Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Sadowski: Kto uszkodził klimat?

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz

Wszystkim

Wszystkim "ekologom" i ch zwollenikom proponuję przeczytanie tego tekstu http://www.polityka.pl/goraco-o-zimnie/Lead33,1750,256665,18

autor: kwak, data nadania: 2008-12-05 11:42:45, suma postów tego autora: 1207

:)

ale bełkot

"Fale upałów wywołałyby poważne problemy zdrowotne u mieszkańców strefy umiarkowanej, w której my żyjemy, łącznie z zagrożeniem życia osób chorych, starszych i dzieci. Pogłębiłyby niedobór wody. Znacznie więcej energii zużywalibyśmy też na sztuczne ochładzanie się."


...czyli mieszkańcy Włoch w erze "przed air condition" umierlai masowo na "upał"

"Osobiście jestem skłonny uznać, że to człowiek jest bardziej odpowiedzialny za niekorzystne zmiany klimatu, chociaż nie potrafiłbym tego udowodnić"

HAHAHAHAHAHA

"Hektar lasu tropikalnego produkuje dziennie ok. 40 ton wody. Nic nie wpływa tak szkodliwie na warunki klimatyczne jak wycinanie tych lasów"

a ile hektar lasu produkuje CO2 tego już ten 'naukowiec' nie podaje

"ceny żarówek energooszczędnych powinny być tak skalkulowane, by użytkownikowi opłacało się wymienić tradycyjne oświetlenie, bo zapłaci mniejszy rachunek."

gada jak Gomułka hehe

autor: Ramones, data nadania: 2008-12-05 11:46:14, suma postów tego autora: 595

Oto

Oto fragment proponowanego tekstu dot. bezpośrednio IPCC:"Tysiące krytycznych wypowiedzi i artykułów o stylu pracy IPCC i jakości jego raportów,
tworzonych z udziałem polityków i międzynarodowych biurokratów, od lat spływają po IPCC
jak woda po kaczce. Nie chcę tu omawiać tych wypowiedzi. Zainteresowanych odsyłam do
obszernych artykułów Davida Hendersona, byłego szefa Departamentu Ekonomii i Statystyki
OECD (Henderson, 2005; Henderson, 2007). IPCC krytykują najwyższej klasy uczeni,
nobliści, a nawet sami członkowie IPCC. Listy setek wybitnych uczonych kwestionujących
wpływ człowieka na klimat były wielokrotnie publikowane (m.in. przez Komitet
amerykańskiego Senatu ds. Środowiska i Robót Publicznych, Wikipedię itp). W śród nich
znajduje się 13 członków IPCC, między innymi: wiceprzewodniczący IPCC, członek
Rosyjskiej Akademii Nauk Jurij Izrael; Richard Lindzen jeden z największych współczesnych
meteorologów „leading autor” IPCC 2001; Chris Landsea (zrezygnował z uczestnictwa w
pracach IPCC, które uważa za „motivated by pre-conceived agenda and being scientifically
unsound”, Vincent Gray recenzent IPCC; John Christy „leading autor” IPCC; Martin
Manning wiceprzewodniczący IPCC Working Group I oraz Working Group II; Paul Reiter. W czerwcu 2008 r. rząd Indii opublikował swój raport „National Action Plan on Climate
Change”, w którym zajmuje krytyczne stanowisko wobec podstawowych ustaleń IPCC,
stwierdzając m.in. „No firm link between the documented (climate) changes described below
and warming due to anthropogenic climate change has yet been established”. Podobne,
sprzeczne z IPCC, stanowisko raport ten zajął również omawiając zmiany lodowców
himalajskich (Government, 2008).

autor: kwak, data nadania: 2008-12-05 11:50:42, suma postów tego autora: 1207

oto

oto kolejny fragment: Tu bowiem (chodzi o Grenlandię i Antarktydę), w rejonach polarnych, zgodnie ze
wszystkimi modelami komputerowymi, gazy cieplarniane winny ogrzać atmosferę najszybciej
i najbardziej. Grenlandia jednak nie wspiera tych modeli. Seria instrumentalnych obserwacji
z 13 stacji od 1784 do 2005 wskazuje, że najcieplejszym rokiem był 1941 a najcieplejszymi
dekadami 1930. i 1940. Najzimniejszą dekadą była 1810. (Vinther et al., 2006). Również
(Chylek et al., 2004) podają, że pomiary instrumentalne wskazują na znaczne i prędkie
ogrzanie wybrzeży Grenlandii w dekadzie lat 1920. Średnia roczna temperatura wzrosła
wtedy o 2 do 6oC w okresie krótszym niż 10 lat. Tak szybki wzrost temperatury, w czasie gdy
emisja CO2 do atmosfery była 9-krotnie niższa niż w r. 2003 (Marland et al., 2006), mówią o
naturalnej przyczynie tak potężnego ocieplenia. Po r. 1940 w rejonach przybrzeżnych
wystąpił długotrwały trend ochłodzenia. W latach 1950 – 2000 roczne temperatury
przybrzeżnych stacji obniżyły się od 1,2 do 1,8oC. Na najwyższym punkcie lądolodu
Grenlandii (Summit) średnia temperatura lata zmniejszała się z szybkością 2,2oC/dekadę od
początku pomiarów w r. 1987. To wskazuje, że zarówno rejony przybrzeżne Grenlandii jak i
jej wnętrze nie podlegają globalnemu ogrzewaniu klimatu. Jest to dokładnie przeciwnie niż
przewidują modele komputerowe.

autor: kwak, data nadania: 2008-12-05 11:53:05, suma postów tego autora: 1207

I ostatni

I ostatni fragment:"Ostatnio kierownictwo American Physical Society (APS), organizacji liczącej blisko 50 000
członków, zmieniło swoją dotychczasową opinię twierdząc, że znaczna część środowiska
naukowego nie zgadza się z głoszona przez IPCC hipotezą ogrzewania klimatu przez
człowieka. Jeszcze niedawno APS uznawało ją za „niepodważalną”. APS rozpoczęło na
swoim Forum internetowym publiczną debatę tej sprawy, publikując w czasopiśmie „Physics
and Society” pracę lorda Christophera Moncktona, byłego doradcy naukowego rządu
Margaret Thatcher (Monckton, 2008). Praca ta jest druzgocącą krytyką publikacji IPCC i
hipotetycznej winy człowieka za ocieplanie klimatu. Po jej publikacji lord Monckton
stwierdził: „I was dismayed to discovery that the IPCC’s 2001 and 2007 reports did not
devote chapters to the central ‘climate sensitivity’ question and did not explain in proper,
systematic detail the methods by which they evaluated it. When I began to investigate, it
seemed that the IPCC was deliberately concealing and obscuring its method”.

autor: kwak, data nadania: 2008-12-05 11:55:00, suma postów tego autora: 1207

lasy i ocieplenie

Nie tylko gada jak Gomułka (ręczna regulacja ceny żarówek, he he), ale i zwyczajnie łże.

