że nie mogłem tam być. Fajnie by było, byś dodał, Szymek, na forum jakieś linki do filmów z tego dema. Z góry dzięki!
http://www.tvn24.pl/-1,1592731,0,1,idzie-wiosna-ludow--ktora-zmiecie-ten-rzad,wiadomosc.html
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,6428847,Zwiazkowcy_pod_ministerstwem__Zlodzieje_.html
http://wiadomosci.onet.pl/1941437,11,rzad_walczy_z_pracownikami_nie_z_kryzysem,item.html
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Zmieciemy-ten-rzad---najazd-zwiazkowcow-na-Warszawe,wid,10979881,wiadomosc.html
http://gornictwo.wnp.pl/gornicy-i-hutnicy-protestowali-w-warszawie,76603_1_0_0.html
a tu zdjęcia: http://picasaweb.google.pl/mateusz.mazur.art/26Marca2009DemonstracjaSluzbMedycznych#
W głównych wiadomościach biadolili jak zwykle że górnicy nie maja racji i tego typu pierdoly.
A Orłowski palnął gupote że górnicy chcą aby 38milionów ludzi złożyło się na podwyżki dla górników.
Widać czyje interesy reprezentuje TV
POjeby ten protest najprwadopodobniej zignorują ale nerwy może im troszke popsuje
Na 3 tysiące to rząd może lać, szczególnie że w sondażach PO ma coraz więcej, już ponad 50 procent. A jak w południe jechałem, to ludzie w autobusie jeszcze klęli że tylko korki przez tą demonstrację. Taka prawda niestety
płonące opony...
Czy tak się zachęci potencjalnych wyborców do głosowania na PPP?
zauważyłem na Marszałkowskiej pojedynczego gościa, idącego ze zwiniętą flagą Sierpnia.
Był to zapewne profesjonalny statysta.
3 tys. uczestników tej demonstracji?
Chyba bardzo około.
że kryzys to się dopiero zaczyna. To co teraz się dzieje, to jeszcze nic
Skonczą się marzenia że w kapitalizmie zwykły człowiek może życ jak w telenoweli
To nie pierwsza manifestacja związkowa z udziałem kilku mniejszych związków zawodowych, której organizatorem jest WZZ "Sierpień'80". Wszyscy już wiedzą, że jest to związek radykalny, wręcz populistyczny. Taki przekaz znalazł się w mass-mediach. Nic nie wskazuje jednak na to, że mamy do czynienia ze związkiem KLASOWYM, czy choćby lewicowym. Akcja miała po raz kolejny charakter stricte związkowy. Żadna ze stacji telewizyjnych nie eksponowała owej sławetnej lewicowości związku, gdyż nie było co eksponować. Nie było nawet czerwonych sztandarów. Hasła "złodzieje", czy "Nie będziemy płacić za wasz kryzys" mogą być ostatecznie podjęte przez PiS. Nie przypadkiem nie było żądania USPOŁECZNIENIA ZAKŁADÓW, ani "Międzynarodówki". I nie będzie.
"A Orłowski palnął gupote że górnicy chcą aby 38milionów ludzi złożyło się na podwyżki dla górników"
Górnicy żądają większego udziału nie w czyichś tam podatkach, ale w ZYSKU, który w pocie czoła i z narażeniem życia wypracowują pod ziemią, co biorąc chociażby pod uwagę lawinowo rosnące koszty utrzymania, jest w pełni uzasadnione. Twierdzenie, że na podwyżki dla górników zrzuca społeczeństwo ze swoim podatków jest oczywistym i haniebnym KŁAMSTWEM, a przy okazji prawdziwym antyzwiązkowym i antyspołecznym, neoliberalnym POPULIZMEM.
Zychowicz ma ci przypomnieć kilkuosobowe demonstracje twojej Nowej Lewicy i 100 flag wożonych na imprezy i wciskanych przechodniom?
Zgromadź zychowicz 2.500 ludzi wtedy będziesz mógł krytykować !
Ma razie nie wykazałeś się.
Powinny być czerwone sztandary, Międzynarodówka i hasło nacjonalizacji przemysłu i banków!
To wszystko będzie, ale chyba za 100 lat.
Puchan napiszał Zychowiczowi: "Zgromadź zychowicz 2.500 ludzi wtedy będziesz mógł krytykować ! Ma razie nie wykazałeś się."(przepraszam za oryginalną formę cytowanego przekazu).
Kim Dzong Il gromadzi za każdym razem nie mniej niż 300 000 ludzi na każdej manifestacji. Wedle Twojej, Puchanie (przepraszam za określenie) logiki nie masz najmniejszych szans na uzyskanie szczególnego uprawnienia krytykowania Kim Dzong Ila.
Pozostaje do ustalenia co robi osobnik tak przeżarty kultem siły (tylko siła daje prawo do krytyki i innych form myślenia)w środowisku aspirującym do miana lewicowego.
jak zwykle kłamie. Kiedy to NL wciskała sztandary przechodniom? Czy na ten temat wiedzą coś niektórzy byli członkowie NL obecni w szeregach PPP? Plugawe kłamstwo ma krótkie i krzywe nóżki.
Kłamstwa Puchana mają przykryć nagą prawdę - nieduża jak na obecną fazę protestów manifestacja przeprowadzona na wezwanie Sierpnia 80 odbyła się pod hasłami wyłącznie płacowymi. Nie było żadnych haseł politycznych. Związki zawodowe służą wyłącznie sprawom związkowym, jak przez wiele lat mówiła PRL-owska propaganda.
Dzisiejsza poznańska - lokalna - manifestacja służb mundurowych będzie z pewnością większa.
Warto zauważyć, że wczoraj w tvn24 Ziętek - jako przewodniczący związku - ostro występował przeciwko "urawniłowce". Ostatnio gorąco przeciwko urawniłowce wypowiadał się również Józef Stalin...
od 1989 roku budżet państwa dopłacił bezpośrednio do kopalń 100 mld. zł. Następne 100 poszło aby sfinansować wcześniejsze emerytury górnicze. Kolejne 100 mld dopłaciliśmy jako konsumenci płacąc urzędowo zawyżone ceny za węgiel (aby polskie górnictwo miało szansę utrzymać się przy życiu wprowadzono zaporowe cła wwozowe na zagraniczny węgiel). Dalsze kilkadzisiąt miliardów poszło i dalej będzie szło na likwidację szkód górniczych. Mamy około 400 mld. Całkiem sporo, prawda? Obecnie kopalnie wykazują zyski, z tym tylko, ze w ich bilansach nie sa uwzględniane koszty ponoszone przez budżet państwa, a które wynikają z działalności kopalń: szkody górnicze, emerytury górnicze. Tych pieniędzy jest około 6 mld rocznie. Gdzieś czytałem, że obecnie zyski kopalń to góra 3 miliardy. Wykonując proste działanie dochodzimy do wniosku, że do kopalń dopłacamy ok. 3 miliardów złotych rocznie.
Dobrze by było, gdyby wreszcie komunizujący radykałowie przejrzeli na oczy. Jest przecież jakaś istotna, wręcz jakościowa, różnica między ZWIĄZKIEM KLASOWYM, a Wolnym Związkiem Zawodowym "Sierpień'80". To wręcz przepaść. Można do tego dojść w miarę samodzielnie analizując chociażby DEKLARACJĘ IDEOWĄ i dość krótką jeszcze historię anarchosyndykalistycznego Związku Zawodowego INICJATYWA PRACOWNICZA. Anarchosyndykaliści mogli zbudować swoją organizację związkową od podstaw. Teraz związek ten jest nawet równoprawnym partnerem "Sierpnia'80". Ze zdaniem Jarosława Urbańskiego i jego organizacji związkowej liczy się nawet Podwójny Przewodniczący. Przedstawiciele Inicjatywy Pracowniczej dopuszczeni zostali po raz kolejny do głosu podczas organizowanej przez "Sierpień'80" manifestacji. Mają również własne, najnowsza szykuje się w Gdańsku. Posttrockiści z GPR/CWI i lewicowi radykałowie mogą o tym jedynie pomarzyć. Jeśli już zabierają głos, a zdaża się to już coraz rzadziej, to jako członkowie "Sierpnia'80", bynajmniej nie rewolucyjnej lewicy, czy GPR. To przykra, ale jakże prawdziwa konstatacja. Wpływ radykałów na WZZ "Sierpień'80" zanika wraz z zanikiem KPiORP. Pozostaje jeszcze związkowo-PPP-owska propaganda, ale i ona trzyma się jedynie na Ziętku i kuszących obietnicach IV Międzynarodówki i NPA, które w realu sprowadzają się do ograniczonej skadinąd promocji "Sierpnia'80" i Ziętka na europejskiej arenie związkowej i politycznej oraz, co nie bez znaczenia, na braku wyraźnej alternatywy. Na alternatywę taką na radykalnej lewicy wyrasta jednak anarchosyndykalizm, na tej mniej radykalnej dominuje wciąż socjaldemokracja. Stąd koncepcja posttrockistów opieraca się na tzw. socjaldemokratycznym zapośredniczeniu ma znikome szanse na powodzenie. W kontekście socjaldemokratycznego zapośredniczenia nie dziwią przepychanki z radykalnym socjaldemokratą, Piotrem Ikonowiczem i jego Nową Lewicą, a zwłaszcza ostatnie z "Racją", Młodymi Socjalistami i PPS, czyli z "prawdziwą socjaldemokracją". A przecież można inaczej. Drogę tę tu i teraz przetestowała z powodzeniem "Inicjatywa Pracownicza" Federacji Anarchistycznej. Jest to zresztą tradycyjna droga budowy klasowego ruchu robotniczego na ziemiach polskich i w Rosji. Model zachodnioeuropejski z zapośredniczeniem socjaldemokratycznym za którym optują posttrockiści (w tym również grantowcy w OPZZ) tu raczej nie przejdzie. Na tym "raczej" nic się nie da zbudować. PRZEJMUJEMY ZATEM INICJATYWĘ NIE TYLKO W INTERNETOWYCH DYSKUSJACH, ALE I W TZW. REALU. Mówimy to z góry, z wyprzedzeniem i otwarcie. Kto chce do nas dołączyć ZAPRASZAMY (kontakt: eb24 małpa o2.pl).
