Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Chorwacja: Rząd zakazał organizowania imprez świątecznych

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz

..

To chyba dobrze, klerykalna symbolika zniknie z firm panstwowych?

autor: wojtas, data nadania: 2008-11-17 07:58:57, suma postów tego autora: 4863

Gdzie zniknie?

W Chorwacji? Na skutek posunięć Sanadera? Człowieku...

autor: stokrotka, data nadania: 2008-11-17 10:03:09, suma postów tego autora: 11

Czy

rzeczywiście "przedsiębiorcy powinni uznać wyższość innych niż kapitalistyczna form działalności gospodarczej człowieka"?
Rzecz w tym, że w kapitalizmie brak prezentów bożnarodzeniowych od firmy jakoś się przetrzyma. A w innej niż kapitalistyczna formie oreganizowania działalności gospodarczej czlowieka, zwanej realnym socjalizmem, paczka od podstawowej organizacji partyjnej na internacjonalistyczne swięto Dziadka Mroza była jedyną szaną na pokosztowanie czekolady. Bo przez cały rok w sklepach były tylko wyroby czakoladopodobne.

autor: ABCD, data nadania: 2008-11-17 12:20:37, suma postów tego autora: 20871

stokrotka

Fakt jest faktem. W wyniku tych posuniec mniej ludzi bedzie narazonych na oglupiajaca klerykalna propagande nawiedzonego katolstwa.

autor: wojtas, data nadania: 2008-11-17 13:49:20, suma postów tego autora: 4863

abcd przesadzasz

czesto odwiedzalem polske i raczej pomijajac okres kartkowy nie bylo jakis wielkich problemow z zakupem slodyczy np wedla czy jak to sie tam zwalo 22lipca.zawsze kupowalem jako upominki w sklepie firmowym rog pulawskiej i madalinskiego.o czechach,jugoslawi,wegrach czy bulgari to juz nie wspomne.

autor: pazghul, data nadania: 2008-11-17 18:33:53, suma postów tego autora: 1489

ABCD

Nie przesadzaj. Chyba, że to żart albo prowokacja. Ja też żyłem w "tamtej" Polsce i jadałem czekolady - Wedla, o niebo lepsze od obecnych (a dodatkowo z parowozem lub samochodem i ich krótkim opisem na etykietce - przy okazji można było liznąć trochę wiedzy z tych dziedzin).

Rzeczywiście kompromitujące braki w aprowizacji występowały tylko przez jakieś dwa, no może trzy lata na początku lat 80. A i tego nie wiązałbym ściśle z realnym socjalizmem. Ten sam system funkcjonował przecież na Węgrzech, w Czechach czy NRD, a tam jakoś nie brakowało niczego.

autor: Bury, data nadania: 2008-11-17 21:11:40, suma postów tego autora: 5751

A props wyrobów czekoladopodobnych, Al-Facet...

Jeżeli myślisz, że to co teraz jest dostępne w przeróżnych sklepach jest czekoladą, to jesteś w grubym błędzie. To jest szajs gorszy niż "socjalistyczny" wyrób pn. "wyrób czekoladopodobny". Ta szeroko stosowana nazwa dotyczyła zresztą gł. wyrobów oblewanych (czekoladki, pomadki, cukierki, wafle) oraz "czekolad" i batonów nadziewanych. Czekolada (pełna) z reguły była czekoladą z pełnowartościowego ziarna kakaowego. Więc nie chrzań za tutejszymi UPR-owcami i nie wciskaj czytającej Cię młodzieży kitu czy innego szajs papieru...

Kiedy czasami zmuszona jestem coś kupić lub zjeść poczęstowana przez kogoś jakimś nieznanym mi "specjałem", to zawsze zerkam na firmę i recepturę. Niekiedy mnie "cofa", bo widzę te różne "dodatki smakowe" - esencje, utrwalacze, ulepszacze. To nawet "wyrób czekoladopodobny" nie jest. To jest wyrób czekoladopodobny przypominający wyrób w polewie czekoladopodobnej. Uwierz Hyjdli - znam się na tym...

Musiałeś być dzieckiem bardzo nieszczęśliwym, Al-Facet, jeżeli w dzieciństwie by pokosztować czekolady musiałeś czekać na Dziadka Mroza, a przez cały rok zmuszony byłeś ze wstrętem degustować wyroby czekoladopodobne. O "ohydnych" landrynach nie wspominając...

