...
Jest w budżecie na 2009 rok zapisany 1 mld rezerwy na taką pomoc- tyle że jest to kropla w morzu potrzeb! Ludzi żyjących JUŻ w biedzie jest w Polsce ok. 15%, czyli jakieś 5 mln- a 1 mld daje 200 zł (rocznie!) na każdego, czyli prawie nic!
A znając mentalność PO i ludzi takich jak Tusk, to on będzie pomagał ale tylko tym co chwilowo stracą pracę, a nie tym co naprawdę w Polsce biedują od lat.
Obietnice premiera najtrafniej skomentował w "Noworoczniku" Kabaret pod Wydrwigroszem:
-Gdyby rząd spełnił wszystkie obietnice, brakłoby mi miesca w piwnicy
-Dlaczego w piwnicy?
-Bo wszystko co mi dał rząd trzymam w piwnicy
-Ale nasza piwnica jest pusta
-No właśnie...
Najbardziej podobały mi się te wypowiedzi Tuska gdzie siedząc obok wodza polskich neoliberałów Balcerowicza zapewniał że sały świat ogarnie kryzys ale Polski nie,czyli GURU Balcerowicz w roli "Matki Boskiej",wywołało to entuzjazm tzw.niezaleznych ekspertów i propagandystów sukcesu od TVN po PolSat i inne systemowe mainstreamowe media zarówno korporacyjne jaki i partyjne
Popiera zwolnienia prywatyzacje burżujom obniża podatki a jednocześnie będzie pomagał biednym.
Mam propozycje jeśli chce naprawde pomóc biednym choć minimalnie niech poda się do dymisji wtedy biedni zyskają choćby symbolicznie.
Wyznał publicznie, że zamierza zrzucać z pańskiego stołu szpecące go kruszynki, by wspomóc nimi, w dobie kryzysu gospodarczego, najsłabszych swych bliźnich. Nie zająknął się nawet o tym, że źródłem, które rodzi owych najsłabszych, jest system gospodarczy, którego jest zwolennikiem i którego stale umacnia w drodze ustanawianych przywilejów prywatnym właścicielom środków produkcji. Liczy więc na to, że owymi kruszynkami złagodzi konflikty społeczne, z możliwością których jednak się liczy. Tym swoistym plastrem chce im zapobiegać. Czy mu się to uda? Wątpię.
"Inne wprowadzone lub planowane rozwiązania ekipy Tuska, wiążące się z sytuacją najbiedniejszych, to: zniesienie wcześniejszych emerytur dla 750 tys. ludzi, radykalne cięcia w funduszu pracy, obniżka podatków dla najbogatszych, na czym budżet straci 8 miliardów zł, rezygnacja ze zwiększenia zasiłków dla bezrobotnych, odejście od zasady opiniowania przez związki zawodowe zwolnień z pracy, skrócenie okresu ochronnego (w którym nie wolno zwalniać pracownika) przed emeryturą do dwóch lat (obecnie trwa on 4 lata), utrudnienie pracownikom wykorzystania urlopu na żądanie, przywrócenie pojęcia "porzucenia pracy" (po wprowadzeniu takiego rozwiązania firmy mogłyby żądać odszkodowania od pracownika, który nagle porzucił pracę), zniesienie obowiązkowego przywracania do pracy niesprawiedliwie zwolnionych pracowników, którzy wygrali sprawę w sądzie, prywatyzacja szpitali"
Robić dobrze burżujom, a pracownikom i ubogim wmawiać, że to dla ich dobra i z troski o nich. Dobrze to znamy. Armia nędzarzy będzie rosnąć. W nowym roku życzę więc nam wszystkim greckiego klimatu. No i zdrowia przede wszystkim, byśmy mogli tym klimatem się cieszyć;)
i skończyło się tym że na półkach był tylko ocet. Nie powtarzajmy tych samych błędów drugi raz.
Zapytam prowokacyjnie- jeśli był tylko ocet, to dlaczego nie było klęski głodu?
Pan premier ma wizję związków zawodowych jak faszyści- dyscyplinowanie pracowników i kontrola nad nimi. Tylko, że taki związek długo nie pociągnie.
i każdy miał jak nie rodzinę, to znajomych na wsi. Dzięki temu nie doświadczyliśmy ani milionowych ofiar klęsk głodowych w rezultacie "naukowo prowadzonej" kolektywizacji, ani tego o czym pisał Rakowski w swoich dziennikach z lat 70-tych - mięsa wydawanego w ZSRR już nie na kartki, ale na recepty lekarskie dla niedożywionych dzieci.
