Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Francja: Kongres założycielski Nowej Partii Antykapitalistycznej

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz

OJEJ ! ! !

CO TO BĘDZIE ? ? ?
CO TO BĘDZIE ? ? ?

autor: no pasaran, data nadania: 2009-02-08 18:48:48, suma postów tego autora: 329

Ilu

delegatów brało udział w kongresie LCR?
Jak ich liczba się ma do wielkości tego ugrupowania?

autor: ABCD, data nadania: 2009-02-08 20:41:33, suma postów tego autora: 20871

Wiedziałem że pojawi się ABCD

by mówic coś o liczbach;)

A tak notabene to podoba mi się postulat nacjonalizacji banków bez odszkodowania, taka nacjonalizacja to jedyna prawdziwa nacjonalizacja

autor: Postsocjalista, data nadania: 2009-02-08 20:58:42, suma postów tego autora: 1953

Życze sukcesów

Ich zwyciestwa i sukcesy pomoga w walce innym europejskim siłom antykapitalistycznym

autor: Czerwony Adam, data nadania: 2009-02-08 21:23:33, suma postów tego autora: 1003

Z Le Monde


Na zjeździe założycielskim NPA było 630 delagatów, w tym 150 z b. LCR. Na starcie partia ma 9.123 członków.

http://www.lemonde.fr/politique/article/2009/02/07/le-nouveau-parti-anticapitaliste-veut-incarner-une-gauche-qui-resiste_1152177_823448.html

autor: krik, data nadania: 2009-02-08 21:27:31, suma postów tego autora: 1649

Fantastycznie, to wręcz rewelacyjna wiadomość.

Czy chodzi o Nową Partie Antykapitalistyczną (Pacyfistyczną), czy o Nową Partie Antykapitalistyczną - Front Rewolucyjny?
Postsocjalista, a dlaczego tylko banki nacjonalizować? A fabryki, sklepy, wille? Przecież niektórzy mieszkają w 4 osoby w 300-metrowych hacjendach, dokoptować im z 5 rodzin.

autor: patafuko79, data nadania: 2009-02-08 21:27:47, suma postów tego autora: 86

postsocjalista,

żeczywiście(!), najlepiej wrocić do czasów towarzysza Wiesława, kiedy byl tylko jeden bank centralny, naturalnie państwowy, a cały narod oszczędzał na książeczkach. Nie wiadomo po co, bo za odłożone pieniądze nic nie można było kupić. Poza jedynym towarem dostępnym na rynku bez niedoborów - lokomotywami.
PS. Nacjonalizację bez odszkodowania powinien przeprowadzić porucznik Borewicz.

autor: ABCD, data nadania: 2009-02-08 21:31:53, suma postów tego autora: 20871

patafuko,

sęk w tym, że rewolucjoniści potrzebują przestrzeni do swojej działalności.

autor: ABCD, data nadania: 2009-02-08 21:50:20, suma postów tego autora: 20871

Jasne

Nie słyszałaś o tak zwanych gwarancjach państwa dla właścicieli wkładów.

A same wkłady sie zdewaloryzowały w 1989 bo twój kochany Balcerowicz nie waloryzował wkładów na książeczkach wg inflacji, co jest moim zdaniem złodziejstwem, ale ty pewnie to nazwiesz ,,kosztem tranformacji'' i przyzwyczajaniem ,,homo sowieticusów do zasady odpowiedzialności osobistej''

autor: Postsocjalista, data nadania: 2009-02-08 21:53:00, suma postów tego autora: 1953

ABCD

tysiące procent więcej niż marginalna Nowa Lewica i jednoosobowy twór nie reprezentujący nikogo pt. Zychowicz - czekamy ciągle na twoje ustosunkowanie się do zabiegów Leppera wobec Sierpnia 80 !

autor: Kuba P, data nadania: 2009-02-08 22:42:33, suma postów tego autora: 700

SCHODY

Kriku, według "Le Monde" w przeddzień Kongresu założycielskiego NPA 150 delegatów LCR formalnie rozwiązało swoją Ligę, pozostając jednocześnie członkami swojej międzynarodowej tendencji(!), by następnego dnia 630 delegatów NPA mogło bez przeszkód założyć nowe ugrupowanie. Ilu wśród delegatów NPA było członków LCR dokładnie nie wiadomo. Według "Liberation" na 9100 członków NPA 3200 to byli członkowie LCR. Liczby te nie przekładają się jednak procentowo na ilość delegatów.
Wiadomo jedynie, że była mniejszościowa frakcja Lutte Ouvriere, która przystąpiła do NPA, wskazując na precedens podwójnej przynależności (do NPA i "czwórki") zwróciła się do tymczasowego kierownictwa NPA o zezwolenie na nierozwiązywanie struktur własnej frakcji.

autor: BB, data nadania: 2009-02-08 22:59:23, suma postów tego autora: 4605

Kuba P

Kuba, ten cały ABCD nie ma nic wspólnego z Nową Lewicą, więc jak jego atakujesz, to zostaw w spokoju innych. Nowa Lewica trzyma kciuki za sukces NPA i drogę LCR uwaza za słuszną.

autor: demokrata, data nadania: 2009-02-08 23:20:25, suma postów tego autora: 316

wiesz kuba

Wiesz Kuba.... Lepper to se tak gada trzy po trzy para piętnaście co mu ślina na język przyniesie...

autor: Ostap_Bender, data nadania: 2009-02-08 23:49:02, suma postów tego autora: 1002

BB


Na początku stycznia Ikon rozmawiał w Paryżu bodaj z Krivinem i Besacenotem, i z jego relacji wynika, że te startowe 9 tysięcy nie jest dla NPA najważniejsze, bo w krótkiej perspektywie mogą sięgnąć nawet 14 tys. - najważniejsze jest zdobycie wiarygodności, by liczba zwolenników nie ograniczyła się do członków partii. Na razie są w medialnym natarciu, ale kontra z pewnością będzie. Nie ma lekko.

autor: krik, data nadania: 2009-02-08 23:54:36, suma postów tego autora: 1649

JEDYNIE SŁUSZNĄ

NL/NLR, demokrato, drogę tę uważa nie tyle za słuszną, co za "jedynie słuszną". Ale wybaczcie, Kubie, pierwsze koty za płoty. Ważne, że wreszcie broni on LCR/NPA/"czwórkę" przed ABCD jak przed samym sobą.

autor: BB, data nadania: 2009-02-09 00:11:41, suma postów tego autora: 4605

BB


W afiliacji tendencji w NPA złożonej z b. LCR z Czwartą nie ma sprzeczności - Czwarta jest strukturą międzynarodową, a z chwilą rozwiązania LCR na terenie Francji nie ma innej struktury poza tą tendencją w NPA. Nie ma więc problemu podwójnej przynależności. Z kolei ludzie z Lutte Ouvriere, jak sądzę, mogą najspokojniej skorzystać z prawa do tworzenia tendencji i frakcji, i nie sądzę by ktokolwiek mógł negatywnie spoglądać nawet na ściślejszą polityczną zgodność z LO. LO nigdy przecież nie była w LCR postrzegana jako organizacja wroga. Z wzajemnością.

autor: krik, data nadania: 2009-02-09 00:23:39, suma postów tego autora: 1649

demokrato,

Próżny trud (z wielu powodów, lokalnych i uniwersalnych).

autor: ABCD, data nadania: 2009-02-09 00:29:39, suma postów tego autora: 20871

BB,

bronić LCR i NPA można. Ale czy to wyzwoli te ugrupowania od statusu folklorystycznej niszy?

autor: ABCD, data nadania: 2009-02-09 00:36:49, suma postów tego autora: 20871

łatwo nie będzie

ale nikt nie mówił, że będzie inaczej.

Fakt, ze ugrupowanie takie w ogóle zaczyna działalność świadczy o kompletnym upadku partii komunistycznej, bo inaczej nie byłoby do niczego potrzebne. Klasa robotnicza miałaby swoją partię marksistowsko-leninowską i cześć pieśni.

pytanie brzmi czy trzeba tworzyć jakąś partię-konglomerat, czy nie należy raczej powalczyć o odbudowę partii komunistycznej i przywrócenie jej rewolucyjnego kursu?

autor: Bartek, data nadania: 2009-02-09 09:27:22, suma postów tego autora: 2550

SPRZECZNOŚCI WEWNĘTRZNE

To nie my, kriku, wymyślamy problemy. Gdyby problemu nie było frakcja mniejszościowa LO nie musiałaby w tej sprawie zwracać się do kierownictwa NPA. A jednak. A nie ma ona przecież swojej centrali międzynarodowej, jak w przypadku IST czy CWI. Zdajemy sobie sprawę, że na tym etapie znajdzie się wyjście polubowne. Czas uprzejmości i umizgów jednak się skończy. Była frakcja mniejszościowa LO chce tylko formalnych gwarancji, wykazując przy tym niczym nieskrywaną niechęć do samorozwiązania. W przypadku LCR, pomysłodawcy przecież NPA, przeciw samorozwiązaniu było 11,1 proc.
Na styku demokracji i centralizmu problemów nie zabraknie. Z bieżących relacji z Kongresu założycielskiego NPA wynika, że przemycany "tylnymi drzwiami" centralizm budził mniejsze obawy niż serwowana w nadmiernej dawce demokracja ("burdel nie demokracja").
Jak wiadomo dyskusję ideową odłożono na potem. Rozstrzygnięte zostały jedynie kwestie pragmatyczne, ale i tu zarysował się podział. 25 proc. delegatów było za koalicją wyborczą do Europarlamentu z komunistami i antyliberalnymi socjalistami (nową Partią Lewicy), reszta chciała się sprawdzić w samodzielnej rozgrywce. Przeważył argument o trwałych sojuszach i jednoznacznym odcięciu się od Partii Socjalistycznej (przy założeniu, że w wyborach lokalnych w 2010 r. FPK niechybnie poprze PS, aby bronić swoich pozycji w samorządach).
Swoją drogą nie słyszeliśmy by którakolwiek z francuskich sekcji innych tendencji posttrockistowskich uczestniczących w NPA (np. IST lub CWI) brała pod uwagę samorozwiązanie. A jednak LCR zdecydowało się na samorozwiązanie. Czyżby był to gest bez znaczenia?

autor: BB, data nadania: 2009-02-09 10:20:42, suma postów tego autora: 4605

Bartku


Z odbudowaą FPK i przywracaniem jej rewolucyjnego kursu jest wypisz-wymaluj tak samu, jak u nas z SLD. Może z tą różnicą, że FPK zachowała jeszcze jakiś autorytet pośród starszego pokolenia, już nie przekłada się to jednak wprost na poparcie.
Wygląda też na to, i chyba można to zrozumieć, choć niekoniecznie się z tym zgadzać, że FPK po prostu nie stać na takie ryzyko, jak w wypadku LCR, która rzuciła teraz na szalę cały 40. letni polityczny dorobek. Z nadzieją na zjednoczenie całej tamtejszej niekoncesjonowanej antykapitalistycznej lewicy, ale przecież bez gwarancji sukcesu.

autor: krik, data nadania: 2009-02-09 10:34:38, suma postów tego autora: 1649

no tak, ale

jak będzie kicha to się odnowią pewnie. Stwierdzą, że skoro jest klapa to zabieramy zabawki i wracamy na swój plac zabaw.

autor: Bartek, data nadania: 2009-02-09 10:53:45, suma postów tego autora: 2550

nie bronie trockizmju

i nigdy nie bee bo jestem przeciw każdemu totalitaryzmowi i dyktaturze. Tylko śmieszy mnie jak facet, który nie reprezentuje dokładnie nikogo, poza swoją urażoną ambicją pyta kogoś o reprezentatywność.

autor: Kuba P, data nadania: 2009-02-09 11:07:49, suma postów tego autora: 700

Bartku


W taki sposób to można zabrać właśnie wspomniane przez ciebie zabawki. Z partią tak się nie da.

autor: krik, data nadania: 2009-02-09 11:21:11, suma postów tego autora: 1649

Z elementarza entryzmu

Formalne samorozwiązanie ułatwia wchodzenie do innej organizacji w celu jej przejęcia. Dzięki niemu łatwiej kamuflować przynależność organizacyjną. A jednocześnie nie znosi ono ukształotowanych wcześniej zależności typu koteryjnego.

autor: ABCD, data nadania: 2009-02-09 11:37:24, suma postów tego autora: 20871

BB


Z naszego tu dystansu bardzo trudno cokolwiek rozstrzygać. A i w NPA też pewnie nie wszystko jest proste. I wcale nie dziwią mnie obawy tej mniejszościowej frakcji LO, ani tych 11 procent w LCR. Niełatwo było żeglować po jeziorze, a tu nagle ocean, a przynajmniej wewnętrzne morze.
Ostrożność LO, IST czy CWI nic tu nie zmieni. Jeśli inicjatywa LCR padnie, nikt na tym nie zyska. Stracą wszyscy.
W tym kontekście nadto restrykcyjne podejście, tj. żądanie samorozwiązania się mniejszych niż LCR podmiotów, wchodzących teraz do NPA, byłoby chyba szkodliwe, bo niepedagogiczne i będące przejawem niewiary. LCR dało przykład wiary i determinacji. Czy pociągnie za sobą innych - zależy już od potencjału i siły samej NPA, czy rozwinie się w prawdziwie lewicową alternatywę na miarę Francji. W polityce nikt nie daje gwarancji. Nie takie inicjatywy szlag trafiał.
Mnie akurat cieszy, że kwestia centralizmu vis demokracja nie była problemem. Nawet jestem tym trochę zaskoczony, bo terminologiczna retoryka w okresie przygotowawczym do kongresu NPA chwilami wydawała mi się niepokojąca. Wygląda na to, że treść była bardziej kaloryczna, niż wskazywałyby na to słowa.

