Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Sierakowski: Mamy dość klasyczne poglądy socjaldemokratyczne

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz

powariowali?

Dwóch młodych lewicowców wali do siebie per "Pan". Gratulacje, Panowie :)

autor: wpadla bomba do piwnicy, data nadania: 2009-01-20 00:40:00, suma postów tego autora: 487

poglądy mają ale

za pieniądze Agory :)

autor: Parvus, data nadania: 2009-01-20 00:54:01, suma postów tego autora: 202

Koncesjonowany,

establishmentowy "radykał" ma więcej szacunku wobec radykalnej lewicy niż poszczególne jej podmioty do siebie nawzajem.

Zapraszam wszystkich czytelników lewica.pl na mój blog:
www.polrewkom.blogspot.com

autor: fancom, data nadania: 2009-01-20 00:55:59, suma postów tego autora: 1423

Uprzejmie proszę

nie zaśmiecać lewicowego portalu Sierakowskim :-)

autor: _Michal_, data nadania: 2009-01-20 01:12:16, suma postów tego autora: 4409

Uwaga:

"SLD nie ma czytelnej linii". Proszę, myślałem, że prawicowo-neoliberalna linia SLD jest widoczna jak płachta torreadora i prosta jak bilateralny policzek. Człowiek uczy się całe życie.

Zapamiętaj, młoda lewico, jeśli chcesz przełamać hegemonię, poszerzać dyskurs i takie tam, powtarzaj to aż do znudzenia, ewentualnie pokichania się: "SLD nie ma czytelnej linii. SLD nie ma czytelnej linii. SLD nie ma...linii. SLD... linii.

autor: _Michal_, data nadania: 2009-01-20 01:34:55, suma postów tego autora: 4409

Jego najbardziej boi się prawica

Nie Kwaśniewskiego, Ikonowicza, Napieralskiego, czy kogoś innego. Prawica najbardziej boi się Sierakowskiego, to jest prawdziwe zagrożenie dla jej hegemonii.
Choć deklaruje, że do polityki nie wejdzie, to jednak zrobił więcej dla przyszłości lewicy, niż Ci panowie wyżej wymienieni.

To co dziś robi lewica za pośrednictwem KP, prawica robiła już kilkanaście/kilka lat temu. Czyli budowanie zaplecza intelektualnego, biznesowego, eksperckiego itd. Zdobywanie nowych "terenów" i ludzi.

Lewicy brakowało właśnie zaplecza, ludzi którzy znają się na rzeczy. Szkoda, że ludzie dotychczasowej "lewicy" byli albo tak głupi albo tak zapatrzeni w siebie, że tego nie zauważyli ani nikt im tego nie wytłumaczył. Szkoda, że trzeba było czekać aż do Sierakowskiego.

Zaraz się znajdą krytykanci, malkontenci, którym coś w jego projekcie się nie będzie podobało i zbombardują całą inicjatywę jako złą. Gdyby prawica się tak kłóciła, dzisiaj wyglądałaby jak SLD i miała tyle poparcia co SLD. Ale prawica głupia nie jest, wzięła się do roboty, przestała pieprzyć i teraz zajmuje prawie 100% na naszej "scenie" politycznej. Dwa bloki prawicowe - PIS i PO hegemonizują całą przestrzeń.

Trzeba przestać pieprzyć i zacząć patrzeć pragmatycznie.

A Sierakowski to właściwy człowiek na właściwym miejscu.

autor: ancymon, data nadania: 2009-01-20 01:55:44, suma postów tego autora: 621

wpadla bomba do piwnicy

do tylko taka forma grzecznościowa, faktycznie mój błąd zapewniam Cie , że ze Slawkiem jesteśmy na Ty

autor: prekiel przemyslaw, data nadania: 2009-01-20 07:43:39, suma postów tego autora: 275

Ucieczka przed weryfikacją

Lider KP twierdzi, że wynik SLD - i ewentualnie "Otwartej Polski" - nie będzie miał większego znaczenia dla przyszłości lewicy. Dlaczego lekceważy ugrupowanie, które przez długi czas wspierało finansowo KP? I korzystało z usług doradczych Krypola?
Otóż potężne rzekomo oddziaływanie medialne Krypola nie przysporzyło lewicy większego grona sympatyków. Wybory musiałyby to ujawnić.
Krypol na wszelki wypadek więc ściemnia. My się do wyborów nie zniżamy, budujemy lewicę na przyszłe pokolenia itd.
A prawda taka, że Olejniczak zmarnował pokaźne sumy, którymi obdarowywał Krypola. Gdyby je dał Owsiakowi, może byłaby z tego jakaś aparatura dla szpitali.

autor: ABCD, data nadania: 2009-01-20 09:01:36, suma postów tego autora: 20871

Bezproduktywny think-tank

Mit radykalizmu środowiska KP obalił sam jego lider. W jego deklaracjach nie ma nic poza antologią socjaldemokratycznych komunałów.
Że podatki powinny być nieco wyższe, aborcja - dozwolona itd.itp. mówili od wielu lat wszyscy lewicujący komentatorzy.
A może Krypol zrobił chociaż tyle dobrego, że do swojej poczciwej nudy programowej przekonał kierownicze gremia lewicy parlamentarnej? Nic podobnego. W roku 2001, kiedy Krypol dopiero raczkował, SLD miał bardziej radykalne deklaracje niż obecnie.
Co zatem wynika z aktywności Krypola? Wychodzi , że nic.

autor: ABCD, data nadania: 2009-01-20 09:08:46, suma postów tego autora: 20871

Tak ancymon,

prawica boi się Sierakowskiego więc drukuje jego artykuły w "Dzienniku" a Sakiewicz i Pospieszalski zaprasza go do programu.

autor: A.Warzecha, data nadania: 2009-01-20 09:09:52, suma postów tego autora: 2743

Dobry wywiad,

bo w skondensowanej formie wymienia, definiuje i opisuje michnicę.

P.S. Nawiasem mówiąc, jeśli o przyszłości lewicy ma decydować edycja książek połączona z nijakimi wywodami w stylu "jesteśmy socjaldemokratami, kochamy Kuronia", to większą przyszłością lewicy jest Czarzasty i jego MUZA S.A. Wydał więcej ciekawych książek niż "Krytyka Polityczna", a wszystko to bez niepotrzebnego zadęcia i autoreklamy.

autor: Durango 95, data nadania: 2009-01-20 10:19:44, suma postów tego autora: 3848

Byt określa świadomość

Ideolog "ideowej lewicy" redukuje szanse "powalczenia" z SLD do pieniędzy.
No cóż, środki na kampanię są potrzebne. Krypol nigdy jednak nie rzuci wyzwania SLD, bo wtedy wyszłoby na jaw, że ma minimalne zaplecze. Poza rozwodnionymi hasłami socjaldemokratycznymi, takimi sami jak w SLD, Krypol nie ma zresztą nic do zaproponowania. I - last but not least - po co zrażać sobie sponsora?

autor: ABCD, data nadania: 2009-01-20 09:47:12, suma postów tego autora: 20871

.

"legalizacja związków jednopłciowych i przyznanie im prawa do adopcji dzieci" - na taką lewicę to ja nie zagłosuję nigdy. O chleb dla ludzi ta lewica nie ma zamiaru walczyć, ale o dzieci dla "związków jednopłciowych" i owszem. Też mi lewica!

autor: nana, data nadania: 2009-01-20 10:32:09, suma postów tego autora: 4653

"Postać Jacka Kuronia"

Czego lewica może się nauczyć od Kuronia?
Jak być aparatczykiem ZMP? Nieaktualne, bo ZMP już nie ma. Jak ośmieszać harcerstwo? Po co, skoro ono ledwo zipie.
Poźniej Kuroń był działaczem niszowej opozycji.
Gdy wypłynął na szersze wody, doradzał Solidarności tak, że gorzej nie można. W nocy z 12 na 13 grudnia 1981, powiedział w Stoczni Gdańskiej: "oni są za słabi, by mogli coś zrobić".
Wiosna 1982 wzywał do powstania narodowego, co wyśmial nawet jego wychowanek Bujak.
I wreszcie Kuroń był personalną wizytówką planu Balcerowicza.
Jego rozprawy teoretyczne budziły zażenowanie nawet w wewnętrznym kręgu KOR.
To ci dopiero mistrz lewicy!

autor: ABCD, data nadania: 2009-01-20 10:37:42, suma postów tego autora: 20871

W jaki sposób zweryfikować czy obrało się dobrą strategię na lewicy?

Umieszczając na lewica.pl wywiad i oczekując na komentarze. Jeśli niespełnieni malkontenci pierdzą, plują i srają w kierunku rozmówcy. Wtedy na 100% wszystko musi być w porządku. Kiedy szukający wszędzie wrogów "prawdziwej lewicy" paranoicy zaczynają kogoś chwalić (oprócz siebie i swoich sekt) wtedy jest problem.

Co do roli KP w środowisku akademickim, to jest ono nie do przecenienia. Przełamała ona monopol prawicy na uniwerkach i umożliwiła dyskusję o publikacjach, nad którymi panowała zmowa milczenia. Jako zespół KP angażuje się również ważne sprawy pracownicze (pielęgniarki, nauczyciele, pomostówki). I jest w tym co robi wiarygodny, dlatego właśnie na swoje łamy zapraszają adwersarze z GW czy Dziennika. Pytając posła SLD co myśli o stosunkach kościół-państwo czy liberalizacji prawa pracy musieliby ryzykować, że udaje, kłamie w dobrej wierze lub nie ma nic do powiedzenia. W przypadku KP jest odwrotnie.
Co do doradztwa. Gdyby nie S. Sierakowski LiD istniał by nadal a Olejniczak pchałby SLD w stronę liberalnej (gospodarczo) przepaści. To rozpad LiD umożliwił przełom w SLD.
Muszę się natomiast zgodzić w kwestii krytyki wypowiedzi o adopcji dzieci przez pary jednopłciowe. To jakieś okropne nieporozumienie. Bzdura ABSOLUTNA.
Lewica społeczna i tak wystarczająco wiele zrobiła w tym kraju dla mniejszości Niech "liberałowie" z PO zajmą się realizacją praw. W końcu ich reprezentują.

autor: Teutonic, data nadania: 2009-01-20 11:48:51, suma postów tego autora: 333

A. Warzecha

Słyszałeś takie powiedzenie, że wrogów trzeba trzymać blisko? ;)

autor: ancymon, data nadania: 2009-01-20 11:51:32, suma postów tego autora: 621

Teutonic,

język to masz elegancki jak Platon.

autor: ABCD, data nadania: 2009-01-20 11:56:12, suma postów tego autora: 20871

A

z jakiegoś szerszego społecznego punktu widzenia ma naprawdę niewielkie znaczenie, czy kilkunastosobowe grupy "mendrcuf" biją pianę wokół wiekopomnych tworów umysłu Kołako czy Zizako.

autor: ABCD, data nadania: 2009-01-20 11:58:57, suma postów tego autora: 20871

Na czym

polega - wywołany podobno przez Krypola - przełom w SLD? Na głosowaniu klubu parlamentarnego tej partii razem z PO.
;))))))

autor: ABCD, data nadania: 2009-01-20 12:00:19, suma postów tego autora: 20871

Język nieparlamentarny,

ale dostosowany do potrzeb odbiorcy. Takie czasy. Mediokracja, więc i język cierpi (by zyskać mogły emocje).
Głosowanie wspólnie PO w tak ważnej sprawie jak ustawa emerytalna to hańba i kpina, ale nie pozostaje tajemnicą, że jest efektem walki wewnętrznej a nie orientacji politycznej w SLD.

autor: Teutonic, data nadania: 2009-01-20 12:13:02, suma postów tego autora: 333

Swoją drogą

to naprawdę fenomen, żeby w wywiadzie dot. teraźniejszości lewicy w Polsce ANI JEDNYM SŁOWEM (choćby krytycznym, proszę bardzo) nie wspomnieć o Ikonowiczu i jego partii, którya przez ostatnie miesiące i lata była przecież aktywna politycznie na wszystkich poziomach, od wyborów z Samoobroną przez demonstracje antywojenne i antytarczowe po aktywność społeczną - wszystko na taką samą albo większą skalę niż inne wymienione przez Sierakowskiego podmioty (którym - jeśli mowa o lewicy pozaparlamentarnej - nie odbieram niektórych zasług, gdy je faktycznie mają, mimo odmiennych ocen czy poglądów na wiele spraw). Przypadek czy celowa polityka (dez)informacyjna?

autor: _Michal_, data nadania: 2009-01-20 12:24:13, suma postów tego autora: 4409

Teutonic:

wszystko prawda, tylko na odwrót: gdyby nie Sierakowski, to LiD by nie powstał, bo LiD to efekt idei "centrolewu" rzuconej przez Sierakowskiego. Idźmy dalej: gdyby nie kumpel Sierakowskiego, nachalnie lansowany przezeń na odnowiciela lewicy, czyli Olejniczak, to SLD miałoby szansę dokonać zwrotu w lewo zamiast głosować tak, jak każe PO i Wyborcza. Mówiąc inaczej - jedynym efektem pomysłów i wyborów Sierakowskiego jest rozmydlenie lewicowości i wsparcie neoliberałów. Dlatego też pozwala mu się gęgać na łamach neoliberalnej prasy - to taki tygrys-wegetarianin.

