Autorka nie jest w stanie wyjasnic w jaki niby sposob patriarchat skazuje kobiety na zaleznosc od mezczyzn?
Nie znam zadnych barier, ktore hamowalyby kobietom rozwoj kariery tylko dlatego, ze sa kobietami.
Za to na sprawe Anety K. mozna spojrzec z innej strony - kobiety maja dodatkowy atut, ktorym mezcyzni nie potrafia sie juz tak poslugiwac i dlatego sytuacja kobiet na rynku pracy moze byc nawet lepsza. Badz, co badz, gdyby Lyzwinski kierowal kwalifikacjami przy wyborze osoby na miejsce, ktore zajela Aneta K. byc moze przyjalby mezczyzne, albo zupelnie inna kobiete.
Nie czytaliście ? a więc streszczę pokrótce:
A więc Aneta K. zanim wstąpiła do Samoobrony była klasycznym goło dupcem tj. nie miała nic. Skąd to wiadomo? A no z archiwów miejskiego ośrodka pomocy społecznej gdzie Aneta K. zanim wstąpiła do Samoobrony złożyła wniosek o pomoc społeczną. Urban zamiesza kopię tego pisma w którym Aneta K. stwierdza że praktycznie po za dziećmi nie ma nic i żadnych szans na cokolwiek. Pod tym pismem zamieszczone było zdjęcie domu jaki buduje Aneta K a jeszcze niżej paragraf KK mówiący że dobra pochodzące z nierządu ulegają przepadkowi na rzecz skarbu państwa. A więc jeśli Aneta K. świadczyła usługi seksualne i czerpała z tego korzyści materialne to jej majątek powinien przejść na korzyść skarbu państwa. Powinno gdyby Aneta K. jako osoba molestowana seksualnie czytaj. pogrążająca Samoobronę i Lepera ; nie była świętą krową poprawno politycznego ikonostasu.
Na zakończenie dodam, że pani mecenas w szpanerskiej terenówce która reprezentowała Aneta K. była właścicielka kancelarii prawnej obsługującej regionalny dodatek gazety wyborczej. Powiedzmy sobie szczerze Aneta K. to nowa Jarucka.
Jarucka to ta K co uwaliła faksymilią Cimoszewicza.
Dochodzenie w sprawie "seks afery" w Samoobronie przybrało monstrualne formy. Łyżwiński już został ukarany. To drugi po Pęczaku polityk, który wygląda jakby wyszedł o kulach spod magla. Mniejsza o wyrok. Długo i tak nie pociągnie. Coś jest w tym polskim więziennictwie. Warto by zajęła się tym odpowiednia komisja sejmowa lub jakaś "niezależna instytucja". Rozpadła się już drużyna Leppera, ale nie daj Bóg może się odrodzić. Tymczasem sądowy epilog "seks afery" nie jest przesądzony. Gada trzeba jednak dobić, najlepiej wraz z zasłużoną i usłużną wobec wszystkich dyrektorką. Stąd postępowanie w sprawie nadużyć finansowych w Samoobronie. Murzyn zrobił swoje - murzyn może odejść.
może jestem patriarchalną świnią, ale zastanawiam się nad losem Anety K. Ze swej biedy postanowiła wybić się wstępując do partii politycznej, która była jej dostępna, bo kadrowo niespecjalnie obsadzona i szła do przodu, czyli do jakiegoś udziału we władzach.
Wedle wszystkich badań zajęcie polityka od wielu lat plasuje się na najniższym szczeblu szacunku społecznego. Mniejsza o to, czy słusznie, ale jest to zajęcie jeszcze mniej poważane niż uczestnictwo w mafii.
Czyli w statusowo Aneta K. w poszukiwaniu pieniędzy zstąpiła na samo dno. Co byłoby, gdyby Aneta K. wstąpiła do mafii? Czy wówczas autorka także walczyłaby z patriarchalnymi uprzedzeniami w mafii? Reformować mafię genderowo? Wielce ciekawe zajęcie, już madame Chutnik chciała genderowo kształtować kibolki.
