"...to ostatnie przyczyni sie do zwiększenia deficytów budżetowych, ktorych... trwonienie będzie tym latwiej wykazać."
Deficyt - to brak. Jak można trwonić brak?
finansować deficytem można najrozmaitsze wydatki, to dość banalna prawda. Z tego też powodu finansowanie to prowadzić może zarówno do mitycznej sustainable economy jak i do trwonienia wydatków na przykład na zbrojenia. Ale czy też o to w tym wypadku chodziło J-M Harribeyowi
Tak samo jak można trwonić kredyt czy pożyczkę.
>>interwencja państwa wywołuje efekt wzrostu tym silniejszy,
>>im niższe są dochody. Im są one niższe, tym ważniejsza
>>okazuje się część przeznaczana na konsumpcję, co stymuluje
>>aktywność.
Najpierw musi być produkcja, aby potem była konsumpcja. Wydatki państwa w efekcie pozwalają konsumować osobom, które nic wcześniej nie wyprodukowały, a przynajmniej nic co by ludzie potrzebowali (gdyby potrzebowali to by nie była potrzebna przemoc państwa w końcu). Efektem jest zubożenie społeczeństwa o kwotę zabraną haraczami przez podatki, lub ukradzioną przez inflację w przypadku generacji pustego pieniądza.
>>Załóżmy więc, że sfera pozarynkowa stopniowo powiększa
>>się, a opłaty za dobra i usługi, które się w niej
>>wytwarza, zostały uspołecznione w postaci podatku. Gdyby
>>więc okazało się, że całościowa produkcja w tym obszarze
>>zaczyna dążyć do maksimum, tzn. do 100%, uznanie, że sfera
>>ta finansowana jest z obciążeń nałożonych na zanikającą
>>sferę rynkową ujawniłoby całą swą absurdalność.
Puste sklepy w PRL były absurdalne?
>>Sprzedaż rynkowa potwierdza antycypację, zła sprzedaż -
>>podważa ją. Tak samo administracja publiczna, antycypując
>>zaistnienie potrzeb kolektywnych, dokonuje publicznych
>>inwestycji i zatrudnia pracowników
Zarówno zatrudnianie jak i zwalnianie w administracji publicznej spełnia przede wszystkim potrzeby samej administracji publicznej. Efekt - stale rosnąca biurokracja.
>>W każdym przypadku zastrzyk pieniężny pod postacią wypłat
>>i inwestycji - czy to prywatnych, czy to publicznych -
>>wprawia w ruch gospodarczą machinę i stymuluje produkcję
>>prywatnych dóbr rynkowych i publicznych dóbr pozarynkowych.
Znowu to samo. Nie "czy to prywatnych, czy to publicznych", bo tu jest duża różnica. Prywatny przedsiębiorca musi najpierw zebrać kapitał aby zainwestować, czyli coś wyprodukować (własną pracą albo cudzą jeżeli bierze pożyczkę) coś co komuś jest potrzebne, czyli coś co ktoś kupił dobrowolnie na wolnym rynku. Państwo nic nie musi wyprodukować, wystarczy że zabierze haraczem podatkowym lub inflacyjnym.
"Wydatki państwa w efekcie pozwalają konsumować osobom, które nic wcześniej nie wyprodukowały, a przynajmniej nic co by ludzie potrzebowali (gdyby potrzebowali to by nie była potrzebna przemoc państwa w końcu)."
Gdyby te osoby nie wyprodukowały wiedzy, zdrowia, edukacji, bezpieczeństwa, to nawet nie mógłbyś tych wypocin "produkować" bo nie wiedziałbyś jak albo zdychał na gruźlicę.
Jakoś dziwnym nieteoretycznym trafem bez "przemocy" państwa natychmiast pojawia się znacznie gorsza przemoc anarchii. Skoro państwo tak ci doskwiera jedź robić interesy w Afryce lub Afganistanie, tam państwo na pewno nie będzie przeszkadzać, bo go praktycznie nie ma. Powodzenia!
"Efektem jest zubożenie społeczeństwa o kwotę zabraną haraczami przez podatki, lub ukradzioną przez inflację w przypadku generacji pustego pieniądza."
Tak, tak, najuboższe społeczeństwa są te z wysokimi podatkami vide Dania, Szwecja, Finlandia. O ile wiem już nikt tam nie mieszka, bo tam tak okropnie biednie. Za to wszyscy pędzą do Czadu i Somalii, gdzie nikt nie egzekwuje podatków. Dlaczego tam jeszcze nie mieszkasz?
"Puste sklepy w PRL były absurdalne?"
Nie były takie puste, nie powtarzaj plotek, wiem, bo żyłem w tamtych czasach. Za to portfele były pełne.
"Zarówno zatrudnianie jak i zwalnianie w administracji publicznej spełnia przede wszystkim potrzeby samej administracji publicznej. Efekt - stale rosnąca biurokracja."
Nie myl korupcji w funkcjonowaniu czegoś z postulatem likwidacji tego czegoś.
"Znowu to samo. Nie "czy to prywatnych, czy to publicznych", bo tu jest duża różnica. Prywatny przedsiębiorca musi najpierw zebrać kapitał aby zainwestować, czyli coś wyprodukować (własną pracą albo cudzą jeżeli bierze pożyczkę)."
Tak, tak, znów masz rację. Najlepiej to widać obecnie, jak prywatni przedsiębiorcy (bankowcy, przemysł samochodowy) zbierają kapitał (społeczny) własną pracą od rządów szantażując lub korumpując je na wszelkie sposoby.
"coś co komuś jest potrzebne, czyli coś co ktoś kupił dobrowolnie na wolnym rynku."
Kto kupił dobrowolnie długi prywatnych banków - jak na razie tylko to produkują. Może wiesz, bo ja jakoś nie zauważyłem takiej oferty na rynku?
"Państwo nic nie musi wyprodukować, wystarczy że zabierze haraczem podatkowym lub inflacyjnym."
Znam wielu bogatych ludzi, którzy w życiu palcem w bucie nie kiwnęli (synonim produkcji) i też mają. Jak to możliwe? A nie mają na nazwisko państwo?
kazde zdanie jlibera po raz kolejny ukazuje, ze w rozumowaniou jest on cofniety w rozwoju o co najmniej 50 lat i nie ma pojecia o tym jakie sprawy "licza" sie jako "produkt" o stosownej "wartosci" (niekoniecznie przeliczajnej na gotowke, co nawet dostrzegaja tworcy reklam, np. mastercard ad. bezcennosci) tak dla jednostki, jak i dla wiekszej grupy czy calego spoleczenstwa/panstwa/narodu
i jesli czegos nie da sie przeliczyc na pieniadze czy kupic wcale nie znaczy ze jest to niepotrzebne, czasem jest wrecz przeciwnie - np. czasem bezcenna wartosc ma np. czas wolny czas nic nie robienia, calkowitej bezproduktywnosci
Działalność prywatnych firm weryfikuje rynek. Dostarczasz klientom potrzebne produkty i usługi - biznes się kręci. Nie potrafisz - do widzenia. Niestety, sektor publiczny nie dopracował się mechanizmów szybko i sprawnie weryfikujących użyteczność tego co wytwarza.