autor: krik, data nadania: 2009-02-09 11:44:16, suma postów tego autora: 1649

Przelobowałeś,

kriku. O "zjednoczeniu całej niekoncesjonowanej lewicy" nie ma mowy. 3,5 tys. Lutte Ouvriere zdecydowanie odcięła się od inicjatywy LCR. NPA nie może również liczyć na przechylność trzeciej co do wielkości 1,5 tys. organizacji posttrockistowskiej we Francji, czyli na lambertystów (Partia Pracowników). Popłuczyny po ruchu No Global i lewicowy ruch związkowy we Francji z reguły nie przejawiają większych aspiracji do upartyjnienia. Pozostaje zbieranie bliższych i dalszych przyległości LCR. Stąd najbardziej prawdopodobna jest wciąż opcja rychłego powrotu NPA na z góry upatrzone pozycje. O ewentualnym wstąpieniu NPA do "Czwórki" zająknął się już dopytywany przez Jarosława Augustyniaka Jan Malewski.

autor: BB, data nadania: 2009-02-09 12:06:55, suma postów tego autora: 4605

Nie wiem,

jaki sens ma wiązanie projektów na działalnośc w Polsce z paryskimi bajkami pana Perrault o antykapitalizmie.

autor: ABCD, data nadania: 2009-02-09 12:17:15, suma postów tego autora: 20871

"Liberation"

z okazji Kongresu założycielskiego opublikował kilka sondażowych wywiadów z nowymi typowymi członkami NPA. Większość z nich to członkowie LCR lub osoby, które już kiedyś współpracowały lub nawet były przelotnie członkami tej partii. To tylko dowód na to, że na fali entuzjazmu i propagandy sukcesu NPA zbiera przede wszystkim bliższe i dalsze przyległości LCR (np. byłą członkinię partii komunistycznej, prywatnie żonę członka LCR). Wyjątek stanowią radykalni ekolodzy, którzy ze swoją wizją ekosocjalizmu są raczej małokompatybilni. Co niewątpliwie wyjdzie w odkładanych na potem dyskusjach ideowo-programowych.

autor: BB, data nadania: 2009-02-09 12:23:07, suma postów tego autora: 4605

niech próbują

zobaczy się co z tego wyjdzie, bo w końcu jakaś szansa jest. Klasa robotnicza nie ma reprezentacji politycznej pod nieobecność partii komunistycznej (czyli jej ciała dawania) i może się uda wywalczyć wpływ. Zdecyduje klasa robotnicza i ona pokaże jak widzi całą inickjatywę.

autor: Bartek, data nadania: 2009-02-09 12:28:06, suma postów tego autora: 2550

Bartek,

francuska klasa robotnicza już wybrała. Prezydenta Sarkozego.

autor: ABCD, data nadania: 2009-02-09 12:32:43, suma postów tego autora: 20871

MUROWANE ZDERZENIE

Z tą klasą robotniczą w NPA, Bartku, jest jeszcze większy problem. O prorobotniczym nastawieniu NPA mówi zarówno nietypowa dla NPA dobrze zorganizowana w zakładach robotniczych zaledwie kilkusetosobowa, mniejszościowa była frakcja LO, jak i część LCR oraz działaczy pozostałych opcji trockistowskich uczestniczących w NPA. Całkiem innymi celami kierują się wszakże współtworzący NPA alterglobaliści, radykalni ekolodzy i feministki o czym świadczy również sondażowy wywiad "Liberation" z wydelegowaną na Kongres ekolożką, którą nie satysfakcjonuje nawet propracownicza frazeologia komunisty-alterglobalisty, Besancenota. Dodaj do tego jeszcze nieufność robotników i masz murowane zderzenie różnorodnych wyobrażeń, oczekiwań i skrzeczącej rzeczywistości.

autor: BB, data nadania: 2009-02-09 13:05:30, suma postów tego autora: 4605

i dlatego właśnie

marnie to wygląda na starcie i szanse na powodzenie są niewielkie. Ale może się zdziwimy?

autor: Bartek, data nadania: 2009-02-09 13:12:49, suma postów tego autora: 2550

NAZYWAJMY RZECZY PO IMIENIU

Zdziwilibyśmy się, gdyby zjednoczył się wreszcie ruch komunistyczny we Francji, włączając w to oczywiście wszystkie opcje trockistowskie i posttrockistowskie na gruncie rewolucyjnego marksizmu. Mielibyśmy wówczas już na wstępie do czynienia ze zwartą ideologicznie kilkudziesięcznotysięczną partią, z którą musiałby się liczyć nawet świat kapitału. Nie będziemy wzdychać za radykalną "burdel-demokracją" rodem z NPA, ani za firmującą ją na arenie międzynarodowej "burdel-mamą".

autor: BB, data nadania: 2009-02-09 13:51:47, suma postów tego autora: 4605

no takie rozwiązanie byłoby najlepsze

bo idzie o odnowienie ruchu rewolucyjnego czyli komunistycznego, a nie jakieś radykalne nawet partie antykapitalistyczne, które będą go poprawiać w duchu lewicowym.

autor: Bartek, data nadania: 2009-02-09 16:35:26, suma postów tego autora: 2550

BB,

świat kapitału nie będzie się liczył z ugrupowaniami używającymi słowa "antykapitalistyczny", bo to żarty.

autor: ABCD, data nadania: 2009-02-09 17:20:56, suma postów tego autora: 20871

ABCD

"świat kapitału nie będzie się liczył z ugrupowaniami używającymi słowa "antykapitalistyczny", bo to żarty."

Nareszcie, przez przypadek i wbrew intencjom, napisałeś coś mądrego. Właśnie o to chodzi, że kapitał jest już tak zarozumiały, że z niczym się nie liczy i w tym nadzieja, że się przeliczy. Właściwie już się przeliczył, ale jeszcze robi dobrą minę do złej gry, na potrzeby takich cynicznych klakierów jak ABCD itp.

autor: Drm, data nadania: 2009-02-09 19:31:05, suma postów tego autora: 306

ABCD banki i niedobory

to oczywiscie bzdura ze za gomulki mozna bylo kupic tylko lokomotywy. Powazne braki zaczely sie dopiero za Gierka a szczegolnie za pierwszej solidarnosci - ocet itp. Ale to juz nie byl socjalizm bo gospodarka pracowala wtedy na splate zachodnich kredytow.
oszczedzalem na PKO i mozna bylo sobie za to sporo kupic zwlaszcza ze za gomulki nie bylo prawie inflacji.
A banki w Polsce maja zyski mniej wiecej takie jak oszczednosci ktorych szuka tusk.
Zaden Borewicz nie jest tu potrzebny wystarczy odrobina logiki.

autor: kontras, data nadania: 2009-02-09 22:05:43, suma postów tego autora: 1774

Drm,

tak, prywatny kapitał to smok zionący ogniem:)

autor: ABCD, data nadania: 2009-02-09 22:31:34, suma postów tego autora: 20871

kontras,

a dlaczego Polacy woleli ginąć pod gąsienicami czołgów niż dłużej wegetować w reżimie Gomułki?

autor: ABCD, data nadania: 2009-02-09 22:36:36, suma postów tego autora: 20871

ABCD


Chcesz powiedzieć, że ci Polacy chcieli Gierka?


autor: krik, data nadania: 2009-02-09 23:01:34, suma postów tego autora: 1649

...

ABCD: prowokacja prącej do władzy frakcji wojskowo-milicyjnej, której ofiarą padli robotnicy Wybrzeża Szczecińskiego i Gdańskiego, to jeszcze żaden "ogół Polaków". Krik ma zresztą rację - gdyby takim zbawcą był Gierek, to po co byłoby zakładać WZZ? otóz rzecz w tym, że jak najbardziej było.

kontras: prawie zgoda - z tym, że w PRL przy wszystkich mocach produkcyjnych, które też często bronię, szwankował totalnie mechanizm dystrybucji, swoje dołożyli też biurokraci ze "zjednoczeń", "przerób materiału" na wyścigi itp. Nie obwiniałbym też pierwszej Solidarności za to, co zawiniła władza, przede wszystkim Gierek z jego pętlą kredytową i to akurat rychło w czas początku neoliberalnej kontrofensywy na Zachodzie, odrzucenia Bretton Woods itd.

autor: _Michal_, data nadania: 2009-02-09 23:41:40, suma postów tego autora: 4409

Michał,

Gierek - jak mówił Rakowski - obalił realny socjalizm w Polsce. Z kredytów czy nie z kredytow, ale w sklepach pojawiły się jakieś towary.

autor: ABCD, data nadania: 2009-02-10 00:04:40, suma postów tego autora: 20871

A

e roku 1980, społeczeństwo zrobiło kolejny krok w stronę pozbycia się "antykapitalizmu".

autor: ABCD, data nadania: 2009-02-10 00:11:51, suma postów tego autora: 20871

Tak.

Co oczywiście nie oznacza ani tego, że ludzie chcą kapitalizmu, ani tego, że jest to dobry ustrój, ani tego, że będzie trwał wiecznie, ani tego, że! ;-)

autor: Miś_Bucharin, data nadania: 2009-02-10 09:31:12, suma postów tego autora: 3566

Michal

Litosci. Towarow w PRLu byloby brod, gdyby nie biurokraci :-))))) Sorry, ale nie moglem sie powstrzymac.

autor: wojtas, data nadania: 2009-02-10 10:54:20, suma postów tego autora: 4863

Czy

rzeczywiscie społeczeństwo zrobiło w 80 roku krok w strone pozbycia sie "antykapitalizmu"? Krok w te wlasnie strone odbył się wbrew intencjom tamtego zrywu i tamtych postulatow. Ale wmawia się ze był to ruch antykomunistyczny co ma się równać anty egalitarny, antymarksistowski i prokapitalistyczny w ogole. Mniemam ze powtarzanie tej oficjalnej propagnady na formum lewica.pl przez niektorych ma znamiona kabaretowego braku odpowiedzialnosci nie tylko za słowo:-)

autor: Ewa G, data nadania: 2009-02-10 11:08:58, suma postów tego autora: 398

REGRES I DROGA DO NIKĄD

W latach 80. czy 90. XX w. nie przywiązywaliśmy do tego większego znaczenia. Prof. Ludwik Hass miał jednak inne zdanie. Dla niego nazwa Grupy Samorządności Robotniczej - Komuniści była zbyt mało wyrazista i niejednoznaczna. Jako trockista domagał się doprecyzowania o jaki komunizm nam chodzi. Za wyraźny regres uznał skróconą nazwę GSR. Dla niego było oczywistym, że poza wezwaniem "Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się!" w winiecie rozpoznawczej grupy i pisma powinien znaleźć się sierp, młot i jego ukochana 4.
Nie byliśmy jednak trockistami, kwestionowaliśmy aktualność przedwojennych podziałów w ruchu komunistycznym. Więcej, uważaliśmy, że PZPR i KPZR nie mają już nic wspólnego z komunizmem i rewolucyjnym ruchem robotniczym. Usunięcie określenia "komuniści" z nazwy było zabiegiem pragmatycznym. Wydawało nam się, że bez tego określenia łatwiej będzie dotrzeć do robotników.
Tworząc Grupę Inicjatywną Partii Robotniczej zdecydowaliśmy się na jeszcze większe otwarcie. Czego wyrazem było m.in. dokooptowanie do grupy inicjatywnej socjalisty, prof. Jana Dziewulskiego, otwarty charakter "Tygodnika Antyrządowego" (pisma grupy) i koalicyjny (otwarty na socjalistów i anarchistów) "Magazynu Antyrządowego".
Nie musimy dodawać, że z punktu widzenia Ludwika Hassa takie rozmycie oznaczało ni mniej ni więcej tylko kolejny regres.
My jednak szliśmy jak burza. Do czasu. Dla Ludwika Hassa był to jednak wiatr innej historii. Liczyli się tylko trockiści. Nie brakowało ich zresztą i w naszych szeregach.
Dziś historia spłatała figla - na naszą drogę do nikąd weszła umiłowana przez Ludwika Hassa IV Międzynarodówka.

autor: BB, data nadania: 2009-02-10 12:32:27, suma postów tego autora: 4605

BB

A czy nie uważasz, że to co nazywasz "drogą donikąd" było jedyną możliwą drogą na przełomie lat 80-tych i 90-tych, w sytuacji reakcyjnej i antykomunistycznej atmosfery w kraju połączonej ze skrajnym regresem świadomości politycznej robotników? I może te czynniki a nie złe analizy rewolucjonistów, w pierwszym rzędzie spowodowały marginalizację lewicy antykapitalistycznej? Dzisiaj, po szoku neoliberalnych ataków i na skutek kryzysu, zaczyna narastać bojowość ludzi pracy i dlatego "droga donikąd" ma szansę jak nigdy - poprowadzić do budowy masowej alternatywy antysystemowej. Dlatego właśnie NPA to konieczny krok w kierunku zerwania idei antykapitalistycznych z sekciarskim gettem izolacji i wyjścia na masy - czyli tam gdzie antykapitalizm powinien być.

autor: demokrata, data nadania: 2009-02-10 13:53:35, suma postów tego autora: 316

Droga

donikąd.
Dokładnie.

autor: ABCD, data nadania: 2009-02-10 13:29:01, suma postów tego autora: 20871

Ewo,

oczywiście. Społeczeństwo w roku 1980 chciało niezdeformowanego państwa robotniczego. Wahało się tylko, czy poprzeć mandelistów, czy grantystów.

autor: ABCD, data nadania: 2009-02-10 12:36:31, suma postów tego autora: 20871

ABCD


A to ciekawe, bo w latach 80. nie było tygodnia, by oficjalna prasa nie oskarżało Solidarności na przemian o warcholstwo, anarchizm i trockizm....

autor: krik, data nadania: 2009-02-10 14:07:44, suma postów tego autora: 1649

BB

"Wydawało nam się, że bez tego określenia łatwiej będzie dotrzeć do robotników".

