Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Chávez: Tournée po świecie

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz

Hugo, Hugo...

Jasne, ze latwo jest byc czystym ideowo piszac sobie posta na niszowym portalu. Trzeba zrozumiec sytuacje Chaveza, koniecznosc przelamywania izolacji i zbrojen dla odparcia ewentualnej inwazji...
Ale, /tutaj przeklenstwo/, JAKI ma byc ten jego wymarzony WIELOBIEGUNOWY swiat?
swiat jego nowych kolegow?
Swiat katow Czeczenii, swiat katow Tybetu?
Jezeli Wenezuela bylaby powiedzmy w Azji - pewnie Chavez paktowalby tez z USA?!
Bez zadnego komentarza o prawach czlowieka, bez slowa o wyzyskiwanych w fabrykach robotnikach chinskich, mordowanych w Rosji dziennikarzach...
Brawo Hugo. Tak dalej:(
Antyimperialista? Smiech na sali...

autor: MJ, data nadania: 2008-09-28 20:12:27, suma postów tego autora: 1280

Popieram

Chávez jako jeden z nielicznych politykow rozumie ze to
Gruzja rozpoczela konflikt a nie Rosja.
Popieram jego polityke

autor: lewa, data nadania: 2008-09-28 22:14:18, suma postów tego autora: 85

krytyczna refleksja

podobnie jak MJ, w pełni rozumiem konieczność zawierania taktycznych sojuszy gospodarczych, naukowych, wojskowych. jestem w stanie zrozumieć pozostawanie w korzystnych stosunkach z rosją, chinami, czy iranem. nie rozumiem natomiast całej tej ideologicznej otoczki "antyimperializmu". chiny i rosja to także imperia wyzyskujące i represjonujące własnych obywateli, prowadzące kolonialną politykę odnośnie mniej licznych narodów.

coraz bardziej dziwią mnie peany na cześć chaveza na europejskiej lewicy, podobnie jak antychavezowska histeria na prawicy. jak dla mnie chavez to ani "antyimperialna nadzieja wyzyskiwanych tego świata", ani "krwawy populistyczny satrapa". realizowana przez niego polityka mieści się w granicach wyznaczonych przez socjaldemokrację. finansowany przez państwo program socjalny, oraz próby zjednoczenia kontynentu są jak najbardziej godne podziwu, ale z rewolucją ma to tyle wspólnego co model skandynawski, czy unia europejska..

autor: tyvodar legocki, data nadania: 2008-09-29 11:16:32, suma postów tego autora: 849

tyvodar

chavez jest jak najbardziej rewolucyjny i antyimperialista.patrzysz na jego dzialania przez pryzmat europejski.dla europy jego program jest socjaldemokratyczny i antyamerykanski dla ameryki lacinskiej rewolucyjny :)
a ze szuka sojusznikow to mu sie nie dziwie.

autor: pazghul, data nadania: 2008-09-29 13:15:38, suma postów tego autora: 1489

pazghul

też mu się nie dziwię, że szuka sojuszników, ale jest różnica pomiędzy sojuszem gospodarczym "po prostu", a deklarowaniem bezgranicznej wzajemnej miłości... a co do rewolucyjności chaveza, na tle historycznych postaci tego kontynentu, nie jest to jakiś szczególny radykalizm...

... a co do perspektywy europejskiej, jakby de gaulleowi założyć czerwony beret to byłby taki europejski chavez ;-))

autor: tyvodar legocki, data nadania: 2008-09-29 15:09:37, suma postów tego autora: 849

tyvodar legocki


Raczysz sobie dworować. W oparciu o sojusze gospodarcze takie "po prostu" nikt na świecie Chavezowi nie sprzeda sprzętu wojskowego klasy myśliwców "Suchoj". Natomiast zarówno w Pekinie, jak i w Moskwie chavezowskie filipiki o socjalizmie, Leninie itp. odbierane są jednoznacznie jako "przywalanie głupa" i dystansowanie się w ten sposób w oczach świata od "transformacji" tych krajów. Warto o tym poczytać.

Natomiast rewolucyjność Chaveza "na tle historycznych postaci tego kontynentu" jest wyjątkowa - jeśli weźmiemy pod uwagę te postaci, które na tym kontynencie były lub są u władzy, a nie polityczne enuncjacje pretendentów do niej.

Porównanie zaś Chavfeza do francuskiego "nochala" daleko wykracza poza wszelkie kanony anegdoty.

