"Najbardziej jaskrawym paradoksem jest oczywiście nagły wybuch socjalizmu w samym sercu wolnorynkowego fundamentalizmu."
"oczywiście" każdy kto pisze takie... teksty, ten albo troluje albo nie za bardzo ma pojęcie o czym pisze.
Ten "nagły" wybuch socjalizmu to mit, państwo ingeruje w gospodarkę USA w bardzo wielu dziedzinach, często ze szkodą dla podatników. Przykładami takiej szkodliwej ingerencji (trwającej od wielu lat, nie od wczoraj) mogą być dotacje dla producentów kukurydzy, dotacje dla gigantów motoryzacyjnych, czy choćby podane przez autora Fannie Mae i Freddie Mac.
"Dla tej kategorii ofiar bańki internetowej i hipotecznej waszyngtoński establishment ma tę samą radę co zawsze: "zaciśnijcie pasa!"
"ofiary" bańki internetowej to, zdaje się, ofiary dobrowolne- inwestowanie na giełdzie niesie ze sobą ryzyko, każdy kto najpierw pakuje w nią pieniadze a potem płacze przy spadkach jest niepoważny.
"Adwokaci finansjery wznoszą się na szczyty obłudy, gdy wyciągając rękę po pieniądze publiczne odwołują się do odpowiedzialności za stabilność systemu i troski o los szarego obywatela."
ależ jakiej obłudy? rząd powininen wypić piwko które naważył. Kto jeszcze kilka lat temu nakłaniał, wręcz przymuszał banki żeby udzielały kredytów sub-prime? Jeszcze kilka lat temu banki w USA nie chciały udzilać kredytu na mieszkanie bezrobotnemu, co niektórzy bardziej społecznie wrażliwi (nie napiszę lewicowcy) uważali za podłość i dyskryminację. No i rząd posłuchał się i 'nakłonił' banki do udzielania takich kredytów. Efekt znamy.
Zresztą tam banki, najwięcej toksycznych kredytów udziliło właśnie państwo, (poprzez Freddie Mac i Fannie Mae), które to zresztą kredyty były przez państwo OFICJALNIE ubezpieczane. Niech więc państwo je teraz spłaca. Pieniedzmi podatników, no bo czyimi?
Obłudą byłoby to jedynie w przypadku banków prywatnych, tyle że obłudą nie jest. "Pomoc" państwa nijak nie pomaga właścicielom banków- ich akcje i tak są teraz bezwartościowe, państwo za darmo kupiło banki (niektórzy zresztą twierdzą ze w tym celu specjalnie wzmocnili efekty kryzysu). Zarządom banków też to szczególnie nie pomaga- oni mają takie kontrakty że czy bank upadnie czy nie, oni nie zbiednieją. Jedyne komu ta pomoc pomaga to firmy i podatnicy, których byt zalezy od płynności tych banków- jeśli bank straci płynnośc, to dostawcy nie otrzymają zapłaty za towary, pracownicy dostawcy nie otrzymają pensji itp. Także mają racje - bankierzy (różnie rozumiani) wiele tu nie zyskują, chodzi o stabilnośc gospodarki.
"Tylko jednego dnia Fed wydał na pomoc dla AIG 85 mld dolarów,"
autor zapomina dodać że pomoc była konieczna, bo bank udzielał kredytów mieszkaniowych ludziom których na te kredyty nie było stać (za namową państwa) i którzy ich nie spłacali. Efektywnie więc ta pomoc to pośrednie wykupienie przez rząd kredytów zaciągniętych przez kiepsko zarabiajacych.
"Neoliberalny pomysł na gospodarkę to przecież nic innego jak wyciąganie pieniędzy z kieszeni pracowników, aby je oddać kapitalistom."
nie, liberalny pomysł na gospodarkę polega na niewyciąganiu pieniędzy z niczyich kieszeni. To że wielu lewicowców wymyśliło sobie że dotacje dla firm to liberalizm to już sprawa lewicowców.
"Politykę obniżek podatków dla najbogatszych, "
o czym autor pisze? może sie myle, ale w USA podatki rosły dla wszystkich chyba aż do 2001 roku, kiedy to obcięto nieznacznie zarówno najwyższą jak i najniższą stawkę podatkową.
"prywatyzacji emerytur i usług publicznych, ulg dla koncernów i zwiększania wydatków na zbrojenia oraz imperialistyczne wojny ktoś musiał finansować."
liberalizm nie implikuje "imperialistycznych" wojen- ZSRR też takie prowadziła, a chyba nie była liberalistyczna?
