Ale odpowiedzą na pewno, bo większej utopii jak neoliberalny kapitalizm nie ma.
---
Ale to właśnie neo liberalna utopia a nie socjalistyczna utopia dała Nam tanie i ładne rzeczy a nie jak PRL kartki na cukier, mięso i pusty pułki o tygodniowych kolejkach pod domem meblowym Emila w Warszawie nawet nie wspomnę.
To on jest w Polsce ale nie jest aktywny zawsze jak są w Polsce wybory większość ludzi siedzi w domu więc jak partia lewicowa z prwadziwego zdarzenia ma wygrać jak elektorat lewicowy siedzi w domu?
Można mieć poważne obiekcje co do lansowanego w wywiadzie z Rafałem Chwaderukiem historycznego zwycięstwa socjaldemokracji w ruchu lewicowym ("Socjaldemokracja ma pewne ograniczenia doktrynalne, ale - czy mimo to, w warunkach gdy zwyciężyła w ruchu lewicowym – możliwe jest odrodzenie socjalistyczne?"). Marzyć każdy jednak może, nawet Jerzy Kraszewski i Rafał Chwaderuk. Można mieć różne obiekcje co do ruchu komunistycznego, ale warto pamiętać, że w II Rzeczypospolitej 30 proc. obywateli to wszakże zrewoltowane mniejszości narodowe. Uwzględniając to i nielegalność ruchu komunistycznego tego okresu należy uznać, że już wówczas ruch komunistyczny w Polsce wraz ze swymi przyległościami był wielokrotnie silniejszy i co nie mniej ważne dynamiczniejszy od budującej kapitalizm państwowotwórczej Polskiej Partii Socjalistycznej. I to na wszystkich płaszczyznach. Również tej parlamentarnej - zdaniem Marszałka Sejmu Macieja Rataja Sejmem wówczas niepodzielnie rządzili: Sylwester Wojewódzki, Bronisław Taraszkiewicz i Jerzy Czeszejko-Sochacki (patrz wspomnienia Macieja Rataja). I komu tu wierzyć? Suchym danym statystycznym? Przy stutysięcznej Białoruskiej Włościańsko-Robotniczej "Hromadzie", Niezależnej Partii Chłopskiej, Sel-Rob - Lewicy i Sel-Rob - "Jedność", przy wpływach ruchu komunistycznego wśród robotników żydowskich, w PPS-Lewicy, wpływach ruchu komunistycznego w ruchu związkowym, nie tylko w tzw. Czerwonych związkach zawodowych i we wszystkich legalnych i nielegalnych przybudówkach KPP "defensywa" musiała się dwoić i troić, delegalizując i rozwiązując na spółkę z kierownictwem PPS kolejne skomunizowane organizacje.
W takim historycznym kontekście państwowotwórcza PPS jest już tylko lustrzanym odpryskiem "zaplutego karła reakcji".
neoliberalne doktrynerstwo dało nam największe rozwarstwienie społeczne w Europie,marazm oraz całkowicie dyspozycyjne wobec systemu media,rok 1984 w wersji medialno-gospodarczo-politycznej
Po rozstaniu z marksizmem, czego "symbolicznym ukoronowaniem stał się nadzwyczajny zjazd SPD w Bad Godesbergu w listopadzie 1959 r., kiedy to ostatecznie wyeliminowano z programu marksizm". Pogłębił się nie tylko kryzys, ale i "zamieszanie ideologiczne", które w następnych latach "zwiększyło się pod wpływem rewolucji neokonserwatywnej lat 70."
Nawet jeżeli przyjąć za Rafałem Chwaderukiem, że Karol Marks się mylił, skoro "rozwój w 20. wieku poszedł innymi drogami, niż on przewidywał". To jednak "nadszedł wiek 21, kapitalizm zglobalizował się, świat urynkowił się zgodnie z marksistowskimi prognozami".
Chwedoruk jest jedną z nielicznych osób na lewicy, która potrafi postawić trafną diagnozę.Bardzo dobry tekst.
Ludu Polan powstań z kolan!
Bardzo słuszne spostrzeżenia o Polskiej Partii "Socjalistycznej". Wielu lansuje PPS na niepokalaną dziewicę polskiej lewicy, a było to w istocie takie przedwojenne SLD. Należy się z całą mocą temu bałwochwalczemu kultowi przeciwstawić. O ile narodowowyzwoleńczy charakter tego ugrupowania nie podlega kwestii, o tyle przymiotnik "socjalistyczna" w nazwie jest baaardzo na wyrost. Polecam ten tekst: http://www.trybuna-robotnicza.pl/content/view/3404/136/
Kiedyś słyszałem, że po wojnie wielu członków PPS-u zasilało szeregi WiN-u. Ktoś może coś wie na ten temat?
Wybacz, fancomie, ale tekst podany przez Ciebie nie otwiera się, może masz jakiś inny namiar.
Sprawa jest jednak bardziej skomplikowana. Tradycja jest wielka, ale i problem nie mały. W wyniku represji stalinowskich, II wojny światowej, holokaustu, zmiany granic i transformacji kapitalistycznej, czy normalnych zmian pokoleniowych, nie zostało zbyt wielu, którzy znają i rozumieją tradycję. Są wszakże tacy, którzy ją najzwyczajniej w świecie chcą jedynie zagospodarować, nie rozumiejąc zanadto. Do nich należą właśnie polscy trockiści i posttrockiści, którzy swą rozumiejącą edukację polityczną zakończyli na wczesnych latach władzy radzieckiej, akceptując tylko okres do śmierci Lenina. Później dla nich jest już tylko świetlana tradycja Lewicowej Opozycji Trockiego i wielka magma stalinowska. W Polsce nurt trockistowski akceptuje co najwyżej tradycję Komunistycznej Partii Robotniczej Polski, czyli tradycję komunistyczną do 1923 r. Wraz ze zmianą nazwy na Komunistyczną Partię Polski zaczyna się okres bolszewizacji, czyli w gruncie rzeczy stalinizacji KPP oraz sekciarska historia polskiego trockizmu, opisana skądinąd dobrze pod względem faktograficznym przez Ludwika Hassa w artykule "Trockizm w Polsce (do 1945 r.)" w zbiorze: "Oblicza Lewicy. Losy idei i ludzi", Warszawa 1992.
Podana przez Ciebie "Trybuna Robotnicza", w istocie pluralistyczna trybuna IV Międzynarodówki, próbuje zaanektować na grunt trockistowski nawet strajki głodowe więźniów Workuty 1936 roku (patrz: Piotr Bojko "Strajk w gułagu"), choć wiadomo nie od dziś, że w 1936 r. nie było już w ZSRR zorganizowanych trockistów. Na miejsce Lewicowej Opozycji Trockiego przyszła bowiem Zjednoczona Opozycja, a i ona przestała istnieć. W 1936 r. w obozach stalinowskich strajkowała tzw. stara gwardia bolszewicka, która do 1938 r. została fizycznie zlikwidowana. Represje fizyczne, łącznie z mordami politycznymi, trwały w ZSRR od końca lat 20. Jak wiadomo z historii IV Międzynarodówki Trocki dał się wszak oszukać Stalinowi, zapisując do swej Międzynarodówki jego krajowych agentów. W ZSRR w tych latach był powszechny terror i żadnej zorganizowanej opozycji politycznej już nie było, zwłaszcza trockistowskiej, choć poszczególni trockiści mogli jeszcze przeżyć, gdy przejściowo poparli Stalina (casus Kristiana Rakowskiego). Miano trockistów przylgnęło do starej gwardii bolszewickiej na zasadzie użytecznego epitetu.
Gdyby ten człowieczek wygłosił takie farmazony w Skandynawii , Francji, lub Niemczech, to lewica wyśmiała by go pełnym głosem.