Możesz o tym szerzej? Gdybyście "dotarli" do robotników to co? Jakie to miało dla samych robotników znaczenie? Nie mieliby wówczas nad sobą "rządzącej inteligencji", czy jak? Gdybyście do nich "dotarli" no to czy oni mieliby przez to lepiej? Co byłoby lepiej? Zmiana szyldu z "PZPR" na "ZWIĄZKI ZAWODOWE"?

Jakoś tak się dziwnie składa, że jeżeli ktoś mówi o zmianach ma zasadniczo na myśli zmiany korzystne przede wszystkim dla siebie.

Czy gdybyście dotarli do robotników, to czy to by was wzmocniło i wtedy podzielilibyście się zyskami z tymi dotartymi robotnikami? Komu byście zabrali,żeby się dzielić? Czy skąd miałoby się co wziąć?

We wszelkiej historii jest tak: ludzie pracują. Parę osób pilnuje, by ludzie pracowali, i to jest praca tych osób. Praca ludzi jest niewiele warta, bo tak mówią o niej osoby ludzi przy pracy pilnujące. I tak od wieków najwięcej jest warte pilnowanie, by ludzie pracowali:
szlachta i magnaci oraz ksiądz ten-tego-dziej pilnowali chłopów pańszczyźnianych, by ci dobrze pracowali,choć ich praca była niewiele warta.
Kapitaliści i ich sługusy pilnowali robotników,by ci dobrze pracowali, choć ich praca też nie była wiele warta.

Potem różne dyrektory i sekretarze pilnowali, by ludzie pracowali, i choć ich praca była więcej już warta, to ludzie nagle chcieli, by była ona jeszcze więcej warta i chcieli być już tylko dyrektorami i sekretarzami, choć innej partii.

Ale historia nas poucza, że nic z tego!
Musi być bowiem pan, dyrektor, ten-tego-dziej ksiądz i nawet jakiś prezes, których praca jest warta więcej niż praca ludzi. I cała walka ludzi przyniosła taki efekt, że praca ludzi jest nic nie warta, a doglądacze mają się- jak już to miało miejsce od wieków- dobrze.
No więc co to było to "dotarcie" do robotników?

autor: nana, data nadania: 2009-02-10 14:13:50, suma postów tego autora: 4653

NPA


W 1936 - po tzw. francuskim zwrocie, sam Trocki wezwał swoich zwolenników do opuszczenia SFIO i prac nad... "nową partią antykapitalistyczną" :-))

Wynika z tego, że marksizm nie jest zbiorem scholastycznych wskazań, lecz "jedynie" narzędziem do rozpoznawania i kreowania politycznej rzeczywistości - stosownie do tego, jak się zmienia.

Można żałować, ale cóż począć...

autor: krik, data nadania: 2009-02-10 14:18:57, suma postów tego autora: 1649

Kpisz, kriku, czy o drogę pytasz?

Kto pyta nie błądzi. Po załamaniu się polityki "entryzmu", bynajmniej nie w 1936 r., lecz w czerwcu 1935 r. Trocki napisał apel. Jak podaje prof. Ludwik Hass w sierpniu apel ten został podpisany przez Międzynarodową Ligę i dwie inne organizacje. Opublikowano go pod znamiennym tytułem "O IV Międzynarodówkę. List otwarty do rewolucyjnych proletariackich organizacji i ugrupowań". Pisał o tym również w swojej historii IV Międzynarodówki D. Bensaid. Trocki oczywiście nie używa zwrotu "nowe partie antykapitalistyczne", który w treści jest sprzeczny z propagowanymi przez Trockiego "nowymi partiami rewolucyjnymi" i Czwartą Międzynarodówką.

autor: BB, data nadania: 2009-02-10 15:31:37, suma postów tego autora: 4605

krik

I dlatego, jak wszyscy wiemy, wszystki ete oskarzenia byly sluszne.

autor: wojtas, data nadania: 2009-02-10 15:39:15, suma postów tego autora: 4863

Porządek musi być...

nano, chciałbym zauważyć, że pomiędzy pilnowaniem niewolników, "klasy panującej"(poprzez awangardę oczywiście ;-)), chłopów feudalnych i pracowników najemnych istnieje, że tak powiem, różnica ilościowa. I ta "ilość" może przełożyć się, zgodnie z pewnym prądem umysłowym, na jakość. Zazwyczaj jest tak, że w większym stopniu akceptowane są bardziej "taktowne" formy "pilnowania", a często wystarczy nawet subiektywne wrażenie, że takie właśnie one są. Oczywiście dla Ciebie, te drobne niuanse jakie różnią choćby ustrój autorytarny od totalitarnego są bez znaczenia w obliczu obowiązków wobec Ojczyzny. Cóż, myśl konserwatywna zawsze jedyną
historycznie "udowodnioną" drogą chodzi, ale na lewicy wypadałoby chociaż zachowywać pozory, bo jej historia opiera się właśnie na walce z tym co "musi być"...

autor: Miś_Bucharin, data nadania: 2009-02-10 16:33:42, suma postów tego autora: 3566

wojtas

Faktem jest, że do pierwszej "Solidarności", a zwł. programu Samorządnej Rzeczypospolitej otwarcie i bezpośrednio nawiązywały niedaleko później formacje radykalnie socjalistyczne (PPS-RD) i anarchistyczne (RSA, MA, FA), traktując to jako jeden ze swoich głównych pozytywnych punktów odniesienia (gwoli uczciwości, te same inspiracje deklarowała też w latach 90. część działaczy ÓWCZESNEJ, socjaldemokratycznej Unii Pracy). Oczywiście nie oznacza to, że jakaś znacząca część 10 milionów członków "S" była świadomymi zwolennikami tych ideologii, ale w praktyce realizowała program do nich najbardziej zbliżony.

Dziękując Ci za rzeczową i konkretną polemikę ws. biurokracji zachęcam serdecznie do zapoznania się z tematyką RWPG i Zjednoczeń Przemysłu. Jeśli uznasz, że były to mechanizmy wspólnotowo-demokratyczne, a nie zamordystyczne i biurokratyczne, wówczas chyba dyskusja się urwie, przynajmniej dotycząca gospodarki PRL a nie np. pogody.

autor: _Michal_, data nadania: 2009-02-10 16:47:29, suma postów tego autora: 4409

STRAŻNICY "GETTA IZOLACJI"

To byłoby zbyt proste, demokrato. Nie mówimy wyłącznie o przełomie lat 80. i 90., lecz o latach 80. i 90. To dwie dekady. Początek lat 80. to wielkie polityczne otwarcie, wręcz festiwal "Solidarności" i to zwłaszcza tej w istocie prosocjalistycznej. O "reakcyjnej i antykomunistycznej atmosferze (...) połączonej ze skrajnym regresem świadomości politycznej robotników" możemy mówić dopiero od rozpadu Związku Radzieckiego. W stanie wojennym obserwujemy jedynie wyraźne przesunięciu się nastrojów, ale bynajmniej nie ku "normalności" czy kapitalizmowi. Robotnicy tracą grunt pod nogami i zamykają się w sobie. Zorganizowana opozycja przesuwa się na prawo, w tym podziemna "Solidarność". Mogliśmy jednak i wówczas działać z otwartą przyłbicą. Byliśmy rozpoznawalni. Trockiści uznawali nas za stalinowców. Międzyzakładowy Komitet Robotniczy "Solidarności", w tym Marek Rapacki, szef CDN-Głos Wolnego Robotnika" nie mieli żadnych kłopotów z rozpoznaniem w nas leninowców. Najtrudniej oczywiście było się przebić do trockistów ze Zjednoczonego Sekretariatu IV Międzynarodowki, którzy debiutancki numer polskiego "Inprekora" przyozdobili już w 1981 r. orłem w koronie. No tak, ale oni od lat obracali się w wąskim kręgu "demokratycznej opozycji".
Nie było wówczas "lewicy antykapitalistycznej". Z "prawdziwymi Polakami" i niepodległościową opozycją konkurowała "opozycja demokratyczna" przez L. Hassa zwana "opozycją biurokratyczną".
Dzisiaj zapewne można więcej. Jedynymi strażnikami "getta izolacji" jest wasza świadomość.


autor: BB, data nadania: 2009-02-10 17:01:42, suma postów tego autora: 4605

Michał,

nie o to chodzi.
Biurokracja nie była winna temu, że ustrój kolektywistyczny okazał się nieproduktywny gospodarczo.

autor: ABCD, data nadania: 2009-02-10 17:04:10, suma postów tego autora: 20871

oj Michal

Za punt odniesienia za Solidarnosc uznaje tez np. Platfor4ma Obywatelska, albo niektorzy (nie-Giertychowi) narodowcy. Wiec o czym to swiadczy. Moim zdaniem o tym, ze Solidarnosc byla wielonurtowa i raczej tez o tym, ze nurt radykalno-lewicowy byl w niej zdecydowana mniejszoscia. Aczkolwiek faktem niezaprzeczalnym jest, ze gospodarczo program Solidarnosci na pewno sklanial sie w lewo, niz w prawo, ajesli juz prezentowal jakies odchyly prawicowe to w KNS-owej lub ordoliberalnej wersji.

Ja doskonale wiem, ze byla biurokracja itp. Ale co z tego? Nie znam nakazowo-rozdzielczej gospodarki obywajacej sie bez biurokracji. Zauwaz jak bardzo pod koniec zycia walczyl w kolko Lenin z biurokracja, tak , ze az z miesiaca na miesiac jej przybywalo. Jak myslisz dlaczego?

Po prostu w zaden sposob nie przekonales mnie, ze w razie gdyby tak partyjni i jacys tam jeszcze biurokraci zrezygnowali ze swoich domkow z polakierowana boazeria w srodku i wartburgow, zakasali rekawy i wzieli sie do normalnej roboty, to stopa zyciowa w Polsce podskoczylaby niebotycznie, zniknely kolejki, pojawily sie tanie, jakosciowe dobre i dostepne produkty, itp.

autor: wojtas, data nadania: 2009-02-10 17:13:01, suma postów tego autora: 4863

BB


Jest to nie w tych dokumentach (skąd ten pomysł?), lecz w liście do jeszcze wówczas frakcji w ramach SFIO. Jak tylko znajdę wolną chwilę, odszukam i prześlę namiar, źródła i tekst.

Wojtas
Oskarżenia te były słuszne w myśl spostrzeżenia Trockiego: "Społeczna nienawiść robotników do biurokracji - oto czym jest w oczach kremlowskiej kliki „trockizm”.

Dziś powiedzielibyśmy - "do nomenklatury".

autor: krik, data nadania: 2009-02-10 17:13:56, suma postów tego autora: 1649

ABCD


Ten ustrój był równie kolektywistyczny, jak pasożytująca na nim nomenklatura - socjalistyczna. A nomenklatura (biurokracja) tyle miała wspólnego z marksizmem czy socjalizmem, co kościół katolicki z naukami Chrystusa.


autor: krik, data nadania: 2009-02-10 17:19:05, suma postów tego autora: 1649

krik

To wiele wyjasnia ;-))))) I tym prostym sposobem, mozna kazde pozadane zjawiska zaklasyfikowac do trockizmu. Az dziw, ze Solidarnosc nie poprosila o status czlonka IV Miedzynarodowki.

autor: wojtas, data nadania: 2009-02-10 17:22:03, suma postów tego autora: 4863

Nie trudź się, kriku

Prof. Ludwik Hass już to wyjaśnił w artykule "Trockizm w Polsce (do 1945 r.), zbiór "Oblicza lewicy. Losy idei i ludzi" ss. 218-219.

autor: BB, data nadania: 2009-02-10 17:50:10, suma postów tego autora: 4605

wojtas

to oczywiście prawda, że do Solidarności czy w ogóle opozycji w PRL odwoływały się pozytywnie m.in. UD-UW i GW, KLD, PO, AWS, ZChN, czasami nawet SLD, a na pewno SdPL, także sporo twardej prawicy (z wyłączeniem JKM, Mażewskiego i Giertycha, bo już nie Bartyzla czy Wielomskiego) ale po pierwsze działo się to po 1989 r., po drugie robiły to albo wyciągając z kontekstu pewne aspekty (wątki katolickie, walka z PZPR) i nimi manipulując, ignorując prawie w ogóle postulaty i projekty gospodarcze "S" z tamtego okresu (postsolidarnościowi liberałowie wszystkich opcji) lub odwołując się do nich w sposób mętny i niejasny (AWS).

Wymienione przeze mnie środowiska powstawały na ogół jeszcze w latach 80., częściowo na bazie radykalnego skrzydła podziemia solidarnościowego i opierały swoją tożsamość (m.in.) na splocie 2 elementów: 1) przywołaniu FUNDAMENTÓW programu GOSPODARCZO-SPOŁECZNEGO Solidarności 1980-1981, 2) dystansie lub wprost odcięciu się od tych środowisk podziemnego głównego nurtu, które już wtedy szły w elitaryzm, ugodowość i liberalizm (na ogół wszystkie te 3 cechy występowały razem).


PS. Postulaty np. samorządu pracowniczego w trakcie tych 16 miesięcy 1980-81 tez ewoluowały w toku walki politycznej między rządem i PZPR a "S" (w 1980 r. istniała np. obawa, że władza "wpuści w samorząd" dopiero rozkręcający się masowy ruch i z miejsca go w ten sposób osłabi braniem na siebie zadań ponad siły, z kolei gdy sytuacja okrzepła na tyle to właśnie władza nie dopuściła do realizacji ustawy o samorządzie pracowniczym w przedsiębiorstwie państwowym, która miała wejść w życie 13.12.1981). To jednak temat na inną dyskusję, a właściwie artykuł lub książkę (trochę ich zresztą na ten temat jest, od klasycznych monografii z przełomu lat 80.i 90.: Goodwyna i Jakubowicza począwszy).