Zresztą zwiększanie wydatków na zbrojenia to także nie bardzo liberalny pomysł- tradycyjnie przypina sie do jakiegoś słowa dowolne znaczenia. :-/
aż dziw że nikt nie twierdzi ze liberalizm polega na wprowadzeniu dolara jako obowiązkowej waluty (no bo taką mają w USA)
"Bo przecież to ów obywatel zapłaci za niedawne ekscesy dzisiejszych moralistów z Wall Street. Tak jak płacił za nie od lat ciągłymi wyrzeczeniami, dłuższą pracą za takie same lub mniejsze pieniądze, gorszymi warunkami pracy i gorszymi umowami o pracę, coraz droższą komunikacją, coraz trudniejszym dostępem do coraz droższych edukacji i służby zdrowia."
ciekaw jestem co autor miał na myśli/??
Dobrodzieju - piwo się warzy, bo wywar albo piwowar, a nie bo waga.
tu o rynku kredytów z krązacymi po nim sumami bilionów dolarów.
Takie sumy są nierealne.
Rzecz w tym, że w American English "billion" - to potoczna nazwa miliarda. I tak też tłumaczyć trzeba ten termin na polski.
rekordów Guinnessa a nie Guinnesa
nie masz racji... Rynek kredytowy w USA to 40 bilionów USD (po angielsku- 40 trylionów). Na tyle są zadłużeni Amerykanie (w tym korporacje i rząd). Wychodzi jakieś 130 tysięcy USD na głowę.
ale czas kapitalizmu dochodzi końca... Przyjdzie socjalizm- a raczej etatyzm, niestety... Państwowa gospodarka, prywatne zyski... Ale na socjalizm szansa też jest.
Jest też pierwotne w stosunku do "piwowara" i "warzenia" słówko "war" (czyli wrzątek). Ostało się jeszcze w wyrażeniu "czerwony jakby go warem oblał" (ale już chyba tylko w książkach...:))
Dotacje do firm to jednak pomysły liberalne.
Według socjalistów należałoby skonfiskować majątki członkom Rad Nadzorczych, Zarządów i tym udziałowcom, którzy otrzymali dywidendy z tych transakcji.
Dobra materialne zlicytować i wraz z "oszczędnościami" pieniężnymi zużyć na spłatę kredytów najuboższym.
I to by było uczciwe, a nie dopłacanie oszustom.
>>Dotacje do firm to jednak pomysły liberalne.
Jasne, w ogóle państwowy interwencjonizm oraz wysokie podatki go finansujące to pomysły czysto liberalne.
Pomysły socjalistyczne zaś to na przykład sprawiedliwość, równość, wszyscy się uśmiechają, słoneczko świeci.
Napisz wyraźnie, czy pokrycie długów pieniędzmi spekulantów, to liberalizm, czy socjalizm?
Długi spłacają w liberaliźmie ci którzy je zaciągnęli.
socjalizmu,wg której kapitalizm państwowy i biurokracja to nie atrybut socjalistyczny a pensja powinna być płacona za pracę a nie za przychodzenie do niej. To zapowiada prawdziwy przełom metodologiczny w podejściu do problemu wypełnienia potrzeb społecznych. Cetes, nie daj się prosić, czekamy.
Rozumiem. W liberalizmie ci, którzy kradną nie są zobowiązani do zwrotu ukradzionych rzeczy.
Socjaliści "kradzieżą" określają często także dobrowolne transakcje, jak np umowa o pracę za pensję niższą niż widzimisię pracownika, więc słowo "kradzież" przestaje mieć jakikolwiek sens. Dla socjalistów "kradzieżą" jest cokolwiek kacyk za "kradzież" uzna.
Rzeczywiście przywilejów nikt nigdy nie oddał i nie odda dobrowolnie. Walka jest więc nieuniknona. Czy musi być krwawa? Poprzednie takie były. A potem znów wracały przywileje. A może droga Chaveza, czyli referenda, jest jedynym sposobem na to, by przemocy uniknąć? W każdym bądź razie po tych złodziejskich przekrętach świat powinien się zmienić. Głosi to nawet kandydat na prezydenta USA. A ten fakt już sam w sobie napewno wiele znaczy. Ale czy również odbieranie, choćby stopniowe, przywilejów i więcej sprawiedliwości? Tego nie jestem pewny, niestety... A chciałbym.
A dla Ciebie "kradzieżą" jest dopominanie się pracownika o należną mu, jego zdaniem, zapłatę.
Natomiast chwalisz złodziei, którzy wbrew prawu naturalnemu i ugruntowanym zwyczajom, zagarnęli grunty i traktują je jako swoje.