Płacić będziemy za niego wszyscy.A ziętkowi terroryści mogą go tylko pogłębić.
to nei moja liogika tylko zychowicza, a dla ciebie Pana Puchan. Smieszy mnie facet, który uumie tylko krytykowac, a sam nic nie umie zorganziować.
ulicy (wstawic nazwę) pojedynczego gościa idącego z flagą (wstawic jaką) to pewnie profesjonalny artysta.
Co się nie wstawi wartośc logiczna jest zerowa.
Przewodniczacy Zietek powinien nauczyc sie panowac nad emocjami, jak mozna wyglaszac przemowienie, ktore leci w TV drac sie przy tym conajmniej jak chory psychicznie. Przeciez z tego co mowil (a raczej krzyczal) 90 % przekazu, gnielo w niebycie, bo takie darcie sie jest kompletnie niezrozumiale. Mieli naglosnienie, to po jaka cholere sie wydzierac???
Do kogo on chce dotrzec takim krzykiem? Ludzie widzacy go w TV stwierdzili pewnie, ze "jakis idiota sie drze" i w ogole nie zwrocili uwagi na to co mial do powiedzenia.
Rozumiem, ze nie jest partia kreowana przez specow od PR, ale jak sie chce byc przewodniczacym to trzeba chociaz czuc jak nalezy sie zachowac, aby by dobrze odbieranym.
Druga sprawa, palone opony, kto dzis sie tak zachowuje? Czy czasem ci co wpadli na tak idiotyczny pomysl mentalnie nie zatrzymali sie w ?
Pisze to sympatyzujac i glosujac na PPP, ale niestety z takim wizerunkiem ludzi mozna do siebie tylko zrazic.
"Nie było nawet czerwonych sztandarów."
No nie bylo i mnie tez szkoda :(. Ale jakby co to ja mialem na sobie koszulke z Che!... pod zielonym polarem, bo zimno jeszcze :).
A co do krytyki to powiem tak. Demonstracja byla chyba blisko w polowie organizowana przez zwiazki ratownictwa medycznego. Jej formula, przebieg itd. byly wiec przedmiotem jakis uzgodnien. No coz, taka wspolpraca wymaga kompromisow. Jak przechodzilismy kolo prezydenta, ratownicy skandowali: "Panie prezydencie pomoz nam!" Jak bedziemy robic stricte nasza, partyjna, czy zwiazkowa impreze, to bedzie czerwono. Mamy juz koszulki z logo PPP. Sa bardzo ladne:)... i w koncu baaaardzo czerwone:). Przyjdzie lato to sie zaprezentujemy. Nie potrzebnie sie czepiacie.
Jak wiadomo z Sierpniem i PPP jest zwiazany GPR. Jedni mowia entryzm, inni oportunizm, a sami czlonkowie GPR mowia, ze chcieliby w jakis sposob sciagac PPP bardziej na lewo... ku rewolucji. A problem jest taki, ze choc sa autonomiczna organizacja, trockistowska zreszta, to nie za bardzo ta lewa strone potrafia nawet zamanifestowac. Na demonstracji koledzy z GPR rozdawali swoj nowy numer "Jednosci pracowniczej". I jakie na pierwszej stronie bylo haslo? - "Nie bedziemy placic za wasz kryzys". Jesli GPR chce uchodzic za organizacje radykalna, rewolucyjna, a przeciez nie dotycza go takie ograniczenia jak partii bioracej udzial w wyborach, ktora musi kalkulowac jakie haslo w danym czasie i warunkach jest mozlliwe do przyjecia przez spoleczenstwo (sytuacji rewolucyjnej poki co jeszcze nie ma), to oni przeciez takich dylematow miec nie powinni. Mowia za siebie i nikt nie mialby do nich pretensji ze np. na pierwszej stronie wlasnego pisma mieliby haslo uspolecznienia zakladow pracy, czy tez transparent o takiej tresci podpisany przez siebie. I w tym widzialbym pozytywne oddzialywanie tej organizacji. Jesli czasem partia czegos nie moglaby powiedziec wprost, moglaby choc na poczatku "powiedziec" to przez radykalizm (w swoim wlasnym imieniu) GPR-u, ktory w wyborach przeciez udzialu nie bierze. Jednak ich tez na to nie stac. I tu jest problem - dlaczego? I na czym ma to oddzialywanie GPR polegac?
Nie musisz nasz, Jarku, uspokajać. Nie skończyłeś jeszcze poprzedniego wątku dyskusji, a zwykła uczciwość wymaga wyciągnięcia z niej wniosków. My jesteśmy konsekwentni, wyciągamy logiczne wnioski z dyskusji z Tobą i stając na wysokości zadania przedstawiamy alternatywę dla Waszych działań w "Sierpniu'80" i PPP. Macie oczywiście nad nami ogromną przewagę, ale przed Wami jeszcze debaty ideowe i programowe. Nawet Kongres PPP tego nie załatwi. Przypomnijmy sobie może zeszłoroczne obchody 1 Maja organizowane wyłącznie przez WZZ "Sierpień'80". Dlaczego w takim dniu nie było czerwonych sztandarów i "Międzynarodówki? Nie ściemniaj. W tym roku macie ostatnią okazję by się poprawić. Nie zmarnujcie jej. Lubimy wyzwania i konkurencję. I tak sobie z Wami damy radę. Bo cóż to za konkurencją "partia pluralistyczna" - pamiętaj PODZIAŁY IDĄ W POPRZEK. Nie łam się. Spoko. Możesz się przecież z Ziętkiem złamać opłatkiem. To jeszcze nie rozłam.
PRZEJMUJEMY ZATEM INICJATYWĘ NIE TYLKO W INTERNETOWYCH DYSKUSJACH, ALE I W TZW. REALU.
no i o to chodzi. Jeśli inni partolą to najlepiej samemu pokazać jak to się robi. Same słowa to za mało, bo nawet najlepszy nauczyciel może być marnym praktykiem. Trzeba pokazać wartość swoich teorii w praktyce.
czyli główny wyróżnik lewicowości to czerwone sztandary i międzynarodówka? W takim razie niekwestionowanym liderem w kraju jest SLD (zwłaszcza "betonowe" koła stołecznego śródmieścia) i dawne środowiska po ZKP "Proletariat".
zmierzajaca do zmiany systemu to umiejetnosc budowania ruchu i rozbudzania swiadomosci adekwatnie do okolicznosci mierzonych stanem swiadomosci , mozliwoscia mobilizacji a nie zadoscuczynianie oczekiwaniom cenzorów rewolucyjnosci. Chodzi o to by było czerwono z przekonaniem wszystkich grup protestujacych, a to wymaga pracy zwłaszcza w przypadku ludzi, którzy przyszli po raz pierwszy i ch swiadomosc polityczna nie jest ani czerwona ani szara
Zależy, Andrzeju, o jaką lewicowość Ci chodzi. Dajmy na to, że jako szef "lewicowego" związku zawodowego B. Ziętek zarabia całkiem niezłe pieniądze. I co nam do tego? Ale już jako ideowy komunista i przewodniczący KLASOWEGO związku zawodowego powinien trzymać się określonych zasad, czyli nadwyżkę ponad przeciętny zarobek robotnika przeznaczać na działalność rewolucyjną, zwracać zwyczajnie partii.
No wlasnie. Sluszna uwaga z ta miedzynarodowka, ktorą notabene ja zawsze nuce pod nosem, lub w myslach, a pod swetrem mam koszulke z Che, albo inna czerwona :)
Ale jak to jest z ta lewicowoscia, ktorej BB nam odmawia. Ja rozumiem, ze trudno mowic o organizacji rewolucyjnej, ale zeby odmawiac lewicowosci? Absolutnie sie z tym nie zgadzam. W dzialace za ktora wspolodpowiadam, robimy calkiem niezle i naprawde czerwone pismo. Jesli np. TR Waszym zdaniem nie jest lewicowa, to sorry ale nie mamy o czym rozmawiac. Oczywiscie oczekuje argumentow merytorycznych, a nie takich jakie tu przedstawia dwu troli o jakims NOP-ie czy innym Le Penie. Nie przepadacie za nami, ale krytyka jesli ma podstawy, moze byc konstruktywna. Slucham.