A może trzeba przyznać, jak mawiali starożytni Rzymianie - chcącemu nie dzieje się krzywda? Że człowiek jest odpowiedzialny za swoje wybory. Wreszcie, że człowiek - zrywając ze swym środowiskiem w oczywisty sposób nie może w wypadku klęski epatować swoim poprzednim statusem. Nie chciała być samotną matką wychowującą dzieci z pensji sprzątaczki to niech teraz nie płacze, bo pełniła różnorodne funkcje polityczne i seksualnie nie jako sprzątaczka i nie jako reprezentantka sprzątaczek, ale jako pani dyrektor. Dokonała indywidualnego wyboru i zaliczyła indywidualny awans w strukturach społecznych (dyrektorka, radna). To, że awans był niemerytoryczny - alboż to wyjątek w tej fali przydupasów, pociotów, nałożnic dowolnej płci?
Aneta K. była gwiazdą sezonu i jednym z medialnie lepiej rozgrywanych gwoździ do trumny Samoobrony. To, że teraz nikt jej nie chce zatrudnić nie dziwi. Wzięła udział w festiwalu obłudy i nie zauważyła, że ta obłuda ją zatopi? Wyborcza jej nie zatrudni. Der Dziennik zatrudnił jako felietonistę Rokitę to Wyborcza nie zatrudni Krawczyk, nie uchodzi.
Medialne rewelacje z seksafery a ściślej zeznania A.K. bazowały na rozdęciu i manipulowaniu faktami lub bezczelnych kłamstwach (np. o ojcostwie), częściowo negatywnie zweryfikowanych w toku postępowania sadowego. Ponadto podtrzymuję wszystko, co pisałem na ten temat np. tutaj:
http://lewica.pl/f_test/index.php?fuse=messages.18567
Mam też poważne wątpliwości, czy nawet gdyby "praca w partii, biurach poselskich itd. ze seks" była prawdą 9a w tym wypadku prawdą NIE BYŁA), to mielibyśmy do czynienia z uciskiem KLASOWYM i takąż walką? Poseł chyba nie ma prawa własności do swojego biura, tak samo jak np. radny miejski do szkoły i znajdującego się w niej sprzętu. przedstawiciel organów państwa czy samorządu traci uprawnienia administracyjne względem podległego mu czasowo mienia publicznego i nie możne np. sprzedać ich czy zapisać w spadku, jako darowiznę itp. jakby to była jego prywatna własność.
Świetne pióro Katarzyny Szumlewicz, i ciekawy wątek tej historii, ale ja do dzisiaj zastanawiam się co dało impuls do ujawnienia przez nią całej sprawy, podejrzewając
impuls polityczny. Wygląda na to, że jedni wykorzystywali kobietę seksualnie, a inni politycznie. Ci drudzy mając w stosownym czasie pełne gęby współczucia i oburzenia na tych pierwszych, teraz wypięli się na nią gdy osiągnęli swój cel.
Samo życie.
Naturalnie mogło być i tak, że w pewnym momencie miała dosyć, była za słaba. Teraz nikt nie chce jej pomóc bo w tym systemie przegrani muszą odejść.
Samo życie, sam kapitalizm.