Natomiast jeśli ktoś chce oprzeć budowę lewicę na "odwojowanych uczelniach", to szczerze współczuję. 95% tych "odwojowanych" studentów wypnie się na was, gdy tylko skończy studia - zostanie może z 5% tych, którzy nie potrafiąc robić nic innego, zostaną doktorantami.

autor: Durango 95, data nadania: 2009-01-20 12:34:38, suma postów tego autora: 3848

Ancymon i Teutonic

"Czyli budowanie zaplecza intelektualnego, biznesowego, eksperckiego itd. Zdobywanie nowych "terenów" i ludzi."

Gdzie jest to zaplecze itd.? Ja nie widzę nic, poza aktywnością internetową, jednoportalową, i kilkoma niszowymi publikacjami KP Sierakowskiego nie istnieje. Typowa zabawa inteligencików, robią to sami dla siebie, bo ich to bawi. Efektów społecznych żadnych. Już Lepper był skuteczniejszy.

"Co do roli KP w środowisku akademickim, to jest ono nie do przecenienia. Przełamała ona monopol prawicy na uniwerkach i umożliwiła dyskusję o publikacjach, nad którymi panowała zmowa milczenia."

Do przełamania dalej niż kiedykolwiek, uniwersytety, zwłaszcza te nowe, skatoliczałe jak nigdy, w każdym wydział teologii. A nawet jeśli jakimś cudem, bo na pewno nie zasługą KP, do przełamania dojdzie. To co z tego? W USA uniwerki są niby lewicowe i co to zmienia? Bush robił co chciał - w Polsce będzie jeszcze gorzej.

Albo lewica zejdzie "pod strzechy", albo nie będzie jej wcale, nie mylić z pozerstwem a la Sierkowski.

autor: Drm, data nadania: 2009-01-20 12:47:17, suma postów tego autora: 306

Ujdzie...

Rewolucjonistom na pewno nie jest ale lewicowości odmówić mu nie można przynajmniej w tych drobiazgach, które wymienił. W każdym razie lepsze to niż zadęcia takie czy inne. Po tym wywiadzie już nie będzie dla mnie jeżem, którego nie można choćby od czasu do czasu pogłaskać. A przyznaję, że nim dla mnie był, chyba dlatego że opinię o nim kształtowałem wyłącznie na podstawie jego wypowiedzi w różnych dyskusjach, w jakich uczestniczył w mediach takich czy innych.

autor: steff, data nadania: 2009-01-20 12:52:18, suma postów tego autora: 6626

Z innej,

weselszej beczki:
lider KP pochwalił kilka lewicowych grup niszowych. Ależ tam muszą dziś swiętować!

autor: ABCD, data nadania: 2009-01-20 13:16:44, suma postów tego autora: 20871

skandal

Sierakowski juz wstydu nie ma. Pisanie przez kogos takiego: "Mamy dość klasyczne poglądy socjaldemokratyczne" to zenada na maksa. Klasyczna socjaldemokracja to byla do lat 60-ych bez homoseksualistow, gender studies, feminizmu, lekkich narkotykow i tym podobnych. Sierakowski i jego banda to 100% lewicy obyczajowej i niech nie bredza, ze jest inaczej.

autor: wojtas, data nadania: 2009-01-20 14:21:21, suma postów tego autora: 4863

Drm

Zaplecze? KP jest takim lewicowo-intelektualno-artystycznym zapleczem. Wydała m.in przewodnik po Sasnalu, przewodnik po Paktofonice. KP wpółpracuje też z wielokrotnie nagradzanym Janem Klatą, twórcą spektaklu "Szewcy u bram".
Jeśli chodzi i zaplecze biznesowe, ekperckie to Sierakowski właśnie buduje instytut w którym eksperci, ekonomiści, socjlodzy itd. będą mieli centrum dla analizm, opracowań, badań itp.

Jeśli chodzi o "wpływowość" KP, to nigdy nie widziałeś ludzi KP w mediach? Sutowski, Gdula byli już zapraszani do wielu programów w TV, czy radiu o Sierakowskim nie wspomnę.
W przyszłości do TV będą zapraszani eksperci, ekonomiści o lewicowych poglądach właśnie z tego instytutu.
Kto ma dać odpór neoliberałom np. z Centrum A. Smitha, kórzy są ulubieńcami mediów? Kto ma dać radę Sadowskiemu czy Gwiazdowskiemu, którzy występują w roli ekspertów od ekonomii a są neoliberałami?
W Polsce jest mnóstwo prawicowych think tanków - Centrum A. Smitha, Instytut Sobieskiego itd. a nie ma żadnego lewicowego ośrodka tego typu. Najdziwniejsze jest to, że osoby, które mienią się lewicowcami bombardują taką inicjatywę. A potem są takie efekty, że media zapraszają Rolickiego...

"Efektów społecznych żadnych."

Jasne, w kolejnych miastach powstają kluby KP, które są miejscem dyskusji. To też żaden efekt?

Nie wiem jak Ty sobie wyobrażasz promowanie lewicowego spojrzenia na świat, czy poprzez zadymy a'la Ikonowicz? Jego media lubią, prawica też go lubi bo kompromituje lewicę.

autor: ancymon, data nadania: 2009-01-20 14:29:17, suma postów tego autora: 621

Ja wolę autentycznie lewicowe "zadymy a`la Ikonowicz"

niż tych wystraszonych nudziarzy z KP.

autor: Getzz, data nadania: 2009-01-20 14:38:06, suma postów tego autora: 3554

o uniwersytetach

Uwagę Durango o doktorantach, którzy zostali nimi nie potrafiąc robić nic innego można chyba zbyć milczeniem, ewentualnie linkiem: http://www.lewicowo.pl/artykuly/Praca/praca-naukowa-to-tez-praca/

Tysiącom młodych ludzi w Polsce życzę, żeby załapali się na jakieś stypendium i twórczo rozwijali, zamiast wdychać opary ze smażenia śmieciowego żarcia, wyrabiać normę strongmena przy inwentaryzacji w hipermarkecie albo "wykładać chemię" tamże.


Problem tkwi w czymś zupełnie innym. Jedyny sposób "odwojowania uniwersytetów", jaki może zaproponować Sierak, to załatwianie korzystnych koteryjno-środowiskowych znajomości dla kumpli z tej czy innej sitwy. Bo przecież nie o dojrzałe koncepcje programowe, ani nawet "strawę intelektualną dla wymagającego czytelnika" może chodzić tej ferajnie.

Aha, oczywiście podział na działania skierowane "do szerokich warstw" i te "do inteligencji" jest fałszywym kreowaniem i kopiowaniem podziałów, uwielbianym przez propagandy kilku systemów. Jedni i drudzy są pracownikami i konsumentami usług, zwł. publicznych. Zresztą, na studiach doktoranckich studiuje procentowo więcej absolwentów z małych miasteczek czy wsi niż w latach 90., choć rzecz jasna nadal dysproporcje są. Ale przeciwstawianie uniwersytetów ludowi to demagogia, niezależnie od tego, którą grupę wartościuje się pozytywnie a którą negatywnie.

autor: _Michal_, data nadania: 2009-01-20 14:55:46, suma postów tego autora: 4409

Zgoda z Getzzem,

Ikonowicz oprócz "zadymiarstwa" miał bardzo dobre wystąpienia medialne, Sierakowski od początku stękał i jąkał się, by po nabyciu pewnej wprawy sprawniej wystękiwać kompletnie oderwane od polskiej rzeczywistości społecznej komunały.

Poza tym, bawi mnie to fetyszyzowanie medialności. Oczywiście, że media wpływają na percepcję pewnych spraw (choćby przez to, że kogoś/coś pokazują a kogoś/coś nie), ale czy kiedykolwiek lewicę poprowadziła do zwycięstwa czy choćby względnych sukcesów jakaś dyżurna gadająca głowa z okienka? Co innego, jeśli do mediów trafi ktoś reprezentujący jakieś autentyczne (choć może nawet "niszowe") zjawisko społeczne lub polityczne, a co innego całkowicie wypreparowany medialny lans jakiejś kukły.

autor: _Michal_, data nadania: 2009-01-20 15:05:14, suma postów tego autora: 4409

anccymon,

szeroko pojętej lewicy przewodnik po Sasnalu jest potrzebny, jak psu siodło.
A jako think-tank (co pokazałem wyżej) KP nie oferuje nic poza standardem odklepywanym u nas na lewicy od stu lat.
Do tego dochodzą kantyczki i roraty "Zizi vincit, Zizi regnat, Zizi, Zizi imperat" lub "Zacznijcie wargi nasze chwalić Agambiego, zacznijcie opowiadać cześć Niepojętego".

autor: ABCD, data nadania: 2009-01-20 15:20:51, suma postów tego autora: 20871

Ancymon, niestety

potwierdzasz to co napisałem, że KP buja w obłokach swoich inteligenckich wyobrażeń na temat polskiej rzeczywistości.
Na te ich imprezki nawet studenci kierunków humanistycznych nie chodzą, bo są zbyt ezoteryczne albo nudne, trudno rozstrzygnąć.
Instytut, owszem, ale niech zadziała, póki co to mrzonka Sieraka. W TV widuję ich, średnio raz na pół roku po 5-15 minut, Dody jest chyba więcej :)
Klubów KP nie znam, może gdzieś są, ale filateliści są chyba bardziej wpływowi - ostatnio zainspirowali Pocztę Polską do wydania znaczka na jedwabiu :)

Zgadzam się, że Ikon jest jeszcze gorszy, ale Sierak równie bezskuteczny. To "wykształciuch", który sądzi, że ludzie po przyjściu z roboty czytają Lacana, a potem wchodzą na strony KP czytać jego felietony.
Może gdyby nakręcił jakieś lewicowe "M jak miłość", to miałby jakiś wpływ na ludzi, teraz ma wpływ na ułamek promila inteligenckich snobów i nic więcej.


autor: Drm, data nadania: 2009-01-20 16:09:47, suma postów tego autora: 306

Michał

Chcesz żeby ktoś się wybił bez najmniejszego wsparcia? "Zrobię zadymę, lud za mną pójdzie, media to pokażą i zrobimy rewolucję" - to tak ma wyglądać?

Same gadające głowy nie doprowadziły żadnej partii do zwycięstwa, same romantyczne wystąpienia jakiegoś lidera tak samo. Za liderem muszą stać ludzie, lobby, eksperci. Za ideami lewicowymi muszą też stać ludzie, eksperci, lobby.
W jaki sposób ludzie mają gosować na lewicę, jeśli nawet w mediach nie ma lewicowych publicystów a o lewicy słyszy się jak najgorszej.

autor: ancymon, data nadania: 2009-01-20 16:22:56, suma postów tego autora: 621

Nie cierpię konwencji!