Jeśli nawet wypowiedzi B.Ziętka nie były najlepsze w formie, to merytorycznie miał bezsprzecznie rację. Wolę z lekka "nawiedzonego" i krzyczącego głośno faceta, niż gładziutkiego gogusia w modnym garniaku przygotowanego zawczasu przez specjalistę od PR. Czyżby udało się "nowemu ustrojowi" przez ostatnich 20 lat zmienić w nas poczucie estetyki i wyczucia prawdy ..? Czyżby "Klan", "M jak miłość" i "Barwy szczęścia" odcisnęły na nas swoje piętno aż tak mocno ???
jeśli lewicowcowi w PPP wolno jedynie nucić Międzynarodówkę pod nosem, a czerwony sztandar - mieć tylko w sercu, to przecież na tyle samo pozwalają SLD, PO, PSL i PiS, które przynajmniej mają trochę więcej niż 0,9% poparcia wyborczego.
Tu właściwa akcja pod hasłem "Nie będziemy płacić za wasz kryzys":
http://attac.org.pl/?lg=pl&kat=&dzial=71&typ=2&id=207
http://www.tvn24.pl/2212875,0,0,2,1,fakty-po-faktach,wideo.html
- wprawdzie nie zauważył, że go imć Puchanem mianowałem, gdyż najwyższą formą uznania na lewicy jest towarzysz, a on dla mnie żaden. Nic to, że nie odpowiedział na pytania i nie odszczekał kłamstw - taka jego norma.
Pojawił się inny wątek - skromne dostosowywanie treści ideowych do partnerów - uczestników manifestacji. W WERSJI SKRAJNEJ OZNACZA TO OSKARŻENIE RATOWNIKÓW MEDYCZNYCH O ZANIŻANIE POZIOMU IMPREZY. Dostosowując się do nich Sierpień i awangardowe podobno lewicowe części PPP nie wychylały się, co spowodowało,że niczym się też nie wyróżniały.
W ten sposób gorąca lewicowość nigdzie się na manifestacji nie uwidoczniła, wyjąwszy miejsce pod polarem politbiura. Brak lewicowości politbiuro uzasadnia względami klimatycznymi (prawda, że było paskudnie, ale co to ma do rzeczy?) Ewa G też tworzy jakąś teorię, ale jest ona (teoria, nie Ewa G!) jeszcze na poziomie larwalnym, nie ma ani założeń, ani konkluzji. Nie wiadomo też, czy jest potrzebna.
Warto zauważyć, że teraz przekaz manifestacji jest ujmowany jako całość. Ą czy inaczej było z okazji "białego miasteczka", gdzie pielęgniarki prezentowały swoją niemotę w sprawach systemowych, lekarze Bukiela swoją żądze komercjalizacji i prywatyzacji służby zdrowia a Sierpień i inni jego ponoć lewicowi komilitoni, z Krytyką Polityczną włącznie służyli ku ozdobie? Wszystkich łączył jedynie antykaczyzm, co prowadziło do komunii Bratkowskiej z Kwaśniewską i Ziętka z Bochniarz.
nie pitol panie abcd. To byla demonstracja miedzyzwiazkowa. Na takich demonstracjach wszystko sie uzgadnia, laczine z transparentami itd. Na tym polega wspolpraca. Na tym polegaja kompromisy. A nam lewicowcom wolno wszystko, ale my tez rozumiemy na czym polega wspolpraca i ze to byla przede wszystkim demonstracja zwiazkow zawodowcyh. Kapiszi?
Ty tez bredzisz. Wszystko to przasne w kontekscie zarzutow, ktore tu sie nieraz pojawialy, o jakiejs hegemoni Sierpnia czy PPP. Gdy jednak mamy do czynienia ze wspolpraca, ktorej nieodlacznym elementem jest kompromis, to tez be?
Dajcie sobie luzu z ta nienawiscia. Powtarzam. To byla demonstracja zwiazkowa, nie partyjna. Ale i tak tak jakbym gadal do sciany. Z koszulka to byl zart (tak naprawde mialem na sobie pod polarek koszulke NOP-u z twarza Le Pena:), a kolejny troll robi z tego argument. Ehhh szkoda czasem slow na dyskusje z niektorymi ludzmi.
Nie manipuluj słowami mymi. Nikt nie zanizał poziomu. Byli tam ludzie którzy sa spoza kontekstu politycznego i wyszli na ulice w konkretnetj sprawie. I powiem byc moze brutalnie, ze celem i szczesciem naszym bedzie, gdy ci ludzie przyłącza sie na skutek wspolnej walki do ruchu przeciw kapitalizmowi, a nie to czy ty bedziesz zadowolony z poziomu lewicowosci naszych demonstracji.
To chyba musi być ciężko: godzić Marksa, Le Pena, Trockiego, Althussera, Mao, Guevarę, Nasrallacha i Wileckiego?
bo ponoc Mahler bardziej się gryzie z Olszewskim, Ikonowiczem czy małżeństwem Gwiazd.
Przesadzasz, A.Warzecho: do utopistów i krytyków społecznych jego symfonie (szczególnie może IV) pasują całkiem nieźle.
Są dwie sprawy z tą manifestacją radykalizmu. Po pierwsze, uzgodnienia z partnerami. Raczej się nie mylę, kiedy wątpię, że podczas negocjacji nawet nie porusza się kwestii czerwonych sztandarów i "Międzynarodówki". Byłoby przecież śmieszne występowanie z takimi propozycjami, nieprawdaż? Politbiuro nie pozostawia co do tego wątpliwości.
Po drugie, Wasz radykalizm samoograniczający się. Obie kwestie są tylko dwiema stronami tego samego medalu. Jedna sprawa to występowanie do partnerów z propozycją "czerwonej" manifestacji - co z góry jest wykluczone, z drugiej - co ciekawsze, radykałowie nie występują z taką propozycją ani do Ziętka, ani do związku. No to niby jakim cudem Ziętek miałby sobie głowę zawracać testowaniem partnerów na okoliczność ich tolerancji na czerwone?
Według Ewy G. i nie tylko jej, należy czekać na wzrost świadomości samych uczestników. A niby dlaczego miałaby ta świadomość rozwijać się w kierunku czerwonych sztandarów i "Międzynarodówki"? Spontanicznie, to będziemy mieli do czynienia z mieszanką populizmu z elementami tego wszystkiego, o co się otrą stali uczestnicy owych manifestacji, czyli z socjalizowaniem, komunizowaniem, anarchizowaniem, a w niektórych przypadkach z terrorem indywidualnym. Rozmowy o ideologii z jednostkami mają powodzenie, jeśli ta jednostka jest zainteresowana. Jeżeli nie widzi, że ideologia ma podstawy organizacyjne, to po co ma tracić czas? Chodzi mi o to, że uczestnicy tych manifestacji nie będą się rozwijali w kierunku, o którym nie usłyszą w życiu, bo lewicowcy są tacy dobrze wychowani i nie narzucają się. Trudno oczekiwać czego innego od ludzi, którzy - jak politbiuro - uważają, że należy zwalczać wszelkie formy konfliktu ideologicznego. I tak właśnie zwalczacie owe konflikty, nie wchodzicie w merytoryczne konflikty między sobą (zupełnie inaczej jest z konfliktami personalnymi). Pokazujecie Ziętkowi, że wasz radykalizm to pic na wodę i sami go poważnie nie traktujecie. Bo faktycznie, nowolewicowy radykalizm to jest pic na wodę i słusznie macie opory przed własną dziecinadą. Nie wchodzicie w konflikty z partnerami manifestacji i pozwalacie, żeby ludzie bez przeszkód utrwalali sobie antykomunistyczne stereotypy, które ponoć tak Was rażą, kiedy jesteście we własnym gronie. Inni tak się nie samoograniczają, jak Wy. Nie ma próżni politycznej nawet na Waszych manifestacjach.
Nie chodzi o to, żeby ludziom wciskać owe przykładowe "czerwone sztandary", bo, jak mówi Ewa G., chodzi o to, żeby było przekonanie wewnętrzne, a nie powtórka z taktyki Nowej Lewicy - najpierw ponieście sztandary z wdzięczności, a prawdziwa miłość przyjdzie potem. Z tym, że, Ewo, nigdy nie doczekasz się, że ideologia rewolucyjna i marksistowska będzie panowała niepodzielnie, że wszyscy ją przyjmą i będziesz miała komfort przekonywania przekonanych. Zawsze będzie w mniejszości, może poza krótkotrwałymi momentami fali rewolucyjnej. Nie chodzi nawet o te sztandary i "Międzynarodówkę", pal je sześć na manifestacji związkowej (co innego podczas manifestacji na 1 Maja), ale o hasła, o przeciwstawienie się hasłom zdroworozsądkowym, które tylko powielają stereotypy. Właśnie o konflikt z tym zdroworosądkowym sposobem myślenia. Nie trzeba nawet powoływać się na marksizm czy na Che Guevarę. Darujmy sobie puste gesty, ale używajmy konfliktu w sposób przemyślany i strategiczny. Jeżeli interes obiektywny określa świadomość, to partnerzy przyjmą hegemonię tych, którzy mają coś istotnego do powiedzenia, coś, co daje szansę zmiany sytuacji, a nie tylko obraca się w kręgu zaklęć magicznych, które z konieczności kończą się apelami do premiera czy prezydenta. Może warto odrzucić swoje pretensje do radykalizmu, aby nie wchodzić w konflikt tam, gdzie jest on tylko inteligenckim konfliktem o prestiż, a zacząć myśleć o tym, co jest radykalne ze względu na długofalowy interes klasy robotniczej.