Szkoda że nie zauważyłeś:
1) nie atakuję państwa z jego potrzebnymi funkcjami (bo takowe ma), ale tezę że państwo ma dobroczynny wpływ na gospodarkę poprzez "pobudzanie" konsumpcji jako takiej.
2) jako libertarianin jak najbardziej popieram likwidację corporate welfare (dotacje, w tym także tanie kredyty pustego pieniądza kosztem podatku inflacyjnego płaconego przez konsumentów), co wynika z prostego faktu że krytykuję _wszelki_ państwowy interwencjonizm. Lewicy wystarczy rzucić hasełko o "ochronie" gospodarki a zgodzi się na cokolwiek.
Oczywiście że czas wolny ma wartość, inaczej pracowalibyśmy 16 godzin na dobę, nie bardzo widzę co ma piernik do wiatraka.
Dokładnie, i na tym też rozbija się mit tzw "socjalizmu demokratycznego" gdzie wszyscy ze wszystkimi pięknie się dogaduja co, ile i jak produkować. Żadna firma nie będzie nigdy chciała zbankrutować tylko dlatego bo ktoś inny robi to samo lepiej, taniej, albo w ogóle sprawia że ich produkty nie są potrzebne (rozwój technologiczny). A zbankrutować musi jeżeli ludzkość ma iść do przodu, jeżeli nie powinny marnować się cenne środki produkcji. W socjaliźmie przetrwa ta fabryka która ma lepsze koneksje na górze, a nie ta która taniej i lepiej spełnia zachcianki konsumentów.
Państwa nie atakujesz, tylko kwestionujesz jego rolę, a zatem sens i istnienie. Może nie do końca, sorry, w końcu ktoś musi pilnować dóbr, tych którzy się nachapali. Najlepiej za publiczne pieniądze.
Teza o tym, że państwo nie kreuje popytu (konsumpcji) jest śmiesznie naiwna. Przecież połowa prywatnych firm żyje z zamówień państwa wprost, jakaś 1/4 pośrednio. Aż się ślinią do państwowych pieniędzy.
Twoja ocena gospodarki socjalistycznej też jest błędna, bo zakłada, że będzie funkcjonowała tak samo jak kapitalistyczna tzn. firmy, rynek, konkurencja, bankructwa itp. bzdety. A celem zysk za wszelką cenę.
Idzie o to, żeby się z tego błędnego koła wyrwać - wtedy, to co wydaje ci się problemem przestanie istnieć. Tak jak po wynalezieniu szczepionki przestał istnieć problem czarnej ospy na świecie.
>>Państwa nie atakujesz, tylko kwestionujesz jego rolę,
>>a zatem sens i istnienie.
Jeżeli z kwestionowania roli "wynika" kwestionowanie istnienia, to gratuluję "logiki".
>>Przecież połowa prywatnych firm żyje z zamówień państwa
>>wprost, jakaś 1/4 pośrednio.
Które to zamówienia państwa opłacane są za podatki, czyli ciężką pracę społeczeństwa, któremu odmawia się wydania tych pieniędzy bezpośrednio. Państwo _kosztuje_, żadna jego funkcja nie spada za darmo z nieba, ktoś musi na każdą _zapracować_, komuś trzeba zabrać aby te państwowe zamówienia mogły być zrealizowane. Każda funkcja w społeczeństwie, od produkcji butów po usługi sądowe, powinny być tworzone przez organizacje najbardziej _efektywne_, najtańsze, inaczej jest marnotrastwo i bieda. Istnieją funkcje które państwo wykonuje najtaniej, jak np obrona narodowa, sądy, policja czy drogi, ale resztę taniej wykonuje sektor prywatny dzięki istnieniu tam konkurencji, więc interwencjonizm rządowy w tej sferze _zubaża_ społeczeństwo.
>>Twoja ocena gospodarki socjalistycznej też jest błędna, bo
>>zakłada, że będzie funkcjonowała tak samo jak
>>kapitalistyczna tzn. firmy, rynek, konkurencja, bankructwa
>>itp. bzdety. A celem zysk za wszelką cenę.
Tak się akurat składa że ja lepiej wiem jak funkcjonuje gospodarka socjalistyczna, bo wiem np dlaczego niezmiennnie prowadzi do nędzy, mimo że z waszych pseudoteorii wynika że prowadzi do luksusów klasy robotniczej.
Wyjedź, niczym Robinson Cruzoe, na bezludną wyspę i "zawłaszcz" ją sobie.
Będziesz miał własność, wolność i będziesz mógł oszczędzać np. jej zasoby nie oddychając i nie jedząc.
Dobrobyt Twój rósł będzie zatem błyskawicznie.
Byś się w tym "dobrobycie" nie zanudził, możesz przemyśleć dwie sprawy:
1)Co to jest i skąd się bierze kapitał?
2)Poniższy cytat:"Zatem pasożytnictwo nie może stanowić uniwersalnej etyki, a wzrost pasożytnictwa powoduje zmniejszenie się produkcji, która umożliwia przetrwanie zarówno żywiciela, jak i pasożyta. Oparty na przymusie wyzysk i pasożytnictwo przeszkadzają każdemu członkowi społeczeństwa w procesie produkcji. Pasożytnicza grabież, niezależnie od tego, w jakiej występuje postaci, stanowi pogwałcenie nie tylko natury ofiary, której osoba oraz własność zostają naruszone, ale również natury agresora, który rezygnuje z naturalnych metod produkcji – których podstawą jest wykorzystanie umysłu do przekształcenia natury oraz wymiana z innymi producentami – na rzecz metod opartych na pasożytniczym wywłaszczaniu produktów pracy innych ludzi. W głębszym sensie agresor szkodzi nie tylko nieszczęsnej ofierze, ale też sobie samemu. Prawda ta dotyczy współczesnych społeczeństw w takim samym stopniu, jak mieszkających na wyspie Robinsona i Piętaszka."
"Które to zamówienia państwa opłacane są za podatki, czyli ciężką pracę społeczeństwa, któremu odmawia się wydania tych pieniędzy bezpośrednio."
Czy nie pojmujesz, że państwo tworzy społeczeństwo? Nie jest to jakiś obcy twór rodem z kosmosu. Jedne społeczeństwa robią to lepiej, inne gorzej. Problemem nie jest samo państwo, ale sposób jego organizacji i mentalność ludzi którzy je tworzą. Dlatego tak bardzo Dania różni się od Polski.