PS. Nie zarzucam biurokratom rozkradzieży (tzn. i owszem, ale na szerszą skalę dopiero chyba w ostatnich kilku latach PRL, za rządów premieru Messneru; przywileje nomenklatury były ohydne, ale nie przynosiły istotnych strat gospodarce), ani lenistwa. Dokładnie na odwrót: byli oni nadaktywni we wpie...aniu się wszędzie, ściganiu między resortami i pionami w absurdalnych wskaźnikach w rodzaju "przerobu materiału" i przede wszystkim serwilizmie wobec Kremla, "wzajemnej pomocy" i wyższych rangą palantów z aparatczykowskiej sitwy, w efekcie czego Polska, kraj na mniej więcej 10 miejscu rozwoju gospodarczego na świecie, produkowała i sprzedawała nie na potrzeby rynku krajowego i skalkulowanego eksportu, tylko według urzędniczych dyrektyw. Powtarzam: była to dysfunkcja polityczna i organizacyjna (chore struktury i mechanizmy decyzyjne) a nie ekonomiczna, choć skutki w postaci niedoborów, "znikania mięsa w czarnej dziurze" jak to opisywał bodaj "Robotnik Wybrzeża" itp. były jak najbardziej namacalne.

autor: _Michal_, data nadania: 2009-02-10 18:04:12, suma postów tego autora: 4409

Misiu,

sam stwierdzasz, że mimo upływu wieków zmieniło się niewiele. "Inteligencja" musi posłużyć się masami pracującymi by sama mogła znaczyć cokolwiek. Tak i teraz- niby walczy się dla robotników, ale niejako przy okazji załatwia się sobie intratną posadkę i od niechcenia także i miejsce w historii.
Chodzi mi również o to, że tym samym zjawiskom, tym samym nawet czynnościom, "inteligencja" nadaje według własnych potrzeb różne nazwy i jak za dotknięciem różdżki czarodziejskiej mamy np."demokrację" a nie "totalitaryzm".

"Zrobienie" z chłopa pańszczyźnianego robotnika kosztowało wiele krwi nie kogo innego a tylko chłopów pańszczyźnianych. "Dzięki" wojnie zrobienie z robotnika inteligenta przebiegło bez większych problemów, ale natychmiast zrobiło się wśród inteligentów "za ciasno" i zaczęli się wzajemnie wypychać z łódki przyklejając sobie nawzajem co i rusz różne- czasem mniej, czasem bardziej przydatne etykietki.

Teraz też chcą "dla robotników" coś tam niby zdziałać, ale pilnują bardzo, by robotnicy niewiele z tego ich działania zrozumieli (prostacy!) bo a nuż, zorientują się o co naprawdę chodzi i się na to wypną? Będzie to się nazywać "brakiem świadomości klasowej" albo jakoś tak inaczej ale też zgrabnie.

A robotnikom chodzi o to, o co chodzi żebrakowi, którego obsiadły muchy: nie należy ich zganiać z żebraka, bo te, co siedzą, są już krwią najedzone, a te co przyjdą, będą chciały dopiero się najeść.

autor: nana, data nadania: 2009-02-10 18:12:00, suma postów tego autora: 4653

Wojtas


Chyba nie zrozumiałeś ani tego, co wyjaśniałem, ani tego, co sam Trocki o takim "trockizmie" pisał. Nawias autora cytowanego tekstu.
A sens tego zrozumieć dosyć łatwo.

autor: krik, data nadania: 2009-02-10 18:20:38, suma postów tego autora: 1649

_Michal_


Tak czy inaczej, nomenklatura okazała się grabarzem socjalizmu zgoła wyjątkowym - udało jej się zarobić na własnym pogrzebie.
Tak to właśnie Lechu "komunę obalił".

autor: krik, data nadania: 2009-02-10 19:10:32, suma postów tego autora: 1649

NIEZNANI PREKURSORZY IST

Zresztą, kriku, w latach 30. XX w. sam pomysł budowy "nowych partii antykapitalistycznych" przez trockistów nie miał racji bytu. Istniał przecież Związek Radziecki, który w mniemaniu Trockiego nie był przecież państwem kapitalistycznym. Termin "antykapitalizm", jako wyróżnik partii trockistowskiej, mogli wówczas lansować jedynie jacyś nieznani prekursorzy IST, którzy "ojczyznę proletariatu" ochrzcili mianem "kapitalizmu państwowego.

autor: BB, data nadania: 2009-02-10 19:40:01, suma postów tego autora: 4605

BB


Ależ masz absolutnie rację. Przypisałem to autorstwo nazewnictwa NPA Leosiowi jedynie w oparciu o to, że w 1936 roku akurat takiego terminu użył. I nic więcej z tego nie wynika, próż zabawnej zbieżności.
Bo - jak doskonale to wyczuwasz - Trocki zdecydowanie wolał formułować cel walki konstruktywnie - "o coś", wyznaczając cel, a nie "przeciwko czemuś". Ofensywnie a nie defensywnie.
Dziś jednak zakreślenie ram partii terminem "antykapitalizm" nie jest defensywne. Już choćby dlatego, że nie używając szerzej nieznanych kluczy terminologicznych, w jasny sposób wyrzuca poza nawias wszelką "ludowofrontowość". Do tego odpowiedź kongresu na propozycje wyborczych geszeftów ze strony FPK - "Nie jesteśmy wyborczym butikiem" i decyzja o samodzielnym starcie w eurowyborach - powszechnie zrozumiałym językiem "ustawia" tę partię tak, że we wszystkich relacjach, bez jakichkolwiek wątpliwości, przedstawiana jest dziś jako skrajnie lewicowa.

autor: krik, data nadania: 2009-02-10 20:32:37, suma postów tego autora: 1649

krik

Wg mnie, ciąg był taki: konwergencja, odmrożenie Zimnej Wojny Nixon-Breżniew (częściowo wymuszone przez krach pamiętnego roku 1973), Helsinki, kredyty dla demoludów z Zachodu, poluzowanie opozycji (oczywiście najpierw KOR) i potworkowatego nie-wiadomo-czego (Doświadczenie i Przyszłość) w Polsce, kalkulacje frakcji milicyjno-wojskowej Kani & Ślepowrona jak kopnąć gierkowców poniżej pleców, z ww. powodu prowokowanie strajków sierpniowych, oczekiwanie na polecenia (których nie było) Lońki gdy sytuacja z "S" wymknęła się spod kontroli, rozjechanie "S" masowej czołgami i operacyjna kontrola coraz słabszych komórek podziemnych, pierestrojka - sygnał do rozmontowania systemu i "oddania władzy" opozycji, którą trzeba podpompować (2 x strajki'88), blat w Magdalence, obietnice Wałka ("nowa Solidarność będzie zupełnie inna niż pierwsza - będziemy pracować za miskę zupy"), szopka (dla wielu uczestników obrad pewnie nieświadoma) z "twardym negocjowaniem (ustalonej wcześniej) legalizacji nowej S" przy Okrągłym Stole, podział władzy i stanowisk (istotne rozróżnienie), Siła Spokoju Mdleje, Pan Balcer z Fulbtrighta itd.

Wtedy byłem przeciw, ale raczej instynktownie jako g...iarz w gruncie rzeczy, nawet jeśli formalnie pełnoletni, ale jak by tak zestawić obecny stan wiedzy z tą, przez wielu akceptowaną lub aprobowaną przez lata sieczką: "skrzydła połamane", "trudne rozmowy i bohaterskie zwycięstwo", "samoograniczanie rewolucji", "siła bezsilnych", "zwyciężenie zła dobrą wolą", Szczepkowska w dtv, "czy premierowi się uda?", "nie stój! nie czekaj! co robić? pomóż", "jesteś nareszcie we własnym domu", "przyspieszenie", "siekiera" , "puszczanie w skarpetkach", "porozmawiajmy jak człowiek z człowiekiem" (UW, bodaj pocz. lat 90.), "tak dalej być nie może" (SLD'91), "tak dalej być nie musi" (SLD'93), "rodzina na swoim" (AWS'97), "zmieniamy Polskę 4 wielkimi reformami - to wielki trud i wielka odpowiedzialność" (AWS-UW'98-00), "nasz dom - Polska" (Kwaśniak'00)... aż się na najmocniejsze wiązanki zbiera.

autor: _Michal_, data nadania: 2009-02-10 20:47:22, suma postów tego autora: 4409

_Michal_


Tak to się ułożyło, choć po drodze pewnie brane były pod uwagę niezliczone plany alternatywne, były zwroty, decyzje o odwrotach, rzeczywiste rejterady itd., itp.
Ze strony licznych koterii nomenklatury było to - konieczne w tym wszystkim, niezbędne - igranie z klasowym ogniem, na szczęście dla "władzy" jedynie żywiołowym. Choć było to też igranie z losem. Skutecznie jednak zadbano o to w poprzednich dziesięcioleciach, by nie przetrwał tu nawet zalążek lewicowej partii. A bez tego - tańcz głupia, tańcz...

Sądzę że nie doceniasz DiP, który był laboratorium tych meandrów, bocznym ołtarzykiem "zgody narodowej" opozycyjnej nomenklatury z tą rządzącą. Opozycja jako jedna z tendencji warstwy biurokratycznej (nomenklatury) objawiła się przecież już w Marcu 68. Nieformalnym członkiem DiP, tj. niewykazywanym, był przecież i Kuroń, i Michnik.

W tym kontekście polecam przynajmniej rzucenie okiem na książkę Jegora Gajdara (tak, tak - tego samego..) z 1994 r. pod znamiennym tytułem "Państwo i ewolucja":
http://www.sps.ru/?id=214380

A zwłaszcza rozdział czwarty - "Własność prywatna nomenklatury":
http://www.sps.ru/?id=214374



autor: krik, data nadania: 2009-02-10 21:22:47, suma postów tego autora: 1649

krik,

racja - ponoć w którymś momencie 1981 r. Bratkowski przymierzał się do zaproponowania siebie na premiera :-)))

autor: _Michal_, data nadania: 2009-02-10 21:43:53, suma postów tego autora: 4409

SEDNO SPRAWY

Zabawne, kriku, jesteśmy zatem w samym sednie dyskusji. Poruszyłeś istotę istot zagadnienia. Zastanówmy się więc. Czy termin "antykapitalizm" dziś jest równoznaczny z odrzuceniem "ludowofrontowości"?
Weźmy socjalistów z II Międzynarodówki. Otóż oni też odrzucali kapitalizm, czyli byli antykapitalistami - wówczas. Chcieli tego jednak dokonać za pomocą kartki wyborczej. Nie widzieli większego problemu w istnieniu prywatnej własności środków produkcji, gdyż władza prywatnych właścicieli będzie ograniczona przez silną władzę społeczeństwa, ludu, nad pozbawionymi mocy politycznej owymi właścicielami.
Dziś mamy kwestionowanie wagi zagadnienia własności prywatnej przez najbardziej radykalną część radykalnej lewicy, w Polsce: Kowalewski. Poza tym – anarchiści i anarchosyndykaliści oraz przedstawiciele marksizmu wolnościowego. Dla Kowalewskiego zagadnienie formalnoprawne własności jest przejawem wulgaryzacji ekonomii przez stalinizm. Dla anarchistów własność prywatna środków produkcji, której wariantem jest własność grupowa, tradycyjnie jest zasadniczym warunkiem wolności jednostki w społeczeństwie. Sprawa jest, oczywiście, warta dyskusji. Dla naszych potrzeb liczy się fakt, że w rozgrywce historycznej okazuje się, że wg Ciebie rację mieli socjaliści z II Międzynarodówki, gdyż kwestia własności została co najmniej źle postawiona przez marksistów (czytaj: stalinowców, choćby sam Marks dawał podstawy do takiej niejednoznaczności).
Druga sprawa – wybory. Jeżeli dla Ciebie o odrzuceniu ludowofrontowości ma świadczyć samodzielny start w wyborach do Europarlamentu (choć już nie w wyborach samorządowych), to już w drugim punkcie, wg Ciebie, historyczną rację mieli socjaliści z II Międzynarodówki. Bo konsekwentnie: albo kapitalizm można obalić za pomocą kartki wyborczej, albo wybory do Europarlamentu mają charakter czysto sondażowy, a więc robienie z ewentualnego sojuszu z FPK jakiegoś probierza skrajnej lewicowości jest chybione, skoro wybory do PE nie mają na celu obalenia kapitalizmu. A przecież nie mają – prawda?
Do czego potrzebne jest więc tu niepokalane "dziewictwo" NPA?
Po trzecie – ludowy front z siłami umiarkowanymi NPA ma wewnątrz siebie samej. Rozumienie antykapitalizmu polega przecież na sprzeciwie wobec kapitału wielkich korporacji. Do tego sprowadza się kompromis "skrajnej lewicy" z alterglobalistami. Cała reszta jest ustępstwem "skrajnej" lewicy na rzecz ruchów ogólnodemokratycznych. Radykalna demokracja jest oderwana od kwestii wyzwolenia klasy robotniczej. I tu też przyznajesz, chcąc nie chcąc, rację socjalistom z II Międzynarodówki, kiedy uważasz, że projektem komunistycznym dziś jest oderwanie kondycji robotnika jako siły najemnej od robotnika jako konsumenta, czyli wolnego uczestnika burżuazyjnego społeczeństwa obywatelskiego. Alternatywą wobec takiego rozumienia komunizmu jest koncepcja anarchistyczna, czyli organizowanie życia obywatelskiego na bazie społeczności producenckich. Tak czy inaczej, znowu albo przyznajesz rację Międzynarodówce socjalistycznej, albo anarchistom. Nie sposób tego uczynić bez jednoczesnego przyznania, że komunizm Lenina i bolszewików był ślepym zaułkiem.
Nawet jeśli będziesz się upierał, że Lenin wtedy miał rację, to musisz przyznać, że dziś się przeżył. Z niego, tak jak z Róży Luksemburg, warto zachować tylko te cytaty, które wybija portal "internacjonalista", czyli te, które przedstawiają Lenina jako zwolennika szerokiej tradycji demokratycznej.
Przejście "komunistów-rewolucjonistów" z LCR na pozycje socjalistów z II Międzynarodówki w sytuacji, kiedy socjaliści jako tacy cofnęli się na pozycje obrony kapitalizmu jako jedynego racjonalnego mechanizmu ekonomicznego z elementami interwencjonizmu państwowego i ograniczoną redystrybucją uzależnioną od poczucia przyzwoitości kapitalistów, może być zrozumiałe. Ale nie powinno być wypierane czy nieświadome. Nie powinno być ukazywane jako obrona pozycji komunistycznych czy trockistowskich. Posttrockistowska krytyka stalinizmu w zakresie teorii traci sens w tej sytuacji, ponieważ degeneracja biurokratyczna nie była degeneracją, a jedyną możliwą drogą realizacji idei błędnej z założenia. Pozostaje kwestia kosztów tego błędu, ale odpowiedzialność za te koszty, przy powyższym wniosku, spada tak na stalinowców, jak i na trockistów. Boczenie się na FPK jest w tej sytuacji bezpodstawne, gdyż w warunkach tryumfu kapitalizmu i braku alternatywy komunistycznej zdegenerowanego państwa robotniczego nie ma podstaw do odmawiania FPK szczerości w pojmowaniu demokracji. Zastąpienie komunizmu alterglobalizmem (Besancenot jako komunista-alterglobalista przyjmujący wizję ekosocjalizmu) dotyczy zarówno posttrockistów, jak i "postkomunistów" z FPK. Nie ma tu mowy o froncie ludowym, gdyż nie ma rozbieżności między NPA a FPK w sensie programowym – program jest jeden, a wybór tylko pozornie sprzeczny: alterglobalizm czy ekosocjalizm. Udawana różnica, to gra zarzutami o sojusz z socjalistami, czyli imputowanie walki o stołki. Czy chodzi o to, że członkowie FPK są niereformowalnymi przeciwnikami demokracji? W zderzeniu z NPA członkowie FPK powinni ulec czarowi bezpośredniej (radykalnej) demokracji. Czy NPA nie skorzystałaby na froncie ludowym z FPK, tzn. czy nie przejęłaby jakiejś części jego członków? Kto nadawałby ton w tym froncie? Czy naprawdę FPK? To może FPK potrzebna jest tylko jako straszak, jako tło, na którym prozelici z NPA mają wyglądać bardziej wiarygodnie? Szczególnie już uwiarygodniają przywiązanie do demokracji.
Bez marksizmu, NPA może być co najwyżej partią populistyczną. FPK w sojuszu z socjalistami jawi się jako partia rozsądku. Rzecz w tym, że partie populistyczne, które dochodzą do władzy stają się również "rozsądne". I wyborcy o tym wiedzą. Populizm jako skrajnolewicowość gwarantuje długotrwały pat na scenie politycznej, po lewej stronie. Niszowość tylko pogłębi ten kurs na populizm. Dlatego błędem jest odcinanie się od FPK. Front ludowy zakłada przewagę sił umiarkowanych, a przecież chyba nie chcesz powiedzieć, że FPK byłaby dziś silniejsza politycznie od NPA i to ona nadawałaby ton ewentualnemu "frontowi". A jeśli rzeczywiście obecnie (kiedy elan vital NPA jest najsilniejszy) tak by miało być, to marne widoki NPA i niepotrzebnie NPA pręży muskuły, skoro nie potrafiłoby przejąć inicjatywy politycznej w ewentualnym froncie z FPK!
EB i WB

