Po dekadach socjalizmu pensja miesięczna na Kubie jest taka jak stawka godzinowa zatrudnionego na czarno emigranta w USA. Bardzo jestem ciekawy co tu jeszcze można pchnąć "naprzód".
A "Sicko" wacpan widziales? No.
Wiesz przecież, że Rewolucja uwolniła Kubę od wpływów tych obrzydliwych kapitalistów z USA, więc Kubańczycy nie będą się porównywać z "potwornie wyzyskiwanym" robotnikiem ze Stanów...
:P
według was naprawdę tak strasznie na Kubie?
Mnie się wydaje, ża za poprzedniego (przedcastrowego) reżimu było mimo wszystko gorzej.
Nie porównujcie Kuby do USA, imperium budującego swe bogactwo na cierpieniu innych narodów, porównujcie do innych państw regionu. Osobiście wolałbym byc szarym zjadaczem chleba na Kubie niż na Jamajce, Haiti czy Dominikanie.
Jasne, USA wzbogaciło się wyrzucając tryliony dolarów w błoto na wojny i zbrojenia. Nie myl zysku pewnych korporacji lobbujących o państwowy interwencjonizm z bogactwem obywateli. Państwo może tym więcej marnować bogactwa ludzi im są oni bogatsi, a nie że ludzie są bogaci bo państwo marnuje ich bogactwo.
Skoro tak ci się wydaje, to na pewno tak jest.
A jako że mam przyjaciela Kubańczyka, znam historyjkę opartą na faktach autentycznych:
Po dojściu Castro do władzy, w ZOO w Havanie zmieniono tabliczki z "prosimy nie karmić zwierząt" na "prosimy nie zabierać zwierzętom jedzenia". A po upadku ZSRR, ponownie zmieniono tabliczki ale już na "prosimy nie jeść zwierząt".
Nie miałem na myśli wojen sprowokowanych na potrzeby przemysłu zbrojeniowego (płacącego notabene wysokie podatki w USA), raczej chodziło mi o wielowiekowe uciskanie Ameryki Południowej, finansowanie reżimów pozwalających na grabienie przez USA bogactw poszczególnych państw, wykorzystywanie siły pracy niewolników (później już wolnych, czarnoskórych, jednak jeszcze przez dziesięciolecia traktowanych jak obywatele drugiej kategorii), itd...
Co do anegdotki opartej na "faktach autentycznych" (na maturze z takie określenie mógłbyś pałę przyłapac)to jest to dowcip krążący wśród kubańskiej emigracji na Florydzie. Tak się składa, że w 2005 byłem w ZOO w Hawanie i takich tabliczek nie było, były za to automaty z jedzeniem dla zwierząt. ZOO nie jest w najlepszym stanie, jednak nie w gorszyn niż ZOO w Chorzowie.
A tak generalnie, to jeśli chcesz by twoje paleokapitalistyczne enuncjacje były przyjmowane poważnie, choćby charakterze swoistego bodźca do myślenia, nie miksuj ich z tego rodzaju ordynarną US-mańską propagandą, jak to zrobiłeś tutaj, i nie tylko tutaj.
Bo niezamierzenie wychodzisz na prowoka i błazna zarazem, a można zakładać, że nie o to ci chodzi.
więc ten znajomy kubański "przyjaciel", który który sprzedał ci go jako autentyk zrobił se z ciebie jaja albo i jajecznicę... No cóż, jacy przyjaciele, takie wice - kiepskie. Ale jliber nie takie podróby kupuje jako oryginały...
Przypominam, ze notka jest o dwóch huraganach na Kubie. Tragicznych huraganach, jliberku. I nie na miejscu są twoje jak zwykle głupawe komentarze. Po huraganach i tornadach w Południowej Jankesolandii dotarły i tutaj. To jankeska zasługa, jako największego brudasa światowego, powodującego rozregulowanie całej planety. I to bynajmniej nie jest wic, jliberku...
.
Wytłumacz mi proszę jak kazanie ludziom kopać i zasypywać doły za pieniądze podatników przynosi korzyści amerykańskim obywatelom bo kopacze płacą podatki.
Wytłumacz mi jak USA "uciska" inne kraje ZARABIAJĄĆ na tym (czyli wydając mniej niż zarabia).
Finansowanie reżimów przynosi obywatelom jakieś profity? Jakim cudem?
Ach, niewolnicy, no tak, to wszystko tłumaczy. Mam propozycję, wproadźmy niewolnictwo na parę lat, potem je znieśmy, i już do końca świata będziemy światową potęgą.
To nie ja mam manię na temat USA. Nikt bardziej konsekwentnie nie krytykuje wydatków państwowych USA niż libertarianie, w tym wydatków na wojny. Wydaje mi się że ktoś inny ma manię na temat USA, produkując fantastyczne tezy że wydatki rządowe na zbrojenia czy finansowanie obcych reżimów za pieniądze podatnika w jakiś cudowny sposób wzbogacają obywateli USA. Sama wojna w Iraku kosztuje parę tysięcy dolarów każdego amerykanina.
Huragany także są na Florydzie, nie częściej i nie rzadziej niż na Kubie, a w jednym miejscu zarabia się w godzinę tyle co w miesiąc w drugim.
