rozstał się z mrzonkami antysyjonistycznymi
twierdzą, że Mubarak jest...syjonistą
Mubarak to nie Egipt. Dlatego ci, ktorych nazywasz ekstremistami, nazywaja go syjonista.
odbiera terminowi syjonizm wszelki sens i czyni wyrażeniem z hate speech.
Na podobnej zasadzie, w innym kraju wieszczono, że syjonistami są liderzy opozycji demokratycznej przeciw reżimowi autorytarnemu.
Syjonista jest tu ten, kto wspiera interesy izraelskiej klasy panujacej. Do Mubaraka termin ten w takim razie pasuje co najwyzej niewiele gorzej niz do czlonkow Amerykansko-Izraelskiego Komitetu Spraw Publicznych. Czlonkowie AIPAC czesto sie tak z duma samookreslaja, a przeciez w wiekszosci nie sa Zydami. Wiec o jakiej hate speech mowa?
Tlo wydarzen w Egipcie jasno wskazuje, ze wazniejsze od podzialow narodowych sa tu podzialy klasowe. Zatem, ABCD, pomyliles portal. Zaloz witryne burzuazja.pl i tam bron Mubaraka.
odzyskał terytoria utracone w przegranych wojnach roku 1967 i 1973 i zyskal poważne fundusze na rozwój.
W jakim miejscu by się znajdował, gdyby prowadził wojenki antysyjonistyczne?
Powiedz wprost: przywodcy egipscy dobrze zrobili, ze dali sie przekupic USA i Izraelowi, i siedza dzis w ich kieszeni.
Stac Cie ostatnio na coraz wieksza szczerosc - wiec wykaz sie dalej konsekwencja i daj jej ostateczny wyraz.
Korea Północna zaoferuje im więcej, to na pewno bedą z nią trzymać:)
Kto nie z USA (i Izraelem), ten z Korea Polnocna. Bardzo to rzenie tonacej kobyly przekonujace dla makkartystow, pardon, czytelnikow lewicowego portalu.
Tak a propos tej twojej wzmianki o Korei Północnej - czy znaczy to, że obecnie trzymasz z tym, kto daje więcej? Cóż, powodzenia.
Pozostaje ci nie zważać na tych, którzy uznają to za prostytucję. Co najmniej.
Mubarak jest przywodcą dużego państwa.
A nie chłopcem bawiącym się w grę wojenną.
co masz przeciwko Korei Północnej?
Toż to zdeformowane państwo robotnicze.
Proletariaccy chlopcy i dziewczynki w Egipcie, bawiac sie w antysyjonistyczna gre wojenna, z pewnoscia zbuduja nowa Koree Polnocna, jesli antygoszystowscy Mubarak i ABCD ich przed tym nie uchronia.
jesli z kimś lub czymś trzymam, to z prawdą obiektywną.
Cóż, to ta twoja prawda, której się trzymasz, jest nieludzko obiektywna. Za to - na co zwróciłeś uwagę - zasobna i wypłacalna. Dochodzenie prawdy i kasy bywa zazwyczaj rozbieżne.
Hasbara Handbook jak nowy testament - izraelski, boć przecie nie żydowski - łączy te dwie potrzeby, ducha i ciała, z koranicznym pragmatyzmem, motywując propagandowy fanatyzm jakimś groszem.
Pamięć o kapłanach władzy na odcinku wiedzy wszelakiej czy codziennej prasy, w podobny sposób motywowanych jeszcze ćwierć wieku temu, skłania jednak do przypomnienia, że łaska pańska na pstrem koniu bryka. A pamięć ludzka bywa nieludzka w swej trwałości. Na równi z tą twoją "prawdą obiektywną".
Ty wierzysz w Hasbarę?!
W dwoch aspektach...
1. ABCD broni Mubaraka, na przyklad przeciwko tym ludziom:
http://scandegypt.blogspot.com/2009/02/railway-workshop-strike.html
2. Ludziom lewicy, z ich klasowym stanowiskiem, cos niezbyt to sie podoba.
ABCD, ty wredny antysyjonisto! Nawet ja nie sugerowalbym calej masie propagandystow na sluzbie Izraela, ze wierza w swietego Mikolaja.
słucham teraz Horowitza.
To też Hasbara?
klasowym stanowiskiem?
