więc banki nie podlegają rządowi i mogą robić co im się podoba?
Generalnie banki komercyjne, podobnie jak i wszystkie podmioty gospodarcze, "podlegają" prawu, ale nie w tym rzecz.
Otóż w tym przypadku gubernator zakazał SWOIM PODWŁADNYM z publicznych instytucji stanowych zawierania kontraktów z BoA.
to swoją drogą taki demokratyczny chicagowski mainstream - interwencjonizm i socjal zmieszany z ekspansjonizmem (jako kongresmen poparł atak na Irak) i niesłychanym nawet jak na tamte środowisko nepotyzmem.
Ma też przeciwko sobie niemal całą, zdominowaną przez kolegów-demokratów, legislaturę i, co gorsza, burmistrza Chicago. Możliwe, że w przyszłym roku legislatura postawi go w stan oskarżenia.
Choć popieram jego obecną decyzję nie sądzę, aby wyszedł z czymś takim, gdyby miał silniejszą pozycję
Dzięki za info. Pełna zgoda zarówno co do materialnej słuszności samej decyzji, jak i jej motywów. Wychodzi na to, że "mainstreamowi" (aż za bardzo) politycy w tzw. rozwiniętych demokracjach podejmują takie prospołeczne decyzje parę kroków przed (politycznym) szafotem :-)
Swoją drogą ciekawe, co się z gościem działo w czasie wojny Clintona z Serbią. Domyślam się, że pewnie był za - ale przy takim, a nie innym backgroundzie etniczno-kulturowym to byłaby jakaś schizofrenia...
Może nie wszystkich determinuje "etniczno-kulturowy background"? Poza tym skąd wiesz, że ma KULTUROWY background serbski? (Etniczny ma "po ojcu".) Przecież to członek establishmentu, wychowany w rodzinie amerykańskiej klasy średniej. I to jest jego "background".
Jak widać zasady etnopluralizmu nie wszędzie dają się stosować.
Zaś roztrząsanie czyichś motywów postępowania w kontekście pochodzenia etnicznego (przy braku innych informacji) ociera się o rasizm, chociaż jestem pełna nadziei, że w Twoim przypadku to ostatnie nie wchodzi w grę.
oczywiście, gdybym pierwszy raz usłyszał nazwisko Prokofiew, to nie miałbym prawa domyślać się rosyjskich cech jego muzyki, bo to byłby etnopluralizm i rasizm:)
Wskaż mi proszę japońskie cechy myśli Fukuyamy, ot na przykład w "Końcu historii". To tak, jak mówienie, że tortury w Abu Ghraib miały polski charakter, a odpowiedzialna za nie jest "Polka" (generał Janis Karpinski), albo, że Bauman ma schizofrenię (określenie Michała), bo podpisuje petycje przeciwko izraelskiej okupacji terytoriów palestyńskich.
Ty to pewnie starym endeckim wzorem doszukałbyś się u Tuwima artykulacji żydowskiego interesu narodowego.
Kurcze, trochę poskrobać i dość szybko wyłazi gdzie naprawdę Moczar się reaktywuje.
wydaje mi się, że się czepiasz! przecież to są te ożywcze dla teorii sprzeczności, dziury, zwykłe idiotyzmy i ideologiczne banialuki... dzięki nim rysuje się zupełnie niesprzeczna koncepcja ładu społecznego, którego wyrazem może być hasło młodzieży etnopluralistycznej "polska dla polaków" (dopełnienie innego znanego sloganu: "syjoniści do syjamu"), czyli każdy powinien znać swoje miejsce, prawda? bomba, lepiej zjedz pieroga z kapustą i zatańcz krakowiaka - może poczujesz w sobie to polskie "coś"?
...chyba, że nie poczujesz tego polskiego "czegoś", pieróg z kapustą nie zadziała, krakowiak nie pobudzi, żeromski nie zachwyci...co wtedy? myślę, że wtedy zgodnie z etnopluralistyczną teorią polityczną, powinnaś czym prędzej jechać do syjamu (dla twojego dobra, oczywiście!).
jakie cechy wykazuje muzyka Prokofiewa? Rosyjskie czy może japońskie?
sam się określał jako poeta polski pochodzenia żydowskiego.
Weźmy jego manifest z kat II wojny pt. My, Żydzi Polscy...