Politbiuro, nie przeczymy, że jesteście lewicą, a nawet nową radykalną lewicą, Szukacie sposobów instytucjonalizacji w systemie, który zamierzacie obalić. Prof. Hass nazywał to niegdyś "połowicznym wallenrodyzmem", zadowalającym się osiągnięciem 50 proc. postawionego celu. Powodzenia!
Po pierwsze nie ja uzgadniam czegokolwiek z innymi zwiazkami. Doswiadczenie KPiORP-owe podpowiada mi, ze wiele szczegolow sie jednak uzgadnia z partnerami. Czy przez Sierpien temat czerwonych flag itd jest podnoszony? Nie wiem. Nie biore w tym udzialu, nie jestem zwiazkowcem (jak zaloze zwiazek w TR to moze bedzie inaczej :), wiec prosze nie imputujcie mi ze powidzialem tak czy inaczej. Nie wiem tez co podnosza w rozmowach z Zietkiem radykalowie zorganizowani np. w GPR. Po niewielkim radykalizmie w ich wlasnym i tylko ich pismie mozna rzeczywiscie taki wniosek wysnuc. Ale tylko wysnuc. I mialo to na celu konstruktywna krytyke kolegow z GPR, bo te spory ideologiczne sa bardzo potrzebne.
"Trudno oczekiwać czego innego od ludzi, którzy - jak politbiuro - uważają, że należy zwalczać wszelkie formy konfliktu ideologicznego." Tu juz Ewo B przesadzilas, bo mysle wrecz przeciwnie. Jestem tym, ktory ma staly niedosyt dyskusji i sporow wlasnie ideologicznych. W jakiz to ja sposob cokolwiek zwalczam? oprocz kapitalizmu, na ile potrafie i moge :) A Twoja konfabulacja nie moze byc podstwa dyskusji. Rownie absurdalne zarzuty moge wysunac przeciw Tobie i na takiej samej podstawie... na podstawie tlenu, azotu i innych gazow - czyli powietrza.
Oczywiscie masz racje twierdzac, ze w sensie politycznym istotne i wartosciowe sa tylko dyskusje i spory merytoryczne, a nie personalne. Jednakże z Wami merytorycznie roznimy sie chyba w nastepujacycm miejscu. Sadzimy, ze polityczna swiadomosc zbiorowa kształtuje się w działaniu, w wyniku walki o konkretne interesy pracownicze nastepuje podnoszenie swiadomosci na skutek formułowania przez ruch coraz bardziej politycznych postulatow i solidaryzowanie się z innymi branzami.Wy jak mniemam macie pomysł nastepujacy- ze wyszkolicie po leninowsku zdyscyplinowanych działaczy i pojdziecie z misja w swiat. Trudno mi sobie własnie taki scenariusz wyobrazic. Jesli cos imputuje to sorry:-)
Alez imputuj imputuj! :). Ewa B jest mistrzynia w tego typu praktykach. Jej tez sie nalezy. Nie tylko ona. Jest tu wiecej takich dyskutantow, ktorzy snuja jakies przypuszczenia, by nastepnie juz "merytorycznie" odnosic sie do nich jak do faktow :) I tak sobie zyja we wlasnym swiecie iluzji.
A teraz wyobraź sobie, Jarku, jak bardzo muszą się ograniczać prawdziwi rewolucjoniści i marksiści z Grupy na rzecz Partii Robotniczej. To musi być wyjątkowo wyczepujące zajęcie, skoro nie stać ich nawet na obronę własnego oportunistycznego stanowiska w jakiejkolwiek sprawie. Mają przecież świadomość swojego samoograniczania się do stanu samookaleczenie włącznie. Taka kaleka lewica to dla nas żadna konkurencja. W takim stanie trudno im nawet konkurować z posttrockistami z IV Międzynarodówki. Co oni mogą przeciwstawić dobremu samopoczuciu Darka Zalegi i propagandzie sukcesu NPA. Wspierają więc ich i pozostają w ich cieniu. W ramach terapii może im już tylko ulżyć polecany przez nas dentysta-sadysta. Wystarczy, że z głowy nogi powyrywa i... problem masz z głowy.
Po pierwsze - hasło nacjonalizacji zakładów pod robotniczą kontrolą pojawiło się już w Kurierze Związkowym, ostatnio w numerze z 17 marca. Ale co tam, dla internetowych lewaków jeżeli coś się pojawia w gazecie związkowej z raptem kilkudziesięciotysięcznym nakładem, to się nie liczy :)
Przy okazji - jak nietrudno zauważyć, hasło to dotyczy przede wszystkim zakładów upadających/stosujących zwolnienia grupowe - więc było średnio związane z tematem obecnej manifestacji. Na demonstracjach w obronie upadających zakładów jak najbardziej można się go spodziewać.
Wątki polityczne (dotyczące choćby podziału klasowego społeczeństwa) również się w przemówieniach pojawiały, ale skoro znacie demonstrację tylko ze skrótowych relacji w TV, to skąd możecie o tym wiedzieć? Pytanie tylko - nie wiecie, czy celowo udajecie, że nie wiecie, żeby pomniejszać znaczenie demonstracji? W końcu to jedyne, co wam pozostało :)
A co do czerwonych sztandarów... myślicie, ze kolor kamizelek Sierpnia'80 jest przypadkowy? A może po prostu jesteście daltonistami?
Miło, że tak się przejmujesz poziomem Jedności Pracowniczej :)
Co do hasła nacjonalizacji pod kontrolą robotniczą - pojawia się na stronie 2 (nagłówek i cały akapit), 3 (cały dział w postulatach), 4... gazetę dostałeś jako jeden z pierwszych i po znajomości za darmo - wypadałoby przeczytać :)
W praktyce politbiuro twierdzi, że do ruchu nie wnieślibyśmy nic poza konfliktami. Może w gruncie rzeczy tak nie uważa, a tylko przenosi cudze zdanie, nie wiem. To twierdzenie, to nie jest powietrze. Ponadto, sądzę, że aktualne dyskusje dają chyba podstawę do wyrobienia sobie własnego zdania na temat tego, czy podejmowane przez nas spory i konflikty mają charakter personalny czy ideowy.
Rozumiem, że popierasz podział pracy w ramach PPP. Jedni powinni stawiać kwestie ideowe i zapewne to robią, a skoro nie ma efektu, to znaczy, że nie było możliwości, że nie można było inaczej. Opiera się to wyłącznie na poczuciu zaufania. Potem zaufanie się traci albo nie. Miałeś zaufanie do Ikonowicza? Kwestionując i krytykując osłabiałbyś wszakże efektywność działań tych, co wiedzą lepiej, siedzą bliżej itp. Dajesz więc szansę, jakieś Wasze „sto dni”, albo do zjazdu. Nie zadajesz sobie jednak pytania o to, na co dajesz tę szansę. Naszym zdaniem, na zbudowanie radykalnej lewicy instytucjonalnej, zajmującej miejsce po przesuwającej się na prawo socjaldemokracji. A więc przejmującej jej elektorat, czyli – według Waszych przekonań – musicie godzić się na temperowanie radykalizmu w imię pragmatyki politycznej. OK., ale po co udawać, że zawierając wszędzie po kolei kompromisy i samoograniczając się, w momencie, kiedy już osiągniecie pozycję instytucjonalną, nagle przestaniecie być zmuszeni do samoograniczenia? Musielibyście stać się monopartią, żeby nie musieć konkurować o elektorat. A w Waszym mniemaniu musi on być potężny, szeroki i pluralistyczny, więc kompromisy są zbędne tylko w przypadku, kiedy nie ma potrzeby ich zawierać. Czyli – kiedy zostaniecie sami na scenie. Czy to się Wam nie kojarzy źle?
Ewa G.: nie ma sporu, co do tego, że świadomość zbiorowa kształtuje się w działaniu. Jednak bez elementu pracy ideologicznej taka świadomość będzie co najwyżej populistyczna, czyli tradeunionistyczna, jakby powiedział Lenin. Nie wydaje mi się, żebyś domagała się, aby każdy uczestnik manifestacji sam odkrywał prawa sformułowane przez Marksa. W praktyce wygląda to tak, że pozyskuje się kogoś zainteresowanego jakimś elementem programowym, a następnie rozwija się temat. To właśnie jest forma szkolenia. Wyszkoleni robią to samo, stając się działaczami. Ale nie wszyscy są zainteresowani byciem działaczami.
