Wszystko ladnie, opisano rozne nieciekawe historie, ale raczej niespecjalnie udowodniono podstawowa teze artykulu: "rozwój turystyki odbywa się kosztem grup najbiedniejszych i najbardziej poszkodowanych", a wiec nie wskazano, ze gdyby nie ten "rozwoj turystyki", to sytuacja grup najbiedniejszych bylaby lepsza.
Turyści, uzbrojeni od stóp do głów w profesjonalne ubrania i osprzęt sportowy,
no zupełnie jak ekolodzy z Rospudy.
... byla w Kenii. Rozmawiaja z jednym z tubylcow. Nie szukasz pracy? eee nie ma... a uprawiac czegos nie zaczniesz masz przeciez troche ziemi i dzieci placzace ze sa glodne... jego odpowiedz: Dzieci zawsze placza ze sa glodne jak sa mala, ale potem wyrataja z tego... W sumie to czemu sie dziwic u nas sa egzemplarze nauczone z domu, ze dziecko i zone trza lać bo jego ojciec tak robil to teraz on. Jednak po co zwalac wine na turystow?
Zresztą co to za przyjemność wybulić 10-15 tysięcy PLN na taką wyprawę.
Pojedźcie do Azji Środkowej, zobaczcie Pamir, czy choćiażby Tien-Szan. Trekking po Kirgistanie, czy Tadżykistanie, połączony ze zdobyciem Piku Kommunizma.
I to wszystko za 2000-2500 za miesiąc.
dawniej paszporty lezały dobrze zabezpieczone przez zalaniem kawą i pomięciem w sejfach WUSW i dostawali je do ręki tylko ci ktorzy na to zasługiwali...jezdziło się sprzedewać ręczniki do do Bulgarii a nie łazić po gorach do jakiejś tam Afryki, za to do nas przyjeżdzali Afrykanie z Tanzanii i innych Gwinei i zostawiali u nas twarda walutę dla dobra ludowej ojczyzny...
turystyka alterglobalistyczna jest fajniejsza (pamiętacie, koleżkowie, fora społeczne w Porto Allegre?)
a cóż to w ogóle za przyjemność brać udział w zorganizowanych imprezach turystycznych? Prawdziwa przyjemność (jeśli już o tym mowa) to indywidualne poznawanie świata, zwłaszcza miejsc nieodkrytych przez turbiznes. Wchłanianie atmosfery danego miejsca, zlewanie się z tuziemcami. Włóczenie się na własną rękę: bez celu, bez programu, bez obowiązkowych punktów, bez "koniecznie trzeba". Spontanicznie, z pełną improwizacją. Skolektywizowanym Polaczkom, na dodatek niezainteresowanym światem, coś takie jest praktycznie obce.
Przyznaję, byłem w zeszłym roku w Egipcie i Izraelu - wyjazd zorganizowany, ale tam turystyka indywidualna jest mocno utrudniona. Poza tym jeżdżę tylko na dziko.
W tym roku planuję Kazachstan-Chiny.
Z Łotwy do Ałmaty samolot kosztuje 600 zł (w jedną stronę) a z Ałmaty jest tylko 250 km od chińskiej granicy ...
do Izraela jakiś czas temu można było się dostać promem Pireus-Hajfa; mam zdaje się jeszcze gdzieś jego rozkład. Nie wiem czy zauważyłeś, ale turystyka indywidualna jest coraz gorzej widziana przez władze i to nie tylko w "dzikich" krajach.
Palma niektorym wybija jaj raz pojada do Tunezji np, bo wiadomo ze od lezenia na plazy mozg zanika. Wlasnie dlatego ze cos jest niemile widziane przez lokalny uklad to nalezy miec to gleboko i jadac na indywid. wloczege dac zarobic miejscowym a nie zebrac
szczególnie jak się jest rodziną z małymi dziećmi, dla których największą frajdą jest pluskanie się w morzu/basenie i grzebanie na plaży w piachu...
włoczęga, hehe...
