dowiadujemy się, że najbardziej dotkliwym przejawem patriarchatu Grecji jest to, że tamtejsza partia komunistyczna nie wystawia kobiet do Parlamentu Europejskiego.
"ruch feministyczny przeżywa globalny kryzys".
Ciekawe czy mają męzów?
Wszystko im się niepodoba nawet śluby im się niepodobają tak jakby ktoś je do tego zmuszał?
przedstawicielki ruchu feministycznego:
"Często zapędzamy się w krytyce neoliberalizmu..."
"Ślub kościelny polega na tym, że ojciec oddaje rękę córki innemu mężczyźnie. Dwaj panowie przekazują sobie z rąk do rąk kobietę jak dobro, rzecz, własność, prezent."
Cholera, znam trochę małżeństw (może to za mało) i we wszystkich znanych mi przypadkach stanowią one pary, które poznały się bez pośrednictwa rodziców i (również bez pośrednictwa rodziców) po prostu się w sobie zakochały (a nawet znam takich, wobec których zaryzykowałbym twierdzenie, że pobrali się trochę wbrew woli rodziców). Czy ta Grecja to jakiś wyjątek w Europie czy ja żyję w innym świecie?
"2006 r. rząd postanowił sformułować ustawę dotyczącą przeciwdziałania przemocy w rodzinie, ale… nie uwzględnił w niej kontekstu genderowego. To skrajna ignorancja biorąc pod uwagę, że ponad 90 proc. ofiar tego rodzaju przemocy stanowią kobiety i dziewczynki. W dyskusjach nad ustawą nie było mowy o tym, kto jest najczęstszym sprawcą i kto tego typu przemoc akceptuje."
Na czym miałoby polegać uwzględnienie tego, że 90 proc. ofiar przemocy domowej stanowią kobiety? I czemu miałoby to w ogóle zostać uwzględnione? Czyżby maltretowany syn albo mąż był mniej wartościowy niż maltretowana córka lub żona? A sprawcy? Czy jak mąż uderzy żonę patelnią to powinien dostać większy wyrok niż żona, która patelnią trzaśnie syna bądź męża? (To, że maltretowanie mężów przez żony stanowi rzadkość niczego tu nie zmienia)
"W większości programów telewizyjnych zobaczysz odpowiednio do sytuacji ubranego polityka – czy to z lewa, czy z prawa - który przemawia i siedzącą obok kobietę, która występuje w roli jego ozdoby, nic nie mówi i niewiele ma na sobie."
Skoro zaprasza się do politycznego programu polityka, który jest mężczyzną, a także jego żonę, to chyba wywiad przeprowadza się z osobą politycznie aktywną, no nie? Czemu nieaktywna politycznie osoba miałaby się wypowiadać w programie politycznym? Tylko dlatego, że jest żoną polityka?
jeszcze takich dennych, przewidywalnych komentarzy. Może jakieś zakłady? Bombo, rote, obstawiamy?
Feministki są dziwne bo uważają że
a) wyzysk nie dotyka tylko mężczyzn-robotników
b) w polityce powinny uczestniczyć kobiety
c) w rodzinie kobiety powinny mieć prawo do decyzji
d) mężczyźni powinni zajmować się swoimi dziećmi
e) lewica powinna wystawiać kobiety w wyborach
f) lewica powinna bronić kobiet wyzyskiwanych w pracy
g) lewica powinna bronić kobiet wyzyskiwanych w domu
h) lewica powinna stać po stronie ofiar przemocy
Zaiste, ogromnie kontrowersyjne tezy! Ale jaka finezja w ich zwalczaniu! Jaka precyzja - niezmienna - w cytowaniu! A jaka wytrwałość w zwalczaniu "obsesyjnych" feministek!
