przywoity człowiek, niezależnie od prywatnych poglądów, związków czy sympatii organizacyjnych, powinien wystąpić w obronie profesor Marii Szyszkowskiej przed nagonką, insynuacjami, szantażem i groźbami.
podkreśla, że współpracuje z Kampanią przeciw Homofobii.
Dziwne.
Jeżeli w Polsce istnieje dyskryminacja mniejszości obyczajowych, to jest chyba naturalne, że partia lewicowa pomaga ją zwalczać. Po co się tym osobno chwalić?
Takie podkreślanie - patrzcie, my nawet z przeciwnikami homofobii współpracujemy - ma (czy mimowolny?) odcień dyskryminacyjny.
Przypomina się tu słynna rozmowa Chruszczowa z de Gaullem.
CHRUSZCZOW: - Ilu jest u was Żydów w Operze Paryskiej? Bo u nas, w leningardzkim teatrze im. Kirowa jest ich ponad 50%.
DE GAULLE: - My Żydów nie liczymy.
to straszna żenada...
Temat homofobii w ogóle nie ma nic do rzeczy z krytyką PPP, formułowaną przez prof. Szyszkowską.
Jeszcze bardziej demagogiczne są sugestie, iż wypowiedzi prof. Szyszkowskiej mogła dotyczyć górnikow związanych z PPP czy Sierpniem 80.
Przecież wiadomo, że wypowiedzi te odnosiły się do kierownictwa tych populistycznych ugrupowań, ewentualnie - do ich aparatu propagandowego.
"Co, powie pani w twarz..?" Ludzie! 19 letni student zaocznej politologii w Siedlcach czy innym Włocławku rozbroi taką jarmarczną socjotechnikę w 5 sekund! Co to za partia polityczna, która tak formułuje odezwy????
Przecież to kpina z waszych wyborców!
A teraz czas na reklamę:
Profesjonalne doradztwo polityczne i marketingowe. Wykładowcy z UMK, SWPS i CEN. Dla lewicy 10% rabatu, dla lewicy faszyzującej 15%.
Koniec reklamy.
i to jest właśnie socjotechnika - z listu grupy działaczy robi się oficjalny list PPP. Ten dokument takowym nie jest, ponieważ nie przeszedł przez zadne oficjazlne gremium PPP.
W wypowiedzi Pani Szyszkowskiej jest jeszcze bardzo wazna rzecz ! Oficjalnie odcieła się od Kłamstwa propagowanego przez Ziólkowską i Metyla, że wyzywała PPP od faszystów. CO z wiarygodnością tych osób.
ABCD oczywiscie uda, że wszystko jest ok bo to na szkodę PPP. Porozmawiajmy jeszcze o konsekwentny poglądach Pani Szyszkowskiej:
1. Jak sie to ma do jej startu z listy PPP
2. Zdaje się, że chwali w swojej książce jednego dyktatora (o czym kiedy ndziej szerzej - mozę w kampani).
Jak słusznie zwrócił uwagę Kuba P. list nie jest oficjalnym stanowiskiem partii. Zresztą w newsie nigdzie nie ma mowy o tym by takowym był. Jest to inicjatywa osób z portalu Internacjonalista.pl, którą poparło w swoich imieniu kilku działaczy PPP (zresztą jak łatwo zauważyć list podpisały także osoby bezpartyjne i jeden działacz Nowej Lewicy).
Wypowiedź Szyszkowskiej jest dość ciekawa bo oznacza, że ktoś kłamie - albo ona (że nie powiedziała tych słów), albo działacze ATTAC którzy jej te słowa przypisują (http://www.attac.org.pl/?lg=pl&kat=1&dzial=30&typ=2&id=909).
niezłe jaja! przecież to nie jest stanowisko ppp, tylko list otwarty osób oburzonych wypowiedzią szyszkowskiej - ktoś tu nieźle kręci.
poza tym, wypowiedź szyszkowskiej w kontekście jej skrajnie autorytarnych poglądów na politykę i jej sympatii wobec wszelkiej maści dyktatorskiego i prawicowego ścierwa z jaruzelskim na czele (i nie tylko...), nakazuje zachować sporą rezerwę wobec tej pani. stąd nie dziwi i wydaje się całkiem logiczne, że jej wypowiedź to po prostu miód na serce najróżniejszych oszołomów.
Szyszkowska ma "skrajnie autorytarne poglądy"?
Dziwne.
Bo ja przeczytałem niedawno opublikowany tutaj wywiad z Szyszkowską pt. Miejsce PZPR zajął Kościół. Nie widzę tam autorytaryzmu. Nie dostrzegl go zresztą nikt z dyskutantów.
A jeśli idzie o Jaruzelskiego, to broni go m.in. w swoim ostatnim numerze (i szeregu poprzednich) Trybuna Robotnicza.
warto spojrzeć ogolniej.
Dzięki współpracy z PPP, nikłe liczebnie i hermetycznie odizolowane grupy tzw. radykalnej lewicy miały odnaleźć drogę do robotników.
Co z tego wynikło? Seria niepowodzeń wyborczych. I przede wszystkim - kolejne fazy wojenek między działaczami, którzy w miarę jak nie udawało im się zdobyć poparcia społecznego, tym gorliwiej rywalizowali o wpływy i źródła dotacji w sawoim izolowanym kręgu.
Czas powiedzieć sobie prawdę. Lewicowy ekstremizm ma bazę społeczną - czy jej surogaty - np. w kawiarniach paryskich czy na pewnej (stale malejącej) części terenów wiejskich Kolumbii.
W Polsce jej nie znajdzie.
Koniec marzeń!
ABCD czas nauczyć się czytać ze zrozumieniem. TR nie broni Jaruzelskiego. W TR mowa o tym, ze jako lewica mamy z nim swoje porachunki i nie mamy zamiaru sie wpisywac w nagonke tych, ktorzy dzieki Jaruzelskiemu otrzymali wladze, czyli cale to postsolidarnosciowe scierwo z Walesa i Mazowieckim na czele. Stan wojenny zawsze w TR byl oceniany krytycznie. Tak jest i w tym tekscie. TR nie daje wiary tlumaczeniom Jaruzela, ze wprowadzil stan wojenny poniewaz grozila nam radziecka interwencja. Wprowadzil ten stan, bo bal sie, ze Polsce grozi prawdziwy socjalizm, a on juz go nie chcial. Jako przyklad podawany jest 56 rok gdy nie bylo grozby ionterwencji, ale na Warszawe szly juz rosyjskie czolgi. Wtedy polscy generalowie mowili, ze odpowiedza na to sila, rozdadza bron robotnikom itd. To jest obrona Jaruzelskiego??? Prosze ABCD wroc do podstawowki, bo czytac nie umiesz.
TR nie wdaje sie ani w obrone Jaruzelskiego ani w ataki na niego z prawej strony, ktore maja uwiarygadniac obecne elity. Lewica ma wobec niego olbrzymnie pretensje ale z lewej strony. Przeciez to przez niego mamy w Polsce kapitalizm.
że Maria Szyszkowska była osobą bezkrytycznie fetowaną na skrajnej lewicy. Na przyklad - w fundamentalistycznie antyklerykalnym i ateistycznym Bez dogmatu. A także - w Trybunie, i to w okresie, gdy korzystając z otwartości jej redaktora, Krzysztofa Pilawskiego, z tym dziennikiem bardzo chętnie współpracowali działacze PPP i publicyści związani z tą partią. Nie mówiąc już o niezliczonych konferencjach skrajnie lewicowych intelektualistów i think-tanków. Szef klubu Le Madame, w którym warszawska skrajna lewica odbywała większość swych spotkań i dyskusji, Krystian Legierski, podjął się zbierać podpisy na rzecz prezydenckiej kandydatury Szyszkowskiej.
Teraz można odnieść wrażenie, że Szyszkowska zawsze była postacią nieznaną czy wręcz bojkotowaną w kręgach ekstremalnie lewicowych.
Grozi się jej konfrontacją ze "zdrowym odłamem klasy robotniczej". Ludzie bez skromnego choćby dyplomu piszą o tej niemłodej już profesor zwyczajnej per "ta pani". Zarzuca się jej wreszcie autorytaryzm.
To już kiedyś było. Podczas wielkich czystek i rewolucji kulturalnych.