Las, tropikalny, czy nie, nie produkuje wody, tylko las wodę zużywa. Rośliny rozkładają H2O na wodór, potrzebny im do syntezy związków pokarmowych, oraz tlen, który wydalają do atmosfery. Wie o tym każdy gimnazjalista. Szkoda że profesor nie wie :(

Po drugie lasy, tropikalne, a jeszcze bardziej borealne - iglaste, są bardzo ciemne. Dużo bardziej, niż łąki, pola uprawne, czy pustynie. Zatem posadzenie czy rozrost lasów, PODNOSI temperaturę na Ziemi, a nie ją obniża.

autor: pilaster, data nadania: 2008-12-05 14:06:45, suma postów tego autora: 147

Ekolodzy uważają

Ekolodzy uważają, że problemem jest CO2. Szkoda, że nie wiedzą iż były w historii ziemi czasy kiedy CO2 w atmosferze było 20 razy więcej niż obecnie. Były to jednocześnie czasy kiedy ziemia była rajem dla roślin i zwierząt.

Tak na prawdę nie chodzsi o środowisko. Chodzi o pieniądze. Na granty dla "ekologów" wydano w ciągu ostatnich setki milionów dolarów. A badania, które wykonują naukowcy sceptycznie odnoszący się do zagrożenia ociepleniem klimatu nie są finansowane. Znany jest przypadek kiedy norweski rząd odmówił finansowania badań kiedy dowiedział się, że badania dotyczą aspektów, które podważają obecną w mediach histerię z powodu ocieplenia klimatu.

autor: kwak, data nadania: 2008-12-05 15:11:23, suma postów tego autora: 1207

Czy ktoś pamięta

Grupa ekologów protestowała przeciw wykorzystaniu węgla energetyczngo. Do stałego repertuaru należą protesty przeciw energetyce jądrowej. Hydroenergetyka też jest na indeksie ruchów ekologicznych - wystarczy wspomnieć akcję "Tama tamie" w Polsce, albo protesty przeciw Zaporze Trzech Przełomów w Chinach.
A teraz pytanie:
Czy ktoś pamięta spektakularną akcję ekologów wymierzoną przeciw sektorowi naftowemu? Jakieś przykuwanie się do szybu naftowego? Blokowanie transportu ropy? Może coś przegapiłem?

autor: Andrzej_B, data nadania: 2008-12-05 16:26:24, suma postów tego autora: 145

Klimatologie psuje polityka

Korelacja jest porażająca. Osoba która o klimatologii nie ma żadnego pojęcia przyjmuje pewien dogmat w zależności od wyznawanych wartości. Otwarty, postępowiec, lewicowiec - raczej się skłoni ku wizji zagrozenia antropogenicznego ociepelnia. Konserwatysta, prawicowiec - wietrzy szwindel.

Zauważmy, że zarówno lewicowiec jak i prawicowiec może mieć taka sama wiedze z fizyki i geografii. Może mieć tak samo rozwiniętą paranoję, może być tak samo naiwny. Obiektywnie rzecz ujmując głosy powinny się rozkłądać po równo. A jest inaczej. Ciekawe.

Kiedyś wierzyłem w globalne ocieplenie, ale teraz sam już nie wiem. OBIE strony w dysksuji posługują się czesto argumentami wręcz żenującymi. Obu stronom można przypisać silne lobby. Obie strony wykazują misjonarski zapał. To źle wróży poszukiwaniu prawdy.

autor: Panek, data nadania: 2008-12-05 17:32:33, suma postów tego autora: 896

.

„Kraje rozwinięte jednak same nie udźwigną ciężaru takich działań hamujących, z kolei kraje rozwijające się nie chcą przystąpić do tej misji, która wymaga szeregu ograniczeń.”

Więc jak to sobie wyobrażają te tzw. kraje rozwinięte? Najpierw narobiły dziadostwa, złupiły kraje obecnie biedne będące koloniami tych bogatych i teraz chcą solidarnie dzielić się nieszczęściem?
W krajach biednych ludzie żyją krócej, jaki mogą mieć w tym interes, żeby jakieś spaślaki żyły jak najdłużej i to w dalszym ciągu kosztem ich wyrzeczeń?
Najpierw wyzywa się te biedne kraje od pogańskich, zacofanych by potem zmuszać je do rezygnacji z dążenia do minimalnego choćby dobrobytu? Wyjątkowe bydlactwo.
Tak się boją o swoją skórę ci o „wyższej technologii”? To przez ich chciwość są takie problemy, a teraz jeszcze chcą, by ci biedni poszli na dno a sami chcą ratować się ich kosztem tak jak ich kosztem się wzbogacili. Żałosna ta „cywilizacja białych”.

Jakie to ma znaczenie dla Golf Strom (nie mogę sobie przypomnieć w tej chwili, jaka to jest nazwa po polsku) co uchwalą ekolodzy lub fabrykanci? Jeżeli wytopią się nadmiernie lody na biegunach to zmniejszy się zasolenie oceanów, Golf Strom zwolni i Europa zamarznie. Nic wielkiego?
Prądy oceaniczne są dla Ziemi tym, czym arterie dla człowieka. Nieodpowiedzialna działalność człowieka wpędza Ziemię, która jest także żywym organizmem, w chorobę, nieuleczalną na wymiar życia ludzkiego chorobę.
Nie jest w najmniejszym stopniu ważne, co jakiś naukowiec powie czy co przemilczy. Ziemi jest to obojętne. Fakty są tu istotne, nie ich interpretacja.

Powszechnie twierdzi się, że ludzie żyją dłużej, ponieważ nastąpił rozwój medycyny. Przemilcza się fakt, że ludzie dzięki mniejszemu wysiłkowi fizycznemu i najadaniu się do syta żyją dłużej. Czy ktoś widział jakikolwiek tzw. lek bez działań ubocznych? Czy ktoś obliczył, ile osób zmarło na skutek szoku penicylinowego? Dlaczego tyle osób choruje na wątrobę i ma zaburzenia układu pokarmowego? Przecież nie z dobrego jedzenia!
Dlaczego każdy niemal uważa, że w sytuacji kryzysowej to on sam powinien przeżyć a jego sąsiad powinien umrzeć? I nie bierze pod uwagę, że sam też wiecznie żyć nie będzie?

Dlaczego zamiast zdjąć nogę z gazu wymagają nieopanowane młokosy, by wycinano drzewa przy drodze? Dla ludzi mieszkających poza miastem jest niezwykle ważne, że takie drzewa są, pomagają one zorientować się zimą w czasie zawiei i w nocy o przebiegu drogi. Nie wszędzie jeżdżą pługi bez przerwy i stoją słupki z odblaskami. Ale po to, by taki głupek mógł pognać bez ograniczeń raz do roku pozbawia się ludzi mieszkających na danym terenie od lat orientacji.