W zasadzie z wszystkimi wypisanymi przez Ciebie postulatami się zgadzam. Ale moja krytyka feminizmu (a właściwie to ruchu feministycznego, bo nie samej idei) dotyczy różnych idiotyzmów głoszonych przez niektóre feministki, np. uważanie z góry samej "instytucji" małżeństwa za jakąś opresję wobec kobiet (choć jednocześnie nie przeczę, że traktowanie kobiet jako własność przez część mężczyzn jest poważnym problemem społecznym), twierdzenie, że kobiety mają być jakoś inaczej traktowane jeżeli chodzi o przemoc w rodzinie czy ustalanie parytetów płci w parlamencie (bo to zaprzeczenie idei demokracji), nie mówiąc już o głoszeniu rzeczy zupełnie nielogicznych, jak to, że nieaktywna politycznie żona polityka miałaby przemawiać w programie czy na wiecu politycznym.
"Co, którzy chcą zdać na studia, muszą brać prywatne korepetycje z podstawowych przedmiotów".
Rzeczywiście, poważny przykład represyjności greckiego systemu:)
nie mówiąc już o tym, że ślub kościelny można by równie dobrze opisać tak: matka oddaje swojego syna innej kobiecie. Czy to też patriarchat?
W Polsce zresztą - nie wiem, jak w Grecji - przy ślubie asystują swobodnie wybrani świadkowie.
męża aktywnej politycznie kobiety, który siedzi obok niej skąpo ubrany i uśmiecha się przymilnie do kamery. A żeby było bardziej łopatologicznie, wyobraź sobie, że to Ty.
Problem z Twoją argumentacją jest właśnie taki, że postulaty, przeciwko którym "w zasadzie nic nie masz", w rzeczywistosci Cię denerwują. I zapewniam Cię, to nie jest problem Vouvou ani innych feministek, tylko Twój.
Powołując się na to, że kobiety są równe wobec mężczyzn w kwestii podlegania karom, represjom, obciążeniom itd nie przyjmujesz jednocześnie, że powinny być równe do podziału korzyści. Albo inaczej, zakładasz, że są równe. A założenie o równości startu gdy go nie ma to znienawidzony przez Ciebie LIBERALIZM!
Toczy się właśnie w Polsce debata na temat wprowadzenia prawa jednoznacznie zakazującego bicia dzieci oraz rządowej kampanii medialnej temu projektowi towarzyszącej pod tytułem „Kocham, nie biję, kocham, reaguję”. Jeśli to prawo wejdzie w życie i zacznie być przestrzegane, to zmiany na płaszczyźnie mentalności, postrzegania relacji silniejszy-słabszy, ochrony praw najsłabszych będą bardziej rewolucyjne niż wiele osób sobie wyobraża.
A lewica.pl na ten temat milczy. Bo temat praw dzieci nie jest tak nośny na lewicy jak dyskryminacja kobiet. Dobrze, że jest jeszcze Platforma Obywatelska...
sytuacji: żona aktywna politycznie, mąż - nie, można by podać calkiem sporo. Na przykład - Ewa i Janusz Łętowscy.
Nie ma w tym nic niezwykłego ani denerwującego.
...Jan Maria Rokita zrezygnował z kariery politycznej na rzecz swojej żony Nelly.
Czołowy polityk utożsamiany z lewicą - Leszek Miller, którego żony nikt nie zna, bo jest całkowicie w cieniu byłego przewodniczącego SLD, zgrywał polskiego macho.
Inny polityk lewicy - Tadeusz Iwiński, obłapywał w tym czasie swoją pracownicę za pupę.
Kiedy twierdziłem że nie powinny być "równe do podziału korzyści", albo że kobiety mają równe szanse startu co mężczyźni? Nigdy nie zaprzeczyłem np., że kobiety są gorzej wynagradzane za pracę.
feminizm - co czytamy w tym wywiadzie - jest w "globalnym kryzysie"?
Bo jego refleksja o współczesnej rzeczywistości albo odwołuje się do ewidentnych wyolbrzymień, albo skupia się na "podziale korzyści". Podział ten, co gorsza, ogranicza się do potrzeb i aspiracji osób profesjonalnie zaangfażowanych w ruch feministyczny. Nikogo poza bezpośrednio zainteresowanymi miejscami na listach wyborczych nie interesuje, ilu mężczyzn, a ile kobiet wystawia grecka partia komunistyczna (oraz pokrewne jej ugrupowania europejskiej lewicy).
kobiet jest w kierownictwie PPP i Sierpnia 80?