Szyszkowska też nie wychwala Jaruzelskiego za calokształt, tylko potępia wytoczenie mu procesu. Tak jak TR. Kropka w kropkę.
A co do goszystowskiego żargonu przemieszanego z pseudoproletariackim idiolektem, którym wasz tekst o Jaruzelskim jest napisany? Zaręczam Ci, jako polonista, że stokroć łatwiej niż ten elaborat czyta się zabytki języka starocerkiewnoslowiańskiego.
na swojej stronie wyraznie przytacza slowa Szyszkowskiej, w ktorych niedwuznacznie nazywa ona PPP "lewica faszyzujaca". najwyrazniej doszlo miedzy Zietkiem,a pania prof. do jakichs rozdzwiekow, bo nikt z PPP nie pojawil sie na konferencji. Bardzo niedobrze bo wg. mnie symbioza akurat tych dwoch partii jest Polsce szczegolnie potrzebna. Polaczenie antyklerykalizmu i obrony praw socjalnych powinny byc "rdzeniem" aktywnosci "nieurzedowej" ( jak kiedys na lamach "Trybuny Robotniczej okreslil pozaparlamentarna lewice sam Baranski z "Racji"). Fakt ten moze wiec tylko martwic. Z drugiej strony pomowienia "o faszyzm" pojawialy sie z najrozniejszych stron i dotyczyly roznych podmiotow. Sam ATTAC zostal kiedys chyba oskarzony o "miekkosc wobec faszystow" z powodu niejakiego M.Muskata, a Szyszkowskiej to dzis nie przeszkadza. Mam wiec nadzieje, ze sprawa wypowiedzi pani przewodniczacej pojdzie w niepamiec, a proces integracji lewicy poza "sejmowym cyrkiem" nie zostanie wstrzymany, bo czasy ida nielekkie...
czy ty robisz w życiu coś poza siedzeniem na forach i krytykowaniem PPP i Sierpnia 80. Jak tylko pojawi się news natychmiast pojawia się kilkanaście twoich wpisów.
Pisac pierdoły każdy potrafi chłopie zrób coś produktywnego !
chociażby dlatego właśnie że Racja cały czas broni tego prawaka Jaruzela który nieukrywa swojego szacunku do mafijnej instytucji jaką jest kościół watykański a za swoje największe "osiągniecie" wymienia przemiany 1989 który wyniosły do władzy amerykańskich agentów
Racja Kuba. Pisac pierdoły kazdy jeden by chciał, ale robić nie ma komu!
Bowiem jest ona przykładem, że można sprawować kierowniczą funkcję w SLD (przewodnicząca komisji etyki SLD za czasów wielkich afer korupcyjnych) i się nawrócić na prawowierność ideałom kanapiarskim.
Moim zdaniem prof. M. Szyszkowska i tak jest najbardziej rozpoznawalną społecznie postacią skrajnej lewicy, więc działacze PPP powinni postarać się rozważyć czy takie listy nie podważają jej autorytetu. Przecie i tak będą ją promować w wyborach prezydenckich 2010, o ile zbiorą dla niej 100.000. podpisów...
chwileczkę, chwileczkę !PPP kiedyś była w jakiś tam sposób z NOPem wg wikipedii. I co taka święta partia??! Dodatkowo Ziętek ekscytuje się tym ,że jest kimś z rodziny Wojewody Ziętka co jest największą fikcją jaką wyprodukowała ta partia. Ponadto partyjka ta umieszcała na swoich listach ludzi o takich samych nazwiskach jak ludzie z innych partii-to było tragicznie infantylne. A Z. powinien udać się na jakąś terapię bo ten człowiek nie wie co to uśmiech a ponoć mało nie zarabia...
ABCD, jak już kłamiesz, to nie rób tego tak nieudolnie, bo narażasz się tylko na śmieszność (jak zwykle zresztą...).
Co za pokrętna "logika"? Szyszkowska pisała swego czasu do Trybuny, gazety bliższej wszak SLD niż PPP. Co ma do tego PPP??? Wymień choć jednego działacza PPP, który w czasie, o którym piszesz, współpracował z Trybuną? Fakty są takie, że takiej osoby nie było. A że czasem pojawiały się w Trybunie informacje nt. PPP czy Sierpnia, to nie oznacza jeszcze żadnej współpracy. Jak już chcesz manipulować faktami, to przynajmniej znaj owe fakty, bo już śmieszny jesteś w tej swojej chorej nienawiści, na skutek której żółć ci resztki mózgu zalewa.
byl reakcja na tresc wypowiedzi prof Szyszkowskiej zamieszczonej na str ATTAC. Jest tam dosłownie o "partii faszyzujacej". Jesli red Ciszewski uwaza ze nie jest to spór merytoryczny, to chciałabym jednak zauwazyć, ze istnieje cos takiego jak etyczna reakcja na zwykłą i dosc nikczemna nieprzyzwoitosc. I pogardliwy (przez te wypowiedź) stosunek do tych zwiazkowców Sierpnia i członków PPP, którzy w ogole nie orientuja sie w zawilosciach relacji radykalnej lewicy, którzy nie wchodza w ogole na te strone, ale walcza w czasie strajków , blokad i pikiet.
Tak mozna podsumowac bardzo rzucajacy sie w oczy watek niniejszej dyskusji. Powiem tylko: przewidzialem rzecz, ale i tak mam ubaw po pachy!
Żaden jednolity front. Poglądy Szyszkowskiej (np. antyklerykalizm) są mi obce. Nie przeszkadza mi to apelować o bronienie jej przed nagonką.
Tak samo, nie muszę się zgadzać z naukowcami, których w swoim czasie, np. w trakcie chińskiej rewolucji kulturalnej czy rewolty roku 1968 na Zachodzie, terroryzowali maoiści i goszyści , aby odczuwać z nimi solidarność.
Bartek Zindulski z naszej partii (NL) podpisał sie pod listem, ja nie miałem okazji bo tez bym sie podpisał. Do Szyszkowskiej nie mam zaufania od kiedy w jednym z felietonów w Trybunie napisała że woli oswieconą autokrację od demokracji. Polityczna i merytoryczna ocena działań PPP, którą w pewnych sprawach formułuję bardzo krytycznie, to inna sprawa. Ale nie mogę sie zgodzić na takie podłe insynuacje pod adresem partii, z która mamy (mam nadzieję) wspólny cel i wspólnego klasowego przeciwnika.
w ocenach Szyszkowskiej jest insynuacją?
Ile można zarobić za szkalowanie, oczernianie, dyskredytowanie PPP?
nic.
czy macie problem z czytaniem ze zrozumieniem? Pani Szyszkowska zaprzecza, aby tak się wyraziła. Więc raczej nalezy potępć bandę, która taką informację rozpowszechniała. Jako znany etyk Pani Szyszkowska zapewne przerwie z nimi współpracę (w końcu powinna być oburzona, że jej osoba została wykorzystana do nikczemnej gry i stała się narzędziem rozpowszechniania kłamstwa) lub jej oświadczenie jest nic nie warte !
tak czy owak, prawda wychodzi na jaw.
Spytaj w Fundacji Na Rzecz Rozpowszechniania Mitu Antybolszewizmu Rozy Luksemburg.
Czy to jest cały etat, czy tylko "doróbka" na umowie o dzieło??
można osiągnąć takimi "argumentami"?
Najwyraźniej znów poszło o wpływy i pieniądze. Szyszkowska nie przypadkiem akcentuje "eksportową ofertę PPP". I bynajmniej nie chodzi tu o "eksport rewolucji", lecz o opluwanie konkurencji przed Europejską Partią Lewicy. Istotnych różnic politycznych nie ma. Jest tylko pewna kasa do podziału. Stąd wzajemne pomówienia.
to wy nie wiecie, że nie swiadomość ludzi określa ich byt, tylko byt określa świadomość?
Kochane Bratki! Skad wiedzialem, ze i Wy sie tu pojawicie... Co do tematu, to pewnie ktos nazwal Racje PL "lewica faszyzujaca", a ja jestem niedoinformowany... Bo przeciez nie rzucilibyscie na wiatr oskarzenia o stosowanie pomowien.