Poza tym czas zrozumieć: Ziemia NIE DOSTOSUJE SIĘ DO CZŁOWIEKA. Nigdy. Nie pomogą tu nowoczesne technologie i broń masowego rażenia.
To w interesie gatunku ludzkiego jest zrozumienie, jak funkcjonuje nasza planeta i dostosowanie się do tego, by gatunek ludzki przetrwał.
Czy naprawdę jest ktoś, komu się na serio wydaje, że jak wykończy florę i faunę to dostanie powtórkę z życia i będzie mógł zacząć jeszcze raz? W przyrodzie wszystko odchodzi bezpowrotnie. Na zawsze. Człowiek może sobie trochę tam pogrzebać w genach. Ale życia nie jest w stanie stworzyć. Potrafi jedynie jedną formę materii tzw. martwej przetworzyć w inną formę. Jeżeli spróbuje więcej, unicestwi się sam. I nikomu nie będzie go żal, bo nikogo już nie będzie.

autor: nana, data nadania: 2008-12-05 18:30:48, suma postów tego autora: 4653

Dobra, kwak,

bardzo przekonujące. Tylko wyjaśnij mi jedno: dlaczego jak byłem mały to o tej porze tarzałem się w śniegu a teraz temperatura sięga 10 stopni? Ekologiczny spisek? Goszystowska paranoja?

autor: Angka Leu, data nadania: 2008-12-05 23:03:18, suma postów tego autora: 3102

Angka Leu

A wedlug kronik za Jagiellonow pasano krowy cala zima, a pare wiekow wczesniej mozna bylo sucha noga zima przejsc do szwecji po lodzie.

autor: wojtas, data nadania: 2008-12-06 10:22:03, suma postów tego autora: 4863

Nie no,

wojtas, to Ty się z prawakami utożsamiasz już nawet w sprawach klimatycznych? ;)
A tak poważnie. Ta sroga zima zamrażająca Bałtyk była PO Jagiellonach a nie PRZED nimi. Wszystko to prawda, tylko że jest jedna bardzo istotna różnica - nigdy w historii zmiany nie działy się tak szybko, w ciągu życia jednego pokolenia. Interesowałem się kiedyś np. historią skandynawskich kolonii na Grenlandii - zmiana klimatu rozłożona była na kilka wieków. Tymczasem w naszych czasach 30 lat temu przeżyliśmy jeszcze "zimę stulecia". Jak jest w tej chwili wystarczy, że wyjrzysz za okno.

autor: Angka Leu, data nadania: 2008-12-06 14:29:28, suma postów tego autora: 3102

Jedno kłamstwo.

Ludzie od dziesięciu lat klimat Ziemi się ochładza!
(Tak, tak to jest fakt!!)
Dodatkowo Słońce jest nadzwyczaj spokojne(najniższa liczba Wolfa od ponad 500 lat!!!), co jak wiemy ma bezpośredni związek z naszym klimatem. (Dlaczego tak jest, tego nie wiemy. Ale fakt związku klimatu z aktywnością Słońca jest potwierdzony jednoznacznie)

Ktoś trafnie zauważył, że w historii Ziemi były okresy, gdy CO2 było 20-razy więcej. I wtedy rozwój życia na ziemi miał tak wielkie tempo rozwoju, że nigdy więcej tego już nie obserwowano.

Ponadto największą absorpcje CO2 , a co za tym idzie produkcję wolego tlenu realizują na naszej planecie oceany.
A nie tropikalne lasy , oraz, tundry. Ich udział jest wręcz znikomy. Budowanie więc teorii, że wycinanie lasów zmieni skład naszej atmosfery, oraz oblicze klimatu Ziemi nie ma najmniejszych podstaw. Czego zresztą jesteśmy świadkami. Wystarczy wyjrzeć za okno.

Kto też będzie odpowiadał, gdy takie ograniczenie produkcji CO2 stanie się dla świata katastrofą?
Oczywiście znowu zwykli obywatele.

Dlatego jestem całkowicie przekonany, że ta cała awantura o CO2, to następny sposób by wielkie koncerny energetyczne, oraz finansowe okradały bezkarnie ludzi z ich wolności i majątków.
I że to następny sposób, by nic nie robiąc mogli oni wszyscy obłowić się wręcz niemiłosiernie.


PRECZ Z DOMOROSŁYMI EKOLOGAMI !!!
I niedouczonymi dziennikarzami.






autor: dzeus, data nadania: 2008-12-06 15:41:22, suma postów tego autora: 1046

Ano właśnie,

Angka Leu zwrócił uwagę na kluczowy czynnik zmian - ich tempo. To, że klimat poszczególnych krajów/regionów nie jest na przestrzeni wieków stabilny, to oczywista sprawa w sytuacji, gdy Ziemia jest planetą żywą, dynamiczną. Więc opowieści, że na Grenlandii kiedyś było coś tam, są niewiele warte, bo jeśli analizujemy takie zjawiska w perspektywie np. pół tysiąca lat, to niemal w każdym miejscu globu było wówczas nieco inaczej niż obecnie. Natomiast dotychczas zmiany naturalne zachodziły wolno, przez stulecia, a nie w ciągu jednej czy dwóch dekad. Przy czym nie chodzi tylko o relacje "zimno - ciepło", lecz o ogólne rozchwianie klimatu. Wystarczy żyć z 30 lat, aby pamiętać, że gdy miało się 15 lat, to znacznie mniej było anomalii pogodowych (silne burze, tornada, długotrwałe ulewy czy susze), podobnie jak to, że pory roku były o wiele bardziej stabilne niż obecnie - zima była mroźna i śnieżna (mniej lub bardziej, ale zawsze), lato suche i gorące, wiosna łagodna i ciepła, a jesień do połowy słoneczna, a później deszczowa. A dziś mamy takie absurdy, jak 10 stopni Celsjusza w grudniu, gwałtowne przymrozki w kwietniu albo całkiem deszczowy lipiec. Pamiętam, że gdy byłem w podstawówce, to na słoneczne wczasy ludzie wybierali się w lipcu nad morze "w ciemno" pół roku wcześniej - dziś nie mamy nawet cienia pewności, czy będzie ciepło, czy wręcz przeciwnie, co roku jest to loteria nawet w typowo letnie miesiące.

autor: Durango 95, data nadania: 2008-12-06 18:44:29, suma postów tego autora: 3848

Ja w sprawie prawd banalnych...

dzeus:
"Dlatego jestem całkowicie przekonany, że ta cała awantura o CO2, to następny sposób by wielkie koncerny energetyczne, oraz finansowe okradały bezkarnie ludzi z ich wolności i majątków.
I że to następny sposób, by nic nie robiąc mogli oni wszyscy obłowić się wręcz niemiłosiernie.

PRECZ Z DOMOROSŁYMI EKOLOGAMI !!!
I niedouczonymi dziennikarzami."

A co mi po Twoim "całkowitym przekonaniu", domorosły obrońco majątków? PRECZ Z TOBĄ !!! ;-))

I po tym miłym i douczonym wstępie, do rzeczy.

Ochrona środowiska, ekologizm, to jak najbardziej roztropne działanie mające na celu przywrócić człowiekowi właściwe mu warunki bytowe, a więc czyste powietrze, wodę, pożywienie oraz naturalne dla tego gatunku otoczenie. I tylko idiota może być temu przeciwny. Niestety prawdą jest, że "zielone" rozwiązania nie należą do najwygodniejszych i nie sprzyjają ani systemowi gospodarczemu, ani wynaturzonym koncepcjom ludzkim o swoim dobrobycie(dobrostanie?). Wskutek tego wciąż wymyśla się różne patenty na to, by zjeść ciastaczko i mieć je nadal. Ograniczanie emisji CO2 stało się dość wygodnym, dającym możliwości polityczne i ekonomiczne substytutem realnej ochrony przyrody.