Gdyby zaś bolszewicy postępowali w 1917 r. wedle sugestii MJ, o rewolucji październikowej ludzie wiedzieliby dziś tyle, co o rewolucji węgierskiej 1919 roku. Czyli nic.

autor: krik, data nadania: 2008-09-29 15:56:50, suma postów tego autora: 1649

krik

mam wrażenie, że mówimy/piszemy to samo, inaczej to tylko oceniamy...

i proszę mi się tu nie obrażać za żartowanie z chaviego - jako głowy państwa jego obowiązkiem jest znoszenie głosów krytyki, nawet najgłupszej...

autor: tyvodar legocki, data nadania: 2008-09-29 17:05:41, suma postów tego autora: 849

kochani

jego kwieciste deklaracje milosci itd..to po prostu styl zachowania poludniowca dla mnie calkowicie zrozumiale.najlatwiej zauwazyc roznice w deklaracjach i "podziwianiu" np p.putina a f.castro z jego strony.od razu widac gdzie grzecznosc i dobre wychowanie a gdzie szacunek i prawdziwy podziw.szwed moze wrzuci to do jednego worka latynos czy arab juz widzi zasadnicze roznice.
co do generala hm...nawet jakby mu wlozyc leninowke to dalej nie do twarzy mu by bylo jako rwolucjoniscie czy socjaliscie nawet :)
a ze chce sie uniezaleznic od sprzedazy ropy usa to tak samo jak polska od kupowania od rosji :)))))))))

autor: pazghul, data nadania: 2008-09-29 17:57:50, suma postów tego autora: 1489

krik

wiesz co? polski ruch rewolucyjny potrzebuje kasy tak samo, jak boliwarianie Chaveza broni. A nawet bardziej...
To moze zwrocmy sie z prosba o pomoc do niemieckiej NPD, co? Powiedzmy kilka milych slow o Hitlerze, w koncu robil w Niemczech (nie liczac czasow wojny) mniej zbrodni i tortur niz teraz Chiny. W III Rzeszy nikogo nie stracili za naruszenie przepisow drogowych. W Chinach po Tiananmen- jak najbardziej...

A jak ktos w USA sie przyczepi, ze paktujemy ze zbrodniarzami, napiszemy mu, ze potrzebujemy kase na dzialanosc i jakby Lenin w 1917 mowil to co oni (...)

Moze od razu wezmy sie za handel ludzmi? Wiesz ile mozna zarobic na nerkach hindusow?
Przerazajace...

autor: MJ, data nadania: 2008-09-29 18:06:08, suma postów tego autora: 1280

dodam jeszcze

ze na jego miejscu tez bym pewnie kupil ta bron, w koncu spoldzielnie socjalne na swiecie jej nie produkuja. Ale w oswiadczeniach dla prasy wspomnialbym o prawach czlowieka w tych krajach.
Akurat zarowno Chiny, jak i rosja, na pewno z tego powodu z kontraktu na miliard dolarow by nie zrezygnowaly. A sporo ich obywateli (oraz obywateli krajow ich pod okupacja) dowiedzialoby sie moze, ze mimo wszystko ich prawa tez sa wazne dla tzw. antyimperialisty...

autor: MJ, data nadania: 2008-09-29 18:11:42, suma postów tego autora: 1280

MJ


Najkrócej: nie da się przy okazji jednego kontraktu załatwić tysiąca spraw, czy też światowej rewolucji. Można za to spieprzyć kontrakt i dać się zarżnąć US-manom. Bo dmuchawy Indian z dorzecza Orinoko nie zastąpią karabinów Dragunowa. To pewne.

Wenezuela upoważniła Chaveza do zdobycia stosownego uzbrojenia. Nie upoważniła do rezygnacji z tego na rzecz nieskutecznych filipik.

Lenin mógłby rzecz jasna nie skorzystać z wynegcjowanego przez niemieckich socjaldemokratów a skwapliwie podchwyconego przez sztab Ludendorffa projektu przejazdu w zaplombowanym wagonie przez linie niemieckie. Mógłby zamiast tego nawymyślać temuż Ludendorffowi i wszystkim imperialistom przy okazji za wojnę imperialistyczną, kolonialną politykę Niemiec w Afryce itd., itp.

Kilka miesięcy później sam Ludendorff stwierdziłby z pewnością, że wolałby to drugie. Część niemieckich socjaldemokratów również optowaliby za tym. Cóż można by było im odrzec? Chyba tylko jedno: było myśleć!