W Egipcie bałbym się gdzieś zapuszczać samemu. Trochę nie dowierzałem miejscowym. Wolałem zatem wycieczki zorganizowane. Ale w innych, spokojniejszych częściach świata - czemu nie. W sumie to większa frajda niż przedzierać się przez tłoczne turystyczne ścieżki. Moim marzeniem jest wejść na Kilimandżaro, bo na Mount Eeverest zdrowie nie pozwoli.
No i "Cuba, quiero bailar la salsa".
system kolonialny wpędził Afrykę w nędzę. Przedtem nędzy tam na taką skalę nie było. Jak widać z komentarzy, wyższa biała rasa jedzie sobie do murzynów, a te lenie nawet nie uprawią pola ani nie idą do pracy, tylko czekają na białych, dobrych panów i ich kasę...
Na drzewo z wami, białe, butne chamy! Po cholerę się pchacie do biednych "czarnuchów"? Podziwiajcie u siebie, jeżeli macie co, a nie jeździjcie do Afryki prezentować "swoją wyższość i dobrobyt".
Nikt nie musi dawać żebrakowi datku, ale też nikt nie ma prawa osądzać żebraka w jego nędzy. Na tyle człowieczeństwa chyba stać "białą rasę panów"?
U siebie cztery razy zdobywałem już Rysy, Świnicę i inne szczyty. Został jeszcze Gerlach po słowackiej stronie - zawsze to najwyższy szczyt Tatr. To w międzyczasie, 2654 m n.p.m. to jednak nie to samo jednak co ponad 5 km wysokości i niemal wszystkie klimaty mijane po drodze. Czy górale byliby zadowoleni, gdyby turyści przestali przyjeżdżać do "Tater"?
Twój komentarz:
"Na drzewo z wami, białe, butne chamy! Po cholerę się pchacie do biednych "czarnuchów"? Podziwiajcie u siebie, jeżeli macie co, a nie jeździjcie do Afryki prezentować "swoją wyższość i dobrobyt"."
przypomniał mi opowieść Marka Garzteckiego o tym, jak kiedyś był na jakiejś konferencji w Afryce Środkowej. Wraz z nim była tamteż delegacja Szwedów, którzy - zgodnie z zasadą poprawności politycznej - bez przerwy przepraszali czarnych za to, "jacy my biali jesteśmy podli, jak was wykorzystaliśmy w czasach kolonialnych, jak się panoszymy, a u was głód, jak prezentujemy swoją wyższość". Czarni przyjaciele Marka nie mogli już ich słuchać. Któregoś razu powiedzieli Markowi, że z białych lubią tylko jego. Bo on traktuje ich tak samo jak wszystkich innych, bez użalania się nad nimi i traktowania ich protekcjonalnie. A oni rzygają białymi lewicowymi użalaczami i polit-poprawnymi wrażliwcami. Mnie idzie o szczyt, nana. Góry są dla wszystkich!
Inny temat: pamiętasz jak sprzeczaliśmy się na temat wyborów prezydenckich w USA w stanie Floryda w 2000 roku? Twierdziłem, że wybory zostały sfałszowane, a w wyniku tego rządy objął nie Al Gore, tylko George Bush.
Teraz natknąłem się na dokument nieżyjącego już libertarianina Aarona Russo. Zwróć uwagę na materiał od 6 minuty i 5 sekundy:
http://pl.youtube.com/watch?v=E_Oq4vTYp3U&feature=channel_page
bzdury wypisujesz. Ludzie z "Czarnej Afryki" są bardzo pracowici, nędza wynika ze złodziejskich stosunków kolonialnych a potem neokolonialnych, gł. zadłużenia wobec bogatych krajów i Banku Światowego. Znam relacje pracowników organizacji humanitarnych i solidaryzujących się z Trzecim Światem, nawiasem mówiąc najczęściej katolickich, którzy spędzili tam lata, czyli z oczywistych powodów znają sprawę lepiej niż Twoja ciocia i jej partner.
Skoro nędza Afryki wynika z kolonializmu, to czemu w czasach kolonializmu, większość tych krajów była zamożniejsza, niż obecnie?
Nie jecz o dzieciach kto chce to moze wiele par z maluchami wloczy sie po swiecie. A do Nany: nie jezdze po to by kogos ponizac lecz poznac a wole dac zarobic niezaleznej kwaterze niz luksusowemu hotelowi
Teraz mi powiedz skad wiesz w jakim charakterze byla tam moja ciocia i jej przyjaciel. Nigdzie nie napisalem, ze turystycznie.
