..że odkąd upadła "komuna" społeczeństwo mamy coraz kulturalniejsze. Gdzie nie spojrzeć tam galeria... handlowa. Kiedyś tak pięknie nie było, jakieś teatry i inne świństwa się panoszyły ;-)
Teatr w Radomiu jest jak w PRL był. Ino kino jedno zamiast trzech, za to z pięcioma salami. Teatr stawia na angielskie "opery mydlane", ale w programie ma też lektury szkolne. Kino serwuje typową amerykańską papkę. Jeszcze pięć lat temu było drugie kino, w którym można było obejrzeć i "Pancernika Patiomkin", i filmy Bergmana. Cóż z tego, skoro na seanse chodziło po kilka osób?
A jeśli idzie o czytanie książek: ten, kto twierdzi, że ludzie nie czytają, bo ich nie stać na zakup książki, słodzi Polactwu niczym przemówienia Leppera. Pomijam już fakt, że jedna wartościowa książka kosztuje zazwyczaj dużo mniej niż koszt weekendowego drinkowania i fajczenia jednego z drugim. Ale nawet w takiej Jedlni Letnisko jest biblioteka z ponad 50 000 pozycji. Biblioteka ma trzy filie w mniejszych miejscowościach, każda z ponad 6 000 pozycji. I co? I świecą pustkami, bo losy Ferdynanda Kiepskiego są dla ludu dużo ciekawsze niż młodego Wertera.
może nie chcą się dowiedzieć, jak bardzo jest im źle i tylko tak mogą to znieść? By się od dna odbić, trzeba tego dna sięgnąć. Machanie nóżkami w próżni nie daje efektów, ale nie jest tak bolesne, jak schodzenie na dno. Ludzie u nas "przeczekują" swoje życie. Jest ono ich i im wolno. Nie oczekuję, że ktoś wystąpi bohatersko,żeby mnie żyło się lepiej. Każdy sam decyduje, czy chce być bohaterem-najpierw wpychanym na pomniki a potem poniewieranym i opluwanym. Innych bohaterów z historii nie znam.
"Dzieją się cuda!
Ot! Stała buda,
Pies nie zatroszczył się o to -
Aż w jednej chwili
Coś w niej odkryli:
To świętość! relikwia! złoto!
"Tu, pod tą gruszką,
Drzemał Kościuszko!"
Dopieroż robi się skweres!
"A pod tą drugą
Kołłątaj Hugo
Załatwiał mały interes!"
może ambitniejsza kultura jest dla jednostek, a nie dla ogółu.
Prawdę mowiąc, w PRL większość wolała Stawkę, Pancernych i Pana Wołodyjowskiego niż Kanał i Zezowate szczeście. A ilu z tych, którzy czytali i wypożyczali książki, robiłoby to, gdyby kanałów telewizyjnych było więcej niż 2?
A w kapitalizmie prawie całą klasykę literacką można kupić tanio. W ostatnich latach wyszła seria z prawie wszystkimi ważniejszymi operami w cenie b3 paczek papierosów. Nie zauważyłem, żeby klasa pracownicza korzystala z tej okazji.
...
3 paczek papierosów.
Warto też przypomnieć jedną z ostatnich sond redakcyjnych. Z literatury lewicującej jako takim powodzeniem cieszy się tylko literatura faktu.
"ja się ludziom nie dziwię,że nie czytają może nie chcą się dowiedzieć, jak bardzo jest im źle i tylko tak mogą to znieść?" [nana]
To tylko takie książki są na świecie, z których mogą się dowiedzieć, jak bardzo jest im źle? To już nie ma książek podnoszących na duchu? "Ku pokrzepieniu serc" pisał Sienkiewicz w ciemnych czasach zaborów. A dzisiaj co innego niż darmowa literatura krzepi serca.
"Skandal, wiocha, lipa... Takie określenia pojawiły się po ogłoszeniu wyników plebiscytu „Przeglądu Sportowego” i Telewizji Polskiej.
Tomasz Majewski, Szymon Kołecki, Leszek Blanik - i nie tylko oni - skrytykowali wybór kibiców.
Gratuluję Robertowi Kubicy, ale to w końcu był rok olimpijski, mieliśmy w Pekinie złote medale, więc mała lipa jest - przyznał na łamach „Przeglądu Sportowego” nasz kulomiot.
