Armia Oporu Pana to chyba coś podobnego do FARC i Hezbollach
FARC I Hezbollah nie wcielająnikogo siłą do swych szeregów i nie narkotyzują swoich bojowników...
Czyżby?
Owszem, zarówno Hezbollah jak i FARC robią to samo, a także wcale tego nie ukrywają - jeśli masz chwilę obejrzyj niektóre filmy zamieszczone przez członków/zwolenników FARC na portalu youtube.com - często widać na nich dzieci z bronią. Bardzo smutne. Co do narkotyków wiem, że FARC ma z nimi dużo do czynienia ale nie słyszałem o ich podowaniu partyzantom jako zasadzie ich działalności. Pozdrawiam
Zaloze sie ze na swiecie sa jacys goszysci ktorzy ich "krytycznie" popieraja.
FARC walczy z konserwatywno-liberalnym AUC,szwadronami śmierci,brygadami cienia, kto tego nie dostrzega jest prawackim debilem
Wydaje mi się, że po polsku lepiej brzmi "Armia Bożego Oporu" albo po prostu "Boża Armia".
Różnie w polskich źródłach to tłumaczą, choć częściej jednak jako Armia Oporu Pana. Zresztą sądzę, że Boża Armia (lub też Boża Armia) byłaby bardziej uprawniona w sytuacji gdyby, wzorem kilku innych grup w świecie anglojęzycznym, nazywała się bardziej dosłownie np. Army of God.
Czerwony 93 - nie masz racji. FARC w momencie powstania miała na celu walkę o szeroko pojęte "dobro ludu" ale od mniej więcej lat 80. ma już ten lud gdzieś. Teraz stosuje tak samo brutalne metody jak AUC oraz mafie narkotykowe, walczy z nimi o kontrolę nad narkobiznesem, a do walki tej używa m. in. dzieci oraz powszechnie metody porwań dla okupu. Popierając ich bezwarunkowo (przymykając oko na ich metody) bo nazywają się "rewolucjonistami" zachowujesz się tak samo jak polscy prawicowcy popierający bezwarunkowo metody Pinocheta bo walczył z lewactwem. I całkiem niepotrzebnie nazywasz ludzi mających inne zdanie debilami. Pozdrawiam!
Tak, ale np. mamy Matkę Boską Fatimską, nie zaś "Naszą Panią z Fatimy" (Nossa Senhora de Fatima, Our Lady of Fatima).
Robią dobrą robote,walcząc z oligarchami,cel uświęca środki
LRA to fundamentalisci chrześcijańscy,skrajna prawica.FARC broni ludowe masy przed oligarchami.
Skończmy już z tym idiotycznym eurocentryzmem. W Polsce i Europie walczącym w 2. wojnie dzieciom stawia się pomniki i daje za przykład do naśladowania, a już w Ameryce takie same dzieci powinny się wstydzić?
Kto w Kolumbii nie czerpie kasy z narkobiznesu, co? Może politycy? Może wojskowi?
No i jak powinna wyglądać praktyka guerrilli w takim półfeudalnym państwie jak Kolumbia? Partyzanci kontrolują tereny zalesione, sawanny i pola kapusty ale terenów z krzewami koki i marihuany już nie? Tak? Mogą kontrolować drogi, którymi wywozi się kawę dla konsumentów z USA, a szlaków wywozu narkotyków dla tych samych konsumentów już nie?
Ściągać podatki od latyfundystów i brać od nich okup to już w ogóle przegięcie. Lepiej by zrobili pomagając im w zagarnięciu chłopom paru hektarów więcej, nie?
FARC owszem to bojownicy ale na pewno nie słusznej sprawy, a jeśli walczą z oligarchami to tylko dlatego, że stanowią oni dla nich konkurencję w wykorzystywaniu prostych Kolumbijczyków. Jeśli chodzi o stosowane przez nich metody to nie uświęcają one żadnego celu bo trąci to faszyzmem.