Jeżeli już porównujemy Kube z sąsiadami, to w 1958 roku kubanski PKP per capita stanowił 180% PKB per capita Dominikany. W roku 2006 to PKB pc Dominikany był 1,4 razy wyższy od kubańskiego.
Jeszcze ostrzej widac to w przypadku Puertorico. Za Batisty Kuba i Puertorico były na tym samym poziomie. Dzisiaj Puertorico jest bogatsze od Kuby 4,5 raza. :(
rozpisywać jliber, ale nie masz racji.
Oczywiście teraz na Kubie nie jest dobrze, ale za Batisty było tragicznie.
Czy ten Twój przyjaciel to nie taki nowy Tony Montana mieszkający na Florydzie?:)
PS. Z tym ZOO to zmyśliłeś, prawda?
Jak będę miał czas to Ci napiszę co było na Kubie za Batisty (tak, tak, na własne oczy nie widziałem, czytałem tylko, juz mnie to dyskwalifikuje?), chociaż pewnie nie będzie Cię to interesowało.
wielkim fanem Fidela nie jestem.
I tam PKB, zaraz przyjdzie tu jakis powie ze PKB jest do bani. To ile ludzie zarabiaja nie ma zadnego znaczenia dla lewicy, wazne ze nie sa "wyzyskiwani" przez kapitalistow. Tymczasem duzo kubanczykow o niczym innym nie marzy aby byc "wyzyskiwanym" przez kapitalistow, jak na razie pozostaje im jedynie tratwa do Miami.
że Kubańczykom żyje się nawet nieźle i są pogodnymi ludźmi, nieźle zwłaszcza z państwami kapitalistycznymi tego regionu.
No ale wiadomo, na Kubie nie byłem, kubańskich kolegów czy koleżanek nie mam, więc takie moje słyszenie to jest nic nie warte:)
Ciekawi mnie, jliber, tylko jak tam z osławionym papierem toaletowym na Kubie:)
Przeciez to oczywiste, ze im więcej ludzie zarabiają tym bardziej są wyzyskiwani ;)
Świadoma tego faktu lewizna, gdziekolwiek dorwie się do władzy stara się, aby ludzie zarabiali jak najmniej, a najlepiej wcale. Wówczas wyzyskiwani nie będą :)
Jakakolwiek by nie była Kuba za Batisty, za Castrów było tylko gorzej.
Dominikana świadkiem.
Doprawdy trudno byłoby uznać ten kraj za ostoję wolnego rynku i praworządności. W wieku XX, historia Dominikany składała się głownie z okresu rządów przeróżnych dyktatorów, z których Trujilio udało się nawet przejść do legendy, przedzielanych zamachami, buntami i zbrojnymi przewrotami. Najpoważniejszym celem rzadzących zawsze było zapewnienie dobrobytu ...sobie i swojej rodzinie. Zatem gdyby Kuba była rozszarpywaną przez przewroty i zżeraną przez kleptokrację dyktaturą w typie Trujilio, ale dyktaturą pozbawioną ambicji przebudowy społeczeństwa według jedynie słusznego teoretycznego modelu, to i tak Kuba i Kubańczycy byliby bogatsi 2,5 raza niż są.
Co tam Kuba, tutaj też są ludzie którzy słyszeli że w Korei Pn jest raj na ziemi.
Heh, jak chodzi o reklamę prywatnych firm, nie ma problemu, każdy lewicowiec wchodzi na barykady, a jak chodzi o propagandę totalitarnych dyktatorów, mózg się mu już lasuje.
A ty cwaniaczku znowu o tym Portoryko? Przeciez juz ci udowodnislimy, ze przyklad ten jest nieudany.
Portoryko jest pod administracja USA, czyli jest czescia Stanow Zjednoczonych, i pomimo sponsorowania przez Amerykanow jej gospodarka jest w glebokim kryzysie.
Wzrost pkb Kuby wynosi obecnie 6,5% i jest mniejszy niz w latach poprzednich, zas PKB Portoryko cofa sie sukcesywnie od kilku lat, wskazujac obecnie -1,2%.
http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_countries_by_GDP_(real)_growth_rate
Portoryko jest klasycznym przykladem bankructwa ideologii neoliberalnej.
Warto napisac troche o kryzysie gospodarczym, ktory dzisiaj trapi ta amerykanska BTW kolonie.
"The US territory's 1,600 state schools have been shut, leaving 500,000 pupils and 40,000 teachers with no classes"
1 600 szkol panstwowych zostalo zamknietych, w efekcie 500 tys. uczniow jak i 40 tys nauczycieli pozostalo w domu.
"Almost 100,000 government workers have been temporarily left without jobs."
Prawie 100 tys. pracownikow sektora publicznego, pozostalo czasowo bez pracy.
"The Puerto Rican government has an estimated $740m (£406m) shortfall in public funds and has been unable to agree a spending plan with Congress."
Rzadowi Portoryko zabraklo 740 milionow dolarow!!!
