Liberałowie walczą o socjalizm.
dlaczego autor nie napisał ze sprawą zajmują się także MS?
grupowy
Przecież większość naszych studentów nietylko jest zafascynowana wolnym rynkiem karierowiczostwem ale nawet sa gotowi umrzeć za wolny rynek.Więc mie zaskoczyli tym razem(tym razem akurat pozytywnie)spodziewałem się raczej że będa się domagać likwidacji zniżek dla studentów dla dobra państwa i wolnego rynku hi hi
Naprawde PiS uwazasz za liberalow?
Zwykły interes grupowy.
Nie PiS tylko liberalna studenterię.
Towarzysze komentujący, nie przesadzajcie. Sami studenci mają nie za wiele pieniędzy (a to, co zarobią, zdobywają kosztem własnej nauki), w przypadku dokładających się do ich utrzymania rodzin to jest to już pewien wydatek. Nazywałbym to egoizmem, gdyby chodziło o jakieś horrendalne zniżki albo jazdę za friko, ale tutaj chodzi jedynie o powrót do stawek sprzed BELCHA.
Zainfekowanie polskich studentów lumpenliberalizmem to złożony problem. Jeśli mierzymy to poparciem dla Platfusów to pamiętajmy, że od ok. 2 lat partia ta starała się kamuflować konkretny program gospodarczo-społeczny, kreując w zamian swój wizerunek grupy technokratów-fachowców, a jednocześnie tolerancyjnych, "normalnych" luzaków, przeciwstawianych "świrom, populistom, fanatykom i przestępcom po wyrokach" z poprzedniej koalicji rządowej. Sądzę, że właśnie na ten lep poszło jesienią zeszłego roku bardzo wielu, nie tylko młodych i nie tylko wykształconych/studiujących wyborców.
Inna sprawa, bardzo ważna ale mimo wszystko nie tej skali, to niestety duża nośność liberalnych i libertariańskich hasełek wśród generalnie ludzi bardzo lub względnie młodych - jednak po zmianie sytuacji zawodowej, czyli podjęciu pierwszej pracy na ogół liberalizm im przechodzi. W każdym razie nie widzę powodu, aby w ten sposób "karać" ich za to, że wielu z nich wierzy w rzeczy szkodliwe, których "dobrodziejstw" nie poznało.
Można się natomiast zastanowić nad powiązaniem kosztów studenckich biletów okresowych z sytuacją materialną studenta i/lub jego rodziny. Obawiam się jednak, że liberałowie zaskarżyliby coś takiego za "łamanie konstytucyjnej zasady równości wobec prawa" do Trybunału (a "nowocześni lewicowcy" krzyczeliby o Gomułce i Borewiczu).
Marek : a to sorry, zle zrozumialem
A co do meritum sprawy to faktycznie smutne jest, ze studenci zapewne juz w przypadku emerytow tacy hojni by nie byli. JEst to faktycznie niesamowicie liberalna grupa spoleczna. Ale to nie znaczy ze studenci tych znizek miec nie powinni.
Chyba po to, by jeszcze bardziej utwierdzili się w swej wyjątkowości (he, he).
czy zniżki dla emerytów, kombatantów czy dzieci to też przejaw egoizmu grupowego?
Gdyby rząd Platformy Obywatelskiej zwiększył zniżki dla studentów z 37 proc. do 49 proc., okazałby się w tej materii bardziej lewicowy od rządu Leszka Millera.
I całkiem prawdopodobne, że pan Donald na ten gest się zdecyduje. W końcu studenci to w przeważającej większości jego wyborcy i im bardzo wiele zawdzięcza. Tak czy siak zniżki na przejazdy dla studiującego, niepracującego 20-latka to sensowniejsze rozwiązanie niż przywileje emerytalne dla zdrowego jak ryba 50-letniego emeryta.
poglądy polityczno-ekonomiczne studentów, lewica powinna popierać prosocjalne rozwiązania. A może chcielibyście uzależnić np. wysokość zasiłków socjalnych od poglądów ubogich? A może od ich wyznania lub rasy? Doprawdy, lewicowa postawa, nie ma co.
P.S. Większość wydatków studentów pokrywają ze swoich kieszeni ich rodzice - wątpię, by oni również mieli en masse liberalne poglądy gospodarcze.