"Państwo _kosztuje_, żadna jego funkcja nie spada za darmo z nieba, ktoś musi na każdą _zapracować_, komuś trzeba zabrać aby te państwowe zamówienia mogły być zrealizowane."
No właśnie, kapitalistów, którzy wciskają państwu swoje tarcze rakietowe, monopol windowsa, inwazję na Irak itp. "produkty" w ogóle to nie obchodzi.
"Każda funkcja w społeczeństwie, od produkcji butów po usługi sądowe, powinny być tworzone przez organizacje najbardziej _efektywne_, najtańsze, inaczej jest marnotrastwo i bieda."
Zgadzam się, ale nie zagadzam się, że prywatne firmy są zawsze najlepszym rozwiązaniem. Bo bywają bardziej marnotrawne i korupcjogenne niż rozwiązania społeczne.
"Istnieją funkcje które państwo wykonuje najtaniej, jak np obrona narodowa, sądy, policja czy drogi,"
Bzdura, wcale nie robi tego najtaniej. Jak jest skorumpowane przed kapitał, robi to wyjątkowo drogo i bezmyślnie w stosunku do potrzeb. Polska jest świetnym tego przykładem, jak bezsensu można wydawać publiczne pieniądze.
"ale resztę taniej wykonuje sektor prywatny dzięki istnieniu tam konkurencji, więc interwencjonizm rządowy w tej sferze _zubaża_ społeczeństwo."
Niekoniecznie, wszystko zależy od konkretnych rozwiązań.
Zauważ że to nie liberałowie postulują społeczeństwo Robinsonów Cruzoe, ale własnie komuniści/socjaliści, z ich tezami o dobrobycie wypływającymi z autarkii, ograniczenia wymiany handlowej czy nawet likwidacji podziału pracy.
Kapitał to narzędzia produkcji, nie wiem co tu do "przemyśliwania".
>>Czy nie pojmujesz, że państwo tworzy społeczeństwo?
Hmmm, nawet w socjaliźmie państwo nie "tworzy" społeczeństwa, bo zawsze jest jakaś własność prywatna, jakaś prywatna wymiana handlowa, czy to legalna czy czarna. Państwo "tworzyłoby" społeczeństwo tylko w przypadku gdy wszyscy byliby niewolnikami i wszystko robiliby to co nakazuje im państwowa administracja.
>>No właśnie, kapitalistów, którzy wciskają państwu swoje
>>tarcze rakietowe, monopol windowsa, inwazję na Irak
>>itp. "produkty" w ogóle to nie obchodzi.
Na tej samej zasadzie, zachodni kapitaliści "wcisnęli" PRLowi pożyczki. Biedni urzędnicy, zniewoleni przez kapitalistów.
>>Zgadzam się, ale nie zagadzam się, że prywatne firmy są
>>zawsze najlepszym rozwiązaniem. Bo bywają bardziej
>>marnotrawne i korupcjogenne niż rozwiązania społeczne.
Dlaczego w takim razie lewica tak histerycznie reaguje na prywatną opiekę zdrowotną, na prywatne szkolnictwo? Skoro jest bardziej marnotrawne, szybko zbankrutuje. Dajmy ludziom wybór. Jak ktoś chce płacić na ZUS czy państwowe szkoły, proszę bardzo. Ale nie, lewicowiec od razu histeria, on jedynie myśli aby ludzi _zmusić_.
>>Bzdura, wcale nie robi tego najtaniej. Jak jest
>>skorumpowane przed kapitał, robi to wyjątkowo drogo i
>>bezmyślnie w stosunku do potrzeb.
Sam widzisz że państwo powinno być minimalne, choćby dlatego że tylko wtedy może być łatwo kontrolowane przez media. Prywatnego na szczęście nie trzeba kontrolować, jak będzie marnotrawne to zbankrutuje i zajmą miejsce inni. Pamiętasz jeszcze w PRLu nagonki w telewizji przeciwko spekulantom papieru toaletowego? Teraz jest to dla nas absurd, dokładnie dzięki temu że państwo nie zajmuje się produkcją papieru toaletowego.
>>Niekoniecznie, wszystko zależy od konkretnych rozwiązań.
W skrócie, wszędzie tam gdzie może działać konkurencja, tam sektor prywatny jest efektywniejszy.
"W skrócie, wszędzie tam gdzie może działać konkurencja, tam sektor prywatny jest efektywniejszy."
Ażeby konkurencja działała należy określić maksymalną wielkość kapitału danej jednostki gospodarczej i zlikwidować dziedziczenie własności. Zapobiegnie to koncentracji kapitału, która rodzi oligo i monopole, które z kolei z natury dążą do likwidacji konkurencji.
P.S.
Ciekawe co teraz jliber powie :)
>>Zapobiegnie to koncentracji kapitału, która rodzi oligo i
>>monopole, które z kolei z natury dążą do likwidacji
>>konkurencji.
Oczywiście że dążą do likwidacji konkurencji, to ich psi obowiązek, ku dobrobycie ludzkości, gdy robią to przez coraz niższe ceny usług i produktów. I nawet gdy uda im się tą konkurencję zlikwidować, to niech lepiej utrzymują dalej te ceny na niskim poziomie bo inaczej pojawią się nowi konkurenci. Jeżeli zaś robią to przez lobbowanie rządu o interwencjonizm państwowy w celu ochrony przed konkurencją różnorodnymi regulacjami, to jest to także wina lewicy wystawiająca na piedestał zubażający społeczeństwo państwowy interwencjonizm wykorzystywany niezmiennie przez skoncentrowane grupy interesu jak duże korporacje różnych branż, zamiast szerzyć ideał państwa minimalnego.
Przy okazji, co do koncentracji kapitału, byłoby to prawdziwe zmartwienie gdyby cały kapitał był w jednym czy w kilku rękach, co, delikatnie mówiąc, odbiega od rzeczywistości nawet na obecnym srodze upośledzonym przez państwowy interwencjonizm na korzyść różnorodnych grup interesu wolnym rynku. W samej Polsce mamy miliony firm.
Jest jednak świetny przykład na ekstremalną koncentrację kapitału w jedym ręku, skutkującą zupełnym załamaniem procesu konkurencji. Ten przykład nazywa się ustrój socjalistyczny.
Odpowiem krótko, w myśl tego co piszesz najbardziej socjalistycznym krajem świata są USA.
Nie wszystko co istnieje pokazują w telewizji. Interwencjonizm państwowy USA wszyscy oczywiście znamy i debatujemy, co nie zmienia faktu że jest to jeden z najbardziej wolnorynkowych krajów świata. Co prawda ciężko jest to porównywać, każda metryka jest całkowicie arbitralna (trochę jak te wasze ulubione "rankingi szczęścia"), ale niektórzy próbują:
http://www.heritage.org/research/features/index/countries.cfm
Piszesz o milionach firm w Polsce? To ilu pracowników przypada na jedną firmę, po odliczeniu biurokracji państwowej, służb, wojska, emerytów, dzieci, nie pracujących i *oczywiście* milionów właścicieli tych firm?!