"Dwóch młodych lewicowców wali do siebie per "Pan". Gratulacje, Panowie :)" [wpadla bomba do piwnicy]


A jest jakiś przymus mówienia do siebie per "kolego" czy "towarzyszu"? Później wychodzą z tego takie idiotyzmy jak wypowiedź pewnej młodej obiecującej dziennikarki, że "panów tośmy zlikwidowali w 1944 roku".

autor: Paweł Kończyk, data nadania: 2009-01-20 16:26:17, suma postów tego autora: 2157

Drm

Wiesz co, Sierakowski sądzi, że ludzie po przyjściu z roboty włączają telewizor i widzą Gwiazdowskiego, który pieprzy, że za kryzys odpowiadają socjaliści a za Reagana to był cud miód.
KP nie ma 100 tys. nakładu, KP ma 6 tys. nakład. Ją czytają w większości artyści, dziennikarze, politycy, studenci i do takiego przedziału jest w tej chwili kierowana.

autor: ancymon, data nadania: 2009-01-20 16:41:54, suma postów tego autora: 621

Michał,

masz wielki talent do nadinterpretacji, robienia z igieł wideł i wielopiętrowych konstrukcji. Poza tym żyjesz chyba w trochę wyidealizowanym świecie. Moja złośliwa uwaga o doktorantach dotyczyła nie tego, że doktoranci jako tacy są źli (wszyscy bez wyjątku), lecz tego, że coraz częściej widzę wśród nich nie ciekawych i zdolnych młodych ludzi, lecz albo wyrachowanych karierowiczów, albo - mówiąc brutalnie - ofermy życiowe, które "zostają na uczelni", bo na nic innego nie mają pomysłu. Co na tym można zbudować politycznego poza nudnymi nasiadówkami w gronie samych swoich?

autor: Durango 95, data nadania: 2009-01-20 17:13:48, suma postów tego autora: 3848

Michał, jeszcze jedno:

zrobiłem krótki rachunek znajomych doktorantów - niemal wszyscy ci bardziej sensowni intelektualnie i aktywni społecznie "nie załapali się na stypendium" i albo dlatego, albo z innych powodów pracują zawodowo poza uczelnią. Natomiast wśród "zawodowców" dominuje pustka ideowa lub dwie lewe ręce - to są ludzie, którzy mają 10 godzin zajęć tygodniowo, ale na jakąkolwiek działalność publiczną "nie mają czasu". Oczywiście są wyjątki, a moja analiza jest bardzo wycinkowa (aczkolwiek akurat doktorantów znam dużo).

autor: Durango 95, data nadania: 2009-01-20 17:33:49, suma postów tego autora: 3848

Durango

po pierwsze to znam ten (tzn. szeroko pojęty system edukacyjny, od szkół podstawowych po studia doktoranckie) "świat" przypuszczalnie co najmniej równie dobrze, jeśli nie lepiej niż Ty, po drugie to aby Twoja "złośliwa uwaga" miała jakikolwiek sens poznawczy wypadałoby jakoś udowodnić, czym wyrachowane karierowiczostwo wśród doktorantów różni się od podobnych postaw w innych środowiskach i grupach zawodowych, od białych kołnierzyków począwszy. I szczerze mówiąc z dwojga złego lepiej, by nawet "oferma" świeżo po studiach, bez doświadczenia zawodowego, certyfikatów, szkoleń itp. dostała się na stypendium (na którym w końcu będzie musiała wykazać się aktywnością badawczą) zamiast "brać sprawy w swoje ręce" poprzez robienie z siebie odmóżdżonego durnia, pardon, "umiejętne sprzedawanie się na rynku" na rozmowach z kadrowcami i zatrudnianie się w roli podrzędnego chłopka na posyłki w korporacji na "elastyczną umowę-zlecenie", oczywiście z gwarancją kopniaka w d... przy pierwszej redukcji. Oczywiście ani myślę potępiać ludzi, których takie czy inne uwarunkowania zmusiły do tego położenia, ich też lewica musi bronić przed wyzyskiem - ale, no właśnie, wracamy do "równania w dół".


Abstrahując już od doktorantów, którego nie będę rozwijał, bo nie ma bezpośredniego związku z tematem, a rozmywa kluczowy problem. Masz oczywiście rację, że KP nie zbudowało i nie zbuduje politycznie niczego wartościowego dla lewicy. Bierze się to jednak przede wszystkim z polityczno-medialnych "podpięć" Sierakowskiego, widocznych zresztą jak na dłoni w jego wystąpieniach takich jak powyższa. I za taki właśnie salonowy, wypreparowany medialnie humbug (oraz ogólnie kiepski poziom produkcji książkowo-wydawniczej) należy rozliczać i oceniać KP. Retoryka o doktorantach i "ofermach na uniwersytecie" jest poza wszystkim innym niesamowicie wygodna dla ekipy KP właśnie, bo wtedy może się przedstawiać jako ofiara antyinteligenckiej nagonki populistyczno-robociarskiej frakcji na lewicy. Żeby nie być gołosłownym:http://lewica.pl/index.php?id=15937.

Nie ma sensu tak głupio się tym cwaniakom podkładać.

autor: _Michal_, data nadania: 2009-01-20 17:45:39, suma postów tego autora: 4409

...

Owszem, jest wycinkowa i niereprezentatywna. Tak jak pisałem wyżej - największy problem w tym, że musiałbyś udowodnić, że "pustka ideowa" wśród doktorantów ze stypy jest jakoś wyraźnie większa niż wśród jakiejkolwiek innej grupy zawodowej.

Ze swej strony namawiam jednak do skupieniu się (w tym wątku) na politycznej ocenie KP.

autor: _Michal_, data nadania: 2009-01-20 18:40:23, suma postów tego autora: 4409

Michal,

obiecuję, że następnym razem na potrzeby dyskusji z tobą dokonam wieloaspektowych badań socjologicznych wszelkich możliwych grup społecznych. A teraz już zejdź na ziemię i nie rób problemu z jednego zdania rzuconego mimochodem podczas niezobowiązującej pogawędki internetowej. Poważne analizy to można pisać do gazet, a nie na forum dyskusyjnym. Co nie zmienia faktu, że jeśli przez kilkanaście lat zetknąłem się w sumie chyba z kilkoma setkami doktorantów, a wśród nich z dużą grupą "politycznie zaangażowanych", to mam prawo do uogólnień, choćby były gorzkie i tzw. nieobiektywne.

Inna sprawa, że KP akurat dość sprawnie zagospodarowuje tę niszę społeczno-zawodową i dociera do aktywnych jednostek w jej łonie. Pytałem natomiast o to, jak duża jest ta grupa i co można na niej zbudować poza klubikami dyskusyjnymi roztrząsającymi wyższość Lacana nad Badiou.

autor: Durango 95, data nadania: 2009-01-20 18:56:34, suma postów tego autora: 3848

:-)))

Nadal się nie rozumiemy. KP potrafi docierać do jednostek i zagospodarowywać je w sensie indywidualnym, karierowiczowsko-lanserskim. Nic jednak z tego nie wynika dla rozwoju poznawczego zarówno ich samych, jak i nauki w Polsce w ogóle, m.in. z przyczyn, o których piszesz w końcówce Twojego ostatniego postu. Innymi słowy mimo szumu i zadęcia KP nie daje nic ani lewicy (politycznie i ideowo) ani naukowo i intelektualnie. Jedno i drugie stanowi moim zdaniem dużo poważniejszy problem niż ten, którym w ostatnich postach w tym wątku się zajmujesz.

autor: _Michal_, data nadania: 2009-01-20 19:11:19, suma postów tego autora: 4409

"Obywatel"

dyskutuje sam ze sobą, czyli z jedynym dyskutantem, z którym umie i chce to robić. Tylko dlaczego tu? Dlaczego nie na lewicowie?

autor: Kasia Szumlewicz, data nadania: 2009-01-20 19:35:42, suma postów tego autora: 214

Kasiu,

nie jestem Durango, ani Durango nie jest mną, nigdy w życiu nie napisałem niczego do "Obywatela" (choć parę razy miałem ochotę). To, że czasami się z Durango lub ABCD (też nie tożsamymi) zgadzam, czasami (w ostatnich dniach chyba częściej) nie, nie ma tu znaczenia. Podobnie jak nie muszę należeć np. do Nowej Lewicy, żeby doceniać jej działania.

Problem tkwi w czym innym: niezależnie od różnicy zdań między mną a Durango na w sumie poboczny temat, wielu zupełnie różnych użytkowników o lewicowych poglądach ma wyrobione, zdecydowanie negatywne zdanie o Sławku i jego kuglarskich sztuczkach. I tym powinni zająć się jego obrońcy - nie zaś szczuciem różnych grup użytkowników portalu na siebie nawzajem.


autor: _Michal_, data nadania: 2009-01-20 19:53:19, suma postów tego autora: 4409

Durango 95

"przez kilkanaście lat zetknąłem się w sumie chyba z kilkoma setkami doktorantów"

Ciekawe jakim cudem? Jesteś prorektorem od tych spraw na jakimś ogromnym uniwersytecie?
Doktoranci to po prostu etap kształcenia po reformie, odpowiadają poziomem starym magistrom z lepszych uniwerków i tyle. Demonizowanie ich samych oraz ich roli jest nietrafione, a oczekiwania jakiejś aktywności politycznej naiwne. Bo niby dlaczego oni, a nie ktoś inny?
Zawodowa inteligencja w Polsce od zawsze była bierna politycznie i legitymizowała władzę, jaka by ona nie była. Dlaczego dziś miałoby być inaczej, w dobie uzależnienia od kredytów, łatwości wylecenia z roboty itp.?

KP w nich celuje, ale to celowanie kulą w płot.
Pamiętam jak m.in. proste wyliczenia z lodówką w tle pozwoliły swego czasu PiSowi pokonać PO.
Dlaczego lewicy nie stać na takie wyliczenia, podane ludziom w zrozumiały sposób, zamiast dziwactw intelektualnych a la KP?
Może właśnie dlatego, że mogłyby być skuteczne, więc lepiej dać pole do popisu wykwitom intelektu Sieraka. Pluralizm mediów zachowany, bo lewica ma głos, a, że bełkotliwy trochę i niezrozumiały, o to chodziło.

autor: Drm, data nadania: 2009-01-20 22:17:01, suma postów tego autora: 306

Drm,

żadnym cudem - w ciągu 15 lat aktywności społeczno-politycznej, zamieszkiwania w kilku różnych miastach i prowadząc bujne życie towarzyskie z mniej więcej rówieśnikami, można poznać tylu doktorantów. Inna sprawa, że doktorami zostaje z 20% z nich.

autor: Durango 95, data nadania: 2009-01-20 23:25:56, suma postów tego autora: 3848

Ancymon

przepraszam, przegapiłem Twoją wypowiedź.

Ciekaw jestem jak wyobrażasz sobie to zaplecze w mediach (jeśli mówimy o gazetach i stacjach rtv należących do koncernów, bo za rozwojem niezależnych mediów socjalnej lewicy jestem jak najbardziej, zwł. internetowych). Realia pracy dziennikarza determinują głównie 2 czynniki: prawo prasowe oraz interesy i wytyczne wydawców. To pierwsze nie pozwala na łamanie obiektywizmu i lansowanie jakichś formacji politycznych, to drugie zaś łamanie obiektywizmu jak najbardziej dopuszcza, ale tylko wtedy, gdy jest to w interesie kapitału (tzn. nie kapitału w ogóle, tylko wydawcy i jego partnerów). Jedno i drugie jakoś nie bardzo służy interesom politycznym niezależnej, socjalistycznej lewicy.