Rozumiem, że szkolenie zdyscyplinowanych działaczy z misją uważasz za coś głęboko nagannego. Ale to i tak postęp, bo poprzednio uważałaś, że mamy pomysł na szkolenie w duchu ortodoksyjnego marksizmu każdego uczestnika (nie działacza) manifestacji. Myślę, że masz opory co do „dyscypliny”. A jednak nie widzisz nic nagannego w opisywanej przez politbiuro, istniejącej w Waszych szeregach, bardzo surowej dyscypliny samoograniczania się w kwestii forsowania swojej „czerwoności”. A rzecz w świadomej samodyscyplinie i w nie odchodzeniu od ducha krytycyzmu. Dyskusje, które są dla Ciebie tak zbędne, nieporęczne i opóźniające sukcesy na niwie pragmatyzmu związkowego, są właśnie odtrutką na głupią i autorytarną dyscyplinę. Nie są czymś przeciwstawnym, ale czymś wręcz nieodzownym od samodyscypliny. Bez dyskusji i konfliktów każda dyscyplina może być zgubna. Ale bez dyscypliny nie ma skuteczności działania – co jest Waszą intuicją, choć nie przyjmowaną przez Wasze Superego. Dlatego miotacie się w szponach Id. Wybacz te amatorskie odniesienia do Freuda, ale to chyba dość obrazowa metafora.
nie takie sfromułowania, nie takie wnioski. Bo okreslenie "naganne" jakos tak nie istnieje w mojej swiadomosci. Uwazam ze doskonalenie swiadomosci klasowej nie musi odbywac sie w siermieznej dyscyplinie jakiejs ascezie i w ogole klimacie surowosci. A z tym kojarzyłoby mi się w chwili obecnej, ktrej towarzyszy pewna kolokwialnosc przkonan- czynieie takich szkolen. Dyscypliny nie znosze i nie zauwazyłam, by przestrzegano jej w samoograniczaniu, ja jej na pewno nie realizuje, gdyż za kazdym razem rozmawiam z demonstrantami i z ludzmi spoza polityki , ktorzy do nas przychodza o kapitalizmie i o walce klas. Przygotowujemy cykl dyskusji otwartych, to w ich czasie zamierzamy rozruszac intelektualnie. Bo ludzie jako bierni słuchacze na szkoleniu to marny materiał na rewolucjonistow.
"wyrywanie nóg" to coś, co faktycznie by ci się przydało...tyle, że nie z głowy, ale z niżej położonego miejsca, które odpowiada u ciebie za myślenie :)
Może powinienem udzielić ci kilku praktycznych lekcji wyrywania i sadyzmu? - jak wiadomo z praktyką u ciebie kiepsko.
To mi sie podobalo. Ze tez ja na to nie wpadlem :). Faktycznie wydawaloby sie, ze powinny byc biale (jak flaga sierpnia) a nie sa. I nie sa nieprzypadkowo. T-shirty zas sa w anarchosyndykalistycznej poezji:). Czarne z czerwonym logo Sierpnia. I co? Zatkalo kakao?:) U nas faktycznie zawsze jest czerwono:). Dla Was jednak to wszystko nie ma znacenia. T-shirty PPP tez juz mamy czerwone. I flagi tez beda zgodne z nowym logo (aczkolwiek jest to na wpol legalne, bo w statucie jest zapisane logo - jako orzel na bialym tle) i to nie dlugo. Flag niesety nikt za darmo nie robi. Jakbysmy mieli kase to juz dawno bylyby te czerwone. Moze sie BB dorzucicie?
Druga strona to nie strona pierwsza mimo wszystko :). Zwlaszcza przy nakladzie... pewnie niskim i kwartalnym cyklu ukazywania sie (ten jest wiosna 2009). A poza tym zawsze mozna zrobic krok dalej, zawsze cos nie jest w pelni wykorzystane itd. wiec i tak przyjmij krytyke konstruktywnie:)
Bo widzisz w tym konkretnym wypadku na pewno sie roznimy. Ja daje kopa GPR po to by poszedl do przodu. Nie zeby mi zalezalo na rozwoju tej grupy:), ale przez to nam w PPP tez bedzie latwiej pojsc do przodu. Bardzo bym chcial by takie elementy wprowadzali do dyskusji. Licze na tych mlodych, ktorzy tam sa, bo starsi... sa problematyczni :) To zrobi dobrze wszystkim. Niestety nie bardzo to robia, choc wierze, ze na ich zebraniach jest rewolucyjnie, a Florek spiewa radzieckie piosenki wojenne. Kiedys mialem okazje pic w towarzystwie czlonkow ZSMP i co sobie spiewali? Commandante Che Guevara! I co z tego?
Po co nam grzeczny GPR? GPR, ktory jak BB bedzie uprawiac rewolucje na portalu internetowym?
Ty natomiast kopiesz po to, zeby kopac. W takim wypadku dyskusja jest cokolwiek trudna. Zwlaszcza publiczna.
"W praktyce politbiuro twierdzi, że do ruchu nie wnieślibyśmy nic poza konfliktami." Otoz problem w tym, ze ruchu nie ma. Z mojej perspektywy jest WZZ "Sierpien 80" i PPP. Dlugo dlugo nic i cos tam na horyzoncie :). To nie jest jeszcze ruch niestety. PPP + WZZ + BB niestety tez jeszcze nie bedzie ruchem. W praktyce mowimy zatem o wewnetrznych sprawach dwu organizacji, problemach i dyskusjach w nich. Partyjnej i zwiazkowej. Jasli tak, to ja sie pytam co mozecie do nas ("ruchu") wniesc? Procz krytyki i to nie zawsze konstruktywnej. Jesli jestesmy "ruchem" to rozumiem, ze chcielibyscie sie do ruchu dolaczyc?
Chcecie "deklaracje czlonkowska" "ruchu"? Zapraszam na Wyzwolenia :) A potem na nasze demonstracje - z czerwonymi flagami oczywiscie i miedzynarodowka na ustach :). Moze i "ruch" sie zmieni? ;)
Nie bardzo rozumiemy z kim polemizujesz, młody karawaniarzu, w przeciwieństwie do Jarka Augustyniaka nie ograniczamy się jedynie do czytania nagłówków z prasy GPR. Dzięki waszemu portalowi, dobrze zresztą redagowanemu, jesteśmy na bieżąco w tym temiacie - znamy zatem linię polityczną ogoniarzy IV Międzynarodówki i, jakby to nie było zaskakujące, ogoniarzy anarchosyndykalistów i południowoamerykańskich autonomistów. Wiemy przecież od dawna, że śladem Zbigniewa M. Kowalewskiego od lat propagujecie strajki czynne i przejmowanie upadających zakładów przez załogi. Nie raz krytykowaliśmy tę koncepcję, choćby w "Ruchomych piaskach" z 6.09.2004. Do dziś nie doczekaliśmy merytorycznej odpowiedzi ze strony broniącej nowego dogmatu tzw. nowej radykalnej lewicy. Wasza przynależność do nowej radykalnej lewicy jest w związku z tym bezdyskusyjna. W kontekście wniosków z "Ruchomych piasków" ten pomysł trudno uznać za awangardowy. Podobnie zresztą jak lewackie zacietrzewienie w propagowaniu tu i teraz strajków generalnych, np. w likwidowanych stoczniach. Decyduje przecież stopień zorganizowania klasy robotniczej i jej awangardy. I nie mówimy tu o "Sierpniu'80" i PPP. Do awangardy tym organizacjom wszak bardzo daleko (na razie ubiegają się one o miano lewicy i, co jeszcze ciekawsze, o hegemonię na radykalnej lewicy), chodzi o całkiem inny kontekst historyczny - o przedłużający się kryzys rewolucyjnego kierownictwa i zanik klasowego ruchu robotniczego w Europie i w bliskiej nam skądinąd Polsce i Rosji.
Wybacz, ale znamy pełną relację z ostatniej manifestacji "Sierpnia'80" i związków towarzyszących w Warszawie - bezpośrednia transmisja była również na TVP INFO. Podział na "my" i "oni" z przemówienia Ziętka pretenduje zaledwie do podziału klasowego na poziomie intuicyjnym.
P.S.: Nie strasz, Wojtku, bo się... O tych szczekających i "przysrywających pieskach" to pisał już wasz mistrz Zbigniew M. Kowalewski. Nawet w obelgach jesteście tylko ogoniarzami. Na merytoryczną dyskusję was nie stać, ani w internecie, ani w realu.
W sprawie "czerwonych kamizelek". Pamiętamy, że macie jeszcze w zapasie czarne i białe. Ciekawe czy związkowcy wiedzą o co tu chodzi? Czy traktujecie ich jak dzieci? Do tego sprowadziliście dziejową rolę klasy robotniczej? Byczo jest.
Po ilości wyzwisk, pogróżek i zwykłego bicia piany pod tym newsem widać, że jednak strasznie cię ta demonstracja zabolała. Na tyle, że aż zagroziłeś pojawieniem się w znienawidzonym dotąd realu. Real za bardzo się tym nie przejął.
Pytanie, dlaczego aż tak bardzo cię to boli? Dlaczego każda udana akcja wywołuje u ciebie napad bezsilnej wściekłości? Tu już każdy musi sobie odpowiedzieć sam. Ale domyśleć się nie jest trudno.
Merytoryczna dyskusja? Z tobą? Nie rozśmieszaj mnie. Z takimi, jak ty, dyskusja może się odbywać wyłącznie poprzez to, o czym sam pierwszy wspomniałeś - wyrywanie nóg.