Tutaj brak parytetu jakoś nie przeszkadza "ruchowi feministycznemu".
ok, to spróbuj zrozumieć, że gorsze wynagrodzenia kobiet za pracę biorą się z dominującej struktury małżeństwa i rodziny. Także stosunki przemocy w rodzinie biorą się na ogół z tej struktury. Innymi słowy, nie są to jednostkowe przypadki, które można rozpatrywać niezależnie od tej struktury. A tą strukturą jest patriarchat, opierający się na kontroli nad kobiecą pracą i seksualnością. Tę ostatnią w komentarzach na lewica.pl uważa się często za fanaberię feministek, ale nie wówczas, gdy chodzi o obronę własnych przywilejów. Nie mówiłam, byś wyobraził sobie siebie jako męża polityczki, bo to nie takie trudne, tylko jako skąpo ubranego meża polityczki, wdzięczącego się do kamery. Ja czegoś takiego w życiu nie widziałam. Nie jest to zreszta moje największe marzenie ani największy problem. ot, jest to jeden z pobocznych przykładów nierówności, wynikającej z kontroli nad kobiecą seksualnością; mężczyźni poddani takiej kontroli czuliby się niesamowicie niefajnie, lecz jednocześnie uważają ją za sprawę marginalną, nie mającą nic ale to nic wspólnego z polityką, przemocą itd.
PS. Wiesz, że argument "ja znam wiele małżeństw i one wcale" nie jest za dobry? Wiesz też na pewno dlaczego... Na tym chyba skończę :)
feminizm będzie walczył o to, żeby "mężowie polityczek ubierali się skąpo do kamery", to na pewno wyjdzie z "globalnego kryzysu".
Choćby z racji wieku, nie mowiąc o - przeciętnie - "średniej krajowej" urodzie.
"Kobieta nie mogłaby tego zrobić. Na pewno uczynił to facet. On jest winien!" "Nawet jeśli nie facet to pisał, tylko jego żona, to zrobiła to tylko i wyłącznie po to, by go kryć. Odzwierciedlała bowiem JEGO, a nie swoje poglądy. Silne kobiety zazwyczaj kryją swoich mężczyzn".
Czy te patriarchalne stereotypy głoszą kobiety zindoktrynowane wychowaniem w tradycyjnej rodzinie? A może typowe męskie szowinistyczne świnie? Nie. Te poglądy głoszą polskie feministki.
"Nawet jeśli to ona pisała i to z własnej inicjatywy, to i tak on ponosi odpowiedzialność. Jest jej mężem, więc powinien ją przypilnować".
Czy taki pogląd został zasłyszany w jakimś kraju arabskim? Nie, u polskich feministek.
że te cytaty niewiele mają wspólnego z feminizmem. Dużo natomiast - z agresją, fanatyzmem, koteryjnym serwilizmem i kuniunkturalną interesownością.
skrajny feminizm w ogóle nie znajduje już zwolenniczek ani zwolenników.
Moim celem wcale nie było licytowanie się kto zna więcej małżeństw, które...
Chodziło mi jedynie o to, że niemądre wydaje się być głoszenie, że ślub kościelny (w kraju w miarę cywilizowanym, jakim jest Grecja) jest formą zniewolenia kobiet czy transakcja między przyszłym mężem a ojcem przyszłej żony w sytuacji gdy
1) zawieranie małżeństw z woli rodziców, wbrew woli kobiety, w Europie stanowi totalny margines
2) na 1 rodzinę, gdzie mąż bije kobietę albo w jakiś inny sposób ją rzeczywiście zniewala przypada z 10 małżeństw, w których zarówno mąż jak i żona są szczęśliwi ze związku (choć niekoniecznie dzielą się obowiązkami domowymi, co jest naganne, ale nie świadczy o tym, że małżeństwo to "zniewolenie kobiet").