Należałoby się też przyjrzeć czy te europejskie limity nie służą po prostu temu, by zanieczyszczenia swoje "wyeksportować" na "przedmieścia" świata, nie rezygnując bynajmniej z korzyści z nich płynących...

Sam problem ocieplenia klimatu i wpływu na to zjawisko człowieka jest dość trudny do ogarnięcia, wciąż niedostatecznie zbadany, a ponadto silnie zideologizowany i skomercjalizowany. Ciężko więc przeciętnemu człowiekowi wyrobić sobie jasny, oparty na faktach pogląd w tym temacie. Nie jest to jednak aż tak istotne dla sprawy, jakby się mogło wydawać, bowiem zawsze możemy odnieść się do tego co jest nam znane i weryfikowalne. Chodzi mi o to, że emisji CO2 towarzyszy nieodłącznie wydzielanie całego szeregu *innych toksyn*, ponadto budowa i eksploatacja urządzeń o takich cechach "odbiera" przestrzeń przyrodzie. Co do tego, że tak się dzieje i że jest to szkodliwe nie ma wątpliwości. Temu więc można (i należy) z czystym sercem przeciwdziałać, a plany ograniczania CO2 prowadzą do tego niejako przy okazji, więc z pewnymi zastrzeżeniami można przyjąć, że jest to działalność pozytywna. Niestety technokratom(czy państwowym czy kapitalistycznym to bez znaczenia) znów udało się omotać ludzi i właściwy sens ochrony przyrody przekuli w fetysz CO2. Dla przykładu jedną z takich chorych wizji jest pomysł składowania skroplonego dwutlenku węgla w podziemnych złożach. To kolejna niebezpieczna i kosztowna tak finansowo jak i ekologicznie forma utrzymania wrogiego przyrodzie status quo.

Wyjaśnić muszę, że pisząc przyroda/natura nie myślę tylko i wyłącznie o lasach tropikalnych czy misiach koala, lecz o całej florze i faunie Ziemi, a zatem również, a może przede wszystkim :-) o człowieku.

autor: Miś_Bucharin, data nadania: 2008-12-06 19:29:54, suma postów tego autora: 3566

co wpis......

to większy ignorant naukowy...

zamiast adorować lekarzy-radiologow zalecam czytanie naukowcow.

pozdrawiam

autor: gonzor, data nadania: 2008-12-06 22:27:12, suma postów tego autora: 95

ignorant naukowy donosi, że u nas na wsi

już któryś rok z rzędu rolnicy mieli problem z zebraniem zbóż z pól, ponieważ bez przerwy padał deszcz. Krótkie momenty słoneczne nie były w stanie tego wyrównać i wielu rolników zebrało wilgotne ziarno, na pół spleśniałe, nadające się jedynie dla bydła, a właściwie dla kur, choć i te jedzą takie świństwo niechętnie. W moim najbliższym otoczeniu-powiedzmy w promieniu 20km- niektórzy rolnicy pozostawili zboże na polach niezebrane. Po prostu nie dało wjechać się kombajnem, ponieważ ziemia była za miękka. Od siebie z ogródka mogę dodać,że nawet marchewka się nie udała, bo było za mokro. Dla dyń i ogórków było za zimno. Ziemniaków cudem nie zeżarła zaraza, więc są niezłe, natomiast pietruszka rośnie mi do dziś wspaniale ciesząc oko soczystą zielenią naci. Fasola po wzejściu nie rosła bardzo długo, dopiero w końcu sierpnia poszła w górę i mogłam zebrać jej trochę dopiero we wrześniu. Kapusta też nie zawijała się jak zwykle i główki są luźne i mniejsze niż normalnie. Nawet trawa, którą musieliśmy zwykle kosić wielokrotnie w ciągu lata, nie rosła tak szybko jak poprzednio. Na wiosnę nie było "orkiestr owadzich" w mirabelkach, które u nas kwitną jako pierwsze. Śliwek węgierek nie było w tym roku w naszej okolicy w ogóle. Obrodziły tylko jabłka, ale tych za to nie było wcale w poprzednich latach. Wiadomo,że dla niektórych to śmieszne, co piszę, bo oni obejrzą w tv gotowanie na ekranie i od tego są najedzeni. Albo pójdą do supermarketu i tam kupią groszek, który jak wiadomo w supermarkecie rośnie. Taki gatunek gotowy już w puszkach. Niech żyje po(d)stęp!?

autor: nana, data nadania: 2008-12-07 11:38:38, suma postów tego autora: 4653

...

Nobel kwakowi się należy!!!I innym nieszablonowym znawcom tematu. Dzięki za uświadomienie mnie przeciętnego mieszkańca naszego globu że to wszystko jest zwykłym podstępem ekologów którzy chcą się zemścić za to że przeminęła dynastia Jagiellonów

autor: lewebierki, data nadania: 2008-12-07 20:32:25, suma postów tego autora: 10

Angka, Durango

Sadze, ze tempo zmian nalezaloby raczej ocenic naukowo, a nie na przypominaniu sobie kiedy snieg padal pare lat temu. Bo np. czytalem, ze pomiedzy 1700 a 1800 skoki tempratury byly o wiele silniejsze, niz obecnie (bodajze 0,6 stopnia C w skali kilkudziesieciu lat).

No, ale coz, niedlugo przyjdzie mi zmienic ton, bo moi mocodawcy z PiSu ostatnio zainteresowali sie ekologia i pewnie wysla nowe wytyczne ;-)))

autor: wojtas, data nadania: 2008-12-07 20:38:45, suma postów tego autora: 4863

Wojtas,

a gdzie to czytałeś? Bo ja z kolei czytałem, że regularne pomiary temperatury prowadzone są dopiero od XIX w.
Co istotniejsze. Wybacz mentorski ton ale staram się wystrzegać dwóch rzeczy: po pierwsze - politycznej poprawności, po drugie jednak - uzależniania się od przeciwnika (w tym sensie, że muszę zajmować stanowisko zawsze przeciwne do jego).

autor: Angka Leu, data nadania: 2008-12-07 20:55:42, suma postów tego autora: 3102

Wojtas

Problem w tym, że w 1700 r. nie mogło być pomiarów temperatury w skali Celsjusza, bo jej twórca jeszcze nie przyszedł na świat (a opracował ją w latach jakoś 40. XVIII w.). Skalę Fahrenheita po raz pierwszy zastosowano w kilka lat po 1700 r., a lord Kelvin to już w ogóle wiek XIX.