Mówiąc innymi słowami: pochwalasz bandytyzm.
Wygląda zatem na to, że dopóki nie znajdziemy wspólnej definicji słowa "kradzież", to się nie dogadamy.
Czy będzie musiało dojść do rozwiązania siłowego wydaje się być zdecydowane, gdyż tak jak pisał Steff, bandyci z przyznanych sobie siłą przywilejów dobrowolnie nie zrezygnują.
...
Będzie pewnie jeszcze wiele krajów gdzie uda sie wam przetransferować własność do rąk urzędasów, jako dziwaczne zadośćuczynienie tej waszej dziwacznej "kradzieży" (nawet gdyby miała miejsce, to dlaczego akurat urzędnicy powinni być właścicielami???), ale to oczywiście zawsze rozwiązanie tymczasowe, prędzej czy później ludzie zawsze powstają przeciwko tyranii i nędzy do której własność urzędników niezmiennie prowadzi. Nic nowego, świat zawsze potrzebuje takich przykładów aby wiedzieć jak NIE robić.
Aleś się rozpisał.
Czy ty to na poważnie czy tylko dla jaj ?
A Ty swoje. Gdzie to ja pisałem, aby oddać coś urzędasom?
Piszesz jeszcze, że ludzie muszą wiedzieć, jak nie należy postępować. Czemu więc się dziwisz, że nie akceptują zagarniania przez jednostki czegoś, co zostało przez naturę podarowane wszystkim. Także tym najbiedniejszym.
z uporem maniaka i ty podobni ci doktrynerzy zawężacie całą lewicę do zwolenników kapitalizmu państwowego w wydaniu bolszewickim, biurokratycznej nadbudowy itd. Tymczasem przyjmij do wiadomości, że postulatem socjalistów od przeszło 200 lat pozostaje niezmiennie oddanie całości, czy chociażby większości zysków w ręce tych, którzy je wytwarzają. Jeżeli przeciętny prezes amerykańskiego przedsiębiorstwa zarabia obecnie 500-krotność zarobków robotnika, podczas gdy 30 lat temu ten stosunek wynosił 40:1, to postulatem socjalistów nie będzie upaństwowienie takiego przedsiębiorstwa (bo kto zagwarantuje, że zysków nie będzie wówczas zgarniać państwo), lecz oddanie większej puli zysków przedsiębiorstwa (czy też niego samego) w ręce pracowników. Jakieś pytania?
"Dotacje do firm to jednak pomysły liberalne"
interwencjonizm państwa jest pomysem liberalnym? a ograniczenie interwencji państwa to pewnie pomysł socjalistyczny?
"Według socjalistów należałoby skonfiskować majątki członkom Rad Nadzorczych, Zarządów i tym udziałowcom, którzy otrzymali dywidendy z tych transakcji."
och, nie musisz mnie przekonywac że przewodnią myślą socjalizmu jest konfiskowanie pieniędzy innych. na szczęście niektórzy socjaliści mają więcej zdrowego rozsądku niż inni i takiego rozwiązania nikt nie bierze na serio.
"I to by było uczciwe, a nie dopłacanie oszustom"
o jakim dopłacaniu piszesz? dopłaty idą na pokrycie spłat niewypłacalnych kredytobiorców, czy to ich nazywasz oszustami?
Każdy jest liberałem(darwinistą społecznym) jak łupi/wykorzystuje innych, ale jak sam zostanie złupiony, nagle staje się socjalistą. usRaj jest tego najlepszym przykładem.
dobrodzieju czy może złodzieju?
Skąd ty wiesz że "dopłaty idą na pokrycie spłat niewypłacalnych kredytobiorców", zarządzasz finansami w usRaju, czy co?
Jak się wam uda stworzyć socjalizm bez biurokratycznej "nadbudowy", to pogadamy. Przy okazji obalilibyście szkołę austriacką która dowodzi że jest to niemożliwe. Centralizacja przecież jest konieczna aby wymuszać tą całą socjalistyczną jednakowość w bylejakości, inaczej bardziej efektywne firmy zawsze doprowadzą do bankructwa mniej efektywne, a przecież o żadnych zwolnieniach w socjaliźmie mowy być nie może.