To sa wiadomosci z BBC
http://news.bbc.co.uk/2/hi/americas/4962762.stm
Polecam lekture o tym kryzysie
http://en.wikipedia.org/wiki/2006_Puerto_Rico_budget_crisis
I tu jeszcze:
"The fiscal crisis in Puerto Rico has deep roots in the government’s privatization policies. The administration elected in 1992 privatized Puerto Rico’s public industries—including telecommunications, shipping, and health care. The government also borrowed heavily, mostly in the form of bonds, to invest in public infrastructure projects.
This economic facelift was supposed to make the island more attractive to corporations. That hope fizzled: the private sector didn’t grow fast enough to compensate for the loss of manufacturing jobs.
The privatization makeover left the Puerto Rican government in massive debt and unable to meet its financial obligations. Wall Street took notice."
http://labornotes.org/node/232
Kryzys ten ma swoje zrodla w masowej prywatyzacji, ktora rozpoczela sie w roku 1992. Pomimo zapewnien, prywatny sektor nie urosl wystarczjaca szybko aby zrekompensowac rosnace bezrobocie wynikle wprost z prywatyzacji. Efekt: budzet notuje od kilku lat niebezpieczny deficyt, zas PKB cofa sie.
PKB per capita rowniez - nie jest wiarygodnym wskaznikiem -, co bylo juz tu kilkakrotnie udowonione.
Nie troluj!
Dominikana otrzymuje wsparcie finansowe w wysokosci 94 milionow dolarow, z czego niespelna 28% czyli jakies 25 milionow pochodzi z USA; pomimo tego bezrobocie wynosi 17,9%!
W tym samym czasie Kuba objeta jest embargiem gospodarczym.
Skoro wierzysz w skuteczność tego embarga, najwidoczniej nie byłeś nigdy na Kubie na wczasach.
Mógłbyś już zaprzestać prób epatowania chwytami na poziomie - za przeproszeniem - gówniarza z podwórka. Ja byłem na Kubie 2 lata temu i bynajmniej nie na wczasach. Miałem możność przejechania nieomal całej wyspy, dociekania, dopytywania się i prowadzenia sporów, więc nie popisuj się tu obserwacjami tępawego turysty. Nigdy nawet nie zadałeś sobie trudu zrozumienia, czym jest dla Kuby embargo. A to ostatecznie dezawuuje wszelkie ludzkie przesłanie paleokapitalizmu, o którym pieprzysz tu do użygu, z racji lepszej publiki do czytania.
Już choćby z racji bankructwa pokrewnej ci neoliberalnej propagandy, czego jesteśmy dziś świadkami, zechciałbyś może wraz z wspierającą cię atrapą pilastru wykazać minimum taktu i wsłuchać się w słowa Cycerona: Quousque tandem abutere, Catilina, patientia nostra? Quem ad finem sese effrenata iactabit audacia tua? Patere iam tua consilia non sentis?
Dzięki za szybką reakcję - właśnie zacząłem szukać informacji nt. "szczurów" które wpuszcza tu pilaster od siedmiu boleści. To rzeczywiście ma charakter trolowania.
No widzisz, trzeba było pojechać na zwykłe wczasy, wtedy byś się dowiedział ile jest warta propaganda Castro o rzekomym embargu. Owszem, amerykańskich produktów bezpośrednio od amerykanów kupić nie mogą, ale na pewno sie zgodzicie że brak CocaColi wyprodukowanej w Texasie nie jest przyczyną tamtejszej skrajnej biedy. Oczywiście nie to że tej CocaColi nie ma z przyczyn embarga, znowu, trzeba było pojechać na zwykłe wczasy.
Przestałbyś w końcu łgać? Przecież z ostatniego wpisu widać, że po prostu na Kubie nie byłeś.
Po pierwsze - amerykańskie produkty tam są, do tego kupowane również bezpośrednio, tyle że za bandycką cenę. Nawet zboże z okręgu Kansas trafia tam za pół mld USD. Nie o to chodzi i nie będę ci tego tłumaczył. Nie jesteś przygotowany do rozmowy na ten temat.
Po drugie - CocaColi i Pepsi jest wszędzie ile kto zechce. Z Meksyku.
Stąd też przytaczane tu przez ciebie opowieści znajomego, co to słyszał od brata ciotki, że wujek, który był u Andersa, miał znajomego - podobno Kubańczyka, a ten... to wsadź sobie gdzie ci poręczniej, byle nie do głowy. Bo tam masz i bez tego same kiełbie we łbie.
Jak mówię, tego rodzaju kłamliwe trolowanie odbiera ci wszelką wiarygodność. Tak więc albo jesteś zwykłym matołkiem, albo trolujesz tu, bo takie masz zadanie. A że kiepsko cię u tych twoich Amiszy przeszkolono, to i bączysz się tu raz po raz brzydko. Jak w wypadku relacji "z turystycznej autopsji" na Kubie.
Może Kuba pomyliła ci się z Kubaniem? Odpuść sobie, kolego. Bo to już nieprzyjemnie pachnie zadaniowością.
Heh, jasne, bo zboże tylko od USA można kupić.
ale gdzies czytalem ze na kubie jest najlepsza opieka lekarska.najmniejsza smiertelnosc wsrod noworodkow i najmniejszy procent niedozywienia ludnosci.oczywiscie wylaczajac kanade :)
ciezko im ale w porownaniu z regionem to chyba nienajgorzej.