autor: BB, data nadania: 2009-02-10 22:52:26, suma postów tego autora: 4605

_Michal_


A tak swoją drogą - ty to masz pamięć!
Jak przeczytałem te przytoczone przez ciebie slogany, to jakbym film obejrzał. Toż to gotowy konspekt do książki!
A wydanie dziś książki kosztuje grosze. Kilkakrotnie drożej - dotarcie z nią do czytelnika.
A może byś napisał? Masz do tego ciekawy - pokoleniowy - ogląd.

A przywołany tu przeze mnie Gajdar pisał "Państwo i ewolucję" będąc pierwszym wicepremierem Rosji. I prowadzi w niej polemikę z Trockim, uznawszy, że jego to właśnie analiza degeneracji i zwyrodnienia ZSRR jest absolutnie słuszna, odrzuca też Gajdar zarazem koncepcję "klasy" biurokracji Dżilasa.
Tak więc to, co dla ABCD jest raz po raz przedmiotem żartów, dla kremlowskiej wierchuszki, od Jelcyna, przez Gajdara do Putina - jest analizą znaną i najpoważniejszą w świecie: dwaj przodkowie Jelcyna byli w Lewej Opozycji, Gajdar większość publikacji Leosia znalazł w ukrytej bibliotece ojca (Arkadego), a Putin zapoznał się z tym z obowiązku, za to gruntownie.

autor: krik, data nadania: 2009-02-10 23:33:39, suma postów tego autora: 1649

EB, WB

BB

Najkrócej:

- Słowo "ludowofrontowość" ramowane jest u mnie cudzysłowem. Wy pozbawiacie go tego cudzysłowu.

- Zakres znaczeniowy słowa "antykapitalizm" jest dziś inny, niż w czasach przywołanej tu II Międzynarodówki. Inne jest też jego funkcjonowanie.

- Jak napisałem, była to odpowiedź NPA na jedną konkretną propozycję wyborczą FPK. I tyle.

- W dalszych rozważaniach FPK traktowana jest jako jakiś twór abstrakcyjny, nie zaś taka, jaka jest: FPK umiera, odmawiając przyjmowania leków (znana wam przecież sprawa delegatów La Riposte). Czy zdoła przeżyć i w jakiej kondycji - nie wiem.

- Inne przedstawione tu wywody, refleksje, skojarzenia mają charakter równie abstrakcyjny i jest to dyskusja raczej z wyobrażeniami. Ostra, sama w sobie interesująca, lecz tak odległa od rzeczywistości, że NPA nie sposób w niej rozpoznać, FPK również.

- Czym będzie NPA nie sposób jeszcze przesądzać. Przywołane przeze mnie opinie prasowe to przecież nie podsumowanie działalności, bo tą NPA jeszcze się nie wykazała. Ale nad koncepcją takiej partii w LCR pracowano od dobrych kilku lat. Jak sądzę, budują ją ludzie nie głupsi od nas i z lepszym politycznym doświadczeniem.

autor: krik, data nadania: 2009-02-11 02:29:25, suma postów tego autora: 1649

EB, WB


A tak generalnie - cóż warte są przedstawiane tu spekulacje nt. NPA? Jeszcze tydzień temu, w dyskusji pod wywiadem z Malewskim przepowiadaliście "falstart" Nowej Partii Antykapitalistycznej, bo ponoć "okazało się przecież", że "z dziesięciu lub kilkudziesięciu tysięcy członków założycieli NPA pozostało zaledwie 5200 osób". Dalej było, że "zapowiadany przez Jana Malewskiego "przeskok" jakościowy to wytwór propagandy sukcesu". No i na koniec przepowiednia: "Teraz NPA rozszarpią media burżuazyjne i trockistowska konkurencja".

Oczywiście, wszystko to już po tygodniu okazało się bezpodstawne. Po takim błędzie wypada przynajmniej zachować ostrożność i powstrzymać się od kolejnych proroctw. Tym bardziej, że ważniejsze od tego, co ta czy inna partia deklaruje jest to, co robi. A na ocenę tego trzeba po prostu poczekać.


autor: krik, data nadania: 2009-02-11 09:31:22, suma postów tego autora: 1649

Michal

Sugerujesz, ze przez '89 prawica Polska nie miala nic wspolnego z Solidarnoscia (??!!) Ja wiem, ze wspolczesnie prawica polska wyciaga tylko pewne watki z Solidarnosci i zapewne ignoruje jej hasla ekonomiczne. Ale Ty robisz w tym momencie dokladnie to samo, podpinajac pod tak szeroki ruch spoleczny doktryny wyznawane przez margines marginesu tego ruchu a zapominajac o innych czesciach skladowych tego ruchu, jak katolicyzmie np. Bugaj kiedys napisal, ze Solidarnosc najpelniej odpowiedziala na pytanie Kolakowskiego jak byc liberalno socjalistycznym konserwatysta (czy jakos tak). Bo byla i konserwatywna (obyczajowo np.) i liberalna (w sensie politycznym) i socjalistyczna (w sensie gospodarczym). I tu sie akurat w pelni zgadzam.
Co do biurokracji - dotarlismy chyba do sedna. Ja sie w pelni zgadzam, ze biurokracja podejmowala bledne decyzje ekonomiczne, bo np. sie nie kierowala rachunkiem ekonomicznym. Tylko nie wiadomo czemu Ty oczekujesz, ze jak sie wymieni "zla biurokracje" na "dobra kontrole robotnicza" to juz wszysciutkie decyzje beda super. Niestety nie znam kraju o gospodarce nakazowo-rozdzielczej, ktory obywalby sie bez biurokracji. Jak znasz taki - daj znac. I tu jest pies pogrzebany. Usuwajac biurokracje masz mozliwosc albo utrzymania gospodarki nakazowo-rozdzielczej, ale wowczas musisz w miejsce biurokracji wpuscic inny podmiot podejmujacy decyzje, czyli stworzyc nowa biuokracja, albo tez zluzowac kontrole i dopuscic elementy rynku.

Krik: pewnie, ze nie zrozumialem, bo Trocki chyba pisze tajemnym szyfrem, ktory rozumiesz tylko Ty. Mozesz przetlumaczyc z trockistowskiego na polski?

autor: wojtas, data nadania: 2009-02-11 10:20:20, suma postów tego autora: 4863

trza zaczekać

teraz nie wiadomo jak to się rozwinie, można sobie strzelać, że git będzie, albo że klapa.
Nie będzie na pewno łatwo zaistnieć, ale próbować trzeba, bo co jest do stracenia?

autor: Bartek, data nadania: 2009-02-11 10:41:42, suma postów tego autora: 2550

kriku,

za "5200" odpowiada wyłącznie francuska Wikipedia, która w międzyczasie aktualizowała dane. Przeprosin możecie się domagać od jej autorów. Zawsze posługujemy się dostępnymi informacjami. Zresztą "5200" czy "9100" w temacie zapowiadanego przez Malewskiego "przeskoku" nie odgrywa istotnej roli. I tak bez wątpienia byli członkowie LCR i aktualni "czwórki" stanowią w NPA zorganizowaną większość. I To ta zorganizowana większość odpowiada za ludowofrontowy (czy jak wolisz "wszelki 'ludowofrontowy'") charakter NPA.

autor: BB, data nadania: 2009-02-11 10:51:06, suma postów tego autora: 4605

PRAWIE TO SAMO

Zarówno antykapitalizm, jak i ludowofrontowość znaczą dziś co innego niż dawniej. I o tym właśnie, kriku, piszemy. Określenie "antykapitalista" dziś oznacza, że jest się przeciw kapitalizmowi, a nawet za. Podobnie z "ludowofrontowością" - nie z FPK, ale z "ludowym frontem" wewnątrz. No właśnie, chodzi o to, że odpowiedź była na jedną, konkretną propozycję FPK. Czyli "ludowy front" nie, tzn. nie w tej chwili, nie do Europarlamentu, ale jeśli na dłużej i stabilnie, to tak. Czyli oportunizm z pozorami zasad. Jedynym twardym argumentem jest to, że koncepcje w LCR tworzą ludzie "nie głupsi od nas". Na pewno. I na pewno nie głupsi od nas działali pod przymusem historycznym sto lat temu. Dziś "przymus historyczny" można wziąć w cudzysłów, bo tak jak ludowy front czy antykapitalizm, tak i przymus historyczny się zdewaluował i oznacza partyjniactwo bez cudzysłowu. Nie głupota, ale polityczne zaślepienie. Prawie to samo? Prawie robi różnicę.

autor: BB, data nadania: 2009-02-11 11:12:39, suma postów tego autora: 4605

...

Nano, moja sugestia jest zdecydowanie odmienna. Ja właśnie dostrzegam kolosalne różnice pomiędzy jakością różnorakich rodzajów "pilnowania". Dlatego też nie jestem wyznawcą reprezentowanego przez Ciebie konserwatywnego ze swej natury determinizmu.

"A robotnikom chodzi o to, o co chodzi żebrakowi, którego obsiadły muchy: nie należy ich zganiać z żebraka, bo te, co siedzą, są już krwią najedzone, a te co przyjdą, będą chciały dopiero się najeść."

Wiem o tym doskonale, ale mnie akurat ten "muchobojny" oportunizm niezwykle drażni. To właśnie jest ów "brak świadomości klasowej".

Jeśli żebrak akceptuje, że się muchy na nim pasą, to zawsze będą to robić i do tego stopnia będą zuchwałe, do jakiego sobie na to pozwoli. Nie ma jakiejś z góry wyznaczonej liczby much przypadających na jednego żebraka, więc będzie ich najzwyczajniej przybywać.

Odnośnie tego "by robotnicy niewiele z tego ich działania zrozumieli (prostacy!)" sprawa jest prosta. Nic nie stoi na przeszkodzie, by zgłębili tę wiedzę tajemną i swoim poparciem, bądź jego brakiem wybrali co uważają za lepsze. Nie ma dziś usprawiedliwienia dla tych, którzy nie poczuwają się do tego obowiązku.

autor: Miś_Bucharin, data nadania: 2009-02-11 11:29:32, suma postów tego autora: 3566

Misiu,

Żebrak nie akceptuje, że się na nim pasą muchy, żebrak nie ma innego wyjścia.
Według mnie liczba much jest z góry ustalona; w każdej gospodarce musi być robotnik i musi być dyrektor.
Faktycznie w kapitalizmie much tych jest jakby więcej, ale dlatego, że łatwiej im skakać z jednego żebraka na innego żebraka.