W ogóle byłoby dobrze, gdybyś w swoich wywodach o ekologii i klimacie, gdzie lubisz powoływać się na "poważne naukowe opracowania" chociaż raz przywołał konkretnych autorów, tytuły prac itp.

autor: _Michal_, data nadania: 2008-12-08 03:28:42, suma postów tego autora: 4409

Angka Leu, Michal

Angka Leu: Sorry, ale kompletnie nie rozumiem zarzutu, jakobym dzialal na zasadzie prostego sprzeciwiania sie pogladom osob, ktore nie lubie. Na dobra sprawe, to akurat te nurty lewicy w Polsce, ktore cenie sa dosc silnie ekologiczne, z kolei np. nie trawie zupelnie calego pisarstwa takiego np. forumowego westa, czy Luke, a oni akurat maja w tej kwestii podobne zdanie co i ja.

Michal jestes po prostu nieuczciwy, bo tak sie sklada, ze kilkakrotnie poruszalem tu temat ocieplenia klimatu i conajmniej kilkakrotnie powolywalem sie na konkretne źródła, gdzie o czyms tam czytalem. O pomiarach temparatury miedzy 1700-1800 czytalem po prostu "gdzies", dlatego tez nie podalem zrodla, ale o ile mnie pamiec nie myli dane z lat poczawszy od roku 1700 podal Jaworski w "Polityce".

Zakladam tez, ze koniecznie chcesz poznac zdanie kogokolwiek z tytulem naukowym, kto odrzuca teze o wplywie czlowieka na globalne ocieplenie. Mam nadzieje wiec ze ci dwaj osobnicy moga byc? http://en.wikipedia.org/wiki/Richard_Lindzen
http://en.wikipedia.org/wiki/Roy_Spencer_(scientist)

Obaj maja pare ciekawych rzeczy do powiedzenia na temat poznanskiej konferencji:

----------------

Dokument na temat zmian klimatycznych wydany przez IPCC, na który powołują się uczestnicy konferencji poznańskiej, został zmanipulowany - twierdzą klimatolog z Massachusetts Institute of Technology, profesor nauk atmosferycznych z NASA i dyrektor Natural Resources Stewardship Programme w rozmowie z Tomaszem Pompowskim.

Zobacz także:

Anna Gwozdowska: Tylko nieprzetarte szlaki są ciekawe
Zmiany klimatyczne stały się w ostatnich dniach w Polsce najczęstszym tematem debat. W Poznaniu trwa konferencja Organizacji Narodów Zjednoczonych. Jej uczestnicy sugerują, że w niedługiej perspektywie czeka nas katastrofa spowodowana brakiem wody i nadmiarem dwutlenku węgla. Polska - jak mówił premier Tusk - zobowiązała się nawet do redukcji emisji tego gazu o 20 proc. do 2020 roku. Jednak światowej sławy naukowcy, specjaliści klimatolodzy, którzy wzięli udział w dyskusji "Forum Autorów", twierdzą, że człowiek ma minimalny, wręcz niezauważalny wpływ na zmianę klimatu.

Skąd biorą się zmiany pogodowe, których jesteśmy świadkami?

Richard Lindzen: Proszę zauważyć, że nie można mówić o zmianach w skali globalnej. Z badań naukowych wiemy, że inne są wahania temperatur we wschodniej Azji, a inne w centralnych regionach Ameryki Południowej.
Roy Spencer: Z oświadczenia IPCC, Międzynarodowej Organizacji na rzecz Zmiany Klimatu, które cytowane jest przez zwolenników teorii ocieplenia klimatu, wynika, że zmiany pogodowe spowodowane są głównie przez człowieka. Ja jestem przekonany, że przyczyny są naturalne. Satelitarna obserwacja Ziemi dowodzi, że naturalne wahanie klimatu, nazywane Oscylacją Dekadową Pacyfiku, powoduje tylko nieznaczną zmianę w globalnej pokrywie chmur. Jeśli okaże się to prawdą, być może wyjaśni to przyczynę ocieplenia, jakie widzieliśmy w ostatnim stuleciu. Mówimy jednak o dziesiętnych częściach stopnia Celsjusza.
Timothy Ball: Nauka wie na ten temat bardzo mało. Wciąż każdą zmianę obserwujemy i opisujemy. Moim zdaniem za wcześnie na wnioski.

Jednak wielu naukowców twierdzi, że przyczyną zmian klimatycznych jest efekt cieplarniany.

Ball: "Efekt cieplarniany" to termin, który niczego nie wyjaśnia i wprowadza w błąd. Mówi się bowiem o odparowywaniu wody do atmosfery. Następnie jej ochłodzeniu i opadzie tej wody w postaci deszczu. Taki model służy przepowiadaniu zmian pogodowych obecnym zwolennikom teorii ocieplenia. Jednak ma on wiele wad. Jedną z nich jest założenie, że do atmosfery paruje stała ilość wody. Tymczasem w każdych warunkach jest to zmienna. Jak wspominał prof. Spencer, satelity pokazują, że pokrywa chmur zwiększyła się w ciągu ostatnich kilku dekad.
Spencer: Nie mamy prawie żadnej wiedzy o tym, co dzieje się w wyższych partiach atmosfery. Nie wiemy, ile ciepła się gromadzi, a ile przedostaje się na Ziemię. Entuzjaści teorii ocieplenia spowodowanej działaniem człowieka nie biorą pod uwagę geotermalnego ciepła z wulkanów. Wykorzystują niewiedzę, by realizować swoje cele.

Nadmierne uprzemysłowienie nie jest przyczyną nienotowanego wcześniej wzrostu temperatury?

Spencer: Mamy dane, które wskazują, iż w okresie powojennym, pomiędzy 1946 a 1977 rokiem, kiedy miało miejsce największe uprzemysłowienie, temperatura spadała. Zatem dymiące kominy nie mają nic wspólnego ze wzrostem temperatury. Klimat jest dużo mniej czuły na zanieczyszczenia, niż sugeruje to dokument IPCC.
Lindzen: Emisji dwutlenku węgla przypisywane jest szkodliwe działanie. Lód z Antarktyki, w którym uwięzione są bąbelki gazu, przez prawie 160 tys. lat jest najmocniejszym argumentem, który ma uzasadniać, iż dwutlenek węgla jest gazem ocieplającym atmosferę. Jednak z grubej, kilkumetrowej warstwy lodowej trudno jest wyczytać coś konkretnego. Inaczej mówiąc, jesteśmy skazani na domysły. Warto też zauważyć, że w obecnej teorii nie liczy się poziom CO2, ale raczej wpływ gazów cieplarnianych na klimat. Nawet jeśli będziemy przypisywać ocieplenie ostatniego wieku wytworzonym przez człowieka gazom cieplarnianym, choć nie mamy do tego żadnych naukowych podstaw, to ocieplenie to stanowi zaledwie jedną szóstą tego, co modele zwolenników obecnej alarmistycznej teorii. Uprzemysłowienie nie odgrywa żadnej roli.
Ball: Poważnie się zastanawiam, czy nie stanąć w obronie roślin, którym w końcu zabraknie CO2, jeśli zredukujemy jego emisję jeszcze parę razy. To oczywiście żart. Ale żartem jest też twierdzenie o udowodnieniu szkodliwego wpływu CO2 na klimat. Zakwestionowałem tę hipotezę wraz z innymi naukowcami około 40 lat temu. Wtedy to szwedzki dziennikarz sugerował, że emisja CO2 może być przyczyną upałów. Jednak dziś mamy zupełnie inny problem.