W czasie negocjacji w Brześciu Litweskim frakcja lewicowych komunistów również optowała za tym, by zerwać je i wręcz wypowiedzieć wojnę tak Niemcom, jak i burżuazyjnej Francji oraz Anglii. Oczywiście, dziś wiemy, że później znakomicie ułatwiłoby to tym krajom legitymizację interwencji. Na szczęście bolszewicy rozegrali sprawę w ten sposób, że interwencje musiały być ograniczone do "ochotników", co mocno ograniczało ich finansowanie, jak też finansowanie rosyjskich "białych".

Historia rewolucyjnej lewicy odnotowuje wiele klęsk i znacznie mniej zwycięstw. Warto zadbać o poprawę tego bilansu. Łatwo też szafować życiem ludzi, trudniej zapewnić sprawie zwycięstwo minimalizując straty.

Wenezuelska lewica już złożyła swą ofiarę krwi. Dalszy jej upływ radować mógłby jedynie oprawców z miejscowych szwadronów śmierci. Czyżbyś im właśnie kibicował?

autor: krik, data nadania: 2008-09-29 21:02:01, suma postów tego autora: 1649

krik

co do bilansu pelna zgoda oczywiscie.
ale odpowiedz na moje pytanie- czy uwazasz, ze po podpisaniu konraktu na miliard dolarow Rosja wycofalaby sie z umowy po oswiadczeniu Chaveza ws praw czlowieka?

autor: MJ, data nadania: 2008-09-30 16:16:29, suma postów tego autora: 1280

MJ


Długo by o tym mówić, więc proszę, tym razem uwierz na słowo: w ogóle przy tego rodzaju kontraktach na taką broń (szturmowe śmigłowce, samoloty SU, czy łodzie podwodne) ten miliard nic nie znaczy. Nic. Zyski bilansuje się w takich razach całkiem inaczej. Przy zakupie takich rodzajów broni, na jakie Chavez uzyskał kolejną zgodę - wchodzi się w swego rodzaju partnerstwo. Bo broń ta bez ciągłych dostaw amunicji i serwisu - będzie tylko złomem. Stąd Chavez musi postępować taktownie, bo - wbrew pozorom - nie tylko Putin, czy Miedwiediew o tym decyduje. I tak Chavez pozwalał sobie na filipiki (i tym, i poprzednim razem), które sprawiają duży kłopot wielbicielom Putina. Za każdym razem wybucha niezła burza na rosyjskim Net-cie. W czasie poprzedniej wizyty w ogóle poszedł po bandzie, chwaląc Rosję głównie za... Lenina i rewolucję październikową, cytując na oficjalnym spotkaniu tegoż Lenina i Trockiego. A nikt w tym gronie nie jest aż takim idiotą, by sądzić, że Chavez nie wie, co mówi, do kogo i... po co.

Sądzę że tym razem Chavez wręcz mistrzowsko wykorzystał szczelinę w rosyjsko-usmańskich relacjach i wyrwał maksimum. Bo akurat i putinowskiej Rosji w tym momencie było to potrzebne. Być może chwilę później byłoby/będzie jej to już zbędne, bądź ktoś przekona że jest zbędne, mniej lub bardziej taktownie pukając w portfel, czoło, lub w dekiel łodzi podwodnej.

A po Iraku, po Afganistanie - trzeba pamiętać, że US-mańskie bandziory mogą przypomnieć sobie o doktrynie Monroe i spróbować to samo zrobić z Wenezuelą. To nie teoria, to straszliwa realność. Stąd właśnie głównym zadaniem Chaveza było możliwie maksymalne zabezpieczenie się przed bandyckim napadem. To teraz dla Wenezueli najważniejsze. I cholernie osłabia to tamtejszą opozycję US-mańskiej proweniencji. No i chyba mu się udało.

Rok temu, kiedy kupił bodaj 5 tysięcy karabinów snajperskich Dragunowa, prasa amerykańska zaczęła dziko zawodzić, jak groźne to będzie dla USA. Wówczas Chavez odpowiedział, że z karabinów tych nikt do obywateli USA w Wenezueli strzelał nie będzie, bo nie strzela się do turystów. A skoro to Busha tak niepokoi - dodał - Wenezuela zakupi jeszcze drugie tyle tej broni...