Oczywiście, zboże można też samemu uprawiać. Tak jak u nas np. banany.
Widzę, że naprawdę pomyliłeś Kubę z Kubaniem.
ale czy embargo nie polega głównie na niemożności sprzedaży kubańskich produktów do USA i innych państw popierających je? Z tego co mi wiadomo to przed wprowadzeniem embarga Kuba była jednym z głównych dostawców cukru do USA.
z tego co pametam tez polega na niemozliwosci wplywania statkow do portow kontrolowanych przez usa jezeli wczesniej zawinely na kube.zakaz kupowania np sprzetu w ktorym zostal wykorzystany nikiel kubanski.pamietam taka afere przed paroma laty jak szwedzi chcieli sprzedac do usa jakies maszyny szpitalne i okazalo sie ze maja srubki z niklu kubanskiego i z kontraktow wyszly nici.kontrol statkow plynacych na kube co jest piractwem morskim i tak zostalo zinterpretowane przez onz.
Kirk
Nie ma sprawy ;) Swoja droga, jezeli liber potrafi byc czasami i dowcipny, i inspirujacy, tak tez pilaster jest juz niskich lotow trolem.
Lexxx
Masz racje. Embargo uderza glownie w eksport Kuby.
Bardzo byłbym ciekawy choć jednego przykładu klasy produktu który Kuba nie jest w stanie sprzedać na rynku międzynarodowym z powodu embarga. Także jeden przykład na klasę produktu który Kuba nie jest w stanie kupić. Niektórzy taksówkarze w Varadero mają najnowsze samochody z komputerami pokładowymi oraz najnowsze modele supercienkich komóreczek, bo często biorą turystów na czarno.
Widzę że jesteś nieuleczalnym przypadkiem skoro według Ciebie przyczną skrajnej biedy na Kubie jest to że nie mogą kupić tanio zboża bezpośrednio z USA. Coś takiego jak rynek międzynarodowy gdzie panują zawsze najniższe ceny (często dotowane przez kraje rozwijające) jak widać w Twojej świadomości nie istnieje.
Ale skoro byłeś na Kubie, mam pytanko. Ja się kręciłem w podobno najbardziej zamożnym rejonie przylegającym do Varaderos (gdzie dużo ludzi pracuje w hotelach i wynosi jedzenie), gdzie rodzinie mojego przyjaciela udaje się na czarnym rynku dostać kurczaka aż raz na 4 miesiące. Jak ta częstotliwość wygląda w biedniejszych rejonach?
Skrajna to moj drogi znajdziesz w wolno rynkowej Somalii czy Haiti. :-)
Pojąć nie mogę, co w tobie jest, że twoje agiuszki twoi oponęci Lexxx, Krik, Hyjdla, Siemiątkowski, tak serio traktują. Ty twierdzisz, że oni nie mają wąsów, oni na to , że mają. Ty w odpowiedzi twierdzisz, że ich nie widzisz. I tak w koło. Odnoszę czasami wrażenie, że się zgrywasz albo że fanatyzm pozbawił cię kontaktowności z inaczej myślącymi. Prawdopodobnie cierpisz jednak na tą drugą przypadłość. A ta nie pozwoli ci nigdy przyjąć do wiadomosci, że Kubańczycy są ze swego życia i ze swego systemu społeczno- gospodarczego zadowoleni. Nie zdołaliby ciebie przekonać nawet wtedy, gdyby całą gromadą ciebie o tym zapewniali. Gdyby było inaczej, dawno Castrę przy pomocy Amerykanów przepędziliby. A jednak go nie przepędzają... Czy również to nic ci nie mówi? A w między czasie tyle dyktatur padło i to nawet te, które wspierały amerykańskie służby specjalne. A on wbrew tym służbom się trzyma. Czy udawaloby mu się to, gdyby nie pomagał mu w tym naród? A pomagałby mu, gdyby z jego rządów nie był zadowlony?
Ależ oczywiście że większość kubańczyków wierzy w socjalizm, dlatego Kuba to Kuba a nie Polska choćby. Socjalizm jest emocjonalnie intuicyjną drogą do nędzy, niesamowite jest to że ludzkości udało sie go naruszyć pod koniec średniowiecza a potem wreszcie zdecydowane pobić pod koniec XVIII wieku w Europie. Reakcja świeckiego komunizmu służy obecnie ludowi jako doświadczalny przykład czego NIE robić. Im więcej krajów komunistycznych tym lepiej dla liberalizmu. Inne cywilizacje dalej trwają w epoce przedindustrialnej, lub trwałyby gdyby nie wpływ myśli liberalnej z Zachodu. Całkowicie wbrew intuicji "zwykłego człowieka". Niesamowite, serio. Nie ma lepszego przykładu na potęgę rozumu, logicznego myślenia.
Twoje pytanie o wyżywienie Kubańszyków wynika właśnie z tego, że znajomy, który ci różne bajdy o Kubie opowiadał, nie opuszczał na krok kurortu.
Otóż wyobraź sobie - choć wiem, że scholastyk z wyobrażaniem sobie czegokolwiek ma ciężko - że każdy Kubańczyk pracujący w fabryce, czy w urzędzie ma zapewnione posiłki - śniadanie, obiad, czy nawet kolację.