Ja takich traum nie mam, a jestem niewiele starsza od Ciebie...
.

autor: Hyjdla, data nadania: 2008-11-17 21:58:26, suma postów tego autora: 5956

Faktycznie

Przykra sprawa :/

autor: sal paradise, data nadania: 2008-11-17 22:59:18, suma postów tego autora: 1199

Hyjdlo,

Widzę, że muszę się zdemaskować: w Polsce Ludowej jadałem rozkładowe produkty kapitalizmu, w tym szczególnie tabliczki czekolady Van Huten oraz cukierki Ferrero Rocher. Może to one mnie zepsuły?

autor: ABCD, data nadania: 2008-11-18 00:35:13, suma postów tego autora: 20871

Kochani,

to, co piszecie o słodyczach w PRL, przypomina mi anegdotę z czasow ZSRR.
Na Newskim Prospekcie spotykają się przyjaciele, pamiętający czasy Mikołaja II.
- Spójrzcie, Iwanie Dmitrewiczu, dokładnie tutaj stał sklep z kawiorem.
- Jakże bym go nie pamiętał, Iljo Fiodorowiczu! Na ladzie leżały olbrzymie płaty kawioru. Człowiek podchodził, brał tasaczek i odrąbywał sobie skolko ugodno.
- I powiedz mi, ojczulku kochany, komu to przeszkadzało!?

autor: ABCD, data nadania: 2008-11-18 00:39:10, suma postów tego autora: 20871

..

Nie przecze, ze PRL mial mnostwo pozytywow, ktorych brakuje obecnemu ustrojowi. Ale jak sadzicie, dlaczego upadl? M.in. wlasnie dlatego, ze co niektorzy szczesliwcy wyjechali na Zachod i swoim rodzinom wysylali cuda o ktorych nam sie w Polsce nie snilo. To byl gwozdz do trumny PRLu.

autor: wojtas, data nadania: 2008-11-18 09:50:42, suma postów tego autora: 4863

rzeczywiście, wojtas,

pamiętam, że już w pierwszej klasie mojej podstawowki dzieci podzieliły się na takie, które miały samochodziki match-box od krewnych i znajomych za granicą, oraz takie, które tych cudów nie miały.

autor: ABCD, data nadania: 2008-11-18 10:59:00, suma postów tego autora: 20871

..

A ja pamietam jak wujek, ktory wyjechal do USA wysylal nam co pewien czas rozne tam fajowe rzeczy. Raz wyslal np. banana i kiwi, ktorych nigdy w zyciu nie widzielismy na oczy. Kiedy mama chciala nam je dac, to moja mlodsza siostra zaczela plakac, a ja ucieklem i sie schowalem w lazience.

Mozna tak dlugo. Zreszta zgodze sie tez, ze zwlaszcza w mediach do granic mozliwosci eksploatuje sie okres kryzysu lat 80-ych (puste polki, itp) zapominajac o stosunkowo niezlych latach 70-ych. Niemniej jednak nawet wtedy poziom konsumpcji przecietnego obywatela PRLu z poziomem konsumpcji np. mieszkanca RFNu to niebo a ziemia.

autor: wojtas, data nadania: 2008-11-18 11:16:10, suma postów tego autora: 4863

Hyjdla

Skoro wyroby w PRLu byly takie dobre, to na pewno ejstes w stanie mi wskazac jakiekolwiek owczesne przedsiebiorstwo, ktore wdrozylo juz zarzadzanie jakoscia, co na Zachodzie w juz bylo norma wszedzie?

autor: wojtas, data nadania: 2008-11-18 11:24:43, suma postów tego autora: 4863

Za komuny dobre były tylko Delicje i Torcik Wedlowski,

ale trzeba było za nimi trochę postać w kolejce. W firmowym sklepie przy Ul. Szpitalnej w Warszawie, kolejka stała zawsze, bo albo rzucili albo mieli rzucić. Było tak do 1989 r.

Nie narzekaj Hyjdlo na współczesne słodycze, bo jak sobie przypomnę kanfiety wręczane w plastikowych budzikach (jestem ciekaw, czy ktoś je pamięta :) pochodzące z ojczyzny Dziadka Mroza to zastanawiam się czy nie lepiej było wtedy walnąć setkę płynu Lugola.