"Atak na Constantinę – kobietę, sprzątaczkę i Bułgarkę mieszkającą w Grecji - świetnie pokazuje, jak krzyżują się rozmaite formy opresji: genderowa, klasowa i rasowa."
Nie wiem, jaki był powód ataku na Constatinę. Podobnie jak nie wie tego Sissy Vovou. Ona jednak z góry zakłada, że był to atak rasistowsko-antyzwiązkowo-szowinistyczny. Jeżeli był to atak na tle rasowym - myślę że rasistom nie czyni dużej różnicy, czy mogli oblać kwasem Bułgarkę czy Bułgara i czy była to członkini związku. Jeżeli atak anty-związkowy lub inspirowany przez nieuczciwego pracodawcę - Constantina była na tyle niewygodną działaczką związkową, że niezależnie od płci została zaatakowana, by wreszcie "ucichła". Oczywiście nie wykluczam, iż był to atak szowinistyczny lub nawet łączący wszystkie 3 wymienione przez Vovou formy opresji. Ale w przeciwieństwie do Vovou nie wiem tego z góry, nie znając sprawców.
skoro Sierpień '80 wyrósł na komisjach górniczych, większość jego członków to górnicy itd., to czego się spodziewasz? Jeszcze do niedawna (zanim Polska nie wymówiła międzynarodowej konwencji o pracy pod ziemią) kobiety nie miały nawet prawa być górnikami. Idę o zakład, że miażdząca większość członków Sierpnia to mężczyźni. Ale i to się zmienia, vide Elżbieta Fornalczyk.
Czekam na listę redaktorek "Obywatela". I nie zasłaniaj się jakimiś wymówkami o współpracowniczkach.
obrażają, wyzywają, wyśmiewają, dają do zrozumienia, wiedzą sami najlepiej, co kobiecie do szczęścia potrzeba nie pytając jej samej o to i na koniec dziwią się, po co komu feminizm, bo przecież świat jest taki piękny i dla panów niezwykle wygodny...
Chamstwo ubrane w poprawne słówka, śliskie niczym zaśmierdły węgorz- oto na co panów stać.
Wiedzą oni, kiedy powinnyśmy się złościć, kiedy cieszyć, kiedy i dlaczego mamy ładnie wyglądać, czy mamy rodzić dzieci czy nie...
Nie męczcie się dłużej panowie!
Zrezygnujcie panowie z damskiego towarzystwa! - nie będziecie musieli zmieniać skarpetek i myć zębów; zarośniecie z lubością brudem, nabawicie się wrzodów żołądka jedząc byle co i zakończycie niesławny byt gatunku człowieczego nie mając gdzie się reprodukować.
Po co się szczypać? idźcie na całość.
Zaraz, zaraz. Obywatel nie współpracuje z ruchami feministycznymi postulującymi parytety płci, w przeciwieństwie do Sierpnia '80.
ktoś, kto uwzględnia opinie kobiet w swojej działalności publicznej i nie ocenia kompetencji ludzi wedle płci czy rasy, nie musi małpować modnych pseudorozwiązań. Nie pamiętam sytuacji, w której kobieta współpracująca z naszą gazetą byłaby traktowana gorzej niż facet ze względu na swoją płeć.
Teksty i pomysły oceniamy ze względu na ich wartość a nie płeć autora - i jakoś dziwnym trafem częściej publikujemy teksty kobiet niż czynią to znane mi gazetki radykalnej lewicy. Jeśli chcesz, to możemy policzyć i porównać, ile jest tekstów kobiet w "Obywatelu", a ile w "Trybunie Robotniczej". Wziąłem do ręki ostatni numer naszej gazety i widzę w nim w sumie 34 strony tekstów, których autorkami lub współautorkami są kobiety - daje to ok. 1/3 całości gazety. Policzyłem i w kilku ostatnich numerach TR te proporcje są nie większe niż 15-20%. A przecież to nie my jesteśmy bojowymi feministami, mój drogi.
a dlaczego parytetu nie ma w PPP?