Ale domy powstawały tysiącami. Wprowadzały się do nich rodziny o średnich zarobkach. A dziś, jeżeli się je buduje, oczywiście nie w takich ilościach, to stoją puste. Czy sądzisz, że powstawały miasta, szkoły, szpitale, fabryki, drogi, za " czy się stoi czy się leży."? Wtedy wypasały się na łąkach całe stada krów a dziś?...pola straszą ugorami / tylko w ubiegłym roku było ich ponad milion/. A dziś trzeba ratować głodnych zupkami a bezdomnych bratem Albertem. Wówczas nawet takich pojęć nie było w obiegu....
W uzupełnieniu do twojego podstawowego argumentu, czyli octu. Otóż przyznaję, był. A mimo to nie było głodnych, nie było też zamarzających bez dachu nad głową, czyli nie było wykluczonych do rynsztoków, bo godność każdego była szanowana i doceniana.
robotników Z Wujka czy ofiar Grudnia'70. Ponieważ ja w takich dyskusjach się nie lubuję, powiem tylko że faktycznie - uważam, że tym ludziom o których piszesz trzeba pomagać. Tyle że rozwiązaniem skutecznym nie byłoby tu "poszanowanie godności", lecz - w większości przypadków - wszycie esperalu.
Odnośnie zwierząt hodowlanych uważam, że o pogłowiu bydła i trzody chlewnej obywatel powinien się dowiadywać z półek sklepowych, a nie ze wstępniaków w "Trybunie Ludu". W tym sensie stan obecny uważam za znacznie lepszy niż dęty dobrobyt dekady gierkowskiej.
i mu się zdaje,że u chłopa na wsi można kupić co się chce. Nic takiego! Rodziną to chłop jest najpierw sam dla siebie. Może pojedź west na wieś, i spróbuj kupić np. 10 jajek. U nas na wsi, choć jest to wieś bogata, nikt Ci nie sprzeda. Dlatego my mamy własne kury. Ale jajek też nie sprzedajemy, możemy dać w prezencie, ale sprzedawać się NIE OPŁACA. Naprawdę. Średnia cena pszenżyta wynosi obecnie ok. 50zł za sto kilo. My u naszych sąsiadów, i to odbierając u nich bezpośrednio, płacimy 60zł. Taniej nie ma szans. Tak samo było kiedyś z mlekiem; woleli oddać do mleczarni, niż sprzedać prywatnie nawet po wyższej cenie. Mleko kupuję u sąsiadki jedynie bazując na przywileju i tym,że nasze dzieci się zaprzyjaźniły.
Żaden chłop nie urodził się z hektarami. Albo dziedziczył i dawał potem w spadku, albo był bezrolny. Spadkobiercy dzielili ziemię na kawałki i za PRLu przeprowadzono scalanie gruntów, ponieważ sam dojazd do kawałeczka pola był już problemem. Ludzie mieli ziemię w paru wsiach po kilkanaście nawet arów.
W ramach reformy rolnej PRL dał ziemię chłopom bezrolnym. Parcelując wielkie ponad 50ha majątki. Tych do 50ha nie ruszał. Czymś trzeba było nakarmić ludzi po wojnie i nie było co bawić się w sentymenty. Straszenie kolektywizacją miało widać za zadanie zmuszenie chłopów do zaakceptowania dostaw obowiązkowych, by miastowi nie zdychali z głodu. Sprowadzać żywności nie było skąd i nie było za co.
Ale przecież u nas nic nie skolektywizowano. Gdyby chciano naprawdę, to jaki byłby problem np.z niemal pół (Zachodniej) Polski zrobić PGR?
"Chłop potęgą jest i basta" więc nie załaduje worka kartofli na traktor i nie zawiezie go głodującym w mieście. Tak jak nie sprzeda westowi jajek, jak mu się tak spodoba.
Nie do końca rozumiem, dlaczego tak się to odbywa. Nie urodziłam się na wsi i takie myślenie jest mi w gruncie rzeczy obce. Ale jak widać musi mieć to swoją prawidłowość, skoro u nas są tacy niemal wszyscy.