Marcepan był za komuny równie popularny jak BMW na ulicy - a to przecież najlepsze co może być ze słodyczy.

autor: Sumienie Narodu, data nadania: 2008-11-18 12:11:45, suma postów tego autora: 6199

Rzeczywiście,

czytając bajki i baśnie, zastanawiałem się, co może znaczyć dość czesto tam używane słowo "marcepan".

autor: ABCD, data nadania: 2008-11-18 13:08:14, suma postów tego autora: 20871

Cholera

w ogóle nie pamiętam żadnych wyrobów czekoladopodobnych, poza bożonarodzeniowymi paczkami dla dzieci pracowników tudzież dzieci z przedszkola:)ani zwykłej czekolady, poza amerykańskimi paczkami z parafii. Jedno i drugie zżerane raczej bez zbędnych i zakłócających konsumpcję porównań. Więc nie mogę zająć stanowiska w waszym sporze o wyższości Świąt Bożego Narodzenia...

Natomiast pamiętam blok czekoladowy na wagę, i zastanawiam się, czy jeszcze ktoś to produkuje, bo to dobre było. Taki odrąbywany tasaczkiem na wagę właśnie. No ale ja jestem z lat osiemdziesiątych i pierwszego banana zjadłam dopiero w kapitalizmie, w przeciwieństwie do osób kilka lat ode mnie starszych, które nimi za Gierka pluły na śliniaczki.

Skąd wyście tej czekolady i wyrobów czekoladopodobnych tyle mieli? Ale Hyjdla zdaje się jest ze Śląska, to tam za Gierka czekolady było więcej...

Co do Dziadka Mroza, muszę powiedzieć, że za moich czasów na imprezach zakładowych i przedszkolnych to był normalny Św. Mikołaj, a zatem klerykalna symbolika się panoszyła, co jest zapewne dowodem na ścisłą współpracę ekipy Jaruzelskiego z klerem.

autor: front_ludowy, data nadania: 2008-11-18 15:05:52, suma postów tego autora: 626

froncie,

blok czekoladowy jak najbardziej istnieje. Mozna go znaleźc w mniejszych sklepach.

autor: ABCD, data nadania: 2008-11-18 16:06:00, suma postów tego autora: 20871

stosując logikę Hyjdli

duperelowskie słodycze nie umywają się do sanacyjnych, hehe.

autor: dr(e)s, data nadania: 2008-11-18 20:22:31, suma postów tego autora: 1539

dresie... stosując twoją logikę dochodzę do wniosku,

że w dupeerelu nawet dresy noszono z większą elegancją, może dlatego, że za sanacji były rarytasem, natomiast teraz są "wyróżnikiem" i symbolem pewnego "statusu"...

Cholera, froncie... aleś mi tą czekoladą w blokach "smaka" narobiła!!! Pychota!!! Też nigdzie trafić nie mogę. Kapitalizm zszedł na psy (*_*) Za późnego Gierka i "całego Jaruzela" pracowałam w "Hance". Słodyczy nie jadłam, wystarczyło mi wąchanie...

A słodycze w PRL były wyśmienite i smaczne, tylko niekiedy jakość szwankowała (uszkodzenia mechaniczne), no i opakowania były gorszej jakości. W kapitalizmie nawet najpodlejszy wyrób z wygotowanych "kakałszali" smakował naszym "dresom" jak rarytas. To jak w tym wicu - "niemieckie, panocku, to nawet cytryny są kwaśniejsze"...
.

autor: Hyjdla, data nadania: 2008-11-18 22:50:47, suma postów tego autora: 5956

A smakował ten zachodni bonbon z "kakałszli"

bardziej, bo w bardziej błyszczący papierek był zawinięty. Niektórym zostało to do dziś...
.

autor: Hyjdla, data nadania: 2008-11-18 22:55:49, suma postów tego autora: 5956

Blok

Kupuję ten smakołyk w trzech podwarszawskich cukierniach, na które trafiłem na chybił trafił.
Na zgodę, dodam, że slodycze - czy tradycyjne, czy nowoczesne - warto jeść z umiarem. Moja (kotka domowa) Brunhilda na deser jada tylko lody śmietankowe. I nie ma nawet minimalnych ubytków w uzębieniu.

autor: ABCD, data nadania: 2008-11-18 23:40:56, suma postów tego autora: 20871

matchbox

Jeśli już niektórym zebrało się na wspomnienia z PRL, to dorzucę i swoje. Miałem w dzieciństwie te słynne resoraki i bynajmniej nie pochodziły one od krewnych z Zachodu. Jeden z samochodzików skubnął mi "kolega" z typowej klasy robotnicznej...