Na przeszkodzie do zgłębienia "wiedzy tajemnej" przez robotnika stoi jego pozycja społeczna: sam fakt,że jest on robotnikiem. Po zgłębieniu tej "wiedzy tajemnej" robotnik przestanie być robotnikiem, będzie go parło do władzy tak jak np. piszącego tu BB. Będzie on uważał,że skoro tą "wiedzę tajemną" posiadł, jest przez los wybrany do rządzenia (jak nie przymierzając jakiś ksiądz do udzielania rozgrzeszenia, namaszczeń i innych guseł).

Tymczasem ja uważam, że świadomość w ludziach może rosnąć jedynie w tempie dla każdego oddzielnie odpowiednim. Władza powinna wynikać ze świadomości rządzonych - jak to napisał, o ile dobrze pamiętam, Pan Tarak- a nie z tego, że ktoś posiadł jakąś wiedzę. Świadomy robotnik będzie wiedział, do czego mu dyrektor potrzebny. Natomiast tak jak jest to tu powyżej prezentowane, robotnik wiedzieć niczego nie musi, nawet nie powinien, bo on jest -jak chłop- "od gnoju". Stąd ta "wiedza tajemna", serwowanie piłeczki paletką np. leninizmu, odbijanie jej np. jakimś trockizmem. Panowie sobie odbijają, ale i tak chodzi im tylko o przejęcie władzy. Potrzebne jest im do tego wsparcie "mas" ale nie mogą się przełamać, by przynajmniej te "masy" respektować.
Dlatego według mnie będą ci panowie sobie tak odbijać tą polityczną szmaciankę, a i tak nic z tego nie wyniknie. Ponieważ masy mają już świadomość, że przy najbliższej okazji zostaną ponownie oszukane, a ci odbijający szmaciankę panowie nie silą się nawet, by temu zaprzeczyć.

autor: nana, data nadania: 2009-02-11 15:14:56, suma postów tego autora: 4653

BEZ TARYFY ULGOWEJ

Między abstrakcją a politycznym myśleniem jest oczywiście zasadnicza różnica. Byłaby ona zapewne zrozumiała, gdybyśmy się zgadzali przynajmniej w teorii lub w ocenie ewolucji trockizmu czy posttrockizmu. Jak wykazała dyskusja z Piotrem Kendziorkiem (patrz: "Saltomortalizm czy saltowitalizm?") czy krikiem (nie tylko na temat posttrockizmu) należy włożyć to między bajki. O bieżących dyskusjach ze Zbigniewem M. Kowalewskim czy Florianem Nowickim nie warto nawet wspominać.
Tak się składa, że od czasu naszej inicjacji politycznej nie mogliśmy liczyć na taryfę ulgową. Nawet prof. Ludwik Hass stawiał przed nami poprzeczkę powyżej naszych aktualnych możliwości, raczkującym trockistom zaliczał tymczasem każdą nawet nieudaną próbę na znacznie niższej wysokości. Nawet te na dopingu. Pamiętasz, kriku?
W ten oto sposób przeszliśmy od abstrakcji do konkretów. Nie bardzo rozumiemy dlaczego mamy wobec "nie głupszych" i "z lepszym politycznym doświadczeniem" działaczy trockistowskich czy posttrockistowskich stosować taryfę ulgową, skoro oni nie tylko wobec nas postępowali zgoła inaczej. Zresztą okres inicjacji politycznej trockiści mają już dawno za sobą. Co więcej wg nobilitowanego przez "czwórkę" Dariusza Zalegi trockizm "odbębnił" już swoje. Każdy wie, że to właśnie oni, począwszy od swego protoplasty, wyróżniali się bezprzykładną wręcz bezkompromisowością wobec stalinizmu. Szkoda tylko, że określeniem tym nieudolni naśladowcy Trockiego szafowali na lewo i prawo bez żadnego umiaru. Nie rozpoznajecie tu siebie? Czy to są tylko nasze wyobrażenia o rzekomej awangardzie, która teraz roztopiła się bezkrytycznie w popłuczynach po ruchu No Global?
Ale oderwijmy się od wzajemnych animozji. Nieporównywalnie lepszym politycznym doświadczeniem poszczycić się może niemiecka socjaldemokracja za czasów II Międzynarodówki. Wszyscy wiemy jak to się skończyło. Nie warto powtarzać ich błędów.
Oczywiście trudno nam było nawet wyobrazić, by znana nam skądinąd mniejszościowa frakcja Lutte Ouvriere, odrzucająca alterglobalistyczne przesłanie, wpisała się bezkrytycznie w ekosocjalizm i "komunizm alterglobalistyczny" NPA. Tak się jednak stało. Rozumiemy nawet dlaczego. Pomysł na permanentną frakcję LO (partię w partii) był przecież z góry skazany na getto marginalizacji, w NPA można wypłynąć na szerokie wody.
Nie mniejszość LO, a większość LCR odpowiada jednak za linię NPA. I większość należy już teraz rozliczać. Mniejszość NPA ma jeszcze czas na zasadniczą krytykę i rozłam.

autor: BB, data nadania: 2009-02-12 10:12:47, suma postów tego autora: 4605

DO DIABŁA Z TYM!

O jedności mówią wszyscy, ale tak naprawdę to jest to sprawa bardzo trudna. Tak jest na arenie francuskiej, jak i polskiej (nie tylko na skrajnej lewicy). Sami w kraju widzimy, że "masy" członkowskie wciąż żądają jedności lewicy, ba, bez symptomów przywiązania do "swojej" organizacji, uprawiają nomadyzm, czyli wędrują z jednej grupki do drugiej w poszukiwaniu skuteczności działań. Tymczasem owe grupki nie skłonne są do jednolitego frontu robotniczego, już raczej garną się do "frontu ludowego".
Dlaczego? Nie od dziś wskazujemy na głównego winnego tej sytuacji – kalkomanię grupek posttrockistowskich mających swoje organizacje macierzyste za granicą.
We Francji mamy sytuację, w której dwie główne od lat organizacje posttrockistowskie – LCR i LO – nie są w stanie się połączyć, chociaż, jak opisuje to b. frakcja LO, są niczym dwie frakcje tej samej partii.
Organizacja zyskująca przewagę w danym momencie chce połknąć
konkurencję, a nie połączyć się na zasadach demokratycznych i partnerskich. Zresztą druga strona, mająca swoje własne za uszami, też nie kwapi się do takiego ruchu.
Robotnicy oczywiście są za wręcz organiczną jednością ruchu robotniczego. Każda nowa, większa partia może liczyć na dodatkową premię. To kusząca perspektywa. Z reprezentatywnymi i wypróbowanymi organizacjami klasy robotniczej, takimi jak SPD z czasów II Międzynarodówki, robotnicy utożsamiają się na dobre i na złe. Podobnie mają się sprawy ze związkami zawodowymi. Gra warta jest zawsze świeczki.
Populistyczny pomysł na Nową Partię Antykapitalistyczną omijający połączenie organizacji na gruncie rewolucyjnego marksizmu wpisuje się w ludowe potrzeby i w takież porzekadło: Panu Bogu świeczkę, a diabłom ogarek.

autor: EB, data nadania: 2009-02-12 11:28:35, suma postów tego autora: 856

BB


Nakłaniając do zejścia z poziomu abstrakcyjnych rozważań, chodziło mi o co innego - o urealnienie tego, co jest. Bo pomijające to wszelkie czysto teoretyczne ogólnikowe rozważania, oparte na różnie interpretowanych dawnych dziejach, wydają mi się dziś mało przydatne.

Weźmy przywoływaną tu w różnych wariantach FPK, w której może być już chyba tylko gorzej.

Zgodnie z metodą wyborów pośrednich od komórki po poszczególne szczeble regionalne, autorzy tekstu pisma wewnętrznej opozycji - "La Riposte" - uzyskali 10 grudnia 2008 r. na partyjnym kongresie 15% poparcia (bo oficjalnie głosuje się tam na "teksty", gdyż statut nadal nie zezwala na jawne frakcje - stąd nie można tego tekstu nazwać oficjalnie platformą).

Te 15% powinno zapewnić co najmniej 4 miejsca w "komitecie krajowym" (kiedyś - Centralnym) zwolennikom tej nieformalnej platformy, co w praktyce znaczyło by i tak tyle, co nic, bo ten komitet liczy prawie dwustu członków. Do tego prawdziwą władzę ma byłe "politbiuro" (komitet wykonawczy), który jest w 100% w rękach "odchodzącego" kierownictwa.

Druga nieformalna platforma opozycyjna - również lewicowa względem polityki obecnego kierownictwa FPK (nazwijmy ją w skrócie "stalinowsko-lewacko-robotniczo-trockizujaca") dostała 25% głosów, co uprawniało aż do... 12 miejsc w Komitecie Krajowym.

Wszystko wygląda tym bardziej skandaliczne, że część tych 60%, którzy głosowali na "tekst" obecnego kierownictwa, otwarcie stwierdziła, że oddaje nań głos pod warunkiem wprowadzenia licznych ewidentnie lewicowych korekt, co w ostatecznym tekście zostało po części uwzględnione, ale... bez konsekwencji jeśli chodzi o miejsca w organach kierowniczych.

Biurokracja partyjna oddała więc pozycje w "tekście", ale zatrzymała stanowiska. A ta bardziej umiarkowana opozycyjna lewica została jeszcze bardziej pomniejszona w "komitecie krajowym". Tak więc obecne kierownictwo FPK politycznie reprezentuje... zdecydowaną mniejszość członków partii (sic!).

Kierownictwo FPK najwyraźniej liczy na to, że skoro partię z podobnych powodów już opuściło ostatnio kilkadziesiąt tysięcy zwolenników lewicowej polityki, podobnie jak lewicowa większość z kilkuset tysięcy, którzy opuścili tę partię w ostatnich latach (ogólnie - działaczy zniechęconych linią kierownictwa), to i tym razem będzie podobnie, tj. w ten sposób pozbędą się kłopotu. Że zniechęcona większość opozycji wystąpi z partii, zostawiając ją w rękach mniejszości, która jednakże na dobre zawładnęła i kontroluje większość... aparatu.

Od lat biurokratycznie ufortyfikowane kierownictwo FPK dąży do przekształcenia jej w partię stricte wyborczą, a nie masową partię członkowską - do przekształcenia w partię miejskich kadr etatowych, a nie działaczy społecznych czy związkowych, w czym znajduje swój wyraz kretynizm parlamentarny, jak i postawa arystokracji robotniczej. Świadomie rozwiązano komórki zakładowe partii, a teraz biorą się za "scalanie" komórek osiedlowych w "duże" gminne, gdzie... nikt nikogo nie zna.

Chodzi o uformowanie partii "poręcznej" - przy mniejszej liczbie członków, kierownictwo FPK mogłoby łatwiej tworzyć potrzebne jej doraźne koalicje wyborcze, czy to z socjalistami, czy z Partią Lewicy, czy też czynić awanse części działaczy NPA, z nadzieją na ich "kupienie" za cenę paru świecidełek w postaci radnych, wice-merów, paru posłów europejskich czy krajowych. Typowa strategia biurokratów już nie twardo-stalinowskich, ale rozmiękczonych do końca post-stalinowskich szulerów.

W tej sytuacji lewicowi działacze w FPK mają dylemat: pozostać w partii i walczyć z aparatem, czy wystąpić, wszystko mu zostawiając? Wybór tym trudniejszy, że różne lewicowe frakcje FPK mają jednak znaczące wpływy w różnych organizacjach - ale jako niejawne frakcje właśnie FPK! - jak choćby w organizacjach młodzieżowych czy studenckich.

Jawny rozłam jest o tyle utrudniony, że lewicowa część francuskiego społeczeństwa nie jest świadoma niezliczonych kombinacji i intryg wewnętrznych w FPK, i liczy na sojusz komunistów, lewicy socjalistycznej, NPA i LO, a tylko mniejszość NPA opowiada się za sojuszem wyborczym NPA-FPK-Partia Lewicy (co podobno mogłoby dać 15-20% głosów, czyli może nawet więcej od PS), podczas gdy większość
NPA chce osobnej listy NPA w wyborach europejskich. I nie wiadomo, co wyborcy mniej zorientowani pomyślą - nie znają przecież zakulisowych metod kierownictwa FPK, nie rozumieją dlaczego nie może dojść do szerokiego frontu lewicy na lewo od PS. Chcą Besancenota razem z Melanchonem i "komunistów" (ale jakich? - szulerów z aparatu czy działaczy?).

A i rozłam w FPK byłby teraz trudny, bo kierownictwo robiło dotąd wszystko, żeby do tego nie doszło przed i podczas zjazdu, manewrując i obiecując nieomal wszystko, po czym nie dotrzymując obietnic. No a po zjeździe już nikt poza aktywistami FPK nie zrozumie o co chodzi.

Obecnie "prawica lewicy" w FPK chce "partii komunistów francuskich" z otwartym, oficjalnym prawem do frakcji, żeby kierownictwo nie mogło już mieszać jak dotychczas, a "lewica lewicy" chce przywrócenia centralizmu demokratycznego, żeby "odbudować" partię jednolitą, "proletariacką", jak drzewiej bywało.
W partyjnych dołach rozdrobnienie jest coraz większe, a kierownictwo jest zjednoczone wokół żłobu i stanowisk. I dlatego liczy, że weźmie wszystko i dokończy dzieła, ostatecznie grzebiąc partię działaczy na rzecz partii etatowców.

Czy NPA będzie rozwiązaniem tego węzła gordyjskiego - nikt dziś nie potrafi stwierdzić. I nie zmieni tego ani zjadliwe powtarzanie "skuś babo na dziada", ani świetlane prognozy. Niewiele też pomogą w tym ogólnoteoretyczne rozważania, sięgające czasów II Międzynarodówki.