Gdy głosi on te liberalne pierdoły w Polsce, to polskie lewusy mówią o nim tow. lewicowiec.
I tak właśnie wygląda ideowe DNO!
W pewnym sensie Chwedoruk pod względem oceny KPRP/KPP niewiele się różni od tych osób co głoszą swoje przywiązanie do tej wczesnej tradycji lewicy komunistycznej, rewolucyjnej na gruncie polskim.
I tak na jedno i to samo zawsze wychodzi czyli właściwie nic niespotykanego.
Chwedoruk jedynie po macoszemu, byleby coś niegroźnego dla siebie powiada że KPP tkwiła w izolacji, kompletnie nie rozwijając samego wątku.
Należy dopowiedzieć że osoby współcześnie mieniące się spadkobiercami tradycji rewolucyjnej lewicy, wystrzegają się jak ognia, używania przymiotników - komunistyczna, komunistyczny gdyż najpewniej boją się że sprowadzi to na nich problemy i poza tym przekonani są że w kwestii doboru wzorców historycznych należy polegać na tym co w tej sprawie ma dopowiedzenia opinia socjaldemokratyczna.
To jak traktowana jest historia nawet wczesnej fazy działalności komunistów polskich już w "wolnej Polsce" po 1918 roku, dobitnie pokazał fakt że nikt nie zdecydował się na zorganizowanie z ugrupowań tzw. prawdziwej lewicy choć małego panelu dyskusyjnego z okazji 90-lecia powstania KPRP/KPP.
Wydawałoby się że chociaż rodziny osób związanych z SDKPiL, PPS-Lewicą, KPRP i KPP, mogłyby upamiętnić walkę swoich przodków lecz co przykre większość postanowiła się wyrzec swoich korzeni i koniunkturalnie przystąpiła do biernej tudzież czynnej budowy kapitalizmu po 1989 roku na rożnych polach co bardzo było w smak prawicy.
Nieliczni ci co się nie wyrzekli nie są słuchani albo przyjmują nieustannie na siebie winę jaką rzekomo udowadnia im tzw. prawdziwa lewica czy stary tzw. beton z późnych lat PZPR przystając na preferowane przez te środowiska nic niewnoszące kierunki działań, z obawy przed konsekwencjami jakie grożą za przyznanie że pewne bliskie osoby miały rację walcząc w II w interesie robotników, nierzadko stając się ofiarami antyrobotniczych represji.
Wracając do omawianego wywodu dr Chwedoruka, uznałbym że z niby łatwością, przychodzi mu pouczanie tzw. mainstreamowej lewicy ale tylko dlatego że nie naraża się budować takich nijakich konstrukcji w oparciu o wygodne, łatwe do przełknięcia formułki jakie toleruje prawica, prawicowi publicyści a nawet szerokie grono tzw. lewicy na lewo od SLD.
Również w najnowszych opracowaniach szkółki trockistowskiej rok 1923 stanowi jednoznaczną cenzurę nawet w tak niepodzielnej kwestii, jak represje w II RP. Co widać chociażby w opracowaniu Floriana Nowickiego i Wojciecha Orowieckiego ("Czarna księga II RP. Represje antypracownicze i antychłopskie w Polsce międzywojennej", cz. 1., ostatni numer "Trybuny Robotniczej"), której podstawą stały się dość powierzchowne rocznicowe opracowania historyków PRL-owskiego chowu z okazji 100-lecia ruchu robotniczego na ziemiach polskich, jak "100 lat polskiego ruchu robotniczego" pod red. Z. Szczygielskiego, KiW, Warszawa 1978.
.
Możemy oczywiście naszym domorosłym trockistom z GPR/PPP pozwolić kontynuować historię represji w II RP. Pamiętajmy jednak, że nic ich jak na razie nie skłoniło do zmiany zdania nawet w kwestiach tak oczywistych, jak ostatnie strajki antyemigracyjne pracowników budownictwa w Wielkiej Brytanii (patrz blog GPR na lewicy.pl). Napotkawszy celną krytykę po prostu nabrali wody w usta. Więcej, wersja propagandowo-partyjniacka GPR/CWI upowszechniana jest nadal, tym razem na łamach "Trybuny Robotniczej" (Wojciech Orowiecki, "Strajk przeciwko kapitalistom, nie emigrantom").
Ta formacja, która zbiegiem okoliczności wraz z recydywą kapitalizmu uzyskała chwilową przewagę w Polsce na tzw. radykalnej lewicy zwyczajnie dziś uchyla się od dyskusji. Tymczasem dyskusja na lewicy, nie tylko tej rewolucyjnej i komunistycznej - gdyby miało się coś poprawić - jest nieunikniona. Uniki świadczą jedynie o kiepskiej kondycji ruchu trockistowskiego i posttrockistowskiego, który nie wytrzymuje nacisku otaczającej go rzeczywistości, ulegając na każdym kroku postmodernistycznym wpływom radykalizującego się drobnomieszczaństwa, tzw. nowych klas średnich i nowych ruchów społecznych. Tymczasem na gruncie rewolucyjnego marksizmu formacja, pławiąc się wraz z Michelem Lowy i Zbigniewem M. Kowalewskim w zachwytach nad tzw. "krzyżowym zapyleniem marksizmu" (patrz: "Ekosocjalizm" - wywiad z guru Zbigniewa M. Kowalewskiego - Michelem Lowy na portalu internetowym Nowej Lewicy) zanika.
Przecież to wywiad a nie pogłębiona analiza działalności KPP!
"Najpierw, w latach 50., jeszcze przed XX Zjazdem KPZR, który stanowi niewątpliwie ważną cezurę w dziejach ruchu, w Europie Zachodniej następował spadek popularności lewicy i jej poparcia"
Akurat odwrotnie.
"SLD – jeśli wierzyć sondażom – ma obecnie poparcie na poziomie wyników wyborczych PPS w II Rzeczpospolitej"
Porównywć SLD, która nie ma żadnych "przyjaznych" sobie organizacji z PPS, która tworzyła mnóstwo takich okołopepeesowskich organizacji.
"Wynikiem poparcia inteligencji dla SLD miało być zapewne utworzenie szerokiej formacji z udziałem środowiska dawnej lewicy KOR. Gdyby to udało się w latach 90. byłby to projekt oryginalny, niemal rewolucyjny, choć oczywiście spychający lewicę w stronę centrum"
To byłby dobry krok dla SLD gdyby przesunął się z prawicy do centrum.
"Baza lewicy, zwłaszcza baza społeczna SLD oparta jest ciągle na czynniku historycznym. Stanowi ją, wcale niemała część społeczeństwa, mająca pozytywny stosunek do Polski Ludowej(...)Innego elektoratu lewica długo mieć nie będzie"
BZDURA, może na SLD będzie głosować 5% byłych ormowców, ale na normalna lewicę, która z SLD nie będzie miała nic wspólnego zagłosują po prostu "zwykli ludzie".
Jak nie masz argumentów, bezimienny kocie, to powstrzymaj się przynajmniej od pomówień. Nie każdy musi darzyć nabożnym szacunkiem dr Bogdana Chwaderuka. Znaliśmy go jeszcze za czasów PPS-Rewolucji Demokratycznej, której był szarym członkiem. Nawet korzystał kiedyś z naszych materiałów do swojej pracy magisterskiej. Teraz za diagnozy bierze odpowiednie pieniądze. Jako zawodowcy pozostaliśmy na etapie pracy społecznej. Czy to jest twoim zdaniem nienormalne i naganne? A może chodzi ci jednak o różnice polityczne? No to mówmy o nich.
No to niechaj będzie kot Filemon :-)Co za różnica Panie bezimienny BB? Mało mnie obchodzi czy Chwedoruk korzystał z Waszych opracowań przy pisaniu pracy magisterskiej czy nie. Czy to ma być jakiś zarzut pod jego adresem?