Jeśli zaś chodzi o ekspertów - trochę racji w tym jest, ale wystarczy normalna współpraca poszczególnych organizacji z lewicowymi czy prosocjalnymi naukowcami z jakimś dorobkiem, bez tworzenia ad hoc nowych bytów, które niezależnie od instytucjonalnego pochodzenia uczestników będą musiały od nowa się lansować. Odrębne grupy doradców, "najlepiej" jeszcze oddziałujące jakoś zakulisowo na kierownictwo to droga do zguby, puszczeni samopas i bez demokratycznej kontroli, ale za to mający przekonanie o wadze ich bezcennych rad doradcy niejednokrotnie szkodzili masowym ruchom społecznym, przykłady "Solidarności" i pewnych okresów "Samoobrony" nasuwają się same.

autor: _Michal_, data nadania: 2009-01-20 23:26:12, suma postów tego autora: 4409

aha,

oczywiście nie mówię o zadymach ani "wystąpieniach romantycznych", cokolwiek by to miało oznaczać. Zmiana społeczna zależy zawsze od wielu czynników, decydujące znaczenie ma kwestia świadomości społecznej - u nas jest dość niska, ale wypowiedzi prasowe w stylu komentarza Sierakowskiego po wyborach w USA "świat staje się bardziej zróżnicowany, bardziej kolorowy" tego raczej nie zmienią. Czy rzeczywiście ktokolwiek poza zawodowcami (czyt. konkurentami do medialnych wpływów) wierzy w to, że felietony i komentarze publicystów w codziennych gazetach czytają, przemyśliwują i jeszcze się do ich wskazówek stosują jakieś szerokie masy? Nie twierdzę przez to, że "ludzie są głupie" - po prostu intuicyjnie wyczuwają, że kolumny publicystyczne to nie jakieś wytwory wyżyn intelektu tylko podłoże doraźnych rozgrywek finansowo-politykiersko-środowiskowych. Zgodnie z prawdą zresztą. Lewica, której szczytem marzeń jest dopchanie się do lóż publicystycznych komentatorów (zamiast bycia przedmiotem komentarzy :-) to jakiś absurd. Jeszcze jedno a propos medialnego obrazu, tego, że o "lewicy mówi się źle". O Samoobronie w latach 90. a także potem pisano jeszcze gorzej. Jednak partii to nie zaszkodziło - w szczytowych momentach chęć głosowania na Samoobroną deklarowała 1/3 społeczeństwa.

autor: _Michal_, data nadania: 2009-01-20 23:35:14, suma postów tego autora: 4409

lewica

Panie Redaktorze już parę lat działa pan publicznie odnośnie
Pańskiej publicystyki nie będę się wypowiadał bo czytam ją
tylko okazjonalnie, ale jeśli chodzi o część polityczną
Pańskiej obecności w życiu publicznym to ona więcej szkodzi
lewicy niż pomaga. Pańskie złośliwości i uszczypliwości wobec
SLD nie pomagają lewicy żadnej lewicy musi się pan pogodzić
że SLD jest w tej chwili jedyną formacją po lewej stronie która coś znaczy
i gdyby Pan tą energię którą Pan zużywa do jałowej krytyki
SLD zużył do szukania porozumienia miedzy różnymi maleńkimi
przecież formacjami lewicowymi to wtedy może lewica odegrałaby jakąś rolę, ale widać że panu wystarcza że jest
Pan zapraszany do reprezentowania lewicy w prawicowych telewizjach i tam Pan pokazuje że tylko Pan i Panu podobnie
myślącym przysługuje prawo reprezentowanie lewicy bo Wy jesteście czyści, ideowi macie wizję co dla lewicy jest dobre, ale w Polsce taka lewica obecnie nie jest potrzebna
widać to po sondażach cała lewica po za SLD uzyskuje trochę powyżej 1%poparcia. To co Pan głosi może da się wprowadzić za 50lat ale nie teraz ale Pan ten czas dla siebie może wykorzystać dobrze przedstawiając swoje lewicowe co prawda utopijne poglądy w prawicowych telewizjach ale dla lewicy to nie pomoże
.

,

autor: czytelnik.0, data nadania: 2009-01-21 10:04:02, suma postów tego autora: 33

Redaktor Naczelny organu prasowego SLD jest wielką nadzieją czerwonych?

Chyba na pogrzebanie towarzyszy z Rozbrat i budowanie na ich kurhanie prawdziwej lewicy.

Dla Sieraka najbardziej radykalni lewicowcy w Polsce to Szczuka, Szyszkowska i Biedroń.

autor: Sumienie Narodu, data nadania: 2009-01-21 11:42:47, suma postów tego autora: 6194

Michał

Szczerze mówiąc nie wiem o co chodzi z tymi koncernami, wydawcami.
Lewicowe gazety, serwisy internetowe jak najbardziej powinny powstawać. Mi raczej chodziło o zaplecze w postaci think tanków, czyli ekspertów, ekonomistów, politologów, socjalogów, specjalistów ds. stosunków międzynarodowych itd. itp.
Byli by oni zapraszani do mediów, debat, konsulatacji. Przygotowywali by analizy, raporty itd.
Takim think tankiem ekonomistów jest Centrum A. Smitha. Think tankiem politologów, specjalistów ds. SM, specjalistów ds. spraw wewnętrznych, energii itp. jest Intytut Sobieskiego.
Oba think tanki są prawicowe a eksperci tych instytutów są zapraszani codziennie do mediów, debat.
Media nie zapraszają ekspertów, którzy mają inne (tzn. lewicowe) zdanie na pewne kwestie, bo ich po prostu nie ma. Gdyby był taki think tank na lewicy, media z pewnością zapraszały by jego ekspertów.
Stricte lewicowe czy prawicowe gazety oczywiście zapraszają zaprzyjaźnionych ekspertów-lewicowców/prawicowców.

W takich mediach (niby) obiektywnych jak Polsat, Dziennik TVN, TVP musi być - tako jako - równowaga zdań, inaczej te media nie były by traktowane tak jak są traktowane. Siłą rzeczy gdyby taki think tank powstał te media zapraszały by jego ekspertów.

Z tymi kącikami publicystycznymi w gazetach to racja. Ale ile osób w Polsce czyta gazety...
Opinie kreuje telewizja. W telewizji taki Ziemkiewicz, czy Sakiewicz nie powie tego, co napisze w RZ czy GP.

autor: ancymon, data nadania: 2009-01-21 15:35:53, suma postów tego autora: 621

Róznorodność..

...punktów widzenia, wielorakość rozwiązań, wszelkie odcienie lewicowości są jej siłą. Dla mnie, zwykłego działacza związkowego każda inspiracja, czy to z ust przedstawiciela think tanku, czy "bojowca", jest bezcenna. W walce o "lepszy świat" jest miejsce dla każdego.

autor: Xyan, data nadania: 2009-01-21 20:39:45, suma postów tego autora: 195

Xyan

Otóż to. Szkoda, że jest mało ludzi z takim podejściem.

autor: ancymon, data nadania: 2009-01-22 00:57:11, suma postów tego autora: 621

No właśnie,

niektórzy postawili sobie za główny cel działalności obrzucanie błotem, dyskredytowanie i "demaskowanie" innych środowisk lewicowych jako agentury, kryptofaszystów czy karierowiczów.

Tymczasem prawuszki zacierają ręce z radości, że lewica zajmuje się tylko sobą.

autor: jra, data nadania: 2009-01-22 12:03:15, suma postów tego autora: 540

A mnie się zdaje,

że "prawuszki" zacierają ręce z radości, że lewica ma takie think-tanki, jak widać wyżej.
Dowodem - uprawiana przez nich natrętna reklama Krypola.

autor: ABCD, data nadania: 2009-01-22 12:49:35, suma postów tego autora: 20871

A ja uważam, że

wszyscy powinniśmy się kochać, trzymać za ręce, wielbić Jacka Kuronia i wspierać lansowanie Sławka, żeby nas wszystkich zapisał do lewego skrzydła Agora S.A.

autor: Durango 95, data nadania: 2009-01-22 13:29:31, suma postów tego autora: 3848

Masz prawo

do takich marzeń, Durango. Choć mnie osobiście wydaje się, że lepiej jest drukować myśli przewodniczącego Piskorskiego, który podobno zakłada polską odnogę ultralewicowej partii Libertas wraz z byłymi LPR-owcami. Może założycie wspólnie jakiś euroazjatycki think-tank za amerykańskie granty? Założyciel Libertas dorobił się właśnie na kontraktach zlecanych przez US government, z czym nawet niezbyt się kryje, więc może i na was coś skapnie?

A "KP", póki co, nie założyła jeszcze swojego think-tanku, więc wstrzymajcie jeszcze trochę wasze zbiorniki jadu.

Życzę ci, Durango, byś nie przesiedział w pi**dlu nawet 1/10 tego, co przesiedział Jacek Kuroń, i to latach '60, a nie w dzisiejszych - cokolwiek by o nich nie mówić - znacznie lepszych standardach.

Jakkolwiek potem zmieniał swoje poglądy (moim zdaniem - na gorsze), na pewno nie czynił tego dla własnych korzyści, bo nigdy nie był łasy na pieniądze i zaszczyty. Co więcej, pod koniec życia miał odwagę, by przyznać się do błędów, czego życzę i wam - fanom gwałcicieli i wiejskich rzezimieszków.

autor: jra, data nadania: 2009-01-22 18:01:43, suma postów tego autora: 540

I co z tego, jra,

że Kuroń - zresztą ogólnikowo, sentymentalnie i autolansersko - się przyznał do nielicznych swoich błędów?
Czy emeryci poszkodowani finansowo wskutek jego niekompetencji odzyskali dzięki temu należne im pieniądze?

autor: ABCD, data nadania: 2009-01-22 19:36:47, suma postów tego autora: 20871

Krytyka Polityczna

Krytyka Polityczna to "lewica" atlantycka - klub entuzjastów Unii Europejskiej, NATO, liberalnej demokacji, wartości Zachodu i poprawności politycznej. Łatwość, z jaką Sierakowski obraca się na salonach, a także przyjaźń tegoż z osobami pokroju Radka Sikorskiego nie powinna być dla nikogo zaskoczeniem.

autor: Atomowy Sieradzan, data nadania: 2009-01-22 19:40:37, suma postów tego autora: 212

jra,

znam takich, którzy siedzieli w więzieniu, a nigdy nie zdradzili robotników i nie wprowadzali w Polsce neoliberalnych reform, jak twój idol Kuroń, prominentny polityk Unii Demokratycznej i Unii Wolności w latach najdzikszego neoliberalizmu w Polsce. Więc przepraszać nie mają za co. Ale to oczywiście nie oni są idolami takiej "lewicy" jak ta twoja.

Byłoby dobrze, gdybyś Krytykę Polityczną, czyli kolegów Wildsteina i Sikorskiego, oraz jankeskich stypendystów i promotorów "pomarańczowej rewolucji" robionej przez CIA, rozliczał z sympatii "atlantyckich" równie gorliwie jak Piskorskiego.

No i zapamiętaj sobie jedno: ja drukuję tych, których chcę drukowac, a nie tych, których pozwoli mi drukować kołtuńska polit-poprawna salonowa grupa gęgaczy, przestraszona własnego cienia.

autor: Durango 95, data nadania: 2009-01-22 20:35:00, suma postów tego autora: 3848

ancymon

o kacikach publicystycznych w codziennej prasie pisalem dlatego, ze jakies 80 % medialnej kariery Sierakowskiego sklada sie wlasnie z marszu przez publicystyczne lamy chyba wszystkich (poza "Naszym Dziennikiem") glownonurtowych gazet w Polsce. Reszte stanowia wlasnie, zreszta nie tak czeste jak pisza jego zwolennicy, wystepy telewizyjne, podczas ktorych Sierakowski jest raczej niezbyt elokwentny, a juz na pewno niezbyt "twardy" i wyrazisty.

a lewicowi czy - szerzej - prosocjalni naukowcy jak najbardziej istnieja. Jest Polskie Lobby Przemyslowe dr Soroki, popierajace etatyzm i samorzad pracowniczy, jest sporo keynesistow w PTE, jest np. prof. Zyzynski z UW, ktory udzielal wywiadow dla "Przegladu" i "Obywatela" o polityce fiskalnej i bral udzial w grudniowym sympozjum o kryzysie itd.

Natomiast nie ma jak dotad chyba pomyslu na ich sensowne, polityczne zagpsopodarowanie przez lewice, ale wszystko wskazuje na to, ze think tank Sierakowskiego z heteronormatywnoscia w tle tego nie zmieni.

autor: _Michal_, data nadania: 2009-01-22 22:59:28, suma postów tego autora: 4409

Durango,

Chyba nie mówisz poważnie, że to Kuroń wprowadzał w Polsce neoliberalizm? Naprawdę wydaje ci się, że jako minister pracy miał aż taką władzę? "Prominentnym politykiem" UW był również Marek Edelman, więc może i on wprowadził ten neoliberalizm?

Jeżeli już kogoś o to obwiniać, to zacznij od Wilczka z Jaruzelskim i ich koleżkami, potem przejdź do Mazowieckiego i jego kumpli Balcerowicza, Bieleckiego & Michnika, a dopiero na samym, samiutkim końcu ludzi, którzy w '89 roku coś znaczyli i wprowadzali neoliberalizm, umieść Kuronia. Bo facet - delikatnie mówiąc - raczej nie rwał się do władzy. Więc lepiej znajdź sobie innego chłopca do bicia.

Oczywiście, przyznawanie się do błędów to lansiarstwo, za to iść w zaparte aż do absurdu - wprost przeciwnie, jest to intelektualny szczyt. Najlepiej jest popierać eks-PZPRowca, który jeszcze nie tak dawno temu chciał zakładać razem partię z lewicowcem Giertychem, i wmawiać sobie, że to Zbawca Ludu. Gratuluję dobrego samopoczucia.

