w rankingu nie ma Trybuny?
Dz sprzedaje się obecnie jak Trybuna za czasów Rolickiego...
Podobnie jak NIE i Fakty i Mity pisemka niszowe leżą w kioskach obok roznegliżowanych pań.
Fakty i Mity co tydzień czyta ponad 70 tysięcy ludzi a na miesiąc...to już łatwo policzyć, nie jest źle
http://www.lewica.pl/?id=18130
"Gość Niedzielny" - ponad 125 000 egzemplarzy
"Fakty i Mity" nie załapały się do rankingu. Podobnie jak gazetka Bubla.
to nie ściema tylko info dobrze sprawdzone
i dlatego brak ich w sondażach :)
nie ironizuj, są znaczace i zapewniam Cie , że ich sprzedaz jeszcze wzrośnie
"Gość Niedzielny" - ponad 125 000 egzemplarzy
w ciężkich czasach ludzie kierują się ku Bogu a nie ku partii
Naprawdę cieżkich czasów jeszcze w Polsce nie ma. Tak naprawde kryzys jeszcze do nas nie dotarł. Jego straszakiem posługują się chętnie kapitaliści i posłuszne im media, by odbierać społeczeństwu kolejne zdobycze socjalne.
To nie żaden "ranking" ani "sondaż", tylko dane o sprzedaży gazet skupiony w ZKDP. Ponieważ Trybuna, NIE i Fakty i Mity nie są już członkami tej organizacji, więc nie ma ich w "rankingach". Wyciąganie więc z tego powodu jakichkolwiek wniosków jest po prostu idiotyzmem.
... podobnie zresztą, w komunikatach ZKDP nie ma nic o Naszym Dzienniku, który od początku olewa tę instytucję, choć sprzedaż ma stosunkowo dobrą i spokojnie pod tym względem może rywalizować choćby z Dziennikiem.
Nie chcą, czy może się wstydzą ujawnienia informacji o sprzedaży?
miałam wrażenie, że startujesz w życie z niesamowitą energią.Pozdrawiam tym serdeczniej
życzę Tobie i Twojej mądrej dziewczynie,żeby Wam się udało. Należę co prawda do innego pokolenia, ale tym bardziej mi zaimponowałeś. Nie jesteście tacy, jak mamy i taty sobie życzą, ale jak widzę, nie jesteście gorsi niż my byliśmy w Waszym wieku. Mam syna wchodzącego w dorosłe życie i Twoja wypowiedź bardzo mnie pokrzepiła. Pozdrawiam
życzę Tobie i Twojej mądrej dziewczynie,żeby Wam się udało
Moja dziewczyna to już Śp. Żona, w rok po ślubie zachorowała na raka chłoniaka
Wiem, że to nie w temacie ale lewica bije pianę o In vitro, tak się składa że mój Tata, miał raka we wczesnych latach 80 i chorował przez prawie całą tą dekadę a więc po części jestem quasi ekspertem w tej dziedzinie. A więc kiedy lewica rozdziera szaty w sprawie In vitrio Polska onkologia cofa się do wczesnych lat 80. Mój Tata żyjący do dzisiaj nie mógł uwierzyć że 25 lat po jego chemioterapii stosuje się wciąż tą samą prymitywną czytaj. rzeźnicką; żółtą chemie. Mama mojej Żony miała ten sam typ nowotworu w 1996 i metody którymi wtedy leczono zostały wycofane z powodu braku pieniędzy na ich stosowanie. Dla mniej zorientowanych dodam, że ze względu na wysokie koszty prywatne leczenie onkologiczne w Polsce nie istnieje a więc jesteście skazani na państwową służbę zdrowia.
Pozdrawiam Nana.
ps. W tzw. państwowej służbie zdrowia wszyscy lekarze którzy coś mogą są zatrudnieni w prywatnych klinika na etatach widmach tj. aby móc coś załatwić w Centrum Onkologii trzeba się zapisać do kliniki w której pracuje dany lekarz i co miesiąc opłacać fakturę która z tamta przychodzi. Europejskie Centrum Onkologii na ul. Nowogrodzkiej w Warszawie wystawiało mi co miesiąc fakturę na 1.200 zł za to że moja Żona była zawsze pierwsza w kolejce w państwowym szpitalu.
