Z mojego punktu widzenia jedyne wartościowe artykuły w "Fakcie" dotyczyły wystawnego życia wierchuszki Sojuszu Liberalnych Degeneruchów. Ach, te rękawiczki Oleja za 350 zł i jego obiady w restauracjach za 200 zł, terenówa Senyszyn za 140 tys., okulary Kalisza za 1,5 tys. zł. Generalnie tabloid obrażający inteligencję każdej osoby mającej jakieś intelektualne ambicje, ale obnażanie zarówno rozrzutności Czerwonej Burżuazji zaliczam na plus.
Niezwykłość tego brukowca stoi wręcz na takim poziomie obiektywizmu i uczciwości jak niezwykły premier o nazwie o Donald Tusk.
czy nie jest to zachowanie najzwyczajniej populistyczne?
W którym miejscu - zdaniem pani Senyszyn - prezydent składa bałwochwalcze życzenia tej gazecinie?
lewicy brak popularnego tytułu. W pewnym momencie w podobnym kierunku prowadził Trybunę Rolicki, no ale wiadomo jak to u nas - jak się ktoś wychyli, to go się przycina.
Co do "rozrzutności czerwonej burżuazji" - no nie przesadzaj, fancom. Te rzeczy które wymieniłeś po prostu często tyle kosztują (nieraz sporo więcej). Poseł nie musi jadać w barze mlecznym, jeździć fabią czy kupować rękawiczek na straganie z chińskim szajsem.
Moja mama prowadzi bar mleczny i pewien poseł (PO) urzędujący w pobliżu w swojej kancelarii jada tam regularnie.
Przecież to jest oczywiste że Tusk chce się znów przypodobać...tym razem czytelnikom poczytnego Faktu.
west, czy nie wydaje Ci się, że "hodowla" na liberalną modłę lewicowego elektoratu to wylewanie dziecka z kąpielą? No chyba, że chodzi Ci o to, żeby państwo było jak ten dobry król z bajek, dbający o swój ciemny lecz poczciwy lud?
że lewicowych ideałów nie da się przetumaczyc na jezyk zwyklych ludzi, to wielka szkoda...;) Towarzysze;)
Wszystko, proszę pana, zależy kogo uważamy za osobę reprezentatywną dla tzw. zwykłych ludzi. Podejrzewam, że gdyby nadal w społeczeństwie panował analfabetyzm, to wielu panów też chciało, by nadal pod dokumentami spreparowanymi przez swych władców-dobroczyńców podpisywano się krzyżykiem, zamiast zapewnić szansę powszechnej nauki czytania i pisania..
Mój przykład jednak nie do końca odzwierciedla istotę sprawy, bo chodzi przecież nie o brak rozwoju społecznego, ale uwstecznianie propagandą w coraz prymitywniejszej formie oraz manipulację poprzez oddziaływanie na emocje.
Cóż, niektórzy istotnie uważają "przeciętnego człowieka" za pół-małpę, która nie jest w stanie zrozumieć dwóch linijek uczciwie napisanego tekstu...
ps. west, ciekawi mnie dlaczego uważasz, że władzę musi sprawować burżuj? Mam rozumieć, że wstyd by Ci było, gdyby w Twoim imieniu np. w PE przemawiał człowiek w garniturze z przeceny?
Uważasz że tylko burżuja stać na auto klasy premium, dobrej jakości rękawiczki czy obiad w przyzwoitej (nie luksusowej) restauracji? Bez przesady.
Masz rację west. To normalne, że klasa "premium" używa przedmioty "dobrej jakości", oraz korzysta z podobnych "przyzwoitych" usług. Nie ma sensu zastanawiać się na co w takim razie stać klasę "standard". Ot, taki jest świat i trzeba się z tym pogodzić, prawda? Poseł PO, o którym napisał Lexxx jest po prostu dewiantem, skoro dopuszcza się takich "mezaliansów". Wiadomo przecież, że poseł w przecenionym garniturze, karmiony po plebejsku nie wzbudzi pożądanego szacunku na salonach..
to tylko taki co jada w barze mlecznym i nosi garnitury z przeceny? Trochę słabe kryterium.
