Jak to zauwazyl w swoim komentarzu pan Przybylski popierajac ludzi, organizacje a nie czyny wpada sie w pulapke niekonsekwencji. Dotyczy to i prawej i lewej sceny.
Zabawne jak wiele swych celow pewni ludzie sa zdecydowani zmienic byleby zachowac konsekwencje: jak Rydzyk powie cos z sensem, to zajmuje sie stanowisko przeciwne nie dlatego ze bez sensu ale ze nie wypada mowic to samo co Rydzyk. Zamiast ojca prowadzacego mozna uzyc tez Walese, Kaczynskiego, Leppera, Millera, Michnika itd.
z pewnością czemuś to służy oprócz tego,ale jednak.
Jeżeli wzbraniamy się przed tym, żeby Kościół mieszał się do polityki, to może też nie oceniajmy wypowiedzi dostojników w kategoriach politycznych. Można też zastanowić się nad ich zgodnością z nauczaniem Kościoła i na tym poprzestać. Sądzę, że bardziej dla wierzących powinny być one wiążące, ale już dla pozostałych niekoniecznie..
piszesz: "Jeżeli wzbraniamy się przed tym, żeby Kościół mieszał się do polityki"
Moim zdaniem to zdanie to takie prymitywne uproszczenie. Samo zdanie jako przyjęte powszechnie, nie użycie go przez Ciebie w komentarzu, bo też nierozsądne jest oczekiwać, żeby w komentarzach nie używać kalek - choćby w celu skrótu -i pisać za każdym razem długie odkrywcze elaboraty.
Ale samo to zagadnienie wydaje mi się ciekawe (ciekawsze niz pytanie o Jaruzelskiego) więc akurat do niego sie odniosę. Wydaje mi się, że nie przed tym powinno się wzbraniać, ale raczej przed sposobem w jaki się miesza. Już nawet samo odcinanie się przez kościół od polityki już jest w jakiś sposób reakcyjne - konserwujące niemoralne status quo. Bo jest to organizacja, której przekaz jest wpływowy, co by nie mówić. I jej nie dla polityki jakoś tam przekłada się również na postawy tych, którzy się z tym przekazem liczą.
Trudno pogodzić etykę tego kościoła i jednoczesne wstrzymywanie sie od głosu. To ociera się o niemoralna obojętność, wreszcie o hipokryzję. Żeby był etycznie w porządku i w zgodzie z własnym przekazem nie wystarczy dawanie "biednemu jedzenia", konieczna jest tez odwaga i uczciwość, żeby spytać "czemu biedny nie ma co jeść". Niestety ten kościół jest w dość niezręcznej sytuacji, bo przyjęte przez niego ewangelie są ewangeliami ubogich. I nie ma wyjścia, albo musi być lewicowy i aktywny (naśladując aktywny sprzeciw ewangelicznego Chrystusa) albo zawsze będzie niekonsekwentny w tym co głosi, rozdarty i sztuczny, czy zamotany w bełkotliwej i tak niespójnej mistyce, że całkowicie pozbawionej znaczenia.