Odpowiem: w prawicowej Konfederacji Polski Niepodległej, z ktorej wyrosła PPP, kobiet na znaczących stanowiskach było bardzo niewiele. Klub KPN z lat 1993-97 miał tylko jedną posłankę: Janinę Kraus.
Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci.
Zaciekawiło mnie sformułowanie o globalnym kryzysie feminizmu. Czy ktoś może wie dokładniej o co może chodzić? Jakoś nie widzę debaty na ten temat, choć nie śledzę systematycznie stron feministycznych.
zresztą z tym górniczym charakterem Sierpnia 80. Zawodowi działacze - to nie górnicy.
"Zrezygnujcie panowie z damskiego towarzystwa! - nie będziecie musieli zmieniać skarpetek i myć zębów; zarośniecie z lubością brudem, nabawicie się wrzodów żołądka jedząc byle co i zakończycie niesławny byt gatunku człowieczego nie mając gdzie się reprodukować."
Że co? Że pan pozbawiony damskiego towarzystwa niby przestanie zmieniać skarpetki, myć zęby, zarośnie brudem i nabawi się wrzodów żołądka jedząc byle co? :))))
A co na to na przykład środowisko gejów?
...kobieca zawiść ?
Tego dnia, gdy Kouneva została zaatakowana, w jej firmie wypłacano świąteczne premie - wysokość jednej pensji. Kouneva dostała 750€. ...
..Okazało się, że inne pracownice dostały tylko 500€
--
Poniżej cytat z LEWICOWEGO recyklingu ideii
Zakompleksiona i wycofana Marysia (Karolina Dryzner) obserwuje miłosne ekscesy swej przebojowej towarzyszki Krystyny (Ewa Lorska), która swoim zachowaniem wzbudza skrywaną zazdrość przyjaciółki. Negatywne emocje eksplodują, gdy na horyzoncie pojawia się przystojny maszynista. Marysia współzawodniczy z Krystyną o względy mężczyzny, a gdy ta zostaje zgwałcona, w akcie zemsty odmawia przyznania, że widziała zajście
http://recyklingidei.pl/wysocka_blondynka_kurwa_babochlop
to akurat słuszne.
Gdybym nie szyneczka z indyka, która kupuję sobie pod pretekstem dokarmiania hodowanej przeze mnie (kotki domowej) Brunhildy, już dawno miałbym wrzody na żołądku, jeśli nie coś gorszego.
Bez damskiego towarzystwa ani rusz.
Miałem kiedyś Sarę. Uroczą suczkę dalmatynkę. Uwielbiała spacery, więc często wychodziliśmy razem na spacery.
To prawdziwa dama była, podobnie - jak mniemam - damą jest kotka Brunhilda.
czy może się mylę?
Nie chodzi drodzy panowie o to, że jesteście lenie i brudasy. Chodzi o to, że siłą napędową do dbałości przez Was o Wasze szanowne zdrowie i niewątpliwą urodę były i są kobiety.
Nie chodzi również o to, by kobiety dyktowały Wam kiedy i co macie robić.
Chodzi wyłącznie o to, żebyście przestali nieustannie dyktować to kobietom.
Dowcip austriacki
spotykają się dwie baby przy kranie z wodą na korytarzu (jak to w starych czynszowych kamienicach) i jedna z nich chwali się córką : moja córka to pracuje bezpośrednio u dyrektora. Już z rana zabiera on ją spod domu do biura, dyktuje jej parę pism, potem jadą na obiad, znowu do biura i on dyktuje jej znowu parę listów, a na łykend to on zabiera ją na Semmering i tam jedzą kolację.
Na to druga baba: moja córka też jest dziwką, ale dyktować to nie pozwala sobie nic.
Ja nawet moją damę dalmatynkę mogłem co najwyżej prosić o to, żeby coś dla mnie zrobiła. Choćby poszła na spacer. Moją ludzką (bo z gatunku homo sapiens) Anetkę też mogę co najwyżej prosić.