No ale teraz powiedz ile tam byli i jako kto.
Z Twoich słów "była niedawno" wynika, że przyjazd był krótki (zaczął się niedawno i skończył, bo inaczej napisałbyś raczej "jest od niedawna" - taka aktualizacja dodawałaby wartości całego wywodu). Gdyby przyjechała tam zawodowo np. jako dziennikarka to zapewne sam byś to podał dla dodania powagi. Stawiam więc na turystykę, ew. naukową ekspedycję badawczą lub biznes (ale wtedy też raczej byś to podał dla zwiększenia powagi źródła tych obserwacji).
Żeby była jasność - do tych obojga osób nic nie mam i jest mi wszystko jedno, jak pracują i spędzają wolny czas - po prostu po poirytował mnie, a trochę też rozśmieszył Twój sposób argumentacji w tej dyskusji.
PS. No chyba, że była to jakaś forma ochotniczej pomocy humanitarnej właśnie, ale wtedy rzeczywiście tacy "humanitarni wolontariusze" to tragedia.
w czasach kolonializmu te kraje nie były państwami, logicznie nie można więc mówić o zamożności ich gospodarek (jak wyliczyć dochód narodowy gdy nie ma narodu, tj. obywateli państwa), lecz o obrotach kolonialnych kompanii i ew. inwestycjach np. infrastrukturalnych, które ułatwiały transport zasobów z kolonii do metropolii.
Oczywiście nie można wszystkiego zrzucać na zakończony pół wieku temu kolonializm - teraz niepodległe państwa są łupione przez regulacje światowego handlu (np. wyższe cła na produkty finalne i niższe na zasoby lub półprodukty i koncerny jak np. Shell w Nigerii czy francuskie korporacje prawdopodobnie w znacznej mierze za sytuacją w Sudanie).
a co jeśl mam ochotę na basen, all inclusive i luksus???
dlaczego ktoś ma mi narzucać jedynie słuszny model spędzania wakacji???
kto chce jedzie do tanich hotelików i penetruje zaułki, kto inny popija zimne piwko na leżaku na plaży...
trudene do zrozumienia??? dla lewaka chyba tak...
Jak to nie mozna? Byly to wyraznie wyodrebnione terytoria, podobnie jak np. mozna mowic o gospodarce w galicji, albo Krolestwie Polskim w czasach zaborow.
Kongresówka czy Galicja to były niby autonomiczne terytoria, z własnym skarbem itd. Jednak takie uogólnione porównania 2 różnych zaborów też są względne, bo np. w Kongresówce możesz brać jakieś zabite dechami miasteczko albo Łódź, intensywnie rozwijającą się ale przecież zarazem potwornie nędzną. Np. ktoś pamiętający zabory i mieszkający w Poznaniu w latach 30. mógł powiedzieć, że jest biedniej niż za Bismarcka, ale czy byłby to argument globalny dla mieszkańców wszystkich 3 byłych zaborów? Proszę, rzuć jakiś konkret, bo nie wiem, co i kogo masz na myśli. Tamilów robiących kariery za panowania angielskiego, którzy upadli w dół hierarchii społecznej po objęciu rządów przez Syngalezów na Sri Lance?
Sorry, ale dopowiadasz sobie wlasne rzeczy. Ja np. nie dodal bym ze jest dziennikarka, a ukryl bym ekspedycje naukowa.
Pojechali tam jako lekarze czyli dobroczynnie-naukowo. To mniej powazne niz gdyby pojechali jako dziennikarze?
Tradycyjnie robisz uniki. Ja caly czas mowie o ogolnej o czyms, co zapewne daloby sie podciagnac pod HDI dla spoleczenstw afrykanskich. Oczywiscie wowczas tego nie liczono. ALe spojrz tutaj - http://www.vimeo.com/2131732
nmasz bardzo ladnie pokazana spodziewana dlugosc zycia. Nagle w pewnym bardzo konkretnym momencie zaczela spadac w krajach afrykanskich i bynajmajmniej nie chodzi tu o kolonizacje.