Pomników w Europie, o których wspominasz adampol nie stawia się dla zachęty tylko ku przestrodze. Chyba nie wiesz czym jest feudalizm jeśli nazywasz Kolumbię krajem pół-feudalnym, ale myślę, że to wina twojego zamknięcia się w świecie jedynie słusznych pojęć. Rozumiem, że zamieszczając tak zdecydowane posty jesteś bezpośrednio obeznany z obecną sytuacją Kolumbii i na pewno byłeś tam wiele razy – ja również i owszem widziałem duże nierówności społeczne ale do feudalizmu (nawet pół-feudalizmu) tam bardzo daleko. Piszesz że wojsko i politycy też czerpią zyski z narkobiznesu – i co? To ma usprawiedliwiać FARC? Co najwyżej wrzucasz ich do tego samego worka z resztą kryminalistów. Porwania dla okupu oraz wymuszanie podatku rewolucyjnego niestety stosuje się do zwykłych ludzi (bo latyfundyści mają w większości siłę żeby się obronić). Tak przy okazji – również FARC wywłaszczała i wywłaszcza chłopów z ich „kilku hektarów” aby uprawiać tam kokę i na jej eksporcie zarabiać. To jak robią to latyfundyści to się nazywa feudalizm a jak FARC to rewolucja, tak? Bo dla mnie w jednym i drugim przypadku to po prostu bezprawie. Pozdrawiam! PS Bynajmniej nie kieruję się eurocentryzmem.
No patrz jacy ci europejczycy sprytni. Najpierw witali dzieci w partyzantce i w ruchu oporu w IIWS z otwartymi rekami, a jak już zwyciężyli i zdobyli władzę to wystawili im pomniki „ku przestrodze” i zabrali się za pouczanie innych. Ciekawe czy kolumbijska partyzantka pójdzie ta sama droga?
Przecież to, ze kolumbijska wieś to Trzeci Świat jest oczywiste dla każdego Kolumbijczyka. I naprawdę nie wiem jak inaczej niż półfeudalizm nazwać rzeczywistość opisywana np. przez Alfredo Molano Bravo z El Espectador.
Jak to określiła Carolina Sanín w Semana „...el país feudal, ignorante y ultra católico que es Colombia.”
Cały czas nie mogę tez zrozumieć dlaczego podatki od hodowców koki i przemytników mają być czymś gorszym niż kasa od kompani naftowych czy hodowców bydła?
Legalnych źródeł dochodów partyzantek również sobie nie wyobrażam. Co to miało by być? FARC spółka z.o.o., zarejestrowana w IV sadzie w Bogocie? :)
Zwykły Kolumbijczyk to, statystycznie, chyba ta polowa całej ludności, żyjąca w biedzie? A co oni mogliby dać? Parę dziurawych portek?
Pewnie, ze porywanych latyfundystów jest mało, bo ich samych jest niewielu i jak trafnie zauważyłeś mają silna ochronę. Ale przecież to są cale rodziny fabrykanckie. Nie padnie na głowę rodziny to padnie na syna – statystycznie z klasy średniej. Zapłaci syn lub ojciec.
No cóż adampol nie mam zamiaru Cię teraz obrazić ale sposób w jaki piszesz jest dość prymitywny – mówisz o Europejczykach albo o Kolumbijczykach jakby wszyscy oni byli jedną osobą. „Przecież to, że kolumbijska wieś to Trzeci Świat jest oczywiste dla każdego Kolumbijczyka” – a rozmawiałeś z każdym Kolumbijczykiem? Wątpię, że chociaż z jednym...
Cytujesz ludzi piszących dla El Espectador (pismo liberalne nawiasem mówiąc – gdzie twoja czujność rewolucyjna?), a zapominasz dodać, że ludzie do niej zbliżeni jeśli kiedykolwiek pisnęli cokolwiek prawdziwego o FARC np. morderstwa, porwania, prywatne haremy komendantów (czerwona szlachta co? Ale przecież to zaszczyt i cegiełka do rewolucyjnej sprawy być dla wiejskiej dziewuchy prywatną dziwką Marulandy albo Reyesa) mogli od razu pisać testament.