Moze kochane Bratki tego nie wiedza. Ja za to - tak. Stad nie dziwie sie, ze migasz sie od odpowiedzi na pytania Balbiny...
ani PPP, ani WZZ Sierpeiń 80, ani liderzy nie pobierają pieniędzy zzachodnich organizacji lewicowych. Przepraszam ja w 2007 i 2009 mroku zarobiłem na tekstach w szwedzkich i portugalskich mediach jakieś 600 EURO.
wystarczająco dobrze widać, jak PPP dyskutuje i odpowiada na krytykę.
Bo tez wystarczajaco widac, jakiego rodzaju jest to krytyka.
hehe to juz w 2009 zarabiałeś???
Określenie "faszysta" czy "faszyzm" (a tym bardziej "faszyzująca") w ustach przedstawicieli New Left i tzw. nowej radykalnej lewicy ma aż nadto WSZECHSTRONNE zastosowanie (przykłady można mnożyć). Od szkoły frankfurckiej wszystko co robotnicze może kojarzyć się z faszyzmem i faszyzującymi robotnikami. Toć to oni ulegli faszyzmowi i zdrodzili lewicę i demokrację. TAKA JEST NOWOLEWICOWA NORMA.
ewa, postawa red. ciszewskiego w literaturze fachowej nazywa się "odwracaniem kota ogonem", tudzież "ściemą". ten odredakcyjny komentarz pisany w tonie "ostatniego sprawiedliwego", pomijając to, że jest śmieszny, to nie jest niczym więcej jak próbą odebrania głosu tym, którzy czują się pomówieni. dlaczego cisza uważa to za pseudo problem? bo sam kiedyś pomawiał i nieźle kręcił broniąc prawicowców z attacu, kolesi którzy teraz plują jadem na tym portalu przy okazji dorabiając do pensji oczernianiem wzz s'80. taka to logika ciszowego "porozumienia ponad podziałami w imię lepszej sprawy" - wszystko to jakoś znajomo pachnie...
Kochane Bratki! Jak rozumiem, Waszym zdaniem PPP ma pozostac z zalozenia partia robotnicza bez robotnikow. No to, skoro tak sadzicie, nie dziwie sie, ze przez lata zdolaliscie stworzyc niezwykle prezny ruch, ktorego sily kazdy inny moze Wam pozazdroscic.
W kazdym razie, to dzieki temu, ze jako jedyna taka dwojka w Polsce pozostaliscie konsekwentnie pod sztandarem marksizmu! Poza Wami zadni marksisci w tym kraju nie wystepuja!
Chyba, Kubo, nie powiesz, że PPP, a tym bardziej ludzie ściśle związani z PPP, nie ubiegają się tylko niematerialne względy Europejskiej Partii Lewicy. O dofinansowaniu z Fundacji im. Róży Luksemburg już nie warto wspominać. Sprawa jest jasna. PPP chodzi teraz już "tylko" o zmianę obecnego kierownictwa Fundacji.
Osobiście nic przeciwko Tobie nie mamy, ale nie lubimy osobistych wycieczek, które niewiele wnoszą do meritum sprawy. Naszym wpisem o "faszyzmie" dowodziliśmy jedynie, że guru nowej radykalnej lewicy, p. Marii Szyszkowskiej wyrwało się coś co leży na sercu całej formacji.
Jak się patrzy na ilość komentarzy pod poszczególnymi wątkami i zaangażowanie emocjonalne użytkowników na tym forum to faszyzm i homoseksualizm to główne namiętności współczesnej lewicy.
wiesz, mi kieroncitwo RLS wisi jak kilo kitu. Podobno zreszta biuro w Polsce bedzie likwidowane i teraz powstaje pytanie, kto bez dofinansowania z budżetu Republiki Federalnej Niemiec sobie poradzi...
Zreszta zdaje się 6 grudnia jest jakiś wybór władz w RLS w Berlinie (informacja jeszcze nie potwierdzona).
WZZ maił propozycje brania udziału w podziale środków RLS i sie nie zgodził !
Widzimy, Kubo (i nie rozumiemy dlaczego), że jesteś aż nadto dobrze poinformowany w sprawach Fundacji im. Róży Luksemburg. Czy zapowiadany przez ciebie rychły krach Fundacji ma bezpośrednie przełożenie na konflikt i wzajemne opluwanie się pretendentów do względów Europejskiej Partii Lewicy?
wyciągsz pochopne wnioski. O likwidacji biuro bądź zmianie prowadzącego mówi się od dłuzszego czasu i zdaje się wynika to z zasad RLS o kadencyjności.
A o 6 grudnia wiem z przypadku, ponieważ próbowałem się z kims umówić na spotkanie, ale podano mi to wydarzenia jako powód niemożliwości spotkania 6 grudnia...
Dziwne. Członkowie PPP wysyłają politycznie szkodliwy dla nich samych list na temat wypowiedzi, do której sama Autorka się nie do końca przyznaje (???!!!). Przecież na pierwszy rzut oka to jakaś kompletna amatorszczyzna. A ponieważ trudno uwierzyć że sprawa wzięła się z niczego, więc wygląda to na klasyczną prowokację. Co prawda nie wiadomo czyją, ale to jedyny interesujący aspekt tej sprawy.
Potwierdzasz zatem pośrednio, że nie chodzi o Fundację, lecz o Europejską Partią Lewicy. Czy to coś zmienia?
wystosowują
nie mierz wszystkich swoja miarą. Jestem cieakwey która organizacja tutaj omawiana, jest w stanie płacić składkę w EPL ?
możesz jaśniej? wypowiedź szyszkowskiej była dość czytelna, a ona sama wcale nie zaprzecza, że powiedziała to, co powiedziała; gdyby jakoś szczególnie ją ubodło to, że pewna organizacja za pomocą jej osoby wyciera swoją, za przeproszeniem, dupę polityczną, to mogłaby sprostować, tudzież potwierdzić te swoje bredzenie, itp. ona nie bardzo chce to zrobić, bo i nie za bardzo może...ot, cała historia - a że ludzie się oburzyli, to akurat mnie nie dziwi? dziwi cię to?
Ten wasz list razem z tymi podpisami nadaje się,do powieszenia na gwoździu w miejskim szalecie.
Ludzie! Opamiętania! Można mieć pretensję do wszystkich działaczy lewicowych ale nie można tego generalizować i przez to negować całej lewicy. Pani Maria Szyszkowska jest cudownym człowiekiem, Pan Bogusław Ziętek jest wspaniałym związkowcem, ... każdy ma coś a wszyscy jesteśmy ludźmi "lewicowo" myślącymi...
Póki nie ma wspólnej myśli to "osobowości" będą się "gryźć" i poczekajmy...
Otóż obie "frakcje" nowej radykalnej lewicy, w gruncie rzeczy ubiegają się o to samo - o swój dobrze lub źle pojęty interes. Nie ma między nimi istotnych różnic merytorycznych. Stawiają tylko na inne KOŁA ZAMACHOWE (określenie M. Ostrowskiej i Z.M. Kowalewskiego). Tym "kołem zamachowym" w przypadku PPP jest ruch zawodowy, a ściślej i z konieczności, ze względu na świadomość własnych ograniczeń, WZZ "Sierpień'80". Czyż nie jest to instrumentalne podejście do ruchu robotniczego?
Po pierwsze, nie sa moja intencja osobiste wycieczki, wskazuje jedynie (i wskazywalem), ze macie niesamowicie bledne rozpoznanie tego czym jest PPP, i zasugerowalem, ze kryja sie za tym jakies bardzo powazne bledy z Waszej strony w taktyce, strategii, wreszcie teorii. Niestety, to co piszecie, jest szkodliwe, bo tworzy metlik. I teraz to sie potwierdza: z Waszej wypowiedzi wynikaloby, ze instrumentalnie traktuje ruch robotniczy... kazda partia powstala na bazie zwiazku! No litosci!
Wybacz, PMB. Jesteś w błędzie. PPP oczywiście nie traktuje instrumentalnie swojego związku. Jest bowiem jego polityczną reprezentacją. Zresztą najwyraźniej zbędną. Mówimy o tym samym co Piotr Ciszewski - o konkurujących ze sobą FRAKCJACH tzw. nowej radykalnej lewicy. Zapomniełeś już - nie było to przecież oświadczenie PPP, lecz "frakcji".
Zapomnialem, ze jestem rozlamowcem-frakcjonista, jak to ujalby pewien czlowiek, ktory ujawnil swe wielkie talenta poetyckie...