Durango drukujący Piskorskiego - pan i władca swojego pisma, niezależny i obiektywny. Sierakowski przeprowadzający wywiad z Sikorskim i jeszcze dwoma innymi prawicowcami z lewicowych pozycji - "jankescy stypendyści". I jak tu was nie kochać.

Rozumiem, że przeciwko Unii Europejskiej i NATO nastawiły was intensywne działania marszałka Leppera, który wielokrotnie podejmował próby wyciągnięcia Polski z obu tych organizacji (to ostatnie to oczywiście żart).

autor: jra, data nadania: 2009-01-22 23:45:52, suma postów tego autora: 540

jra,

wielokrotnie pisałem lub publikowałem teksty innych autorów o całokształcie polskiego neoliberalizmu. I wyobraź sobie, że nie czyniłem tego stawiając Kuronia w roli winowajcy głównego i pierwszego w kolejności. Natomiast nie zmienia to faktu, że jego (i jego towarzycha) rola w zeszmaceniu etosu pierwszej "Solidarności" i w montowaniu neoliberalizmu w Polsce była znaczna. A przepraszanie to sobie możecie praktykować w waszym salonowym kółku wzajemnej adoracji - tysięcy ludzi, którzy ucierpieli wskutek "reform rynkowych" to nie pocieszy i niczego w ich położeniu nie zmieni. Więc możecie sobie do woli przepraszać i propagować kult Kuronia, ja natomiast pozwolę sobie ostrzegac ludzi przed "lewicą" zapatrzoną w Kuronia. Bo to oznacza ostrzeganie ich przed kolejnym wyru...iem przez warszawski salonik, który w miarę potrzeb raz jest liberalny, raz lewicowy, raz prorynkowy, raz etatystyczny, raz neoliberalny, raz alterglobalistyczny, raz laicki, raz "poszukujący duchowo", raz zapatrzony w Marksa, a raz w Popiełuszkę, itd., itp., ale zawsze samolubny, egoistyczny i szkodliwy.

autor: Durango 95, data nadania: 2009-01-23 02:04:19, suma postów tego autora: 3848

jra,

Kuroń nie rwał się do władzy?
Objęcie - mimo braku kompetencji - resortu pracy w rządach Mazowieckiego i Suchockiej, kandydowanie (mimo z górych znanych nikłych szans) w wyborach prezydenckich...
Nie mówiąc już o tym, że w PRL Kuroń walczył o władzę przez kilka dekad.

autor: ABCD, data nadania: 2009-01-23 08:11:00, suma postów tego autora: 20871

jra,

zestawianie Kuronia i Edelmana jako równie wpływowych polityków to jeden z rekordów absurdu na lewica.pl a tu, jak sądzę, konkurencja jest ogromna.
Pełna zgoda, że pionierami budowy kapitalizmu w Polsce byli ludzie z ekipy Jaruzelskiego i Rakowskiego. Ale czy to zobowiązywało Kuronia do twórczej kontynuacji tej drogi? Na podstawie jakiej teorii dziejów możesz tak twierdzić?

Oczywiście można przyjąć, że rola Kuronia w ekipie Mazowieckiego nie była najważniejsza, choć to wcale nie takie oczywiste. Ale jeśli nawet, to kto zmusił "lewicowego buntownika" Kuronia do przyjęcia skromnej roli adiutanta u Balcerowicza i pierwszoplanowego propagandysty wolnego rynku okraszonego chudą zupką.

A TAK PRZEDE WSZYSTKIM TO WARTO, BYŚ ODPOWIEDZIAŁ NA JEDNO PYTANIE - jaki to Kuroń jest idolem Twoim i części KP?
- twórca drużyn walterowskich jako stalinowskiej szkoły janczarów?
- trockizujący zwolennik samorządności robotniczej,piszący z Modzelewskim list do PZPR i wyrzucany z tej partii?
- organizator opozycji i doradca Solidarności, walczący o prawa pracowników?
- minister u Balcerowicza, który to wszystko, co robił poprzednio przekreślił, a według innych odkupił?
- szacowny emeryt, który tłumaczył, że nikogo nie zdradził, że tylko żartował, że tak mu wyszło?

autor: altstettiner, data nadania: 2009-01-24 10:57:09, suma postów tego autora: 1511

altstettiner,

Kuroń, jak większość XX-wiecznej polskiej inteligencji, często zmieniał poglądy z kiepskich na jeszcze gorsze. Nie on jeden wiele razy je zmieniał, nie on jeden wiele razy się mylił. Taki był to czas.

Gratuluję ci dobrego samopoczucia i świętego oburzenia, którym majestatycznie epatujesz. Jestem pewien, że na miejscu Kuronia w 1968 roku przeprowadziłbyś w Polsce demokratyczną rewolucję, w 1980 sam jeden stworzyłbyś socjalistyczne związki zawodowe, a w 1989 bezbłędnie przewidziałbyś kiepskie skutki reform Balcerowicza.

Kuroń pod koniec życia przyznał się do błędów, które popełniał nie z chciwości czy karierowiczostwa, lecz z wiary w słuszność swoich ówczesnych poglądów. To, że było już na to za późno, i że niczego to nie dało pokrzywdzonym, jest niewątpliwie prawdą, ale ciekawi mnie, co ty byś zrobił na jego miejscu w 1989 r. (o ile byłeś już wtedy na świecie)? Ludzie, którzy nie mieli w rękach żadnej odpowiedzialności, mogą jak Durango wypisywać tyrady o "zdradzaniu robotników" w niszowych kwartalnikach.

Osiągnięcia Kuronia - współtworzenie pierwszych organizacji opozycyjnych od czasu skasowania ostatnich WiN-owców i rozbicia Ruchu - są bezaprzeczalne. Czy ujadający na tym forum mają jakieś podobne osiągnięcia na swoim koncie?

autor: jra, data nadania: 2009-01-24 17:24:51, suma postów tego autora: 540

jra,

polityka ocenia się po skutkach jego działania.
Kuroń, głosząc jesienią roku 1981 demagogiczne hasło "władza leży na ulicy", wzywając wiosną 1982 do powstania narodowego i prowadząc w końcu dekady Jaruzelskiego dyuskretne rozmowy z puyłkownikiem Lesiakiem o dopuszczeniu do władzy "konstruktywnej opozycji" za każdym razem szkodził niezależnym ruchom społecznym. Wcześniej, w roku 1968, zaszkodził ruchowi studenckiemu, wplątując go w rozgrywki frakcji partyjnych.
A że Twój ulubiony ni szowy kwartalniczek wykalkułował, iż wychwalanie Kuronia będzie dla niego korzystne? z faktami historycznymi mit świętego Kuronia nie ma nic wspólnego.
Kuroń był prymitywnym demagogiem i niewielkiej klasy graczem politycznym.

autor: ABCD, data nadania: 2009-01-24 18:52:55, suma postów tego autora: 20871

jra,

Kuroniowi nikt nie odmawia prawa do błędów. Odmawia natomiast jemu i jego fanom strojenia się w piórka kogoś, kogo poglądy i działalność miały i mają jakikolwiek sens - tyle pomyłek, to prawdziwa komedia pomyłek, więc ich autorzy nie gwarantują niczego poza kolejnymi pomyłkami, za które będą przepraszać i żałować, i tak aż do usr... śmierci. Jeśli ktoś jest kolekcjonerem pomyłek i przepraszania, to niech się raczej zajmie filatelistyką - nie będzie szkód społecznych.

P.S. Altstettiner, jeśli się nie mylę, miał w 1989 r. niewiele lat mniej niż ty teraz, a może i więcej. I choć jego poglądy są mi nieco odległe, to faktem pozostaje, że już w 1990 r. ostrzegał publicznie przed skutkami działań Kuronia i jego kolegów. Podobnie jak wielu innych, którzy dzisiaj nie muszą za nic przepraszać, bo nic złego nie zrobili ani wówczas, ani później. Natomiast faktem jest, że jednym ze skutków działań neoliberalnej mafii jest to, że tacy jak oni głoszą swoje poglądy w niszowych kwartalnikach, bo wielkie media są zagarnięte przez ultraliberałów i ich chłopców na posyłki, jak Sierakowski. Miejmy jednak nadzieję, że kiedyś role się odwrócą - to nie robotnicy, lecz wy będziecie na zasiłkach, to nie zdrajcy i wieczni "pomyłkowicze", lecz ludzie uczciwi będą szanowani.

autor: Durango 95, data nadania: 2009-01-24 19:21:19, suma postów tego autora: 3848

jra, nie odpowiadasz na pytanie

to po pierwsze
po drugie w 1968 roku miałem 10 lat i biegałem w marcu pod szczeciński pomnik Mickiewicza czując, że dzieje się coś ważnego a nie tylko dlatego, że ten pomnik był po drodze z mego domu do Szkoły Podstawowej nr 33. Nie operowałem jednak wtedy takimi kategoriami jak rewolucja demokratyczna czy rewolucja polityczna, bez przesady.

Samopoczucie mam nie najgorsze, jak na 51-latka przystało, właśnie wczoraj obchodziłem 26 urodziny córki. Moje oburzenie bynajmniej nie jest święte, nie przechadzam się in odore sanctitatis.

W 1980 roku i później walczyłem o socjalistyczny charakter różnych związków zawodowych i jak widać przegrałem. Nie ja sam, było nas więcej, ale nie daliśmy rady. W moim rozumieniu zaszczyt przynosi mi nie to, czy wygrałem czy przegrałem ale to, o co i jak walczyłem. Mam nadzieję,że to zrozumiesz.

Byłem przeciwnikiem "reform" Rakowskiego i Wilczka, "okrągłego stołu", planu Sachsa i Balcerowicza. Skutki tych zamierzeń widziałem i opisywałem wówczas dość jasno, co - ani wtedy ani teraz - nie jest dowodem wielkiej inteligencji. Odwrotnie, nie zauważanie tych skutków lub ich pomijanie czy zatajanie jest podejrzane.

To, że Kuronie nie można oskarżać o interesowne angażowanie się po stronie kapitalizmu jest argumentem idiotycznym. To prawda, Kuroń był wolny od jeszcze wielu, wielu innych wad czy grzechów - nie był kieszonkowcem, ręce mu się nie pociły, nie miał nieświeżego oddechu, nie był hazardzistą, narkomanem. I co z tego? Co z tego, że budował kapitalizm w czynie społecznym? Co to daje milionom bezrobotnych wydziedziczonych, oplutych. Siedział wiele lat w więzieniu i chciał dobrze. Wyszedł z więzienia, zmienił poglądy na gorsze? Tak pisząc to stwierdzasz, że Jacek Kuroń jako polityk był błędem systemu penitencjarnego PRL!!!Budował kapitalizm,rozdawał zupki i tłumaczył wyższość kapitalizmu we wtorkowych pogadankach.
Kazik wtedy to opisał tak:

"Starszy człowiek w barze mlecznym je kartofle z ogórkami Całe życie tyrał w hucie a do huty dokładali Cała jego ciężka praca, wszystko było chuja warte Gdyby leżał cale życie, mniejszą czyniłby on stratę"

Kuroń przeprosił? "Zaiste nie w twojej mocy przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie!" jak mawiał poeta.

I jeszcze jedno jra. Jestem z lewicy i w odróżnieniu od tych wychowanych w szkołach III RP nie mam zupełnie atencji do WiN-owców czy do działaczy Ruchu. Nie mam charakterystycznych dla SLD post-PZPR-owskich kompleksów i uważam działalność Ruchu za pajacowanie. Pomijam tu też kwestię, że przed procesem Kuronia i Modzelewskiego odbył się zarówno proces trockistów (Badowskiego, Śmiecha i Hassa)jak też mijalowców. Ale widocznie sympatycy Krytyki Politycznej wiedzę polityczną - jak też kryteria ocen - biorą ze szkolnej czytanki Paczkowskiego i Radziwiłł.

autor: altstettiner, data nadania: 2009-01-24 22:58:56, suma postów tego autora: 1511

Szanowni polemiści,

1) Jak na zdeklarowanych lewicowców, przejawiacie dość prawicowe podejście do historii. Wg owego podejścia to jednostki twórzą historię, ich suwerenne od wpływu epoki decyzje decydują o dziejach państw itd. By posłużyć się cytatem z klasyka - "Jeśli los Kleopatry byłby krótszy, inne byłyby losy świata".