To, że za PRLu chłopi dobrowolnie dożywiali ludzi w mieści można śmiało między bajki włożyć.
rocznie zamarza u nas kilkaset osób. To nie są ludzie?
steff, masz rację.
to dla mnie nie jest ofiarą przemian, tylko pijanstwa. Co do kupowania na wsi - może na taką pechową wieś trafiłaś (albo biedną po prostu). Myśmy się zaopatrywali na bogatej wsi podgrójeckiej. Tak czy inaczej, ważne, że (w odróżnieniu od ZSRR) było gdzie.
bo z nadmiaru alkoholu to można się co najwyżej porzygać. Ludzie zamarzają z braku schronienia, pijani czy nie.
.
A co do pijaństwa - gdzie żeś ty się uchowała? Serio myślisz, że po wypiciu np. litra na twarz każdy będzie pamiętał - i będzie w stanie - doczłapać do owego "schronienia"?
i wyjaśnij może, skąd miałeś forsę na te wiejskie zakupy? Dobrze zarabiałeś na państwowej posadzie? -innych nie było.Czy może kupowałeś rzeczone jaja za dolary, będące przecież u nas nielegalne, czyli rujnowałeś obcą walutą naszą gospodarkę przyczyniając się do produkcji i sprzedaży octu? Dostawałeś je legalnie z zagranicy?- i ten "okropny reżim" Ci ich nie zabrał? No, jak się nie odwrócisz, siądźka z tyłu. Czy może sabotowałeś państwo polskie jako "przykładowy patriota"? Skąd więc pretensje o braki w zaopatrzeniu?
(a częściowo chyba i w barterze - coś tam się chłopom z Warszawy przywoziło) bo dzięki genialnej polityce towarzyszy budujących "10 potęgę gospodarczą świata" mięsko owo w sklepach było raczej trudno dostępne. A co do PRL jako całości - no cóż, "To jest miś, tfu, socjalizm! na miarę naszych możliwości. My tym socjalizmem otwieramy oczy niedowiarkom! Mówimy: to jest nasz socjalizm, przez nas zrobiony, i to nie jest nasze ostatnie słowo!".
> już żeśmy przerabiali
West, nie obraź się, ale w języku polskim nie ma samodzielnego słowa "żeśmy" czy "żeście"; konstrukcje takie stosuje się przy rozpoczęciu myśli od "że", do którego to dokleić można ruchomą końcówkę czasownika "być".
Np.
Mówiłem ci, ŻE już to przerabialiŚMY
Mówiłem ci, ŻEŚMY już to przerabiali
JUŻ TO PRZERABIALIŚMY!
a że nie w sklepie, cóż? Czy teraz masz sklep tu, gdzie Ci pasuje specjalnie na Twoje życzenie? Przecież też jedziesz na tzw. zakupy.
No i zobacz: wtedy miałeś co jeść, teraz masz co jeść, a nie jesteś w pełni usatysfakcjonowany.
Osobiście wolę, że jesteś bogaty, niż miałbyś być biedny. Cieszę się, że nie musisz żebrać i nawet system polityczny zmienił się tak, jak chciałeś.
Skąd więc Twoja złość i małostkowość? Rozsiewaj szczęście i wielkoduszność jak Twojej "wyższej warstwie najedzonych, pięknych i zdolnych" przystało. Do czego Ci to znęcanie się nad głodnymi i biednymi?
Podziel się tym, co chcesz, nakarm tych, co możesz i będziesz mógł spokojnie cieszyć się własnym dobrobytem bez tego nieznośnego ucisku sumienia.
bogatym żeby się najeść do syta? Hmmm...
Tak całkiem szczerze, bez jakiegokolwiek podtekstu zapytam: czego ty właściwie szukasz na lewicowym portalu?
a każdy i tak pomyśli tylko to, co jest zdolny pomyśleć. Kończę na dziś bo muszę wyjść z psami na spacer. Życzę dobrej nocy.
(Coś późno te twoje psy spacerują. Moje psiątko, wyhasane na świeżym wiejskim powietrzu, już dawno sobie smacznie śpi).