To co? Szwadrony Śmierci AUC mordujące niezależnych dziennikarzy są be, ale FARC to już zupełnie inna sprawa? Bo to w końcu rewolucja więc niech robią sobie co im tam się podoba, a jak jakiś pismak pyskuje to jazda z nim do lasu i strzał w potylice. Niech żyje socjalistyczna swoboda wypowiedzi!!!
Jeżeli chodzi o biednych Kolumbijczyków to oddadzą bez szemrania wszystko z tego nędznego dobytku co mają jeśli przyjdzie guerilla z automatami. A jak nie mają nic to syna albo córkę do oddziału na tzw. „ochotnika”. A spróbuj nie dać! Dopadnie Cię sprawiedliwość rewolucyjna – ani chybi... Pozdrawiam!
Ps Trafnie zauważasz, że porwanych latyfundystów jest mało – powiedz mi wobec tego kim była i jest reszta z tysięcy porwanych? Strach przyznać, że guerilla porywa przede wszystkim zwykłych Kolumbijczyków, a nie wyzyskiwaczy? Nie możesz zrozumieć też jeszcze jednej rzeczy: FARC przeszła już dawno od poboru podatków do całkowitej kontroli upraw koki na terenach pod ich władzą. A co do spółek FARC – to owszem one istnieją i sama partyzantka ich się nie wstydzi – partyzanci nie tylko siedzą w lesie ale robią tzw. biznes-przykrywki w Bogocie i innych miastach – gdzieś te narkodolary trzeba lokować przecież...
Na twoje nieszczęście jestem liberałem. Możesz sobie antyrewolucyjnymi sloganami wymachiwać dalej.
el Espectador to notabene świetny przykład jak głęboko rząd Uribego kontroluje media. żeby nie stracić kasy od reklamodawców powiązanych z rządem ta legendarna gazeta musiała zatrudnić ludzi związanych z reżimem, np. byłego pracownika służby bezpieczeństwa DAS, niejakiego Yamjure – wydalonego ze Szwecji za inwigilacje kolumbijskich uchodźców politycznych.
Na szczęście stali czytelnicy nie traktują takich „dziennikarzy” serio.
To samo spotkało zresztą Semana.
Z tym trzecim Światem to się uparłeś. Jeszcze raz powtórzę. To jest powszechna opinia z która spotkałem się setki razy.
Co myślą chłopi? Można sobie przeczytać w agencia prensa rural. Co myślą Indianie? Np. witryna CRIC. Co myślą afrokolumbijczycy. Witryny wspólnot protestanckich lub katolickich z Choco. Nigdy tam nie bylem. Tak samo jak nie bylem na wycieczce w NASA a wiem, ze Mars istnieje.
Dla podgrzania atmosfery dorzucę jeszcze kilka stwierdzeń zasłyszanych w ostatnich miesiącach. John Kerry: Kolumbia to narkodemokracja. Jose Vivanco, szef HRW na zachodnia półkulę: Uribemu w półtora roku udało się naruszyć prawa człowieka w stopniu na który Pinochet potrzebował 17 lat.
Zarzut o uogólnianie przyjmuje. Właśnie o to mi chodziło. To jest odpowiedz na twoje uproszczenia dotyczące dzieci. Warte tyle co np. stwierdzenie, ze Hitlerjugend byli podobni do szarych szeregów bo w obydwóch walczyły dzieci.
Na marginesie oglądałem wiele filmów FARC i o FARC i nigdzie nie widziałem walczących dzieci. Na pewno nie było tam osób poniżej 15 roku życia, a i nawet niepełnoletnich (
dalsza czesc, ktora wczoraj wcielo
Zarzut o uogólnianie przyjmuje. Właśnie o to mi chodziło. To jest odpowiedz na twoje uproszczenia dotyczące dzieci. Warte tyle co np. stwierdzenie, ze Hitlerjugend byli podobni do szarych szeregów bo w obydwóch walczyły dzieci.