Stąd moi znajomi w Hawanie tak wybrali sobie godziny pracy, by mieć z głowy obiad i kolację. Ich dzieci - mają to samo zapewnione w szkole.
Żeby nie było niedomówień - posiłki te są znacznie lepsze od tego, co można spotkać w niejednej przeciętnej hawańskiej knajpce, gdzie na ogół serwowane są kurczaki, może nadto wysportowane, choć smaczne. Sprawdziłem i porównałem.
Oczywiście, żywienie zbiorowe w zakładach pracy kompletnie nie odpowiada wolnorynkowemu scholastykowi. Bo bez coca-coli, do tego koniecznie z Teksasu - wiadomo...
Pewnie i Kubańczycy woleliby mieć w tej sprawie pełny wybór ale w sytuacji Kuby jest to naprawdę dobre rozwiązanie. Dzięki niemu nie mają tego problemu, co znaczny odsetek dzieci w Polsce, które ciepły posiłek miewają ledwie dwa-trzy razy w tygodniu.
Ciekawostka: ten system żywienia - właśnie w miejscu pracy - jest popularny w Niemczech. Oczywiście, w Niemczech jest to sprawa wyboru, a nie konieczności. Ale jednak.
A poza wszystkim, dotąd sądziłem że należysz do tego paleozoologu infantylnych i bezradnych wobec rzeczywistości libertarian, którzy jednak chcą z tą rzeczywistością jakoś kontaktować. Wygląda jednak na to, że jesteś w tym stadle członkiem frakcji, sekty czy też kółka zainteresowań czystą mistyką.
Zmarnujesz życie.
Znajomy został wpuszczony na teren kurortu dopiero wtedy gdy pokazał polski paszport (ma podwójne obywatelstwo), kubańczyk jako gość nie ma tam wstępu, tylko jako pracownik. Oczywiście nie to żeby kubańczyk chciał tam kiedykolwiek wstepować, wiadomo, w swoim zakładzie pracy ma lepsze luksusy.
Bardzo mi się podoba zdanie "Pewnie i Kubańczycy woleliby mieć w tej sprawie pełny wybór ale w sytuacji Kuby jest to naprawdę dobre rozwiązanie". Coś jak w przypadku bydła? Pewnie że ich tam w tych fabrykach nakarmią, Castro byłby wariatem gdyby dał im wymrzeć, w końcu to jedna z najtańszych sił roboczych na świecie.
O prosze, odezwał się Bogusław Siemiątkowski. Ten sam, który przy innej okazji stwierdził, ze krajem skrajnie (neo)liberalnym jest ...rzadzona przez Chaveza Wenezuela. Co wiecej, wg definicji Bogusława, (neo)liberalna jest także ...Kuba (przynajmniej bardziej niż Polska).
Sztuczki Bogusława polega na dobraniu takiej daty, dla ktorej liczony w procentach wzrost PKBpc dla Kuby jest wyższy niż dla Puertorico. Takie lata, owszem, zdarzają się. Nie zmienia to faktu, że licząc w dłuzszych okresach czasowych Puertorico po prostu miażdży Kubę. Nawet Puertoricański kryzys jest bogatszy niż kubanskie prosperity. Z resztą pisałem o Dominikanie, a nie o Puertorico. W momencie, kiedy cena ropy spadła już poniżej 90$, Wenezuelę, a zatem i Kubę czekają jeszcze gorsze czasy.
Owszem, Kuba jest objęta amerykańskim embargiem i ponosi na tym embargu wymierne straty. Tylko że owe straty "embargowe" to w sumie niewielki odsetek kubańskiego PKB. w dodatku istnienie embarga jest takim samym efektem rzadów Castrów, jak np masowa prostytucja kubańskich nastolatków. W końcu kto odpowiada za stosunki zagraniczne kraju, jak nie władza?
Rządy Castrów doprowadziły do upadku Kuby nie tylko względem USA, ale takze względem jej karaibskich sąsiadów.
Dobrze, że w końcu przyznałeś, że na Kubie nie byłeś i opowieścią o niej podzielił się z tobą jakiś znajomy. Choć i w to wątpię.
Bo gdyby ów znajomy rzeczywiście tam był, w ten sposób nie sformułowałby swej opinii. Z tej prostej przyczyny, że poziom usług i oferowanych dóbr w zamkniętych kurortach niczym nie różni się od tych, gdzie jest swobodny dostęp. Nie wiem, czemu trudno przyjąć ci to do wiadomości, że część kurortów jest zamknięta dla postronnych z racji wymogu firm turystycznych, a te są głównie efektem propagandy, którą i ty tu próbowałeś prowadzić. Po prostu firmy turystyczne stawiają taki wymóg - również polskie - i mocno to egzekwują.
Spróbowałbyś tylko powtórzyć tę opinię o bydle któremukolwiek "Cubano", choćby i tamtejszemu śmieciarzowi. Cudem byś z tego wyszedł bez obitej gęby.