Otóż ja twierdzę, że obwinianie Kuronia o restytucję wilczego kapitalizmu w najweselszym baraku jest pójściem na łatwiznę, i że nawet jeśli jego łysina byłaby mniej błyszcząca, to losy Polski nie byłyby inne. Kuroń był co najwyżej biernym obserwatorem zmian systemowych, a nie ich inicjatorem czy organizatorem. Jako jeden z pierwszych znaczących OKP-owców zauważył, że coś poszło nie tak i obwiniał za taki stan rzeczy również siebie. Nie próbuję go tu heroizować, lecz bronić przed bezsensownymi atakami o "zdradę robotników", "zaprowadzanie kapitalizmu".

2) ABCD, jak zawsze, podszedł do sprawy humorystycznie. Z jego punktu widzenia płk Lesiak - arcyważna persona w PRL, zapewne popierana przez najwyższe czynniki na Kremlu - negocjował z Kuroniem udział opozycji we władzy. Wspaniale. Zapewne teka ministra pracy również była przedmiotem negocjacji i to sam Lesiak obdarzył nią Kuronia, jeszcze w latach '80.

Proponuję dodać ową pouczającą historię o duumwiracie Kuroń-Lesiak do kolejnego zbioru bestsellerowych "Bajek".

3) Gratuluję (bez ironii) urodzin córki altstettinerowi, natomiast nie gratuluję podpieraniem się cytatami z głosującego na UPR idola młodzieży czy Herberta, który za Stalina też najwidoczniej nie miał nic przeciwko zarabianiu pieniędzy w PAX-owskich szmatławcach, a więc chyba tym bardziej nie miał prawa przebaczać w cudzym imieniu. A tak na serio, to nie rozumiem natury twoich zarzutów, wyglądają mi one na zwykłe czepianie się.

Czy Ruch nie był prawicową błazenadą? Był. Czy nie był grupką antysystemowych opozycjonistów? Był. Więc o co chodzi? Trockiści na pewno też byli swego rodzaju opozycją w PRL-u, podobnie jak groteskowi maoiści, ale nie byli antysystemowi. Gdyby byli, Hass w późniejszych latach nie publikowałby w betonowych "Sprawach i Ludziach". Traktując Hassa jako opozycję należałoby także podobnie potraktować Ruch 8 Lipca, który chciał reformować kulejący system, zamiast go likwidować (podobnie jak tow. Hass). Zamiast w dziwaczny sposób posądzać mnie o atencję (?) wobec WiN-u, warto byłoby się zastanowić, co jest prawdziwą działalnością opozycjną, a co nią nie jest.

autor: jra, data nadania: 2009-01-25 17:20:08, suma postów tego autora: 540

jra,

pułkownik Lesiak był podwładnym generała Czeslawa Kiszczaka - nie przypadkiem architekta Okrągłego Stołu.
Rozmawiając z Lesiakiem, Kuroń przekonywał jego szefa Kiszczaka, że warto go zaprosić do stołu jako przedstawiciela konstruktywnej opozycji. Cel swój osiągnął.

autor: ABCD, data nadania: 2009-01-25 18:45:01, suma postów tego autora: 20871

Jeśli

Jacek Kuroń był - jak twierdzi jra - mało liczacym się obserwatorem wydarzeń w Polsce, to po co mu stawiać kapliczki?

autor: ABCD, data nadania: 2009-01-25 18:46:13, suma postów tego autora: 20871

jra,

twoje bajeczki ani nie są bestsellerowe, ani nawet nie ma powodów, by traktować je poważnie. Opierają się one bowiem na dziecinnym zabiegu w postaci wyolbrzymiania roli idola tam, gdzie rolę tę można obronić, i marginalizowania jej tam, gdzie jest ona nie do obrony. A fakty są dokładnie odwrotne: Kuroń miał znaczny wpływ na przebieg i legitymizowanie neoliberalizmu w Polsce, natomiast jego wpływ na szlachetne dzieło, jakim był np. KOR, był porównywalny z wpływem wielu innych postaci, nierzadko dziś zapomnianych. Innymi słowy: jako idol dla lewicy nie nadaje się on zupełnie, natomiast dla "lewego skrzydła" neoliberalnej oligarchii - owszem.

autor: Durango 95, data nadania: 2009-01-25 19:28:55, suma postów tego autora: 3848

Durango,

twoje oburzenie na wiekopomną rolę Kuronia w budowaniu neoliberalizmu są tym zabawniejsze, że sam potrafisz dostrzegać zasługi wśród tych, którzy podobnie jak on firmowali reformy '89 roku, ale potem popadli w polityczną niszę, skupili się na tropieniu agentów we własnej brudnej bieliźnie i do dziś nie potrafią wysilić się na choćby jedno efektywne działanie. Dla ciebie bycie marginesem jest wartością samą w sobie. Potrafiłbyś pisać hagiografie i Kuronia, gdyby przystał do waszego saloniku odrzuconych.

Zastanawia mnie, jak to jest, że Kuroń, który był blisko jądra przemian w Polsce, nie jest tak bliski twemu sercu, jak np. pewien niszowy politykier, który ostatnio deklarował poparcie dla ultralewicowej partii z megasocjalnym programem Naprzód Polsko (zgadnij, kogo mam na myśli), a na początku lat '90 był członkiem skrajnie lewicowego Kongresu Liberalno Demokratycznego, zatem wg twoich standardów - zdrajca, neoliberał itd.

Pomimo tego, jeszcze nie tak dawno padały na jego temat z twej klawiatury pochwały. Czyżby odrobina hipokryzji? Jacek jest be, bo nie jest z nami, ale Krzysio już jest w porządku?

ABCD - jak posiedzisz za walkę z PRL-em tyle, co Kuroń, to pogadamy i o twojej kapliczce.

autor: jra, data nadania: 2009-01-25 23:00:28, suma postów tego autora: 540

jra,

obawiam się, że niewiele zrozumiałeś. Nie mogę zarzucać "Krzysiowi" zdrady, bo "Krzysio" niczego nie zdradził. "Krzysio" nie pozował na lewicowca, nie wycierał sobie gęby postulatami socjalnymi, nie udawał "zwolennika tradycji PPS" ani "alterglobalisty". Wręcz przeciwnie - gdybyś czerpał wiedzę nie z Onetu czy Googli, lecz z książek, to wiedziałbyś, że "Krzysio" od myślenia socjalno-lewicowego się odcinał dawno, dawno temu. Dlatego też ani "Krzysio" nie jest zdrajcą, ani ja go nie rozliczam z lewicowości, bo nigdy nie dał podstaw, żeby go z niej rozliczać. "Krzysia" cenię za zupełnie inne poglądy i postawy. Oczywiście osobna sprawa to porównywanie roli "Krzysia" w kształtowaniu neoliberalizmu w Polsce z rolą Kuronia i spółki - otóż "Krzysio", jako prawicowy liberał gospodarczy, przyłożył do tegoż rękę znacznie mniej niż ikona lewicy Jacek Kuroń, i nie dlatego, że mu nie pozwolono, lecz dlatego, że zobaczył, jak ten neoliberalizm w Polsce wygląda i czym skutkuje i dlatego zwiał z KLD, zamiast tkwić w tym środowisku do końca życia, jak Kuroń tkwił w UW.

Natomiast twoje wywody, jakobym Kuronia miał wielbić, gdyby tylko znalazł się on na marginesie i "przystał do nas", jest zupełnie bzdurny. To w twoim środowisku dokonuje się ocen personalnych nie z punktu widzenia poglądów i postaw, lecz przez pryzmat koteryjnych przynależności i identyfikacji środowiskowych. Dlatego też Agora S.A. w równej mierze jest łaskawa dla konserwatysty Halla i prawicowca Wołka, co dla lewaka Sierakowskiego czy feministki Dunin - bo wie, że żadne z nich nie naruszy jej interesów. Natomiast u nas na płaszczyźnie politycznej negatywnie ocenia się pewne postacie, nawet jeśli prywatnie moglibyśmy je lubić i szanować.

autor: Durango 95, data nadania: 2009-01-26 00:46:11, suma postów tego autora: 3848

demagogia

za walkę z PRL nie mogę posiedzieć, bo PRL nie ma. Czasy, w których jako tako poważnie interesowałem się polityką, miały wiele wad, ale do więzienia wsadzano w nich rzadko i mało kogo.
Co to za argument, że nie można krytykować polityka, który siedział? KPP-owcy siedzieli dłużej i w gorszych warunkach niż Kuroń. Co nie zmienia faktu, że byli dogmatykami, których rządy po wojnie miały bilans dość - łagodnie mówiąc -dyskusyjny.

autor: ABCD, data nadania: 2009-01-26 01:57:16, suma postów tego autora: 20871

W Twoim wypadku,

jra, dosyć śmiesznie jest gromić "niszowych politykierów".
Twoje srodowisko polityczno-publicystyczne chciało doradzać SLD. Jaki tego efekt? SLD was lekceważy.
Probowało ono też tworzyć lewicę radykalną. Jej głowny ośrodek nie ma nawet jednego procenta poparcia wyborczego.
Gazetki, które wydajecie, mają porównawczo najmniejszy zasięg i autorytet w kraju.
Tyle, że od biedy się was akceptuje jako satelitę Krypola. To ci urobek kilkunastoletniej działalności!

autor: ABCD, data nadania: 2009-01-26 02:01:21, suma postów tego autora: 20871

No tak, jakie to wszystko proste

Pan K. współzakładał WZZ jako jawny, zdeklarowany prawicowiec i liberał, a robotnicy - ujęci wizją locke'owskiego państwa jako nocnego stróża - ochoczo przyłączyli się do budowania nowej, neoliberalnej ojczyzny.

Najpierw związki, potem KLD, teraz peany na cześć Naprzód Polsko...czy ten człowiek gdzieś jeszcze nie szukał szczęścia?

Jacek Kuroń z kolei niczym nie różni się od KPP - podobnie jak oni działał na rzecz totalitarnego i chcącego zaanektować Polskę państwa, w żadnym wypadku nie poszedł siedzieć za demokratyczne poglądy. A tak w ogóle, to 13-letnie dziewczynki bardziej cierpiały z rąk Gestapo - chciałoby się spuentować.

Przepraszam, że odpisuję dopiero teraz, ale Fundacja Batorego nie przelała mi jeszcze nawet za poprzednie komentarze. A przecież z czegoś żyć trzeba.

autor: jra, data nadania: 2009-01-26 18:44:31, suma postów tego autora: 540

jra,

niestety nie wiem, czy jesteś tak cwany, że się wymigujesz od stanięcia twarzą w twarz z faktami, czy tak nierozgarnięty, że nie rozumiesz słowa pisanego. Podaj mi choć jeden fakt świadczący o tym, że "Krzysio" miał kiedykolwiek lewicowe poglądy, a wówczas przyłączę się do twego chóru i będą go nazywał zdrajcą tak jak Kuronia. Te fakty, które ja znam - a śmiem sądzić, że historię WZZ-ów i "Solidarności" znam lepiej od ciebie - sytuują "Krzysia" blisko prawicy opozycyjnej już w roku 1979 (z tego też względu "Krzysio" szybko przestał być aktywny w WZZ-ach). Oskarżanie go więc o zdradę ideałów lewicowych ma taki sam sens, jak oskarżanie ciebie, że nie jesteś już Berberem. Natomiast Kuroń - partyjny kumpel Balcerowicza i współtwórcą neoliberalizmu w Polsce - wycierał sobie gębę lewicowością do końca życia, mimo iż wielokrotnie swoimi czynami jej zaprzeczył. I jest to kwestia elementarnych faktów - jeśli ktoś nie potrafi tego przyznać, jest po prostu albo skrajnie nieuczciwy, albo tak zaślepiony miłością do idola, że aż nieprzytomny.