Jarku, z krytyki się cieszę i uważam, że należy Twoje propozycje przemyśleć. Również w kontekście pierwszej strony TR.
Wojtku nie porownuj TR do Jednosci Pracowniczej. JP nie wydaje Sierpien :). To Wasza gazeta tylko. Jesli GPR ma sie za organizacje rewolucyjna, to wydajac raz na kwartal rewolucyjne pismo (wiadomo pieniadze; ich brak) warto wykorzystac moment by ten radykalizm wylac juz na pierwszej stronie... bo nastepny odcinek dopiero za kwartal - lato 2009:). I majac ta swiadomosc poswiecic na wazny z Waszej perspektywy programowy glos dopiero na drugiej stronie? Czolowka to z punktu widzenia kazdej gazety nawazniejsza rzecz. Moze zachecac do czyatania dalej lub zniechecac.
Wydaje mi sie ze nie wykorzystujecie pozycji jaka daje Wam bycie organizacyjnie poza PPP i Sierpniem i rownoczesny z nimi zwiazek. Jestescie przeciez samodzielni i laczy Was jakas idea.
Nie powiem by mnie interesowalo co GPR robi w GPR, bo uwazam go jednak za niszowa organizacje bez zadnej samodzielnej przyszlosci. Jak wiele innych zreszta. Inne kilkuosobowe grupy jako takie tez mnie nie obchodza. Dla mnie to zawsze sekciarstwo. Powstaja, znikaja itd. nie maja zadnego wplywu na real i nie pozostaja nawet w pamieci. Tak jak ten "slawetny" GSR, o ktorym wiecznie wspomina BB, ale o ktorym nikt przeciez w tym kraju nic nie wie i wiedziec nigdy nie bedzie. Oprocz hobbystow, entuzjastow... nikogo to nie interesuje. Mnie obchodzi tylko to co robi GPR w PPP. Jaki moze miec ten wplyw na ta ostatnia. Wplyw ideowy. A wplyw ten jest w mojej ocenie bliski zera. Waszego samodzielnego glosu zwyczajnie nie slychac. I problem jest w duzej mierze po Waszej stronie, bo albo nie potraficie sie wlaczyc w organizacje do ktorej sie pozapisywaliscie, albo nie potraficie na forum partii artykulowac swojego stanowiska... albo chodzi o cos zupelnie innego. Np. nieskrepowany dostep do zwiazku, za co cena jest oportunizm. A jesli to to ostatnie, to cena w dluzszej perspektywie jest wieksza i beda nia konflikty wewnetrzne, ktore zniszcza Wasza organizacje. Bo jesli nie bedziecie sie niczym roznic to po co byc w takiej organizacji? Kazda z odpowiedzi moze byc prawdziwa. Raz sklaniam sie do jednej raz do drugiej. Moze to tez byc to co u wszystkich - lenistwo, nierobstwo, zniechecenie, marazm. Nie wiem. Wiele osob nie wie. I pisze to choc z wieloma rzeczami sie z Wami na pewno nie zgodze, jak chocby afirmacja tzw. lewicy obyczajowej.
BB ma troche racji, mimo, ze swoja niechec do PPP slabo ukrywa. Powiedzialem - troche, ale nad kazda krytyka napewno warto sie choc przez chwile zastanowic. Wyciagnac z niej wnioski i z nich skorzystac. Jednak takie personalne dogryzania nie maja sensu i nic nie wnosza. Pisze to tez do BB, bo niektorzy Wasze prowokacje odbieraja naprawde bardzo osobiscie. Jak ktos chce naprawde rozmawiac nie postepuje w ten sposob.
to wiem, ze postulat nacjonalizacji upadajcych zakladow pracy, wraz z poglebianiem sie tego problemu, zagosci na transparentach zarowno PPP jak i WZZ.
Moze to jeszcze nie ten czas? Ale moze za 2 -3 miesiace? albo ciut pozniej? Jesli stanie sie to szerszym problemem, taki postulat sie uwiarygodni i na pewno go podejmiemy. Tak mi sie oczywiscie wydaje, bo mowie za siebie i za tym bede glosowal.
Do dialogu, Jarku, potrzebne są co najmniej dwie strony. Jesteś wyjątkiem, który potwierdza tylko regułę. W przeciwieństwie do Ciebie GPR nie chce żadnych dyskusji, próbuje jedynie wykorzystać pozycję "Sierpnia'80" i PPP, dziś hegemona na radykalnej lewicy, dla swoich celów, do pewnego stopnia zbieżnych z celami "Sierpnia'80". Masz rację GPR ma dostęp do waszej bazy związkowej, podobnie zresztą jak grantowcy do bazy OPZZ i SLD. Obie grupy wywodzą się z brytyjskiego Militantu, który długie lata działał w Partii Pracy i wspierających ją związkach zawodowych, i wiedzą jak to można wykorzystać. W polskich warunkach nie udaje się jednak z reguły pozyskać związkowców, można wszak zbierać młodzież, której radykalizm "Sierpnia'80" najwyraźniej imponuje. Również OPZZ jest takim wabikiem, choćby ze względu na swoją reprezentatywność i powiązania z SLD. To całkiem niezła odskocznia do lewicowo-instytucjonalnej kariery.
Nie musicie ich się zatem specjalnie obawiać. Tak naprawdę to te grupy konkurują tylko między sobą. Daleko im nawet do pozycji IV Międzynarodówki, najbardziej rozpływowej i najbardziej reprezentatywnej tendencji posttrockistowskiej, całkiem sprawnej, zwłaszcza na gruncie alterglobalistycznego pluralizmu i pod względem lansowania własnych wzorów (np. NPA) i autorytetów. Grantowcom i GPR-owi pozostaje werbunek młodych talentów. Nie dziwimy się, że chcesz ich pozyskać dla PPP. Ale jest tu konflikt interesów. Jednocześnie mamy pewne wątpliwości czy coś jeszcze da się z tego wyłuskać. Nie wierzysz chyba, że Marks postulując zniesienie prywatnej własności środków produkcji opierał rachuby na wyzwolenie klasy robotniczej na uspołecznieniu upadających zakładów. Można mieć pewność, że wręcz przeciwnie.
było tak, jak musiało być. Jak nietrudno było przewidzieć lokalna manifestacja służb mundurowych w Poznaniu była liczniejsza (3 000 uczestników) od tej Sierpniowo-ratowniczomedycznej (1 000 uczestników). Nie ma więc absolutnie żadnych powodów do kretyńskiej napinki, którą prezentują tu Kuba P czy Orowiecki. Jeśli mamy więc traktować tę manifestację w jakiś szczególny, wyróżniony sposób to potrzeba na to jakichkolwiek powodów. Innymi słowy czekamy na argumenty w czym ta manifestacja była lepsza od poznańskiej, trzykrotnie liczniejszej.
EwaG twierdzi, że sam protest zmienia uczestnika akcji, na boku pozostawiając fundamentalne problemy jak może zmieniać, o jaką zmianę nam powinno chodzić i czy coś dla ukierunkowania takiej zmiany wypada zrobić. Wnioski wysuwam takie, że wedle niej nic nie wypada zrobić, gdyż szanujemy autonomię jednostki i będzie jak będzie. Może się mylę? Nie widać jednak ze ze strony EwyG refleksji na temat kształtowania klasowej świadomości wśród związkowców czy członków partii. Prowadzi to do sytuacji, gdy wszyscy uczestnicy manifestacji są zadowoleni. Związkowcy poprosili prezydenta Kaczyńskiego o pomoc a rewolucjoniści im towarzyszyli, swą rewolucyjność otrzymując głęboko w sercu i w milczeniu.
W tradycji organizacyjnej jest taki zwyczaj, że papież może mianować duchownego kardynałem, z jakichkolwiek przyczyn nie mogąc ujawnić jednak jego nazwiska światu. Mówi się wtedy, że papież mianował kogoś kardynałem in pectore - w sercu. Polecam to wszystkim rewolucjonistom in pectore. Przypomnieć tu należy, że do czasu ujawnienia tak mianowanego kardynała światu nie ma on prawa do noszenia kardynalskiego biretu i nie może uczestniczyć w kolegiach kardynalskich,
TAKO RZECZE ZARATUSTRA
Ewa G.: Koła samokształceniowe polegają z grubsza na tym, że ludzie samodzielnie czytają, a potem dyskutują o tym, co przeczytali. Wykłady odbywają się w szkołach partyjnych, kiedy to działacze muszą uczyć się, aby posiadać argumentację potrzebną im na co dzień. Czy uczelnia zawsze jest siermiężna? To chyba zależy od prowadzącego i od słuchaczy.
Politbiuro też nie mówił o samodyscyplinie w sensie tego, jak się rozmawia z indywidualnymi osobami, ale o polityce organizacji jako całości. O tym, że pewne sugestie nie są nawet zgłaszane ze względu na to, że są oceniane jako nierealistyczne przez zwolenników sugerowanych rozwiązań. To tak, jak z Ikonowiczem. Był przez Was traktowany jak facet "na wariackich papierach" i ogólnie było fajnie. Ale w pewnym momencie okazało się, że to nie pojedynczy człowiek ma prawo do braku odpowiedzialności, tylko człowiek będący instytucją w swojej partii. Odpowiedzialność wymaga samodyscypliny, co daliście odczuć Ikonowiczowi boleśnie, odchodząc od niego. Chcieliście go zmusić do siermiężności, jego, wolnego ducha, nieprawdaż? Dopóki Ty, jako Ewa G., nosisz czerwoną podkoszulkę, jak politbiuro, to OK., masz swoje "wariackie papiery". Ale to nie znaczy, że organizacja będzie popełniała samobójstwo zachowując się tak, jakby system dał jej takie same "wariackie papiery", czyli bezkarność.