To proste. Chodzi o formalny efekt komunikacyjny. Sygnatariusze listu dali się wmanewrować w rozpowszechnianie pomówień na temat organizacji z którą są związani. Po tym liście, a już zwłaszcza po newsie na lewica.pl., ludziom pozostanie w głowie głównie hipoteza (plotka) o faszyzmie PPP, która wcześniej miała zasięg bardziej niszowy. Do tego dochodzi wejście w otwarty konflikt z jednak znaną osobą publiczną z tytułem profesorskim, co jeszcze potęguje ww efekt.
Oburzać się oczywiście można i trzeba, ale od oburzenia do listu otwartego droga daleka.
W newsie jest wypowiedź, w której Autorka de facto nie przyznaje się do zarzutu.
Dodatkowo karmią polityczne interesy osób trzecich, jak choćby Ciszewskiego, który oczywiście wykorzystał okazję aby popracować nad własnym wizerunkiem. O innych nawet nie wspominam.
I tak to leci.
to problem, którego nie możesz uniknąć, jeśli masz własne stanowisko. list został opublikowany na internacjonalista.pl, ale ktoś usilnie się starał zrobić z tego oficjalne oświadczenie ppp, co jest kłamstwem i dobrze, że o tym wspominasz (to rzeczywiście manipulacja). co do szyszkowskiej i jej wypowiedzi, to z tego co wiem, chodziło autorom listu przede wszystkim o postawienie sprawy jasno, czyli "proszę się od nas odwalić, ewentualnie nie pisać głupot". to, że pani profesor jest znaną osobą, nie znaczy, że nie powinno się reagować na takie bzdety. nie chodziło też o przywalenie jakiejś z grup, zresztą w liście sprawa jest raczej jasno postawiona, a list podpisały osoby w większości spoza ppp. oczywiście masz rację, że niektórzy (w tym red. ciszewski) mogę sobie teraz "poapelwać" o jedność, merytoryczne dysputy i zasypywanie podziałów, itp. ale jak wiesz, to również jest zabawa na która nie poradzisz.
ze Balcerowicz to tez profesor i jesli ten tytul, niektorych zdaniem, daje prawo do bezkarnosci za swoje slowa lub czyny, prosze sie wiecej nigdy nie czepiac pana Leszka profesora Balcerowicza.
To, ze Szyszkowska jest osoba znana, nie jest przeciez argumentem przeciwko listowi otwartemu. Przeciwnie, argumentem przeciw jego publikacji byloby, gdyby byla to osoba calkowicie marginalna.
To jeszcze sie okazjonalnie zalapie Jan Winiecki, moj szczegolny "ulubieniec"!
z sygnatariuszy tego listu jest spoza PPP?
Też prawda. Niestety...
Spoza PPP jest tu kilka osob. Andrzej Kot, Bartosz Lukaszewski, Grzegorz Maryniec, Malwina Pokrywka, Marcin Starnawski, Bartlomiej Zindulski, nie jestem pewien przynaleznosci kolejnych 2-3 osob.
Niestety albo i stety. Zależy, czy i na ile zarzuty są udokumentowane.
żartami.
Wszystkie wymienione osoby blisko współpracują ze strukturami partii, spoza ktorej rzekomo pochodzą.
Szyszka jaka jest, każdy widzi, ale przynajmniej jest _JAKAŚ_. Tzn. ma jako tako spójną wizję czegoś w rodzaju utopijnego, kantowskiego socjalizmu, którą przedmówcy zresztą całkiem słusznie skrytykowali. Nie wchodząc w istne "jądro ciemności" personalnych i środowiskowych animozji, od których cały wątek aż kipi zastanawiam się, czy nie byłaby to jednak dobra okazja do postawienia pewnego problemu i (w miarę możliwości) wspólnego zastanowienia się nad nim. Co z tą PPP? Co z tym Sierpniem?
Jako związek zawodowy potrafi w najlepszym razie włączyć się w działania dużych central, w najgorszym - robić takie akcje na hura jak okupacja pustego biura poselskiego Donku Wytrzeszczu i zadowolenie się tegoż biura tabliczką. Jako partia, niestety, robi ciągle wrażenie pijanego, chcącego szybko przebiec przez ulicę - odbija się od krawężnika do krawężnika, a nawet od jednej ściany murów do przeciwległej, wytracając na tych wirażach resztki zmagazynowanej energii, a spotykane gdzieniegdzie po drodze wielkie idee (rewolucyjny marksizm, "dependystyczne" wyzwolenie narodowe na półperyferiach światowego systemu) traktuje też jak pijany latarnię (nie jako źródło światła, tylko oparcie, aby do reszty nie stracić równowagi i się nie przewrócić). W efekcie zamiast programowego koncertu, mamy kakofonię (narodowo-katolicki populizm! gender! rewolucja! nie, bojowe związki zawodowe! nie, znowu gender! nie, rybacy!) bez ładu, składu i sensu.
A już elukubracje doradców programowych tego organizmu wyglądają tak, jakby tworzyła je postać z żaba Półpanek z baśni Konopnickiej - suma zadęcia i całkowitej pustki.
Jako szary sympatyk lewicy, lewicowość w Polsce ubezpieczający pytam więc jeszcze raz (oby nie na puszczy): Co z tą PPP?
mogą wchodzić, a moje zaproszenie do poważnej dyskusji programowej (choć wyrażone językiem żartobliwym) nie?
Mam wrażenie że mówimy trochę o czymś innym. Cała sprawa jest przede wszystkim FAKTEM MEDIALNYM, a dopiero potem prztyczkiem w nos prof. Szyszkowskiej, tudzież ucięciem spekulacji na temat PPP, tudzież wreszcie sposobem na konsolidację środowiska sympatyków PPP.
A jak się robi fakty medialne? Bierze się np. noblistę z matematyki, sprawdza jego poglądy i daje do radia, żeby powiedział, że należy sprywatyzować uczelnie. Albo autorytet lekarski, który pracuje w laboratoriach w USA, aby powiedział, że trzeba sprywatyzować szpitale, bo akurat chce żeby było w nich tyle forsy co w jego laboratorium w USA itd. To się nazywa "taktyka trzeciej strony", wykorzystywanie autorytetu poprzez transfer medialny.
Podobnie może być w tym wypadku. Jeżeli jest to prowokacja, to świetnie pomyślana, bo trudno byłoby znaleźć kogoś właściwszego niż z zasady nieskazitelną (i do tego lewicową) Panią Profesor. Rozdmuchuje się coś co powiedziała (jak czytam, robi to ATTAC) i liczy się na to, że psychologia środowiskowa zadziała, nastąpi reakcja, "propagandowe związanie wroga" w formie np. listu otwartego. Potem pani Profesor mniej lub bardziej świadomie odnajdzie się w przydzielonej jej roli, nie potwierdza ani nie zaprzecza i mamy fakt medialny. A jeżeli patrzy się z zewnątrz, spoza światka środowiskowego i bez satysfakcji związanej z wspomnianym prztyczkiem w Jej nos, to GŁÓWNYM efektem całej sprawy dla jej ODBIORCY jest skojarzenie PPP z faszyzmem potwierdzone przez słówko "prof". Przecież nie tylko Pani Profesor, ale także żaden inny odbiorca nie zweryfikuje tego faszyzmu (ciekawe skądinąd skąd się o nim dowiedziała). Jest to tak proste że aż boli. To w końcu polityka, więc wypadałoby myśleć choć trochę politycznie, nie?
Oczywiście mogę się mylić, bo nie mam innych informacji, ale tak to na pierwszy rzut oka wygląda.
I żeby było jasne - nie jestem sympatykiem PPP, ale irytuje mnie obecność takich METOD na lewicy. Bo to może spotkać każdego i nic dobrego z z tego nie wyniknie.
oczywiście rozumiem twoje argumenty, tyle tylko, że wtopa szyszkowskiej to nie fakt medialny w sensie o jakim piszesz, a świadczy o tym właśnie zasięg jej wypowiedzi. odpowiedź na jej insynuacje była dlatego raczej aktem etycznym (pisała o tym ewa g.) i sygnałem skierowanym do samej autorki tych obraźliwych słów. sens polityczny listu jest również jasny, a "środek zaradczy" na pomówienia został dobrany odpowiednio do zaistniałej sytuacji.
w pewnym sensie chciałbym, żeby było tak jak napisałeś, i żeby to był fakt medialny! póki co idzie o coś zupełnie innego, idzie o zwykłą przyzwoitość. dzisiaj szyszkowska pomawia ludzi z ppp pośrednio uderzając w s'80 - jutro może paść na kogokolwiek innego. przypominam też, że inicjatywa listu, jak podkreślał PMB, wyszła od ludzi bardzo (bardzo!) luźno powiązanych z ppp i nie jest to stanowisko ppp.