Czy tylko jednak ?
nie mam watpliwosci, ze wszedzie jakies nierownosci sa, o ktorych wspomina autorka czarnowidztwa i nalezy tepic takie zachowania bezwzglednie, kazdy jednak ma wybor, jakiego wyboru dokona, takie spadna nan konsekwencje. przypadek pani anety krawczyk jest groteskowy, zamiast pomoc, dziala bardziej na jej krzywde, bo jak pamietaja moze co niektorzy szczegoly tej sprawy, ot chocby taki, kiedy chocby pan lepper byl pomowiony o ojcostwo, musial przejsc drobiazgowe badania genetycznie na dowod jego winy, czy to nie bylo dla pana leppera uwlaczajace (niezaleznie od tego jaki to warchol), pomyslala choc przez chwile o dzieciach, czy wie, ze w innych krajach za taki cyrk ograniczonoby jej wladze rodzicielska ?, podczas gdy pare tyg. pozniej pani krawczyk wyznala, iz wiedziala doskonale od poczatku, ze pan leper nie jest ojcem jej dzieci. o co chodzilo pani krawczyk, wie ktos ?. Od wiekow rozne dziwadla licza na synekury, czy feministki zamierzaja usprawiedliwiac kobiety tylko dlatego, ze sa kobietami ?
żyjemy w klasowym społeczeństwie. Tu nikt plebsowi nie odpuszcza. Nie przypadkiem w jednym z toczących się sądowych postępowań wśród grona oskarżonych za nadużycia finansowe w Samoobronie RP znalazła się "wykazująca się" i pod tym względem i "znakomicie" spełniająca swoje obowiązki służbowe dyrektorka Aneta Krawczyk.
A.K. zgłosiła się do mediów wtedy, gdy nie dostała się do sejmiku wojewódzkiego w wyborach samorządowych (była druga na liście Samoobrony, jakiś człowiek z pierwszego miejsca wszedł). Dla mnie - komentarz jest tu zbędny.
Własnie chodzi o to , że wszyscy pietnuja wybór Anety K jako indywidualny świadomy i dlatego odmawia się jej prawa do robienia sprawy post factum. Jesli jednak spojrzy się na sprawe strukturalnie- jak proponuje autorka- to wtedy dopiero widoczny jest makrospołeczny, klasowy- a nie indywidualny- kontekst, ogląd sytuacji. Jednakże- zgadzam sie, że sprawa nie jest do konca przejrzysta w kontekscie rozjechania SO przez media i innych gardzacych "pospólstwem" z Samoobrony, jakby to tylko wsrod tych "chamów ze wsi" miały miejsce takie "zdarzenia". I tu rola Anety Krawczyk jest dla mnie niejasna- zatem i ambiwalentna, bo mozna było odnosic wrazenie ze ktoś nią manipuluje politycznie. Ale moze to nie tak i tylko wykorzystano jej "przypadek" politycznie
Postępowaniem wyjaśniającym w sprawie nadużyć finansowych w Samoobronie objęci są, jak informuje portal Wprost 24, m.in. Stanisław ŁYŻWIŃSKI i Aneta KRAWCZYK "Oboje prawdopodobnie mają usłyszeć zarzuty w związku ze śledztwem dotyczącym przywłaszczenia środków finansowych na szkodę Samoobrony".
Anetka pomagała liberalnej Gazecie Wyborczej niszczyć Samoobronę, jedyną partię na polskiej scenie politycznej, która kierowała się interesem klasy pracującej. Skoro znajduje się obecnie w niedostatku, Gazeta ta powinna się jej odwzajemnić. Anetka powinna więc głośno tego się domagać. A poza tym klasy społeczne są bezpłciowe. I tyle autorka powinna wiedzieć. A że są różnice, to oczywiste. Sama natura je narzuca. I kobiety też. Mają to w sobie, że chcą się podobać, że chcą kusić. Gdzie indziej są tej możliwości pozbawiane. Na ich szczęście w Polsce nie, choć pewnie wielu to się nie podoba.
najdalszy jestem od negowania prawa Anety K do - jak napisałaś, Ewo - "robienia sprawy post factum". Inaczej zresztą nie można, bo jak oskarżać kogoś o molestowanie i gwałt przed popełnieniem tych czynów?