Istnieją wydania internetowe. Czy te dane obejmują te wydania? W NIE stale są reklamy: nie wychodź z domu. e-gazety i.t.d.
nie zawsze było aż tak jaskrawo z korupcją lekarzy,ale teraz to ich morale osiągnęło dno. Z tym,że Polska nie jest tu wyjątkiem. Nie masz kasy to umieraj.
Też jestem zdania,że najpierw należy zatroszczyć się o już żyjących. Moja Matka umarła na raka układu limfatycznego więc wiem trochę jak to jest.
tak a propos medycyny to moj ojciec w roku 1984 tez mial raka. najpierw lezal w prywatnej klinice w genewie - wlasny pokoj, pielegniarka jedna na dwoch pacjentow itp. a potem w polsce w wieloosobowej sali. Ale twierdzil ze tu o wiele lepsza bardziej ludzka obsluga, potem sie okazalo ze takze pod wzgledem fachowym.
Teraz jest tak jak piszecie,to samo z opieka nad oblozenie chorymi. Np. NFZ w ogole nie kontraktuje opatrunkow przy ranach nowotworowych, czyli trzeba je robic samemu albo placic za pielegniarke.
zresztą każda gazeta w tym kraju jest beznadziejna, stronnicza i szkoda drzew na papier, na którym jest drukowana. No może jeszzce jako tako poziom trzyma Rzepa i Gazeta Prawna. zresztą i tak szkoda mi pieniędzy na gazety, w których jest to samo o kolorowych opiniotwórczych tygodnichach nie wspomnę. Polskojezyczne gazety i tak nigdy nie osiagną poziomu i profesjonalizmu tych z Europy.
Sugerujesz w ten zawoalowany sposób, że Polska leży np. w Azji? ;-)
Ja zawsze sądziłem, niezależnie od ustroju, poglądów i czegokolwiek innego, że "polskojezyczne gazety" są gazetami europejskimi i one również wpływają na określenie poziomu europejskiej prasy. Ale nie będę się czepiał. Wiadomo, jedyny słuszny wzorzec znajduje się gdzieś indziej.
Co do poprzedniego mojego wpisu opiniotwórcze miało być w cydzysłowie:)Co do Polski to taki dziwny kraj, któremu do europy bardzo duzo jeszcze brakuje a do Azji trochę mniej:)Bardziej europejska jest Moskwa niż Warszawa. Tą pierwszą do Berlina można porównywać, Warszawy nie wypada. Codziennie czytam w sieci kilka gazet niemieckich i austriackich i przy takim buractwie polskich dziennikarzyn i redakcji wszystkich gazet nie ma co mówić o nawet minimalnym poziomie europejskim polskiej prasy.
Wiem,że to nie na temat,ale chciałabym Wam odpowiedzieć.
Zapewne mam farta,ale moje doświadczenie nie pozwala zgodzić się z Waszymi ocenami. Leczę się z raka od jakiegoś czasu. Tydzień (jeden tydzień!) po zrobieniu USG miałam zrobioną biopsję cienkoigłową - bez żadnych łapówek,bez żadnych znajomości,by przyspieszyć badanie.W publicznej placówce,w powiatowym szpitalu.Cztery tygodnie po odebraniu wyników biopsji byłam już w szpitalu i przeszłam operację wycięcia nowotworu złośliwego.Jak dotąd,żadnych komplikacji,nie mówiąc o żółtaczkach czy jakichś gronkowcach.Szybko,fachowo i czyściutko.W PUBLICZNEJ,powtarzam,placówce.
Może miałam szczęście,że trafiłam na chirurga onkologa,który jest przykładem prawdziwego lekarza z powołania? Pięknie mnie zoperował,a potem poświęcił sporo czasu na rozmowy i wyjaśnienia-bez ściemy i udawania,konkretnie, rzeczowo i z pełną kulturą.Gdy zjawiłam się w szpitalu miesiąc (a proponowano mi wcześniejszy termin) po wyniku biopsji,chirurg onkolog nie musiał pytać,jak się nazywam i co mi dolega-pamiętał mnie,pamiętał diagnozę z biopsji i dokładny termin operacji.Życzę każdemu pacjentowi takiego poczucia podmiotowości i szacunku,z jakim ja się spotkałam. Bez łapówek i znajomości.