"Politbiuro" PPP pisze raport (notabene niekorzystny) o Fundacji im. Róży Luksemburg w Polsce (RLS), który wysyła do kierownictwa ELP. Na spotkaniu w Warszawie, prof. Szyszkowska wypowiada się o PPP jako o partii, która rozbija jedność lewicy dodając epitet "lewica faszyzująca". "Politbiuro" PPP w składzie niesformalizowanym na łamach internacjonalisty.pl ogłasza list do prof. Szyszkowskiej, w którym skarży się żałośnie, jak to PPP została spotwarzona.
Przypomnijmy, że epitet "lewe skrzydło faszyzmu" ukuł niejaki Przemysław Wielgosz w odniesieniu do tych ludzi lewicy, którzy nie uznają problemu mniejszości seksualnych za konstytutywny dla rewolucyjnej lewicy robotniczej i marksistowskiej.
Oczywiście, epitet "lewica faszyzująca" w odniesieniu do PPP ma inny rodowód – nacjonalistyczno-prawicowy. Jeśli chodzi o kwestie obyczajowo-mniejszościowe, nie ma dziś różnicy między oskarżającymi i oskarżanymi. Mogłaby ona istnieć, gdyby wziąć pod uwagę tylko poglądy związkowców z WZZ Sierpień’80, ale już nie poglądy dominujące w PPP, a zwłaszcza w "Politbiurze".
W efekcie mamy dwa zagadnienia w tym sporze. Pierwszy to tzw. jedność lewicy, postulowana przez wszystkich, ale realnie utopijna, co potwierdzają lata doświadczeń. Powód? Partyjniactwo niezależne od wielkości "partii", grupy czy grupki skupionej wokół jakiejś – najczęściej zagranicznej, centrali. Niezależne od poglądów, ponieważ poglądami owe grupki nie różnią się w stopniu istotnym. Nie chodzi o animozje personalne, jak się to wielu powierzchownym obserwatorom wydaje, ale o politkierskie i partyjniackie interesy własnych mocodawców. Najśmieszniejsze jest to, że ze względu na ograniczony liczebnie stan środowiska tzw. radykalnej lewicy, "twardym rdzeniem" pozostaje wąskie kierownictwo, czyli tzw. generałowie, którzy ze zmiennym powodzeniem rywalizują o tzw. masę członkowską, czyli tzw. armię. Polega to na tym, że osoby, które dziś dałyby się pokroić za, na ten przykład, Pracowniczą Demokrację, jutro z równym zapałem deklarują, że od zawsze kochały Nową Lewicę, by za chwilę stwierdzić, że "tylko PPP". Tę wędrówkę, czyli zaliczanie żłobków i przedszkoli tzw. nowej radykalnej lewicy, traktują owi dzielni żołnierze jako dowód na swoją bezstronność i pełen obiektywizm. I faktycznie, idą tam, gdzie akurat jest w ich ocenie możliwość najskuteczniejszej walki. O taką pozycję organizacji najskuteczniejszej "w realu" rywalizują właśnie wszystkie miniaturowe ugrupowania na lewicy radykalnej, gdyż tylko to przyciąga armię, której generałowie są spragnieni jak kania dżdżu. Zdolniejsi załapują się na jakiś stopień podoficerski z perspektywą awansu, co powoduje ich trwałe związanie z jakąś koterią. Skutek - trwałe odstępstwo od dotychczasowej pozycji bezstronnego obserwatora i przejście na pozycję zaangażowanego w jedyną słuszną koterię. To już wyklucza ich z kręgu dobrotliwego oddziaływania przez generałów rywalizującej armii i sprawia, że dotychczasowe zasady savoir vivre’u – całkowicie interesownego, bo obliczonego na przyciągnięcie "bezstronnego", czyli wahającego się delikwenta na swoją stronę – przestają obowiązywać. Zaczyna się jatka, w której wszystkie chwyty są dozwolone, bo uzasadnione interesem koterii. To powoduje, że te początkowo "niewinne i bezstronne" ofiary manipulacji starych wyjadaczy włączają się do mechanizmu utrwalania podziału sceny politycznej na radykalnej lewicy. W ten sposób podział ów nie wymiera wraz ze starymi generałami, ale przenosi się ponad podziałami pokoleniowymi. W ten sposób można łatwo wyjaśnić nieistniejącą i nader prostą tajemnicę nieustającego podziału owej sceny.
Wyjściem z sytuacji wydaje się albo przechwycenie kierownictwa na owej scenie i podporządkowanie pozostałych graczy swojej koterii, albo zjednoczenie na zasadzie "poszanowania autonomii podmiotów". Problem w tym, że to drugie rozwiązanie wymaga koordynacji w skali międzynarodowej, ze względu na wyżej wspomniane umocowanie poszczególnych koterii. Oczywiście, nie jest to coś nieosiągalnego, ale w praktyce okazuje się bardzo trudne. Dlaczego? Nasuwa się tu analogia z czasami Lenina i zagadnieniem kółkowości kontra partyjność.
I tu przechodzimy do drugiego zagadnienia. A mianowicie do kwestii: klasa robotnicza versus problematyka mniejszościowa (jakkolwiek pojęta).
Problematyka obyczajowa, czyli cała kwestia kulturowa, która w marksizmie znajduje swoje miejsce jako zagadnienie sprzeczności nieantagonistycznych, czyli sprzeczności trwających już po wyjściu ludzkości ze stadium prehistorii do historii, czyli coś w rodzaju końca historii jako prehistorii, realizuje się najlepiej w luźnych organizacyjnych ramach kółkowych. Współgra z postulatem pełnej autonomii, demokracji bezpośredniej i uczestniczącej, pełnej wolności i przezwyciężającej sprzeczności między materialnym a idealnym.
Tymczasem walka o interes ekonomiczny klasy robotniczej – przeciwnie – wymaga formy partyjności, albowiem sprzeczność, jaką reprezentuje jest sprzecznością antagonistyczną.
Pytanie, które się jawi przed nami brzmi: czy trwałość podziału na scenie lewicy radykalnej wynika z faktu, że centrale (i ich popłuczyny krajowe) różnią się zbyt mocno na tle sporów historycznych dotyczących walki klasy robotniczej, czy też ponieważ przyjęta przez nich opcja obyczajowa jako wyróżnik owej lewicowości z zasady wyklucza centralizm?
"Może paść na kogokolwiek innego"?
Nie. Tylko na tych, którzy współpracowali z Le Penem.
Widze, ze popracowaliscie nad dlugim wypracowaniem (moze nalezaloby w zwiazku z tym zaktualizowac Dyktature Proletariatu - o strone mi chodzi rzecz jasna...). Toz to juz "awansowalem" chyba na szefa nieformalnego Politbiura PPP! No kurde... A powaznie mowiac, przeczytajcie ostatni wpis Rote Fahne w odpowiedzi Salowi - o tym, jak luzne sa zwiazki inicjatorow listu z PPP. Zaprawde, powiadam Wam: nie warto fantazjowac!
I co by nie bylo, milego dnia zycze.
Wypraszam sobie. Politbiuro niczego nie pisal:)
Inni ile wlezie rozpisuja sie o PPP jako o partii wodzowskiej - a tu nagle Bratki prezentuja obraz ugrupowania, ktore z racji zainteresowania LGBT i w ogole nieantagonistycznymi sprzecznosciami w nadbudowie kulturowej staje sie wlasciwie kolkowe, co sprawia, ze niemozliwe jest zaistnienie w niej centralizmu. Wniosek? Chyba taki, ze rozne zaciekle krytyki PPP to radosna tworczosc, czy to krytyka ze strony Szyszkowskiej, czy ze strony Obywatela, czy ze strony innych, jeszcze bardziej niszowych i co wazniejsze skazanych na niszowosc srodowisk. A PPP po prostu bedzie robic swoje - psy szczekaja, karawana ku prawdziwej silnej partii robotniczej idzie dalej!