Chodzi o klasę VI A czy VI B?
akurat raczej ok według mnie:)
polecam też innego "hasbarowca", Światosława Richtera.
ale ten tekst jest dobry i ciekawy:)
dostałem kiedyś (oczywiście na winylu) w nagrodę za wyniki w szkole :-) Do dziś mam te winyle i lubię czasem posłuchać, choć nie będę udawał jakiegoś znawcy.
Tylko są 2 problemy: po pierwsze, wielu wybitnych artystów sowieckich (i nie tylko sowieckich - Rubinstein) było pochodzenia żydowskiego, jak np. Dawid Ojstrach i jego syn Igor, ale pierwsze słyszę o żydowskim pochodzeniu Światosława Richtera - poproszę o źródło. Richter był synem niemieckiego organisty kościelnego na jeszcze carskiej Ukrainie.
Po drugie - znacznie ważniejsze: nie sądzę, by pochodzenie etniczne czy tym podobne wrodzone niejako kryteria powinny mieć jakieś istotne znaczenie w ocenie twórczości a już na pewno jestem przeciwny takim propagandowym zagrywkom sprowadzającym ich twórczość do bieżących celów politycznych. No bo w jaki sposób można łączyć żyjących w ZSRR i Rosji, nie związanych w jakiś poważniejszy sposób z Izraelem i od lat niezyjących Horowitza czy Richtera z oceną interwencji w Gazie? Chyba yylko na mocy nachalnego politykierskiego "ściemniania" (z myślą: "chcecie, aby rodzili się następni Horowitze? Popierajcie Olmerta i IDF"). To już jest demagogia najgorszego sortu.
Jest tu zresztą ukryty haczyk. Otóż obydwaj wielcy pianiści byli homoseksualistami (Richter na pewno, o Horowitzu krążyły teorie, którym on sam miał ponoć zaprzeczać w sposób sugerujący potwierdzenie; "są pianiści żydowscy, homoseksualni i kiepscy"), choć z uwagi na prawodawstwo stalinowskie i późniejsze z jednej a swoją pozycję w oficjalnym życiu artystycznym ZSRR niezbyt aktywnymi i nieoficjalnymi. Nie zdziwiłbym się, gdyby zawodowi działacze ruchu gejowskiego wykorzystywali te postacie do kampanii propagandowych swoich organizacji, tak jak robili to z Szekspirem lub Czajkowskim. Z recepcją sztuki ma to wspólnego niewiele, z ordynarnym manipulowaniem sztuką i dorobkiem twórców dla doraźnych celów - sporo.
Ale skoro mamy już bawić się w takie gierki, to za tzw. friko podrzucam wątek Marii Judiny. Wybitna sowiecka pianistka, występowała w Polsce, jej nagrania Chopina kursowały po bibliotekach szkolnych (w ten sposób poznałem i zapamiętałem tę postać), a poza tym niewątpliwie Żydówka z pochodzenia, choć z przekonania Rosjanka. Poszukajcie np. na anglo-lub rosyjskojęzycznych stronach jej wypowiedzi o Izraelu i jego polityce militarnej :-)))
nie za to - o czym piszesz, Michale - ją lubimy. Prędzej już za incydent, który może nie wszyscy znają.
Stalinowi podoba się Koncert d-moll (KV 466) Mozarta w interpretacji Judinej. Prosi swoich ludzi o płytę z jego nagraniem. Rzecz w tym, że jej nie ma. Judiną budzi się w nocy. Płyta zostaje nagrana w ekspresowym tempie.
Zadowolony Stalin pyta Judiną, co może dla niej zrobić.
- Wy nic, bracie Josifie. Za to ja będę się za was modlić do Boga w Trójcy Jedynego, aby was oczyścił z waszych śmiertelnych grzechów.
Anegdoty nie znam, choć jest bardzo prawdopodobna.
Tym niemniej warto by przytoczyć jej komentarze do wojny sześciodniowej.
warto by przypomnieć anegdoty rozegrane między Stalinem a Dunikowskim.
o pochodzeniu Richtera to nie pamiętam, gdzie czytałem, ale może z tym jego ojcem, niemieckim organistą, to było tak, jak z ojcem Żyrinowskiego: prawnikiem o jakże niemieckim imieniu Wolf?
Życie osobiste Horowitza słabo znam i niewiele o nim wiem. Ogólnie znana jednak jest wiarygodna informacja, że był on zięciem Toscaniniego. A ten w życiu prywatnym był typowym włoskim macho. Tak więc Twoja hipoteza niezbyt tutaj pasuje.