Waszym zdaniem lipy nie było! Zapytaliśmy, czy wyniki są niesprawiedliwe i większość głosujących uznała, że nie ma o tym mowy. Kubica powinien otrzymać tytuł najlepszego sportowca 2008!" [www.sportfan.pl]
--------------------------------
Dlaczego większość najlepszym sportowcem 2008 roku wybrała Kubicę, który w swojej dyscyplinie był zaledwie czwarty, a nie któregoś ze złotych medalistów w Pekinie? Bo wybrała kogoś, kim sama chciałaby być. Kogo kariera rajcuje, bo - w potocznej opinii - taki Kubica jak pójdzie do knajpy to wszystkie laski są jego i wszystkie ziomki mu stawiają. Kubica się znakomicie wpisuje w świat, w którym szpanuje się 5-letnią beemką kupioną za hajs zarobiony przy stolarce w Norwegii.
A czym mógłby szpanować Leszek Blanik? Że skacze dobrze przez konia? Nie żartujcie. Fura, skóra i komóra rządzi. Niestety, moi drodzy i moje drogie.
jeżeli ktoś wybiera "furę, skórę i komórę" to jego sprawa i nie ma się co oburzać, że nie stawia on na kulturę z wyższej półki.
Nigdy nie było- i nie ma teraz -przymusu bycia mądrym i "kulturalnym".
Cwaniaki z tej "inteligencji"! Najpierw sobie czytali w czasie, jak chłop kopał kartofle, potem ustalali między sobą,że ich czytanie jest więcej warte w walucie twardej niż kopanie kartofli przez chłopa, a teraz się dziwią,że chłop -bo może-ma gdzieś kopanie kartofli i woli "furę, skórę i komórę", tak jak to inteligenci mieli, z tym,że zgrabnie to ukrywali za "kulturą" mamiąc chłopa swoją wyższością i oczytaniem i rzekomo należnymi im z tego tytułu przywilejami.
Przeczytałam w swoim życiu naprawdę masę przeróżnych mniej i bardziej wartościowych dzieł.
Teraz kopię swoje kartofle sama. Z wyboru. Na podstawie życia i przeczytanych mądrości zrozumiałam, że narzucanie komuś swojego, nawet niechby najmądrzejszego zdania jest formą zniewalania bliźniego. Ma on prawo być głupi, jeżeli tego chce, a mnie nic do tego.
"Śruba nosił irokeza
Bo był królem Jarocina
Śruba miał trzy gwoździe w nosie
Walił na raz cztery wina
Śruba zawsze ostro dymił
Rzucał w suki cegłówkami
A na murach pisał w nocy
Że Bóg zawsze jest z punkami
Tu nie będzie rewolucji
Tu nie będzie rewolucji
Tu nie będzie rewolucji
Tu nie będzie rewolucji
Kiedy skończył zawodówkę
Poznał Wiechę z Cegielskiego
Po koncercie powiedziała
Będziesz ojcem maleńkiego
Tu nie będzie rewolucji
Tu zaległy barykady
Ideały buntowników
Są schowane do szuflady
Tu nie będzie rewolucji
Tu nie będzie rewolucji
Śruba zgolił irokeza
Jest murarzem przy kościele
Zawsze chodzi w ortalionie
Zjada rosół co niedzielę
Tylko czasem kiedy, w barze
Pije piwo z UB-kami
Przypomina sobie hasło
Że Bóg zawsze był z punkami
Tu nie będzie rewolucji
Tu nie będzie rewolucji"
"Teraz kopię swoje kartofle sama. Z wyboru. Na podstawie życia i przeczytanych mądrości zrozumiałam, że narzucanie komuś swojego, nawet niechby najmądrzejszego zdania jest formą zniewalania bliźniego. Ma on prawo być głupi, jeżeli tego chce, a mnie nic do tego."
-------------------------------
Ależ to robi cały czas lewica, czyż nie tak? Lewica cały czas biadoli nad tym, że lud nie chce słuchać swojej awangardy i woli walczyć o skórę i komórę, zamiast zmieniać system. To lewica cały czas organizuje konferencje, na których zastanawia się jak proletariusza pobudzić do działania, obudzić w nim świadomość klasową i przekonać, że był indoktrynowany przez burżuazyjne media.
A ja nikomu niczego nie narzucam nana. Ja po prostu zrzuciłem różowe okulary z oczu i zaczynam trzeźwo patrzeć na świat. I zauważyłem, że proletariusz jak już walczy, to walczy tylko o swoje. A nie o sprawiedliwość ogólnospołeczną. Zauważyłem również, że przyzwoici ludzie są wszędzie - również na prawicy. Podobnie jak na radykalnej lewicy są szuje.
w swoim czasie towarzysz Wiesław ustalił, ze praca "czytaka" jest niewiele warta w porownaniu z pracą chłopa. W efekcie, mieliśmy chyba najmniejszy procent ludzi z wyksztalceniem wyższym na tle Europy. A mięsa nie sprzedawno, tylko rzucano na rynek. Cłop klął, czytak też.