autor: Durango 95, data nadania: 2009-01-26 19:15:45, suma postów tego autora: 3848

jra

- wyjaśnienia, jeśli nie rozumiesz -
- wspomnienie o procesach trockistów i mijalowców korygowało Twoje błędne informacje o tym, jakoby między WiN a Ruchem była w działalności opozycyjnej w PRL niczym nie wypełniona przerwa. W odpowiedzi wprowadzasz dodatkowe kryterium antysystemowości, jednak nie jesteś łaskaw go zdefiniować. Ja stoję na stanowisku, że działalność opozycyjna wobec biurokracji mogła być prowadzona z lewa i z prawa, z pozycji prosocjalistycznych i prokapitalistycznych, a także - o czym warto pamiętać - z pozycji wewnątrzbiurokratycznych. Jest to klasyfikacja całkowicie neutralna, choć nie muszę ukrywać, która tendencja jest mi bliższa. Do oceny tej opozycyjności nie ma znaczenia to, co robił na przykład Ludwik Hass dwadzieścia lat później, w innej sytuacji, gdy nie był już członkiem tej rozbitej grupy i gdy po odsiedzeniu wyroku dokonywał swoich indywidualnych wyborów. Zestawienie w tym kontekście Ruchu 8 Lipca jest całkowicie ahistoryczne i niestosowne.
- cytaty z Kazika i Herberta to oczywiście kwestia poczucia humoru. Oczywiście mojego, które, jak mawiał porucznik Borewicz - nie jest obowiązkowe. Cytat też niewłaściwy, ale nie oczekuję polemiki.
- w sprawie Kuronia polemizujesz sam ze sobą. Nikt tu nie twierdził, że Kuroń był demiurgiem, że to on spowodował odbudowę kapitalizmu w Polsce. To był jednak proces historyczny, w którym K

autor: altstettiner, data nadania: 2009-01-26 20:02:05, suma postów tego autora: 1511

Po kolei,

- o roli Kuronia w toczącej się w kręgu OKP i ówczesnej (1989) "drużyny Lecha" pisał wielokrotnie bliski mu środowiskowo prof. Tadeusz Kowalik, np. w pracy o współczesnych systemach gospodarczych, ale także w tekście opublikowanym m.in. na lewicy.pl. W okresie wizyt udzielających Polsce "dobrych rad" ekonomicznych Jefferey'a Sachsa i Boba Dole'a to właśnie Kuroń wręcz fanatycznie uczepił się ich wskazówek, mimo oporów np. Bugaja Czy Modzelewskiego,

- z Krzysztofem Wyszkowskim (o którym z właściwym sobie, pełnym niedomówień i ukrytych donosików "wdziękiem" jra pisze per "Krzysio") jest skomplikowana historia, zresztą z Kuroniem w tle. Lawrence Goodwin w pracy "Jak to zrobiliście" opisując okres wcześniejszych lat 70. określa ówczesnego Wyszkowskiego mianem "niezależnego socjalisty", opisując jednocześnie, że był on raczej samorodkiem ideowo-politycznym a nie uczniem jakiegoś konkretnego obozu czy środowiska. W 1978 r. wynikł spór z KOR-em, głównie Kuroniem i Lityńskim (oraz będących ich człowiekiem na Wybrzeżu Borusewiczem) dotyczący niezależnych od gierkowskich fikcji w rodzaju CRZZ oraz "Konferencji Samorządu Robotniczego" struktur związkowych, których Kuroń i jego przyboczni... nie chcieli (prawdopodobnie z prozaicznego powodu - obawy przed utratą kontroli nad nimi i generalnie opozycją w PRL). Spór ten trwał także w trakcie trwania Wolnych Związków Zawodowych, kiedy to w sprzeciwie wobec intryg Kuronia Wyszkowski postulował bliższe związanie WZZ z Ruchem Młodej Polski lub KPN a w końcu faktycznie opuścił WZZ. Słynna, opisywana w książce Cenckiewicza & Gontarczyka intryga Kuronia z września 1980 r., polegająca na planie odsunięcia Wałęsy z kierownictwa związku z powodu agenturalności miała na celu przekazanie władzy Kuroniowi została zablokowana właśnie przez Wyszkowskiego, który wprost stwierdził, że Kuroń mówiąc o robotnikach, ma na myśli władzę dla siebie. Biorąc pod uwagę fakt, że środowisko Kuronia było wtedy i długo jeszcze kojarzone z lewicą (choć już wtedy opisywało się mianem opozycji demokratycznej, na Zjeździe "S" 1981 r. Kuroń nazwał postulaty Gwiazdy "bolszewickimi bredniami", a w latach 80. od jakichkolwiek skojarzeń z lewicą odżegnywał się wręcz wulgarnie Michnik) kierowało go to już na przełomie lat 70. i 80. na prawe skrzydło opozycji w PRL. Mimo to, Wyszkowski ma dla historii szeroko pojętej lewicy w Polsce i realizacji jej postulatów zasługi znacznie większe niż Kuroń - pierwszy chciał rozwijać autentyczne związki zawodowe, gdy w PRL-u ich nie było, drugi albo hamować, albo wykorzystywać instrumentalnie dla potrzeb politycznych swoich i swej sitwy.


- Ludwik Hass był przeciwnikiem ustroju PRL z pozycji trockistowskich. Stawianie mu zarzutu, że był mniej antykomunistyczny niż RUCH jest absurdalne. Równie dobrze można by pochwalić JKM, że po 1989 r. (wezwania do bojkotów pasów bezpieczeństwa itp.) był większym antysystemowym radykałem niż Ikonowicz, trockiści i "Samorządność Robotnicza" razem wzięci.

Jeśli zaś chodzi o publikacje w oficjalnej prasie PRL-u, to trzeba wiedzieć, że "Sprawy i Ludzie" były niskonakładowym pismem "ideologicznego" PRL-owskiego marksizmu, czytanym przez zainteresowanych tematem. Natomiast Michnik i inne osoby środowiska Kuronia wykorzystywały wielokrotnie (choć pod pseudonimami) np. "krakowskie" periodyki katolickie w rodzaju "Więzi", "Znaku" czy "TP", będące w obiegu prasy PRL de facto koncesjonowaną opozycją. Innymi słowy, był to stosunkowo większy i bliższy głównemu nurtowi czytelniczemu w Polsce obieg.

autor: _Michal_, data nadania: 2009-01-26 20:08:08, suma postów tego autora: 4409

cd

w którym Kuroń odegrał z wyboru swoją niebagatelną - choć dla nas nader sporną co do swej doniosłości - rolę. Dla mnie jego nadgrobne "odcięcie się" od swej roli w latach 1988-2000 nie jest ani przemyślane ani dogłębne. Kuroń jako alterglobalista z Unii Wolności to parodia a jego ostatnia książeczka to banał, jaki może wydać z siebie każdy LOHAS. Możemy podyskutować czy i na ile Kuroń z tego okresu jest na prawo czy na lewo od Ala Gore?

Bracia chrześcijanie przy pokucie wymagają nie tylko dogłębnego wyznania błędów ale i czynnego żalu, który może skłonić do wybaczenia skrzywdzonych. Zgadzam się, że banalne "przepraszam, chciałem dobrze" - nie wystarczy.

A Ty dodatkowo chcesz post mortem udowodnić, że tak naprawdę Kuroń nie ma za co przepraszać, bo nic takiego nie zrobił, jego odpowiedzialność jest bliska/równa odpowiedzialności starszego referenta w ministerstwie kultury.
Pomijając sensowność tej linii obrony to kłóci się ona z próbami kanonizacji Kuronia jako człowieka lewicy, podejmowanym przez Krytykę Polityczną od czasów "czerwonej książeczki".
Bo jeśli Kuroń był nikim to dlaczego był świętym?

autor: altstettiner, data nadania: 2009-01-26 20:19:16, suma postów tego autora: 1511

Durango,

to raczej ty kiepsko przetwarzasz informacje. Nie posądzam K.W. o lewicowe poglądy, tylko na jego przykładzie pokazuję, jaki procent - niewielki - stanowią osiągnięcia danego człowieka w waszym szacunku lub jego braku wobec niego.

Zaczynasz jakimiś kategoryczymi stwierdzeniami, że jeśli Kuroniowi nie udawało się przeforsować swoich ideii w polityce, to powinien zabrać się za coś innego, a potem nachodzi mnie refleksja, że przecież ani ty, ani twoi idole nie zaznaliście większych sukcesów w polityce. Z jakiej pozycji chcecie oceniać efektywność Kuronia? Owszem, mógł odejść po X kadencji z sejmu i zająć się hobbystycznie tropieniem agentów, ale co by to zmieniło? K.W. odszedł z KLD wtedy, gdy już było po ptakach na zmienianie systemu, którego ekonomiczne podwaliny były już od dawna położone. Brak mi entuzjazmu wobec pustych, rejtanowskich gestów, już lepiej startować w wyborach prezydenckich i zdobyć 3 lokatę, niż chełpić się tym, jak to udało się wymigać od odpowiedzialności w ostatniej chwili i nie "splamić" swojej ideologicznej czystości. Kuroń zagrał, przegrał i się do tego przyznał. K.W. postawił na złego konia, w ostatniej chwili zrezygnował i teraz popiera jakieś skrajnie prawicowe kurioza. WZZ - KLD - Naprzód Polsko. Kto tu powinien wzbudzać prawdziwe zażenowanie?

Żeby było zabawniej, twój kolega post niżej udowadnia, że K.W. pod koniec lat '70 był "niezależnym socjalistą", podczas gdy ty sytuujesz go wtedy już w prawicy opozycyjnej. Może ktoś jeszcze doda, że tak naprawdę, to był ekologiem, czartystą i monarchistą?

Altstettiner, ograniczę się do kilku istotniejszych uwag.

Usprawiedliwianie Hassa niszowością periodyku partyjnego betonu jest dość ciekawym zabiegiem z wahlarza demagogicznych chwytów. Szkoda, że kiepsko maskującym rzeczywistość. Wzywanie do "obrony zdeformowanych państw robotniczych" to dość kuriozalna działalność opozycyjna, charakterystyczna dla tych, których pewien człowiek nazwał kiedyś pożytecznymi idiotami. Obawiam się, że w kategorię tę wpisuje się tow. Hass w swoim wcieleniu z lat '80. Dlatego też będę bronił tezy, że jeśli Hass był opozycją, to był nią także Ruch 8 Lipca - sam stwierdziłeś, że opozycja może być nawet wewnątrzbiurokratyczna (co zasługuje na tytuł kuriozum miesiąca). Więc może i Deng Xiaoping był czołowym chińskim opozycjonistą?

Kuroń z kolei nie był zerem, lecz facetem, którego PRL wysłał na długoletnie wczasy w więziennym syfie, i który wycierpiał tam więcej, niż cały wasz salonik z wybrzeża razem wzięty. Znane mi są opisy tego, co tam przeżył, i już SAMO TO - lata więzienia w imię demokracji - wystarczają, by chylił przed nim czoła. Wielu popełniało jego późniejsze błędy, ale niewielu wykazało wcześniej podobną odwagę. A im więcej czasu mija od jego śmierci, tym więcej upadłych herosów będzie obarczać go winą za wszystko to, co złe po '89 roku.

autor: jra, data nadania: 2009-01-26 23:27:39, suma postów tego autora: 540

Jra

pomijając frazę o byciu czyimś kolegą z powodu zbieżności poglądów, zamiast sprostowania podam tylko cytaty:

---------------------------------------------
Lawrence Goodwin w pracy "Jak to zrobiliście" opisując okres wcześniejszych lat 70. określa ówczesnego Wyszkowskiego mianem "niezależnego socjalisty", opisując jednocześnie, że był on raczej samorodkiem ideowo-politycznym a nie uczniem jakiegoś konkretnego obozu czy środowiska.
----------------------------------------------

Spór ten trwał także w trakcie trwania Wolnych Związków Zawodowych, kiedy to w sprzeciwie wobec intryg Kuronia Wyszkowski postulował bliższe związanie WZZ z Ruchem Młodej Polski lub KPN a w końcu faktycznie opuścił WZZ.
-----------------------------------------------

Biorąc pod uwagę fakt, że środowisko Kuronia było wtedy i długo jeszcze kojarzone z lewicą (...) kierowało go to już na przełomie lat 70. i 80. na prawe skrzydło opozycji w PRL.

-------------------------------------------------

Nie wiem, co powie Altstettiner, ja mogę dodać od siebie. Owszem, istnieje możliwość opozycji wewnątrz partii 9a lewicowa Opozycja w latach 20. w ZSRR?). Ludwik Hass członkiem PZPR nigdy, z tego, co wiem, nie był. W latach 80. również publikował w radykalnie lewicowym odłamie drugiego obiegu (np."Walce Klas", "Metrze", "Jedności Robotniczej"). No i jeśli robi się "argument z siedzenia przez lata", to akurat Ludwik Hass - niezręcznie dosyć upraszczając - "licytuje" Kuronia z Michnikiem razem wziętych zarówno długością, jak i warunkami odsiadki.

autor: _Michal_, data nadania: 2009-01-27 00:04:49, suma postów tego autora: 4409

jra,

ależ ja nie zarzucam Kuroniowi tego, że swoje idee wcielał w życie nieefektywnie. Wręcz przeciwnie - neoliberalne idee swoje i swoich kumpli z UW wcielił w życie bardzo skutecznie. Na tyle skutecznie, że - pomijając względy społeczne - wszelka lewica powinna się od niego trzymać jak najdalej.