Na marginesie oglądałem wiele filmów FARC i o FARC i nigdzie nie widziałem walczących dzieci. Na pewno nie było tam osób poniżej 15 roku życia, a i nawet niepełnoletnich (
Co do narkotyków. Chyba wyraziłem się dostatecznie jasno. To używka jak każda inna. Niech rolnicy uprawiają kokę i przetwarzają ja w pastę, niech guerrille i paramilitares to kontrolują, niech przemytnicy ja eksportują, a konsumenci używają. Wojsku niech tez się skapnie – szeregowi żołnierze zarabiają grosze.
Jak dobrze pamiętam to ministerstwo finansów szacuje przychody FARC z narkotyków na kilkadziesiąt milionów dolarów rocznie, a wartość całego przemysłu wewnętrznego jest szacowna przez ONZ na 900 milionow. Taka jest skala zaangazowania.
Dziennikarze. Nie pamiętam danych ani rządowych, ani ONG, ani np. FLIP, więc, tymczasowo, nie będę oponował, choć mam przeczucie, ze znowu głównego winnego szukasz nie tam gdzie trzeba.
Cala reszta to jedynie twoje wyobrażenia, niezgodne nawet z danymi rządowymi.
Branki. Dane rządowe: 9 na 10 osób wstępuje do grup zbrojnych dobrowolnie. To treść niedawnej informacji prasowej na ten temat z raportu jakiejś instytucji rządowej. nie pamiętam już dokładnie której ale chyba ICBF. Jeszcze całości nie czytałem, więc tylko tyle.
I o ile dobrze pamiętam do dotychczasowe analizy mówiły o dwóch głównych powodach wstępowania do partyzantek. Oczywiście ideologicznym, na obszarach działania dawnych partyzantek liberalnych podpartych jeszcze tradycja. Kazdy ma tam w rodzinie jakiegoś partyzanta. Drugi, finansowy. Rodzina otrzymuje pieniądze.
finanse. Ja tam zawsze słyszałem jak rządzący z uciecha twierdzili, ze FARC trzyma kasę w walucie i nią nie obraca, co przynosiłoby dodatkowe zyski.
Marulanda miał kilka zon i każda mu towarzyszyła.
Powania. Kiedyś najbogatsi, dzisiaj większość to klasa średnia. Na pewno nie zwykli Kolumbijczycy. Z wyjątkiem tych, którzy sami się zapuścili na terytoria partyzanckie i zostali zatrzymani – ci po ustaleniu, ze nie mają odpowiednio wysokich dochodów są zwalniani.
Adampol.
To, że ktoś siebie nazywa liberałem to nie znaczy, że nim jest. Jesteś tu w obliczu tego co pisałeś wcześniej równie wiarygodny jak byłbym ja pisząc, że jestem trockistą albo Marsjaninem. Nie o antyrewolucyjność mi chodzi tylko o to, że pod hasłem „rewolucja” zazwyczaj w XX wieku zdarzały się najgorsze dla ludzkości nieszczęścia i mam pewność, że po ewentualnym zwycięstwie FARC sprawy w Kolumbii przybrałyby podobny obrót.
Ja natomiast na twoje nieszczęście nie jestem żadnym zwolennikiem Uribe. Twoim problemem jest przyjęcie dogmatu, że będąc przeciwnikiem FARC trzeba być zwolennikiem Uribe - albo na odwrót. Co do ingerencji w wolność prasy – jestem jej absolutnie przeciwny ale przyznasz, że groźby wycofania reklam to trochę za mało, żeby nazwać to „głęboką kontrolą” zwłaszcza, że jednak dziennikarze El Espectador mogą dalej prezentować swoje poglądy (czego przykładem twoje cytowania).