Zdarzyło mi się w gronie przyjaciół z Europy trafić do taniutkiej knajpki w jakimś zapomnianym zaułku Hawany, gdzieś po drugiej w nocy. Wdaliśmy się w przeróżne spory, chwilami pyskówki z grupką ryksiarzy i dokerów. Oczywiście, "poczuwając się", postawiliśmy towarzystwu butelkę rumu. Następnej nie mieliśmy już możliwości postawić - raz po raz zrzucali się, wyspupłując z kieszeni pieniądze i zamawiali kolejne. Cubano nie pozwoli sobie na traktowanie inne, niż jako równy. Pewnie, że wydatek ten był dla nich kilkakrotnie wyższy, niż dla nas i dobrze o tym wiedzieli. Ale Cubano mają fason, poczucie godności, dumy i tego, że są we WŁASNYM kraju, czego można im tylko pozazdrościć. A o czym, nawiasem mówiąc, wspomina każdy, kto Kubę rzeczywiście odwiedził.
Chociaż, jak już wspomniałem, pies łańcuchowy nie zrozumie wilka, o czym już pisał Krasicki.
Inna sytuacja: jadąc taksówką, wdaliśmy się w dyskusję z kierowcą nt. usług medycznych na Kubie. Nieopatrznie pochwalilimy kraj, wyrażając zdziwienie, że wszyscy okularnicy na Kubie mają wyjątkowo modne i ładne oprawki, jak też to, że w niedzielę widzieliśmy otwarte gabinety stomatologiczne, całkiem dobrze wyposażone, świadczące usługi każdemu, kto wstąpi. Nieodpłatnie. W wypadku naszego kolegi - na podstawie posiadanej wizy.
Kierowca taksówki wręcz eksplodował, wyzywając nas od naiwniaków i frajerów. Podał przykład: nie dalej jak trzy dni temu jego synek miał gorączkę, więc zadzwonił do przychodni. Była godzina dziewiąta rano. A ci tam lekarze - "cochones" - mówią mu, żeby przyszedł z synkiem dopiero po jedenastej!
Zatkało nas. Oczywiście - z oburzenia...
Kierowca, jak podkreślał, nie jest komunistą. Jest "fidelistą". Jak chyba większość Kubańczyków. Dla nich odniesieniem jest m. in. "Ruch 26 lipca", a nie powstała 6 lat po zwycięstwie rewolucji tamtejsza partia komunistyczna.
Ale to już całkiem inna bajeczka, jak mawiał Kipling.
Do tego propagandy czasów jej upadku :-)
Pozycji i osiągnięć Kuby na tle jej karaibskich sąsiadów nikt poważny dotąd nawet nie próbował podważyć. Widać, że masz odwiedzających ten portal za idiotów. A jest wręcz odwrotnie.
Nie zajarzyłeś. On nie był gościem hotelowym, był osobą postronną, ale mógł wejsć, bo był Polakiem. Sprawdzili go bo wyglądał jak kubańczyk, ma ciemniejszą karnację. W czym Polak jest lepszy od Kubańczyka że może wejść do kogoś w odwiedziny w kubańskim hotelu?
Kubańczycy są traktowani jak bydlo we własnym kraju, dużo gorzej niż jakikolwiek obcokrajowiec, dostarczając Castro ekstremalnie taniej siły roboczej, pracują właściwie za jedzenie (jeżeli są jeszcze zdolni do pracy), dostają za to bezwartościowe papierki za które i tak nic praktycznie nie można kupić, a Castro kasuje euro i dolary.
Przepraszam, ale teraz to już pieprzysz, jak katarynka powtarzając w kółko brednie.
Otóż wyobraź sobie - i temu tam fantaście, co ci podobno tych bredni naopowiadał też powtórz - że na Kubie spotkasz ludzi o bielszej cerze niż przeciętny Polak. Ciekawe, prawda?
Uwagi o rasizmie na Kubie to sobie pozostaw na senne majaki.
Jeśli natomiast bez jakiegokolwiek uzasadnienia będziesz powtarzał te swoje uwłaczające Kubańczykom modlitewne mantry, wszelka wymiana zdań z tobą stanie się nieporozumieniem. Jeśli już tak noniecznie chcesz tu występować w roli US-mańskiej propagandowej ryptury, to proszę bardzo. Będziesz jednak stosownie do tego traktowany.
Zresztą, już mnie brzydzi rozmowa z kimś takim, jak ty. Jesteś po prostu odrażający w tym swoim agenturalno-propagandowym zapamiętaniu i zarazem samoupodleniu.
Nie mówiłem o rasiźmie, tylko o tym że kubańczyk ma tam mniejsze prawa niż obcokrajowiec.
Wyobrażasz sobie, jak przyjechał do polski na studia (oficjalnie w odwiedziny do rodziny, studiować za granicą oczywiście kubańczycy nie mają prawa, chyba że jesteś w elicie władzy), musiał co roku wykupywać wizę (kilkaset dolarów) w ambasadzie kubańskiej aby jako kubańczyk mógł pozostać poza krajem? W końcu dał sobie spokój, jeździ na kubę na polskim paszporcie.
"musiał co roku wykupywać wizę (kilkaset dolarów) w ambasadzie kubańskiej aby jako kubańczyk mógł pozostać poza krajem" zastanów się co mówisz, wizę wykupuje się w placówce dyplomatycznej państwa, które się odwiedza, poczytaj w wikipedii. Dalsza rozmowa z tobą nie ma najmniejszego sensu.