Natomiast co do "argumentu" o siedzeniu w więzieniu, który zastępuje ci jakiekolwiek faktyczne argumenty, to pociągnijmy ten wątek. Ile lat w więzieniu siedziałeś ty, żeby mieć prawo wymądrzać się na temat "saloniku z Wybrzeża", którego lider - co za pech - siedział po stanie wojennym z tego samego paragrafu, co Kuroń i obaj mieli szanse na najwyższy wyrok (pewnie o sprawie "jedenastki" nie słyszałeś), albo którego jedna z liderek otrzymała najwyższy w stanie wojennym wyrok dla kobiety? A ile w więzieniu spędził Sierakowski i co takiego wycierpiał? Spocił się w windzie na Czerskiej, bo klima wysiadła? Wierszówka w "Dzienniku" była niższa o 99,99 PLN niż się spodziewał? Czy może sushi z Olejniczakiem było za słone, gdy omawiali Centrolew, czyli reanimację neoliberałów z PD?

Argument "z odsiadki" jest argumentem kretyńskim. Po pierwsze, bo w więzieniach siedziało za politykę mnóstwo ludzi, w tym sporo kanalii. Po drugie, bo na każdego herosa znajdzie się większy - ty mówisz "Kuroń", a ja mówię "Pużak" i już leżysz na łopatkach. Po trzecie, to, że ktoś kiedyś zachował się porządnie, nie zmienia faktu, że później zachował się żenująco. Sęk w tym, że ja widzę i Kuronia w KOR-ze, i Kuronia w UW, a ty widzisz to, co widzieć jest ci wygodnie: Kuronia, który w pełni świadomie i pełną parą robi rzeczy, za które trafia do więzienia, oraz Kuronia, który przez pomyłkę, przypadek lub nieuwagę oraz nie angażując się wciela w życie "plan Balcerowicza". No cóż, twoja bajka jest tak stronnicza i naciągana, że nawet dzieci się na to nie nabiorą, a w dodatku na tym forum nie wszyscy są dziećmi i jak ci to wyjaśnił Altstettiner - niektórzy po prostu pamiętają, co Kuroń robił w 1989 r. i później.

autor: Durango 95, data nadania: 2009-01-27 00:17:07, suma postów tego autora: 3848

Durango,

żarciki z Sierakowskiego są przednie, ale co ma jedno do drugiego? Ani ty, ani ja, ani Sierakowski nie siedzieliśmy w PRL-owskim więzieniu. To, że Sierakowski powołuje się na Kuronia, jest jego, a nie Kuronia problemem.

Pużak z kolei to postać, którą szanuję nawet bardziej od Kuronia. Również za to, że pewnie nawet przez myśl nie przeszłyby mu jakiekolwiek kontrproduktywne "sojusze ekstremów" z endeckimi pogrobowcami.

Co innego krytycznie oceniać działalność Kuronia w latach '90 - do czego przychylam się i ja - a co innego próbować sprowadzić go do roli neoliberalnego podwykonawcy, którym nie był. Na dobrą sprawę, po '89 roku Kuroń większość pracy sejmowej, głosowań olewał, próbował jakoś wpływać na innych UD-ków, co mu kiepsko wychodziło, na spotkaniach partyjnych krytykował balcerowiczyzm. Sam jeden nie mógł zmienić polityki kolejnych rządów, minister jest tylko podwykonawcą woli premiera. Mógł odejść ze stanowiska i hamletyzować, ale próbował samemu coś zdziałać. To, że marnie mu wyszło, nie daje koncesji na opluwanie go itd.

L.Hass, z kolei, istotnie swoje przesiedział. Pytanie tylko, czy za poglądy prodemokratyczne, czy też za propagowanie jednego z wariantów bolszewizmu, którym jest de facto trockizm. Nie liczy się tylko długość odsiadki, ale również jej motywy. A te, począwszy od odrzucenia przez Kuronia trockizmu, były już bezpośrednio związane z walką o demokrację, w przeciwieństwie do Hassa.

autor: jra, data nadania: 2009-01-27 15:20:35, suma postów tego autora: 540

Kuroń i demokracja

Z litości pomijam okjres, kiedy Kuroń jako człowiek nomenklatury działal w ZMP i sowietyzował harcerstwo.
Zacznijmy od listu otwartego. Kuroń i Modzelewski domagali się tam kolekktywizacji rolnictwa i ateizacji.
Rzecz jasna, że takie rozwiązania nie obyłyby się bez przymusu.
Jako opozycjonista, Kuroń był wrogiem pluralizmu. Inne ugrupowania niż KOR dyskredytował oskarżeniami o współpracę z SB.
Metody te przeniosł do Solidarności, gdzie popierał Wałęse przeciwko obrońcom demokracji wewnatrzzwiązkowej.
Do ulubionych metod Kuronia należała też gra na porozumiewanie się z liberalnymi frakcjami PZPR. Takie zakulisowe kontakty też niewiele miały wspólnego z demokracją.

autor: ABCD, data nadania: 2009-01-27 16:06:06, suma postów tego autora: 20871

jra,

jak zwykle trafiłeś kulą w płot - akurat Pużak był jak najbardziej w sojuszu z endecją. Sojusz ten nazywał się obozem londyńskim i rządem londyńskim, a Pużak był w Polsce jednym z wielu jego zwolenników (nie słyszałeś nigdy o tym, że w rządzie Arciszewskiego, partyjnego kolegi Pużaka, zasiadali też endecy?). Nie słyszałeś o tym nigdy - przecież o tym nawet w podręcznikach do liceum piszą? Inna sprawa, że jak zwykle wyłazi z ciebie totalna hipokryzja - bezkrytyczny zwolennik partyjki, której bossowie przerzucają się od Le Pena i NOP do Trockiego i Chaveza twierdzi, że nie jest zwolennikiem "sojuszu ekstremów". Doprawdy, zabawne.

autor: Durango 95, data nadania: 2009-01-27 20:03:42, suma postów tego autora: 3848

jra jak znawszwe wszystko mylisz

tak więc czytaj ze zrozumieniem.
- nie wypowiadałem się tutaj ani na temat "Spraw i Ludzi" ani na temat współpracy z tym tygodnikiem Ludwika Hassa, choć nie oceniam ani tej współpracy tak jak Ty. Nota bene nie sądzę, by z dzisiejszej perspektywy można nazywać go pismem niszowym, miał sprzedaż większą niż dziś "Przekrój" i "Przegląd" razem wzięte, nawet jeśli dodamy do tego całą sprzedaż Krytyki Politycznej ze wszystkich lat jej istnienia, łącznie z tymi egzemplarzami, które walają się po Rozbrat. Ale przypominam, nigdy w tej dyskusji nie sięgałem po kwestię "niszowości" wrocławskich "Spraw i Ludzi" więc Twoje oskarżenie o to, że tym zarzutem cokolwiek maskuję jest fałszywe i absurdalne. Mam więc prawo ponowić apel o czytanie uważne i ze zrozumieniem.
Twoja ocena trockizmu i zwłaszcza tej wersji, którą w latach 80-tych prezentował Hass to twoja prywatna opinia o charakterze impresji, gdyż po raz kolejny nie potrafisz wyartykułować kryteriów klasyfikacji, którymi się posługujesz, co uniemożliwia mi (jak też innych uczestnikom debaty) poważne wzięcie ich pod uwagę, dopóki pozostają tajne. Prezentujesz oceny i luźne skojarzenia z tymi pożytecznymi idiotami, a nie argumenty. Nie kwestionuje, że luźne skojarzenia mogą, powiedzmy na terapii, ale to chyba nie to miejsce.
- uparte stanie przy próbie zrównania grupy Hassa z Nałęczem, Siemiątkowskim czy Deng Xiaopingiem jest trudne do pojęcia. Czy tak trudno zrozumieć różnicę pomiędzy tymi frakcyjnymi grupami z centrum biurokracji, które podejmują ryzyko zwrotu prokapitalistycznego, by dla biurokracji ratować co się da a grupką trockistów, która neguje władzę i prawomocność biurokracji w czasie, gdy ta trzyma się dość krzepko? Ponawiam apel o sprecyzowanie, a przedtem uświadomienie sobie własnych kryteriów ocen. Inaczej nikt nie będzie z Tobą mógł poważnie dyskutować, chyba że w jakiś pozarozumowy sposób wiedział będzie, co Ci w duszy gra.
- nie twierdzę, że Kuroń był zerem, ale sprzeciwiam się umniejszaniu jego roli w budowaniu kapitalizmu w Polsce, którą systematycznie umniejszałeś. To, że siedział w pierdlu PRL to znany fakt, lecz czy to daje mu licencję na cokolwiek? Słusznie tu więc przywołano więzienną i GUŁagową epopeję Hassa, którą pomijasz. No to jak jra, więzienie liczy się tylko u tych, który cenisz?

Mam szacunek dla więziennej drogi Kuronia, ale tym bardziej widzę to, że siedział za coś zupełnie innego niż to, co robił jako minister. Bo siedział za to, że głosił w liście pisanym z Modzelewskim (który jest teraz tylko zacnym historykiem średniowiecza i mandarynem polskiej nauki jako wiceprezes PAN - smutny koniec niegdysiejszego buntownika!) tak samo jak Hass postulat odebrania władzy z rąk biurokracji przez robotników! Bo siedział za to, że bronił poniewieranych robotników, których ludzie Gierka najpierw przy pomocy podwyżek okradli, a później, gdy się upomnieli o swoje w kraju robotników i chłopów - pobili i opluli! Bo siedział za to, że doradzał związkowi zawodowemu, który tych robotników zrzeszał! Tak było, tak to brzmiało, a postracjonalizacje niczego tu nie zmienią.

A jako minister mówił coś cokolwiek innego. Brzmiało to tak, że czas robotników przeminął, ze teraz ma dla nich tylko współczucie, zupkę i pocieszenie, że wprawdzie zdjął z nich kajdany biurokratycznego ucisku, ale razem z obuwiem, że nic innego zrobić nie można, że rynek jest najlepszy i każdy się na nim sprawdzi, poznając siłę swoich pieniędzy, że nic lepszego ich nie czeka, bo wróciliśmy do normalności i niczego nie należy wymyślać, bo rynek wszystko najlepiej załatwi.
Można tego nie nazywać zdradą, nie widzieć różnicy. Twoja sprawa. Możemy uniknąć patosu, zwłaszcza, że wyczuwam odmienne kryteria. Dla Kuronia ten okres jest najbardziej kompromitujący, bo przyjmując neoliberalną mantrę "nie trzeba niczego wymyślać, bo rynek wszystko najlepiej załatwi, a kto inaczej myśli jest obiektywnie zwolennikiem jakiegoś totalitaryzmu" oznacza, że zaparł się swej roli intelektualisty, wybierając wierność konsensusowi waszyngtońskiemu. Dlatego, choć jego rola polityczna w obozie politycznym budowniczych kapitalizmu jest ogromna, choć nie czołowa, to myślowo ten okres to abdykacja.

Kuroń był do końca życia zwierzęciem politycznym o ogromnym potencjale i niebagatelnej sile uwodzenia, stąd możliwość jego kooperacji z młodymi ludźmi, których kupił, doceniając ich talenty i w wielu sprawach przyznając im rację. I jak tu nie cenić kogoś, kto przyznaje rację młodym, niezbyt jeszcze pewnym siebie ludziom?
I nie chodzi tu o to, by obwiniać Kuronia za wszystko, co złe po 89 roku. Nie jego winą jest ani powódź ani okupacja Iraku. Ale za coś jednak odpowiadał? Czyżbyś jra twierdził, że za nic brał pieniądze jako poseł koalicji rządzącej i jako minister, że wyłudził kasę i tylko lansował się w telewizji i jeździł lancią?

autor: altstettiner, data nadania: 2009-01-27 21:04:28, suma postów tego autora: 1511

Lu dwik Hass

był zwolennikiem doktryny politycznej, którą - w skrajnie zwulgaryzowanej wrsji - głoszą eksperci programowi partii popieranej przez jra.

autor: ABCD, data nadania: 2009-01-27 21:09:03, suma postów tego autora: 20871

Dodaj komentarz