Ja bardzo cenię ludzi idei, takich jak szanowny kolega ale jako człowiek mający serce po lewej stronie za cholerę już się nie mogę połapać w tych wszystkich frakcjach, partiach, kanapach, osobistych animozjach na tzw. radykalnej lewicy. Kto z kim i dlaczego a kto nie bo tamten jest be.Anarchiści to, trockiści tamto, narodowi komuniści jeszcze coś innego by tylko odróżnić się od internacjonalistów. Socjaldemokraci są be a socjaliści cacy ale tylko ci z PPS. Ale co to? PPSów jest też kilka a każdy ma 10 członków. Za to każdy ma wodza!
Ludzie kochani, jeżeli ja już nic nie czaję z tego co robicie, chociaż czytam to co na portalach lewicowych jest zamieszczane to jak pojąć mają to wyborcy?????
Bo chyba na poważnie nie myślicie robić rewolucji?
Bo i jak w siedmiu?
Na co liczycie?
Na klasę robotniczą? Klasa robotnicza słucha księdza proboszcza! On jest dla niej autorytetem a nie wy! On mówi prosto a wy walicie cytaty z klasyków, których sami nie rozumiecie!
W Polsce władzę można zdobyć ,póki co jedynie na drodze wyborów. I nie z poparciem 0,03 %.
Tak więc Chwedoruk ma całkowita rację, że w Polsce istnieje jeden , jedyny liczący się elektorat skłonny zagłosować na coś co chociaż w nazwie ma lewica. To jest elektorat składający się z tych , którzy nie mają większych pretensji do Polski Ludowej!!!
Kiedy on wymrze z lewicy w Polsce nie zostanie NIC!!!
Jest jeszcze czas by jakaś sensowna grupa ideowej lewicy zagospodarowała tych ludzi i na ich poparciu oparła budowę nowej jakościowo partii czy ruchu socjalistycznego.
Ja bym sobie tego życzył, bo zbrzydło mi głosować na tych bezideowych popaprańców SLD!!!
Ale wy swoją niechęcią a wręcz wstrętem do wszystkiego co z poprzedniego ustroju nie dajecie mi szansy a więc i ja wam nie dam.
Zaprawdę powiadam Wam moi milusińscy lekceważenie twardego 10% elektoratu i nazywanie go aparatczykami ubekami i ormowcami zaprowadzi Was na manowce. Ludzie, na których próbujecie oprzeć swoje formacje, dziś będą Wam wdzięczni a jutro zakablują Was na policję albo do IPN u że macie koszulkę z sierpem i młotem albo beret a 'la Che i szerzycie zbrodniczy komunizm.
No to tyle.
Ludu Polan powstań z kolan!
Ze względu na mylące podobieństwo nazw podpisów jakimi się posługują dwaj użytkownicy tego forum pragnę wyjaśnić iż nic mnie nie łączy z osobą bezimiennego kota.
BTW
Odnosząc się do wniesionej uwagi przez kota, skomentuje ją następująco.
Otóż nie widzę niczego niewłaściwego w komentowaniu bardzo ogólnikowego założenia padającego z ust osoby jakby nie było z racji posługiwania się pewnym stopniem naukowym, predysponowanej do wyjaśniania pewnych kwestii może w nie tyle głębszy (bo tegoż rzeczywiście wywiad nie musi wymagać) co bardziej precyzyjny sposób.
Uważam że również warto poruszyć jeszcze jedną rzecz często podnoszoną przez osoby związane niegdyś z PPS-RD czy potem PPS-em, jaką jest z ich strony wytykanie chociażby elitom PZPR braku ideowości a jednoczesne szumnie określanie tych samych ludzi jako "byłych komunistów" czy "postkomunistów", wydawałoby się że wręcz przed 1989 rokiem, tak trwale ukąszonych marksizmem i głęboko przekonanych co do zasadności celu jakim miał być komunizm.
Ta niespójność, miałkość w zawartości przedstawianych werbalnie lub drogą pisemną, oglądów istoty sprawy odbijała się i nadal odbija czkawką na kształcie jaki już przyjmowała tzw. lewica na lewo od instytucjonalnej socjaldemokracji.
Filemonie, to ty jesteś kotem ABCD, a może synem Brunchildy? Mniejsza oto, nie jesteś naszym kotem, a mamy pokaźne stadko. Jesteś z tych co nie dokarmiamy. Zresztą, jak widać, potrzebujesz innej strawy. Mogą być dania PRL-u. Nie mamy nic takiego na podorędziu. Polecamy wszak Ruch Odrodzenia Gospodarczego im. Edwarda Gierka. Prof. Adam Bożyk takie potrzeby zaspokaja od ręki.
Przed II wojną światową też nie brakowało różnych grup i partii politycznych na lewicy. Były jednak dwie, które mogły liczyć na względnie masowe poparcie. Pierwsza to PPS, druga to KPP. Rafał Chwaderuk troszczy się o odbudowę pierwszej opcji politycznej, tej reformistycznej, my jesteśmy po stronie drugiej - rewolucyjnej. Gwoli klarowności system się odtwarza.
Zbieżność podpisów jest całkowicie przypadkowa.
Teraz do rzeczy. Odnoszę wrażenie, że młoda(chyba) radykalna lewica nie ma zielonego pojęcia jak się zdobywa władzę!
Zakładam, że jak ktoś zakłada partię polityczną to jego celem jest zdobycie i utrzymanie władzy. Tak jak to można przeczytać w najstarszej chyba definicji. Inaczej to lepiej założyć kółko różańcowe na podwórku, to jakiegoś przygłupiego jelenia zawsze się złapie.
Cała ta działalność radykalnej lewicy przypomina mi życie szczura( bez obrazy, szczury to bardzo inteligentne stworzenia) zamkniętego w obrotowym bębnie. Szczurowi, pomimo inteligencji wydaje się, że biegnąc przed siebie gdzieś dobiegnie, do jakiegoś szczytnego celu. A to tylko złudzenie.
Koledzy tu czasami potrafią napisać post na kilka stron A4 a ludzie chcą programu zawierającego się w jednym zdaniu!!!!
Ludziom, wyborcom w Polsce trzeba coś obiecać!
Bezrobotnym zasiłki, matkom samotnym -alimenty, zarabiającym 9 stów płace minimalną na poziomie 50% średniej, dłużnikom , że ich komornik nie będzie miał prawa ścigać do końca życia, ateistom, że państwo wypowie konkordat a religia zniknie ze szkół.
Każda ta grupa to parę procent, które nie dadzą się skumulować , bez żelaznego , stabilnego elektoratu podstawowego.
Nikt się nie przyłączy do grupy, która w sondażach nic nie znaczy( błąd statystyczny). Za to istnieje duże prawdopodobieństwo, że przyłączą się do grupy osiągającej w wyborach stabilne 10-11 % nawet w najgorszych czasach!
Kuroń kiedyś powiedział zdanie takie: nie palcie komitetów ,zakładajcie swoje.
Parafrazując to stwierdzenie można powiedzieć: przejmujcie SLD, dajcie jej ideowość.
10 % macie w kieszeni! Od Was będzie zależała reszta.
W moim rodzinnym mieście Olsztynie właśnie rozwiązano struktury miejskie SLD. A Elektorat został.
Ludu Polan powstań z kolan!
Dodam od siebie.
Na Lewicy.pl pojawiła się maniera pisania w sposób socjalistycznie zawiły - czytaj trudny.