A czemu tylko większości zysków a nie całości? Skoro pracownicy wytwarzają całe bogactwo, po prostu zlikwidujcie przedsiębiorców i kapitalistów, w czym problem. Hehe, już nie raz to w historii zrobiliście, i jeszcze parę razy zrobicie, na nawe antyprzykłady dla ludzkości z niecierpliwością czekam :)
Biurokacja każdemu systemowi była i jest potrzebna, również kapitalizmowi. A jak poradziłyby sobie dzisiaj prywatne banki, gdyby nie pospieszyłaby im z pomocą państwowa biurokracja? Ale biurokracja funkcjonuje również w prywatnych bankach, korporacjach, spółkach... Biurokrata to jest ktoś taki, kto jest zawsze do usług. I nie widzę w tym nic złego. On też w ten sposób zarabia na chleb. Gorzej jest z tymi, którzy nie orzą, nie sieją a wypróżniają się złotem. Właśnie ty jesteś ich adoratorem... czyli takim dobrym ich biurokratom. Gratuluję.
>>>A jak poradziłyby sobie dzisiaj prywatne banki,
>>gdyby nie pospieszyłaby im z pomocą państwowa biurokracja?
Dokładnie przecież o tym mówię. Państwowa biurokracja dąży zawsze do powstrzymania jakichkolwiek zwolnień, czyli do gospodarczej stagnacji, jeżeli trzeba regulując i dotując tak aby jej pupile mogły w nieskończoność utrzymywać się na powierzchni.
>>Ale biurokracja funkcjonuje również w prywatnych bankach,
>>korporacjach, spółkach...
Tak, bo każda firma prywatna jest małą socjalistyczną organizacją, zarządzaną centralnie, gdzie wynagrodzenia zależą od widzimisię urzędnika wyżej. Innymi słowy, socjalizm to stworzenie megakorporacji na skalę całego państwa, którego urzędnicy przestają być ograniczani konkurencją innych firm.
>>Gorzej jest z tymi, którzy nie orzą,
>>nie sieją a wypróżniają się złotem.
Dokładnie takich próbowaliście zawsze likwidować, i niezmiennie okazywało się że jednak muszą coś produkować skoro bez nich społeczeństwo pogrąża się niezmiennie w nędzy.
jak i inni czciciele wolnego rynku ma ciekawe, charakterystyczne podejście do podmiotu winy.
Zawsze mi to przypomina anegdotę o pewnym poczciwcu z którego żoną miał przyjemność pewien gajowy w pobliskim lesie.
Otóż ten poczciwiec wymyślił, że winien temu był las.
Oto mentalność liberała.
Dobrodzieju , to nie las (państwo, biurokracja) jest winien zła tylko ci co w tym lesie rządzą, rżną co się da i kogo się da, mając poczucie bezkarności wynikające między innymi z tego, że skretyniała część społeczeństwa tego nie widzi.
Jeśli jakiś przeciętny "kowalski" narobi długów, to banki mu siłą zajmą cały majątek, łącznie z mieszkaniem, z którego go wyrzucą na ulicę nie przejmując się nawet losem jego ewentualnych dzieci.
Dlaczego więc ci, którzy doprowadzili banki, czy inne przedsiębiorstwa do bankructwa, mają zatrzymać dla siebie pieniądze wypłacone samemu sobie za doprowadzenie tych instytucji do bankructwa.
Libertarianizm to ideologia zawierająca w sobie sprzeczności i mogąca ewentualnie istnieć na wyspie odizolowanej od ludzkości jak Islandia zamieszkałej przez najwyżej 1000 osób.
Więcej http://fdsizmlkwp.nethit.pl/topic36.html
>>Jeśli jakiś przeciętny "kowalski" narobi długów,
>>to banki mu siłą zajmą cały majątek
No i co tu wymyślisz, chcesz wyeliminować kredyty?
>>ci, którzy doprowadzili banki, czy inne przedsiębiorstwa
>>do bankructwa, mają zatrzymać dla siebie pieniądze
>>wypłacone samemu sobie
Zarząd jest zatrudniany, zwalniany i opłacany wedle decyzji właścicieli. Jeżeli mają słaby wpływ na zarząd z jakiegokolwiek powodu, jest to ich własna wina. W sektorze prywatnym nikt sam sobie nie wypłaca pieniędzy, dzieje sie tak jedynie wśród instytucji państwowych, gdzie robią to politycy i urzednicy, bo mogą legalnie okradać innych.
A co do Twojego tekstu o libertariańskiej (sic!) Kambodży Pol Pota odpowiem na tej stronce MLK.
Napisałem, że nie orzą i nie sieją... A ty mi wmawiasz, że produkują. Co więcej, że bez nich społeczeństwo pogrąża się w nędzę. Zapominasz, że bez nich nikt nie szukał chleba na śmietnikach, chyba że na karmę dla świń, a z nimi szuka i to nawet w tak bogatych krajach jak USA. Przecież dzięki m.in. obietnicom likwidacji tych patalogii Obama zobył władzę i to w jakim stylu... Bo Amerykanie w znakomotej większości już pojeli, że nic nie usprawiedliwia bogactwa nielicznych i biedy tak licznych. Może zaczną wreszcie to zmieniać?
