawę, że wy to wszystko wiecie, ale napisałem o tym, bo a nuż, a widelec, ktoś inny to przeczyta...
Tak, czy owak Hyjdla i Nana bez wątpienia w tamtych czasach zostałyby spalone na stosie, a Nocnyzwierz jako diabeł wcielony, również :)))
W sprawie konkursu: Hyjdlo, jak znam życie, Zielona postawi Ci i trzy piwa, albo upiecze dla Ciebie smaczną i zdrową ( niefastfoodową ) pizzę. A mnie będzie bardzo przyjemnie jak się poznacie w tzw. realu ( jak ja nienawidzę tego słowa ) i pośmiejecie się wspólnie z "myślących" nieco inaczej chłopców :)))
p.s. Jeszcze warto pamiętać co mówił o kobietach główny Guru kościoła katolickiego Tomasz z Akwinu ( a na jego to "przepisach kulinarnych ugotowany" jest w większości kościół ). Mianowicie, że kobieta nie jest w pełni człowiekiem!!!
wygląda na to, że nietoperze pijają tylko nektar, a nie Dębowe (???)
A może on jest AŻ TAK SUBTELNY i nie rozumie naszych aluzji? I potrzebuje wołowymi literami wypisanego zaproszenia???
No więc piszę: NIETOPERZU, DOŁĄCZ DO BIESIADY ZWYCIĘZCÓW. POSTAWIMY CI Z HYJDLĄ NAWET AMBROZJĘ.
Jeśli akceptujesz, Hyjdlo, treść zaproszenia, daj głos:)
zapraszam Was oboje, Hyjdlę i Nocnego Zwierza. Proszę się nie wykręcać. Szczegóły ustalimy w terminie późniejszym (patrz Obwieszczenie nr 3) :)
A teraz się zmywam:)
Trzymanko:)
...wszystkie dziewczynki, jak również tych spośród chłopców, którzy pragną robić coś więcej poza biciem piany, zapraszam na blog www.zielonapolityka.blog.onet.pl
Po czym oddalam się do wytężonej pracy, wymuszanej przez wredny supereksploatacyjny system neoliberalny, na który jakoś nie za bardzo widać sposób (???)
:)
to nie ma sprawy. Precz z PRZEMOCĄ, również w stosunku do kwestii odbioru nagrody przez zwycięzców konkursu:)
W przypadku jej nieodebrania przeznaczam równą jej kwotę, tj. równowartość:
- 3 hyjdlowych butelek Dębowego
- 2 moich butelek Dębowego (moje możliwości są odrobinę mniejsze - niestety:((( )
- nietoperzowego nektaru
- 1 dużej pizzy na grubym cieście
na jedynie słuszny cel, tj. zasilenie partyjnego konta Zielonych. Dzięki temu przybliży się realizacja jedynie słusznej Zielonej Idei, którą jest - przypominam - TAK ZORGANIZOWAĆ ŚWIAT, ŻEBY NAPSUĆ MOŻLIWIE NAJMNIEJ. Bo że człowiek jest Wielkim Psujakiem na tej planecie, to nie podlega dyskusji.
Macie sporo czasu do namysłu. Bo w tej chwili, nawet gdybyście mnie na klęczkach błagali, i tak jestem niedyspozycyjna:)