.
nasze dwa psy są jeszcze w wieku młodzieżowym, w związku z czym zaworki mają cokolwiek nieszczelne. Im później idą na spacerek, tym większa dla nas szansa na miły poranek. Piesie braliśmy jak od zawsze ze schroniska. Ich przeznaczeniem miało być pilnowanie domu i mieszkanie w budzie. Jednak ze względu na ich niezwykle oszczędne futra wiodą byt kanapowców i tym sposobem uszczęśliwiają nas swawolami w domu. Tak to już w życiu jest, że zawsze coś za coś. Ale nie tylko nie jest źle, a przeciwnie; nie wyobrażam sobie, by mogło być teraz inaczej.
W PRL takiej ilości zamarznięć, jak w III RP, nie odnotowywano. Czy to znaczy, że nie było pijaństwa w takiej skali, jak dzisiaj? Myślę, że te pytania są tylko retoryczne, bo przyczyną tych nieszczęść, wbrew temu co twierdzisz, nie jest tylko alkohol lecz przede wszystkim bezrobocie, bezdomność, wykluczenie, czego w PRL nie było, w każdym bądź razie aż w takich rozmiarach. A tak na marginesie: najłatwiej każdego nieszczęśnika nazwać pijakiem. Przy okazji tanim kosztem uspokoić można sumienia.
> Tak to już w życiu jest, że zawsze coś za coś.
Ja akurat nie uznaję takiej merkantylnej zasady. W każdym razie od swojego psiska nie wymagam w zamian za michę świadczenia na moją rzecz żadnych powinności: żadnego posłuszeństwa, łaszenia się, podawania łapy, zabawiania swojego "pana". Mój pies ma volle Freiheit. Robi co chce, biega gdzie mu się podoba, po lasach i łąkach, latem wraca do domu koło północy, zimą - przed zmierzchem. I dlatego właśnie jest pieskiem przyjaznym, radosnym, zadowolonym z życia. WOLNOŚĆ jest podstawą wszystkiego dobrego, a nakazami, zakazami i siłą zbudować można tylko zło.
dlaczego pomagać najsłabszym? Wszystkim? Nalezy pomagać tym, którzy pomocy są godni i na nią zasługuja a nie zawsze są najsłabsi. Patologiczna rodzina z 6 dzieci jest słabsza niż uboga rodzina z 2. Komu pomóc? A tak w ogóle to ten cudarzad nie ma na nic pomysłu:)Make love not.....
ponieważ zostałby zastrzelony przez myśliwych, jak to miało już nie raz miejsce. Musi więc słuchać i przychodzić na zawołanie dla własnego bezpieczeństwa. Poza tym trzy z naszych to duże psy. Muszą więc umieć się zachować i w domu i między ludźmi. Zabieramy je do miasta, by nauczyły się ignorować obcych ludzi i nie były w stosunku do nich agresywne.
Poza tym volle Freiheit Twego psa to pełne gacie tych, którzy psów się boją. Tak to już jest, że granice wolności własnej i tej cudzej nie są przystające. Tu konieczny jest daleko posunięty kompromis. Więc koło domu mogą sobie biegać nasze psy jak mają ochotę, natomiast nie wolno im ani obwąchiwać obcych ludzi, ani gonić saren po polach.
Łasić się przychodzą same z siebie,więc nie jest im źle.
A pod tym "coś za coś" miałam na myśli porządek i spokój w domu.
Psa w przeciwieństwie do człowieka w ogóle nie da się do niczego zmusić. Wychowanie jego polega na wykorzystaniu psich naturalnych zachowań i słabości do łakoci. Wymaga to naturalnie samodyscypliny u człowieka posiadającego psa i dużo czasu i cierpliwości na jego (psa)wychowanie.
Z tego, co piszesz, to Twój pies jest psem łagodnym z charakteru. Nie każdy pies dziedziczy same dobre geny i dlatego według mnie konieczne jest wychowywanie psa.
Odnoszę wrażenie,że więcej wolności jesteś skłonny dać swemu psu niż "dajesz" jej mnie. Nieprawdaż?
są to rzeczy konieczne do życia a nie żaden zbędny luksus i dlatego państwo powinno mieć obowiązek zapewnić i jedzenie i mieszkanie każdemu obywatelowi, który sobie tego sam we własnym zakresie zapewnić nie jest w stanie.
