w których znaczna większośc deklaruje, że członkostwo Polski w UE ma więcej plusow niż minusów, demonstracje pod hasłami eurosceptycznymi spotkają się z nikłym odzewem.
Z calym szacunkiem dla organizatorow, to apel do najwiekszych zwiazkow o opuszczenie KT jest nieco nierealny...
Przygotowania do strajku powszechnego? Kurcze, trzymam kciuki (bez sarkazmu!) - ale mierzmy sily na zamiary... Chyba, ze cos przegapilem w rozwoju niezaleznych zw.zawodowych w PL i faktycznie moga zrobic taki strajk? Chociaz w jednym miescie? Nawet bardzo malym?
Bo zdaje mi sie, ze w czasie Budryka organizatorzy nie byli w stanie przekonac do solidarnosci nawet innych zwiazkow gorniczych, nie wspominajac o innych branzach. I nie jest to oczywiscie zarzut, bo sie starali, tylko stwierdzenie smutnego faktu. Naoprawde, chcialbym sie mylic:(
Oczywiscie, probowac trzeba, trzymam kciuki!
To jest tak jak dzieciak dostał klapsa to wyżył się na kocie.
Ja chciałbym popierać dążenia Związku Rybaków Polskich, lecz blokowanie drogi to nie walka z polskim rządem ale walka z użytkownikami blokowanej drogi.
Jak będą blokować URM i Sejm, będą mieć moje poparcie.
Natomiast blokadę drogi traktuję jako wystąpienie przeciwko społeczeństwu.
Emerytowany górnik, Józef Brzozowski.
że tym razem Sierpień 80 zachowuje się co najmniej megalomańsko, o ile nie zwyczajnie głupio.
Blokada dróg to mało skuteczna forma protestu, która nie dość, że nie robi na rządzie żadnego wrażenia, to jeszcze na dodatek zrazi do protestujących zwykłych ludzi. Taktownie przemilczę też stan przygotowań do "strajku powszechnego" i żądania, by inni rezygnowali z zasiadania w KT, gdy samemu nie ma się nawet z czego rezygnować...
gratuluję trzeźwego i trafnego komentarza.
Rozdzielmy kilka spraw. Blokady dróg to forma protestów równie dobra jak np. przeprowadzane w centrum miasta "blokujące ruch kosztem kierowców, przez co w mieście żyć już nie można" manifestacje.
Zablokowanie ruchu ma też dobry kontekst wychowawczy - uzmysławia każdemu, komu się wyda, że jest panem i władcą świata tylko dlatego, że zapłacił na stacji ze smart-karty i doliczyli mu punkty, że społeczeństwo to "wspólny wózek" i wszyscy od siebie nawzajem zależymy - zwłaszcza od tych, którzy pracują "najbliżej ziemi" (i morza też).
Poza tym nikt nie każe zajeżdżać dróg, pociągi (póki co publiczne, drodzy socjaldemokracji) też istnieją.
Z celami gorzej. W sytuacji gdy w stolicy demonstrują "główne" związki (przy wszystkich swoich wadach - po prostu silniejsze i bardziej reprezentatywne) słabsze powinny do nich dołączyć, a nie bawić się w niepoważne i bezproduktywne rozbijactwo.