Na czym on polega?

Ball: Według badaczy z National Climatic Data Center ten rok będzie najzimniejszy od 1997 r. Tak wskazuje analiza temperatur pierwszych dziesięciu miesięcy. Zwiększa się globalna pokrywa lodu. W październiku w porównaniu z zeszłym rokiem wynosiła niemal 100 tys. km kwadratowych więcej. A temperatury na Antarktyce są wyjątkowo niskie.

To jaki jest najważniejszy błąd w teorii globalnego ocieplenia?

Spencer: To bardzo dobre pytanie. Myślę, że naukowcy błędnie sądzą, że grubość pokrywy chmur jest zawsze taka sama.
Ball: Proszę zauważyć, że obecna teoria nie ma wiele wspólnego z nauką. Niektóre założenia były obserwacjami naukowców, ale zostały wyrwane z kontekstu i dziś nic nie znaczą. Poza tym, która teoria może być prawdziwa, skoro nie poddaje się naukowej weryfikacji?

Jak rozumiem, nadal trwa dyskusja na ten temat?

Ball: Nie ma już żadnej dyskusji, bowiem powstał dokument, na podstawie którego ONZ narzuca konkretną politykę najczęściej biednym państwom takim jak Polska czy Kenia. Słusznie protestuje przeciwko temu prezydent waszego sąsiedniego kraju Václav Klaus. On doskonale rozumie, że tu chodzi o propagandę i wykorzystanie ekonomiczne słabszych w imię błędnej hipotezy. Tylko tak w ostateczności można traktować niektóre twierdzenia entuzjastów teorii ocieplenia. Gdyby poddane były one naukowej weryfikacji, musiałaby czekać tak samo długo na potwierdzenia jak teoria względności Alberta Einsteina. Przecież jak dotąd nie stała się ona prawem, jak prawo powszechnego ciążenia sir Izaaka Newtona.
Lindsen: Niestety, by bronić swoich tez, zwolennicy ocieplenia, w tym także ONZ, uciekają się do nieczystych chwytów. Każdy z nas jest ich ofiarą. Gdy podpisywaliśmy dokument IPCC, wyglądał inaczej. A ostateczna wersja była podkręcona, by wzbudzić strach przed niechybną katastrofą z powodu rzekomego ocieplenia.
Spencer: IPCC jest ciałem politycznym, a nie zespołem naukowym. Dysponują ogromnym budżetem. Są bardzo wpływowi, bo po ich stronie stanęło wielu polityków i biurokratów. Wiem, że jest wielu naukowców, którzy nie zgadzają się z oświadczeniem IPCC i polityką rządów, ale z obawy o to, że staną się ofiarą ataków medialnych, nie wypowiadają się na ten temat.

Ataków?

Ball: Wszyscy jesteśmy pod obstrzałem mediów. Ukazują się najdziwniejsze kłamstwa na nasz temat. Nie warto o nich jednak mówić, by nie rozsiewać atmosfery strachu. Ale wszyscy, którzy staną przeciwko tej manipulacji, muszą wiedzieć, że druga strona zadaje bolesne ciosy.

Dlaczego nie ma debaty naukowej?

Lindzen: Teoria ocieplenia klimatu stała się religią. Przypomina trochę pogański animizm. To przypadek, w którym fanatycy religijni wykorzystują politykę. Korzystają z braków wiedzy naukowej ludzi i posługują się strachem, jak to świetnie ujął Michael Crichton w swojej powieści "Stan strachu". Chodzi w tym wszystkim o to, by przerażeni wizją apokaliptycznej katastrofy ludzie sami decydowali się na zwiększenie wydatków na politykę przeciwdziałania ociepleniu.
Spencer: Dodałbym, że dziś jest to kwestia tysięcy miejsc pracy. To olbrzymia administracja państwowa, z której działalności żyją różne firmy.
Ball: W ubiegłym roku firma Ala Gore'a General Investment Management zarobiła na pośrednictwie sprzedaży kredytów CO2 ponad 50 mln dolarów.

Ale film Gore'a "Niewygodna prawda" bywa traktowany jako pomoc dydaktyczna. A jego książka na ten temat jest bestsellerem.
Spencer: Ten film nie ma nic wspólnego z nauką - tak bym najłagodniej go ocenił.
Ball: Nazajutrz po przyznaniu Gore'owi Nagrody Nobla sąd w Wielkiej Brytanii wydał bezprecedensowy wyrok. Na wniosek ojca, którego dziecko było zmuszone do oglądania w szkole tego filmu, uznał, że jest to materiał propagandowy. Zobowiązał szkoły do przygotowania specjalnej broszury, która ma być wręczana dzieciom. Naukowcy brytyjscy objaśniają w niej dziewięć poważnych błędów teorii ocieplenia, jakie upowszechnia ten film. O najważniejszych już tu mówiliśmy: rzekoma szkodliwość CO2 czy wpływ człowieka na zmianę klimatu.

autor: wojtas, data nadania: 2008-12-08 16:21:21, suma postów tego autora: 4863

Wojtas

Twój pogląd na kwestie związane ze zmianami klimatu znałem, akurat te posty, w których powoływałeś się na te źródła jakoś mi umknęły - zapamiętałem tylko słynną petycję przeciwników IPCC, wśród której mniejszość miała jakikolwiek dorobek naukowy w sprawach klimatycznych (nie twierdzę, że nie wolno im się wypowiadać publicznie - po prostu nie muszą być autorytetami). Dzięki za wklejkę i inne informacje, mówią same za siebie. Człowiek, który de facto odrzuca istnienie jakichkolwiek długofalowych trendów (Lindzen w początku wywiadu) jest zupełnie niepoważny jako naukowiec.

Z kolei Jaworowski to już w ogóle ewenement - facet, który na serio twierdzi, że kilkudziesięcioletni trend zwyżki temperatury w przeliczeniu na rok odwrócił się przez wzrost temp. w ciągu miesiąca, a do "literatury przedmiotu" zalicza artykuł... Gadomskiego z Wybiórczej ito nawet nie o klimacie, tylko o "micie kryzysu żywnościowego" (sic!).


Jeszcze jedno: nie chodziło mi o skalę wpływu gospodarki człowieka na zmiany klimatu, tylko w ogóle samo istnienie trendu zmian klimatycznych w kierunku ocieplenia i związek zwiększonej obecności dwutlenku węgla z tym zjawiskiem. Nawet gdyby okazało się, że "cywilizacyjna" emisja CO2 wpływa na ocieplenie klimatu w niewielkim stopniu to uważam, że warto by ten czynnik zmniejszyć.

autor: _Michal_, data nadania: 2008-12-08 23:49:39, suma postów tego autora: 4409

MIchal

Serio nie rozumiem coz niepowaznego jako naukowiec powiedzial Lindzen. Badz to badz powazny naukowiec. Zwroc uwage jakie farmazony z kolei plecie Sadowski:
"Fale upałów wywołałyby poważne problemy zdrowotne u mieszkańców strefy umiarkowanej, w której my żyjemy," - a wiec sugeruje, ze np. w obszarze srodziemnomorskim w ogole ludzie sa trapieni chorobami i nie da sie tam zyc.