Jedna, dwie? Czyli na każdego pracownika przypada jeden wyzyskiwacz, który nic pożytecznego(w sensie bezpośredniej produkcji, świadczenia usług) nie robi. A pomyśl jakby dobrobyt ludzi się podniósł, gdyby te nieroby zostały choćby pucybutami ;-D
A co z przypadkiem, gdy jeden kapitalista posiada po 15 firm, a każdy pracownik pracuje w 54 równocześnie?
To jest dopiero marnotrawstwo, przecież obsługa tej prywatnej biurokracji musi kosztować niebotyczne sumy. Dzięki Tobie wiem, gdzie znikają pieniądze wypracowane przez Polaków :-)
Jeśli chodzi o rankingi, to ta straszna, socjalistyczna skandynawia to najszczęśliwszy region świata. Co roku w takim rankingach na pierwszych miejscach jest Szwecja, finlandia, czy Dania. Są to też jedne z najbogatszych krajów świata. Te kraje zadają kłam temu co mówią neoliberałowie.
Skandynawia nie jest socjalistyczna, zajmuje czołowe miejsca także w rankingach wolności gospodarczych, jak wlasnie
ttp://www.heritage.org/research/features/index/countries.cfm
Pamietaj, nie opieraj swojej wiedzy jedynie na wiadomosciach telewizyjnych.
>>Czyli na każdego pracownika przypada jeden wyzyskiwacz,
>>który nic pożytecznego(w sensie bezpośredniej produkcji,
>>świadczenia usług) nie robi.
I dlaczego w takim razie ci pracownicy nie założą własnych firm? Odpada koszt wyzyskiwacza, mogą sprzedawać taniej, pobić wyzyskiwaczy na wolnym rynku?
naprawdę twierdzisz, że tylko "W socjaliźmie przetrwa ta fabryka która ma lepsze koneksje na górze, a nie ta która taniej i lepiej spełnia zachcianki konsumentów."
Naprawdę twierdzisz, że w w przeciwieństwie do socjalizmu w kapitalizmie zbankrutują GM, Ford, Chrysler, Fortis i inne podmioty, które nienajlepiej spełniają "zachcianki konsumentów". To tak właściwie o czym mówisz? O kapitalizmie, socjalizmie, czy już ci się wszystko pomieszało?
Powtarzanie w tej sytuacji mantry religii pod nazwą neoliberalizm jest całkowicie bez sensu.
Firmy które mają straty w kapitaliźmie bankrutują, koniec kropka.
Firmy jak GM, Ford, Chrysler, Fortis korzystają obecnie z państwowego interwencjonizmu kosztem konsumenta i podatnika, marnując środki produkcji w gospodarce.
Rozczarowałeś mnie.
Z Twojego postu wynika, że doskonale wiesz o co chodzi, ale odpowiedź /prawdziwa!/ wykazałaby posługiwanie się przez Ciebie naiwnymi hasełkami.
I po co to robisz?
Chyba, że Ci za to płacą.
Matko nie wiem o co Ci chodzi, jak masz coś do powiedzenia to powiedz a nie zadawaj ogolne pytania typu "co to jest kapital" i cieszyl sie tajemniczo ze cos wiesz ale nie powiesz.
Jasne, naprawde mozna niezle zarobic komentowaniem na lewica.pl, przedsiebiorcy az sie rwą aby to oplacac, wiesz jaka jest konkurencja?
Pytałem ilu pracowników przypada na jedną firmę, jeśli w Polsce są ich *miliony* jak twierdzisz?
Zarejestrowanych jest okolo 3.5 miliona firm, srednio pewnie wychodzi jakos kolo 3 pracownikow na firmę. Przepraszam, pomylilem Cie z drm ktory pracuje w trybie "koncentracja kapitalu jest zlem", a Ty widzę masz odwrotną krytykę. Kapitalizm zawsze bedzie dla Was zly, niezaleznie jaka sie wyksztalci struktura w gospodarce wg dobrowolnych umow pracy i konkurencji, bo to nie Ty jestes superdyktatorem majacym pod soba caly kapital, nie bardzo wiem jak mozna Cie inaczej zadowolic.
Proponowałem Ci przemyślenie skąd się kapitał bierze.
A Ty unikasz odpowiedzi.
Liberałowie zachowują się jakby mieli ograniczoną wyobraźnię. Niedawno któryś z nich, że lewicowcy nie lubią bogaczy, bo zazdroszczą im bogactwa. Dziś znowu Ty twierdzisz, że Miś Bucharin chce być superdyktatorem kontrulącym cały kapitał. Obydwie "wizje" nie wykraczają poza wąziutką działeczkę prymitywnie pojmowanego materializmu. Liberałowie ne wyobrażaja sobie, że ktoś może kierować się nieegoistycznymi i niematerialistycznymi pobudkami. Działalność charytatywną bogatych też można przecież zaklasyfikowac jako skuteczny marketing, a nie jakiś nieracjonalny odruch serca. Władze krajów "demokracji ludowej" i komunistów oskarżano o szerzenie ideologii materializmu, tymczasem obecnie rozkwita materializm neoliberalny, który niewiele się od niego różni. W dalszym ciągu najważniejsza jest wielkość produkcji wyrażana fetyszyzowanym wzrostem PKB. Ów materializm wyraża się m.in. nieustającą nagonką na "darmozjadów": sfere nieprodukcyjną, związkowców, emerytów, rencistów, rzekomo zbyt dużą ilość dni wolnych i świąt itp.
Kapitał bierze się z oszczędności oczywiście.
Ktoś kto oszczędza staje się kapitalistą, czyli powstrzymuje się od natychmiastowej konsumpcji posiadanych dóbr, stających się w tym momencie jednym ze środków produkcji, które w połączeniu z innym środkiem produkcji o nazwie siła robocza (jako pensje), umożliwia wyprodukowanie dóbr końcowych (konsumpcyjnych) o wyższej wartości, ewentualnie dóbr pośrednich stających się środkiem produkcji dla innego kapitalisty będącego bliżej odbiorcy końcowego w strukturze produkcji gospodarki.
Oczywiście, altruizm jest skrajnie nieefektywny, ponieważ każdy wie najlepiej czego potrzebuje, więc tylko egoizm zapewnia efektywną alokację dóbr w gospodarce. Działalność charytatywna zarządów firm to marnotrastwo (dlatego tzw corporate social responsibility powinno być ścigane jako przestępstwo wobec udziałowców). Działalność charytatywna ludzi ogólnie to zwykły konsumpcjonizm (mamy potrzebę aby innym pomóc to im pomagamy, towar jak każdy inny).
mam wrażenie, że jesteś znacznie większym utopistą niż najbardziej betonowi komuniści.