Ponawiam pytanie - co jest złego w tym, że starsza już osoba, wieloletnia posłanka, profesor - używa porządnego samochodu? Wpadasz w retorykę Faktu, o której Senyszyn napisała słusznie "W redakcji panuje bowiem przeświadczenie, że świat jest czarno-biały, majątek dyskredytuje, a bieda nobilituje. Naganne jest posiadanie domu, samochodu, a zwłaszcza lewicowych poglądów. ".
"Misiu, czy to oznacza że dla Ciebie wiarygodny polityk to tylko taki co jada w barze mlecznym i nosi garnitury z przeceny? Trochę słabe kryterium."
W demokracji "wiarygodny polityk" to oksymoron.
Sądzę, że cholernie mocne w burżuazyjnym świecie, gdzie szczytem snobistycznych marzeń nuworyszy jest skrzyżowanie dostawczaka z Bentleyem. Tak po prostu, z własnego wyboru, żyć jak przeciętny człowiek.
Rozpatrujmy to jednak w realnej sytuacji, gdy większość polityków nie wyróżnia się niczym pozytywnym oraz niczego szczególnego nie dokonała poza usadzeniem tyłka na stołku i ciągłym paplaniem.
"co jest złego w tym, że starsza już osoba, wieloletnia posłanka, profesor - używa porządnego samochodu?"
Ano to, że nie ma na świecie dupy tak delikatnej, żeby na aksamicie sadzać ją trzeba, by się odcisków nie nabawiła..
Nawiasem mówiąc "porządny samochód" to niezbyt trafne określenie. Pytanie jest tendencyjne..
"Wpadasz w retorykę Faktu, o której Senyszyn napisała słusznie "W redakcji panuje bowiem przeświadczenie, że świat jest czarno-biały, majątek dyskredytuje, a bieda nobilituje. Naganne jest posiadanie domu, samochodu, a zwłaszcza lewicowych poglądów. "."
No to odejdźmy od czarno-białego widzenia świata i zapytajmy:
Cóż takiego złego może być w posiadaniu niemałego przecież majątku pośród milionów ludzi, którzy nie posiadają niczego, przez osobę, która "posiada" również lewicowe, a więc egalitarystyczne poglądy?
Jako trening umysłu, proponuję pomyśleć np. o ekologiście, który po proteście przeciwko nadmiernemu zanieczyszczeniu środowiska wsiada do swojego Chargera'69( V8, tak od 5.2 do 7 litrów pojemności silnika) i jedzie do Mc Donalda na hamburgera...
Poruszyłeś zupełnie podstawową kwestię.
Trudno nie zauważyć, że nawet tutaj - bo o politykach i dziennikarzach głównego nurtu, to nawet nie ma co wspominać - panuje w dużej mierze zupełna znieczulica, brak wyobraźni i porażający brak empatii.
I przecież nie chodzi o to, aby każdy miał dokładnie tyle samo pieniędzy, ale aby różnice były stosunkowo nieduże.
W świecie zwierząt stadnych oczywiście też występuje hierarchia, ale w rozsądnych - dających przeżyć całemu stadu - granicach.
Na przykład u wilków samiec Alfa zabiera najwięcej, ale samiec Omega - który przystępuje do jedzenia ostatni - też dostaje tyle aby przeżyć. U ludzi w panującym kompletnie bezdusznym kapitalizmie różnice są tak kolosalne i obłędne - nie występujące u żadnego gatunku zwierząt - że na pierwszy rzut oka wydaje się niewiarygodne, że znaczna część ludzkości uznaje to za NORMALNE. Jeden ma prawie 100 miliardów dolarów, a trzy miliardy ludzi żyje za 2 dolary dziennie. To kompletny obłęd.
Myślę, że każdy powinien zrobić sobie taki trening umysłu o jakim mówisz. A potem wczuć się chociaż na godzinę w położenie kogoś kto "żyje" np. w Czadzie, Nigrze, czy Darfurze.