A tu pojawia się, miejmy nadzieję, że jednak nie damska szowinistka, i sugeruje, że moją naturą z racji bycia facetem jest dążenie do rządzenia kobietami.
"Moja Anetka" - podobnie jak Aneta używa określenia "mój Paweł". To synonim bycia ze sobą razem, a nie dominacji.
na oczy.
Chciałam jednakże pokazać, jak przykre jest dla kobiet takie traktowanie z powodu płci.
Teraz też szafujesz "szowinistyczną feministką" choć stwierdziłam jedynie, że panowie nie zawsze żyją z higieną w zgodzie, co jest faktem, ponieważ męski zmysł estetyczny jest bardzo różny od kobiecego.
Uważam, że płcie nawzajem się uzupełniają i tak jest dobrze. Nie miałam nigdy problemu z byciem kobietą i pod emancypacją rozumiem, że nikt nie ma prawa zmuszać mnie go czegoś, czego nie chcę, nikt nie ma prawa traktować mnie gorzej tylko dlatego, że jestem kobietą.
Choć też mówię "mój Stary" to utrzymanie mojej niezależności w naszym związku wymaga ode mnie czujności. Na oko jesteśmy bardzo zgodnym stadłem, ale na tą zgodność składa się właśnie poszanowanie odrębności płciowej i związanych z tym różnic w postrzeganiu świata zewnętrznego. Ja się "nie kłócę o skarpetki", on nie robi durnych min (ponoć to odpowiednik damskich awantur) gdy coś nie jest tak, jak on to sobie wyobraża.
Faktem jest, że kobiety są bardziej ugodowe niż mężczyźni i stąd w ogóle wzięła się ta cała dyskryminacja naszej żeńskiej płci. Gdyby tak nie było, to mężczyźni musieliby walczyć o swoje "wyzwolenie", nieprawdaż?
Pomyśl, Paweł Kończyk, co wybaczyłbyś facetowi, gdyby był na moim miejscu, a czego wybaczyć nie możesz mnie. To jest właśnie dyskryminacja ze względu na płeć.
Dziwisz się, że zarzucam ci seksistowski szowinizm. Ale czy nie jest szowinizmem sugerowanie, że ktoś posiada jakieś wady tylko i wyłącznie z faktu przynależności do określonej płci? Przecież mnie nie znasz!
Nigdy nie traktowałem swoich rozmówczyń gorzej dlatego, że są kobietami. I żadna w rozmowie ze mną nigdy tak się czuła. Z jednym wyjątkiem: kiedy rozmawiam
z radykalnymi feministkami. Tutaj każde moje odrębne zdanie kończy się stwierdzeniem "Nie zgadzasz się ze mną dlatego, że jestem kobietą!". To jest tak mocno pretensjonalne, że aż żałosne. Jak można czuć się kimś równym, jeśli wewnętrznie się tę równość odrzuca? Jak można czuć się ze sobą dobrze, jeśli popada się w kompleksy zawsze, gdy trafi się facet, który od czasu do czasu ma własne zdanie, a nie nadskakuje przy każdej okazji jak wielu le madanowych lewaków?
męski szowinisto.
Ja jestem kobietą i traktujesz mnie z tego powodu gorzej tłumacząc się robieniem jakowychś wyjątków z powodów wybranych według własnego uznania. Czyli wciskasz lipę z tym Twoim obiektywizmem.
Nie zapytałeś wszystkich kobiet, z którymi rozmawiałeś, jak one się czuły w rozmowie z Tobą. Czyli bajdurzysz w samozachwycie.
Ten facet w lustrze to Twoje ego. Czujecie się silniej we dwóch? Przecież w rzeczywistości jesteś sam a ten brat bliźniak z odbicia to złudzenie, więc po co się oszukujesz?
Feministka to też kobieta i nie ma powodu traktować jej inaczej tylko dlatego, że ma zdanie inne niż przez mężczyzn oczekiwane.