Czy ty kiedykolwiek byłeś w jakimkolwiek obiekcie turystycznym gdzie jest "all inclusive"? Na Cyprze czy Krecie wstęp tam również nie jest wolny. Wyciąganie z tego wniosku o ograniczeniu praw tamtejszych obywateli jest chyba ostatecznym dowodem na jakieś fiksum-dyrdum.
Czy się to komu podoba, czy nie - ludzie zapłacili tam za wyłączność korzystania z basenów, kabin prysznicowych, leżaków itp., itd.
O perturbacjach twoich rzekomych znajomych, równie wiarygodnych w swoich relacjach, jak ty i ten, co ci opowiadał o Kubie - szkoda wszczynać debatę. Zwłaszcza że - jak tego dowodzą twoje wpisy - ma ona posłużyć jedynie wygłaszaniu przez ciebie propagandowych komunałów, do tego bez związku z faktami.
Szkoda czasu.
Kontrolę w dostępie do usług all inclusive przeważnie zapewniają opaski na rękach. Ciągle nie rozumiesz co się do Ciebie mówi, on nie był gościem hotelowym, ale jak najbardziej go wpuścili gdy pokazał polski dokument.
A tak poza wszystkim - prezentujesz się jako człowiek w miarę zamożny. Może więc odżałujesz te 3,5 tys. złotych i zrobisz wypad na Kubę. Tyle to teraz kosztuje.
Na miejscu możesz wynająć sobie przyzwoity europejski samochód - nieco taniej niż na Cyprze i Grecji, nieco drożej, niż w Turcji - i zwiedzić całą wyspę. Możesz ułożyć się z kimś prywatnie i wynająć jakiegoś sprawnego grata całkiem tanio.
Drogi szybkiego ruchu przecinające całą wyspę są na ogół dobre, rzadziej podłe, niekiedy nawet bardzo dobre. Klimat im sprzyja.
W każdej prowincjonalnej mieścinie znajdziesz jakiś hotelik z wygodami, których jakości nie powstydziłyby się i polskie na prowincji.
Kubańczycy są narodkiem wręcz lubiącym higienę, co już dawno temu zbijało z tropu przybywających tam rosyjskich doradców wojskowych, którzy, jak wspominają - nie mieli dotąd świadomości, że ich pot jednak się czuje. Inna sprawa, że nie byli przystosowani do klimatu, później przystosowali się doń, jak też do właściwej dla tych szerokości toalety.
W każdym mieście możesz korzystać z kart kredytowych - albo w bankomatach, albo, w tych pomniejszych, za pomocą oddziału miejscowego banku. Od niedawna nawet wypłaty z kart banków z kapitałem pochodzącym z USA są tam realizowane (np. Citibank, czy American Express). Wymusili to amerykańscy turyści, trafiający na Kubę poprzez Kanadę i bardzo sobie chwalący pobyt na wyspie. Bez trudu ich tam spotkasz, a rozmowa z nimi z pewnością będzie dla ciebie pouczająca.
W Hawanie na Maleconie o każdej porze dnia spotkasz setki roześmianych tubylców (Kubańczycy w ogóle są narodem niezwykle pogodnym, optymistycznym i śmieją się dosłownie jak do przysłowiowego sera). Możesz im w nieskończoność wykładać o libertarianizmie - wręcz uwielbiają takie dyskusje! Możesz je prowadzić całe dnie i noce. Bez obawy - tamtejsza bezpieka ma to głęboko w zadzie.
Uważaj tylko na jedno - agitka za embargiem Kuby może skończyć się źle. Policja może nie zdążyć ci pomóc. W tej sprawie sKubańce są obrzydliwie jednomyślni. W pozostałych - jak to Kubańczycy - każdy ma swoje nader odrębne zdanie. Nie wyłączając oceny Fidela, jego brata-prezydenta, wszystkich bez wyjątku kubańskich polityków, kubańskiego socjalu itp., itd. Kubańczycy kochają w takich dyskusjach jeździć po bandzie.
Miej jednak na uwadze, że choć równo popijają rum czy piwo, nie mają w zwyczaju publicznie upijać się. No i są cholernie oczytani - od profesora, przez rzeźnika w jatce, czy sprzedawcy bananów - po śmieciarza. Mają to szczęście, że władają językiem hiszpańskim, a literatury w tym języku jest na świecie sporo. Jest w tym pewnie i niezaspokojona ciekawość świata, ale też poszukiwanie równowagi między "być" i "mieć".
Jliberowi chodziło zapewne o to, że ów Kubańczyk po przyjęciu polskiego obywatelstwa musiał płacić za wizę kubańską, gdy tam się wybierał. A Kuba chyba nie uznaje podwójnego obywatelstwa.
Tak samo za wizę polską muszą płacić Polacy - obywatele Rosji, Ukrainy, czy Białorusi. Dopiero Karta Polaka ma to zmienić. Tyle że przyznawanie tej karty trochę trwa.
Ciekawostka: obywatel USA, który przez kilka lat przebywa poza granicami USA, również traci prawo do bezwizowego wzjazdu. Tak przynajmniej było jakiś czas temu i stąd Wańkowicz musiał co jakiś czas chcąc-niechcąc odbywać podróże do USA (miał tamtejsze obywatelstwo i nie chciał utracić związanych z tym praw).