W tym watku to ja jestem Politbiurem. Pewnie zgodzi sie z nimi ABCD.
j.w.
nie przeszkadza prężnej karawanie, to dlaczego marginalni uczestnicy karawany tak zaciekle cenzurują psie głosy?
A tak, swoją drogą, wspomniany krytyczny raport "Politbiura" PPP o Fundacji im. Róży Luksemburg jest przynajmniej dla nas, matołów, nieosiągalny. Zresztą nie my byliśmy jego adresatem, lecz EPL. Można się jedynie domyślać jego zawartości po reakcji prof. Marii Szyszkowskiej i środowisk obecnie z nią współpracująch. Zresztą nie jest to pierwszy donos tego środowiska. Czy raport ten podpisał Jarosław Augustyniak nie jest już aż tak istotne, skoro jego podpis widnieje pod listem otwartym. Zresztą nie o ksywkę Augustyniaka tu chodzi, lecz o generałów i innych sztabowców bez których nic się nie dzieje w koterii Zbigniewa M. Kowalewskiego i Dariusza Zalegi.
Oczywiście skład "Politbiura" PPP w pełni nie pokrywa się ze składem Rady Programowej przy Przewodniczącym (ewidentnie brakuje działaczy GPR). Być może jest to zwykłe przeoczenie, pewniej jednak mamy do czynienia z zamieszaniem w świcie watażki związkowego w sporze o pozycję szarej eminencji. Nie przewidujemy jednak rychłego buntu pułkowników. Jak w każdej partii szachów możliwe są jednak roszady.
poszukaj po internecie jest dostępny (zamiast kłamać). Raportem trudno to nazwać, kltoś z cżłonków EPL poprosił o nasz oglad ponieważ do EPL spływaja różne dokumenty wysyłąne przez różne organizacje i ktoś chciał zobaczyć jak to widzi inan strona...
JEdnak ci co pislai wczesniej dostali rozwolnienia i ciągle robią z tego oficjalny dokument PPP, choć sami czesto wysyłali po kilka podobnych... Dokument nigdy nie był tajny, a zrobionoo z sprawy takie show jak by ktoś opublikował super tajne dane Pentagonu :). Pokazuje to tylko poziom, czym się zajmują inne organizacje...
Jeżeli juz mówimy o pisaniu to moze ludzie z Atack i MS pochwalą się również swoja twórczością....
Bo nam przekazano i maila i inne dokumenty, ale na razie czekamy na odpwoiedni moemnt ich publikacji.
Mam oficjalne pytanie do Pani etyk, jak się ma do etyki rozpowszechnianie na Kongresie w Pradzę przez RAcje.pl dokumentów według, których samodzienlnie startowała dio parlamentu w 2005. Wszyscy wiemy, że to kłamstwo...
JAk się ma pisanie donosu, że Ziętek był gościem w stiudiu Radia Maryja, gdy jedynie udzielił wypowiedzi przez telefon w czasie strajku w Budryku...
Kto mieczem wojuje od miecza ginie... jakoś tak to brzmi chyba. Jak o PPP piszą dobrze, jak PPP napisze źle to jest etyka Szyszkowskiej i jej obozu. A PAni profesor pamięta swoja pozycję ksiązkową w któej chwali Mussoliniego ??
Wybacz, Kubo, to, że matoły nie mogą znaleźć czegoś w internecie, czyli w worku bez dna, nie jest jeszcze dowodem na to, że kłamią, czy chociażby, że mijają się z prawdą. Może nie jest to należycie wyeksponowane, gdyż nie ma się czym szczycić? W przeciwieństwie do was i wspomnianych przez ciebie organizacji nie walczymy o koryto i względy takiego czy innego odłamu socjaldemokracji. Nie wysyłamy zatem donosów za granicę. Zresztą, jako reprezentatom skrajnej lewicy, czyli lewicy rewolucyjnej i marksistom, nie przyszłoby nam nawet do głowy ubieganie się o względy i kasę Europejskiej Partii Lewicy, czy PDS-owskiej Fundacji im. Róży Luksemburg. TO BY DOPIERO BYŁA KOMPROMITACJA. Na razie jest to tylko kompromitacja PPP i środowisk z nią współpracujących, w tym tych ubiegających się o miano lewicy rewolucyjnej. A to nawet dla was już nic nie znaczy.
i właśnie kłamiesz?
wskaż mi kogos kto pobierał PPP kasę z EPL lub RLS !
JEżeli nei jestes kłamcom !
Kubo, uważasz że generałom wszystko wolno. Pozostańmy przy podpisanych pod listem otwartym - Zbigniew M. Kowalewski jeszcze jako przedstawiciel środowiska "Książki i Prasy" oraz Dariusz Zalega (wówczas reprezentujący "Nowego Robotnika").
Zresztą, przecież nie chodzi tylko o kasę. Również, co może dużo istotniejsze, o WZGLĘDY. I nie chodzi tu o względy ideowe, lecz o polityczne poparcie i wpływy jednego ze skrzydeł socjaldemokracji. Ideowość tych, pożal się Boże trockistów jest równie przekonująca, jak to że niegdyś brali, ale dziś już nie biorą i nigdy już nie wezmą.
czy ty masz problemy z zrozumieniem co sam piszecz? Napisałeż, że PPP wlaczy o kasę z EPL. Prpszę o przykład a ty o liscie na temat Szyszkowskiej....
Taka jest logika twoja... Lub technika ucieczki od kłamstwa, gdy się zostaje przyłapanym.
JA akurat podpisuje się obiema kończynami górnymi pod deklaracją ideową EPL. Tobie ona nie odpowiada ok idź, gdzie indziej. Tylko czemu kłąmiesz, że ja robię to dla pieniedzy?
redagowane przez Kowalewskiego, Le Mond Diplomatique. Edycja polska, było dotowane przez Fundację Róży Luksemburg.
...mianowicie taka, ze na to forum nie wejdzie zaden mlody, zapalony do dzialania idealista. Bo wiecej go na akcjach nie zobaczymy:(
Jednym slowem przylaczam sie do "smiesznego" komentarza Ciszewskiego...
Kilkanascie osob, czyli sila mniejsza niz 1 klasa w liceum pisze list, ktory z logika nie za wiele ma wspolnego (do teraz nie zrozumialem dlaczego oskarzanie PPP o faszyzm ma byc homofobiczne, ale pewnie za glupi jestem).
I zaraz wielki raban, choc zwolennikom Szyszkowskiej sie nie dziwie- odpowiadac na ataki trzeba. Co nie zmienia faktu, ze to wszystko jest zalosne.
Mam nadzieje ze wszystkich bojownikow lewicy zobacze 6 grudnia w Poznaniu. Jezeli klimat padnie- uderzy to zarowno w PPP i jej przybudowki, jak i w Roze i jej przybudowki;) Wiec moze jednak zrobicie cos ponad podzialami?;P
Pismo było włanosćia PPP, czy WZZ ? Czy Kowlaeski dostawał indywidualna kasę z RLS ?
Odpowiedz
1. Jak było z formalnym tytułem wlasności, nie wiem. Pismo uprawiało natomiast propagandę na rzecz PPP.
2. Otrzymywał ryczałt z instytucji dotowanej przez RLS.
Nie ma czegoś takiego jak "skrajna" lewica. Jest tylko RADYKALNA lewica. Przy całej tej Waszej scholastyce powinniście wiedzieć takie rzeczy. A już jak ktoś nazywa samego siebie skrajną lewicą, to już ręce opadają.
Wyobraz sobie np. gornika, nalezacego do Sierpnia, skazonego resentymentami homofobicznymi (nie ma co udawac, ze takich nie ma). I wyobraz sobie, ze ktos usiluje mu je wyperswadowac. W pierwszym wypadku jest to bojowy szef jego komitetu strajkowego, majacy jego zaufanie. W drugim - Szyszkowska, opowiadajaca o PPP jako o "lewicy faszyzujacej".
Kto bedzie mial wieksze szanse byc skuteczny, kto - przeciwskuteczny? To chyba pytanie retoryczne.