Nie twierdze, ze kolonizacja byla najlepsza rzecza, jaka mogla sie zdazyc Afryce, ale sadze, ze fakty nie podtrzymuja Twojej tezy, jakoby to wlasnie kolonizacja byla przyczyna probemow, jakie trapia ten kontynent.
Kilimandżaro też mi się marzy, ale tylko wejście od "trudniejszej" strony. Nie chcę się ścigać na szczyt z amerykańskimy tetrykami, za którymi lokalni tragarze ciągną wózek z hot-dogami.
Prawdziwe góry do zdobycia są - jak już wcześniej pisałem - w Tadżykistanie i Kirgistanie.
Oczywiście. Jeden lubi świeże bułeczki od H...., a drugi czerstwe pieczywko z kontenerka przydomowego. Proste, prostsze, najprostsze.
zadałeś mi nonsensowne pytanie, rozdymając do absurdu poboczny wątek Twojej cioci, miałem więc prawo pobawić się domysłami bez żadnej odpowiedzialności za ich konsekwencje. Przypomnę jednak, że dyskusja dotyczy czego innego niż zawodowych i pozazawodowych zainteresowań tej Pani i jej otoczenia.
A teraz na poważnie. Twój wpis referował sytuację Kenijczyków w ten sposób: dorośli są leniwi a dzieci płaczą, bije się je i wtedy problemu już nie ma. Problem w tym, że ludzie, którzy w Afryce oraz w polskiej i ogólnoeuropejskiej działalności dla Afryki (nie charytatywnej, tylko na rzecz wspierania tamtejszego samodzielnego i godnego zapracowania na rozwój) spędzili po 30 lat lub więcej twierdzą coś innego. Według nich, mieszkańcy Czarnej Afryki są na ogół (oczywiście kulturowe zwyczaje różnych plemion są różne) bardzo pracowici, a jedną z funkcji wielodzietności jest zresztą strategia zwiększania sobie szansy zabezpieczenia przez ich przyszłą pracę na starość. Bazuję m.in. na artykułach i korespondencji z Wojtkiem Ziebą, prezesem Sprawiedliwego Handlu i wieloletnim działaczem katolickiego ruchu solidarności z krajami Trzeciego Świata.
Na kompie, przy którym teraz siedzę nie otwiera mi się ten plik z uwagi na różnice w wersji aplikacji na komputerze, a do ściągania nowej wersji z netu nie mam uprawnień. Sprawdzę na innym stanowisku.
Odnosząc się do Twojego postu i z niego dedukując resztę, mam parę uwag już na wstępie.
Po pierwsze - 1960 r. i kilka następnych to właściwie już dekolonizacja i cały ten ruch panafrykański zapoczątkowany przez N'Krumacha. Aby dowodzić wyższości okresu kolonialnego nad postkolonialnym pod jakimkolwiek względem, lepiej brać po prostu starsze przykłady i dane. Per analogiam: to trochę tak, jakby czynić porównania obecnej Polski czy Rosji z PRL i ZSRR zestawiając jako najstarsze dane z okresu Gorbiego i pierestrojki lub zielonego światła dla prywatnej inicjatywy premieru Messneru, ignorując wcześniejsze przedziały czasowe.
Po drugie - okres postkolonialny to m.in. wojny międzypaństwowe, domowe, plemienne, z opcjami w rodzaju wymordowania całych milionów jak w Rwandzie nie tak dawno. Plus jeszcze epidemie, w tym m.in. AIDS.
Po trzecie wreszcie - w żadnym razie nie twierdziłem, że formalna dekolonizacja oznacza automatycznie postęp i rozwój (nie mówiąc już o demokracji według europejskich standardów). Napisałem przecież wyraźnie, że w miejsce politycznej zależności nastał neokolonializm ekonomiczny, szanujący formalną niezależność, ale zabójczy na poziomie produkcji i wymiany handlowej krajów postkolonialnych ze światem.
Czasami zresztą występujący pod szyldem "humanitarnym", jak np. śmiercionośne w sudańskich czy etiopskich warunkach tanie mleko Nestle w proszku albo transfer maszyn oddawanych przez kraje obdarowane z powrotem z powodu braku kadr do ich obsługi.