Ciekawe,że z reguły człowiek wie, co zrobiłby na czyimś miejscu, a będąc na miejscu "swoim" prezentuje cały wachlarz bezradności misternie utkany z chwytających za serce wyjaśnień, dlaczego należy się właśnie jemu samemu pomoc i jaki to on jest potrzebujący.
"Bądź sprawiedliwy dla innych Panie
dla siebie proszę o zmiłowanie" (Sztaudynger)
a może powinny. Dlaczego faworyzować np patologiczna rodzine z dużą ilością dzieci gdzie kasa bedzie przepita kosztem emeryta lub ubogiej rodziny z 2 lub 3 pociech ale przystosowanej społecznie??? Może w końcu powinno się stac tak, że dawać nalezy temu kto na to zasłuzył a nie każdemu? No chyba, ze propagujesz katolicki model 5,6,7,8 10 osobowej rodziny której niezaleznie od wszystkiego nalezy pomagac?
stosowanie odpowiedzialności zbiorowej w stosunku do dzieci za czyny rodziców jest niedopuszczalne. Dlatego wbrew wszystkiemu należy wspierać ludzi biednych i nie radzących sobie z życiem w celu zintegrowania ich ze społeczeństwem. Biedne dziecko też jest wartościowym człowiekiem i należy zapewnić mu przyszłość.
Nano Caritas na Ciebie czeka a Bóg wynagrodzi ci Twoja dobroc w Niebie. Nalezy wspierac tych, którzy na to zasłuzyli i tych, w których inwestycja sie zwróci. Czy wydać pieniadze na dziecko z patologicznej rodziny cza na dzieciaka, który jest matematycznym geniuszem? dfla wszystkich kasy nie starczy wiec trzeba wybierac. Inwestycja w małego geniusza przyniesie wiecej korzysci społeczenstwu niz np. w dziecko pijaczki i alfonsa. Z personalizmem mi nie wyskakuj bo mam dość ze strony PiS kawałków socjalizmu chrześcijańskiego.
czy Ty sam jesteś geniuszem? Jeżeli nie, to weź pod uwagę, że mały komputerek ma mniejszą pojemność niż duży komputer, więc mały komputerek z małym programkiem nie może pojąć, co to jest duży komputer z dużym programem. Ty nie możesz ocenić cudzego geniuszu, bo zwyczajnie brak Ci fizycznych możliwości takiej operacji. Rozsądnie więc zachować dystans w ocenie innych a jeszcze rozsądniej jest wstrzymać się w zabawianie w LOS i PRZEZNACZENIE w stosunku do innych.
To bądź konsekwentny i zaproponuj ostateczne rozwiązanie problemu biedy w Polsce i biedaków. Krótko mówiąc: zagłodzić, zagazować czy rozstrzelać?
"dlaczego pomagać najsłabszym? Wszystkim? Nalezy pomagać tym, którzy pomocy są godni i na nią zasługuja a nie zawsze są najsłabsi. Patologiczna rodzina z 6 dzieci jest słabsza niż uboga rodzina z 2. Komu pomóc? A tak w ogóle to ten cudarzad nie ma na nic pomysłu:)Make love not....."
Widzę, że faszyzujesz. Pamiętaj tylko o tym, że trajkotanie w kółko o "rodzinach patologicznych" ma tyle wspólnego z polityką społeczną, co mówienie o "zasługiwaniu na pomoc" z uniwersalnymi i niezbywalnymi prawami człowieka, które obejmują wszak również prawa socjalne.
Mówiąc inaczej: coś tam Ci się wydaje, ale nie jesteś nawet w stanie opisać rzeczywistości. Wybacz, ale termin "rodzina patologiczna" jest zarówno nieostry, jak i - najczęściej - ideologiczny. Jaka "patologia"? A jaka jest "norma"? Jakie są warunki powstawania tej "patologii"? A jak powstały "normy"? Kto, kiedy i jak zdefiniował "patologię"? A kto, kiedy i jak zdefiniował "normę"?
Dziwi, że ktoś, kto podpisuje się jako "anarcha" nie stawia sobie takich pytań.
