dla dzielnych Kalifornijczyków.
Szczególne wyrazy uznmania należą się kalifornijskim Afroamerykanom.
matko przenajświętsza, a cóż to za jedni?
http://www.kofc.org/un/index.cfm
Czy wyniki tych referendów są wiążące?
a co z już zawartymi związkami małżeńskimi pomiędzy osobami tej samej płci? jak to teraz będzie wyglądać w prawie? razem z tą ustawą tracą jakieś przywileje?
dobrze to określiłeś: "przywileje".
Np. w Południowej Dakocie i Colorado wyborcy obywatele opowiedzieli się za liberalizacją stanowych przepisów antyaborcyjnych, zaś w stanie Waszyngton za dopuszczalnością eutanazji.
a nie??? to tak jak z czarnymi, którym w stanach zjednoczonych znowu kazano by siadać w komunikacji miejskiej z tyłu, albo zakazano pić z jednego kranu. co z prawem spadkowy? co z adopcją? co z równouprawnieniem???
Tak dokładnie w Kolorado i Południowej Dakocie wyborcy wypowiedzieli się przeciwko zaostrzeniu tamtejszych procedur aborcyjnych, które przewidywały m.in. całkowity zakaz aborcji (podobny zapis jak w Polsce proponowała prawica "życie od poczęcia").
O pełne prawa demokratyczne dla homoseksualistów.
dobre wyniki :-)
W demokracji należy ograniczać zakres przywilejów, które w swoim czasie pochopnie przyznano lobbującym na ich rzecz grupom.
Referendum kalifornijskie dowiodło, że czarni w USA są właśnie za demokracją, a przeciw przywilejom.
Mówiąc najkrócej nie bardzo wiadomo co teraz z już zawartymi w Kalifornii małżeństwami homoseksualnymi (choć jest bardzo prawdopodobne że zachowają oni status małżeństw
poniweważ najzupełniej legalnie zawarli swoje związki). Podobno prawnicy przeciwni Proposition 8 już złożyli w stanowym Sądzie Najwyższym wniosek o unieważnienie głosowania, argumentując to m.in. tym, że przed refererdum sprawa powinnia być głosowana przez stanową legislaturę, ponieważ według stanowej konstytucji jeżeli propozycje jej zmian mają tak fundamentalny charakter władze stanu muszą wyrazić w tej sprawie opinie zanim się takie powszechne głosowanie może odbyć.
że Kalifornia jest tym stanem amerykańskim, w którym obyczajowi liberałowie i goszyści mają stosunkowe najwieksze wpływy. W innych stanach, zwolennicy takich rozwiązań prawnych, jak Propozycja 8, zdobyliby jeszcze większą przewagę.
co za logika: czarni opowiadając się za delegalizacją prawa do małżeństw okazali się prawdziwymi liberalnymi demokratami wobec homoseksualistów zabierając im swobodę wchodzenia w związki małżeńskie? logika a'la tuskomat, dobre żarty - idealny dowcip jako przerywnik do tok f.m.
małżeństwem jest - jak trafnie przypomniano w Propozycji 8 - związek kobiety i mężczyzny.
Sprzeczne z zasadami demokracji liberalnej było zatem zabranianie tworzenia zwiazków mąłżeńskich pomiędzy pewnymi grupamo kobiet oraz mężczyzn, wyodrębnionymi
np. za pomocą kryteriów etnicznych czy rasowych.
A w Kalifornie stwierdzono tylko, że - jak wskazuje sam język - mężczyzna może sie ożenić, a kobieta wyjść za mąż. Gdyby natomiast mężczyzna wychodził za mąż, a kobieta się żeniła, byłoby to - jak mówią angielscy logicy - contradiction in terms.
:) spokojnie możesz czuć moją ślinę na swojej twarzy - właśnie soczyście splunąłem. to jedyna słuszna odpowiedź na contradiction in terms w obrębie walki o równouprawnienie ludzi. coś podobnego zrobił ponoć jeden z hindusów na farmie swojego dobrze wykształconego angielskiego pana-myśliciela, kiedy ten uzasadnił mu, że praca czyni go wolnym i pozwala mu realizować w pełni jego naturę...oberwało się wtedy komuś z rodziny millów, jak dobrze przypominam sobie tę anegdotkę...pamiętasz komu? nie ważne. w każdym razie spluwam raz jeszcze i nie czuję pogardy....!
równouprawnienie nie oznacza, że wszyscy czynią dosłownie to samo. Takie fałszywe wyobrażenie o równouprawnieniu mieli - niestrudzenie wyśmiewani przez Marksa - ideologowie komunizmu pierwotnego.