że ja chcę żeby nie było biednych, a wy-żeby nie było bogatych. Tylko tyle i - aż tyle.
Z Twojego - zgrabnie brzmiącego - zdania wynika, że my (Miś_Bucharin i ja) czyhamy tylko, aby pozbawić wszystkich bogactwa, a biednych mamy gdzieś.
Nie wiem na jakiej podstawie możesz wysnuwać takie absurdalne wnioski.
Nam właśnie chodzi o to, aby nie było biednych. Ale aby do doszło muszą zniknąć tak absurdalnie wysokie różnice majątkowe między garstką ludzi mającą w swoich rękach dużą część światowego kapitału, a połową ludzkości która żyje poniżej minimum egzystencji.
Jeśli co poniektórzy twierdzą, że szeroko rozumiane lewicowe pomysły na życie są utopią, to Twój pomysł, aby skrajnie bogaci (mający przez to również olbrzymią władzę i wpływy na świecie) nadal zostali tak samo bogatymi, a zjawisko biedy można rozwiązać bez ingerencji w ich bogactwo i władzę, to trzeba to nazwać po imieniu - TO JEST UTOPIA DO SZEŚCIANU.
która nie jest tak znowu proporcjonalna do posiadanego kapitału, po drugie - nie wiedzieć czemu Miś obrał sobie w charakterze przykładu na "rozpasany konsumpcjonizm" poczciwe toczydełko pani Senyszyn i obiad pos. Olejniczaka. Ktoś tu chyba nie ma pojęcia o cenach dóbr konsumpcyjnych.
Nocny Zwierzu, właśnie to jest potworne, że ludzie uznają za rzecz naturalną oddawać komuś na wyłączność tyle świata, taką władzę. I to bez jakiegoś określonego wspólnego celu.,
west:
"różnica między nami polega na tym że ja chcę żeby nie było biednych, a wy-żeby nie było bogatych. Tylko tyle i - aż tyle."
Istotnie, daleki jestem od myślenia "po gospodarsku", zakładającemu żeby każde "zwierzę" w mojej trzodzie miało co jeść i będzie dobrze, "utuczy się" i zostanie "zjedzone", choć jak najbardziej uważam, że każde żyjące ma taki sam żołądek i nie ma potrzeby różnicowania "karmy". Tyle i aż tyle.
Są oczywiście przypadki "zwierząt", które potrzebują pewnych nakładów dla własnego rozwoju, nie ma to jednak nic wspólnego z uleganiem takiemu przeciętnemu, burżuazyjnemu snobizmowi, który pasuje do lewicy jak wół do karety.
"nie wiedzieć czemu Miś obrał sobie w charakterze przykładu na "rozpasany konsumpcjonizm" poczciwe toczydełko pani Senyszyn i obiad pos. Olejniczaka. Ktoś tu chyba nie ma pojęcia o cenach dóbr konsumpcyjnych."
Bo to *już* jest rozpasanie. Dalej zaczynają się dewiacje :-) Bardzo się uśmiałem, że z mojego "braku pojęcia" o cenach towarów luksusowych czynisz mi zarzut :-D Wot, lewica!
I masz rację, ktoś chyba nie ma. "Poczciwe toczydełka" kosztują znacznie mniej. "Przyzwoite" i
"dobrej jakości". Smaczne i pożywne obiady również. Nie ma potrzeby przepłacać! Pogadaj z ludźmi, chwalą sobie już np. Fiaty Panda, albo 25 letnie Mercedesy :-) Czym pani Senyszyn różni się od nich? Od robotników, inteligencji a także! drobnych przedsiębiorców?
Nie chodzi przecież o to, by ktoś był biedny. Istotą sprawy jest to, że mając pewne zabezpieczenie trwoni je.
Dobrym przykładem jest Twoje podejście do tematu. O rzeczach znajdujących się poza zasięgiem milionów ludzi, mówisz jak o czymś oczywistym. Może i masz pojęcie o "cenach dóbr konsumpcyjnych", ale o życiu lewicowego elektoratu chyba nieco mniejsze.