Problem w tym, że - mając na uwadze uwarunkowania klasowe, płciowe, strukturalne i wszelkie inne - nie można chyba pozbawiać Anety K od odpowiedzialności za własne czyny. A jeśli jednak - w imię nie wiem jakiego postulatu - można, to jako kogo? Jako kobietę samotnie wychowującą dziecko, jako sprzątaczkę, jako działaczkę partyjną, jako dyrektorkę biura? Przyznanie jej takiego prawa oznaczałoby pozbawienie odpowiedzialności odpowiedniej kategorii osób. Odpowiedzialności, czyli bardzo istotnego prawa, fundamentu wielu praw. Tak więc "antydyskryminacyjna" batalia o Anetę Krawczyk zaowocowałaby postulatem pozbawienia istotnego prawa pewnej kategorii kobiet.
fakt ze jako dyretorka biura zgadzała sie na wykorzystywanie rzuca pewne "złe" światło bo sugeruje ze taka z niej była karierowiczka. Problem w tym o czym pisze Kasia- jaka miala alternatywe, gdyby nie ta opcja. Ludzie dla kawałka chleba wiele zrobia zwłaszcza kobieta z dziecmi. Poznałam jakis czas temu dziewczyne, która poszła zarabiac na ulice, bo matka była chora w domu 4 rodzenstwa i brakowało pieniedzy na leki i jedzenie. Wiedziała co robi, jednak nie zmienia to faktu ze była ofiara systemu po pierwsze po drugie zas tych ktorzy płaca za seks.
Steff: Do prawdy. Sugerowanie ze kobiety same sa sobie winne gwałtów i molestowania bo są ładne i lubia sie podobac to szczyt jakiegos neurotycznego szowinizmu
ale ten ogolony koleś, który na moim osiedlu chodzi w dresach (góra reebok, dół nike, łącznie z pantoflami), w karku ma tyle co ja w pasie, tatuaże piękne (z lewej strony tego, co od biedy można nazwać szyją napis głosi "zawsze w moim domu miłość") i rozprowadza narkotyki - też jest ofiarą systemu i uwarunkowań klasowych. I też, jako że jestem bez czułego serca mało mu współczuję i mało się nad nim roztkliwiam, podobnie jak nad Anetą Krawczyk
Niektórzy politycy na "seksaferze" stracili. Niektórzy troszkę zyskali. Aneta K. i jej dzieci straciły najwięcej. Kto zatem zarobił ? To proste - media. Głównie telewizyjne, choć nie tylko. Debaty, eksperci, znawcy tematu, pyskówki, słowne pojedynki, obrońcy czci, feministki, machos, badacze nasienia, posłowie, terapeuci, seksuolodzy - mało tego było przez szereg miesięcy w polskich mediach ? Duuużo, bardzo dużo. A "uprawiający zawód dziennikarza" tylko jątrzyli i podpuszczali, by leciały w eter i na wizję coraz ostrzejsze sądy, coraz bardziej kategoryczne opinie, coraz mocniejsze sformułowania. "Target" gromadził się przed odbiornikami i słyszał to, o co mediom najbardziej chodziło :
"..opłacało się, panie Piotrze, opłacało !". Prawda, Fąfel ?