Równouprawnienie polega na tym, ze każdy ma wolny wybór, czy zawrzeć stały zwiazek kobiety i mężczyzny (nazywany malżeństwem).
Ty natomiast sądzisz, że emancypacji sprzyja semantyczna konfuzja. Nic podobnego. Tam, gdzie małżeństwem może zostać nazwane wszystko, malżeństw w ogóle nie ma. Inaczej mówiąc, wolny wybór okazuje się bezprzedmiotowy.
pragnę cię poinformować, że niniejszym nie tylko pluję ci w twarz, ale również daję ci sążnistego kopniaka prosto w twoje z definicji męskie klejnoty. ot, moja konsekwentna odpowiedź na sprzeczność logiczną w obrębie walko o równe prawa. casus mądrego hindusa bez szkoły! nic poza tym.
Twój entuzjazm dla równych praw jest godny podziwu.
Ja tylko proponuję, żebyś angażowal go w takie sprawy, które mają sens. Precyzyjniej, o równe prawa warto walczyć tam, gdzie są one zagrożone lub faktycznie naruszone. Taka walka nie ma natomiast uzasadnienia np. wówczas, gdy popieramy plany zawierania małżeństw przez inne grupy niż mężczyzna i kobieta. Bo nikomu nie odbiera się praw, nie realizując takich życzeń pewnej osoby lub grupy osób, ktore pod wzgledem semantycznym i rzeczowym są nie do spełnienia.
Przypuśćmy, że pewien mężczyzna chce zostać matką. Czy ordynator szpitala położniczego, który nie zechce go przyjąć, pogwałci jego prawa?
Z ostatnich doniesień wygląda na to, że już zawarte małżeństwa homoseksulne będą wciąz uznane (a zawarto ich blisko 18 tysięcy). Mało tego, dopóki nowe prawo nie wejdzie w życie (a może to trochę potrwać), geje i lesbijki wciąż mogą brać śluby w Kalifornii.
Warto dodać, że różnego rodzaju referenda odbywały się 4 listopada praktycznie we wszystkich stanach (w niektórych nawet po kilka na raz). Amerykański system wyborczy to masakra, ale akurat takiej aktywności referendalnej moglibyśmy się od nich uczyć (podobnie jak o Szwajcarów czy Wenezuelczyków).
dzięki za info, sprawa mnie ciekawi, jak coś więcej będziesz wiedzieć w szczegółach, to daj znać.
aktualnie obowiązujące, które - jak widać - nieraz może się zmienić - to jedno.
Inną i pewnie ważniejszą rzeczą są postawy społeczne. Wątpię, czy ktokolwiek poza stałymi gośćmi urodzin Woody`ego Allena uważa małżeństwa jednopłciowe, chociażby były one zawarte legalnie, za małżeństwa w jakimś realnym i prawdziwym sensie tego słowa.
http://www.pinkunlimited.co.uk/prop8podcast.mp3 tu masz relacje audio z protestów zwolenników i przeciwników Proposition 8 po ogłoszeniu wyników głosowania.
ABCD, co to za demoliberalna nowomowa?
Jeśli taki rozkład głosów, jak w Kalifornii, będzie się powtarzał, wiele może się zdarzyć. Choćby to, że goszyści zmienią swój stosunek do Afroamerykanów. Niemożliwe? Pomyśl o wolcie w nastawieniu goszystów wobec Żydów.
Mysle ze protesty ktore sie odbywaja przeciwko tej ustawie pomoga. W USA kosciol nie moze sie wpieprzac w polityke a juz ludzie zarzucaja kosciolowi ze bawi sie w polityke.
W ogole w takich sprawach nie powinno byc referendum.
Bo jak wiekszosc hetero moza decydowac o homo.
Jaki swiat bylby piekny bez wiary. Nie bylo by podzegan do nienawisci, rasizmu itp..
czyli kwestionujesz zasady demokracji.
To już nawet red. Bosacki z wyborki pisze o Murzynach, a Ty cały czas o Afroamerykanach. Świat się kończy, Czarny jest najlepszym golfistą, a ABCD jest bardziej poprawny politycznie od wyborki.
ja tam nie wiem, ale Murzyn to chyba coś tak jak Polaczek.
Lepiej mówic czarny według mnie, ewentualnie ten Afroamerykanin.
widzę, że się wspinasz na wyżyny argumentacji. :D
wedle której to Afroamerykanie są odpowiedzialni za przyjęcie poprawki, wydaje się mało prawdopodobna. Afroamerykanie (zwani też Murzynami ;)) stanowią 6 proc. ludności. Natomiast Latynosi 36 proc. i trudno mi uwierzyć, żeby w środowisku latynoskim lobby gejowskie miało realne wpływ. Bo o do dekadencji białasów nie trzeba mnie przekonywać. :)