Co myślą zwykli Kolumbijczycy? Byłem w departamentach Bolivar, Atlantico, Magdalena, Santander, Norte de Santander oraz Cudinamarca (z Bogotą włącznie). W stolicy miałem okazję rozmawiać z uchodźcami z m. in. Choco oraz Valle de Cauca. Większość z nich wcale nie popiera FARC ani rządu Uribe. Przeważa opinia, że wszyscy mają ich gdzieś (także partyzanci). Jedyne czego chcą to pokoju, a nie walki „rewolucyjnej” - mają już tej wojny „w ich imieniu i intersie” powyżej uszu. Aha, to nie ja lecz ty uparłeś się z tym trzecim światem – pojedź na Kubę, zejdź z utartych szlaków wycieczek, pogadaj z ludźmi na prowincji, popatrz jak żyją i zobaczysz trzeci świat. Nie zwalaj winy na amerykańskie embargo (bardzo głupie nawiasem mówiąc) – do partnerów handlowych Kuby należą wszystkie inne liczące się kraje więc to czy USA robi to czy tamto nie ma żadnej różnicy. Większość kubańskich wieśniaków (i nie tylko) wiele by dała za możliwość życia w kolumbijskim trzecim świecie.
Twoja próba podgrzania atmosfery jest nie udana – Z Kerrym się oczywiście zgadzam – narkodemokracja znaczy w tym miejscu tyle, że narkotyki mają ogromny wpływ na funkcjonowanie demokracji kolumbijskiej – tego że to demokracja (choć ułomna) Kerry natomiast nie neguje – tak jak i piszący dla El Espectador – przykładem słynny artykuł „Si eso es oposicion...” z roku 1979. W czasach tych wolność prasy była w Kolumbii znacznie mniejsza niż teraz. Jeśli chodzi o opinię Jose Vivanco proponuję Ci zastąpić ją konkretnymi raportami (mogą pochodzić z tejże organizacji). A tak przy okazji, z ciekawości pytam skąd wziąłeś jego opinię? Chciałbym ją przeczytać w całości.
Tu masz inną jego wypowiedź pochodzącą z 2005 roku: “The FARC have shown no willingness to stop harming and exploiting children,” said Vivanco. “To the contrary, their abuses seem to have worsened.” Polecam także przeczytanie całego artykułu, z którego pochodzi cytowana przez mnie wypowiedź. Znajdziesz go na stronie Human Rights Watch: http://www.hrw.org/en/news/2005/02/21/colombia-armed-groups-send-children-war
Co do uogólnień – podaj mi przykłady przymusowego wcielania do Szarych Szeregów (to jedna z różnic). Jeśli chodzi o filmy – obejrzyj sobie np. ten: http://pl.youtube.com/watch?v=kaP1xNEkMbY (hymn FARC) – dzieci na slajdach 11, 13 (!!!), 21 i 28. Jeśli Ci mało odwiedź jedną z placówek wspominanego przez Ciebie ICBF (warto by się trochę ruszyć w teren, co?) i porozmawiaj z dziećmi, które przeszły przez piekło guerilli (w tym haremy). Co do Marulandy lub Reyesa - za rękę ich osobiście nie złapałem ale praktyka posiadania prywatnych nałożnic jest wśród komendantów FARC powszechna, a to że miał on żony niczego nie wyjaśnia ani nie wyklucza.
Narkotyki. Czy dobrze zrozumiałem jesteś za tym by wojsko, guerilla i paramilitares mogli swobodnie handlować narkotykami? Tu nie chodzi o to czy jest to używka jak każda inna (moim zdaniem nie) ale, że funkcjonowanie narkobiznesu powoduje wiele cierpień dla zwykłych Kolumbijczyków – legalizacja narkotyków niewiele by tu zmieniła bo walka o kontrolę nad ich eksportem by trwała. Co do dziennikarzy polecam raporty organizacji „Reporters Without Borders”. Pokazują one dwie rzeczy: po pierwsze od lat przemoc wobec prasy spada wraz ze spadkiem intensywności działań zbrojnych, po drugie groźby wobec dziennikarzy to specjalność obu stron konfliktu (przykładem problemy neutralnego radia Caracol). Potępiasz paramilitares, potęp też FARC jeśli Cię na to stać...