"Zauważyłem również, że przyzwoici ludzie są wszędzie - również na prawicy. Podobnie jak na radykalnej lewicy są szuje."
DOKŁADNIE TAK JEST !
odbudowano kraj ze zgliszczy wojennych, zbudowano "tysiąc szkół na tysiąclecie", teatry, tysiące kin i domów kultury. Książki były tańsze od chleba i powszechne. Tłumaczenia najnowszej światowej literatury wydawane na bieżąco i często spod lady, taki był na nie popyt,choć nakłady były wielosettysięczne. Encyklopedie schodziły na pniu i trzeba było mieć na nie talony, czy coś w tym guście.
A praca "czytaka" jest warta coś tylko wówczas, gdy ludzie mają co jeść. W przeciwnym razie jest tak, jak obecnie.
Znasz jakis kapitalistyczny kraj europejski,ktory nie odbudowalby sie ze zgliszczy wojennych, a po wojnie nie upowszechnil edukacji i kultury?
nieprawda! Tańsze od chleba były przemówienia Wiesława i dzieła zebrane "poety Robotniczej Woli", Stanisława Ryszarda Dobrowolskiego.
Książki ambitniejsze wychodziły w niewielkich nakładach (bo towarzysz Zenon ocenił, że klasa robotnicza nie potrzebuje np. Witkacego). Kupowało się je za cholernie ciężkie pieniądze. Witkacego np. kupiłem sobie (w czasach generała) za sumę równą niezłej pensji. Rzeczy z Biblioteki Klasyków Filozofii też za tyle szły. Między innymi dlatego, że wcześniej moczarowcy, aby zniszczyć to wydawnictwo, wyprzedali jego książki na pniu po prawie zerowej cenie tak, żeby trafiły do przypadkowych odbiorców i zniknęły z półek księgarskich.
Ciekawe ilu z Was poprze ideę, by zalegalizować wszelkie narkotyki i używki?
Ciekawe ilu z Was zaprotestuje z powodu tego, że władze nalotami szykanują sieć sklepów dopalacze.com, gdzie sprzedawane są środki psychoaktywne("indiańskie ziółka" i BZP/TFMPP) nie znajdujące się na liście substancji zakazanych?
No to jak?! Gdzie przebiega ta granica wolności?
http://pl.youtube.com/watch?v=3pknEwXeYMc&feature=related
Patrzcie, może was odstraszy.
a zawsze czytelną granicą wolności jest kompromis i chęć nie szkodzenia osobie drugiej.
Ja jestem przeciw narkotykom dlatego, że wokół nich stworzono "niezdrową atmosferę". Kiedyś w każdym domu były krople Inoziemcowa (kosztowały parę złotych), kilka kropel na cukier likwidowało w mig bóle brzucha. I nikt więcej niż musiał nie brał. Z tego co wiem, była to forma opiatów działających narkotycznie, ale narkomania "nie była modna" ponieważ były dostępne inne formy spędzania wolnego czasu i inne perspektywy rozwojowe człowieka.
Trochę czytam o ziołach i jestem zaskoczona, ile z nich ,a powszechnie dostępnych, może człowiekowi "namieszać w głowie". Nie interesuje mnie jednak ich inne działanie niż lecznicze, ponieważ preferuję życie na trzeźwo. Może dlatego, że w trudnej fazie młodości miałam do wyboru np. kółko fotograficzne, siatkówkę i jazdę na łyżwach, a nie trwanie pod blokiem i złych, bezrobotnych rodziców w domu?
To, co po PRLu zmieniło się "na lepsze" nie jest w stanie zrównoważyć tego, co zmieniło się "na gorsze" i stąd problem.
... dużo ludzi umierało od wstrzykiwania sobie tzw. polskiego kompotu. Bardziej powszechne jednak było chlanie wódy w melinach, po tym jak władza - walcząc z alkoholizmem w pracy - zakazała sprzedaży alkoholu przed godz. 13.00. Mam trochę filmików nakręconych przez Polską Kronikę Filmową, z których wynika, że pijaństwo było notorycznym problemem PRL. A teraz podobno pod względem spożycia alkoholu jesteśmy w szarym ogonie Europy, zaś 28 proc. Polaków w 2008 roku w ogóle nie napiło się alkoholu. Tak więc ostrożnie z generalizowaniem. Moda na odjazd wykracza poza schemat socjalizm-kapitalizm.
masowe chlanie i wstrzykiwanie sobie kompotu miało miejsce, gdy PRLu praktycznie już nie było (dla mnie PRL to czas do początku lat osiemdziesiątych), a do nas przyszły zachodnioeuropejskie mody.