Czy to też etnopluralizm?
oczywiście, z lat II wojny (żeby dyskusja nie skupiła się na literówce)
Czekam na listę japońskich cech w myśli Fukuyamy. Według Ciebie Tuwim to poeta polski czy żydowski?
podałem wyżej, jakie było samookreślenie Tuwima: Żyd polski.
On je sobie wybrał. Pretensje więc do niego.
bombo - to raczej dyspozycyjny propagandzista niż teoretyk.
Pisze, co wynika z zalożeń aktualnej administracji prezydenckiej w USA.
Pomyślmy natomiast o Habermasie. Albo Sartrze czy Derridzie. Nie uwzględniając, że pierwszy jest typowym przedstawicielem kultury niemieckiej (tak, jak tamci - francuskiej) nie będziemy mieli o nich wiele do powiedzenia.
rzecz w tym, że Blagojevich i popierający go swego czasu demokraci wielokrotnie podkreślali zarówno jego serbskie pochodzenie (chwalono się, że to bodaj drugi taki przypadek w Stanach, że Amerykanin pochodzenia serbskiego został gubernatorem stanu) jak i np. przynależność do serbskiej denominacji prawosławia (oczywiście chodzi o serbską cerkiew w Stanach). Jest o tym pełno informacji we wszystkich biogramach Blagojevicha. Pełna zgoda, że każdy człowiek ma prawo mieć w nosie pochodzenie etniczne, kulturowe czy religijne swojej rodziny albo minimalizować jego znaczenie - tyle, że w tym przypadku jest raczej dokładnie na odwrót. Być może zresztą z jego strony były to tylko zagrywki pod liczną w Stanach publiczkę podatną na klimaty "powrotu do korzeni", ale jeszcze jego rodzice musieli mieć "background" na tyle silny, żeby dać dziecku na imię Milorad (Rod to późniejszy skrót).
Żeby była jasność - dla mnie to, jakim językiem mówili i jak (o ile w ogóle) żegnali się jego rodzice a jak to jest w jego przypadku to żadna tragedia, tylko ciekawostka do pogadania sobie w komentarzu. Jak łatwo zauważyć, moje pierwsze wpisy w tym wątku były poparciem i uzasadnieniem tej konkretnej decyzji Blagojevicha (w odpowiedzi na krytykę jednego z dyżurnych na tym portalu lewicowych mentorów) a zarazem przypomnieniem ciemnych kart jego politycznej biografii (militaryzm, korupcja i nepotyzm, zapomniałem tylko dodać, że to fanatyczny zwolennik kary śmierci, który odwołał ułaskawienia swego republikańskiego poprzednika na tym stanowisku!).
Na zasadzie "ciekawostki" niezobowiązująco zapytałem, jakie było jego zdanie w czasie bombardowań NATO na Bałkanach (był już wtedy w Kongresie). Nie twierdzę, że jego obowiązkiem było wtedy bezgraniczne uwielbienie dla wszystkiego, co robiliby Milosević i Karadzić - tak więc Twoja analogia z izraelskim ekspansjonizmem i stosunkiem do niego wybitnych lewicowych intelektualistów pochodzenia żydowskiego jest nietrafiona. Ale trudno wyobrazić sobie Baumana popierającego np. antysemickie czystki albo pogromy. A tu mówimy o systematycznym, wykonywanym środkami militarnymi masowego rażenia (zubożony uran!) rozpi...elu kraju i nie o intelektualiście, który coś sobie podpisuje, tylko kongresmenie podejmującym decyzje polityczne o olbrzymim znaczeniu dla życia i śmierci całych państw i narodów.
Na moje tożsamościowe nieszczęście jestem miłośniczką pierogów ruskich, a nie z kapustą i grzybami. ;)
Ciekawe czy według ABCD i Michała ktoś, kto ma na imię Borys ma z konieczności etniczno-kulturowe zamiłowanie do wódki, a ktoś o imieniu Jakub bądź Dawid - uwielbienie dla czulentu (który zapewne zajada regularnie co sobotę)?
a to pytanie - a propos czego?
Myślałem, że dyskutujemy o backgroundzie kulturowym.
Spytam więc tak: czy autorem Bytu i nicości, Krytyki rozumu dialektycznego, Świętego Geneta lub Idioty rodziny mógłby być Niemiec lub Anglik?