Jednym słowem, sprowadza się to do stwierdzenia, że masz tyle wolności, ile można, aby nie wpływało to na działania całości. Taki liberalizm (nie ekonomiczny, ale polityczny) w praktyce. Czyli, że g... możesz, ale komfort masz. Na tym polegają Wasze kompromisy. Na tym, że traktujecie poczucie indywidualnej wolności równorzędnie z kwestiami politycznymi, a szczególnie z kwestią celu, jakim jest wyzwolenie klasy robotniczej (to tylko skrótowe hasło). Cechą tzw. nowej radykalnej lewicy jest traktowanie wszystkich walk emancypacyjnych na równi, co wraca czkawką w mieszaniu wolności indywidualnej ludzi, którzy podjęli pewne zobowiązania polityczne, z owymi celami politycznymi. Kto mówi, że łatwo jest wyważyć zewnętrzną dyscyplinę z samodyscypliną? Popełnia się błędy, a rozum polega na umiejętności ich korygowania, tak jak odwaga nie polega na nie odczuwaniu strachu, ale na umiejętności uniknięcia bycia nim sparaliżowanym.
Politbiuro: zależy, jak rozumieć konstruktywną krytykę. Dla Was, konstruktywna krytyka, to nie kwestionowanie wybranej drogi, ale wskazywanie, jak ją realizować. Jeżeli ktoś mówi, że nie tędy droga, to już nie jest niby konstruktywny. Czy z punktu widzenia Troi Kasandra uprawiała konstruktywną, czy destruktywną krytykę?
Powiedziałeś już chyba wszystko co miałeś do powiedzenia, wielokrotnie się samopolemizując zresztą, co świadczy o Twojej nieprzeciętnej inteligencji i braku kompetencji politycznych.
W końcu uznałeś, że nie ma mowy o publicznej dyskusji z nami, tym samym przy okazji poinformowałeś nas, że negatywnie rozstrzygnięta została kwestia współpracy przy tworzeniu klubu dyskusyjnego na gruncie związkowym. Jednocześnie pokazałeś swoją niekompetencję polityczną dyskutując z nami w internecie, co według Ciebie zapewne nie jest dyskusją publiczną. To duży błąd. Z braku laku na portalu lewica.pl koncentruje się uwaga całej "prawdziwej lewicy" i wszystkich pretendentów do tego miana. Na własnej skórze odczujecie teraz skutki jak najbardziej publicznej dyskusji. Wystąpienia klubowe tu i teraz mogą być tylko tego marną namiastką. Dziś realem dla całej radykalnej lewicy jest właśnie dyskusja w internecie.
Wasze gazetki to tylko propaganda i to niskiego lotu, bo pluralistyczna i nieskuteczna.
PPP dzięki "Sierpniowi'80" ma oczywiście wyraźną przewagę organizacyjną, ale taka przewaga nie gwarantuje nawet pozycji hegemona na radykalnej lewicy. Do tego potrzebna jest jeszcze przewaga ideologiczna, ideowa i polityczna. Jak dyskusja pokazała na tym polu nie macie żadnych szans. Zostały Wam tylko czerwone kamizelki kuloodporne inaczej. A zatem pozycja polityczna PPP, pretendenta do hegemonii na radykalnej lewicy, została skutecznie zakwestionowana.
POZWOLISZ, ŻE WYCIĄGNIEMY Z TEGO RÓWNIEŻ WNIOSKI ORGANIZACYJNE, nie przejmując się zbytnio czy są one konstruktywne czy niekonstruktywne z Waszego punktu widzenia.
Grając wspólnie z GPR-em zaliczyłeś samobója w bramce PPP. Nawet zagorzali kibice PPP widzą, że puściłeś szmatę. Przez nas wypracowane bramki przy tym się nawet nie liczą. To nie jest wynik 3-2, lecz 10 do zera.
Nie odnoszę się do międzyorganizacyjnych zapasów w błocie, nie zgadzałem się też z Tobą w wielu sprawach (ostatnio - mediów publicznych), ale poniższego opisu liberalnej wolności gratuluję (piszę to bez ironii):
Cyt.:
masz swoje "wariackie papiery". Ale to nie znaczy, że organizacja będzie popełniała samobójstwo zachowując się tak, jakby system dał jej takie same "wariackie papiery", czyli bezkarność.
Jednym słowem, sprowadza się to do stwierdzenia, że masz tyle wolności, ile można, aby nie wpływało to na działania całości. Taki liberalizm (nie ekonomiczny, ale polityczny) w praktyce. Czyli, że g... możesz, ale komfort masz. Na tym polegają Wasze kompromisy. Na tym, że traktujecie poczucie indywidualnej wolności równorzędnie z kwestiami politycznymi, a szczególnie z kwestią celu, jakim jest wyzwolenie klasy robotniczej (to tylko skrótowe hasło). Cechą tzw. nowej radykalnej lewicy jest traktowanie wszystkich walk emancypacyjnych na równi, co wraca czkawką w mieszaniu wolności indywidualnej ludzi, którzy podjęli pewne zobowiązania polityczne, z owymi celami politycznymi.
------------------
Koniec cyt.
Bardzo trafny opis "indywidualnych swobód" w późnym kapitalizmie, ich wymiaru (a)politycznego i uzależnienia (części) lewicy od tych fetyszów.
Dzięki, Michale, to jednak nie "zapasy w błocie", lecz zwykły WRESTLING POLITYCZNY. Od lat jesteśmy w tej sztuce specjalistami. Oto próbka z 14 listopada 2004 r. z udziałem obu braci Nowickich i W.B.:
"Popisowe 'wcięcie' Jełopa na Indymediach zaskoczyło nie tylko anarcholi - rzuciło również na łopatki zwolenników 'taktyki rozpływowej'. Jełop był górą. Tryumfował. W ogólnym rozgardiaszu nikt nie zauważył, że Kapuś znów uszedł z życiem. I teraz, jak gdyby nigdy nic, przygotowywał się do zadania ciosu. Cios miał swoją wymowę polityczną. Kapuś niespodziewanie przedstawił zaświadczenie, że nie jest ojcem Jełopa. A zatem nie mógł rozwalić Konferencji Pracowniczej używając własnego nasienia. Jełop nie dawał za wygraną. Wiedział przecież, że Kapuś 'gadał' z jego matką - 'kapował ABW i WSI', którym matkowała CIA. Miał w tym swój interes, a zatem miał PLAN.
Jełop czuł, że WALKA TRWA, gdyż walka klas ogarnęła jego rodzinę. Matce miał za złe, że matkowała nie tylko jemu. Kapusiowi zawdzięczał kompleks Edypa. Jełop, jak to jełop, nic nie kapował. Mógł jednak liczyć na 'lewicową rodzinkę', a zwłaszcza na brata. Brat miał charyzmę, a zatem kapował. Kapuś musiał być więc również JEGO ojcem. Ponadto był przecież jednym z ojców jego prac. Stąd te polityczne plagiaty. Nic dziwnego, że był to starszy brat i wielki brat.
Brat uderzył z główki. Jełop padł... Kapusia w Łodzi nie było.
Nasz sprawozdawca, kompletnie zaskoczony Halk Chogan.
Mowisz, ze gram wspolnie z GPR. W jakims sensie tak jesli mowimy o grze zespolowej. Utrzymujac porównanie do gry wiadomo, ze na boisku (obok) jest trener i to on decyduje o skladzie druzyny i jej taktyce. Mozna oczywiście w nieskonczonosc kontestować czyjąś rolę na boisku, co robilem przez dlugi czas. Albo, kiedy dotrze do ciebie, ze to nie ty jestes trenerem, sprobowac przynajmniej wykorzystac czyjas obecnosc, by skuteczniej trafiac do bramki, ktora jest dla nas w tym samym miejscu. Nie znam sie na zawilosciach sportu, ale kierunek w ktorym musimy pilke przemieszczac jest ten sam, i to nawet jesli czesc gra w footbol, a ktos w rugby. I nawet jesli ktos grajac w rugby lapie pilke w rece, to jest to tylko faul i szansa dla przeciwnika. Gorzej gdy sie sami faulujemy. Oczywiscie, ze konfliktow wyeliminowac sie nie da. Bo ci co graja w rugby, nie zrezygnuja z tego, bo grac w footbol nie umieja i nie chca. I choc swiatlo bramki w rugby jest tam gdzie sie konczy swiatlo bramki w footbolu ( chyba jeszcze wyzej?) to wazne kto w druzynie jest na pozycji ataku, bo to on oddaje strzaly. Moze przynajmniej tych co strzelaja gdzie indziej, a pchaja sie do ataku, wystarczy tylko przemiescic na obrone i tam sie sprawdza?.