Wciąż nie doceniamy Chaveza...

autor: krik, data nadania: 2008-09-30 17:41:00, suma postów tego autora: 1649

MJ


I jeszcze jedno: news jest bardzo dobrze zredagowany, są w nim bardzo istotne informacje. Natomiast sprawa "strategicznego partnerstwa" - takie sformułowanie komunikatu - była zapewne przedmiotem naprawdę trudnych negocjacji. Po zaanonsowaniu tego przez Chaveza, Kreml jakby się cofnął, pojawiały się ogólnikowe enuncjacje, że Rosja nie potrzebuje takiego partnerstwa z kimkolwiek. A takie sformułowanie komunikatu Chavezowi jest niezwykle potrzebne na potrzeby jego polityki wewnętrznej - by zdetonować tamtejszą opozycję, która - naprawdę! - stawia na sukces kolejnego przewrotu. Oczywiście - przy wsparciu USA. Ogłoszenie tego "strategicznego partnerstwa" - cokolwiek w praktyce to oznacza - wytrąca puczystom z ręki argument zastraszenia. A to naprawdę jest tam argumentem, zwłaszcza po wspomnianej bandyckiej napaści na Irak.

Stąd wynika pewna hierarchia ważności tego, o czym się w danym momencie mówi i jak mówi. By nie wypaść jak sławetny Filip z Konopii, bądź Kaczyński w Tbilisi...

autor: krik, data nadania: 2008-09-30 17:59:09, suma postów tego autora: 1649

MJ


Powróżę z fusów...

Prawdopodobnie jednym z elementów tego interesu z Rosją będzie uznanie przez Wenezuelę wraz z kilkunastoma krajami, którym Caracas obecnie politycznie przewodzi w Ameryce i w Afryce - jednocześnie, bądź po kolei: Osetii Płd., Abchazji i Naddniestrza. Już to będzie warte grubo ponad miliard dolarów.

Po drugie - logistyczne wsparcie dla funkcjonowania w tej części globu rosyjskiej marynarki i lotnictwa: baza, paliwo, porty, pasy startowe. A może radaru i "tarczy" z rakietami kinetycznymi? :-)

Po trzecie - uruchomienie lotniczej cywilnej spółki rosyjsko-wenezuelskiej na obszarze całej Ameryki Płd. W tej chwili jest to jedyny kontynent, gdzie w ogóle nie docierają rosyjskie linie (poza Kubą w Am. Środkowej). Zaofertował to chyba także ChRL. Bo potrzebuje do tego i kasy, i doświadczonych operatorów, i najlepszych samolotów - najlepiej właśnie od producentów.

Jak się to oszacuje, to nie Chavez będzie płacił, lecz Chavezowi zapłacą. W naturze. Będzie w tym także nietykalność interesów rosyjskich i chińskich, a próba przyduszenia Wenezueli będzie uważana za zamach na nie.

Dla bezpieczeństwa Chavez miksuje oba układy - z Chinami i z Rosją - ustawiając poniekąd Cztana na Wilka, a Wilka na Cztana.

A najdziwniejsze, że doczekał się odpowiedniego momentu i umiał to poszyć, jak mało kto na świecie by potrafił.
Teraz, jeśli go w ciągu najbliższego roku nie ubiją - jego będzie na wierzchu. Przynajmniej w kwestii elementarnego bezpieczeństwa, umocnienia prestiżu na kontynencie i stabilizacji zaopatrzenia wenezuelskiego rynku wewnętrznego, także w oparciu o krajowe artykuły rolne (chiński i irański sprzęt rolniczy + chińskie rozwiązania przy budowie makrogospodarstw, melioracji i wszelakich hydrobudowli). Plus własny sprzęt wiertniczy dla przemysłu naftowego, co pozwoli mu wyjść z neokolonialnego upośledzenia. W końcu! Bo do tej pory to nawet wiertła musieli kupować w USA, bądź w Kanadzie. Kupować drogo, bo Wenezueli, jako krajowi zasobnemu w ropę, sprzedaje się tam wszystko po najwyższych cenach. Niektóry wyroby firmowane przez USA (choć wykonane w Malezji lub w ChRL) w Wenezueli kosztują dwu- a nawet trzykrotnie drożej, niż w Europie.

Teraz karta może się odwrócić. Nie sama, bo jak mawiał Mao - żeby czteronożny fortepian ruszył z miejsca, ktoś go musi przesunąć. A z pracami Mao Chavez również nieźle jest obeznany, bo Chiny namierzał od dawna (po ich eksperymentach na Kubie - zresztą różnie ocenianych).