Nie wiem, skąd te przerażające statystyki o powszechnym alkoholizmie w PRLu. Tyle co naliczono w nich alkoholików to nawet nie było w Polsce ludzi.
W mojej rodzinie, gdy byłam mała, to popijał ojciec, ale nie więcej niż teraz średnia, na wiejskim weselu wóda się lała, to fakt i sama widziałam. Nie codziennie jednak miało się wesele w rodzinie.
Chodziłam do pracy i znałam ludzi, mieszkałam w bloku i gdyby było faktycznie tylu alkoholików, to siłą rzeczy musiałabym ich widzieć. Czasem jakiś pijak trzymał się płotu, tu i tam było narzygane koło knajpy. Nie nazwałabym tego jednak regułą dnia codziennego.
Polska Kronika Filmowa mogła oczywiście naświetlać tego typu sprawy, ale w dalszym ciągu nie przypominam sobie, że na ulicach byli sami pijani ludzie i nikt nie chodził do pracy; według mnie tak nie było.
Jeżeli teraz pokazaliby trupa osoby zamarzniętej na ulicy, to czy to oznacza,że zamarzanie jest powszechne? Jest tragedią utrwaloną na taśmie.
Jak wyglądają dzieci alkoholików i z jakimi problemami zdrowotnymi muszą się zmagać? Czy rzeczywiście pokolenia powojenne do roku dajmy na to '80 to dzieci alkoholików? Zdeformowane fizycznie i z zaburzeniami psychicznymi? Gołym okiem widać, że tak nie jest. Można krzyczeć, że pije za dużo osób gdy dajmy na to pije co trzeci dorosły, i można przemilczeć,że piją wszyscy dorośli. Statystyki wtedy wyglądają odpowiednio, ale odniesienia do rzeczywistości nie ma żadnej.
PS jestem absolutną abstynentką.
Chciałbym wyjaśnić dlaczego zapytałem właśnie o narkotyki. Nie ulega wątpliwości, że większość tych substancji jest mniej lub bardziej szkodliwa i pewne restrykcje w stosunku do wolności ich sprzedaży oraz zażywania muszą istnieć. Jednakże spójrzmy na te wszystkie stacje telewizyjne i serwowane w nich programy. Może warto i w tym wypadku zastanowić się nad ich wpływem na kondycję intelektualną człowieka, skoro tak bardzo dbamy o jego dobro w innych przypadkach? Może i tu też należałoby stworzyć pewne ograniczenia, zamiast egzaltować się jaką to wolnością jest możliwość otępiania umysłu oglądaniem Ferdynanda Kiepskiego? :-)
Interesujące jest tutaj to, że ludzie ceniący sobie działanie psychodelików(oczywiście nie są to ci, dla których istotne jest tylko to, żeby "sponiewierało") są zazwyczaj odporni na neoliberalną propagandę i mają bardziej ludzkie podejście do innych. Niestety(albo stety właśnie ;-)) wielu z nich nie reprezentuje sobą ideału ani człowieka kapitalistycznego, ani człowieka radzieckiego. Włączając w to lewicowe mieszanki tych ideałów. Tu jednak pojawia się pytanie, skoro już wolnością się zajmujemy, czy istnieje jakiś powód, by ograniczać niektóre metody osiągania dobrostanu przez ludzi. Jak widać dobrobyt, a dokładniej konsumpcja wcale nie prowadzi do powszechnej szczęśliwości. Cóż, telewizja i wódka nie przeszkadzają systemowi...
----------------------------------
Pawle i co tym filmikiem chcesz udowodnić?
Powiem Ci czego na filmie nie mogłeś zobaczyć. I trochę się rozpiszę...
Po pierwsze: nie stwierdzono, by szałwia wieszcza uzależniała, oraz by miała szkodliwe działanie.
Po drugie: właściwy "trip" po szałwi trwa ok. 10 minut i zaczyna się od razu po spaleniu, a za pół godziny mijają wszystkie efekty działania tego narkotyku.