szukam wyjaśnień i bardzo mocno staram się w żaden sposób jej nie osądzać. Ale...co robiła i z kim spała to jej prywatna sprawa. Wiem, co robiła moja Matka gdy nie mieliśmy co jeść: poszła pracować jako kucharka, na drugą zmianę, bo mogła nam chociaż przynosić codziennie zupę, która nie została sprzedana, a przepisy zabraniały żywienia nią klientów w następnym dniu. Naszej Matki praktycznie wówczas nie widywaliśmy: my z rana do szkoły, Ona na drugą zmianę, na 14h do 22h. Gdy przychodziła do domu to my już spaliśmy. Wyrośliśmy na ludzi, każdy ma wykształcenie, nigdy nie kradliśmy, byliśmy grzeczni. Mój starszy o 1,5 roku brat i ja, gdy chodziliśmy do przedszkola oddalonego o jakieś 2km, po wyjściu z domu łapaliśmy się za ręce i tak szliśmy jak Jaś i Małgosia aż do samego przedszkola (wówczas moja Matka była "urzędniczką")bo tak nam Mamusia kazała. Byliśmy powszechnie podziwiani przez okoliczne matki dzieci "niegrzecznych". Więc ja, mając takie doświadczenie życiowe staram się znaleźć coś, co mogłoby w moich oczach tą panią usprawiedliwić. Czy była słaba, czy żądna kariery, to mi właściwie jest obojętne. Żal mi dzieci, którymi się ona zasłania. Żal mi ich, bo będą płacić za błędy swojej matki. Za błędy mojej Matki my płaciliśmy głodem ale zyskaliśmy szacunek. Dzieci pani Krawczyk mają jednak przegrane z każdej strony. Żal mi ich. Bardzo żal. I dlatego żal mi ich matki. Życzę jej, by wszystko ułożyło się dla niej w miarę choćby pomyślnie. Według mnie zapłaciła już za wszystko nawet tym, którym nie była nic winna. Panowie, jak to mówią: dobry władca to surowy władca ale miłosierny władca. Surowością już się panowie wykazaliście. Czas na miłosierdzie.
nie ma sporu między nami, które zachowanie jest przez nas - powiedzmy panów - akceptowane - Twojej rodzicielki czy madame Krawczyk. jednak sprawa Anety K ma inny wymiar. W politycznym zamieszaniu stała się - zupełnie przypadkowo, wbrew swej istocie - idolką nie tylko liberalnych feministek ale liberałów w ogóle, bo była potrzebna do świętego dzieła zniszczenia Samoobrony. Podobnie zresztą, na moment idolką liberałów stała się Renata Beger, gdy zdemaskowała nocne knowania PiS-u.
Katarzyna Szumlewicz nie jest liberalną feministką, ale jest istotą wrażliwą i teraz idealnie odbiera to, że w sprawie Anety Krawczyk coś jest nie tak. Była bohaterką chwili, może nie epokowej, ale ważnej. Teraz na powrót jest nikim, strącona z wyżyn medialnej popularności do hadesu utarczek z pomocą społeczną.
I na to nie ma dobrej odpowiedzi. Są bowiem dwa społecznie akceptowane - to jest popularne - wyjścia z tej sytuacji.
Jeden to sukces, wyjście liberalne, zwycięstwo kasowe, napisanie jakiejś "true story", którą się dobrze sprzeda na rynku i w telewizji. Nie będę tego opisywał, odsyłam do "Manifestu Komunistycznego".
Drugie wyjście to oczywiście spektakularne nawrócenie. Taka medialna, zgodna z duchem epoki soft pokuta. Przykład dla kandydatów na grzeszników, równie dobry do rynkowego zdyskontowania.
Aneta Krawczyk nie wykonała pierwszego wariantu, nie zdobyła się na drugi. Jeszcze może. Szczęście jest tak blisko...
łeb całej sprawie można łatwo ukręcić: pan Lepper bierze dajmy na to kredyt lub poświadcza go pani Krawczyk, ta zakłada sklep dajmy na to z pietruszką i ma za co utrzymać dzieci spłacając jednocześnie panu Lepperowi kredyt. Ludzie będą wiedzieli, że było coś tam, jakieś zamieszanie, ale fakt przywrócenia wszystkiemu normalności zniweluje smrodek. Ponieważ nigdy nie jest tak, że winę ponosi WYŁĄCZNIE jedna strona w 100%, uważam takie rozwiązanie za korzystne dla obu stron.
Dla pana Leppera nie będzie istotne, czy pani Krawczyk przyjmie jego pomoc, bo istotna jest głównie wymowa takiego gestu. Politycznie mu to nie zaszkodzi. Jako człowiekowi też nie, bo ma już na chlebek i masełko do tego chlebka.