"
Osobiście jestem skłonny uznać, że to człowiek jest bardziej odpowiedzialny za niekorzystne zmiany klimatu, chociaż nie potrafiłbym tego udowodnić" - to juz w ogole smiech na sali, tez mi "naukowiec"!
-----------------
Generalnie o co mi chodzi. Ja nie przesadzam jak jest, bo po prostu za debata na temat globalnego ocieplenie stoja zbyt rozne interesy po obu stronach, zeby miec do czynienia z realna, naukowa debata. Natomiast mysle, ze obalilem teorie, wedle ktorej "wszyscy powazni naukowcy" juz dawno zgodzili sie, ze globalne ocieplenie spowodowane przez czlowieka to fakt. Otoz w srodowisku naukowym nadal trwa debata. I marze otym, zeby czynniki polityczne i ekonomiczne nie miala na nia wplywu.

autor: wojtas, data nadania: 2008-12-09 09:37:52, suma postów tego autora: 4863

Dwa przykłady

Histerycy CO2.
Sporządzają modele, które są niedokładne, źle uwarunkowane itp i na ich podsatwie sporządzają kategoryczne wnioski. Jakaś grupa naukowców wprowadziła program badawczy "Demokles" (od miecza Demokesa). Jeśli w nazwie programu badawczego jest zawarte rozstrzygniecie hipotezy, którą ten program ma badać, to ja wymiękam.

Postawa cool rodem z UPR
Oglądałem filmik uprowców. Facet powiedział ni mniej ni więcej coś w rodzaju: "im cieplej, tym lepiej. To zimna się powinni ludzie obawiać, a nie ciepła". Człowiek nie zastanowił się nad licznymi zależnościami, np. wpływem globalnie wyższej temperatury na lokalne ochłodzenie Europy w wyniku zaburzenia Prądu Zatokowego. Taka nonszalacja cechuje typowych mędrków-sceptyków. Argumenty z kostką lodu wrzuconą do szklanki, znikomością człowieka wobec Ziemi itp.

Jedni warci drugich. Cięzko się połapać w tej walce.

autor: Panek, data nadania: 2008-12-09 20:58:54, suma postów tego autora: 896

Wojtas

Marzenie, aby debata dotycząca podjęcia działań mających olbrzymi wpływ na stosunki gospodarcze i polityczne była wolna od nacisków jest chyba nierealne, ale zgadzam się, że mimo to należy dążyć do jej rzetelności. Fakt, nie wszystkie wystąpienia zwolenników teorii globalnego ocieplenia i jej antropogenicznych przyczyn ten warunek spełniają, zwł. środowisko Gore'a (które nawiasem mówiąc podczepiło się pod wcześniej badany temat, niczego nie "wymyślając") posługuje się często histerią i komiksowymi uproszczeniami. Z kolei Sadowski robi wrażenie kogoś, kto z grubsza zapoznał się ze stanem dyskusji na ten temat, ale ani nie ma własnego zdania, ani nie przeprowadzał jakichś własnych badań (w sumie najciekawszy fragment wywiadu z nim to wątek wyższości UE nad Polską w rozmowach o stanie przygotowania polskiej gospodarki do wdrażania pakietu.

Ale druga strona... czasami ręce opadają.

Pierwsza odpowiedź Lidzena na pytanie dziennikarki świadczy albo o zerowym warsztacie, albo - co prędzej bym podejrzewał - chęci celowego zmanipulowania od samego początku, z założeniem, że ciemni czytelnicy to kupią.

"Proszę zauważyć, że nie można mówić o zmianach w skali globalnej. Z badań naukowych wiemy, że inne są wahania temperatur we wschodniej Azji, a inne w centralnych regionach Ameryki Południowej."

Litości, dla każdego, kto kiedykolwiek w życiu prowadził jakiekolwiek badania naukowe to totalna bzdura. Zawsze i wszędzie mierząc cokolwiek na danym wycinku czasu możemy wyodrębnić trend lub trendy i okresowe wahania. Oczywiście, zarówno mierniki jak i przedziały mogą być lepsze lub gorsze, mierzona wielkość większy lub mniejszy wpływ na badanie zjawisko, nie mówiąc już o konstruowaniu hipotez, ale żeby tak w ogóle podważać występowanie trendów w ogóle to jakiś nonsens. W ten sposób można "udowodnić" wszystko - i nic zarazem. Innym cymesem są uwagi o dwutlenku węgla, którego może zabraknąć (a co wydychamy?) i który "nie jest taki szkodliwy, bo dla roślin jest pożyteczny" (tak jakby ta sama substancja w różnym natężeniu, zestawiona z różną kombinacją innych i w różnych warunkach zewnętrznych nie mogła być raz czymś pożytecznym a innym razem trucizną).


Natomiast niekwestionowanym mistrzem manipulacji pozostanie dla mnie przywołany przez Ciebie i zaproszony do publikacji w "Polityce" Jaworowski. Facet bez żenady potrafi raz wziąć pomiary temperatury z przedziału 20 lat i terenu "kontynentalnych" Stanów (bez Hawajów etc.) i wciskać, że to światowy trend przez całe stulecie, gdzie indziej powołać się na zestawienia temperatur obecnych z 1750 r. (w ilu punktach świata dokonywano wówczas takich pomiarów?). Inną ulubioną zagrywką Jaworowskiego jest odwołanie się do EPIZODYCZNEGO wydarzenia (np. w tym roku w Bagdadzie spadł śnieg) w celu udowodnienia... STAŁEGO trendu ochłodzenia. O swobodnych podmiankach rocznych przeliczników stopni/miesiąc i odchyleń miesięcznych w stopniach już mówiłem.

autor: _Michal_, data nadania: 2008-12-10 02:07:15, suma postów tego autora: 4409

Inna sprawa

Jaworowskiemu nie sposób odmówić swoiście pojmowanej konsekwencji, czy jak kto woli uporu. Tak jak ponad 20 lat temu zaniżał rozmiary Czarnobyla, tak robi to teraz. I jest tak samo "wiarygodny".

autor: _Michal_, data nadania: 2008-12-10 02:15:32, suma postów tego autora: 4409