Po trzecie: szałwia jest psychodelikiem. Nie zażywa jej się po to by się bawić, ale *doświadczyć* czegoś bardzo nietypowego. Dlatego zażywać powinno się w bezpiecznym, odosobnionym(by nie zwacać uwagi "nieuświadomionej" gawiedzi) miejscu, pod opieką drugiej osoby.
Po czwarte: na tym filmie złamano żelazną zasadę z punktu trzeciego, a nawet zalecenia innych doświadczonych ludzi w temacie "salvia divinorum". Np. do człowieka pod jej wpływem *nie ma sensu* gadać cokolwiek, oraz nie powinno się go dotykać o ile nie robi czegoś rzeczywiście niebezpiecznego. A jest ryzyko, bo pozbawione świadomości ciało może zrobić cokolwiek. To można krytykować w tym filmie, nie zaś sam fakt, że ktoś postanowił wprowadzić sie w odmienny stan świadomości. Nie ma tam też żadnej relacji na temat tego co ten człowiek przeżył, więc zakładam, że straszysz tym, że przez chwilkę był jakby nieprzytomny. Cóż, jeśli sam ten fakt jest takim złem, to ja bym zakazał spania ;-) To jest dopiero NARKOmania, a jakie to nieproduktywne?! ;-D
Po piąte: zachowanie i wygląd człowieka po szałwi zdecydowanie nie oznaczają, że jest to jakiś bardziej niebezpieczny narkotyk od stymulantów takich jak kofeina, nikotyna, amfetamina czy extazka. A także od piperazyn(czyli BZP i TFMPP), które to też można dostać w sklepach z "dopalaczami", a które niedługo znajdą się na liście zakazanych narkotyków. I co jest istotne a nawet zabawne, nie mógłbyś tak łatwo wzbudzać w ludziach strachu przed narkomanią pokazując im sfilmowanego gościa na takim "haju" :-) A są to substancje o wiele bardziej niebezpieczne od przywołanej tu salvii.
Po szóste: Nie ma sensu pokazywać filmów przedstawiających ludzi naćpanych najpopularniejszym, legalnym depresantem, sprzedawanym niemal w każdym spożywczaku, tj. alkoholem. Wszyscy wiedzą jak to wygląda, ile trwa, czy uzależnia i czy szkodzi zdrowiu. Jeśli chciałbyś być konsekwentny to zaproponowałbyś również zakaz spożywania i w tym wypadku. Tylko proszę Cię nie pisz o nieskuteczności, bo to samo dotyczy innych narkotyków, co w tym wypadku już nikomu nie przeszkadza.
A co do szkodliwości, to widzę, że nie jesteś kompetentny.
Po siódme: pisałeś o "kompocie". Warto byłoby się dowiedzieć na czym polega różnica między różnorakimi narkotykami, a nie bić w czambuł wszystkie niczym jakaś dewotka. Kiedyś pozbawieni LSD hipisi zrobili sobie "kompot", a dla odmiany nie znające "dopalaczy" dzieciaki preparowały się butaprenem i rozpuszczalnikami, albo alkoholem. Co jest gorsze sam sobie sprawdź, pamiętaj jednak, że nigdy nie zmusisz wszystkich, by nie czuli pokusy sprawdzenia "jak to działa?"
Po ósme: nie urwałem sie w tym temacie z choinki. Znam sprawę z własnego i znajomych mi osób doświadczenia. Co najistotniejsze, wspomniane osoby eksperymentowały z wszystkimi znanymi narkotykami, tymi z lasu, z apteki i od dilera, ale wśród nich najwięcej uzależnionych jest od narkotyku ze.. spożywczego. I nie mam tu na myśli gałki muszkatołowej :-). No, chcąc być uczciwym, trzeba przyznać, że na równi z miłośnikami THC(marihuany). Najcięższym przypadkiem jest rzeczywiście heroina w postaci swojskiego, krajowego wynalazku, czyli "kompotu". Ale i tu jest multum ludzi, którzy cholernie ryzykując sprawdzili i się nie uzależnili. Podobnie jak nie brak, wbrew telewizyjnym płaczkom, osób którym udało się rzucić nałóg. Trwale!
Po dziewiąte: nie chcę przez to powiedzieć, że jestem jakimś nawiedzonym zwolennikiem legalizacji różnorakich trucizn, mam w tej sprawie poważny dylemat, właśnie ze względu na powyższe, a nie dlatego, że w przypływie uniesienia bóg objawił mi, że narkotyki to zbawienie, albo grzech.