Bloki czekoladowe były rzeczywiście dobre. W sklepach dawno już ich nie widziałem, może faktycznie są w niektórych cukierniach.

Moje z kolei kocisko (też kotka) uwielbia serki danio. Dwa lata temu miałem pięknego trójkolorowca, kota szylkretowego, inaczej Glückskatze, czyli przynoszącego szczęście - niestety ktoś go ukradł (prawdopodobnie hydraulik podczas prac nad instalacją wodno-kanalizacyjną).

autor: Bury, data nadania: 2008-11-19 00:17:46, suma postów tego autora: 5751

resoraki

zgadza się, nie trzeba mieć było krawnych na Zachodzie...wystarczyło mieć bony do Pewexu...

autor: dr(e)s, data nadania: 2008-11-19 08:20:13, suma postów tego autora: 1539

..

Mi za to smakowaly takie cos, co zawsze dostawalismy w paczkach z pracy u Ojca na Boze Narodzenie. Plasterki cytryny albo pomaranczy w roznych galaretkach i posypane cukrem.

autor: wojtas, data nadania: 2008-11-19 09:26:53, suma postów tego autora: 4863

..

No wlasnie. Dres ma niestety racje. Skoro produkty krajow postepu i pokoju byly tak wysmienite to po co w ogole istnialy Pewexy?

autor: wojtas, data nadania: 2008-11-19 09:43:58, suma postów tego autora: 4863

Gdyby nie Pewexy i Baltony to ludzie nie mieliby kontaktu z normalnym światem,

w którym czekolada jest czekoladą, a nie czekoladopodobnym blokiem krojonym po 15 dkg, "żeby starczyło dla wszystkich w kolejce".
A kto z Was pamięta słynny żółty ser (podobno amerykański) rozdawany w kościołach w połowie lat 80-tych.
No i oczywiście cukier z trzciny (w kostkach) od tow. Fidela. Również rozdawany na zakrystii.

autor: Sumienie Narodu, data nadania: 2008-11-19 11:40:19, suma postów tego autora: 6199

Matchboxy najcześciej miewało się używane - z wymiany.

Nowe można było kupić, jeżeli posiadało się dolary lub bony.

A w Pewexach oczy przyciągały modele Burago - przy nich matchboxy to cienkie Bolki były :).

No i Lego, które pojawiło się w Pewexach gdzieś pod koniec stanu wojennego.
Dla ukojenia Hyjdli dodam, że miałem też rower produkcji radzieckiej i uwielbiałem lody Calypso i Bambino.
A bloku czekoladopodobnego w Radomiu po 76' nie widziałem, pewnie wszystko dla Hanysów szło :(

autor: Sumienie Narodu, data nadania: 2008-11-19 12:30:24, suma postów tego autora: 6199

Sumień... w roku 1984 moja Mama wystała taki ser

(nie wiem czy jankeski) w parafii pw. Św. Ducha. Przyniosła mi go uszczęśliwiona (musiałam się dobrze odżywiać - po porodzie byłam). To było wstrętne - mdła i bez smaku, łamiąca się substancja nazywana serem. Nie wyrzucam jedzenia, więc starłam to-to i zużyłam do zapiekanek.

Blok czekoladowy (za moich czasów, nie wiem jak jest teraz) to była PEŁNOWARTOŚCIOWA czekolada. Po roztopieniu służyła do oblewania mas tłustych (np. "Michałki"), pomadowych ("Koncertowe"), galaretek ("Mieszanka Krakowska"), wafli, landrynek nadziewanych, draży, orzechów, rodzynek... Produkował ją gł. m.in. szczeciński "Gryf".
W gospodarstwach domowych używano jej (i używa chyba nadal) do ciast i wypieków (do polewania, po roztopieniu), pito jako gorącą czekoladę, albo po starciu na wiórki posypywano nimi lody, kremy, galaretki. Niektórzy po prostu zajadali się tym "na surowo".