Niektóre biogramy w sieci przywpołują niejakiego Glenna Plaskina i jego biografię, gdzie zawarto te hipotezy i dowody mające im służyć. Jak było naprawdę nie wiem i szczególnie mnie to nie pasjonuje.
W przypadku Żyrika sprawa wygląda nieco inaczej: jego ojciec nazywał się Wolf Isaakowicz Eidelstein i na starość wyemigrował do Izraela. Sam Władimir Wolfowicz zresztą w młodości, jeszcze jako Eidelstein, był działaczem studenckiej organizacji żydowskiej (nie mógł brać udziału w jakiejś ówczesnej Hasbarze z powodu ówczesnej geopolityki i braku internetu :-))). Żyrinowski początkowo kluczył z "matką Rosjanką a ojcem prawnikiem" (choć nigdy nie nazywał go Niemcem), w końcu przyznał; kilka lat temu odwiedził publicznie grób ojca pod Tel Awiwem.
W każdym razie:
Horowitz mógł być gejem, na pewno był Żydem.
Richter na pewno był gejem, nie są znane żadne poszlaki, aby był Żydem (był np. oburzony na wytykanie pochodzenia żydowskim muzykom, z którymi współpracował, ale to świadczy o przyzwoitości - inaczej Żydem musiałby być np. Emil Zola :-).
W przytaczanie faktów biograficznych i ciekawostek z życia osób publicznych lub wybitnych twórców nie ma nic złego - pod warunkiem, że nie przysłania to zasadniczych wątków ich działalności.
Wykorzystywanie pochodzenia osób do tworzenia jakichś ocen zbiorowych (na plus lub minus) to RASIZM, wszystko jedno w jaką stronę.
Z kolei wykorzystywanie faktycznych, wątpliwych lub fikcyjnych danych o pochodzeniu lub skłonnościach wybitnych postaci kultury, nauki itp. do współczesnych kampanii propagandowych bez jakichkolwiek głębszych podstaw faktycznych - to manipulacja, którą należy odrzucać i potępiać bez względu na to, czy dokonuje jej państwo Izrael i jego akolici, lobbyści ruchu gejowskiego, konserwatywno-liberalni katolicy czy działacze polonijni w w Pernabuko.
że odbiegliśmy. No bo jak to - zakryć współczesną geopolitykę i globalne stosunki polityczne i gospodarcze spierniczałymi pogawędkam iw stylu starego Słonimskiego? Albo dowcipaskami z brodą o "naszych Żydach i sowieckich Arabach"? Albo teoriami Stefana Bratkowskiego o rosyjskich nadajnikach Radiu Maryja mająćych za zadanie oddalić Polskę od NATO i tarczy? :-))))
Może ja i jestem starszy wiekiem od średniej portalu, ale nie aż takim ramolem, żeby ekscytować się zjełczałym towaresem w klimacie warszawkowo-wczesnimichnikowym :-)
PS. Ewentualnie do Midrasza można zawędrować, najlepiej w towarzystwo dyżurnego Michnikowego esbeko-historyka Holzera :-))))
Redakcję lewica.pl prosi sie niniejszym o skrupulatne liczenie postów pana ABCD. Już niedługo wyrocznia nasza wydali z siebie 10 tysięczny post. Proponuję wielka fetę. Uprzedzając jubileusz nie mogę sobie odmówic zaszczytu tego, że jako pierwszy złożę życzenia panu ABCD kolejnych 10000000000............ owocnych wydaleń, uporu i wytrwałosci w nocnym i dziennym czuwaniu na forach internetowych, zdrowia i radosci ze swojego kompa.
nie machnąć osobnej podstrony z istą komentatorów wg ilości komentarzy, ale to wszystkich - od rekordzistów po osoby, które mają np. 1 lub 2 wpisy. Skoro tyle innych głupot się tutaj znajduje :-). Oczywiście wraz z datą pierwszego i ostatniego logowania, żeby ocenić częstotliwość, dominantę, oszacować progresję itp.
że ABCD, choć często pitoli jak trafiony wiaderkiem albo co gorsza to parę razy wklepał coś z chlebkiem. Jako pikantna przyprawa tutejszych dyskusji może być.
Jak na mój gust, Mubarak mógłby być trochę mniej proamerykański.
Niemniej, Egipt długo (co najmniej od czerwca 1967 do wizyty Sadata w Izraelu) był w konfrontacji ze Stanami Zjednoczonymi. Nie dało mu to nic poza stratami i opóźnieniem w rozwoju.