Podaj proszę gdzie mogę znaleźć informację, o tym że 9/10 członków FARC to ochotnicy. Ale na chwilę obecną to niech Ci będzie. A co z tą 1/10? To pewno około 1500 ludzi. Jak to oceniasz? Tylko nie wypisuj mi teraz, że inni (np. AUC) tak samo robią. Wiem o tym doskonale. Ale to wcale FARC nie tłumaczy tylko co najwyżej z tymi innymi zrównuje. Co do porwań to krótko – z tym ustalaniem dochodów i wypuszczaniem to chyba sobie żartowałeś? Płacą wszyscy którzy zostaną złapani/porwani – ci co mają mniej po prostu płacą mniej. Najlepszym przykładem traktowania przez FARC zwykłych Kolumbijczyków są groźby śmierci (i ich wielokrotne wykonywanie) dla każdego kto bierze udział w wyborach na terenach przez nich silnie infiltrowanych (patrz raporty Human Rights Watch).
Następnym razem dokładnie napisz co uważasz za moje wyobrażenia.
Pozdrawiam!
dalsza czesc, ktora nie zostala wyswietlona, cgyba przez symbol "ponizej"
Zarzut o uogólnianie przyjmuje. Właśnie o to mi chodziło. To jest odpowiedz na twoje uproszczenia dotyczące dzieci. Warte tyle co np. stwierdzenie, ze Hitlerjugend byli podobni do szarych szeregów bo w obydwóch walczyły dzieci.
Na marginesie oglądałem wiele filmów FARC i o FARC i nigdzie nie widziałem walczących dzieci. Na pewno nie było tam osób poniżej 15 roku życia, a i nawet niepełnoletnich (pon. 18) biorących udział w walkach tez sobie nie przypominam.
Ale co innego karabin w reku a co innego bezpośredni udział w walkach.
Nawet oficjalne wewnętrzne prawo partyzantek mówi o 15 latach jako o granicy rekrutacji.
Młodsi oczywiście tez są. Np. dzieci samych partyzantów, których nie udało się oddać pod opiekę krewnym lub miejscowym.
Tyle, ze one przebywają na tyłach i mają dostęp do np. namiastek szkol.
Tu np. świeży filmik z niemowlakiem z matka-partyzantka. To akurat ELN
http://www.eln-voces.com/images/stories/videos/escuela.mp4
Co do AUC. Nie wspominałem o nich, ale przy okazji dwie opinie.
Po pierwsze to rząd rządzi i jeśli coś idzie nie tak, to niech porządki zacznie od siebie. A on nie chce albo nie potrafi zapanować nawet nad własnym inwentarzem.
To przecież rząd rozpoczął tę wojnę, bombardując w 1964 Marquetalie, a teraz udaje niewiniątko.
Kłaniają się tu dane podane niedawno przy okazji 60 rocznicy ogłoszenia deklaracji praw człowieka. Od początku rządów Uribe zginęło lub zaginęło z przyczyn politycznych, „poza bitwami”, 14 tys osób. Za 75%, w ktorych udalo sie okreslic sprawce, odpowiedzialny jest rząd (17% bezpośrednio, reszta paramilitares). Partyzantki za 25%. Dlatego krytyka w pierwszym rzędzie należy się właśnie rządzącym politykom.
Po drugie. W KOLUMBIJSKIM KONFLIKCIE WSZYSTKIE STRONY MAJA RACJE.
to, ze uważasz się za uribiste nie znaczy, ze nim nie jesteś. Myślisz tak samo. Chorujesz
na farcoobsesje I wyobrażasz sobie, ze to partyzanci są odpowiedzialni za cale zło w Kolumbii.
Tymczasem (patrz mój wcześniejszy wpis) w Kolumbii większość zbrodni dokonuje się pod hasłem “seguridad democratica”.
Kuba. Chcących z kolumbijskiej wsi do kuby tez by się sporo znalazło. A np. Wenezuela jest 3. kierunkiem emigracji Kolumbijczyków.
Raportów organizacji humanitarnych I praw człowieka nie musisz mi cytować. Znam je prawie na pamięć.
Akurat caracol jest nazywany paracol.
Jak sprawy wyglądają w pozostałych sprawach, pisze w części, która wcześniej nie została opublikowana.