Nie zarzucamy zatem Szyszkowskiej homofobii, lecz obiektywne sprzyjanie tej pladze - bez wzgledu na intencje. Chyba w tym kontekscie latwo zrozumiec stwierdzenia o tym, ze wypowiedz Szyszkowskiej nie sprzyja integracji roznych dazen emancypacyjnych.
Poza tym, nie przedstawiaj rzeczy tak, jakby to PPP czy grupa jej zwolennikow nagle wyjechala z szarza na Szyszkowska. To Szyszkowska, niesprowokowana, zaczela opowiadac rzeczy ksiezycowe.
aj równeiż, gdy nei byłem jheszcze cżłonkiem WZZ dostałem wierszówke z Przeglau Socjalsitycznego - nie wiedzać wówczas móiąc szczerze, kto dotuje to pismo... Gdy dosżło do konliktu na lini WZZ - RLS zrezygonowałem z współrpacy z Przegladem Socjalsitycznym mimo, że wówczas były to ważne dla mnie pieniądze.
PPP i WZZ Sierpeiń 80 miało propozycję finansowania z RLS i nei skorzystało, wiec krzyczenie o korycie jest oszczeratwem. BB patrzy na swiat przez swój pryzmat. Ja uważam, że EPL jest interesującą i zgodną z moimi rzekonaniami organizacją. Dla BB to koryto... żal mi cżłowieka i tyle.
A co do Kowaleskiego (ktrórego nie uznaje za autorytet absolutnie, a on mocno zajmuje obrzucaniem mnie epitetami za plecami) miał nie jeden problem z tytułu członkostwa w PPP z strony RLS... Zresztą ostatnio RLS wycofała kase z tego wydawnictwa, co zapewne ABCD ucieszy ciebie.
Czy to znaczy że szefowie komitetów strajkowych PPP stosują wobec górników przemoc symboliczną?
Jak rozumiem, pytanie bylo zartem...
Po kolejnej dobie niezwykle ożywionej dyskusji wiemy jedno - sympatycy Sierpnia'80/PPP postawili sobie przynajmniej jedno pytanie Schmittiańskie - o wroga politycznego - i większość z nich na nie odpowiedziała z naddatkiem. Właściwie to nawet wrogów, nie wroga. Aha, jeszcze to, że należy jej się pierwszeństwo w rozgrywaniu wojny kulturowej w jej własnych szeregach.
Odpowiedzi na to, co partia-związek ma "pozytywnego" (w sensie logicznym, nie wartościującym) ma do zaoferowania lewicy) nadal niet.
Sama zaś dyskusja rzeczywiście wywołuje jedno wrażenie - wzrostu entropii. A to niedobrze, bo o ile się orientuję w fizyce, proces ten, niehamowany, prowadzi do śmierci cieplnej i zera absolutnego.
jeden wyraźny plus z tej dyskusji: Kuba napisał kilkanaście postów pod rząd, w których nie było nic o straszliwej Samoobronie, którą zdemaskowała nieomylna "Rzepa".
Oczywiście. Aczkolwiek - po dłuższym zastanowieniu - uważam że nie należy bagatelizować podobnych problemów.
Wyobraźmy sobie np., że jakiś górnik wypowiada się lekceważąco o kimś per "pedały" (dajmy na to w jakiejś stresującej ważnej dla wszystkich sytuacji). Wtedy podchodzi do niego szef komitetu, do którego ma zaufanie, bierze go na stronę i mówi jakoś tak: "człowieku, co Ty p..lisz, co Ci geje przeszkadzają, to tacy sami ludzie jak my, rozumiesz?". A górnik: "tak, rozumiem".
I jak myślisz co się potem z nim dzieje? Nie wiadomo. Może wcale nie rozumieć, przeciwnie - znienawidzieć homoseksualistów, obwinić ich o wszystkie swoje problemy. Innymi słowy - popaść w homofobię.
To taki paradoks. Istnieją też inne - np. a co jeśli ktoś ma konserwatywną żonę? Zabroni jej?
czy wnuk wojewody śląskiego (bajdełej to serio, czy bałach?) ma już, jak Żelazny Wicepremier Pawlak, zdjęcie z nokią w jednej a otwartą "Teologią polityczną" Schmitta w drugiej ręce i czy tę drugą fotkę - w rocznicę pierwszej też zamieści "Rzepa"? Już zamieściła?
Problem nie w tym, kto od kogo bierze pieniądze, ale co te pieniądze symbolizują. A pieniądze zawsze symbolizują władzę. Puchan żali się, że Fundacja im. R. Luksemburg blokuje PPP drogę na europejskie salony polityczne. Woli organizacje, które – jak Młodzi Socjaliści czy Racja Polskiej Lewicy – już raczej nic nie robią z własnej inicjatywy, ale przynajmniej są potulne (za kasę).
Trudno w tym momencie nie zauważyć z pewną dozą ironii, że słyszy się identyczne zarzuty o blokowaniu kontaktów rywalizującej z PPP Nowej Lewicy z mocodawcami ze Zjednoczonego Sekretariatu.
Wynika z tego, że pewne metody walki są powszechnie przyjęte, mimo że w wykonaniu innych są bez problemu postrzegane jako zasadniczo naganne.
Co ciekawe jednak to fakt, że żadna ze stron nie zająknie się nawet o zasadniczym podłożu konfliktu, który ma wszakże znaczenie merytoryczne, a nie personalne czy biorące się z zagadkowych fiksacji uczestników konfliktu kwalifikujących ich do opieki w zakładach zamkniętych, albowiem wyniszczających dla sprawy, której ponoć służą. Tym zasadniczym podłożem jest "grzech pierworodny", a mianowicie konflikt między tradycją socjaldemokratyczną a tradycją trockistowską. Sprawa jest bardzo złożona, ponieważ w samej PPP nie ma jasności co do tego zjawiska.
Dla Ziętka socjaldemokracja jest do przełknięcia; dla "generałów", czy może raczej wtajemniczonych (bo nie wszyscy "generałowie" są zapewne wtajemniczeni), socjaldemokracja jest postrzegana jako oparcie dla słabego nurtu bardziej radykalnego od niej. Jednak sprawa jest jeszcze bardziej złożona. Większość działaczy skupionych wokół PPP nie czuje tradycji trockistowskiej i bojowa socjaldemokracja to dla niej szczyt marzeń. Transformacja tradycji trockistowskiej, jaka miała miejsce w minionym czterdziestoleciu, czyli pogodzenie się z wymuszonym odejściem od ruchu robotniczego i klasy robotniczej na rzecz sojuszu z radykalnymi odłamami drobnomieszczaństwa i ruchami narodowowyzwoleńczymi Trzeciego Świata, wywarła trwałe piętno na tejże tradycji. Jednym słowem, współczesnej tradycji trockistowskiej (posttrockistowskiej) brak własnej, wyrazistej tożsamości i w efekcie rozmyty charakter formacji przybierającej pozy mimikry i ogólnego dostosowania się do bieżących mód politycznych.
Nie jest jednak tak, że posttrockiści nie mają poczucia swojej wyjątkowości i swej radykalnie wyróżniającej się pozycji na scenie politycznej. Z jednej więc strony, jako postaci efektywnie najradykalniejsze mają poczucie misji i cierpią, kiedy głupsi od nich robią wielką politykę, a oni wciąż muszą zadowalać się pozycją szarych eminencji czy polityków z marginesu, folkloru czy planktonu, jak kto woli.
Z drugiej strony, "prawdziwi" socjaldemokraci czują obcość pretendentów do miana starszych braci na scenie lewicowej. "Grzech pierworodny" bolszewizmu snuje się swądem, który czyni ich rozpoznawalnymi dla równorzędnych graczy politycznych, ale nie dla raczkujących, przepływowych młodych działaczy tzw. nowej radykalnej lewicy. Ci ostatni – zgodnie z postmodernistyczną sieczką w głowie – z entuzjazmem usiłują realizować apolityczną politykę stanowiąc świetny rezerwat ochotników dla zmęczonych "generałów". Niczym bohater sztuki Witkacego, po każdym przejściu z jednego żłobka radykalnej lewicy do drugiego, ci "bezstronni i nieuprzedzeni" działacze twierdzą, że właśnie się obudzili i teraz już wiedzą na pewno... Kochają całym sercem kolejnego wodza, którym się wkrótce rozczarują. Po kilku latach zawiedzionych nadziei odchodzą z polityki z poczuciem niesmaku, czasami obijając się o nacjonalistyczną bądź populistyczną prawicę. Ale mniejsza z nimi. Na ich miejsce trafiają nowi młodzi adepci, którzy również po kilku latach zostają przemieleni i odsiani w radykalnych młynach. Dają jednak pretekst do trwania kółek wzajemnej adoracji, które we własnym mniemaniu "robią politykę".