Zmiana polityki egipskiej - od konfrontacji do współpracy z USA - była konieczna i uzasadniona z punktu widzenia egipskich interesów.
narodowe twórców faktycznie jest rzeczą drugorzędną.
Ale, gdyby niszowi "działacze polityczni", którzy niedawno spalili w stolicy Gwiazdę Dawida, wiedzieli coś o wkładzie Żydów do kultury europejskiej (w tym polskiej) może by w porę wzięli na wstrzymanie?
proponuję zasięgnięcie informacji o "zielonych gabinetach" na szczytach WTO (nie mylić z gabinetem owalno-oralnym w Białym Domu). Dla ułatwienia poszukiwań księgarsko-bibliotecznych dodam bonus: kilka książek na ten temat wydał np. magazyn Obywatel. Zapraszany do tychże pokoików jako "przedstawiciel biednego Południa" Egipt Mubaraka zachowuje się mniej więcej tak, jak PO w sprawach gospodarczych w polskim sejmie, tylko gorzej. Zresztą, zwolennicy "standardów demokracji" nie powinni mieć żadnych dwuznaczności z oceną rządów Mubaraka - to w całości oparta na bezpiece i elitarnych brutalna dyktatura, przy której Irak Husajna był łączką byczka Fernando.
PS. Która to już osoba na forum powtarza "urban legend" o lewakach palących flagę? Zostało to już wyjaśniane setki razy, że podpalenia dokonali palestyńscy emigranci, którym raczej zwisałyby dyskusje o niczym w rodzaju powyższej (wcale bym im się nie dziwił).
Po raz piąty już na tej stronie koryguję: 10.01.2009 r. w Warszawie pod ambasadą Izraela
- flagę państwa Izrael, a nie Gwiazdę Dawida, jak piszesz,
- spalili Palestyńczycy, a nie "niszowi działacze polityczni".
Sądzę, że w obliczu ginących wówczas w Gazie ich krewnych, twój argument o "wkładzie Żydów do kultury europejskiej" mógłby wydać się im niedorzeczny. Nie tylko im.
Warto też trochę odmitologizować ową gwiazdę Dawida, która chociaż stała się znana jako symbol judaizmu, to jednak nigdy nie należała wyłącznie do tej religii. Można ją spotkać również w sztuce muzułmańskiej i w dekoracjach wielu średniowiecznych katedr. Ściśle zaś biorąc, symbolem judaizmu nie jest ów heksagram, lecz menora.
Jeśli hitlerowcy uczynili z heksagramu narzędzie zbrodniczej polityki, to dzisiejsze zbrodnicze popisy Izraela można kojarzyć jedynie z kontynuacją tejże polityki pod tym że symbolem. I to właśnie milionom ludzi na świecie wydaje się oczywiste, bo nie muszą znać historii tego staroindyjskiego heksagramu.
Kilka dni później w Londynie swe paszporty z MENORĄ na okładce spalili działacze Naturei Karta. I nikt z Żydów na świecie nie czyni im z tego zarzutu, mimo że menora jest bez porównania ważniejszym logotypem Żydów od Gwiazdy Dawida.
Pod Grunwaldem wojsk Jagiełły również nie powstrzymały krzyżackie sztandary z logotypem przypominającym o cierpieniu Chrystusa.
No i nie trzeba chyba przekonywać, że działacze Naturei Karta "wiedzieli coś o wkładzie Żydów do kultury europejskiej".
Niech te korekty będą ci to pomocne w deklarowanym dochodzeniu "obiektywnej prawdy".
Dla sprawdzenia wiarygodności tego, co napisałem, polecam linki:
Demonstracja w Warszawie z paleniem izraelskiej flagi:
http://www.youtube.com/watch?v=ZRywln57K8Y
Spalenie izraelskich paszportów przez działaczy Naturei Karta:
http://pl.youtube.com/watch?v=fiSP076_nVI
ileż to już razy truizm (słuszny, jak każdy truizm zresztą) o "wkładzie Żydów w kulturę" był wykorzystywany do rozmaitych machlojek, z naprawdę wybitnymi i zasłużonymi Żydami nie mających nic wspólnego? Histeryczna i/lub agresywna brona koterii UW i GW, blokowanie jakiejkolwiek krytyki Izraela, uzasadnianie zamknięcia Radia Maryja, obrona bezwartościowych poznawczo wypocin J.T. Grossa... Czekam aż zastosują go Passent, Toeplitz lub Urban dla obrony przed krytyką ich własnych poczynań i przede wszystkim wpływów dawnych i obecnych.
pod rządami ludobójców Lenina i Trockiego każdego dnia ginęło znacznie więcej niż kilkuset cywilów.