Typowy student nie jest już ani podopiecznym rodziny, ani biedakiem, który po wypiciu szklanki mleka danej mu przez jakąś dobra duszę spieszy do biblioteki z czerstwą bułką w kieszeni.
Studenci mają niemałe możliwości zarabiania, z których korzystają.
Jeśli już dotować studentów, to rację ma Michał, który słusznie twierdzi, że należałoby docierać do tej ich grupy, która rzeczywiście potrzebuje pomocy typu zniżki. Widocznie w Programie przejściowym był na ten temat odpowiedni paragraf, który Michał słusznie nam przypomniał.
Zdarzają się studenci co mają własne firmy albo na ostatnich latach studiów udaje im się zdobyć dobrze płatną prace, ale większość jednak pracuje przy roznoszeniu ulotek, w knajpach itp. Może inaczej jest w Warszawie, ale to już nie mój problem, że ktoś postrzega świat tylko z takiej perspektywy.
tej obniżki zdecydowanie przwyższa praktyczne...
większość studentówe już chwile temu się obkupiła w samochody, używane bo używane, ale samochody...wystarczy popatrzeć na zapchane do granic mozliwości parkingi pod uczelniami...o skutarach nie wspomnę bo jest ich jeszcz więcej...
chwała studentom za inicjatywę i umiejętnośc zarobienia kasy na swoje cztery kolka...i polecam to wiecznie studiujacym lewakom na garnuszku mumusi...
wielu studentów pracuje też w fundacjach non-government, biurach poselskich, strukturach partyjnych, firmach prywatnych, ośrodkach radiowych itd. Oczywiście, że ani w jedną ani drugą stronę nie należy uogólniać.
Co do powiązania zniżek na bilety z sytuacją materialna studentów/rodziców problemem jest to, że ci bogaci wiedzą jak ukrywać swoje dochody, kombinować przy stypendiach socjalnych. Sytuacje gdzie kasa ze stypendium socjalnego idzie na benzynę do samochodu, a 5 innych osób nie dostało stypendium bo przekroczyło o paręnaście złotych dochód na osobę w rodzinie, nie są marginesem.
Wszelakie i niezwykle rozwiniete formy wspierania studentow funkcjonuja we wszystkich krajach Europy Zachodniej. W porownaniu z nimi Polska jest na szarym koncu. Przyznasz chyba, ze warto isc w podobnym kierunku?
Studenci owszem mają możliwość zarabiania (choć to też jest zróżnicowane od studiów, ich trybu i kierunku), ale im bardziej z niej korzystają, tym gorzej się dzieje dla nauki.
Poza tym, przypominam, że mówimy o przywróceniu sytuacji z lat 90., a nie wprowadzeniu jakiejś nowej zniżki o 90 proc.
Chyba nie doczytałeś mojego wpisu do końca - w PO-lskich realiach przepisy różnicujące zniżki na bilety od sytuacji ekonomicznej studentów lub ich rodziców nie przejdą, od razu jakaś gowinopodobna kanalia zastęka, że "liberałowie ponad wszystko cenią równość wobec prawa i nie dzielą ludzi według punktów za pochodzenie".
stymulowanie korzystania z transportu zbiorowego (np. poprzez zniżki dla określonych grup) jest lewicowe samo w sobie, z racji na negatywne skutki społeczno-ekologiczne coraz większego rozwoju transportu indywidualnego.
Zakladajac, ze ekologia jest lewicowa sama w sobie, co do czego mam watpliwosci.
rozumiem, że lewicowe jest wdychanie spalin?
Ani lewicowe ani prawicowe, podobnie jak mycie zebow, czy pranie bielizny.
a mnie się wydaje, że obrona egalitarnego, powszechnie dostępnego środka komunikacji, w dodatku mniej szkodliwego zdrowotnie (zostawmy już inne skutki motoryzacji, od finansowych po związane z przestrzenią publiczną), bliższa jest jednak ideałom lewicy niż indywidualistycznej liberalnej prawicy.
No to albo bronimy transportu zbiorowego z powodu jego egalitarnosci (co jest lewicowe), albo z powodu jego ekologicznosci (co jest po prostu racjonalne). To jednak dwie zupelnie inne przeslanki.
Inna sprawa jest, ze indywidualistyczna liberalna prawica predzej sie potnie, niz przystanie na cos takiego, ale to juz tylko swiadczy o kondycji wspolczesnej prawicy, ktora wcale nie jest (intelektualnie) wiele lepsza od lewicy.