Jak Naród ma z tych postów coś zrozumieć?
a) niektóre grupy czy partie lewicowe czy działacze to właściwie faszyści tylko tak dla numeru wyznają Marksa,
b) być na lewicy czy Marksistą znaczy czekać aż wybuchnie rewolucja,
c) czekając na rewolucję na godzinę W dla lewicy należy aktywnie działać na internetowych forach,
d) jest prawdziwa lewica i nieprawdziwa lewica a My(nasza partia) na pewno jesteśmy tą prawdziwą lewicą
e) Jak ktoś coś sensownego napisze to trzeba mu dowalić, bo to nie ja napisałem (czepiając się oczywiście szczegółów)
f)im więcej teorii i historii a mniej pomysłów na dziś oraz na przyszłe lata w postach tym lepiej.
Gdy naród zobaczy, jaką mamy szeroką wiedzę teoretyczno- historyczną ( IPN przegrywa w przedbiegach) powie OOO ... i zagłosuje na Nas
g)PPP knuje ma tylko kilka tysięcy członków a Trybuna Robotnicza jest, ale właściwie jej nie ma, bo jest niszową gazetą
h) lewica powinna czuwać a władza jej zostanie dana, pewnie sama wpadnie w ręce jak prawica się znudzi
i) lewica kocha atom lub nie kocha atomu
j) lewica lubi piwo, umawia się na piwo i stawia sobie piwo
itd. ..............
Kocie drogi ............
Jest nas paru i Nana może byśmy stworzyli kółko socjalistyczne.
Może by na wzór kółek różańcowych udało się wymodlić dla lewicy rozumu oraz lewicowy program naprawy RP na czas kryzysu.
Program pozwalający mieć w przyszłości ( nie 100 lat) znaczniejszą reprezentację w Sejmie.
kompletnie sie gubie w sprawach lewicy w polsce.przyznam szczerze swoje wnioski o lewicy wyciagam z lewica.pl i komentarzy na forum oraz z trybuny online i paru blogow ktore czytam od czasu do czasu ale glownie z naszego forum i waszych komentarzy.probowalem porownywac sytuacje lewicy polskiej z iracka ale zrezygnowalem zbyt duze roznice pomiedzy tymi krajami.jednego nie rozumiem.w polsce byla potezna partia majaca pare milionow czlonkow.co sie z nia stalo?czy po prostu ludzie w niej byli dla karier jak czesc w bath irackim czy byla tak nieudolna ideologicznie i jednak ten "komunizm" w polsce to byl strasznie lagodny i malo krwawy?nie potrafil przeprowadzic porzadnej indoktrynacji.przeciez w iraku gdyby pozwolono reaktywowac bath to wygrywalaby wybory bez problemu.basisci porozlazili sie po partiach "wladzy" i tam maja wielkie wplywy.rozne skrzydla do roznych partii.nawet komunisci odbudowali wiekszosc swoich wplywow.nikt rozsadny w iraku nie zaprzecza ich wplywom.w polsce powstalo sld ktore ma kilka procent poparcia.dla mnie to jest niezrozumiale tak jak i klotnie ktore w wiekszosci uprawiacie ;).
nie musimy się co prawda we wszystkim zgadzać, ale przede wszystkim nie musimy się kłócić. I chodzi nam przecież o to, by ludzie byli najedzeni, mieli pracę i dach nad głową, mogli kształcić swoje dzieci i mieli zabezpieczenie w chorobie i na starość. Aż tak dużo tego nie ma, by było nierealne.
Pozdrawiam.
Całkowicie się z Tobą zgadzam. Nie jestem typem działacza, jestem zwykłym wyborcą, o jak mi się zdaje lewicowych poglądach i rozpaczliwie szukam kogoś, jakiejś partii lewicowej na którą mógłbym oddać swój głos w wyborach.
Kiedy parę lat temu odkrywałem w Internecie portale młodej lewicy byłem zachwycony. Teraz jestem raczej zniesmaczony.
Już teraz widać , że nic z tego nie będzie. Nawet ferment intelektualny jaki jest potrzebny każdemu ruchowi, wydaje się pozorny i miałki i sprowadza się do wzajemnych połajanek.
Przykro to pisać ale tak odbieram tą lewicową rzeczywistość.
Ludu Polan powstań z kolan!
P.S.Zdaje się , że już tworzymy coś na wzór takiego kółka( wirtualnego)
Pozdrawiam Ciebie i rozsądnie myślących na tym forum.
Zdecydujcie się wreszcie czy chcecie zakładać nową partię z naną na czele, czy też wspólnie z naną przejmować SLD. Możecie również wstąpić do partii Rafała Chwedoruka czy Adama Bożyka. Możliwości macie wiele. Tylko od was zależy. Nie chcemy z wami działać w jednej partii, choćby była największa i reprezentatywna pod każdym względem. W ogóle nie interesuje nas zapośredniczenie socjaldemokratyczne, nawet z radykalnym skrzydłem, ani partia związkowa typu PPP. Mniejszościowa czy większościowa to dla nas obojętne. Mamy inne sprawdzone pomysły i inną tradycję, obcą wam pod każdym względem.
BB zarozumiałość, egoizm i nienawiść do ludzi inaczej myślących nic dobrego nie zbudowała.
Umiejętność negocjowania, zawiązywania koalicji, szukania wspólnych rozwiązań czy kompromisów to cecha skutecznych polityków i skutecznych partii.
Myślę, że Was to BB nie dotyczy i chyba dobrze, bo dzięki temu raczej nie przekroczycie 1% progu wyborczego.
Cóż szkoda, że nie po drodze Wam ze zwykłymi ludźmi i ich marzeniami.
Wy musicie burzyć a gdyby nie było, co burzyć to sami byście zbudowali mur by mieć alibi takich działań.
Dla mnie socjalisty realisty rewolucja jest ostatecznością.
Kiedy zawiodą wszystkie próby ewolucji.
Co nie znaczy, że nie znam narzędzi czy instytucji walki w rodzaju: strajku, działalności związkowej, PIP, Sądu Administracyjnego czy Sądu Pracy.
Strajkowałem, manifestowałem, należałem do istniejących obecnie lewicowych partii, korzystałem z usług PIP, Sądu Administracyjnego czy Sądu Pracy, czynnego prawa wyborczego a nawet zakładałem (oczywiście nie sam) lewicowe partie polityczne.
Zwykli ludzie raczej chcą pracy, bezpieczeństwa socjalnego, sprawiedliwości i równości startu, życiowego czy zawodowego ( tak jak udziału w uczciwych zawodach sportowych) i to nie za 100 lat.
Zwykli ludzie nie chcą rewolucji czy rewolucyjnych komisarzy.
Nano i inni nas może połączyć to ratio, real i wrażliwość społeczna
do czego większe znaczenie przywiązywać winna lewica, do równości czy do wolności, to wywiad byłby całkiem, całkiem. Niestety kwestię tą tylko musnął. Zresztą inni robią to samo. Tymczasem lewica dreptać będzie w miejscu, jeżeli precyzyjnie nie odniesie się do tych dwu tylko pozornie nie wykluczających się pojęć. Bo jeżeli będzie więcej równości w stosunku do dóbr materialnych / bo do innych wartości jej znaczenie maleje / to musi ograniczać wolność, czyli ograniczać możliwości pomnażania majątków, do czego głównie jest wykorzystywana, czyli musi kierować się przeciw interesom kapitału a tego działacze lewicy chcą uniknąć. Stąd prawdopodobnie również autor wywiadu wzorując się na nich do kwestii tej odniósł się jak dziewica: chciałby ale bał się.
Większość ludzi w tym kraju nie bierze udziału w wyborach. Więc nie wyjeżdżaj tu z tym 1 proc. i nie legitymizuj władzy.