Stąd też moja opinia - przy nikczemnym, przyznaję, wyczuciu tamtejszego politycznego gruntu - w tej sprawie jest najdalsza od hurraoptymizmu. Jest szansa - to fakt. Jest wola i polityczny potencjał, jest wstępna masowa aprobata dla inicjatywy NPA, w dużej mierze dzięki zdobytej przez Besancenota wiarygodności. Jednak projekt polityczny, który przyświeca inicjatywie powołania NPA, wykracza daleko poza kwestię pozyskania działaczy FPK i nie na tym się skupia. I słusznie.

Na polską rzeczywistość to doświadczenie nie może się jednak w żaden sposób przełożyć wprost. Z przyczyn historycznych, nie mamy na niekoncesjonowanej lewicy formacji, która mogłaby powiedzieć "jest taka partia!" i pociągnąć za sobą resztę. Choćby na sposób LCR.

autor: krik, data nadania: 2009-02-12 12:51:36, suma postów tego autora: 1649

BB (cd)


Byłbym jednak niesprawiedliwy, gdybym twierdził, że wydarzenie, jakim było samo przez się powstanie NPA, całkiem nie przełożyło się na nasze podwórko. Dowodem choćby i ta dyskusja, siłą rzeczy ograniczona do wymiany wstępnych opinii, obaw czy zastrzeżeń.

Tak więc może to być inspiracją, ale nie do jakiegoś "kalkowania", bo jak wspomniałem, nie ma ku temu podstaw, lecz do powstania projektu politycznego, wokół którego można by było się skupić, by potem zrobić krok kolejny.

Dziś, na swym blogu na nowalewica.pl, Piotr Ikonowicz stwierdził, że "Po to, by jednak jakiś zarys projektu politycznego i ustrojowego zaczął powstawać, musi powstać platforma debaty politycznej, a nie wzajemnych połajanek, jakie tak często można przeczytać na forach internetowych".

I z tym się zgadzam. Zaraz potem dodał on jednak: "Przełamanie wzajemnej nieufności wymaga jednak powyciągania wszystkich trupów z szafy".
No i tu mam wątpliwości - czy w obecnym stuleciu starczy nam na to czasu, jeśli ma to być przedmiotem plenarnej debaty.

Lepiej chyba skupić się na tym pierwszym, to drugie załatwiając w bocznaj nawie - w kręgu samych zainteresowanych.

autor: krik, data nadania: 2009-02-12 13:49:07, suma postów tego autora: 1649

TRUP POLITYCZNY W SZAFIE

No, nie, kriku, tego po Tobie nie spodziewaliśmy się. Twierdzisz, że nie ma podstaw do "kalkomanii", a jednocześnie opowiadasz się za nowym projektem politycznym Piotra Ikonowicza, uchylając się zarazem od publicznej dyskusji o "trupach w szafie". Naszym zdaniem te rzeczy da się jednak w waszym wypadku połączyć. To nie znaczy, że pogodzić.
Takim trupem politycznym w szafie jest przecież wasza skłonność do kalkomanii upersonifikowana właśnie przez politycznego trupa w szafie - Porozumienie Lewicy Antykapitalistycznej, zwane nie bez podstaw PLAnktonem.
W tym duchu mieści się również nieoficjalna, bo blogowa, propozycja Piotra Ikonowicza, która z jednej strony skierowana jest konkretnie do braci po kalkomanii, zwolenników "antykapitalistycznej partii pluralistycznej" typu NPA w łonie PPP i w środowisku "Książki i Prasy", z drugiej pokazuje ona już pewne "pluralistyczne" uwarunkowania Nowej Lewicy i jej Kancelarii Społecznej.
Warto pamiętać, że do zainicjowanego przez NL/NLR Porozumienia Lewicy Antykapitalistycznej mimo naszych nalegań nie zaproszono wówczas głównych późniejszych inicjatorów KPiORP (środowiska "Książki i Prasy" i Grupy Inicjatywnej Partii Robotniczej).
P.S.: Jak nas wówczas potraktowaliście nie musimy wam chyba przypominać.

autor: BB, data nadania: 2009-02-12 16:13:32, suma postów tego autora: 4605

Errata

Powinno być: środowiska "Książki i Prasy" i Grupy na rzecz Partii Robotniczej.

autor: BB, data nadania: 2009-02-12 18:55:37, suma postów tego autora: 4605

BB


Partię o wpływach masowych, nie ograniczających się do członków tejże partii - a przecież o tym chyba mowa - można zbudować znajdując odpowiedzi na zasadnicze pytania nurtujące szeroki ogół, nie zaś na takie, które zajmują jedynie członków partii, bądź nielicznych pozą nią. To właśnie chyba odróżnia partyjność od partyjniactwa, politykę od politykierstwa i pieniactwa.
Nikt z nas jeszcze nie wymyślił niczego, co w sprawie budowy partii byłoby nowe, odkrywcze. W tym sensie mówienie o "kalkowaniu" ma jakiś sens, tyle że też nic nowego nie wnosi.

autor: krik, data nadania: 2009-02-13 00:41:18, suma postów tego autora: 1649

Nana.

Nikt nie ma obowiązku pełnić funkcji żebraka. I do tego jest akurat potrzebna wiedza dająca narzędzia do analizy otaczającej rzeczywistości. Takie "upolitycznienie" klasy robotniczej jest akurat potrzebne. Na przeszkodzie stoi tu bardziej to, że najłatwiej i najwygodniej jest "zdobywać wiedzę" o losach państwa Lubiczów, odpowiedzialność cedując na kogoś innego, do którego zresztą też się nie ma - jak twierdzisz - zaufania, a nie to, że "masy mają już świadomość że przy najbliższej okazji zostaną ponownie oszukane". A dlatego nie to, bo oszukiwane są na bieżąco i robienie dobrej miny do złej gry tego nie zmieni.

nana:
"Według mnie liczba much jest z góry ustalona; w każdej gospodarce musi być robotnik i musi być dyrektor."

To jest właśnie ta przeciwstawna lewicowej, konserwatywna myśl, na którą zwracałem uwagę. Wyobrażenie o tym, że świat jest skonstruowany w formie piramidy i taki już jest niezmienny porządek rzeczy.

W każdym momencie historycznym głoszono takie tezy i zawsze historia je, nie bez bólów oczywiście, odrzucała.

Nie chodzi nawet o to, co jest możliwe dziś czy jutro. Wprowadzając sobie takie ograniczenia perspektyw rzeczywiście doprowadza się do stanu, w którym zmiany stają się niemożliwe.

Tymczasem walka z jakimkolwiek uciskiem nie jest jednorazową czynnością lecz procesem obejmującym całe życie. Życie _każdego_ człowieka. Powstrzymanie go prowadzi do zacofania, pogorszenia pozycji względem tych, którzy jego nie zaniechali.

autor: Miś_Bucharin, data nadania: 2009-02-13 07:30:37, suma postów tego autora: 3566

Umasowienie PLAnktonu

W kręgu "zasadniczych pytań nurtujących szeroki ogół", zwłaszcza w Polsce, nie znajduje się żaden projekt polityczny lewicy. Postulowane przez krika umasowienie nieistniejącej partii czy wpływów tejże partii należy odłożyć zatem na czas bliżej nieokreślony. Kłania się wasz trup polityczny w szafie, nie bez podstaw zwany PLAnktonem.

autor: BB, data nadania: 2009-02-13 08:27:02, suma postów tego autora: 4605

Prawie, Misiu, ale nie całkiem

gdyby taki BB chciał najpierw utrzymać się z pracy rąk, a potem, skoro taki zdolny, to sobie jeszcze porządzić, no to takie coś to ja bym zrozumiała. Ale on i jemu podobni CHCĄ RZĄDZIĆ, przygotowują się do tego w ten sposób, że uczą się na "błędach" poprzedników-ale tylko tego, by nie dać się odsunąć od koryta jak tamci. Jest to dla mnie stanowczo nie do przyjęcia.
Z tym uciskiem to jest przecież tak, że nigdy żaden dyktator nikogo nie uciska osobiście, bo ma - że tak powiem - za mały ten ucisk. Uciskają i prześladują ludzi włazidupcy, osoby tak płaskie, że wchodzą "na pokoje" nawet przez szparę pod drzwiami. Ale to właśnie dzięki nim taka władza może istnieć i co tu dużo mówić, władza ich świadomie utrzymuje.
Natomiast robotnik chromoląc dyktatorka usuwa z najbliższego swojego otoczenia włazidupstwo, szuka sobie kolegów również niszczących włazidupstwo, i wówczas robotnik żyje sobie, a dyktatorek sobie. To jest siła tzw. dołów, a nie pchanie się mówiąc dosadnie "chamów do koryta" by porządzić tak samo jak poprzednicy, ale za to ładniej to nazwać.
Wszelki rodzaj władzy jest manipulacją. Wszelkie prawo jest niesprawiedliwe; jednemu zakłada stryczek na szyję innego uniewinnia.
Od czasu, gdy zdecydowałam się pracować fizycznie (acz nie tylko) na własne utrzymanie widzę bardzo dokładnie, że ludzi do władzy pcha głównie lenistwo i opętanie. Gdyby do władzy pchała ich odpowiedzialność - i to świadoma odpowiedzialność - za innych ludzi, to by, znając realia, po taką władzę w ogóle nawet nie sięgali. Żeby w ogóle rządzić trzeba sobie zapewnić uprawnienia większe niż mają inni. Czyż nie? I to jest właśnie ten sęk, w którym jest pies pogrzebany. Można naturalnie powiedzieć, że ktoś w końcu musi rządzić. I na tym właśnie jedzie BB.

autor: nana, data nadania: 2009-02-13 08:55:15, suma postów tego autora: 4653

Mucha i inni

O coś Ci tam, nano, chodzi, ale chyba sama nie wiesz za bardzo o co. Najpierw, że lepsze stare muchy niż nowe; teraz, że do BB ustawiają się kolejki „włazidupców”. Biedne my, BB, bo nie nadążamy się od tej wazeliny porządnie obetrzeć.

autor: EB, data nadania: 2009-02-13 09:58:41, suma postów tego autora: 856

VOTUM SEPARATUM

Jakoś, kriku, nie bardzo jesteśmy zainteresowani poruszaniem niuansów mniej lub bardziej "trwałej" polityki "ludowofrontowej" NPA względem FPK, choć zapewne dla sceny francuskiej może ona mieć pewne znaczenie. Na razie NPA zdecydowała się na samodzielny start w wyborach do Europarlamentu, licząc na utożsamienie się "szerokiego ogółu" z ludowo-frontowo-pluralistyczną populistyczną skrajną lewicą zorganizowaną w NPA (sondaże dają NPA już 13 proc.!). Przyszłość pokaże w jakiej koalicji NPA wystartuje w wyborach samorządowych w 2010 r.
Abstrahując od kalkulacji wyborczych musimy przyznać, że znacznie istotniejszą sprawą jest aktywność formalnie nieistniejącej jeszcze partii w masowych wystąpieniach związków zawodowych 29 stycznia b.r.
Wiadomo już, że na wezwanie wszystkich francuskich związków zawodowych o udział w dniu protestu odpowiedziało ok. 2 mln pracowników, zaś zainicjowany przez NPA "ludowofrontowy" apel podpisało 10 partii sytuujących się na lewo od Partii Socjalistycznej. Politykę "ludowofrontową" odrzucił jedynie oskarżany przez LCR o sekciarstwo Związek Komunistów (trockistów), zwany potocznie Lutte Ouvriere (Robotnicza Walka), który notabene mimo votum separatum brał aktywny udział w akcji protestacyjnej francuskiego świata pracy.

Nasze VOTUM SEPARATUM nigdy nie sięgało aż tak daleko. Zainteresowani byliśmy nawet PROJEKTEM POLITYCZNYM lansowanego przez NL/NLR Porozumienia Lewicy Antykapitalistycznej. Zgłosiliśmy zresztą do niego formalny akces wraz z krytycznymi uwagi pod adresem projektu deklaracji programowej. Nie dopuszczono nas jednak do dyskusji programowej. Wreszcie decyzją Piotra Ikonowicza, przy aprobacie NL/NLR wyproszono nas z zawiązywanego wówczas Porozumienia, autorytatywnie uznając, że nasze votum separatum wobec oportunizmu i "lodowofrontowości" PLA może jedynie przeszkadzać.

autor: BB, data nadania: 2009-02-13 11:47:19, suma postów tego autora: 4605

EB

gdzie napisałam,że do BB ustawiają się kolejki włazidupców?
Ja bardzo dobrze wiem, o co mi chodzi. Ty także wiesz, ale udajesz, że nie.
Więc co? - zacznie się ośmieszanie w stylu jliberowym? Czepianie słówek? Nabzdycznie, ponieważ "prostaki" nie chcą, byś nimi rządził?
Sam widzisz, do "dołów" dotarliście. Ale te "doły" mają was gdzieś.

autor: nana, data nadania: 2009-02-13 13:37:27, suma postów tego autora: 4653

Nana.

"Z tym uciskiem to jest przecież tak, że nigdy żaden dyktator nikogo nie uciska osobiście, bo ma - że tak powiem - za mały ten ucisk. Uciskają i prześladują ludzi włazidupcy, osoby tak płaskie, że wchodzą "na pokoje" nawet przez szparę pod drzwiami. Ale to właśnie dzięki nim taka władza może istnieć i co tu dużo mówić, władza ich świadomie utrzymuje.
Natomiast robotnik chromoląc dyktatorka usuwa z najbliższego swojego otoczenia włazidupstwo, szuka sobie kolegów również niszczących włazidupstwo, i wówczas robotnik żyje sobie, a dyktatorek sobie. To jest siła tzw. dołów, a nie pchanie się mówiąc dosadnie "chamów do koryta" by porządzić tak samo jak poprzednicy, ale za to ładniej to nazwać.
Wszelki rodzaj władzy jest manipulacją. Wszelkie prawo jest niesprawiedliwe; jednemu zakłada stryczek na szyję innego uniewinnia."