A socjalistyczna biurokracja orze i sieje?
Dobre pytanie. A odpowieź - jak sądzę jeszcze lepsza - robią to, co każda: służy klasie panującej. W kapitaliźmie - tym, którzy wypróżniaja sie złotem, a w socjaliźmie - tym, którzy wypróżniaja sie chlebem, bo tych, którzy robia to złotem, nie ma.
Jeśli właściciele wypłacili pieniądze Zarządowi, to znaczy, że uznali ich pracę za dobrą i zasługującą na wynagrodzenie.
Zatem należy sobie zadać pytanie: jakie zadanie właściciele postawili przed Zarządem?
Jeśli obecnie nie zażądali pokrycia przez Zarząd strat, to oznacza, że zadaniem Zarządu było doprowadzenie do sytuacji jaką mamy, czyli do upadku firmy.
Jest to celowe działanie na niekorzyść własnego przedsiębiorstwa, jego udziałowców mniejszościowych i klientów.
Sytuacja jest zatem jasna.
Zarówno właściciele, jak i Zarząd popełnili przestępstwo.
Jest zatem "oczywistą oczywistością", mówiąc Kaczyńskim, że powinni straty klientów i udziałowców mniejszościowych pokryć ci, którzy celowo doprowadzili do ich ograbienia.
Haha, a jakie to prawo które zabrania właścicielowi doprowadzić do bankructwa własną firmę? I jakie to prawo które zabrania właścicielowi kazać zarządowi doprowadzić do bankructwa własną firmę? Jak właściciel ma ochotę to może sobie nawet swoją firmę spalić. Przestępstwem byłoby jedynie gdyby zarząd zrobił coś wbrew właścicielowi, ale gdyby tak było zarządy zostałyby już dawno przez właścicieli zwolnione, jak każdy pracownik.
Urzędnik w socjaliźmie nie służy nikomu, bo sam jest klasą panującą, urzędnicy mogą zrobić co tylko sobie zamarzą, są przecież właścicielami wszystkiego.
Gdybyś miał racje, nie byłoby polskiej transformacji i nie tylko polskiej. W socjaliźmie takim, jaki w Polsce był, urzędnicy liczyli się jednak z wolą klasy panującej, czyli robotników, w przeciwnym razie nie oddaliby władzy...
Ale ile było z tym zachodu ;)
To co? Już nie mówisz o uczciwości i dobrym sercu właścicieli?
Niech właściciel ogłasza upadłość kiedy chce i spłaci swoje ewentualne długi. Niech spali swoją fabrykę, też kiedy chce. Jeśli ją wcześniej ubezpieczył, to też wg Ciebie może to zrobić? I w dalszym ciągu uważasz takie postępowanie za uczciwe? Tak prawdziwie libertariańskie?
>>Już nie mówisz o uczciwości i dobrym sercu właścicieli?
Nic takiego liberałowie nie mówią, to jedynie socjaliści ciągle krzyczą że właściciele nie działają z altruistycznych pobudek, tak jakby odkryli amerykę. Wolny rynek działa dokładnie dlatego że właściciele NIE działają altruistycznie, a jedynie dla własnych korzyści.
>>Niech spali swoją fabrykę, też kiedy chce. Jeśli ją
>>wcześniej ubezpieczył, to też wg Ciebie może to zrobić?
Zależy co było w kontrakcie ubezpieczenia. Przeważnie nie może, choć często i tak to robi potajemnie, albo przez zaniedbania które trudno udowodnić. Mówi się na to w branży ubezpieczeniowej "moral hazard", i wlicza w cenę składki. Państwo nie jest od tego aby egzekwować "uczciwość", ale chronić prawa własności, ewentualnie właśnie kontrakty.
1) Jakbyś nie kombinował, to właśnie uznałeś, że istnienie państwa, jako aparatu wymuszającego chociażby dotrzymywanie umów, jest niezbędne.
2)Przyznałeś, że twierdzenie przedsiębiorców o "tworzeniu miejsc pracy" dla dobra społeczeństwa, to zwykłe kłamstwo.
3)Nie przedstawiłeś żadnych argumentów przeciwko mojemu twierdzeniu, że to ci, którzy doprowadzili do upadku banków i innych instytucji finansowych, powinni ze swoich majątków pokryć straty.