Po dziesiąte: propaganda antynarkotykowa jest skierowana przede wszystkim do dzieci i młodzieży. Myślę, że dorośli ludzie mogą sobie pozwolić na poważniejsze potraktowanie tematu. Niewielu jednak czuje potrzebę dowiedzenia się, bo już niekoniecznie eksperymentowania, czym są one naprawdę.
I jeszcze jedenaste: Wspomniany tu Witkacy znany był z tego, że eksperymentował z narkotykami, jednak wielu bezpodstawnie twierdzi, że sam był narkomanem. Kto czytał "Narkotyki" wie o co chodzi...
----------------------------------
nana, proszę Cię, nie opowiadaj bajek o tym, że kiedyś młodzież biegała grzecznie na kółka zainteresowań, a teraz to tylko do apteki po Tussidex, bo wiem o tym, że zjawisko to nie powstało wczoraj. Faktyczną różnicą jest tu głównie to, że kiedyś nie było internetu oraz zapewne mniejsza szanse na zdobycie jakichś psychotropów. Ale od czego były apteczki babć? ;-) Zresztą ile jest narkomanek wśród babć, np. aplikujących sobie regularnie Tramal, to nie wiedzą nawet one same. Inna sprawa, że być może rzadziej zastępowano narkotyk zwany alkoholem poprzez inne środki, co w żaden sposób nie dowodzi, że było lepiej. Ani też nie ma powodów do radości, że spadło zażywanie akurat jednego narkotyku, czyli alkoholu. Cóż, wzrosło innych i zastanawiam się czy biorąc poprawkę na realia życiowe nie jest ten odsetek "narkomanów" w miarę stały :-)
Swoją drogą "kompotu" nie wymyślił element społeczny zalegający w jakichś ruderach, lecz studenci z Gdańska. Pewnie zaraz stwierdzisz, że jak z Gdańska, to musiało im to zło do głów napłynąć wraz z wiatrem ze Szwecji, albo Zachodnich Niemiec ;-D
No i proszę też, nie rozśmieszaj mnie stereotypami o tym, że alkoholik to tylko ten, który przynajmniej 3 razy w tygodniu musi "nawalony" trzymać się krawężnika pod blokiem, żeby go sąsiedzi mogli zobaczyć :-D Zapewniam Cię, istnieje sporo ludzi, którzy są od lat uzależnieni od alkoholu, amfetaminy, marihuany, leków psychotropowych i innych ciekawych wynalazków, o których w życiu nie powiedziałabyś, że są narkomanami...
I nie zapominajmy też o nowoczesnych uzależnieniach od różnych wróżek, wiadomości telewizyjnych, kupowania i tym podobnych dupereli...
Chłopie, polemizujesz sam ze sobą!
Po pierwsze: nie stwierdziłem, że jestem przeciwnikiem legalizacji narkotyków czy zwolennikiem zamknięcia sklepów z dopalaczami. Bo nie jestem. Niech ludzie trują się dobrowolnie czym popadnie, ja jedynie twierdzę, że nie warto. "Przeciwnik legalizacji narkotyków" a "przeciwnik zażywania narkotyków, w tym alkoholu" - rozumiesz różnicę?
Po drugie: wiem na czym polega różnica pomiędzy psychodelikami, stymulantami a depresantami. Tak więc nie pisz o moim braku kompetencji, bo guzik wiesz na ten temat. Po takiej niby niegroźnej szałwii można dostać zawału serca, jeśli człowieka dopadnie bad trip i coraz bardziej napędza się strachem. Gość panikuje, bo znalazł się w piekle własnego umysłu. Patrz:
http://pl.youtube.com/watch?v=5cXUFGi0YfA
Po trzecie: cieszy, że walczysz o wolność gospodarczą dla takiego podmiotu jak dopalacze.com. Pytanie czy równie na sercu leży ci również wolność gospodarcza innych podmiotów gospodarczych? Powiem ci w sekrecie, ale nie powtarzaj tego nikomu: lubię czasem pijać pewien brązowawy produkt The Coca-Cola Company. ;)
Pawle ja się bardzo cieszę, że to wszystko wiesz i przepraszam za pochopne oskarżenia.
Obejrzałem kolejny interesujący film. I myślę, że zgodzisz się ze mną, że tzw. "set & settings" straszliwie tu kuleją. Nie jest normalne, żeby do szałwii ustawiać sobie kamerę, puszczać sobie jakąś "techniawę" czy inne pierdoły, gdzieś tam "gadulca" w tle zostawić, zapewne z włączonym monitorem, pewnie jeszcze odpalone komórki, itd.. Dodatkowo towarzysz zamiast pozwolić gościowi poprzemieszczać się trochę, bo często jest tak, że trzeba sobie "znaleźć miejsce", zaczął go od razu agresywnie usadzać, bo w przypadku szałwii sam dotyk może być odebrany jako agresja. A szałwia potrzebuje absolutnego spokoju.