Uprzedzając "dowcipne inaczej" uwagi co poniektórych co do lewackich wieszczów: o pierwszym pisały szeroko chrześcijańskie i inne wyznaniowe ruchy solidarnościowo-trzecioświatowe, o drugim - wybitny skandynawski socjaldemokrata Gunnar Myrdal w "Przeciw nędzy na świecie".
PS. Gdzie niby stosowałem "uniki", w dodatku z jakąś regularnością ("tradycyjnie")?
nie biorąc pod uwagę ani rdzennych terenów plemiennych ani kultury i tradycji plemion afrykańskich i w ten sposób "tworzyli wolne państwa" wycofując swoje wojska, to chaos był przez to zaprogramowany. Niemcy zabezpieczyli swoje interesy w Namibii i niby zrezygnowali z "kolonii", ale do dziś mają tam kopalnie diamentów należące do Niemców. "Murzyni" mają piasek na pustyni na własność.
Pracę mają oni pomnażając majątek Niemiec kopiąc diamenty, ale rabując własną ojczyznę. Strasznie wysoka to cena, jaką płacą za przeżycie.
Do czasu przybycia białych Afryka była spokojnym kontynentem. Mówił o tym -w swoich programach przyrodniczych nadawanych u Niemców- Grzimek, człowiek szczerze nienawidzący Polaków, ale kochający zwierzęta. Powiedział on, że dwieście lat temu gdy zeszło się na ląd na najbardziej południowym cyplu Afryki, można było bez narażenia życia przejść do Egiptu spotykając po drodze ludy spokojne i zasobne.
Odpowiedzialność za nędzę i wojny w Afryce ponosi Europa, dostarczająca obecnie broni tworzonej przez swoich agentów "opozycji" i wspierająca rządy marionetkowe posłuszne Zachodowi. Europa także "udziela" krajom afrykańskim "pożyczek". Kiedyś udało mi się obejrzeć wywiad z jakimś Afrykańczykiem, który opowiadał, na jakiej zasadzie te pożyczki są udzielane: przyznaje się na papierze dajmy na to kwotę 100 tys. dolarów i z mety następny kredyt na pokrycie oprocentowania kredytu pierwszego, do udzielenia którego warunkiem było natychmiastowe spłacenie pierwszej raty oprocentowania, które było w wysokości udzielanego kredytu, tak,że kraj afrykański nigdy żadnych pieniędzy nie otrzymywał, ale od razu miał zadłużenie do spłaty. I to z dwóch kredytów.
Nędza i głód w Afryce są wynikiem chciwości Europejczyków i ich brakiem odpowiedzialności za ludzi. Na odbudowanie struktur plemiennych Afryka potrzebuje dużo czasu. Ale Europa dba o to, by go Afryka nie miała będąc uwikłana w ciągłe konflikty.
wszystkie państwa Afryki poza Marokiem i Somalią przyjęły zasadę respektowania granic kolonialnych. Więc z pretensjami to do nich.
Poza tym, jeśli chodzi o Niemcy, to zostały one wysiudane ze swoich posiadłości po I wojnie światowej i w okresie dekolonizacji miały tyle do powiedzenia w tej sprawie co przysłowiowy Żyd za okupacji.
1) Mozesz sie zwracac inaczej niz: "bzdury wypisujesz"
2) Jesli czegos nie wiesz nie snuj domyslow tylko spytaj, a nie wpisujesz zdania niczym wyrocznia delficka:
"Gdyby przyjechała tam zawodowo np. jako dziennikarka to zapewne sam byś to podał dla dodania powagi."
Napisales tez:
"A teraz na poważnie. Twój wpis referował sytuację Kenijczyków w ten sposób: dorośli są leniwi a dzieci płaczą, bije się je i wtedy problemu już nie ma."
Czytaj ze zrozumieniem moje wypowiedzi!!!
Napisalem, ze W POLSCE, SA LUDZIE, KTORZY bija dzieci i zone.
A dokladnie:
"W sumie to czemu sie dziwic u nas sa egzemplarze nauczone z domu, ze dziecko i zone trza lać bo jego ojciec tak robil to teraz on."