Otóż na filmie, który ostatnio załączyłem widoczne są dzieci zdecydowanie mające poniżej 15 lat – przypuszczam, że nawet go nie obejrzałeś. Co z tego, że oficjalne prawo partyzantek mówi o 15 latach jako granicy rekrutacji? To ma być dowód na ich niewinność? A Carlos Castano twierdził oficjalnie, że walczy dla ludu Kolumbii i też mu uwierzysz na słowo? To co załączyłeś jest po prostu materiałem propagandowym ELN i jako takie po prostu nie jest wiarygodne. Owszem to rząd rządzi i w każdym kraju jest najbardziej odpowiedzialny za sytuację ale co to ma wspólnego z tym co robi FARC? FARC nie popełnia swoich zbrodni pod przymusem rządu – robi to bo taka strategia najbardziej im się opłaca (prowadzi do utrzymania status quo).
Wspominasz Marquetalie – wojna trwała już wcześniej, a rok 1964 uznaje się jedynie za jej symboliczny początek (rewolucyjna rocznicomania). Po raz kolejny cytujesz dane nie podając skąd je masz i robi się to powoli nudne. Tu znowu proszę o źródło twoich danych (przymusowi rekruci, wypowiedź Vivanco i te, które zamieściłeś ostatnio). I BARDZO PROSZĘ ODNIEŚ SIĘ JEŚLI MOŻESZ TO WYPOWIEDZI VIVANCO O WYKORZYSTYWANIU DZIECI PRZEZ FARC. Przyznasz sam, że to trochę dziecinne po prostu ignorować nieprzychylne fakty, a wybierać te wygodne dla siebie (wcześniejsza wypowiedź Vivanco).
Nie choruję na „farcoobsesję”. I w żadnym momencie naszej dyskusji nie twierdziłem, że partyzanci są odpowiedzialni za całe zło w Kolumbii (wykaż gdzie, jeśli piszę teraz nieprawdę). Po prostu stwierdzam, że guerilla stosuje dokładnie takie same metody jak jej przeciwnicy (głównie paramilitares) i nie ma tu dla niej żadnego wytłumaczenia. Tak samo jak oni zupełnie nie przejmuje się zwykłymi Kolumbijczykami. Raportów nie wystarczy wkuwać na pamięć, a raczej należałoby je czytać ze zrozumieniem. Więc wróć jeszcze raz (jeśli tam w ogóle byłeś) na stronę Reporters Without Borders i przeczytaj jeszcze raz te raporty, które ponoć znasz na pamięć. Radio Caracol jest niewygodne zarówno dla rządu jak i guerilli (i pewno dlatego jej zwolennicy nazywają je paracol).
Co do Kuby to był bardzo kiepski żart – nie wątpię że duża ilość kolumbijskich wieśniaków chciałaby gdzieś wyemigrować ale chyba prędzej na Antarktydę niż na Kubę (w życiu takiego zacofania nie widziałem jak tam – straszna bieda i cierpienie ludzkie - przydałaby się im chyba jakaś guerilla, która by ich przed rządem broniła). A co do skali zbrodni paramilitares to jest ona tak dobrze udokumentowana bo członkowie szwadronów mogli kupić za darmochę prawie zupełną bezkarność chwaląc się wszystkim co przez te lata robili. Ciekawe jakby FARC po takim czymś wyglądała.
Przyszłościowo odpowiadaj proszę na poruszane w dyskusji wątki i podawaj źródła danych.
A na osłodę masz tu film w stylu zaczętego przez Ciebie trendu:
http://pl.youtube.com/watch?v=ILLfRGgjYXE
Pozdrawiam!
To jest kontynuacja poprzedniego postu - mam nadzieję, że zamieszczą je we właściwej kolejności.
http://pl.youtube.com/watch?v=ksvX7CLbBKo
Ten film to apropos wspomninanej przez Ciebie rodzinnej atmosfery panującej w guerilli.
Pozdrawiam!
A tu jeszcze odnośnie tego co napisałeś o zwykłych Kolumbijczykach w jednym z poprzednich postów. Wracamy do Choco i wspólnot religinych. Napisz konkretnie bez względu na to co sądzisz o rządzie - POTĘPIASZ CZY NIE???