"Koniec czlowieka" jest akurat dosc ciekawe, z propaganda ma niewiele wspolnego (w odróznieniu od "Konca historii"), aczkolwiek niewatpliwie to ksiazka raczej publicystyczna.
o "rasizm" oskarżaj raczej Blagojevicha i zatrudnionych przez niego i jego (niegdysiejszych) kolegów speców od PR - wzmianka o pochodzeniu oraz przynależności wyznaniowej pojawia się w bodaj każdej notce biograficznej. Na ten pierwszy czynnik oczywiście wpływu nie miał, ale do serbskiej cerkwi prawosławnej w Chicago nikt go raczej siłą nie zaciągał - musiał o tym trąbić z powodu jakiejś kalkulacji politycznej, pieróg wie, jakiej. Przypuszczam zresztą, że dla przeciętnego tamtejszego wyborcy Serbia jest nie do odróżnienia od Białorusi, a obydwa kraje tylko co lepiej wykształceni lokują gdzieś w Europie, a nie południowo-wschodniej Azji.
Tak czy inaczej - serbsko-prawosławny background był jednym z elementów politycznego wizerunku gościa. Innym, dużo bardziej praktycznym: ekspansjonizm i militaryzm w polityce zagranicznej oraz kult represyjności w prawie - jedno i drugie w stopniu przelicytowującym główne nurty obydwu partii. Podczas debaty nt. wojny na Bałkanach obydwa musiały wpaść w jakiś konflikt - to mnie zastanowiło, dlatego rzuciłem tą jedną uwagę (na tle wielu innych, na które poza Kalwejtem nikt nie zwrócił w ogóle uwagi).
W międzyczasie facet został aresztowany (njus na górze lewicy.pl) przez FBI. Za korupcję, rzecz jasna.
FBI jako deus ex machina... :)))
a nie masz wrażenia, że to na swój sposób smutne?
W njusie i wczorajszej części dyskusji pojawiło się tyle wątków do lewicowej refleksji politycznej:
- wpływ kapitału bankowego na produkcyjne przedsiębiorstwa i losy ich załóg,
- rola zamówień publicznych w współczesnych gospodarkach,
- zakres suwerenności władzy politycznej w tychże (np. z postu Luke'a wynikałoby, że jest/powinien być niemal zerowy),
- mechanizmy polityczne w Stanach i w ogóle współczesnych "demokracjach liberalnych",
- wojna w Jugosławii i odpowiedzialność za nią także establishmentu demokratycznego,
- odpowiedzialność polityczna za decyzja w/s Iraku,
- być może także mechanizm kozłów ofiarnych w "mediokracjach", bo wszystko wskazuje na to, że niezależnie od tego, co gość faktycznie przeskrobał, oligarchiczna machina chicagowskich demokratów chce się pozbyć "zderzaka" w celu ogólnej poprawy wizerunku a nie wszystkie oskarżenia wyglądają prawdopodobnie.
A co dziś zostało? Wódka, pierogi i krakowiak, czyli znowu tzw. "kwestie kulturowe". Mały plus, że dzięki temu zwiększyła się ilość wpisów a może i odwiedzalność, przez co więcej użytkowników zarejestruje sobie postać w pamięci (i np. zapyta o niego kogoś znajomego z Jackowa?)
Lista spraw, które wymieniłeś jest bardzo ważna. Ale owe "kwestie kulturowe", którymi tak pogardzasz, to te same "kwestie", które niekiedy - cóż, taka historia - kończą się "ostatecznym rozwiązaniem". Poważnie, czytałam w książkach!
stosujesz szantaż emocjonalny a la Wildstein, który wieszczy mniej więcej w tym stylu: każdy, kto ma na ustach "walkę klas", powinien udławić się krwią:)))
Sorki, ale nie widzę analogii. W istocie jest ona potwornie naciągana. EOT.
bynajmniej nie "pogardzam kwestiami kulturowymi", tylko kpię z form, jakie przyjęły one w głównym nurcie życia politycznego i medialnego. Jedną z nich jest kiczowate i skrajnie utylitarne podkreślanie "korzeni", inną - doszukiwanie się wszędzie wiszącego w powietrzu pogromu. Efektem pierwszej w przypadku establishmentowego polityka jest nieuchronne zderzenie JEGO WŁASNYCH (!) "tożsamościowych" deklaracji z wymaganiami tzw. pragmatyzmu, czyli polityki oligarchicznej, rezultatem drugiej zaś - totalne dezinteresmą wobec spraw bazowych (mimo gołosłownych deklaracji, że "są one bardzo ważne"). Dziękujemy Państwu, eksperyment zakończony, wyniki ogólnie dostępne.