Natomiast dla pani Krawczyk to byłoby wyjście z trudnej sytuacji.
Nie jest ważne, jaki błąd człowiek popełnił,tylko co się z tego nauczył.
Traktowanie pani Krawczyk jak osoby zadżumionej jest nie na miejscu. Nie ona pierwsza i ostatnia trafiła między tryby medialnego młyna. I nie o nią głównie chodzi. Chodzi przede wszystkim o nową szansę dla jej dzieci.
oczywiście że nie chodzi tu o męski seksizm, tylko o stosunki zależności ekonomicznej. Równie dobrze Aneta K. zamiast oddawać się cieleśnie, mogła np. oddać swoją nerkę w zamian za pracę. To zupełnie nie jest sprawa z gatunku moralności! Proceder będzie istniał i to masowo, dopóki ludzie (niekoniecznie kobiety) będą ekonomicznie uzależnieni od dysponentów kapitału i władzy.
szkoda tego dresiarza ale nie o załowanie czy potepianie tu chodzi jak w przypadku "terrorystów" rowniez ale o konstatacje ze ludzie postepuja "niaładnie" bo system ich do tego prowokuje. W przypadku tych wszystkich zachowan ofiara nie ma pola manewru bo ma wybor taki- byc nikim albo byc "kims" za cene przekroczenia swej godnosci. Molestowanie przy tym ma inny niz nadwyzka psychologiczna jak w przypadku dresiarza wymiar. Tu wiodacym motywem jest strach. Jak zeznaja nasze starsze towarzyszki (to nie "wypominanie" ale stwierdzenie faktu) w PRLu to mogła kobieta nawtykac takiemu a jakby sie powtorzylo to zabrac manatki i pojsc do pracy gdzie indziej. Bo była polityka pełnego zatrudnienia. Ot i wszystko na ten temat.
miała swoje plusy, o których piszesz.
Ale to nie był jedyny wymiar istnienia. Była jeszcze kwestia indywidualnego awansu społecznego, kooptacji do struktur władzy, a taką strukturą formalnie była PZPR. Jak wiesz transmisja kulturowa lewicowości w tej strukturze była żadna, dlatego też masy - także ludowe, zakorzenione zupełnie inaczej traktowały(poza niektórymi krótkimi okresami "odnów") tę organizację jako obcą. Dlatego też udział w niej traktowano jako zaprzedanie się.
Seksualnie więc było lepiej, ale pole konfliktu było gdzieś indziej. Wobec prób molestowania można było odwołać się do Komitetu, ale to też był "paternalizm", choć niekoniecznie o płciowym wydźwięku. Na pewno nie było to upodmiotowienie.
stochastycznie system produkuje tylu łajdaków, ile trzeba. Ale to my wybieramy, czy łapiemy się na ten casting.
Wmawiając swoim tępym czytelnikom, że to co zarobi prostytutka podlega przepadkowi na rzecz Skarbu Państwa. 99% czytelników NIE nie będzie się interesowało tym, że KK penalizuje jedynie sutenerstwo i to własnie korzyści z niego płynące, podlegają przepadkowi, a nie z legalnej prostytucji. Czyli tłumacząc urbanoludkom łopatologicznie: przepadkowi podlega zysk alfonsa, a nie zarobek tufty.
Czytelnikom NIE wystarczy jakiś pieprzny obrazek, rozstrzelony druk i raz na jakiś czas fałszywy obraz polskiego prawa.
To nic innego jak "Nasz Dziennik" a rebours ...
i zarabiać na swoje i dzieci utrzymanie pracą. Ach, przepraszam, to takie nienowoczesne...