że faszyzuję. Po prostu chcę aby pieniadze były wydawane z głową. Żaden rząd III RP tego nie robił. Nalezy dawać pieniądze na edukację, badania i rozwój a nie wspierać tych, którzy i tak przepieprzą kasę. Zresztą Polaków jest za dużo. Niestety najbardziej rozmnażają się Ci, którzy są społecznie, zdrowotnie itp. najsłabsi, którzy społeczeństwu niewiele dają a wymagają ogromnego wsparcia. POLAKÓW JEST ZA DUŻO!!! Jakieś 25 mln by w zupełności wystarczyło. Tak samo nie jest rozwiązaniem wspieranie Afryki bo to nic nie da, zresztą Polska nie była państwem kolonialnym więc to już w ogóle nie nasza bajka.
Skoro wykrzykujesz, że "POLAKÓW JEST ZA DUŻO!!!" - to pójdź dalej i odpowiedz na postawione ci już pytanie o ten nadmiar biedoty - bo to przecież jej jest za dużo, prawda? No więc - co zrobić: zagłodzić, zagazować czy rozstrzelać?
Wal śmiało!
mój problem. Dlaczego mam martwić się o masę. Co nagle na lewycy taki patriotyzm i chęć żeby Polaków było wiecej. Mnie jako jednostkę nie interesuje kolektyw, masa, ani tzw prawa człowieka wymysł naszych czasów. Wiem za to, ze większość z biednych jest biedna na własne zyczenie. Praca i siła woli. Jak ktoś jej nie ma to jego problem. Niech Tusku nie udaje, że zalezy mu na biednych i da sobie luz. Od 1945 r (a nawet wczesniej katolicyzm, polactwo, sarmatyzm itp) nauczyło Polaków, że można dostac coś za nić i stad ta wypaczona swiadomość i roszczeniowość Polaków. chcą zasiłek niech pozamiatają ulice, zgrabia liście a nie, że cienki rząd rozdaje pieniadze za nieróbstwo. Dlatego na ziemi polskiej nigdy nie bedzie dobrze bo katolcko-postkomunistyczna swiadomość ddzielona jest od zachodnie, protestanckiej przepaścią nie do pokonania. zreszta kto powiedział, że wszedzie ma być dobrobyt?:)
geniusz zapewnia postęp narodowi, szara, pozornie nic nie znacząca masa, zapewnia ciągłość państwa. Bez postępu państwo będzie trwać, bez szarej, pozornie nic nie znaczącej masy geniusze tracą rację bytu, bo nie mają komu i po co "robić wynalazków".
Po co komu tak naprawdę ten postęp? Szczególnie w takim wymiarze? Jeżeli teraz np. Niemcy namawiają do zakupów ludność rozważając danie jej nawet na te zakupy jakiejś tam sumy pieniędzy, a ludzie mieliby kupować w efekcie więcej, ale przeważnie rzeczy, których nie potrzebują, bo takie coś to oni już w domach mają, tylko "nie czerwone a niebieskie", to na co komu taki numer cyrkowy?
To nie lepiej zostawić tych ludzi w domu, niech nie robią nic, to wyjdzie i taniej, i zdrowiej, i z pożytkiem dla Ziemi?
Wiadomo,ilu ludzi mieszka w państwie. Łatwo można sobie wyobrazić, ile trzeba chleba, domów i samochodów, żeby państwo dobrze funkcjonowało. Ale chciwość kapitalisty nie zna granic, wciąż chce więcej, nawet jeżeli sam już tego ani zeżreć ani wydać na zakupach nie może. I manipuluje ludźmi i gra na najniższych ludzkich instynktach by powiększać swój majątek, będący w sumie nieużytecznym gównem.
Ludzie są przez taką politykę biedni, głodują, zamarzają bezdomni, Ziemia Matka dusi się pod zwałami śmieci, a te obłąkańce wciąż chcą mieć więcej i więcej.
"Pracują" rzekomo ciężko po kilkanaście godzin na dobę nie mając nawet urlopu, zmuszają do ciężkiej naprawdę pracy w coraz większym wymiarze godzin ludzi i odbierają im prawo do wypoczynku a wszystko to po co? Dla jakiegoś obłędu. Dla posiadania więcej niż inni. Dla poczucia władzy.
Według mnie np. Indianie mogli wprowadzać u siebie tzw. postęp, ale nie chcieli. Ich życie wyglądało tak, jak żyją ludzie tzw. cywilizowani w czasie urlopu. Więc mieli oni przez cały rok urlop. Byli panami siebie. Respektowali Ziemię. Zrezygnowali z zasady, że Ziemia może należeć do jakiegoś człowieka uważając,że należy ona do wszystkich. Mieli czas na łowienie ryb i wychowanie dzieci.
