wykreowanymi przeciwnikami polskich feministek są zwykle mężczyźni, którzy w rzeczywistości rzadko używają przemocy inteligentni, dobrze wykształceni, miastowi.
Bo tylko u takich mężczyzn feministki mogą wywoływac poczucie nieuzasadnionej winy, nie wezmą się za ,,nawracanie'' na dobrą drogę prawdziwych sprawców przemocy- alkoholików, ludzi prymitywnych, nierzadko na granicy zdrowia psychicznego... Lepiej pozostawac w salonie i wykreowanymi obrazami rzekomej przemocy wśrod niegdysiejszych inteligentów zmusic swego zahukanego męża by umył talerze po obiedzie...
Jako człowiek z wyższym wykształceniem, ktory nigdy nie uderzyl i nie uderzyłby kobiety protestuje przeciwko takim żałosnym stereotypom, a właściwie się z nich śmieję...
Miejmy nadzieje że gromki śmiech obudzi kiedyś polskie feministki z ich słodkich snów...
Naprawdę nie zmyłeś nigdy talerza?
ty wyraźnie nie zdajesz sobie sprawy, że właśnie niniejszym bronisz kolejnego stereotypu: iż sprawcami przemocy domowej są wyłącznie (albo przede wszystkim) mężczyźni prymitywni, słabo wykształceni, prostacy, alkoholicy, słowem: margines.
Złudzenie! Z przemocą jest jak z alkoholizmem: idzie w poprzek wszelkich warstw społecznych, nie zależy ani od wykształcenia, ani od statusu materialnego czy pozycji zawodowej. Tylko że wśród tzw. inteligentów znacznie częściej jest ukrywana, bo bita żona prawnika bardziej się wstydzi niż bita żona szewca. Książki takie jak Grocholi to właśnie robią: przełamują stereotyp. Dlatego są pożyteczne.
A że autorka wpada w inną baśń? Cóż, takie są prawa gatunku: literatura popularna służy przecież krzepieniu serc, a nie bezlitosnemu obnażaniu dramatu egzystencji... Ale dobre i te trochę prawdy, którą pod osłoną baśni przemyca.
to ciekawe, bo wśród moich znajomych historie typu burzliwy rozwód, porzucenie matki z dzieckiem, niemal oficjalne posiadanie kochanki, przemoc, alkoholizm i jego skutki uboczne itd., zdarzają się częściej tam, gdzie faceci są wykształceni i tzw. kulturalni. Nie żebym twierdził, iż "prości ludzie" to anioły i że wśród nich nie ma patologii, ale jakoś nie zauważyłem, by inteligencja i wykształcenie stanowiły remedium na sk...syństwo.
ale recenzja Grocholi na alternatywnym portalu politycznym to IMHO jednak przesada.
że tak zwana "inteligencja" to jest bardziej zepsuta i mętowata niż tzw. przeciętniacy a nawet tak zwany margines.
Jakoś zawsze się tak zdarzało że bardziej mogłem polegać na kolegach co robili po budowach a czas wolny spędzali pijąc piwo na klatce niż na kolegach z roku:)
Grochola jest świetna!