No nie wciskaj mi prosze ze gloryfikuje bezmyslnie PRL. To nie było upodmiotowienie, kobiet tez nie bo wszak w koncu "zabierały manatki". Ale miały wybór- o to mi chodzi i nie były w kleszczach. Bo mysle ze w pewnych sytuacjach to nie jest tak ze mamy rzeczywiscie wybór - załapać sie na ten casting obrzydliwosci czy nie. Oceniać jest łatwo zwłaszcza "takie" kobiety. Ale to nie jest perspektywa holistyczna czy systemowa. Skrajni liberałowie twierdza ze kazdy bezdomny zyje tak bo lubi, ze ci co grzebia po smietnikach robia to z własnego wyboru. Ocena (abstrahujac tu od Anety K) kobiet zarabiajacych poprzez seks wpisuje sie w to myslenie.
Zauważ, że swoją argumentacją odbierasz prawo do szacunku tym kobietom, które żyją z własnej pracy. A nie - ze sprzedaży usług seksualnych.
Bo skoro inaczej niż Aneta K. się nie da...
A jeśli się nawet da, to Aneta K. i tak jest bohaterem naszych czasów?
mamy wybór. Na przykład: czy być ekonomistą neoliberalnym, czy rzetelnym.
I tak samo - w innych sferach.
Jeśli będziemy uważać inaczej, co odpowiemy, jeśli Wałęsa za kilka lat zapyta:
- No, czego ode mnie chcecie? Miałem żyć z pensji robotnika? Albo i lidera związkowego? Musiałem kombinować!
.
Z tym, że przy "prostytucji" Wałęsy, Aneta K. to dziewica...
.
prawda przemawia przez Twe usta. Bez żartów to mówię.
nie mam i nie miałem zamiaru wciskać Ci czegokolwiek. ale wspomniałem szerzej o tamtych czasach, gdyż cały czas staram się ujmować rzeczywistość w perspektywie emancypacyjnej, o której inni tylko niekiedy wspominają. Stąd dłuższe wyjaśnienie, zwłaszcza, że jesteś sporo młodsza i idealizacja wynikająca z redukcji do jednego kontekstu przychodzić może łatwiej.
Jak jednak widać w komentarzach spór zarysował się między zwolennikami indywidualnej odpowiedzialności o za wybory a Tobą i Twoją interpretacją myśli autorki, wedle której odpowiedzialność Anety K jest żadna lub rozmyta czy unieważniona przez determinanty klasowe lub genderowe. Ta myśl idzie w kierunku takiego chrześcijańskiego modelu wszechogarniającej i wszechwybaczającej miłości typu caritas do wszystkich nas grzeszników-ofiar kapitalizmu i/lub patriarchatu. Mam jednak wrażenie, że to nie do końca o to chodzi, gdyż Kasia Szumlewicz chce w Anecie K widzieć jednak nie tylko ofiarę(jak Ty to robisz, schodząc mimowolnie z pola konfliktu) ale bojowniczkę! W ocenie pozostałych uczestników debaty Aneta K jest owszem, bojowniczką ale nie o prawa kobiet czy sprzątaczek samotnie wychowujących dzieci a jedynie o swoje indywidualne dobra materialne, przy tym bojowniczką dość ograniczoną, pojmującą niewiele z tego co się z nią i wokół niej dzieje, do czego służy i jaki ma to wpływ na nią samą i los jej dzieci. A to wszystko chyba podlega ocenie.
ABCD słusznie postawił problem poczucia godności tych, który mimo takich samych determinant nie poddają się. I dotyczy to nie tylko kobiet, ale także tych, którzy nie tylko nie poddali się, ale z kapitalizmem walczą i mogą z tego tytułu czuć zasłużoną satysfakcję. Nie pychę, poczucie wyższości, ale satysfakcję, że są po dobrej stronie mocy.
A wszystkim ofiarom kapitalizmu można współczuć, unikając jednak heroizacji Anety K lub nurka śmietnikowego.