Michal

1) Odnosnie Jaworowskiego. Po pierwsze nie mam pojecia skad wziales ta kwestie manipulacji danymi co do pomiaru tempratury przez Jaworowskiego. W znanych mi jego artykulach np. tutaj: http://archiwum.wiz.pl/1998/98051700.asp, czy wspomnianym w Polityce: http://www.polityka.pl/idzie-zimno/Text01,936,251186,18/ nie przeczytalem nic takiego. Zamiast tego Jaworowski podaje z kilkadziesiat roznych danych i globalnych i lokalnych, wiec obawiam sie, ze wyrywasz cos w ogole z kontekstu. Jesli ktos powoluje sie na KILKADZIESIAT zjawisk i danych to robienie mu zarzutu, ze wsrod nich jest jedno epizodyczne swiadczy o skrajnie zlej woli.
Po drugie - Jaworowski jest chyba najbardziej predystynowana w Polsce osoba do wypowiadania sie na temat skutkow Czarnobyla, a ty Michal, ani ja nie mamy zadnej wiedzy, zeby w ogole moc podjac krytyke jego pogladow w tej kwestii. Nie masz zadnych podstaw twierdzic, ze pomniejsza rozmiary Czarnobyla.
Po trzecie - Obaj jako humanisci maja tak naprawde nikla wiedze na wspomnany temat i nie mozemy rownac sie z naukowcami zajmujacymi sie tym tematem. Mozemy sobie tylko czytac popularnonaukowe opracowania i myslec ze jestesmy madrzy. Dlatego ja tez nie przesadzam jak jest. Zbijam natomiast Twoj argument, jakoby efekt cieplarniany zostal juz dawno udowodniony. Otoz nie jest i w srodowisku naukowym nadal toczy sie powazna debata. Zajrzyj tutaj: http://www.polityka.pl/goraco-o-zimnie/Lead33,1750,256665,18/
Kilku naukowcow odpowiedzialo Jaworowskiemu,a ten z kolei odpowiedzial im. Oczywiscie nie mamy mozliwosci stwierdzic, ktora strona ma racje, ale...zauwaz, ze oni tez stwierdzaja , ze wplyw czlowieka na efekt cieplarniany a nawet CO2 na tenze nie ma podstaw naukowych i nie zostal udowodniony, a druga strona falszuje dane nieustannie.
Po czwarte: czy wiedziales, ze np. "w ciągu ostatnich 10 lat dotacje na badania nad ocieplaniem klimatu dla zwolenników tezy o niszczycielskiej sile cywilizacji wyniosły około 50 miliardów dolarów. W tym czasie ich oponenci otrzymali zaledwie 9,5 miliona dolarów, co stanowi 0,02 proc. pierwszej kwoty."? Nie mamy mozlwosci werfyikacji tych danych, ale to chyba Ty uparcie kiedys twierdziles, ze jest dokladnie odwrotnie.
2) Co do Lidzena. Kolejny raz przypominam, ze jestesmy humanistami, co nakazuje ogromna ostroznosc w krytyce chociazby metodologicznej. Tak sie kslada ze tez prowadzilem badania i tez co-nieam sie na metodologii (aczkolwiek nauk spolecznych). I jakos zawsze uczono mnie, ze co prawda mozna usrednic globalnie kazde mozliwe zjawisko (Lidzen przeciez tego nie wyklucza!!!), ale juz na poziomie opisu zjawiska podanie usrednionych danych bez sprawdzenia tendencji wewnatrz swiadczy w najlepszym wypadku o lenistwie. I o to dokladnie temu naukowcowi chodzi, a Ty sie znowu ze zla wola czepiles czegos, zeby tylko miec punkt zaczepienia. Innymi slowy: jesli mamy jakas mala zmiane, dajmy na to, wzrostu religijnosci katolikow i wyjdzie, ze na calym swiecie 0,6% katolikow czesciej chodzi na msze sw. to oczywiscie mozemy podac te dane. Ale co one mowia? Ono nic. Warto sprawdzic rozne krostabulacje wedle obszarow geograficznych, plci itp. No i jesli wyjdzie, ze nie ma zadnej istotnosci pomiedzy tymi zmiennymi, to mozemy wowczas triumfalnie/lub tez z zalem napisac, ze 0,6% katolikow chodzi czesciej do kosciola. Ale...jesli np. okaze sie, ze 50% katolikow w Europie przestalo chodzic do kosciola, a 25% katolikow w Ameryce Lacinskiej chodzi znacznie czesciej, to warto podac chyba te wlasnie informacje, poniewaz wypadkowe 0,6% NIE ZNACZY NIC. Analogicznie o to , jak rozumiem, chodzilo Lidzenowi. Gdyby wzrost temperatury byl rownomierny i mniej-wiecej wszedzie wzrosl o te 0.6stopnia to OK. Ale jesli np. w jednych rejonach od kilkudziesieciu lat nieustannie spada i taki jest tam TREND, a z kolei w innych nieustannie rosnie, to podawanie ogolnego, wypadkowego trendu 0,6 nie oznacza dokladnie NIC.

autor: wojtas, data nadania: 2008-12-11 10:41:48, suma postów tego autora: 4863

Wojtas

Nie przeczę, że trwa debata i jestem jej zdecydowanym zwolennikiem. Na użytek tej dyskusji skomentowałem ten wycinek debaty, który miał miejsce właśnie w "Polityce". Otóż stosowaną przez Jaworowskiego i skrytykowaną zresztą przez jego polemistów metodą zbijania argumentów jest wzięcie pod lupę JEDNEGO wyniku z jakiegoś punktu w czasie i przestrzeni (np. zimą 2007 w Sin-hu-ja spadł śnieg - to mój żart, ale pod linkiem z pierwszego tekstu Jaworowskiego znajdziesz takie przykłady z Chin). Otóż to, że w danym punkcie w jakimś momencie spadł śnieg nie mówi nic o TRENDZIE w tym miejscu - trzeba by zbadać zróżnicowanie temperatur w jakimś PRZEDZIALE czasowym. Innym problemem jest właśnie to konstruowanie przez niego przedziałów tak, by odpowiadały tezom - sorewicz, ale jak ktoś raz podaje przedział dla bodaj 20 lat i "kontynentalnych" USA (przykład napiętnowany przez krytyków Jaworowskiego) a innym razem powołuje się na "temperatury globalne" od 1750 r. (to już fałszerstwo na całego - to było zaledwie 8 lat od zaproponowania przez Celsjusza jego skali temperatury i nie była ona stosowana "na całym globie"), to mam prawo przynajmniej do wątpliwości co do ogólnej (za)wartości jego wywodów?

autor: _Michal_, data nadania: 2008-12-16 20:47:11, suma postów tego autora: 4409

Wojtas c.d.

Tak się składa, że WSZYSCY spośród naukowców, którzy odpowiedzieli Jaworowskiemu w tamtej wymianie zdań, zgadzają się z teorią globalnego ocieplenia. Różnice między nimi dotyczą udziału CO2 a przede wszystkim antropogenicznej emisji tegoż gazu w tym zjawisku. Jeśli chodzi o finansowanie, przypuszczam, iż bierze się to z faktu dotowania i subwencjonowania organizacji ekologicznych, takze tych zajmujących się klimatem, przez państwowe czy unijne fundusze. Jeśli jesteś tak czuły na tym punkcie, warto, abyś zwrócił uwagę na sponsorów książeczki Vaclava Klausa o "klimatycznych kłamstwach". Tak, tak - to Łukoil.

Jeśli tylko ktoś mający w owym czasie kompetencje Jaworowskiego może oceniać jego działania z okresu Czarnobyla, to odbierałoby nam wszystkim praco oceny Balcerowicza, Tuska czy Busha. Jeszcze gorzej, bo oni co by nie mówić przynajmniej mieli jakiś demokratyczny mandat, a Jaworowskiego wysłali na odcinek komisarze Jaruzelskiego.

autor: _Michal_, data nadania: 2008-12-16 21:06:37, suma postów tego autora: 4409

Dodaj komentarz