W tytule filmu widzę "x20". To nie jest normalne, żeby przyjmować taki mocny ekstrakt na początek. Zresztą w ogóle takie ekstrakty nie są potrzebne, żeby poznać moc szałwii. Tego jednak trzeba się skądś dowiedzieć i nie ma co liczyć na dopalacze.com. No youtube też nie.
Oczywiście wystraszyć ludzi uda Ci się na pewno. Ale żeby wyjaśnić? Po co. Niech się naoglądają, a jak już wielu z nich pomimo tego spróbuje to będą mieć większe szanse na "bad tripa". I dobrze, niech wiedzą, że to zło i kolega Paweł tego nie popiera ;-D
Poza tym, pisałem, że po takich narkotykach można oczekiwać wszystkiego, ale nie dobrego imprezkowego klimatu. Złe doświadczenie także jest jakimś doświadczeniem, a może też być doświadczeniem wartościowym. Warto o tym pamiętać przed i po. A zawału można też dostać uprawiając wspinaczkę wysokogórską, jak się zabłądzi w lesie albo ktoś krzyknie za plecami i czego to dowodzi? Oczywiście jest ryzyko, ale nie dotyczy ono jakoś wyjątkowo akurat szałwii. Ba, zdarza się, że szlag trafia niespodziewanie również i miłośników "zdrowego stylu życia", o ile taka sztuczna symulacja może być zdrowa...
"Po pierwsze: nie stwierdziłem, że jestem przeciwnikiem legalizacji narkotyków czy zwolennikiem zamknięcia sklepów z dopalaczami. Bo nie jestem. Niech ludzie trują się dobrowolnie czym popadnie, ja jedynie twierdzę, że nie warto. "Przeciwnik legalizacji narkotyków" a "przeciwnik zażywania narkotyków, w tym alkoholu" - rozumiesz różnicę?"
Różnice to ja może i rozumiem. Nadal jednak nie pojmuję jaki sens miało pokazanie tych filmików? To coś jak straszenie moherowej babci diabłem. Bardzo pouczające. Mnie się udało parę osób zniechęcić do szałwii, po prostu zgodzili się ze mną, że to nie dla nich. Ale gdybym chciał to zrobić przy pomocy takich filmów, to by mnie wyśmiano. A tak, nawet jeśli zmienią zdanie, będą już wiedzieli "jak i co". Tym się różni uświadomienie od propagandy. Niestety na idiotów taki sposób działa opornie, ale tak to już jest z idiotami, że jak ich szałwia nie zabije, to wpadną pod samochód, albo co gorsza sami kogoś przejadą...
"Po trzecie: cieszy, że walczysz o wolność gospodarczą dla takiego podmiotu jak dopalacze.com. Pytanie czy równie na sercu leży ci również wolność gospodarcza innych podmiotów gospodarczych? Powiem ci w sekrecie, ale nie powtarzaj tego nikomu: lubię czasem pijać pewien brązowawy produkt The Coca-Cola Company. ;)"
Jestem pod wrażeniem. Przy tak skonstruowanej myśli nie przychodzi mi nic innego na myśl jak tylko to, że jeśli nie jest się za *wolnością gospodarczą* dopalaczy.com, to z pewnością cieszyć musi *oddanie kolejnej branży* światowi przestępczemu ;-) Piekielnie dobre ujęcie tematu.
Pomimo tego, wyjaśnię, że nie optuję ani za jakąś niczym nieskrępowaną wolnością dopalaczy.com, ani też takiejże wolności nie widzę powodu dawać TVN-owi czy Polsatowi. W skrócie jestem wredną totalitarną świnią, która za nic ma liberalne swobody ;-D "Polactwem" jednak nieświadomych ludzi nazywać nie będę...
taki Miś Puchatek.
No cóż, droga Nano, jeśli Twoim koronnym argumentem jest to, że Ty byłaś i nic nie zauważyłaś, to dla Twojej przyjemności mogę i ja być Puchatkiem, jeśli tak mnie widzisz :-)
A jak jeszcze dodać do tego, że argument ten wpisuje się idealnie w Twoje sielankowe opisy tamtej rzeczywistości, bo tak kojarzę, że zazwyczaj piszesz, iż w tamtych czasach nic złego nie dostrzegałaś, wbrew opinii innych osób i to bynajmniej nie "antykomunistów", to nie ma sensu dyskusja nawet o "zamiłowaniu do miodku".