Wracając do głównego wątku. W przeciwieństwie do MS czy racji PL, taka organizacja, jak PPP (a raczej jej "Politbiuro") uważa słusznie, że jest ideologicznie równorzędnym partnerem dla Fundacji im. R. Luksemburg, a nie jej marionetką w kraju. Ruchy w kraju nie odbywają się w próżni. Na scenie międzynarodowej ma miejsce podobne przemieszanie ideologiczne. Sytuacja kryzysu światowego sprzyja radykalizacji nastrojów, więc gra o najwyższą stawkę, czyli o przejęcie mas (choćby i jeszcze potencjalnych), jest nie bez szans na powodzenie.
Walka o przywództwo trwa więc w najlepsze. Nie może jednak być prowadzona otwarcie, ponieważ skutecznie zniechęciłaby owe "masy" do obu stron konfliktu. Prowadzona jest więc z wykorzystaniem pretekstu, jakim jest demokracja. W demokracji zobowiązany do tolerancji i szantażowany możliwością zostania okrzyczanym "niedemokratycznym" jest ten, kto ma władzę, a więc pieniądze. (Tu docieramy wreszcie do naszego punktu wyjścia, czyli stwierdzenia, co tak naprawdę symbolizuje konflikt o pieniądze). W pewnym sensie ten, kto nie ma pieniędzy jest w opozycji i może dość bezkarnie krytykować. Bez odpowiedzialności. Chyba, że "rządzi", jak np. PPP na krajowym rynku politycznym radykalnej lewicy, a wtedy podlega równie bezpardonowej krytyce. "Grupa trzymająca władzę" jest w innej konfiguracji "opozycją" i ten mechanizm kształtuje polityczną świadomość postmodernistycznego lewicowca. Dość żałosny widok. Zakładnikiem jest "masa członkowska", która legitymizuje taką zabawę.
Nie jest jednak tak, że cała zabawa polega na wydzieraniu sobie kasy na różne pozapolityczne przyjemności. Chodzi o cele jak najbardziej polityczne. Chodzi o to, przynajmniej tak chcemy wierzyć, że celem walki lewicowej ma być albo uczynienie z kapitalizmu systemu o przyjemniejszej aparycji, albo o zniesienie systemu kapitalistycznego i zastąpienie go alternatywą, jaką jest socjalizm. Socjaldemokracja walczy tylko o to pierwsze, posttrockiści – teoretycznie – o to drugie. Problem w tym, że ze względu na zaszłości historyczne nie może tego czynić jawnie. Dlaczego? Otóż nawet nie dlatego, że ciąży na nich dziedzictwo stalinizmu; nie, całą swoją tożsamość zbudowali na odcięciu się od tego dziedzictwa. "Socjalizm oddolny" i "marksizm wolnościowy" – to jednak zbyt mało jak na odcięcie się od socjaldemokracji, chociaż wystarczy na odcięcie się od stalinizmu. Z drobnym "ale". Do worka na śmieci z terminami obarczonymi piętnem stalinizmu wrzucili też pojęcie "klasy robotniczej".
Nie chodzi o te dwa słowa, ale o pewną spójną doktrynę, którą ponoć sfalsyfikowało samo życie i rozwój cywilizacyjny. Niestety, wyrzucając tę doktrynę do śmieci, trockiści przekształcili się w posttrockistów i przestali odróżniać się od radykalnej socjaldemokracji. Z tego punktu widzenia ich pretensje do przewodzenia lewicy są bezpodstawne. Swój najgłębszy radykalizm wykorzystali do radykalizowania pojęcia i mechanizmu demokracji, co jest możliwe jedynie z pozycji "opozycjonisty", a nie z pozycji odpowiedzialnego pretendenta do objęcia władzy.
Uważamy, podobnie jak Lenin, że walkę należy toczyć z podniesioną przyłbicą, tzn. z jasnych pozycji ideologicznych. Należy wybijać i podkreślać różnice i rozbieżności, bo to też jest forma rzeczywistej walki, a nie tylko ucieczka od "działactwa". Jako zatwardziali materialiści mamy duży respekt dla siły idei. Przeciwnie do idealistów od demokracji uczestniczącej, którzy muszą koniecznie partycypować w każdym budżecie.
i właśnie streściłeś sens swego myslenia trockizm. Ja jestem zwolennikiem, aby trockiści utworzyli w Polsce partię o takim właśnie profilu politycznym. Otwracie Trockistoską i opierajacym swój program na tej idei,a nei że włazicie do róznych organizacji tam prowadzicie szkodliwe działania.
BB ja jestem za tym , ze Nowa Lewica poszła do miedzynarodwej organizacji o której piszesz i aby trockiści tam siedzieli. I jest jeszcze jedna rzecz jak nie besztam twojego nazwiska więc sobie ty na to nie pozwlaja.
Widzisz lider Nowej Lewicy latał kiedyś po większosci ugrupowań wchodzących w skałd EPL i jest tam odbierany jako mało wiarygodny facet.
Twój podział na socjaldemoratów i jedynie słusznych trockistów to zwykła smarateria. CO robisz wieć w ugrupowaniu, któregio lider wszedł do sejmu z socjaldemokratycznych list.
Ja jestem za porządkiem na scenie - trockiści w partii trockistoskiej. Problem w tym, że nei umiecie żyć bez "żywiciela" - organizacji o innym profilu politycznym wewnątrz której jesteście !
Jesteś, Kubo, najwyraźniej niewtajemniczony. Spotkałeś dzisiaj na swej drodze nie "partię Ikonowicza", lecz "prawdziwych Cyganów". Jak wieś gminna niesie: dziś takowych już nie ma. Według określenia lidera GPR było to więc spotkanie ze "starą lewicą rewolucyjną ZAMKNIĘTĄ" czyli z reakcją, według określenia P. Wielgosza miałeś styczność z "lewym skrzydłem faszyzmu", według Zbigniewa M. Kowalewskiego z "trockistożercami". Zostańmy przy tym ostatnim. TO NIE ŻARTY - CZUJ SIĘ POŻARTY.
Poza tym nie przekonuje mnie retoryka chorobowa w tym kontekście ("skażony", "plaga"). W ten sposób wrzuca się masę rzeczy (np. zwykłych stereotypów) do jednego worka, a poza tym - tworzy się niepotrzebnie paranoję.
Retoryka choroby jest dość silnie obecna na przykład w liberalnym dyskursie o "fundamentalizmie"(islamskim). Sądzę że to niebezpieczna retoryka.
Papugując Żiżka powołam się na film - "I'm a legend". Taka amerykańska produkcja, typowa. Traktuje o pladze która wybiła większość ludzkości, a z reszty uczyniła wściekłe potwory, które główny bohater (odporny na chorobę) z upodobaniem i frustracją masowo rozjeżdża samochodem, choć też stara się ich wyleczyć szukając szczepionki. Żiżek powiedziałby pewnie, że film jest nieświadomie mądry. Mówi nam, że liberalna demokracja jest tak przywiązana do własnej bezalternatywności, że jest zdolna dostrzegać własną ślepotę i ograniczoność jedynie pod postacią abstrakcyjnego zagrożenia w rodzaju nieuchwytnej choroby. Itd. jak to Żiżek.
mówiąc o tym, że - swobodnie parafrazując terminologię BB - związkowi "oficerowie" nie są zainteresowani tematami, pasjonującymi ich politycznych "generałów".
Masz trochę racji. Dziś skrajnej lewicy w zasadzie nie ma. Jednak określenie krajnije lewyje (skrajna lewica) to tradycyjne określenie bolszewików, używane nawet przez samego Lenina.
Nie jesteśmy "radykalną lewicą" i nie zamierzamy się z nikim licytować w radykalizmie, ani, co nie mniej ważne, z wami utożsamiać.