znając panujący na węgrzech opozycyjny klimat, obawiam się, że mogły tam również być transparenty z mapą węgier sprzed 1919, portrety horthego, czy inne pokrewne atrakcje...
czyli broniłbyś demokracji liberalnej na Węgrzech przed populistycznymi protestami?
Nawet jeśli - to co z tego? Najważniejszym jest walić w demoliberalizm. Ja też bym wolał, by odbywało się to pod czerwonymi flagami, a nie mapami sprzed Trianon, ale - lepszy rydz niż nic.
Mam jakieś takie przeczucie, że Madziaria będzie pierwszym krajem tej części Europy, gdzie system runie.
Ale wątpliwe aby system upadł
jak na razie tylko sobie spekuluje - nie widziałem zdjęć z demonstracji, a ni relacji innych niż powyższa. nie lekceważyłbym jednak zagrożenia skrajną prawicą - jak łatwo społeczne protesty przekształcają się w zdegenerowane niewiadomoco znamy chociażby z historii włoch i niemiec, a i polska po 1980 coś wie na ten temat..
nie wymagam czerwonych flag - mogą być państwowe (nawet z dziurą w środku), byle nie wznoszono tam haseł nacjonalistycznych i rewizjonistycznych...
"Hiszek egy Istenben, hiszek egy hazában,
Hiszek egy isteni örök igazságban,
Hiszek Magyarország feltámadásában!"
"Wierzę w Boga, w Ojczyznę, w wiecznej prawdy trwanie
Że sprawiedliwości zadosyć się stanie
Wierzę w dawnych Węgier świetne zmartwychwstanie"
W sumie lepsze to niż "szeroka płaszczyzna dialogu". Tym bardziej, że realnie niczym nie grozi, a liberalizm podkopuje.