do tego, że nie ma w nich kwestii płci to przesada. Nie zmienia to faktu, że temat dysproporcji z uwagi na płeć jest ważny. Przydałoby się jednak trochę badań empirycznych (autorki, nie z cytowanej przez nią literatury), zwł. z polskiej prowincji. Niemniej, życzę dobrze.
mamy już zwiazek zawodowy bezrobotnych
teraz czas na związek zawodowy gospodyń domowych
kolejna beznadziejna "feministyczna" recepcja anglosaskich czytanek. Pisałem o tym dość dawno, ale nasze 'feministki' zamiast zabrać się za wolną od uprzedzeń analizę sytuacji w Polsce wolą pokazać, że odrobiły lekcję z zamorskich analiz.
Dlatego pozór mądrości mogą mieć twierdzenia takie jak:
"Zdaniem Kimmel(14) kultura związkowa oparta jest na chęci dominacji, co oznacza dominację zarówno nad kobietami jak i słabszymi mężczyznami. Środkami do tego celu są takie strategie jak użycie antykobiecego języka, wytykanie "ciotowatych zachowań" ("sissy behaviour"), piętnowanie emocjonalności. Język i działanie związkowe są skoncentrowane na płatnej pracy, osiągnięciu i utrzymaniu odpowiedniego statusu, niezależności. Pozytywne wartości przypisywane są (lub były) psychicznej i fizycznej twardości, rywalizacji, agresji, przemocy.(15) To wszystko tworzy szklany sufit i lepką podłogę dla kobiet chcących działać w związkach zawodowych.
Bardzo ciekawe spostrzeżenia na temat męskości hierarchii związkowej oferują Cunnison i Stageman.(16) Działalność związkowa na poziom grassroot jest zorganizowana wokół modelu męskiego pracownika, którego tożsamość jest głównie zlokalizowana w pracy płatnej." i tak dalej, długo, długo dalej.
Podkreślmy tu nie tylko to, że całość jest wyrażona w jakimś mało polskim dialekcie, ale utrzymana jest też w konwencji insynuacji, odejścia od faktów, opierania się w tej "nauce" na czymś tak solidnie ugruntowanym jak... spostrzeżenia.
Odniesień do sytuacji polskiej jest niewiele, ledwie dwa. Ale i one niewiele wyjaśniają, a już zupełnie nie mogą wyjaśnić tak drobnego faktu, jakim cudem Ewa Spychalska została przewodniczącą OPZZ. Dodam ponadto (przepraszam za banał, ale Julia Kubisa zapewne tego nie wie), że Ewa Spychalska nie została przewodniczącą OPZZ startując z jakiegoś mocno sfeminizowanej federacji, ale ze środowiska tak bardzo macho, jakim są budowlani. Cóż, Polska dziwna kraj...
to mozna isc do Wprost. Oni zawsze chetnie opublikuja kazda krytyke zwiazkow zawodowych.