Oczywiscie zawsze mozesz napisac, ze sadziles, ze piszac u nas mialem na mysli Kenie...
Masz klopot, ktory polega na tym, ze dopowiadasz sobie albo przekrecasz czyjes wypowiedzi.
a jakie inne wyjście miały te państwa afrykańskie ? Dziesięć pokoleń pod jarzmem kolonialistów swoje zrobiło. Dla Europy liczył się głównie rachunek ekonomiczny i "zwolnienie" z kolonializmu opłacało jej się bardziej.
Dlatego również nie wybito do nogi Indian w Ameryce Płn. Pozwolenie im na powolne zdychanie z rezerwatach było zwyczajnie tańsze od wysyłania kompanii karnych w celu ich wybicia. Przyznane Indianom "annuitety" w formie żywności-głównie mąki- można było bezkarnie sprzedawać na amerykańskim "wolnym rynku" i robić na tym fortuny. W końcu byli to "tylko dzicy" i nie należało się nimi przejmować. Filmy np. z niejakim Jankiem Łajnem miały za zadanie umocnić mit "złych dzikusów" i wyjaśnić wszelkie wątpliwości moralne i etyczne dotyczące tych masowych mordów na tubylcach.
Na temat diamentów, kopalni i ich właścicieli oglądałam akurat w tv niemieckiej. Więc przyjmuję,że można im wierzyć.
Uwagę należy zwrócić obecnie na co innego: mianowicie od jakiegoś czasu (jakieś ostatnie dwa lata) na różnych niemieckich kanałach nadawane są wszelkiego rodzaju "dokumentacje" o wypędzonych, w takiej wersji "serdceszczipatielnoj", robione są filmy o losach uciekających Niemców z Prus Wschodnich oraz na okrasę wciąż różne wersje o tym, jak Hitler doszedł do władzy, o strukturach i wpływach nazizmu, a wszystko to w coraz mniej krytycznym tonie.
Czyżby przyzwyczajano naród niemiecki do następnego rozdziału z ich "światłej historii"? Fakt, że w Republice Weimarskiej była nędza, bezrobocie, ludzie jedli wyszukane na śmietnikach obierki z kartofli i płacili w bilionach za bochenek chleba. Teraz przecież tak nie jest (jeszcze?) ale kierunek rozwoju polityki zagranicznej jakby ten sam.
Nie mam niestety czasu odpowiedziec Ci na to, co napisales, ale tylko szybko, zebys sie nie obrazil, wyjasniam, ze z tymi "unikami" nie mialem na mysli nic zlego. Chodzilo mi generalnie o to, ze bardzo czesto masz tendencje do dzielenia wlosa na czworo tracac niekiedy glowny watek. Niemnej jednak to nie miala byc zadna uszczypliwosc, bo w przypadku osoby o Twojej wiedzy ciekawie sie dyskutuje obojetnie na jaki temat.
jeśli jeszcze nie spostrzegłeś - cała dyskusja, łącznie z częścią Twojego wpisu, dotyczyła Trzeciego Świata, a gł. Afryki i relacji (gospodarczych, politycznych, turystycznych) z krajami rozwiniętymi. Zakładałem optymistycznie, że zabierając w niej głos, masz coś własnego do powiedzenia na ten temat. Nie masz, Twoja sprawa, tylko niepotrzebnie aż tak się z tym obnosisz. Bez odbioru.
No to sorry - ja nie moge nigdzie znalezc danych sprzed 60ego, wiec tylko napisze pare zdan ogolnych.
Wlasnie rzeczy w rodzaju wojen plemiennych i czystek etnicznych to chyba raczeh argument na rzecz okresu kolonialnego. A problem AIDS to juz dopiero lata 90-te.
Z kwestia neokolonializmu w zasadzie sie zgadzam z jedna uwaga - w okresie lat 60-ych az do 70-ych, lub 80-ych raczej ciezko mowic o jakims neokolonializmie, skoro wiekszosc panstw afrykanskich poszlo droga centralnego planowania i nacjonalizacji koncernow zagranicznych.