Pozdrawiam!
http://www.hrw.org/en/news/2002/05/07/colombia-farc-responsible-atrocities
masz szczęście, ze jeszcze tu zajrzałem.
zacznę od końca.
bojaya. sprawa jest dokładnie opisana, prawie ze co do minuty. chyba przez czerwony krzyż, a może przez jakaś komisje OPA. (nie wszystko już pamiętam, a nie będą na każde twoje zawołanie przeczesać całego internetu. w dodatku to ty rozpocząłeś te dyskusje opierając się na opisach kilku poszczególnych przypadków. Może byś przedstawił tez dokonania drugiej strony. np. możesz zacząć od kanibalizmu w auc albo kastrowaniu przez policje dzieci lewicowych polityków. Ja , tam gdzie pamiętałem dane przedstawiłem obraz całościowy. W innych kwestiach dokładnych danych nigdy nie widziałem, np. nie wiem jaki jest status materialny porywanych, choć są udostępniane dane na pozór bardzo szczegółowe, np. ich zawód. Dlatego podałem ogólnie, ze są to ludzie z klas wyższej i średniej – bo tak kiedyś przeczytałem w BBC z ust przedstawiciela którejś z fundacji zajmującej się porwaniami. A biorąc pod uwagę, ze chyba wszystkie takie fundacje są jakoś powiązane z rządem to mogą to być najwyżej informacje przesadzone na niekorzyść partyzantek.)
wracając do bojaya. Konkluzja raportu była taka: paramilitares okopani kolo kościoła, następnie przypadkowe trafienie (cytat z raportu) przez farc w ten kościół pociskiem z domowej roboty moździerza. Cala prawda od niezaleznej instytucji. Od siebie dodam, ze te moździerze na butle gazowe nie są zakazana bronią, choć rzeczywiście są niecelne. Po drugie dowódca oddziału został wydalony z farc, a rodzinom ofiar farc wypłacił jakies niewielkie odszkodowanie – po 2 tys dolarów o ile dobrze pamiętam.
Na filmikach doliczylem się kilkunastu dzieci na ogolna liczbe ~tysiaca doroslych.
Tak 15 lat to dowod, ze stosuja się do norm miedzynarodowych w tym zakresie.
Dzieci w szeregach partyzantek należy odbierać w sposób pozytywny. Tak jak walkę szarych szeregów z hitlerowcami. To jednocześnie pokazuje jak złe są warunki na kolumbijskiej wsi, ze nawet dzieci wstępują do partyzantek. W partyzantce są one pod dobra opieka. Są wielka wartością i przyszłymi partyzantami. Niestety nawet wśród partyzantek znajda się tez ludzie dla których pewne wartości nie mają znaczenia. Jednak cały czas są podejmowane działania żeby takich bezideowych ludzi było jak najmniej.
Kuba.
Ilu kubanczykow wyemigrowało do kolumbii?
Media.
miedzy dużymi mediami to różnic jest malutko. na głównej stronie wszędzie te same doniesienia agencyjne efe - nie najlepsze, AFP - niewiele lepsze, routers... Dobra to była tylko rodzima colprensa, ale dawno już ich nie widziałem.
Aborcja wśród partyzantek na lewicowcach nie będzie chyba robiła wrażenia.
I jeszcze w kwestii ogólnej. Przemoc partyzantek jest mniejsza od przemocy strony rządowej (rząd plus paras) i takie jest moje stanowisko w kwestii wystawiania certyfikatów potępiających. Cala reszta to już twój problem. Nasłuchałeś się zmasowanych ataków na partyzantkę, która nie ma możliwości publicznej reakcji na te oskarżenia, to nie dziwne, ze po zapoznaniu się z całościowym obrazem, masz teraz problem.
a propos mediów to miejscowe fundacja dziennikarska FLIP twierdzi, ze zagrożenia dla dziennikarzy w ~35proc pochodzą od agentów rządowych, urzędników itp, a od paramilitares i guerrilli w ~10proc