Widzę nano, że doszliśmy do porozumienia.

Z tym, że ja uważam, co nas może różnić, iż jest możliwość by zarówno dyktatorka, jak i dyrektorka, sprowadzić do takiego poziomu, by zajmował się głównie administrowaniem, nie rządzeniem, ze względu na świadomość, że w każdej chwili ludzie mogą wypowiedzieć mu posłuszeństwo, jeśli spróbuje wkroczyć na teren gdzie nie powinny sięgać jego kompetencje.

Konkretna konfiguracja ustrojowa jest tutaj, moim zdaniem, mniej istotna, bo nigdy jeszcze nie zdarzyło się tak, by zrealizowano w pełni plany najlepszych nawet teoretyków. Znać je jednak trzeba i uważnie obserwować rozwój sytuacji. W zasadzie można zakładać jakich się nie akceptuje, wszakże ze świadomością, że zmiana nie musi okazać się korzystna.

Ja nie mam z tym problemu, bo nie mam żadnych aspiracji politycznych, jednak dla osób takowe posiadających sprawa jest problematyczna. Gdy zdecydują się na jakiś konkretny program, będzie to oznaczać, że popełnili błąd. Jeżeli nie, to spotkają się z zarzutem wykorzystywania populizmu w celu osiągnięcia władzy dla własnych korzyści.

----------------------

BB:
"Sami w kraju widzimy, że "masy" członkowskie wciąż żądają jedności lewicy, ba, bez symptomów przywiązania do "swojej" organizacji, uprawiają nomadyzm, czyli wędrują z jednej grupki do drugiej w poszukiwaniu skuteczności działań. Tymczasem owe grupki nie skłonne są do jednolitego frontu robotniczego, już raczej garną się do "frontu ludowego"."

I bardzo dobrze. Buda dla psa, czy pies dla budy? Niech "organizacja" wie, że raz pod wozem, raz na... stryczku. W końcu "masy" nie zniszczą niczego, czego same nie zbudowały :-))

autor: Miś_Bucharin, data nadania: 2009-02-13 13:43:43, suma postów tego autora: 3566

Misiu,

nie ma sporu. Nie wartościujemy negatywnie tego, że "masy" uprawiają nomadyzm. To po prostu fakt. Jesli dobrze się wczytasz, to zauważysz, że mamy więcej pretensji do organizacji niż do członków.

autor: EB, data nadania: 2009-02-13 14:47:49, suma postów tego autora: 856

Nano,

Na razie wiemy od Ciebie, że wykonujesz pracę fizyczną - karmisz swoje muchy. Wszyscy wiedzą, że my karmimy koty. Właściciele czasem upodobniają się do swoich podopiecznych. Czy my łasimy się do Ciebie? Raczej opędzamy jak od natrętnej muchy.

autor: BB, data nadania: 2009-02-13 14:43:49, suma postów tego autora: 4605

Misiu,

jeżeli zmiana nie korzystna, to po co zmieniać?

Wiesz, ja nawet nie wcinałabym się w temat, ale mieszkam w Polsce więc sprawa dotyczy także i mnie.


" Gdy zdecydują się na jakiś konkretny program, będzie to oznaczać, że popełnili błąd. Jeżeli nie, to spotkają się z zarzutem wykorzystywania populizmu w celu osiągnięcia władzy dla własnych korzyści" -no pewnie, ale dlatego właśnie chcę, żeby to było jawne. Powiedziane prostymi słowami. By cielę szło na rzeź wiedząc, czy będzie z niego cielęcina prima sort, czy przeznaczone jest z góry na karmę dla psów i kotów i wymieszane będzie z byle czym, po czym zamknięte w puszce.

autor: nana, data nadania: 2009-02-13 15:18:59, suma postów tego autora: 4653

MAMY PRZECHLAPANE

Trudno odpowiadać komuś, kto jest tak uraźliwy, jak Ty, nano. Ty sama możesz nam wmawiać rzeczy, których ani nie powiedzieliśmy, ani nie mieliśmy na myśli.
Natomiast my mamy się liczyć z Twoim ego, bo pozujesz na prostego, szarego człowieka. To się nazywa szantaż emocjonalny.
Niemniej, problem nadużywania władzy istnieje faktycznie. Jest to jednak problem polityczny, a nie wyłącznie psychologiczny. Nieufność wobec liderów
jest jak najbardziej wskazana. Najlepszym zabezpieczeniem jest jednak domaganie się możliwości krytyki i walka o własne przekonania. Tymczasem to nam się zarzuca, że nie chcemy zrozumieć, że należy "robić, nie
dyskutować!" Wysuwa się argument, że dyskusja jest obstrukcją, skoro demokratyczna większość uznała, że ufa liderowi w ciemno, bo jest fajnym gościem. Ba, Ty sama uważasz, że krytyka jest formą walki o władzę. My uważamy raczej, że jest formą walki o zwycięstwo danego poglądu, a co
za tym idzie - o przełożenie tego poglądu na dyrektywę walki całości organizacyjnej. Czy to wiąże się z kwestią liderowania? Zapewne.
Alternatywa polega na zaufaniu komuś, kto w danym momencie wygrał taką walkę o pozycję lidera i zawieszeniu dalszego kwestionowania owego przywództwa do czasu, kiedy lider nieuchronnie rozczaruje swoich fanów.
Wtedy można go opuścić w poczuciu frustracji i zawodu i twierdzić, że szary człowiek będzie zawsze wykorzystywany przez nieznośne muchy. Pogłębia się wiara w znaczenie pragmatycznej skuteczności, bo skoro już każdy lider
musi być oszustem żądnym władzy, to znajdźmy sobie chociaż takiego, który skutecznie przeprowadzi nas przez jakiś etap walki o władzę lub o wpływ na władzę.
Trudno polemizować z takim poglądem nie wypowiadając zdania, że problem jest fałszywie postawiony, a więc nie sposób znaleźć nań adekwatnego rozwiązania. Ale jeżeli powiemy to, to będziesz nas znowu oskarżała o gardzenie szarym człowiekiem. Mamy przechlapane tak czy owak.


autor: BB, data nadania: 2009-02-13 15:59:35, suma postów tego autora: 4605

BB, naprawdę nie przyszło Ci do głowy, że chciałam zwyczajnie się dowiedzieć

co zamierzacie (wy czyli kto?), bo mam prawo zwyczajnie tego nie wiedzieć. Przerzucaliście się (wy) takimi jak zwykle zdankami-szyframi, a ja miałam nadzieję,że w którymś momencie powiecie (wy) o co chodzi. Ale nic z tego. Mam poczekać aż objawi się lider i mu zaufać, by potem przekonać się, że to nie to. Nic z tego. Wy oczywiście żadnego ego nie posiadacie, jesteście skromni i nawet można rzec-nieśmiali. Opędzacie się- biedaki! A kto ma was wybierać? Wasze koty?

autor: nana, data nadania: 2009-02-13 17:24:18, suma postów tego autora: 4653

JAKA ORGANIZACJA

Jak już powiedzieliśmy nasza krytyka jest formą walki o zwycięstwo danego poglądu, a co zatem idzie - o przełożenie tego poglądu na dyrektywę walki. Nie pretendujemy do charyzmy przywódców. Dyskusja dotyczy wyłącznie politycznego projektu organizacji.

autor: BB, data nadania: 2009-02-13 18:16:15, suma postów tego autora: 4605

BB

no pięknie, ale co to za pogląd, tak po ludzku powiedziane? Kto miałby walczyć o ten pogląd, czy może ta walka to tak umownie?. Nie pretendujecie, ale kto? Czy ten projekt jest taki tajny, że robicie to na forum, ale za to szyfrem?
Ludzie chcą jak od zawsze pracy, chleba i mieszkania, bo u nas zimno i dach nad głową jest konieczny. Co robił Lenin i Trocki oraz pomniejsi to z grubsza wiadomo. Czy musicie wy mówić: zrobimy/nie zrobimy jak Trocki, a nie możecie powiedzieć: np. znacjonalizujemy?
Co prawda wolę rzeczywiście kopać grządki, ale lubię też wiedzieć, co się wokół dzieje.
Ponoć nawet najtrudniejsze można wytłumaczyć w paru słowach, gdy wie się, o czym się mówi.
A w ogóle to dzięki, że tracicie czas, by mnie choć tym "kagańcem" oświecić.

autor: nana, data nadania: 2009-02-13 20:16:09, suma postów tego autora: 4653

WARTO TO ROZWAŻYĆ

Jaki tu szyfr? Każdy walczy o swój pogląd. Czy my Ci każemy walczyć o nasze poglądy? Nie sprawiaj wrażenia, że oczekujesz od nas prawdy objawionej, bo nie jesteśmy prorokami ani pretendentami do tej roli. Podajemy tylko pewne kwestie pod rozwagę dyskutując o nowym projekcie politycznym (NPA), który podobno przygotowuje, jak się wyraził Jan Malewski "przeskok" organizacyjny (patrz dyskusja pod wywiadem z J. Malewskim na lewica.pl).
To prawda, że ze względu na zerwanie ciągłości organizacyjnej rewolucyjnego ruchu robotniczego dyskusja taka może być w pełni zrozumiała tylko w nielicznym kręgu "wtajemniczonych". Nie jest to jednak ani gra, ani zabawa w inteligencję. Nie o tajemnicę też chodzi, tylko o zrozumienie myśli politycznej i pozycji ideologicznych powiedzmy zgodnych ze znanym przesłaniem Trockiego: "Reakcyjne epoki, takie jak nasza, nie tylko dezintegrują i osłabiają klasę robotniczą, izolując jej
awangardę, lecz również obniżają ogólny poziom ideologiczny ruchu i odrzucają myślenie polityczne wstecz do etapów dawno już przebytych. W tych warunkach zadaniem awangardy jest ponad wszystko nie dać się porwać wstecznej fali - trzeba płynąć pod prąd. Jeśli niekorzystna relacja sił uniemożliwia
awangardzie utrzymanie zdobytych wcześniej pozycji politycznych, trzeba utrzymać się przynajmniej na
pozycjach ideologicznych, ponieważ jest w nich wyrażone drogo okupione doświadczenie przeszłości. Głupcom taka polityka wydaje się 'sekciarstwem'. W rzeczywistości tylko ona przygotowuje nowy gigantyczny skok naprzód wraz z falą nadchodzącego historycznego przypływu" (L. Trocki "Stalinizm a bolszewizm", 1937).

autor: BB, data nadania: 2009-02-13 22:14:58, suma postów tego autora: 4605

..

BB:
"nie ma sporu. Nie wartościujemy negatywnie tego, że "masy" uprawiają nomadyzm. To po prostu fakt. Jesli dobrze się wczytasz, to zauważysz, że mamy więcej pretensji do organizacji niż do członków."

Owszem, zauważyłem, to przecież nie była polemika.

Nana:
"jeżeli zmiana nie korzystna, to po co zmieniać?

Wiesz, ja nawet nie wcinałabym się w temat, ale mieszkam w Polsce więc sprawa dotyczy także i mnie."

Nie napisałem, że musi, lecz tylko tyle, że zawsze istnieje takie ryzyko. A dlaczego zmieniać? Bo taka jest natura ludzka, jak nie będziemy zmieniać "my", to zrobią to "oni" i nie mam tu na myśli działaczy, lecz zwolenników poglądów przeciwnych naszym.

Zaniechanie to też jest jakaś decyzja i tak samo podlega ocenie jak działanie.

autor: Miś_Bucharin, data nadania: 2009-02-14 17:00:00, suma postów tego autora: 3566

Trochę to późno, ale...



Na stronie NL - www.nowalewica.pl - jest artykuł Pierre Rousset, członka kierownictwa b. LCR, "Droga do Nowej Partii Antykapitalistycznej" polecany przez Piotra Ikonowicza.

Opisana jest droga do NPA i rozumowanie za tym stojące.


autor: krik, data nadania: 2009-02-15 10:37:49, suma postów tego autora: 1649

no, ja jeszcze później, dzięki krik

a jednak mądrzej jest "najpierw żyć, potem filozofować".
W ogóle wszystkie problemy biorą się z charakteru człowieka jako takiego: jeżeli ma z czegoś korzyść, no to popiera, nie ma korzyści, to jest przeciw. Cóż można takiego obiecać, by chcieli to wszyscy? Myślenie w szerszych kategoriach społecznych wywołuje nędza (albo żądza władzy) i gdy ta znika, pojawia się natychmiast bezduszny egoizm. Tak to jest w kółko od stuleci i każdy jest najpierw bliźnim samego siebie.
Partie można zakładać, ale jak zrobić, by człowiek sam z siebie zechciał mieć wyższy stopień świadomości? By rozumiał się jako część całości? By nie chciał bogacić się kosztem innych? Kapitalizm nie miał by szans, gdyby ludzie go nie wspierali. Żadna wojna nie miałaby miejsca, gdyby ludzie "na nią nie szli".
Te nowe partie mogą mieć szansę, gdy zaproponują ludziom to, co mają w programie, ale tylko w taki sposób, by ludzie NIE MOGLI TEGO ODRZUCIĆ. Bo ludzie tak sami z siebie będą mieć wątpliwości choćby z przekory.
Jeżeli ja posiadam jakieś ideały i gotowa jestem dla nich wiele poświęcić, a inni szmuglują się przez własne życiorysy, to przecież ja dostaję najwięcej po łapach, a tych życiowych szmuglerów to się hołubi.


Oczywiście, Misiu, że nie-działanie też jest działaniem, tak jak brak odpowiedzi jest również odpowiedzią.

autor: nana, data nadania: 2009-02-15 12:48:50, suma postów tego autora: 4653

Dodaj komentarz