Opisujesz ustrój gospodarczy, którego nigdy, nigdzie nie było i ubolewam, że już nie będzie.
Przykro mi bardzo, nawet gospodarka PRL była mniej księżycowa, niż twoja wizja stosunków ekonomicznych.
Czy naprawdę nie widzisz, że działalność charytatywna, jak i inne formy pseudoreklamy są doskonałym sposobem wyprowadzania zysków z firmy dla krewnych i znajomków, kosztem akcjonariuszy i innych frajerów.
W jakim ty świecie żyjesz? Żal mi ciebie, serio, zawsze mam szacunek dla szczerych ideowców, nawet z innej niż moja bajki.
V.C., to normalne w przypadku kapitalistycznych fundamentalistów. Niestety są ludzie, których "filozofia życia" sprowadza się do tez zawartych w podręczniku liberalnej ekonomii, traktowanym jako źródło wszelkiej prawdziwej wiedzy o społeczeństwie.
jliber:
"Zarejestrowanych jest okolo 3.5 miliona firm, srednio pewnie wychodzi jakos kolo 3 pracownikow na firmę."
I nie dziwi Cię nawet tak wielka skala biurokracji?! A pomyśl ilu wśród tych 3 osób na firmę jest najemnych pracowników, których praca również sprowadza się tylko do obsługi systemu "dobrowolnych umów pracy i konkurencji"?
jliber:
"Kapitalizm zawsze bedzie dla Was zly, niezaleznie jaka sie wyksztalci struktura w gospodarce wg dobrowolnych umow pracy i konkurencji, bo to nie Ty jestes superdyktatorem majacym pod soba caly kapital, nie bardzo wiem jak mozna Cie inaczej zadowolic."
Mylisz się, to dla Ciebie kapitalizm będzie zawsze wspaniały - to jest dogmat. Cały czas próbujesz to wszystkim wmówić, ślepy i głuchy na wskazywane Ci przez wielu rzeczywiste wady tego systemu.
jliber:
"Oczywiście, altruizm jest skrajnie nieefektywny, ponieważ każdy wie najlepiej czego potrzebuje, więc tylko egoizm zapewnia efektywną alokację dóbr w gospodarce."
Mówiąc brutalnie: Babciu, zamiast kupować mi cukierki na dzień dziecka, oddawaj stara franco rentę, którą dostajesz z wydzieranych mi przemocą podatków.
"Działalność charytatywna ludzi ogólnie to zwykły konsumpcjonizm (mamy potrzebę aby innym pomóc to im pomagamy, towar jak każdy inny)."
Tak jest. Każde zwierze na świecie jest koniem, i tak mamy konie zwyczajne, konie w paski, konie jedno- i dwugarbne, konie z trąbą i kłami, konie w mieszkające w muszlach, konie żarłacze ludojady, całą masę różnorakich koni latających, konie bengalskie, konie syjamskie, konie dwunożne, itd... A najbardziej istotną cechą koni jest to, że wszystkie są roślinożerne, choć niektóre żywią się mięsem...
Tylko, ze ten Twoj ranking obala rzekomy liberalizm szwedzkiej gospodarki. Wystarczy przeczytac dokladnie w jaki sposob obliczono wolnosc gospodarcza dla tych wszystkich krajow. Wynika z niego, ze "wolnosc od rzadu" czyli poziom interwencjonizmu panstwowego, sektor publiczny i system socjalny jest tam nie tylko najwiekszy ze wszystkich krajow OECD, ale takze ze wszystkich krajow kapitalistycznych.
Liberalizm opiera sie na minimalnym panstwie czyli na ograniczeniu sektora publicznego, interwencjonizmu i swiadczen socjalnych do minimum, albo przynajmniej na w miare malym panstwie, na tyle na ile pozwalaja warunki. Szwecja jest zaprzeczeniem liberalnego panstwa minimalnego, a aktywna rola panstwa powoduje, ze "wolnosc od panstwa" jest na poziomie 3,9%. Dla porownania, Polska ma ten wskaznik na poziomie 43,5% zas USA 59,8%.
http://www.heritage.org/Index/country.cfm?id=Sweden
http://www.heritage.org/Index/country.cfm?id=Poland
http://www.heritage.org/Index/country.cfm?id=Unitedstates
Relatywnie wysoka pozycja Szwecji (dopiero 27 pozycja) to zasluga swietnych wynikow w pozostalych wskaznikach, czyli w poziomie korupcji, sprawnej biurokracji, sprawnym sadownictwie, latwosci prowadzenia biznesu (to zapewne zasluga tego interwencjonizmu, chle chle chle). No, jest jeszcze tylko jeden wskaznik w ktorym Szwecja dostaje maly procent od wolnosciowcow, czyli poziom opodatkowania ;)
Moral z tego, ze panstwo w ktorym government size czyli wielkosc rzadu, rozumiana jako jego aktywnosc w gospodarce jest tak duzy jak w Szwecji nie jest panstwem liberalnym.
Jliber, dam Ci kolezenska rade, czytaj w szerszym kontekscie, gdyz liberalowie maja taki dziwny zwyczaj wyrywania z kontekstu a pozniej sa zdziwieni dlaczego ich teorie jakos tak nie dzialaja.
>>Czy naprawdę nie widzisz, że działalność charytatywna, jak
>>i inne formy pseudoreklamy są doskonałym sposobem
>>wyprowadzania zysków z firmy dla krewnych i znajomków,
>>kosztem akcjonariuszy i innych frajerów.
Przecież mówię że nalezy działalność charytatywną firm komercyjnych zdelegalizować, nie czytasz co piszę?
>>I nie dziwi Cię nawet tak wielka skala biurokracji?!
Biurokracja na wolnym rynku jest dokładnie taka jaka jest niezbędna, ani grama więcej. Wymusza to konkurencja, jeżeli rzeczywiście dałoby się te same dobra czy usługi wyprodukować z mniejszą biurokracją, powstałyby takie firmy konkurencyjne które dzięki niższym kosztom wyparłyby bardziej zbiurokratyzowane z rynku. Na co czekasz skoro uważasz że masz tak genialny pomysł na bardziej efektywną produkcję??? Jeżeli to co mówisz to prawda, na wolnym rynku zostaniesz bardzo bogatym człowiekiem!
>>Babciu, zamiast kupować mi cukierki na dzień dziecka,
>>oddawaj stara franco rentę, którą dostajesz z wydzieranych
>>mi przemocą podatków.
Babcia dostaje rentę z podatków bo ją do tego _zmusiliście_. Nie daliście nam wyboru, _musimy_ placić ZUS. Po prostu dajcie ludziom wybór.