Generalnie o co mi chodzilo: uwazam, ze okres kolonialny (nie neokolonialny) nie jest przyczyna calego zla w Afryce, jak sie to lubi przedstawiac. Co nie znaczy, ze popieralbym kolonizacje, bo to juz zupelnie inna sprawa. Uwazam natomiast, ze skoro juz mocarstwa europejskie mialy te kolonie, to dekolonizacja powinna zostac przeprowadzona w rozsadniejszy sposob, niz na "hurra".
Twoja sprawa jak oceniasz moja wypowiedz.
Natomiast naucz sie dokladnie czytac.
Nie wyjasniles dlaczego przekreciles moja wypowiedz o bitych dzieciach przypisales mojej wypowiedzi,ze mowie o Kenii a nie Polsce. To bzdura i widzi to kazdy kto przeczyta moja 1 wypowiedz w watku.
To co nie pokazesz paluszkiem skad Ci sie wziela ta Polska?
"Moja ciocia ze swoim przyjacielem niedawno...
... byla w Kenii. Rozmawiaja z jednym z tubylcow. Nie szukasz pracy? eee nie ma... a uprawiac czegos nie zaczniesz masz przeciez troche ziemi i dzieci placzace ze sa glodne... jego odpowiedz: Dzieci zawsze placza ze sa glodne jak sa mala, ale potem wyrataja z tego... W sumie to czemu sie dziwic u nas sa egzemplarze nauczone z domu, ze dziecko i zone trza lać bo jego ojciec tak robil to teraz on. Jednak po co zwalac wine na turystow?
autor: Lalek, data nadania: 2009-01-23 12:28:39, suma postów tego autora: 185"
--------------------------------
Tak wygląda Twój wpis, cały, bez żadnej ingerencji. W dyskusji o Afryce i w ogóle Trzecim Świecie, ponad połowa Twojego postu dotyczy Kenii i jedno zdanie zaczynające się od:"w sumie czemu się dziwić...", w którym faktycznie przeskakujesz do Polski. Potem jest pytanie "po co zwalać winę na turystów?" - a przecież w tekście i dyskusji nie ma słowa o turystach w Polsce, tylko w Afryce. W dodatku zdanie o rodzicach i dzieciach w Polsce nie zawiera żadnego "zabezpieczenia", adnotacji o jakiejś fundamentalnej różnicy między zjawiskiem afrykańskim i kenijskim (np." w sumie to czemu się dziwić, że u nas... ale rozumiem, że Afryki to nie dotyczy").
Uważam, że w tej sytuacji miałem pełne prawo uważać, że Twoja uwaga o tym, jak to u nas postępują biedni rodzice z dziećmi NIE WYKLUCZA, iż taki sam jest Twój pogląd nt. rodziców i dzieci afrykańskich. Jeśli błędnie odczytałem Twój wpis, to przepraszam, ale moim zdaniem Ty też powinieneś bardziej precyzować swoje wypowiedzi, wtedy w ogóle nie byłoby problemu.
No jesli Twoja percepcja nie pozwala na na pisanie w jedny tekscie o Kenii i Polsce to faktycznie nie bede juz tego robil.
Nieuwaznie przeczytales i zwalasz wine na mnie, ze ja zrobilem jakies nawiazanie do Polski.
Nie chce mi sie tego walkowac, mimo wszystko pzdr.
koncyliacyjnie mogę powiedzieć, że wśród tragedii jakie spotkały Afrykę i w ogóle Trzeci Świat należy wymienić kolonializm i neokolonializm jeden po drugim.
Jeśli natomiast chodzi Ci o klimaty rodem z "Panowania brytyjskiego w Indiach" itd... zajrzyj, proszę, do 35 tomu MED (tj. dzieł zebranych Marksa & Engelsa). Znajduje się tam list Marksa do średniej córki Laury (późniejszej żony Lafargue'a) z Algierii, pochodzący z początku lat 80., w którym Marks wyraźnie życzy Algierczykom przepędzenia kolonistów.
bo też był to jeden wtręt ni przypiął nie przyłatał do całości i Twojego wpisu i całego wątku i tekstu o Afryce i turystach w tejże Afryce. Zresztą jeśli chodzi o "Polskę B" itd. to taka interpretacja to również uproszczenie. Wzajemnie pozdr.