"Wysoka chrześcijańska muzyka żałobna" - to dość ogolnikowy termin.
Jakie konkretnie kompozycje wykorzystano w tym filmie?
Jakże mozliwy byłby jakikolwiek materiał bez wypowiedzi ABCD?!
Jeśli nie ma się nic do powiedzenia - a temat aż się prosi o dłuższe, erudycyjne wypowiedzi - to można chociaż zadać pytanie mal a propos.
Żałuję, bardzo żałuję, że nie miałem i raczej nie znajdę okazji, by obejrzeć ten ciekawy film. Sądzę, tak na marginesie, że pod wpływem Szoah, które moje pokolenie przeżyło a późniejsze znają z relacji, zapominamy, że żydowski śmiech, właśnie śmiech, był bardzo istotnym, ważnym elementem intelektualnego życia Polski międzywojennej. Szmonces królował w kabaretach, Hemar, Tuwim, Jurandot to były szczyty dowcipu, satyry, żartu, kpiny... A w drugiej, czy może trzeciej linii różne Warsy, Własty etc. Ileż było zresztą żydowskich kabaretów, teatrzyków komediowych itd! Ileż piosenek wesołych, czasem wręcz strojących żarty z samego "podmiotu lirycznego", powstało wówczas w żydowskich środowiskach! (Przykład: "Bej mir biste szejn")
Ponieważ dobry dowcip potrzebuje odrobiny smutku, jak dobre, słodkie ciasto potrzebuje odrobiny soli - żydowskie życie było pysznym gruntem dla rozwoju właśnie wesołej muzyki, śpiewu,żartu.
Ale to tylko tak sobie, na marginesie - o tym należałoby napisać wielki "buch", a to już nie ja. Skoro nawet R. M. Groński tego nie uczynił...
Małe sprostowanko, piosenka "Bej mir bistu szejn" powstała w Stanach, nie w Polsce.
Zaj gezunt!
nie takie znowu małe...