Koszty korupcji, biurokracji, zlego sadownictwa, trudnosci prowadzenia biznesu czy braku ochrony praw wlasnoci itp mogą znacznie przekraczac korzysci z nizszych podatkow, i tutaj jest siła skandynawii. A co do aktywnosci panstwa mowienie o skandynawii jako o "zaprzeczeniu panstwa minimalnego" jest oczywiscie kłamstwem. Jak dobrze wiesz, zaprzeczeniem panstwa minimalnego jest Korea Pn czy Kuba (100% wydatkow PKB panstowe), a nie Szwecja (56%).
jliber:
"Biurokracja na wolnym rynku jest dokładnie taka jaka jest niezbędna, ani grama więcej."
Ależ ja wiem, że Ty tak uważasz, to wynika z założenia, że kapitalizm jest wspaniały i nie ma prawa, by w nim działo się coś niestosownego. Ja pytałem czy Cię nie dziwi, że ta "niezbędna biurokracja" jest aż tak rozrośnięta?!
jliber:
"Wymusza to konkurencja, jeżeli rzeczywiście dałoby się te same dobra czy usługi wyprodukować z mniejszą biurokracją, powstałyby takie firmy konkurencyjne które dzięki niższym kosztom wyparłyby bardziej zbiurokratyzowane z rynku."
Da się. Np. ośmiu konkurujących ze sobą kapitalistów umawia się, że będą działać wspólnie(ograniczając wydatki na prowadzenie 8 firm do 1) i w dodatku pracują jako wolontariusze ;-)
Sęk jednak w tym, że to właśnie egoistyczna pazerność i konkurencja sprawia, że te koszty są tak rozrośnięte. To cecha ustrojowa, bo system ten jest stworzony przez i dla tej biurokracji właśnie. Nie miej złudzeń...
jliber:
"Na co czekasz skoro uważasz że masz tak genialny pomysł na bardziej efektywną produkcję??? Jeżeli to co mówisz to prawda, na wolnym rynku zostaniesz bardzo bogatym człowiekiem!"
Nie mam kapitału i nie chcę być na wolnym rynku bardzo bogatym człowiekiem :-( Jak miałbym osiągnąć sukces, wychodząc z założeń sprzecznych z jego logiką? Paradoks, drogi jliberze.
Chociaż przypomina mi się, że czytałem o firmach, np. jakiejś jadłodajni, które nie mają ustalonych cen, lecz pobierają "co łaska". I podobno w ostatecznym rozrachunku wychodzi na to, że ludzie dobrowolnie są skłonni zapłacić więcej, niż wynosi cena w innych punktach tego typu.
Wolne Oprogramowanie to jeszcze inny, choć nieco podobny przypadek.
W takim razie, jezeli Kuba i Korea sa zaprzeczeniem panstwa minimalnego, to najblizszym liberalnego idealu panstwa minimalnego jest Haiti ;)
Szwecja jest klasycznym krajem gdzie znaleziono rownowage pomiedzy rynkiem a panstwem. My (socjaldemokraci) juz swoj wzor mamy. Wy (libertarianie) powinniscie popracowac jeszcze zeby Wasze idealy nie konczyly sie zawsze tak samo, czyli Somalia albo Haiti
chle chle chle
>>Da się. Np. ośmiu konkurujących ze sobą kapitalistów
>>umawia się, że będą działać wspólnie(ograniczając wydatki
>>na prowadzenie 8 firm do 1) i w dodatku pracują jako
>>wolontariusze ;-)
Rzeczywiście, zapomniałem że mamy 8 kapitalistów w gospodarce i jak się zmówią to już nikt inny nie może z nimi konkurować.
>>system ten jest stworzony przez i dla tej biurokracji
>>właśnie.
System kapitalistyczny, jak sami mówicie, został stworzony dla _zysku, co, jak się szczęśliwie składa, choć jeszcze tego nie pojmujecie, jest ku chwale i dobrobycie ludzkości.
>>Nie mam kapitału i nie chcę być na wolnym rynku bardzo
>>bogatym człowiekiem :-(
Nie masz kapitału, to zarób i zaoszczędź. Ciężko? Tak ma być, kapitalista ryzykuje cennymi środkami produkcji, niech to lepiej będzie ktoś kto najpierw potrafił się wykazać. Poza tym, w systemie wolnorynkowym byłoby oczywiście dużo łatwiej, pamiętaj że państwo zabiera Ci 80% tego co zarobiłeś, poprzez podatki bezpośrednie i pośrednie (skutkujące wyższymi cenami), dodatkowo karząc progresywnie dochody. Państwo z sukcesem utrudnia etatowcom zebranie kapitału, założenie własnej firmy, co zmniejszyloby podaz etatowcow a zwiekszylo na nich popyt, czyli podbilo pensje w gospodarce - tylko pogratulować lewicy za jej ukochane podatki!!! Gdyby etatowcy zdawali sobie sprawę z konsekwencji waszych programów, wisielibyście już dawno na latarniach.
Wcale Ci się nie dziwię że nie chcesz być przedsiębiorcą, tylko mniejszość jest sklonna ryzykować własnymi pieniędzmi. Dostajesz pensję i Cię nic nie obchodzi, w najgorszym razie zmienisz pracę. Przedsiębiorca może za to stracić wszystko co ma, a nawet więcej gdy się zadłużył. To jednak przedsiębiorcy ciągną ludzkość do przodu, to dzięki nim wzrasta produktywność w gospodarce, tak abyś mógł dostać coraz wyższą pensję, pracując coraz mniej i lżej, bez żadnego wysiłku i ryzyka z Twojej strony.
"Przecież mówię że nalezy działalność charytatywną firm komercyjnych zdelegalizować, nie czytasz co piszę?"
I własnie dlatego ci współczuję, że wierzysz, że da się zdelegalizować coś co jest istotą kapitalizmu. Czyli kiwanie frajerów wierzących w jakiś wolny rynek, uczciwą konkurencję, praworządność, demokrację itp.
Żeby tak się stało, pierwej państwo musiałoby zacząć służyć ludziom, a nie grupom interesów kapitałowych.
A służyć ludziom nie może m.in. dlatego, że tysiące takich jak ty tub propagandowych systemu stale krzyczą, że należy państwo minimalizować aby w interesach nie przeszkadzało.
Oczywiście, że Skandynawia jest socjalistyczna, co nie oznacza, że nie jest wolnorynkowa.
Oszustwa są istotą kapitalizmu? No tak, zapomniałem że jak tylko coś jest państwowe staje się wzorem uczciwości, wszyscy nagle zaczynają usilnie harowac ku chwale klasy robotniczej, a nie kombinowac dla wlasnej korzysci. W kapitalizmie jeżeli wiesz jak stworzyć firmę z mniejszą ilością oszustw, pobijesz konkurencję. W socjaliźmie za takie pomysły z reguły zostajesz awansowany na taśmę do fabryki gwoździ.