Po prostu zrozum, że nie wszyscy muszą myśleć tak jak ty i nana.
pazghul
Trudno się nie pogubić osobom przyglądającym z odległości, wychodzącej poza te nieszczęsne krajowe ramy dość specyficznej sytuacji, w jakiej się znajduje lewica jako konkretna organizacja czy partia gdyż tutaj takich licznych i silnych środowisk lewicowych niema.
Ta potężna partia o jakiej wspominasz czyli PZPR w gruncie rzeczy tylko od święta przypominała (i w pewnych publikacjach naukowo-historycznych, chociaż też tak byleby nie wyostrzać niektórych spraw) że liczy się dla niej ideologia komunistyczna a jej podrzędni członkowie, jak i większość aktywu partyjnego w ogóle nie utożsamiała się z tradycją komunistyczną czy rewolucyjną a w partii była po to by uzyskiwać z tego tytułu granty aniżeli wynikać to by miało z ich pobudek ideowych.
Znam kilka takich przykładów osób będących w PZPR-ze a jednocześnie wręcz od zawsze podskórnie prymitywnie antykomunistycznych wykorzystujących swoją pozycje i udział we władzach na jakimś szczeblu partyjnym do jedynie zabezpieczenia interesów własnych i swoich krewnych.
Dziś te same osoby nie przyznają się że funkcjonowały w partii, często sprawując w niej rolę przełożonych, przeklinają tamten okres i jako wręcz ci nawróceni na "nową" wiarę, ostentacyjnie starają się podkreślać jak to wróciły na łono kościoła albo przynajmniej wyrzekły się tej nieodpowiedniej "socjalistycznej wrażliwości i moralności", zapewne i tak w wielu przypadkach wcale nieobecnej w życiu tychże osób.
Nieliczne osoby zachowujące twarz nawet we własnych rodzinach są traktowane jako przynajmniej mające małe znaczenie dziwolągi.
Młode pokolenie traktuje wybory swoich dziadków czy pradziadków przez pryzmat kapitalistycznej propagandy faszerującej na lewo i prawo mitem o walce "wszystkich prawdziwych Polaków" z komunizmem i woli jakby uciec się od odpowiedzialności obrony swoich bliskich.
Miałem ostatnio taką pogawędkę z dawno niewidzianym znajomym, który myślał że tak jak przecież wszyscy będę coś "szczekał" na komunizm i usłyszałem od niego że on to zawsze musi "utemperować" swoją babcię ze względu na jej "wsteczne komunistyczne" poglądy w przeciwieństwie do jego jak to wyraził..."chadeckich" przekonań.
Indoktrynacja "komunistyczna" czy też "marksistowska" w tzw. Polsce Ludowej polegała na tym że jeszcze w okresie tzw. stalinizmu w odmianie polskiej można było się spotkać z publikacjami chociażby Stefana Żeromskiego, wcale niebędącymi laurką na rzecz "komunizmu" a wręcz odwrotnie, właściwie ostrzegały przed "czerwoną zarazą" (m.in. casus "Przedwiośnia").
Od czasu do czasu partia o nazwie PZPR na różnych akademiach czy też w trakcie obchodów wysługiwała się autorytetem nielicznych przetrwałych weteranów ruchu robotniczego robiąc to pod publiczkę niż z powodu przekonania co do słuszności znowuż drogi jaką wybrali owi działacze ruchu robotniczego.
To jak łatwo "byłym komunistom" czy "postkomunistom" przeszło przejście po 1989 roku z pozycji rzekomo "dogmatycznie marksistowskich" na socjaldemokratyczne tylko potwierdza wyrażoną przez waszą osobę uwagę, że PZPR była partią w większości obsadzoną przez oportunistów i koniunkturalistów, przyszłych agentów kapitalizmu.
Generał Jaruzelski dziś z rozrzewnieniem wspomina swoją działalność w okresie międzywojennym w organizacjach endeckich czy nacjonalistycznych na łamach "Dziennika" a inna główna postać ówczesnej elity władzy z PZPR, Stanisław Ciosek wypowiada się w "lewicowym tygodniku" Przegląd że już Stalin powiadał że "lewica do Polski pasuje jak siodło do krowy".
I w tychże reakcyjnych warunkach prawica jeszcze śmie nazywać ludzi wywodzących się z późnego PZPR "komunistami" a tzw. prawdziwa lewica i instytucjonalna również, wykazując swoją pustkę intelektualną przyklaskuje prawicy i używa odnośnie PRL-u podobnych określeń, tylko czasami ubierając to całościowo w inną wymowę.
Należałoby zejść niektórym z piedestałów, niektórym wyjść z okopów i wybaczyć krzywdy, nie patrzyć w przeszłość a spojrzeć w przyszłość.
Czas jest nadzwyczajny nad Ojczyzną zbierają się chmury -możliwy scenariusz.
Załamanie gospodarki, załamanie systemu emerytalnego, załamanie służby zdrowia galopujące bezrobocie ponad 2 cyfrowe i 30 letnia recesja.
Lewica Polska nie potrafi zbudować Lewicowego Okrągłego Stołu i stworzyć programu ratunkowego dla kraju zminimalizowałby skutki światowego kryzysu ekonomicznego.
Dziwne Lewica potrafiła taki Okrągły Stół stworzyć z Prawicą.
Głupota polityczna i krótkowzroczność a historia nas z tego rozliczy
To, co najlepszego stało się w tych 20 latach to Okrągły Stół, wreszcie Polacy po setkach lat krwawych łaźni zachowali się wspaniale.
Polska pokazała światu, że Polacy z lewa i z prawa potrafią dla dobra narodu, kraju i państwa porozumieć się.
Staliśmy się wzorem dla świata.
Nikt wcześniej, żaden naród nie dokonał przed nami pokojowej zmiany systemu politycznego.
Socjalista naiwny marzyciel.
To co najlepszego stało się w tych 20 latach to Okrągły Stół, wreszcie Polacy po setkach lat krwawych łaźni zachowali się wspaniale.
Polska pokazała światu, że Polacy z lewa i z prawa potrafią dla dobra narodu, kraju i państwa porozumieć się.
Staliśmy się wzorem dla świata.
Nikt wcześniej , żaden naród nie dokonał przed nami pokojowej zmiany systemu politycznego.
Socjalista naiwny marzyciel.
1. Wydaje mi się, że w 1989 r. socjalizm (jakkolwiek by to pojęcie rozumieć) akceptowała spora część społeczeństwa (w wyborach 1989 r. na PZPR i stronnictwa wówczas sojusznicze padło ok. 1/3 wszystkich oddanych głosów) i wyraźna większość członków PZPR.
2. W każdej partii o tradycji marksistowskiej istnieje tendencja do oglądania się na kierownictwo. Skoro kierownictwo zdradziło, choć można było podjąć walkę (biorąc pod uwagę pkt. 1 + pozostawanie aparatu przemocy w rękach kierownictwa PZPR), to masy członkowskie pozostały bierne.
Kompetentnie w sprawie ostatnich lat PZPR, genezy transformacji kapitalistycznej i SdRP - SLD wypowiada się na łamach blogu "Obywatela" w salonie 24 prof. Jacek Tittenbrum, skądinąd były członek GSR:
"Faktycznej prywatyzacji dokonującej się już w czasach PRL sprzyjały zarówno prawne rozwiązania tworzone na poziomie makro, jak i układy istniejące na szczeblu mikro, tzn. przedsiębiorstw oraz stosunków między nimi a innymi częściami i instytucjami systemu społecznego.