Dlatego oburzenie lewaków z powodu tzw. zbrodni Izraela nie jest zbyt poważne.
Twoja niespodziewana uwaga o Rosji - równie prawdziwa, jak rewelacje o paleniu Gwiazdy Dawida przez "niszowych działaczy politycznych" w Warszawie - przypomina sławetną replikę - "A u was Murzynów biją!".
A wystarczyło stwierdzić, że nie wiedziałeś, jak to naprawdę było, i tyle.
ze mubarak nie odwiedzil dotad israela pomimo wielokrotnych zaproszen.takze nigdy oficjalnie nie zaprosil prezydenta i premiera israela do wizyty w egipcie.zastanaiajace.sa 2 wyjscia: egipt prowadzi polityke podobna do saudyjskiej czyli powolnej kretej drogi w celu uzyskania marginesu wolnego manewru albo jest rzeczywiscie lokajem.ja osobiscie nie wierze zbyt w teorie "lokajstwa",on w ostatnich czasach robil dobra mine do zlej gry a na pewno akcja israela w gazie popsula jego plany i zamierzenia co dal parokrotnie wyraz.jestem raczej zwolennikiem ze prowadzi "wezowa" polityke tym bardziej ze pamietam jego odpowiedz z szczytu lpa kiedy byl arafat oblezony w swojej kwaterze.na zarzuty prezydenta jemenu ze egipt niewiele robi wsciekl sie i odpowiedzial :"dajcie nam 80 mld dolarow na przezbrojenie armi i wznowienie programow nuklearnych do tego 5 lat i realia w regionie sie zmienia".przypominam ze wtedy egipt zlamal uklad z camp david wprowadzajac jednostki desantowe na synaj i zalozyl bazy lotnicze co wywolalo wscieklosc waszyngtonu i soldateski israelskiej.nie wspominajac o tym ze wiekszosc juz owych miliardow dostal,programy nuklearne egipt wznowil i od 2 lat ogromne rzesze oficerow egipskich sa szkolone w francji,niemczech jak i rosji.za 1 teza tez przemawia ludzki strach,on ciagle czuje na karku chlod lufy odbezpieczonego pistoletu a przed oczyma migaja mu widoczki trupa sadata poszatkowanego kulami :)na pewno zlamanie kregoslupu hamasu byloby mu na reke ale operacja lamania sie nie udala :)p.fisk ktorego sobie cenie raczej tez przesadzil z tym bankructwem egiptu gdyby usa wycofalo pomoc wojskowa,znalezliby sie od razu inni sponsorzy.pozyjemy zobaczymy.
ps.oczywiscie moj post nie jest obrona mubaraka ktorego najchetniej obdarlbym ze skory,posypal sola i wygonil na rub al-chali ale za zupelnie inne grzeszki.
Jak zwykle wypowiadasz sie ciekawie, niemniej cale lawirowanie Mubaraka i rozne jego ukryte intencje nie przecza tezie o jego lokajstwie. Niejeden lokaj, sliniacy sie w umizgach do pana, w istocie najchetniej owego pana by pocwiartowal i przy pierwszej okazji - gdy zwacha w tym swoj interes - go zdradzi. Zreszta wystarczy... poczytac tu posty ABCD, by zrozumiec, ze chodzi tu wylacznie o najbardziej cyniczny rachunek interesow. Gdyby Mubarak i Olmert uslyszeli, co ten drugi mowi o nim za plecami, pewnie nie mieliby wielkich powodow do radosci. Najpewniej zreszta zdaja sobie z tego sprawe, mimo iz Olmert jest poza wszystkim dosc glupawy...