To jest prawda tylko w przypadku gdy zdefiniujesz "socjalizm" jako "jest w miarę fajnie".
Jeżeli zaś zdefiniujesz socjalizm trochę bardziej konkretnie, wg propozycji gospodarczych samej lewicy, czyli nieograniczony rozrost państwa, arbitralna władza urzędasów nad gospodarką, Szwecja okazuje się jednym z najbardziej liberalnych państw, mimo stosunkowo dużych wydatków państwa (choć dalej oczywiście dużo mniejszych niż w państwach naprawdę socjalistnych).
Wróćmy do tematu.
Publikacja powyższego tekstu Haribeya to porażka i kompromitacja ‘Le Monde Diplomatique – edycja polska’ i poniekąd lewicy.pl. Jean-Marie Haribey niedwuznacznie prezentuje się jako postmodernista. Jego poszukiwanie nowej teorii, „która pozwoliłaby zerwać ideologiczną zasłonę liberalnego dyskursu ekonomicznego” jest całkowicie arbitralne i pozbawione oparcia w woli poszukiwania prawdy. Haribey dostrzega ideologiczny i arbitralny charakter neoliberalizmu, ale chce mu przeciwstawić coś równie arbitralnego, z jakiegoś powodu uważając, że to najzupełniej wystarczy.
W sui generis ‘polemice’ z marksizmem zarzuca ekonomii politycznej, że uważa pracowników służb pozarynkowych za nieproduktywnych. Otóż tak nie jest. Pracownicy sektora nieprodukcyjnego, czyli tego, w którym nie tworzy wartości dodatkowej są w analizie marksistowskiej są po prostu pracownikami tej sfery i już. To, że nie tworzą oni wartości dodatkowej to tylko stwierdzenie faktu, nie żadna ‘obraza’, mimo, że czasami Marks określał ich skrótowo i malowniczo ‘klecha, dziwka, żołdak, profesor’. Ale Haribey tego nie rozumie, twardo się za nieprodukcyjnymi jako nieproduktywnymi ujmuje i z tej okazji nową ekonomię tworzy, by marksowski despekt usunąć.
Tworzenie tej nowej ekonomii odbywa się w dość prosty, by nie rzec banalny lub prostacki sposób. Po pierwsze jest to werbalna dekonstrukcja marksizmu i neoliberalizmu. Po drugie takie chwyty jak ‘powinniśmy wyjść od hipotezy, która na dzień dzisiejszy wydaje się nierealistyczna, ale ma pewną wartość ze względu na logikę rozumowania’ lub ‘wracamy do Marksa - powie ktoś. Ale też do Keynesa, uogólniając tylko jego koncepcję antycypacji.’ Długo też Haribey próbuje negować fakt, że podatki finansują wydatki publiczne, dokonując takich manipulacji, wedle której to nie podatki, ale opłata, oczywiście uspołeczniona. Jak się co do tego zgodzimy, to wszystko już jest możliwe, gdyż wszystko jest bez znaczenia. Wtedy autor z namaszczeniem stwierdza, że ‘prawda jest bowiem taka, że to pracownicy sektora usług pozarynkowych produkują dochód, który ich opłaca.’
Haribey wprowadza w swym wywodzie szereg słów, które mają pełnić rolę kategorii, takich jak dochód, bogactwo, opłaty itd., ale wbrew pozorom nie są to żadne kategorie, gdyż są to tylko terminy przezeń nigdzie nie zdefiniowane. Są to tylko bezwartościowe znaki, których główną funkcją jest to, że się mają nawzajem uzasadniać. W związku z tym twierdzeń Haribeya nie sposób zanegować, gdyż nie wiemy, co znaczą, czego tak naprawdę dotyczą i do czego, do jakiego typu realności się odnoszą. Możemy zrozumieć lub odczuć antypatie Haribeya, nic więcej. Myśl Haribeya nie stanowi najmniejszej przesłanki do zrozumienia i zmieniania świata. Możemy jedynie wyrazić współczucie studentom ekonomii Uniwersytetu Montesquieu-Bordeaux 4.
Jeszcze jedna uwaga, tym razem tycząca tłumaczenia. Haribey wielokrotnie odwołuje się do Marksa, marksizmu i jego języka. Otóż w polskim języku marksistowskim nie istnieje termin wartość dodana, który jest kategorią prawa podatkowego i księgowości – patrz ustawa o podatku od towarów i usług, czyli VAT, choć powinniśmy raczej pisać TVA, gdyż to Francja pierwsza wprowadziła ten podatek. Marksowską kategorię Mehrwert tłumaczymy jako wartość dodatkową, choć w pierwszym pokoleniu marksistów polskich używano także wyrażenia ‘nadwartość’, które rychło wyszło z obiegu. Ale wtedy, jakieś 125 lat temu, dla określenia strajku używane były także określenia grewa i bezrobocie. Tego wszystkiego oczywiście Agata Czarnacka może nie pamiętać, ale redakcja pisma powinna wiedzieć, gdyż wie to każdy, który zna Marksa, a nie tylko słyszał o nim na Uniwersytecie w Bordeaux.
Cóż więcej można dodać o wypracowaniu Haribeya. Tylko to, że widzimy tu podręcznikowy wręcz przykład postmodernistycznego bełkotu, tworzenia narracji, która nie liczy się, bo nie musi, z jakimikolwiek faktami. Sprzedawanie narracji na warszawskiej ulicy nazywane jest prościej. Bajer, nawijka, kit, starsze i nowsze synonimy można mnożyć.
"W kapitalizmie jeżeli wiesz jak stworzyć firmę z mniejszą ilością oszustw, pobijesz konkurencję."
Albo zbankrutujesz raczej. Mam znajomych prowadzących firmy, kombinują jak koń pod górkę, bo uczciwie się nie da, po prostu się nie da.
Przestań też z tym socjalizmem, bo go jeszcze nigdzie nie było, więc nie możesz wiedzieć jak tam będzie. ZSRR, PRL, Kuba nawet się do socjalizmu nie zbliżyły, z wielu różnych przyczyn.
A to, że się tak same nazywały to jeszcze nic nie znaczy. Kapitaliści też ciągle gadają o wolnym rynku. Może bywał on kiedyś czasem, latem na targu z warzywami, owocami w małych miasteczkach. Ale dziś już nawet takich rynków nie ma.
>>Mam znajomych prowadzących firmy, kombinują jak koń pod
>>górkę, bo uczciwie się nie da, po prostu się nie da.
Raz mówisz o problemie nieuczciwych działań zarządu wobec udziałowców który to rzekomo świadczy o wyższości socjalizmu, potem nagle o nieuczciwości samych właścicieli firm. Zdecyduj się.