Na podstawie rozporządzenia Rady Ministrów z 8 lutego 1988 r. powstała możliwość tworzenia prywatnych spółek na bazie majątku przedsiębiorstw państwowych w celu lepszego wykorzystania i zwiększenia produktywności tego majątku, które później zostały nazwane spółkami nomenklaturowymi. Spółki "pączkujące" na przedsiębiorstwie przejmowały z reguły newralgiczne (i przynoszące największe zyski) części aktywów, nie podlegające rygorom podatku od ponadnormatywnych wynagrodzeń. Zwykle spółki te zakładali i kierowali nimi członkowie kadry kierowniczej przedsiębiorstw publicznych oraz członkowie aparatu partyjnego i inni przedstawiciele partyjnej nomenklatury. Typowa spółka nomenklaturowa monopolizowała zaopatrzenie przedsiębiorstwa państwowego w surowce, materiały i energię, a także – sprzedaż wyrobów gotowych, przechwytując tym sposobem od obu stron cały zysk przedsiębiorstwa. Ułatwiał to fakt, że dyrektor przedsiębiorstwa mógł zawierać z samym sobą, jako prezesem spółki nomenklaturowej, odpowiednie umowy. W ten sposób nomenklatura, w ramach przygotowań do powitania nowego ustroju, przeprowadzała "pierwotną akumulację kapitału", która mogła dokonać się wyłącznie przez rozkradanie majątku państwowego, bo innego w zasadzie nie było.
Uchwalenie pod koniec 1988 r. ustawy o działalności gospodarczej, która uchylała najważniejszy filar socjalizmu realnego w postaci wprowadzonej w 1947 r. przez Hilarego Minca zasady, że na działalność gospodarczą musi pozwolić państwo, było logicznym zwieńczeniem uwłaszczenia nomenklatury, potrzebującej na nowym etapie wolności gospodarczej".
Dodając: "W lutym 1989 r. peerelowski Sejm przyjął ustawę "o niektórych warunkach konsolidacji gospodarki narodowej". Była ona podstawą prawną do masowego przejmowania przez wspomniane spółki nomenklaturowe majątku przedsiębiorstw państwowych. Mniej więcej w tym samym czasie został rozwiązany wydział przestępstw gospodarczych Komendy Głównej Milicji Obywatelskiej!
Ale zasadnicza zmiana ustroju gospodarczego, w praktyce oznaczająca pożegnanie się z realsocjalistycznymi pryncypiami, przyszła wcześniej. Była nią wspomniana ustawa "o wolności i równości gospodarczej" z grudnia 1988 r., potocznie zwana "ustawą Rakowskiego". Stanowiła ona, że każdy obywatel ma prawo prowadzić działalność gospodarczą z prawem do zatrudniania nieograniczonej liczby osób, a jedynym wymogiem formalnym jest wpisanie tej działalności do ewidencji.
Ustawa ta zawierała pewien haczyk – wprowadzając nowe możliwości dla nowo zakładanych firm prywatnych, a nie ruszając starych rygorów dotyczących jednostek gospodarki uspołecznionej, upośledzała te drugie względem tych pierwszych. W ten sposób zmuszano przedsiębiorstwa państwowe do korzystania z pośrednictwa spółek nomenklaturowych!
Wystarczy wspomnieć, że pod koniec 1989 r. w sferze produkcji materialnej istniało niemal 3500 spółek prawa handlowego z udziałem przedsiębiorstw państwowych".
To wyjaśnia genezę transformacji kapitalistycznej, Sojuszu Lewicy Demokratycznej i tzw. Okrągłego Stołu. Do recydywy tego, pazghulu, wzdycha notabene na łamach lewicy.pl m.in. Jacekx i niejaka nana.
west:
Gdzie się znajdują potomkowie działaczy PPR, PPS, nie mówiąc już o KPP, tudzież kontynuatorzy tej
"marksistowskiej linii" wywodzący się z PZPR skoro formacja ta powstała w skutek połączenia PPS-u i PPR tak starała się przywiązywać wagę do ideologii.
Niestety dosłownie garstka ludzi nie boi się przyznać do czerwonych korzeni politycznych z których wyrasta i w dodatku się ich nie wyrzeka.
Na prawicy nie widać aby w takim rodzie Giertychów czy Staniszkis miało kiedykolwiek dojść do bardzo poważnej wolty na płaszczyźnie poglądowej.
Ostatni przekonani komuniści w PZPR-ze mieli minimalny udział w funkcjonowaniu tej partii może do lat 60-tych, choć i tutaj pojawia się pewien znak zapytania.
I oni później zostali wyręczeni przez "sprawnych menadżerów". Pozostało im jedynie spotykać się przy herbacie i wspominać okres walki z międzywojennym kapitalizmem, z siepaczami Franco, wreszcie Hitlerem.
Właściwie to można uznać że już wczesna faza działalności PPR-u stanowi taką cezurę, gdzie niedobitki komunistów próbowały organizować masową partię i w dodatku musiały sobie radzić walcząc z ugrupowaniami militarnymi typu NSZ.
Jak to się stało że partia o jak to napisałeś, takich tradycjach marksistowskich łatwo potrafiła przepoczwarzyć się w partie o obliczu socjaldemokratycznym i następnie owe byty jeśli już dzieliły się to na kolejne już z kolei organizacje o charakterze socjaldemokratycznym?
Chyba nie powiesz że SdPL sięga korzeniami i nawiązuje do...SDKPiL?
Co było a nie jest nie pisze się w rejestr. Jakby ktoś nie zauważył mamy całkowicie inne czasy. Inne wyzwania stoją przed lewicą i inne należy stosować instrumenty polityczne i ideologiczne.
Trzeba "jedynie" uzgodnić o co, nomen omen, walczymy i co rozumiemy pod pojęciem lewicowości.
A to obserwując np. to forum jest rzeczą zdaje się niemożliwą. Nikt nie chce się posunąć, zrezygnować z czegoś, uznać poglądów innych.
Bez takiego konsensusu nic się nie ma prawa zmienić!!!
Wypracowanie wspólnego programu, chociażby niedoskonałego ma ten atut, że daje podstawę do walki z faktycznymi przeciwnikami.
I moi drodzy młodzi lewicowcy nie miejcie złudzeń jak wymrą komuchy, to wy zajmiecie ich miejsce. Na was psy bedą wieszane i Wami dzieci będą straszyć.
W polityce nie ma miejsca na pustkę.
Ludu Polan powstań z kolan!!!
Mam drobną sugestię.
Zakończenie Twego postu powinno chyba wyglądać tak:
Pani nana i pan Jacekx
tak chyba byłoby milej :) i grzeczniej :(.
Proszę jeszcze raz moich adwersarzy prościej, czytelniej.
Nie licytujmy się ilością znaków w poście ........
to może przeczytajcie sobie Zielony Manifest?
http://www.zieloni2004.pl/art-29.htm
To są przecież wasze postulaty, tyle że wzbogacone o perspektywę ekologiczną.
A my już istniejemy. I działamy.
Niestety dopiero teraz przeczytałem Pańska polemikę z
p.Kotem.
Generalnie myli się Pan w ocenie sytuacji politycznej
w Polsce.Realia są takie jak je opisuje p.Kot.
A Was będzie najwyżej dziesięciu, a to o wiele za mało
aby odegrać jakąkolwiek rolę w państwie.
Jedno jest pewne - nie będziemy w tej samej partii. I nigdy nie byliśmy w tej samej partii. A mamy już swoje lata i nie śpieszy nam się do żadnych wyborów, nie one bowiem decydują o kształcie tego świata.
A co decyduje? Jestem ogromnie ciekaw.
Ludu Polan powstań z kolan!
Nie jestem zwolennikiem ekologii, jako ruchu politycznego,
a to dlatego, że cała jego idea opiera się moim zdaniem
o błędną ( lub nie do końca prawdziwą) sytuację geofizyczną
naszego globu. Należę do tych, którzy uważają, że nasza Ziemia znajduje się w cyklu ewolucyjnym, który akurat teraz
polega na ociepleniu, a wpływ przemysłu na te procesy
nie jest decydujący. Większość artykułów na ten temat, które
czytałem, przedstawiała ten proces jako niezależny od ludzi
i nie pierwszy raz w historii występujący.
