Wczoraj miałam pierwszy dzień wolny po przepracowaniu dziewięciu dni pod rząd za 13.48 dolarów za godzinę.
Zaczęłam pracować w markecie spożywczym ze względu na zniżkę na zakupy dla pracowników.
--
W 1998 i 1999 przepracowałem dwa lata w Londynie. Pracowałem na czarno i nie znając języka angielskiego i zarabiałem 3 funty na godzinę.
Funt w Polsce stał wtedy po 6,50 – 6,80 zł.
A więc pracując na czarno za 3 funty na godzinę 6 dni w tygodniu nie więcej niż 8 godzin
dziennie stać mnie było na wynajęcie samodzielnego pokoju, opłacenie szkoły językowej, wyjście na koncert w sobotę lub niedzielę, piwo w pubie oraz na przywiezienie sporej sumki do kraju. Będąc w Londynie widziałem wielu moich brytyjskich rówieśników żebrzących na ulicy o kilka drobnych. Zawsze mnie to zastanawiało jak to możliwe ja gastarbeiter z Polski mam pracę, pokój etc. a rodowici brytole żebrzą pod sklepem. Fenomen ten zrozumiałem dopiero ostatnio w Polsce po rozmowie ze znajomym punkiem żebrzącym na ul. Chmielnej w Warszawie. A więc sprawny żebrak na Chmielnej w godzinach szczytu wyciąga od 150 do 300 zł na godzinę a więc komu by się chciało przy takich zarobkach myć gary za 3 funty za godzinę .
To cie niezle w konia ten punk zrobil. 150 zl w godzine to co minute ktos musialby mu dawac 2,50, dobre.
chodzę do fryzjera za 15 zeta i wolę kobiety;)
Jestem lesbą;)
To cie niezle w konia ten punk zrobil. 150 zl w godzine to co minute ktos musialby mu dawac 2,50, dobre.
Drogi Marku.
Twoja naiwność jest wręcz dziecięca.
Żebracy to jedna z lepiej zarabiających grup społecznych,
bo gdyby żebractwo nie było opłacalne nie było by tylu żebraków.
A co do mitycznych 2,5 na minutę to przeczytaj sobie tekst o Chmielnej najbardziej lanserskiej ulicy stolicy.
http://prawica.net/node/12890
Widac ze dawno nie byles na Chmielnej, obecnie to slams a nie zadna lanserka, wszystkie drogie sklepy wraz z klientami przeniosly sie do Zlotych Tarasow.
A co do zebrakow to albo sa to autentycznie wykluczeni ludzie, czesto w podeszlym wieku ktorzy zbieraja na chleb czy leki, albo mlodziki sępiące na browara, z tym ze tych drugich nie nazwalbym zebrakami, co najwyzej "sępami".
że przeciętna osoba prosząca o pieniądze w centrum Warszawy zarabia więcej na godzinę niż ja to jednak te 2,5 zł na minutę tudzież wspieranie "samymi banknotami" to brednie.
150-300 zł to może na dzień. Ale też ładnie nie ma co.