Opieka w szpitalu była dobra i sympatyczna.Pielęgniarki robiły wszystko,żeby pomóc chorym,zmniejszyć ich ból (również psychiczny) i zawsze wyjaśniały,co robią i czemu to służy.Bez łapówek czy znajomości.Od pierwszego dnia pobytu w szpitalu miałam poczucie bezpieczeństwa,szacunku i spokoju. Dzięki WSZYSTKIM ludziom,którzy tam pracują.W PUBLICZNYM szpitalu poza Warszawą.Bez żadnych łapówek czy znajomości, leżałam w komfortowych warunkach w "jedynce". Nawet salowe i salowi poświęcali nam wszystkim nie tylko dużo czasu,ale przede wszystkim-serca i uwagi.Pielęgniarki i salowe,po wykonaniu pilnej pracy,przychodziły do pacjentów po prostu porozmawiać,wytłumaczyć zabiegi,podtrzymać na duchu. Nikt im nie kazał. Choć nocami słyszałam,jak między sobą dyskutują na temat głodowych zarobków-podwyżka za ubiegły rok - 50 zł brutto (32 zł na rękę). ANI RAZU nie dano mi - a z tego, co wiem, nikomu innemu - odczuć, żeby coś "na lewo" dopłacać czy okazywać innego rodzaju "dowody wdzięczności".
I dopełnienie obrazu. Zostawiono mnie w szpitalu dłużej,by kontrolować EWENTUALNE komplikacje pooperacyjne i PROFILAKTYCZNIE podawano mi środki,które miały zapobiec możliwym powikłaniom.Nie prosiłam o to i nie starałam się w żaden sposób.Nie miałam żadnych złych objawów po operacji, a mimo to po prostu zastosowano profilaktykę dla MOJEGO KOMFORTU zdrowotnego.Bez żadnych znajomości czy łapówek.
I jeszcze na koniec. Świetny chirurg onkolog (ordynator chirurgii), który mnie operował, po rozmowie w dniu mojego wyjścia ze szpitala podał mi numer swojej komórki z prośbą, bym następnego dnia rano wysłała mu SMS-sa, jak się czuję. Zrobiłam to i natychmiast mi odpowiedział przypominając o wizycie za kilka dni. Bez żadnych łapówek, znajomości czy kierowania do prywatnego gabinetu. Nie wiem, czy inni lekarze w innych szpitalach tak robią. Osobiście byłam świadkiem, jak pacjenci dzwonili do "mojego" chirurga, a on im tłumaczył i kierował.Czasem sam oddzwaniał do pacjentów. Dodam, że to dość oblegany chirurg z racji swoich zdolności i fachowości. A może również - z racji autentycznego powołania.
Może miałam/mam niesamowitego farta, ale jakoś nie umiem zgodzić się z Waszymi ocenami...
przeczytałam to z przyjemnością.
Podzielam twoją opinię. Miałem trzy zabiegi, co prawda w porównaniu z twoim, kosmetyczne, to jednak nie było ani łapówek ani nagabywania na nie. A zmiany w wyposażeniu szpitali jest duże. Pieniądze mimo wszystko w błoto nie idą. Ich krytyka jest więc często nieuprawniona. A jeżeli jest, to chyba tylko po toby je sprywatyzować.
O ile wiem, a wiem dobrze, ta gazeta może być poza rankingami "sprzedażowymi", ale jej czytelność jest spora. Za moich "prehistorycznych" czasów, gdy miałem coś wspólnego z pierwszą "Racją"...
- Gazeta była dystrybułowana darmowo, jak "Gość Niedzielny", tylko, że na ulicach i nie aktualana - ze skupów makulatury przez ideowych ludzi...
- Przechodziła z rąk do rąk, jak tajne gazetki...
itp itd