Al Gore, główny propagator Waszego ruchu, napisał książkę na ten temat, w znacznej części opartą na zafałszowanych
badaniach naukowych, do czego podobno musiał się nawet
przyznać.
Dopóki akceptujemy system demokratyczny, to wybory
właśnie decydują o losach obywateli. Chyba, że mamy inną
wspaniałą wizję i jakąś tam demokracją nie będziemy się przejmować -a tak to wynika z Pańskiego wpisu.
Nie będziemy nigdy we wspólnej partii dlatego, że albo
jest Pan oderwanym od realiów marzycielem, albo po prostu
papugą powtarzającą po kimś cudze przemyślenia.
Od czasów Marksa świat tak bardzo się zmienił, że próba
opisania go przy pomocy marksowskich teorii nie może się
powieść, głównie dlatego, że w naszej częsci świata nie ma już takiego proletariatu. Ludzie są o wiele mądrzejsi i wiedzą, że chwytanie za karabin nie może przynieść poprawy
ich losu, tym bardziej, że nie jest to los bliskiego śmierci głodomora, a sytego najczęsciej KONSUMENTA,
pragnącego bardziej niż chleba, nowego samochodu.
Wasz udział w wyborach decyduje jedynie o frekwencji. Wystarczy przeczytać cytowane przez nas wywody prof. Jacka Tittenbruna o polskiej prywatyzacji, by dojść do stosownych wniosków. Gdyby wybory decydowały o bycie lub niebycie kapitalizmu, czy tzw. realnego socjalizmu, wyborów takich w ogóle by nie było. A tak służą one przede wszystkim legitymizacji władzy i zachodzącej na naszych oczach transformacji ustrojowej. O wszystkim decyduje raczej zmieniający się układ sił społecznych, sprzeczności rozwoju i... "kret historii". Do kretów historii należy zaliczyć "nie istniejącą" już i wciąż "schodzącą" klasę robotniczą oraz towarzyszący jej w tym niebycie leninowski typ partii robotniczej.
Przez długie tysiąclecia to Bóg (lub bogowie) wyznaczał na władcę swego pomazańca. To było jedynym MORALNYM uzasadnieniem jego władzy. Dla niedowiarków władca miał gwardię, która dobrze wiedziała co z nimi zrobić.
Dziś miejsce Boskie zajęła "wola narodu", ujawniona w wyborach. I tu toczy się prawdziwa wojna o to jak przekonać do siebie NARÓD. A on jest ślepy, wierzy fałszywym prorokom,
wybiera tych , którzy później zdzierają z nich skórę.Ale postęp i edukacja już robią swoje - coraz bardziej
wybrańcy muszą się liczyć z tymi, którzy ich wybrali.
I chociaż droga jeszcze daleka, to cel jest w zasięgu wzroku.
Nie jesteśmy wierzący, więc może dlatego uważamy, że skoro miejsce "Boga" zajęła "wola narodu", to rzecz sprowadza się do tego samego, czyli do czegoś nieistniejącego. Ciekawe na jakiej podstawie uważa Pan, że rządzący muszą się liczyć z tzw. wolą narodu. Abstrahując już od tego, że nasza
rzeczywistość polityczna zadaje kłam optymistycznemu poglądowi o służeniu rządzących społeczeństwu, to najprostsza analiza sprzeczności interesów we
współczesnych społeczeństwach obnaża pustkę treściową pojęcia
"wola narodu". Z całokształtu Pana wypowiedzi odnosimy wrażenie, że chodzi Panu o wolę pewnego idealnego tworu, jakim jawi się niezbyt, hm, wyartykułowana w naszym społeczeństwie tzw. klasa średnia, czyli tzw. target wyborczy
klasy politycznej. Jednym słowem pewna pozostająca w stanie pierwotnie mgławicowym warstwa społeczna, która jest wskaźnikiem dość zaawansowanego i ustabilizowanego poziomu rozwoju ekonomicznego, o którym na razie tylko można pomarzyć. Warstwa ta korzysta z przywilejów zinstytucjonalizowanego na poziomie welfare state wyzysku klasy robotniczej i przejawia daleko idącą służalczość wobec klas wyższych, w tym kapitalistów. Niestety, w okresach gorszej koniunktury, warstwa ta jest traktowana jako bufor
osłaniający klasy wyzyskujące przed słusznym gniewem klas wyzyskiwanych.
Stąd Wasza frustracja i syndrom zawiedzionych nadziei obudzonych kłamliwymi, choć nie do końca nieszczerymi, obietnicami klasy politycznej. A jednocześnie trwanie przy obrazie stosunków politycznych rodem ze złotego snu o minionej (a częściej nigdy nie osiągniętej) potędze. Wypowiedzi Pana, "pani" nany i "pana" jackax są ciekawym przykładem fałszywej świadomości.
P.S.: Grzeczność objawia się raczej w zainteresowaniu (choćby i nieakceptującym) wypowiedziami innych osób, a nie pustymi formami, które mogą być używane ironicznie. Pragniemy także nadmienić, że język polski bardzo źle reaguje na niewłaściwe używanie słowa "pan", "pani".
Albowiem niewłaściwe ich użycie wywołuje ów ironiczny wydźwięk. I tak, np. dodanie słowa "pan" czy "pani" do nicka, a nie do pełnego nazwiska, jest właśnie taką sytuacją. Jesteśmy, co by nie było, społeczeństwem chłopskim i słowo "pan" czy "pani" jako rodzaj formy grzecznościowej jest obarczone owym ironicznym wydźwiękiem, gdy tylko jest nadużywane. Głupio brzmi, np. w odniesieniu do osób sławnych (pan Juliusz Słowacki) lub choćby znanych z tego, że są znane (pani Doda Elektroda). Na miejscu jackax nie dopominalibyśmy się "panowania", bo brzmiałoby to co najmniej ośmieszająco.
Jeżeli Państwo EB tak rozmawiają z klasą robotniczą to ja się wcale nie dziwię , że klasa ta ma ich w d...:-)
Ludu Polan powstań z kolan!
Moja uwaga dotyczyła dżentelmeństwa wobec kobiet
a dokładnie aroganckiego niegrzecznego zwrotu w jednym z postów marksisty rewolucjonisty typu
............niejaka nana .........
Cóż znów nadinterpretacja mojego posta.
Tak na marginesie.
Więcej chamstwa spotyka się niestety w mieście niż na wsi czy też u wykształconych niż u tzw. prostych ludzi.
Po pierwsze jeżeli piszący pod nikami EB i BB chcieliby zwrotów typu
towarzysz czy towarzyszka
to muszę ich zmartwić te słowa znaczą dla mnie nieco wiecej niż oni mogą mi dać swoimi mętnymi pseudorewlucyjnymi postami oraz młodzieńczym zarozumialstwem.
Ja stary belfer radzę wam serdzecznie choć ironicznie Panowie czy Panie EB i BB - do szkoły, do szkoły ................... kultury i życzliwości nigdy za wiele między ludźmi.
Tak naprawdę to apeluję dyskutujmy i piszmy posty do tematów i problemów a nie Ad personam.
Ps. Drodzy Admini proszę o usprawiedliwienie nie ja zacząłem tą dyskusję Ad personam ale jako belfer nie mogę nie zareagować na zwykły brak kultury u młodzieży.
Alternatywą porozumienia społecznego ( międzyklasowego-żeby
tak rzec) jest próba zniszczenia jednych przez drugich.
Już to przerabialiśmy w Rosji. Skutek powszechnie znany.
Więc jeśli Pan namawia do recydywy, to naraża interes narodowy wszystkich Polaków - nie tylko burżuazji.Musi mieć
Pan tego świadomość.