Pozdrawiam serdecznie.
Dyskutujesz z miną starego wilka morskiego, który wie, jak okiełznać fale. I pewnie takim wilkiem jesteś. Ale nie o to chodzi, by umieć okiełznywać narkotyczne fale, tylko w nie nie wchodzić.
byłeś i widziałeś! Rozumiem: rodzice Twoi chlali od rana do nocy, nie chodzili w związku z tym do pracy a chlając od młodości wcześniej nie mogli nawet szkół pokończyć. Nie przypuszczałam,że ukrywasz to w ten sposób,i dlatego zaprzeczasz, jakoby istnieli ludzie, którzy do szkół chodzili, uczestniczyli w kółkach zainteresowań i mieli niezłą pracę.
Ze swoich wspomnień to- rozumiem Puchatku-że pielęgnujesz głownie klęski i niepowodzenia, pamiętasz, ile razy Ci nie wyszło, kto i kiedy Cię obraził, ile dostałeś dwój i jak Twój ojciec lał Ci tyłek za wagary. No cóż, można i tak. Ja nigdy nie twierdziłam, wbrew temu, co mi tu niektórzy fantaści imputują, że PRL był idealny. Mówiłam o szkołach, pracy, darmowych zajęciach po lekcjach, prawie do pracy, powszechnej opiece zdrowotnej, wczasach praktycznie darmowych i koloniach dla dzieci wszystkich obywateli. To, Puchatku, było i nic nie zmieni tu Twój upór. Jako dziecko alkoholików masz prawo postrzegać świat jako zły i nieprzyjazny. Za PRLu nas w domu alkoholu nigdy nie było, obecnie nie ma go u nas również. Twierdź sobie co chcesz. Masz najwyraźniej ambicję być obywatelem państwa w którym alkoholizm i narkomania oraz kupczenie ciałem jest normą. Kraj, w którym ja żyję ma naturalnie i swoje wady, ale nie mam zwyczaju obsrywać swojej Ojczyzny, ponieważ jestem świadoma, że część gówna spadnie i na mnie. Ale Ty Puchatku widocznie tak lubisz. No to sobie lub. Jak to Puchatek.
Pawle, też tak myślę. Sęk jednak w tym, że jest sporo dzieciaków, które po obejrzeniu takiego filmiku pomyślą sobie: "Oo! To musi być coś dobrego, trzeba spróbować! Bad trip? Mnie nie dotyczy." I właśnie takie osoby są zagrożone i tu potrzeba właściwej profilaktyki, bo te, które film odstraszy z pewnością nie są tym takimi środkami specjalnie zainteresowane. A i te, jak sądzę, za bardzo się nie wzruszą.
nana, to naprawdę nie moja wina, że mama Kangurzyca nie ma bladozielonego pojęcia, że Tygrysek codziennie "nosek pudruje" amfetaminą, a potem go nosi, Prosiaczek ma stany lękowe, bo za często biega po Stumilowym Lesie w poszukiwaniu ciekawych grzybów, Króliczek co wieczór uchlewa się jak wieprz w swoim domu, przez co w dzień na kacu jest zmierzły, a Kłapouchy po 10 latach palenia trawy ma depreche i "syndrom amotywacyjny" ;-)
Trafiłaś w bajeczkę zdecydowanie odpowiednią do zilustrowania tego o czym dyskutujemy :-D
Nie mam zamiaru polemizować z absurdalnymi teoriami, że alkoholizm polega na chlaniu na umór 24/7, ani też nie będę bronił kuriozalnych stwierdzeń, które tu z mojej strony nie padły, bo to się mija z celem.
Niemniej jednak powiem, że znając wiele relacji ludzi odnośnie tak nielegalnych narkotyków, jak i alkoholu (tak od końca lat 60-tych) z pewnym rozbawieniem czytam Twoje wywody o "zachodnioeuropejskich modach" i... szkalowaniu Ojczyzny jakiego niby się dopuszczam powątpiewając w to, że nasi Rodacy niezdolni byli do tak niegodnych czynów, do jakich należy samodzielne odkrywanie uroków alkoholizmu i leko- oraz narkomanii. Homoseksualizmu pewnie też nie było, przyleciał wraz ze stonką ziemniaczaną :-D