A ze słodyczami ostrożnie (kupuję sporadycznie) i zawsze myć zęby.
Kobietom karmiącym polecam "kakałszale" (wiórki kakaowe - odpad produkcyjny). Zalewa się wrzątkiem, gotuje, dodaje mleko, można dosłodzić. Pić codziennie przynajmniej raz. Wspomaga i przyspiesza laktację. Podobno do kupienia w małych sklepikach...
.

autor: Hyjdla, data nadania: 2008-11-19 13:04:03, suma postów tego autora: 5956

Musze przyznać Hyjdlo, że Michałki i Kasztanki były całkiem dobre.

W Radomiu miałem rzut beretem do sklepu firmowego "Wawel" i często kupowałem. Śliwki w Czekoladzie też niezgorsze.

Ale marcepanu mi brakowało!!!!!
Bo on przecie najprzedniejszy!!!!

autor: Sumienie Narodu, data nadania: 2008-11-19 13:52:18, suma postów tego autora: 6199

"Kakałszale" to oczywiście ŁUSKI kakaowe,

a nie jakieś wiórki, psiakrew, przepraszam ew. zainteresowane...

Sumień, "Michałki" to był nasz hit i o ile się nie mylę był to także nasz wyrób autorski, bo przed laty głośno było o jakimś procesie z Zakładem w Będzinie, który próbował sobie ten wyrób przywłaszczyć prawem kaduka. Podobno prawo do nazwy i prawdopodobnie receptura zostały sprzedane "Wawelowi". Nie wiem, nie jestem na bieżąco...

"Michałki" były świetne (czasem jeszcze są produkowane). Na eksport produkowano je wyłącznie w oparciu o Normę Polską (najwyższej jakości surowce i opakowania, żadnych odstępstw od receptury), rzadko Branżową (niewielkie odstępstwa), najczęściej produkcja "szła na normie zakładowej" (liczne odstępstwa). I tu niestety czasami oblewano je polewą "czekoladopodobną" czyli nie "czystą" czekoladą, ale polewą kakaową z dodatkiem sporej ilości tłuszczu roślinnego (coś podobnego do "Ceresu"). A i tak były przepyszne!!! Jeden z niewielu produkowanych w zakładzie "asortymentów", na które zawsze dałam się skusić, mimo że słodyczy jadłam i jem niewiele...
A marcepana nie cierpię, bo ten ulepek migdałowo-cukrowy jest dla mnie za słodki. Ale rozumiem łasuchów... (*_*)

To co teraz jest dostępne w sklepach produkowane jest przede wszystkim na przeróżnych normach zakładowych, prawdziwej czekolady jest tam niewiele (tak było też ze słodkościami zachodnimi, tylko o tym ich reklama nie wrzeszczała, a "komuna" uczciwie informowała, co klient dostaje do skonsumowania. Komuna zawsze była głupia, bo "reklamy" odpowiedniej nie miała, i prawdę gadała, no nie? (*_*).

Przyznam, że teraz rzuca się na rynek coraz ciekawsze smakołyki, ale niestety z olbrzymią ilością konserwantów (by przedłużyć okres gwarancji). Pakuje się wyroby w przecudne "papierki", pudełka, bombonierki, kartoniki z przepięknie zaprojektowaną grafiką. Dotyczy to nawet wyrobów z "niższej półki", nie reklamowanych nachalnie w przekaziorach. W "komunie" to szwankowało, bo były problemy techniczne, technologiczne i surowcowe, co nie znaczy, że nie było fantastycznych plastyków, tworzących piękne wzory opakowań (widziałam na różnych targach). Niestety, "komuna" padła, a projektów nie zrealizowano, albo zostały "podkupione" przez wrednych kapitalistów... Pamięta się o wyrobach "czekoladopodobnych", mimo że takie same, a często gorsze z bałwochwalczym wręcz uwielbieniem kupowało się w peweksach i baltonach, by... zaszpanować najczęściej. Cudze chwalicie, swego nie znacie...
.

autor: Hyjdla, data nadania: 2008-11-19 17:03:57, suma postów tego autora: 5956

Sumienie

Ten ser z kościołów nie był taki zły, mnie w każdym razie smakował. Jako nastolatek rozwoziłem go rowerem po parafii.

autor: Bury, data nadania: 2008-11-19 17:13:44, suma postów tego autora: 5751

No to mamy inne kubki smakowe, Bury...

albo Ty rozwoziłeś ser szwajcarski, a ja dostałam jankeski.
(*_*)

autor: Hyjdla, data nadania: 2008-11-19 17:51:52, suma postów tego autora: 5956

Dodaj komentarz