Zgadzam sie, ja tez widze pewien dysonans w tej konkrenej postaci. Bowiem czyniła to jak piszesz nie dla kawałka chleba ale zdecydowanie wyzszych profitów. Ale jesli wziac pod uwage, ze jak pisze autorka- miała alternatywe pracy, w której zapłata była jałmużną to pole wyboru sie zakleszcza. Bo taka bieda też odbiera godnosć. Przy czy nie idzie o to , że ja to waloryzuje i odmawiam godnosci biednym pracujacycm, tylko o to , że tej godnosci odmawiaja im okolicznosci. Ja gdybym miała taki wybór miedzy dzuma a cholera wybrałabym bycie biedna. Ale nie czyniłabym z tego powodu do dumy. Bo podtrzymuje ze jesli przyjac strukturalna perspektywe autorki nie o indywidualne oceny tu chodzi tylko o problem na systemowym poziomie abstrakcji. Natomiast jesli miałabym również oceniać indywidualnie to nie mam zadnego dylematu jesli chodzi o dziewczyne o której pisałam, która poszła zarabiać na ulice. I tak jest w przypadku wiekszosci prostytutek obecnie -sa ofiarami.
zgadzam się, sprawa z prostytutkami jest jasna. Ale Aneta K przeszłą na drugą stronę. Tak jak kapo w obozach - byli ofiarami, nie zapisywali się do obozów na ochotnika, ale przeszli na drugą stronę i dlatego teraz nie mogą się powoływać na wspólnotę cierpienia.
Nie od każdego możemy wymagać, by - jak to mówił klasyk - "zachować dzielność 13-letniej dziwczynki przesłuchiwanej przez Gestapo". Jednych system upodli do cna, inni zachowają w nim odrobinę godności. A przecież nam wszystkim powinno chodzić o to, by nie stawiać człowieka pod ścianą i przez powiększające szkło badać, czy aby nie odchylił się o milimetr od moralnego wzorca, który sami mu wyznaczyliśmy...
i przeszla, to jej historia pozwala wyciagac pewne wnioski socjologiczne i o to mi idzie. Kobiety samotnie wychowujace dzieci zyja w biedzie. A jak sie chca nieco odbic nie mowiac juz o tym, ze dochapac, to okazuje sie ze ta "dziedzina" rzadza faceci wiec kobiete dopuszcza za pewna cene. (I kobieta idzie ta droga raz ze strachu przed wypadnieciem a z innym razem moze i po trupach- to tez wniosek socjologiczny, ze reguł gry jesli raz sie wdepnie trzeba przestrzegac.) W tym sensie ona jest ofiara, i tego pojecia uzywam obiektywnie- nie z miłosierdzia bozego. Tak eres, ale czto zdiełat skoro media tak wszystko urabiaja. Pytanie jakie stawiali dziennikarze byly takie- jakie sa cechy osobowe Anety K albo czy Lepper to swinia- które było tak skonstruowane ze stawało sie pytaniem retorycznym. A nikt nie zapytał o sprawy systemowe jak Kasia w tym artykule.
mętnym powoływaniem się na "system" można usprawiedliwić wszystko.
A prawda taka, że zarabianie w granicach średniej kreajowej nie znajduje się ponad poprzeczką możliwości większości matek.
Oczywiście, bez prostytucji.
mój "punkt" nie odnosił się samej prostytucji, jeśli do niej doszło, tylko zakłamanego "ujawniania", czyli po prostu wykorzystania A.K. przez merdia do brudnej nagonki na Samoobronę, czyli wojny koncernów medialnych z partią populistyczno-socjalną.
Wasza wymiana zdań nareszcie poruszyła we mnie jakieś inne struny i coś mi dała do myślenia... Dużo mi dała do myślenia.....
Dzięki Waszej dyskusji może na portalu ZACZNIE SIĘ DYSKUTOWAĆ o problemie?
Proszę o więcej (*_*)
.
Urban nigdy nie napisał, że zarobek prostytutki powinien ulegać przepadkowi. Cóż więc napisał Sumienie Narodu? Że Cud2 jest tępy?
jesli to nie ironicznie to vuala:-)