Nawet, jeżeli coś napiszę pretensjonalnie czy żałośnie, to nie jest Twój interes. Mam prawo wypowiadać się w sposób, jaki uważam za stosowny i opinie osób trzecich nie mogą mnie w mojej wolności ograniczać.
Nie stosuję żadnej równości pomiędzy mężczyzną i kobietą, ponieważ takiej równości nie ma i być nie może. Stawiam równość między prawami płci do emancypacji w podejmowaniu decyzji i realizacji osobniczej w ramach wolności jednostki.
U nas w przedsionku stoi okrągły stolik przykryty obrusem. Na tym stoliku leżą klucze. Psy w czasie zabawy często zaczepiają o stolik w efekcie czego obrus się przesuwa i leżące uprzednio na jego środku klucze znajdują się często na krawędzi stolika grożąc, że spadną.
Przechodzi mój Stary- bierze klucze i kładzie na środku stolika obrusa nie tykając.
Przechodzę ja- poprawiam obrus i razem z nim przesuwają się klucze na środek.
Tak różny jest sposób postrzegania przez mężczyzny i kobiety tego samego zjawiska.
Dla faceta ważne jest, żeby klucze nie spadły.
Dla kobiety ważne jest,żeby klucze nie spadły i żeby obrus był na stole równo.
Nie przypominam sobie, Paweł Kończyk, by mi kiedykolwiek jakikolwiek "lewak" czy nie lewak nadskakiwał. Sama baczę bardzo na to, by tak nie było, ponieważ nie zależy mi na tanim poklasku i komplementach. Jestem w wieku, w którym kobieta zdaje sobie sprawę ze swoich słabości i możliwości, i bardzo sobie to cenię.
Naprawdę uważasz, że mi zależy by czuć się Tobie równą? Wesoły filut z Ciebie! No, no...
"Nawet, jeżeli coś napiszę pretensjonalnie czy żałośnie, to nie jest Twój interes. Mam prawo wypowiadać się w sposób, jaki uważam za stosowny i opinie osób trzecich nie mogą mnie w mojej wolności ograniczać."
Kto tu kogo chce ograniczać! Masz prawo wypowiadać się żałośnie, a Paweł ma prawo krytykować Cię za Twoje wypowiedzi. Ty jednak próbujesz go ograniczać zarzucając mu rzekomy męski szowinizm!!!
Gdybym ja powiedział, że tylko kobieta jest w stanie zamknąć bagażnik w z kluczami w środku, gdy wszystkie drzwi i okna są pozamykane(sam byłem świadkiem takiej sytuacji) i tylko mężczyzna jest w stanie ją z takiej sytuacji wybawić "włamując" się do samochodu to zapewne uznałabyś to seksistowski stereotyp. Ale Twoje opowiastki o wyższości kobiet to oczywiście "prawdy oczywiste".
Dobrze, to umówmy się, że obydwoje jesteśmy seksistowskimi szowinistkami.
nigdzie nie pisałam o wyższości kobiet nad mężczyznami, podkreślam jednakże zawsze inność płci i możliwości oraz ograniczenia z tym związane.
Jeżeli Tobie coś się w głowie nie mieści, to może masz głowę za małą? Wiadomo nie od dziś,że organy nieużywane zanikają i może to jest tego przyczyną?
Przełożenie kluczy na stoliku to fakt i automatyczna czynność mojego Starego.
Zamknięcie kluczyków w bagażniku to przypadek spowodowany nieuwagą.
Gwarantuję Ci, że Anetka wylała nie jedną łzę z powodu swojego męża. Ktoś, kto twierdzi,że jego związek jest idealny i nie ma w nim żadnych spięć zwyczajnie kłamie.
TAKICH IDEALNYCH MĘŻCZYZN PO PROSTU NIE MA! ;)))))
A są idealne kobiety? Czy też może jedynie mężczyźni powinni dążyć do doskonałości? Mężczyźni różnią się z kobietami i dobrze, wbrew temu, co sądzą niektóre feministki. Pisząc o równości płci nie miałem na myśli tego, że spostrzegawczość, orientacja w przestrzeni, wrażliwość czy poczucie estetyki u obu płci jest taka sama. Bo nie jest. Miałem na myśli równość praw i obowiązków.
