....jak koloniści niszczyli kiedyś zajęte przez siebie tereny przed wycofaniem się z nich. Zgodnie z hasłem: "Zabrać wszystko, co się da, a to, czego nie można zabrać, przynajmniej zniszczyć".
....tu chyba powinno być KOMUNIŚCI a nie KOLONIŚCI
Guru antyglobalistycznej młodzieży się niczym specjalnym nei popisała, zabawana jest ta wiara w obamę, przypomina to polskie lewicowe elity które tak samo 'wierzą' w tuska, obama pokonał zły buszyzm, tusku kaczyzm:)))
sprytnie w sprawie kryzysu ani śłowem nie wpsomniała o kredytach subrpime i o tym jak amerykańska adminsitracja naciskała na banki by te udzielały tych ryzykownych kredytów.
generalnie to ta laska piepszy jak żakowski, niby mundrze ale jak to rozebrać na kawałki to wychodzi bełkot
No logo.
No Klein.
Wystarczyło być na wykładzie klein na uniwerku warszawskim, by wiedzieć, co myśli o Obamie. Wywiad jest z Dziennika więc, nie liczcie że może być inny (i to nie z winy klein, albo choćby tłumaczenia).
Przeczytajcie zresztą Doktrynę szoku - niby o wielu rzeczach wiemy, ale to praca która zbiera te informacja te kupy. Więc zamiast się popisywać, jaka ta zachodnia lewaczka mdła, zacznijcie czytać :)
dolar zyskuje na wartości, kto może ten kupuje papiery skarbowe USA- najbezpieczniejsze na świecie. USA mają, wbrew temu co pisze Klein, to nie państwo zniszczone- ale najsilniejse obecnie na świecie, najpewniejsze, mające największe rezerwy. Neoliberalizm w USA był na tak, ale państwo ciągle kontrolowało sytuację i pozostało silne.
Poza tym, państwo USA nie wrzuca pieniędzy do czarnego worka bez dna, ale wykupuje (nacjonalizuje) instytucje finansowe i selektywnie przejmuje te aktywa, które są atrakcyjne.
słyszałeś o czymś takim, jak autoryzacja wywiadu?
oniec epoki liberalizmu… USA na wygranej pozycji?
http://lewica.pl/blog/foltyn/17990/
pewne wątki ciekawe i trafne (np. a propos groźby przerzucenia kosztów strat prywatnego kapitału na finanse publiczne i w efekcie ich zapaści), nadzieje związane z Barry'm bardzo, ale to bardzo naiwne. Ot, np.:
Barack Obama w ciągu tygodnia ma zaproponować Hillary Clinton stanowisko sekretarza stanu
Piątek, 21 listopada 2008
Amerykański prezydent-elekt w ciągu tygodnia ma zaproponować Hillary Clinton stanowisko sekretarza stanu. Informację taką podaje BBC, powołując się na źródła w Partii Demokratycznej.
Według nieoficjalnych informacji, przyszły prezydent ma ogłosić swoją decyzję po Święcie Dziękczynienia, które przypada w tym roku na 27 listopada. Żadne z polityków nie odniosło się do tych doniesień.
Hillary Clinton była rywalką Baracka Obamy w walce o nominacje Partii Demokratycznej w wyborach prezydenckich.
Podobno obie strony ustaliły, że niebawem ujawniony zostanie stan finansów organizacji charytatywnej prowadzonej przez męża Hillary- Billa. Były prezydent Stanów Zjednoczonych prowadzi międzynarodową organizację dobroczynną, która obraca ogromnymi sumami. Gest ten, ma zdaniem ekspertów pokazać, że praca byłej Pierwszej Damy w gabinecie Obamy i działalność jej męża nie wywołają konfliktu interesów.
http://www.polskieradio.pl/iar/wiadomosci/artykul76403.html
"CHANGE" jak cholera.
A mnie najbardziej ciekawi, czy bedzie jakakolwiek zmiana w zakresie ubezpieczen zdrowotnych. Obawiam sie, ze nie, zwlaszcza, ze Clintowano zostanie sekretarzem stanu.
to nie zależy od resortu dyplomacji, jakim jest sekretariat stanu :-). Również jestem raczej sceptyczny.
Pani Klein to marzycielka.Jeśli jej wiedza o społeczeństwie
amerykańskim jest równa tej jaką prezentuje mówiąc o
"Solidarności" z 1980 r.(że dokonując wyboru :jak żyć? -
-wybrała kapitalizm), to czarno widzę cały ten ruch alterglobalistyczny.
Możliwości Obamy są w warunkach amerykańskich bardzo ograniczone.Nawet gdyby udało mu się zmusić Kongres do
przeprowadzenia niezbędnych (REWOLUCYJNYCH) zmian, to
kapitał ucieknie ze Stanów do krajów mniej radykalnych
i "po reformach", bo z pustego i Salomon nie naleje.
Ooo tak, oddolnie zorganizowana, dotychczas ciemiężona przez "nadbogatych", klasa średnia pod duchowym patronatem Obamy będzie teraz rewolucyjnie "redemokratyzować sferę ekonomiczną". I czemu ja się nie cieszę?
No wlasnie dlatego napisalem, ze raczej nic z tego nic bedzie, skoro Clintonowa zajmie sie dyplomacja. A jej chyba tez specjalnie nie zalezy na calym projekcie, skoro bedzie mogla brylowac.