Duży gość.

autor: krik, data nadania: 2008-09-30 22:05:32, suma postów tego autora: 1649

Za dwubiegunowością przemawia więcej przesłanek

niż za wielobiegunowością. Do tej pory było tak, że USA i jej sojusznicy swoje interesy załatwiali dolarami. Gdy one okazywały sie nieskuteczne, to ich siłę demonstrowały wojskiem zawsze motywują jego użycie wzniosłymi bajeczkami. To pozwalało im panować nad światem nazwanym nawet przez nich jednobiegunowym. Załamanie dolara jest początkiem nowej historii. Za słabnący dolar już nie bedą mogli wszytkiego i wszystkich kupić. Sama zaś armia dalszego panowania im nie zapewni. Potwierdzają to jej sukcesy w Iraku i w Afganistanie a wcześniej w Wietnamie. Ich dostęp zatem do źródeł surowców energetycznych będzie się stale zawężał. Rosja i inne kraje w sojuszu z nią mogą być tego sprawcami i to nie tylko dzięki jej siłom militarnym. Tchnologie wydobywcze można opracować, kupić lub podkraść. Surowców niestety nie. I chyba dla tych celów już zaczęly się kształtować sojusze.

autor: steff, data nadania: 2008-10-01 17:10:35, suma postów tego autora: 6626

krik

Wszystko ladnie pieknie, moge sie nawet zgodzic, ze do pewnego stopnia i w pewnych sytuacjach skutecznosc jest wazniejsza niz ideowosc. Po prostu moim zdaniem zupelne milczenie przy paktowaniu z tyraniami nie jest do konca usprawiedliwione i tyle. Sa pewne granice i zostaly przekroczone- Chiny lamia prawa czlowieka w stopniu wiekszym (ilosciowo i jakosciowo) niz cala reszta ludzkosci razem wzieta (wynika to oczywiscie rowniez z ilosci ludzi). Nawet wliczajac pax americana uciskaja wiecej- i w wiekszym stopniu ludzi niz USA. Oba te panstwa okupuja co najmniej jeden kraj, do tego Chiny odpowiadaja w duzej mierze za ludobojstwo w Darfurze.
Mowic w tym kontekscie o antyimperializmie to bardzo, ale to bardzo niesmaczny zart.
Cenie Chaveza i nadal go popieram, ale jestem daleki od usprawiedliwiania dla zasady kazdej jego wpadki.

autor: MJ, data nadania: 2008-10-02 12:51:44, suma postów tego autora: 1280

Polecam do przeczytania


"Rewolucja niemiecka a stalinowska biurokracja"
http://marx.org/polski/trocki/1932/rewniem/16.htm

To chyba dobry fragment, wyjaśniający miejsce taktyki i strategii:

"Przekupień przygnał byki do rzeźni. Rzeźnik zaczął podchodzić do nich z nożem. "Stańmy wszyscy w szeregu i weźmy tego kata na rogi!" - zaproponował jeden z byków. - "A czym rzeźnik jest gorszy od przekupnia, który nas przygnał tutaj z kijem" - odpowiedziały mu byki, które otrzymały polityczne wychowanie w pensjonacie Manuilskiego. - "Ale przecież potem możemy rozprawić się także z przekupniem!" - "Nie - odpowiedziały radzącemu pryncypialne byki - osłaniasz wrogów z lewicy, sam jesteś socjal-rzeźnikiem". I odmówiły stanąć w szeregu.
Z baśni Ezopa

"Stawiać uwolnienie się od pokoju wersalskiego koniecznie i stanowczo, i natychmiastowo na pierwszym miejscu przed kwestią wyzwolenia innych uciskanych przez imperializm krajów z jarzma imperializmu, to mieszczański nacjonalizm (godny Kautskich, Hilferdingów, Otto Bauerów i C-o) a nie rewolucyjny internacjonalizm" (Lenin, "Dziecięca choroba lewicowości w komunizmie", t. XVII, s.164).
Trzeba: całkowitego odrzucenia narodowego komunizmu, otwartej i ostatecznej likwidacji haseł "ludowej rewolucji" i "wyzwolenia narodowego". Nie "Precz z umową wersalską!" a "Niech żyją Radzieckie Stany Zjednoczone Europy!"

A co do porównania zbrodni chińskiej satrapii i amerykańskiego imperializmu, to wybacz - plecież bzdury, aż wstyd to czytać.
Przede wszystkim dowiedz się w końcu, czym był Tybet przez chińską anekcją, KTO tam ostatnio protestował i czemu już jest w tej sprawie cicho. Bo tak generalnie - polewanie US-mańskiej propagandy lewicowym sosem daje wyjątkowo niestrawy deser. Wręcz wymiotny.


autor: krik, data nadania: 2008-10-02 18:11:23, suma postów tego autora: 1649

Dodaj komentarz