Na Twoje szkalowanie przywodcow Rewolucji Pazdziernikowej nalezy odpowiedziec: to wlasnie Rosja bolszewicka, ofiara napasci 14 (czternastu!) panstw-interwentow, byla najwiekszym w historii poligonem imperializmu, w rodzaju tych, jakim pozniej byl Wietnam, jeszcze pozniej Afganistan i Irak, wreszcie jakim jest rowniez Palestyna! Oczywiscie, w kazdym z tych przypadkow mamy do czynienia z bardzo odmiennymi warunkami, laczy je jednak jedno: wszedzie tam imperializm pragnal narzucic wlasne reguly gry, gdy powaznie zagrozone pozostawaly jego interesy. Zreszta, w jednym ze swych tekstow zawarlem fragment, ktory jest moim zdaniem dobra odpowiedzia na Twoje porownania:
Zastanówmy się [...] nad zafundowanym nam w obowiązującej ustawie zasadniczej pojęciu „totalitarnych praktyk komunizmu”. To taka sama kategoria jak zbrodnia czarownictwa – to kategoria zbioru pustego, jedynie dekretem ogłoszonego zbiorem n elementów, gdzie n jest nie tylko zawsze większe od zera, lecz nawet zbliża się do plus nieskończoności. Czym bowiem jest totalitaryzm? Oznacza on automatyzm wzrostu kontroli i władzy człowieka nad człowiekiem wraz z rozwojem techniki. Wzorcowym współczesnym przykładem totalitaryzmu jest izraelskie panowanie kolonialne nad Palestyńczykami. Ci stają do nierównej walki, pozbawieni – nie licząc ich zdradzieckiej kompradorskiej burżuazji (a często nawet włącznie z nią) – ogromnej części zdobyczy technologicznych współczesności, jednocześnie mierząc się z najwymyślniejszymi nowinkami technologicznymi w służbie zarządzającej nimi kliki biurokratyczno-wojskowej „jedynej demokracji na Bliskim Wschodzie” – oraz nade wszystko w służbie tych, których interesów klika ta strzeże jak oka w głowie. To prawdziwy Matrix: i ciągle nie dość elektronicznych czujników, zwiadowczych samolotów bezzałogowych, ciągle nie dość ciągle słyszalnego szczętu najwymyślniejszego żelastwa w rękach armii izraelskiej. Izrael po to między innymi rozwija – z wydatną pomocą amerykańską i nie oszukujmy się, także europejską – sektor nowych technologii, by tym skuteczniej panować nad wyklętym ludem ziemi, mając też w ręku środki panowania, które są środkami ostatecznymi: środki zmasowanej zagłady. Ów Matrix odzwierciedla jednak nade wszystko główną sprzeczność współczesnego świata: tę między metropoliami kapitalistycznymi a większością ludów-pariasów. I tu również widać jedność rozwoju techniki i nasilenia kontroli – stanowiącą o totalitarnym charakterze globalizacji imperialistycznej.
Komunizm jest największą jej antytezą. W pierwszym wypadku mowa o zwiększeniu władzy nad przyrodą przez topniejącą garstkę, w celu równoczesnego jej spotęgowania nad całą resztą ludzkości – czy, jak to z poetycką zadumą ujął wielki Jean Jaures, strzępów ludzkości. W drugim – o zwiększeniu władzy nad przyrodą przez ogół społeczeństwa, wraz ze zdruzgotaniem ekonomicznej, politycznej i kulturowej władzy człowieka nad człowiekiem. Realizacja projektu komunistycznego może oznaczać tylko zaistnienie bezklasowego, bezpaństwowego i beztowarowego, a zarazem prawdziwie globalnego społeczeństwa, funkcjonującego w ustroju opartym o fundament najnowszej techniki. Nie będzie chyba przesadą stwierdzenie: zaistnienie wreszcie Ludzkości, godnej swego miana. Można uważać to za realny projekt albo za fantazję – jednak nie ma bardziej wierutnej bzdury niż ta, że projekt ów, gdyby doszedł do skutku, nie okazałby się najdalej idącym materialnie możliwym środkiem zwiększonej wolności.
Już dlatego nie należy zmilczeć, gdy różne „mądre głowy” zrównują Lenina i Trockiego z Hitlerem.
http://internacjonalista.pl/historia-i-wspoczesno/spor-o-rewolucj-padziernikow/923-pawe-micha-bartolik-lenin-i-trocki-a-wojna-imperialistyczna.html
Komunizm na papierze był fascynującym projektem.
W praktycznej realizacji, wykazał się jednak żenującą nieproduktywnością ekonomiczną i dlatego zszedł ze sceny.
Dość powiedzieć, że władza radziecka upadłaby już w pierwszych latach swego istnienia - i to nie przez interwentów czy bialą gwardię, ale wskutek tego, że była niezdolna do zorganizowania produkcji i podziału żywności. Uratował ją NEP, czyli faktyczny powrot do kapitalizmu.
A Ty lepiej sobei policz ile z tych "armi imperialistycznych" napadla sama Rosja Radziecka, jak np. Gruzje.