>>Ale dziś już nawet takich rynków nie ma.
Bo co, bo wprowadzili iphony?
Ale co można oszczędzić? Pieniądze? A czym one są? Złoto? Spróbuj je JEŚĆ, albo się W NIE / a nie za nie!/ ubrać.
Jak ty tego dokonasz, to jak pragnę podskoczyć, zostaję libertarianinem.
"Raz mówisz o problemie nieuczciwych działań zarządu wobec udziałowców który to rzekomo świadczy o wyższości socjalizmu,"
Gdzie tam pisałem o wyższości socjalizmu, opanuj się.
"potem nagle o nieuczciwości samych właścicieli firm. Zdecyduj się."
Sprzeczności nie widzę, podtrzymuję tezę, że większe zyski w kapitalizmie osiagają korumpujące i nieuczciwe firmy. Egoizm musi do tego prowadzić.
Socjalizm nie w tym będzie lepszy, że metafizycznie uczciwszy, tylko w tym, że samo korumpowanie będzie bez sensu, bo cel życia będzie inny niż gromadzenie zysków i dóbr materialnych w warunkach konkurencji.
>>Ale dziś już nawet takich rynków nie ma.
"Bo co, bo wprowadzili iphony?"
Chociażby, łatwiej o zmowę cenową, czy anonimowe zastraszenie konkurencji.
>>Ale co można oszczędzić? Pieniądze? A czym one są? Złoto?
>>Spróbuj je JEŚĆ, albo się W NIE / a nie za nie!/ ubrać.
Oszczędzasz dobra konsumpcyjne oczywiście. Pieniądz jako pośrednik to znacznie ułatwia. Złota się nie je, ale nie wiem skąd wziąłeś tezę że wszystkie dobra konsumpcyjne muszą być jadalne? Dobro konsumpcyjne to _cokolwiek_, także usługi niematerialne, co zaspokaja potrzeby konsumentów.
>>Sprzeczności nie widzę, podtrzymuję tezę, że większe zyski
>>w kapitalizmie osiagają korumpujące i nieuczciwe firmy.
Oszustwem można osiągnąć większe zyski w jakimkolwiek systemie, nie bardzo wiem jaki to ma związek z wolnym rynkiem akurat.
>>cel życia będzie inny niż gromadzenie zysków i dóbr
>>materialnych w warunkach konkurencji
Jasne, bo wy wiecie lepiej jaki ma być cel życia innych ludzi.
>>Chociażby, łatwiej o zmowę cenową, czy anonimowe
>>zastraszenie konkurencji.
Nawet jeśli się to uda, i nikt się nie wyłamie (zarówno jawnie jak potajemnie), zmowa cenowa może zaistnieć tylko między _istniejącymi_ w danym czasie konkurentami. Zapominasz że na wolnym rynku mogą powstać cały czas nowe, i powstanie takich na pęczki jeżeli zmowa cenowa doprowadzi do wzrostu cen, powstanie _dokładnie_ po to aby odebrać rynek niższymi cenami.
Jaka jest najlepiej pod każdym względem działająca zmowa cenowa na świecie? OPEC. Kilka konkurentów, spotykają się i wszystko ustalają. Zapobiegli ostatniemu kilkukrotnemu spadkowi cen ropy?
Jeżeli kolega może to proszę opisać jak się oszczędza usługi.
Ano właśnie! Oszczędzać można dobra konsumpcyjne. Można też oszczędzać dary natury, ale to inne zagadnienie.
Natomiast dobra konsumpcyjne, jak zresztą i inwestycyjne, są rezultatem PRACY. Bez nakładu pracy całe życie na Ziemi nie mogłoby istnieć.
Skoro "własność i wolność" nie mogą zapewnić przeżycia rodzaju ludzkiego, to "oszczędzanie" w wydaniu kapitalistycznym, jest okradaniem pracowników z efektów wysiłku ich rąk i umysłów.
Fragment o pasożytnictwie, który zacytowałem Ci do przemyślenia, pochodzi z książki Murraya N. Rothbarda "Etyka wolności".
Oczywiście Ty jako jego gorący wielbiciel, bez trudu rozpoznałeś skąd ten cytat pochodzi, ale inni tego mogą nie wiedzieć i to dla nich ta informacja.
Ponieważ "oszczędzanie" w wydaniu właścicieli środków produkcji, to taki przykład "nowomowy" mającej za zadanie ogłupiać ludzi. W rzeczywistości, w powyższym ujęciu, jest to synonim określenia "okradanie pracowników".
>>Oszczędzać można dobra konsumpcyjne. Można też oszczędzać
>>dary natury, ale to inne zagadnienie.
Proszę... Dary natury mogą być dobrami konsumpcyjnymi i odwrotnie.
>>Natomiast dobra konsumpcyjne, jak zresztą i inwestycyjne,
>>są rezultatem PRACY.
Chyba że są darami natury. Choć nawet dary natury rzadko są dostępne dla konsumpcji bez pracy, także ogólnie zgoda.
>>"oszczędzanie" w wydaniu kapitalistycznym, jest okradaniem
>>pracowników z efektów wysiłku ich rąk i umysłów
Oszczedzanie nie jest ani kapitalistyczne ani socjalistyczne, to po prostu wstrzymanie sie od konsumpcji. Chyba ze zabronisz ludziom jakiejkolwiek prywatnej wlasnosci, ale wtedy tez z wlasnej woli nie konsumują.
Jedynym darem natury, z którego możesz skorzystać bez wykonania pracy, jest powietrze. Pod warunkiem, że jakiś "miłujący wolność i pokój" sąsiad, nie zatruwa go wyziewami z położonych na jego gruncie źródeł ich emisji.
Skorzystanie z innych, nawet poprzez napicie się wody z naturalnego źródła, wymaga wykonania pracy. Podejścia do niego, ewentualnego schylenia się itd.
Jeśli ktoś uniemożliwia innemu człowiekowi skorzystanie z takiego źródła, to popełnia agresję na jego wolność do swobody zmiany miejsca pobytu i dostępu do darów natury.
Jeśli żąda zapłaty za skorzystanie z tego źródła, jest pasożytem, gdyż odnosi korzyść z popełnienia przestępstwa agresji na czyjąś wolność, ponieważ źródło w żaden sposób nie jest efektem jego pracy.
I dlatego to, co jest owocem "zmieszania pracy z "ziemią" ", stanowi prywatną własność wytwórcy.
Natomiast dary natury czyjąś prywatną własnością być nie mogą.
Ustanowienie takiego prawa to akt bandytyzmu.
Chciales wiedziec co to jest kapital, wytlumaczylem Ci, teraz zaczales dyskusje czego dotyczyc powinny prawa wlasnosci. Ja rozumiem ze robie tu za nauczyciela, ale moze w koncu powiesz mi jak to wszystko sie ma do tego artykulu?