A że nie mieli samochodów? A po co? - żeby stać godzinami w korkach jadąc do pracy albo na urlop?
Nie mieli tosterów! Ale mięsko z ogniska smakuje lepiej, więc żadna to strata.
To, co dzieje się w tzw. cywilizowanych krajach jest jedynie dostosowywaniem się do wysoce niesprzyjających okoliczności, w jakich "rozwinięte" społeczeństwa są zmuszone żyć.
To nie człowiek kupuje samochód, to samochód "kupuje" człowieka-od momentu, gdy samochód jest jego właścicielem, musi ten człowiek wciąż na ten samochód pracować (naprawy, benzyna itp.), martwić się, gdzie go zaparkuje i czy mu go ktoś nie ukradnie. Sam samochód ma "właściciela" gdzieś, choć "właściciel" o samochód nieustannie się troszczy.
Albo taka lodówka- myć to trzeba, żeby się nie zagrzybiła, do mycia kupić jakieś detergenty, zasilać ją prądem i płacić za ten prąd coraz więcej. Trzymając jak drzewiej w chłodnych porach roku żywność za oknem w skrzynce na parapecie nie płaciło się ani grosza. Z tym, że -jak mu tam?, no ten Czak Noris nie zapalał w tej skrzynce i nie gasił tam światła.
Materializm zniewolił ludzkość. Nie ma już człowiek na nic czasu tylko na zarabianie pieniędzy, by kupować różne zbędne rzeczy i pracować jeszcze więcej, by je utrzymać.
Do różnych takich: nie mam zamiaru przeprowadzić się do jaskini, ale jak mi się zechce, to sobie wykopię ziemiankę. Nie mam zamiaru chodzić na piechotę, bo wolę jechać samochodem, ponieważ nie ma u nas autobusu.
Jak mi się spodoba, to nie włączę komputera, będę siedzieć po ciemku i nie będę się do nikogo odzywać.
Czekam na wiosnę, by posiać rzodkiewkę na grządkach, a na śniadanie zaparzyć sobie niezwykle aromatyczną, smaczną, młodą pokrzywę.
Primo - Irlandia nie jest protestancka, secundo - czego szukasz na tym portalu? Miłośników Nietzschego, czy czegoś bardziej rajcownego? Może hackenkreutza do prywatnej kolekcji?
Ty jako lewicożka piszesz o ciągłości państwa i narodu? Przecież to burżuazyjne wymysły, ategorie schodzace ze sceny dziejów:) Geniusz nie wymysla wynalazków dla ludzi tylko dla samego twórczego działania, tak przy okazji:) Ciągłośćnarodu piszesz.... tak trochę prawicowością to zajeżdża:)
a GB, Holandia, Niemcy w swej wiekszości, Flamandowie w Belgii, Skandynawia. No Irlandia nie no ale tam jest zakazana aborcja, Hiszpania, Portugalia i Włochy- wszystkie katolickie- to tacy ołtsajderzy trochę no i Polska z nimi. duch chrześcijański i socrealny ala PRL zakonserwował najgorsze cechy ludności tubylczej znad Wisły:)
"Materializm zniewolił ludzkość. Nie ma już człowiek na nic czasu tylko na zarabianie pieniędzy, by kupować różne zbędne rzeczy i pracować jeszcze więcej, by je utrzymać."
Dodam tylko: przy okazji, aby wytworzyć owe zbędne przedmioty, eksploatując rabunkowo zasoby planety.
Znacie koncepcję śladu ekologicznego? Gdyby całą powierzchnię lądów rozdzielić równo między całą ludzkość, na każdego z nas wypadłoby 1,8 ha Ziemi z jej zasobami. Tymczasem mieszkaniec globu konsumuje średnio zasoby z 2,2 ha. Oznacza to, że mamy 22-procentowy (0,4 ha) dług ekologiczny. Zapłacą go nasze dzieci i wnuki.
Oczywiście największy ślad ekologiczny pozostawiają kraje rozwinięte. W Polsce pochłaniamy średnio 3,3 ha. To ile wynosi nasz dług? Policzcie.