Kolejna sprawa: nie widziałem, by ktoś tutaj pisał o idealnym związku. Coraz bardziej wygląda zatem na to, że polemizujesz nana z własnymi wyobrażeniami na temat tego, co kto napisał i co uważa. Wszystko po to, by udowodnić swoje wyjściowe tezy. Główna zaś jest taka, że zebrani w tym wątku panowie uważają kobiety za stworzenia gorsze od własnej płci, a kto z samców z tym poglądem polemizuje, ma za mały mózg.
"Główna zaś jest taka, że zebrani w tym wątku panowie uważają kobiety za stworzenia gorsze od własnej płci,
(...)
autor: Paweł Kończyk"
Moja teza jest zatem taka, że Pani ma kompleksy.
i stanu psychofizycznego. I niejedną łzę w życiu przelałam, z powodu czy bez. Nie oznacza to jednak,że zgadzam się na dyskryminację kobiet ze względu na ich płeć.
Czy w dalszym ciągu uważasz, Paweł Kończyk, że musimy sobie wchodzić na podwórko bez pytania?
Ja Tobie nie muszę.
Kryzys feminizmu jest nie tylko jedną z przesłanek rozwoju lewicy, ale i jednym warunków upodmiotowienia pracownic. modliłbym się o niego gdybym był człowiekiem wierzącym.
...ciekawy cytat:
Żyjesz w demokratycznym społeczeństwie i ta demokracja prawnie zakazuje molestowania. To prawo określa nam co możemy a co nie możemy powiedzieć. I co możemy robić.
-Czy to nie jest faszyzm?
-Nie, bo nie nazywamy tego faszyzmem. Rozumiesz?
PoprzedniSortuj: drzewkood najstarszegood najnowszegodrzewko odwrotnedrzewko
od najstarszego
od najnowszego
drzewko odwrotne
Pokaż wszystkie Następny
j.w.
Sorki źle mi się wkleiło. Chodzi o to że tak jak żydzi mogą każdego załatwić oskarżeniem o anty semityzm tak kobiety przejęły tą samą taktykę i stosują oskarżenia molestowania wobec mężczyzn np. gdy chcą kogoś wykończyć w pracy i się rozwieść w miarę szybko i bez problemów a do tego zabrać mu jeszcze wszystko to czego się dorobił.
Żyjesz w demokratycznym społeczeństwie i ta demokracja prawnie zakazuje molestowania. To prawo określa nam co możemy a co nie możemy powiedzieć. I co możemy robić.
-Czy to nie jest faszyzm?
-Nie, bo nie nazywamy tego faszyzmem. Rozumiesz?
j.w.
Prościej już nie można:
http://wyborcza.pl/1,76498,6115990,Homoseksualizm_to_tez_norma.html
http://wyborcza.pl/1,76498,6096200,Rzecznik_obrazonych___szwedzki_eksperyment.html
Twój drugi link nie działa, mam wrażenie że ten sam artykuł można znaleźć tu:
http://forum.fronda.pl/?akcja=pokaz&id=2191083
Swoją drogą miodny tekst. Sprawił że przynajmniej w jednej sprawie zgadzam sie z lewicowcami- Szwecja powinna pozostać taka, jaką jest, a może jeszcze bardziej. Mam nadzieje że lewica wróci tam do włądzy.
Twój drugi link nie działa, mam wrażenie że ten sam artykuł można znaleźć tu:
http://forum.fronda.pl/?akcja=pokaz&id=2191083
Swoją drogą miodny tekst. Sprawił że przynajmniej w jednej sprawie zgadzam sie z lewicowcami- Szwecja powinna pozostać taka, jaką jest, a może jeszcze bardziej. Mam nadzieje że lewica wróci tam do włądzy.