sens ma wojna o niecały hektar? W dodatku, jest ona z gory przegrana pod wzgledem prawnym, bo ta działka należy do cystersów.
Z tego co wiem ani Flaszka Głódź, ani Gocłowski cystersami nie są. Nie słyszałam, aby benedyktyni z klasztorów w Mogile i Szczyrzycu (koło Wieliczki) upominali się o ten park... Gdyby tak było, rozumiałabym ich intencje, bo na tym hektarze mogliby uprawiać marchewkę albo i groch (u zarania ich dziejów praca na roli była głównym źródłem ich utrzymania).
Teraz ten hektar chcą przywłaszczyć (tfu... "odzyskać) upierścienione brzuchate eminencje. By klerycy mogli obściskiwać się po zmroku...
.
Tłumaczy zakutym łbom, by zrozumieli że władza (kościelna) chce dobrze.
Ma sens walka, nie o hektar, ale o godność.
Czarni dostali dużo więcej niż by się uczciwie należało, ale jak by mogli to zdarli by z nas skórę.
ABCD - sensem tej "walki" jest wojenka kulturowa z kosciolem, o to tu chodzi.
jak sprawa parku oliwskiego wyglądała przed II wojną, kiedy Gdańsk był Wolnym Miastem? To być może rozjaśniłoby trochę zawiłości co do "własności" i pretensji czarnych brzuchaczy?
Bo tak to se możemy dywagować i kombinować i wieszać psy na świeckich darczyńcach do usr.nego końca...
.
a nie cały park?
.
wedle mojej wiedzy, opactwa cystersów w Oliwie co prawda nie ma (w Polsce czynne są cztery - Szczyrzyc, Mogiła, Jędrzejów i Wąchock), ale cystersi prowadzą tam parafię (jak w Sulejowie).