Co do form grzecznościowych - nie wymagam od Pana odwzajemnienia, to Pańska sprawa i Pańskiej kultury, przy czym nigdzie nie jest napisane, że staropolski zwrot "pan"
musi odnosić się do nazwiska - Pan to sobie po prostu wymyślił.
Przykro mi, ale nie mam najmniejszego zamiaru udawać szacunku dla poglądów, które są bardziej płaskie niż wyobrażenie Ziemi u Ptolemeusza. Jeśli chodzi o szacunek dla nicków, to nie jestem bałwochwalcą. Za co mam Was szanować? Za to, że swój brak szacunku dla Lenina, co jest banałem w naszych czasach, głosicie pod pseudonimami? Mam was może szanować za odwagę? Bo przecież nie za odwagę myśli. A towarzyszem to dla mnie nie jest żaden z Was.
Mówią, że historia jest nauczycielką życia.
Ale jak widać, nie dla każdego.
A co do reszty - nie mam ambicji Pana zmienić, ale z Pańskimi archaicznymi poglądami zapoznają się na tej stronie
różni internauci, którzy wskutek tego mogą być trochę
zdezorientowani i temu próbuję przeciwdziałać.
Z góry przepraszamy za przejęzyczenie. Za płaskostopie umysłowe taraka i innych, nie odpowiada w żaden sposób Grek Ptolomeusz. Grecy żeglowali za horyzont, więc wiedzieli, że Ziemia jest okrągła. Wydawało im się tylko, że Słońce się kręci wokół Ziemi. Tarakowi i spółce zapewne wciąż się tak wydaje, zwłaszcza na gruncie politycznym. Nie wyobrażają oni bowiem, aby wyzyskiwani mogli się buntować przeciw wyzyskiwaczom. Nie ma ich zdaniem zatem podstaw logicznych dla istnienia lewicy rewolucyjnej. Odmawiają więc jej w ogóle prawa do istnienia. Stąd określenia w rodzaju niedojrzałe, młodzieńcze, czy wręcz przeciwnie archaiczne poglądy.
Jeszcze jedno słowo o tych poglądach co to " są płaskie
niczym ziemia u Ptolomeusza";
czy jest coś głupszego niż twierdzenie, że ludzkość
składa się z samych proletariuszy i to od nich zależą
losy cywilizacji ?
A to akurat nie nasze zdanie, taraku, tylko zwalczanej przez nas tzw. nowej radykalnej lewicy, alterglobalistów, posttrockistów itp., którzy udają, że wierzą jeszcze w jakieś archaiczne dogmaty "o stałym wzroście", manipulując przy tym zawzięcie przy poszerzaniu kategorii klasa robotnicza o postmodernistyczną kategorię "pracy immaterialnej". Stąd klasa pracownicza czy pracująca. Przy okazji to właśnie oni zacierają różnice między lewicą rewolucyjną a tą reformistyczną, twardo dziś stojącą na gruncie kapitalizmu, czyli lewicą burżuazyjną, którą ty reprezentujesz. W przeciwieństwie do nich nie występujemy w interesie przytłaczającej czy "milczącej" większości (jak PPP) przeciwko "garstce" kapitalistów z ponadnarodowych korporacji itp. Wręcz przeciwnie prezentujemy pod każdym względem STRONNICZE STANOWISKO, stojąc po stronie partykularnych, a zarazem obiektywnych interesów klasy robotniczej, która w najwyżej rozwiniętych krajach kapitalistycznych jest dziś w zdecydowanej mniejszości. W mniejszości była też w imperium rosyjskim (stąd konieczne sojusze) i to nas łączy z Leninem. W skali świata obserwujemy jednak wyraźny ilościowy wzrost klasy robotniczej, związany m.in. z przemieszczaniem się tej klasy do krajów trzeciego świata, np. Korea Południowa czy Chiny. Takie STRONNICZE STANOWISKO na lewica.pl jest zdecydowanie niepopularne. Więc nie masz się czego bać, chyba że widzisz, że coś się zmieniło i pod tym względem. No cóż, praca polityczna przynosi pewne rezultaty, ale bez przesady.
P.S.: Na przyszłość proponujemy lepiej przygotować się do dyskusji politycznych i nie bagatelizować adwersarzy, lepiej zresztą wiedzieć z kim się dyskutuje i jakie poglądy POLITYCZNE czy FILOZOFICZNE zwalcza (odsyłamy do portalu internetowego "Dyktatura Proletariatu" - dyktatura.info).
A tak przy okazji EB - Ewa Balcerek jest kobietą, twoje impertynencje pod adresem EB są nie tylko śmieszne, ale i żałosne. Razem EB i WB (Włodek Bratkowski), czyli BB ma już grubo ponad 100 lat, podobnie jak klasowy ruch robotniczy na ziemiach polskich. Czy to wystarczający dowód archaiczności? Masz jeszcze jakieś inne w zanadrzu, które już przedtem nie testowała jakże nowoczesna nowa radykalna lewica. Zresztą, bez powodzenia.
Rzeczywiście trochę mnie Państwo zaskoczyli tym składanym nickiem. Ale dla uproszczenia pozostanę przy poprzedniej formie.
Co do istoty sporu , to proszę uwzględnić w swej działalności propagandowej,że rewolucja temu pokoleniu, które ją wywołało nigdy nic nie dała. A życie nie powtarza się dwa razy.
Zaraz Pan powie ,że to banał. Owszem, ale jaki brzemienny w skutki. To następne pokolenia (mogą ale też nie koniecznie) odnieść jakąś korzyść . W Pana wypadku dostarczają argumentacji dla pozyskania następnych desperatów.
Dla rządzących mogą stanowić jakąś przestrogę.
A co ma ten, który zginął i osierocił rodzinę?
A jego dzieci?
I dlatego uważam, że groźba użycia siły jest skuteczniejsza niż samo jej użycie. Pan proponuje jakieś
wyidealizowane społeczeństwo, w którym PO rewolucji
władzę obejmą same altruistyczne anioły i od razu wszyscy
odczują poprawę SWEGO losu. A tak by nie było i Pan wie
o tym tak samo dobrze jak ja.
Tylko edukacja, zrozumienie, że od tego jak odniesiemy
się do przeciwnika , który wszakże ma te samo prawo do życia co my, będzie zależało czy on zagrożony w swej
egzystencji nie sięgnie do rozwiązań ekstremalnych.
I tylko demokracja(w skuteczność, której jak sądzę Pan nie wierzy) może zagwarantować harmonijne społeczeństwo.
Dobrze rozumiem Pana obawy o to, że wyniku przegranej
w wyborach KAPITAŁ zawiesi demokrację, ogłosi zagrożenie terrorem by wprowadzić ustawodawstwo antypracownicze
ale wiem też, że bez robotników ten kapitał nic nie zarobi
a w XXI wieku niewolnictwo już się nie sprawdzi.
I dlatego pójdzie na kompromis, który będzie zwycięstwem
pracowników.
Taki zarzut to kłamstwo.
Chyba, że pan BB jest jego prawnukiem?
Choć i tu wydaje mi się, że nie obraziłem pana BB.
Mam nadzieję, że podjęcie polemiki z jego postami nie jest przyczyną obrazy.
W każdym bądź razie - przepraszam:).
Pan Kot, pan Tarak, Ja pani Nana i inni zwracamy uwagę na tym forum, że wiele dyskusji to dyskusje historyczne.
Może niektóre są i ciekawe, ale historyczne.
Szkoda.
Nam, Polsce, Europie i Światu potrzeba dyskusji na dziś i na jutro.
Ps. Mam wrażenie, że wiekowo z panią EB jestem równolatkiem, choć myślimy inaczej:).