Jliber czepia się płotu, bo nie zadał sobie nawet trudu zweryfikowania tych zasłyszanych opowieści.
Nie jarzysz, on (Kubańczyk) musiał, przebywając w Polsce, co roku wykupywać wizę w ambasadzie kubańskiej w Warszawie, pozwalającej na przebywanie poza Kubą.
On jest przecież równocześnie Polakiem, więc nie potrzebuje żadnej wizy do Polski.
Mój przyjaciel nie musiał nigdy przyjmować polskiego obywatelstwa bo jego matka jest polką, więc polakiem był od urodzenia.
Za wizę kubańską w warszawskiej ambasadzie Kuby (aby być poza granicami Kuby...), płacić musiał co roku przedłużenie jako kubańczyk.
Przykro mi, ale prościej już się tego wytłumaczyć nie da.
Przy okazji, embargo jak najbardziej trzeba znieść, nie dlatego że w jakikolwiek sposób szkodzi Kubie (przecież w innych krajach socjalistycznych ludzie też pracują za jedzenie i bez embarga), ale dlatego że Castro wykorzystuje je jako wytłumaczenie biedy kubańczyków. Inna sprawa że kubańczycy wierzą w te brednie jednocześnie widząc że w hotelach wszystko jest. Tak jak mówiłem, na Kubie socjalizm jest jak najbardziej przy poparciu większości. Zresztą Castro sam o to zadbał wypuszczając od czasu do czasu miliony najbardziej niezadowolonych do Miami.
Sam napisałeś: "W końcu dał sobie spokój, jeździ na kubę na polskim paszporcie".
Jest więc obywatelem Polski.
Reszty nie rozumiem i, prawdę mówiąc, nawet nie chcę w to wnikać. Bo to coś strasznie zakręcona historia.
Heh, jasne że nie wnikasz, gdybyś wnikał to nie byłbyś socjalistą i nie byłoby tej dyskusji.
No cóż, za kazdym razem, kiedy czytam, jak to na Kubie klawo jest i wszyscy Kubańczycy są szczęśliwi z tego powodu, podaję OBIEKTYWNE I MIERZALNE dane, z kórych wynika coś wręcz przeciwnego :)Kuba pod rządami Castrów straciła nie tylko wobec USA, ale nawet wobec swoich karaibskich sąsiadów. Gadanie o neoliberalizmie to tylko gadanie, skoro, kiedy zastosuje się definicję "neoliberalizmu" do Kuby, to się okaże że tego neoliberalizmu jest tam więcej niz w Polsce :) A Wenezuela to w ogóle nie ma o czym mówić, bo to kraj tak skrajnie neolinberalny, że w Europie takich w ogóle nie ma.
No i w czym życie Kubańczyków jest lepsze od życia np Dominikańczyków? BO na Kubie jest więcej osób, ktore mają wpisane w papierach że są "lekarzami"? Gdyby rzeczywiscie nimi byli, toby robili kariery za granicą, przynajmniej w świecie hiszpańskojęzycznym.
Jak odwiedzisz kraje, o których sadzisz tu swoje dość ordynarne trącące stęchlizną propagandowe komunały, to może zrozumiesz, jakie bzdury pleciesz. Choć nie wszystkim dane jest wyjście z histerycznego zaślepienia, któremu tutaj dajesz wyraz. Pewnie stąd to zaklinanie rzeczywistości i bibrzenie nt. liberalizmu - bez ładu, składu i sensu.
Można by było po prostu współczuć ci ale odraza do takich bezmyślnych typów - uniemożliwia i to. Z kretesem.
przyjmij wreszcie do wiadomosci.na kubie jest najmniejsza umieralnosc wsrod noworodkow.najmniejsza skala niedozywienia.najmniejsza ilosc dzieci wdychajacych klej zeby zagluszyc glod itd.. to nie sa liczby podawane przez rzad kubanski lecz przez onz.mozna sie godzic z z polityka castro lub nie(osobiscie nie zgadzam sie) ale ludzie nie musza sie tam martwic jak przezyc nastepny dzien.itwoje czy twojego znajomego doswiadczenia na jakim paszporcie wlazl do jakiegos kurortu sa niewazne,wazne ze na kubie nie ma glodnych.jak dla mnie to moga rzadzic tam marsjanie,komunisci czy inni wazne ze zapewniaja minimum dla ludzi.
i przestan chrzanic o jakiejs kurze raz na ile miesiecy,jak maja mozliwosc narzekac tzn jeszcze zyja.
do cholery w krajach regionu ludzie zdychaja z glodu obok wspamialych wysokosciowcow albo marza zeby wyladowac na kubie wlasnie.
Jasne, bo ONZ ma w każdym kubańskim szpitalu i domu swojego agenta, sami niby zbierają te dane, hahaha.
Nikt nie zaprzecza że kubańczycy żyją, żyją aby pracować, za miesiąc dostają tyle co w krajach kapitalistycznych za godzinę, gdyby tam był kapitalizm histeryzowalibyście o skrajnym "wyzysku". Akurat dokładnie na Kubie jest prawdziwy wyzysk ludzi, przez elity biurokracji.