Niestety niektorzy czasem udaja, ze graja w noge, by trener nie zdjal ich z boiska. To dezorganizuje gre, a fakt ten komplikuje sytuacja, ze o zasadach pilkarze nawet nie chca miedzy soba rozmawiac. I nawet kiedy masz ciagle wrazenie, ze ktos te gre dezorganizuje (Przeswiadczenie zreszta moze byc wzajemne), ze jest jakis hamulcowy. to mozesz grac mimo to (co nie oznacza, ze przejmujesz zasady ktorych nie akceptujesz), albo samemu zejsc z boiska i isc grac w druzynie podworkowej. Powiesz, ze to juz oportunizm? Nie to taktyka i chec dalszej gry i to caly czas w footbol. Trener, choc zasad nie stawia na ostrzu noza, to ma jednak na pewno jeden cel - wygrac. Wczesniej czy pozniej musi sie zdecydowac na wybor strategii. Wiec trzeba dobrze i skutecznie starac sie grac :). Poza tym co tu ukrywac, bedac zawodowym pilkarzem taka gre mam w kontrakcie :)
Co do szkolen, podnoszenia swiadomosci to jest tak, ze nie moze to tylko polegac na zdobywaniu sympatii wsrod kibicow. Tę zdobywa sie i tak prawie tylko wtedy kiedy strzela sie bramki, a nie rozmową z kibicem i przekonywaniem go, że nam warto kibicowac. Czy wtedy gdy sie ladnie usmiecha i biega po boisku z gracja, ale bez celu. Kazda druzyna potrzebuje wewnetrznego treningu, by chocby z czasem ustalic te zasady, ze gramy w footbol a nie rugby i grac skuteczniej. Albo na odwrot, i wtedy dopiero dalsza gra bylaby oportunizmem. A w szerszym sensie. Gdy na boisku jest wielu, ktorzy kopia byle gdzie, byle kopac, bo jedyna regula ich gry jest kopac pilke. Czy tez robia to niecelnie, "panu bogu w okno". Trzeba im przynajmniej pokazac gdzie jest bramka. Bo szkoda tego wysilku i energii. I tu sie zgadzam. Bez treningu celnych strzalow bedzie za malo, a i kibice nie beda biegac z szalikami w naszych klubowych barwach. A wracajac do tematu newsa. To byl naprawde niezly mecz, tylko nie wiem czy padly bramki. Zobaczymy.
Kwestionujecie kierunek? Ok Wasze prawo, tylko dlaczego robicie to prawie wylacznie przez pryzmat GPR? Przeciez sami twierdzicie, ze to oportunistyczna organizacja, odskocznia itd.? Oportunista przeciez nie nadaje kierunku - on sie wylacznie przystosowuje. Ale i nie kadze przystosowanie to juz oportunizm. To nie to samo co kompromis. Ta granica dobrze wiem gdzie biegnie.
To nie jest nawet jakas tendencja dominujaca, ani nawet zbyt znaczaca - w duzej mierze z wlasnego zreszta wyboru. Nie podzielam tego demonizowania tej organizacji. Nijak ma sie to do realiow.
A moze Wy macie taki problem, ze po prostu wszystko w Waszej ocenie dzieje sie za wolno? Chcielibyscie juz tu w tej chwili bez wzgledu na wszystko osiagnac wszystko. A od nas uzyskac przysiege na Lenina, dziela Marksa i Czerwony sztandar. A co by to zmienilo?:) Czerwone flagi i miedzynarodowka, to jest tylko czepianie sie. Wam chodzi o rewolucje i to natychmiast, bez wzgledu na wszystko. Nie chcecie wyjsc na tych co spadli z ksiezyca, wiec czepiacie sie tego co sie da. Jak sie to nie dzieje to gwizdzecie jak niezadowoleni kibice. Moze i ja jestem naiwny politycznie, ale i Wam fantazji nie brakuje. Oczywiscie Wasze prawo powiedziec, ze my do tej rewolucji nie zmierzamy i jej nie zrobimy. Nie jest to jednak zarzut na ktory jestem w stanie odpowiedziec przekonujaco i z cala pewnoscia, takze i samego siebie. W cos wierze i do tego daze, bez zadnej pewnosci powodzenia. Gdybym mial pewnosc, sam nie mialbym zadnych dylematow:). A gdybym powiedzial, że mam ta pewnosc? Uwierzylibyście mi?;).
Dajcie po prostu PPP jeszcze troche czasu. Ta partia caly czas jeszcze sie tworzy.
PS. Sprawe klubu z mojej strony chce tylko odlozyc. Od poczatku atmosfera byla zla. Ci co graja w rugby chcieli odmowic mi gry w moj footbol. Nie zebym sie musial tym zbytnio przejmowac. Nie przejmuje sie tekstami Florka, ze jestem "na wylocie" co pisaliscie mi ostatnio. Raczej on sam sie wyautowal. Jestem uodporniony na faule, ale nadchodza wybory itd. Moglbym to dalej probowac kontynuowac, bo nie mam zadnych zakazow. Ale OPZZ znow pokochalo SLD, my mamy PPP. A nie mam tez teraz czasu ani ochoty na walke z pomowieniami i wewnetrzne wojny. Wiec okres wyborow to zly czas na organizacje ponadzwiazkowego klubu, ktoremu mialaby przyswiecac jakas koncyliacyjna idea. Nie warto robic faltstartu, bo potem bedzie jeszcze trudniej i pomysl sie spali. To skomplikowany czas i nie umiem sie w tym znalezc. Do sprawy mozemy wrocic po wyborach. Poza tym chyba nam sie reaktywuje klub TR, bo juz trwaja na ten temat dyskusje.
Jak politbiuro redukuje dyskusje do analogii piłkarskich to już nie ma dyskusji, bo znowu będzie "dyskusja" czy np. Ziętek to Beenhakker czy Janas, A może Górski czy Alf Ramsey?
Wróćmy może do meritum. Czy hasło "Nie będziemy płacić za wasz kryzys!" jest lewicowe czy populistyczne, słuszne czy nie? Sprzyja budowaniu świadomości klasowej czy ją abortuje?
I na chwile o tym uspolecznieniu zakladow pracy i Marksa. Zreszta ja pisalem o nacjonalizacji a nie o uspolecznieniu. Na cholere uspoleczniac upadajacy zaklad? Po to zeby juz ostatecznie upadl jako wlasnie ten uspoleczniony i kompromitowal idee samorzadnosci? Dlatego oczywiscie mowie o nacjonalizacji, oddluzeniu go przez panstwo i w dalszej kolejnosci uspolecznieniu. Zostawmy Marksa. Postulat nacjonalizacji w naszym kraju to i tak cos bardzo rewolucyjnego - tu i teraz.
naprawdę doceniam Twoje uwagi na temat roli GPR w PPP (chociaż się z nimi nie zgadzam), ale to trochę nie ten adres - ja nie jestem członkiem, tylko sympatykiem GPR, a nie wiem, czy ktokolwiek z GPR te komentarze czyta - ja zwykle tego nie robię, ale pozwoliłem sobie na chwilę rozrywki :)
Tak więc, żeby Twoja krytyka GPR miała szansę być konstruktywna, proponowałbym np. przesłanie jej na maila GPR.
A do umieszczenia wyżej wymienionego hasła na pierwszej stronie TR będę jeszcze wracał :)
haslo jest oczywiscie populistyczne, ale bardziej tak jak Ost okresla populizm.
Samo w sobie nie jest jeszcze rewolucujne, ale otwiera droge i w prosty sposob, bez zadnych soprzecznosci mozna je rozwijac dalej. To nie jest zle haslo. Ponoc zaczerpniete od wloskich zwiazkow zawodowcyh. Moze ludzi tez jednoczyc, moze spelnic swoja role. Haslo to zawsze kilka slow. Pole do popisu daje dopiero jego rozwiniecie. Dziennikarze bez przerwy zadaja pytanie co to znaczy "wasz kryzys" i tu mozna juz sporo ciekawego powiedziec. Dla WZZ i PPP to dobre haslo na dzis.
Nagle się okazuje, że prawa ręka Floriana Nowickiego, współautor blogu GPR na lewicy.pl i tekstów pisanych wspólnie z Florianem Nowickim publikowanych choćby na łamach "Trybuny Robotniczej", główny publicysta portalu internetowego GPR, współtowarzysz Floriana Nowickiego jeszcze z czasów Ofensywy Antykapitalistycznej, wreszcie współtwórca GPR, sympatyzuje tylko (zapewne na podłożu seksualnym) z Grupą na rzecz Partii Robotniczej. Teraz, Jarku, dopiero w pełni można zrozumieć jak wygląda entryzm w wydaniu CWI/GPR. Każdy ma rolę rozpisaną w zależności od stopnia entryzmu (Wojtek Orowiecki - głęboki entryzm w "Sierpniu'80" i PPP). Na miejscu Ziętka po takiej wpadce natychmiast usunęlibyśmy GPR z PPP za bezprzykładne manipulacje polityczne. Ale co nam do tego?
Masz, Jarku, również alternatywną drogę - zgódź się łaskawie na proponowaną Ci dyskusję wewnętrzną. Temat entryzmu GPR powinien przecież zejść z wokandy. Głos młodego karawaniarza zapowiada wszak rychły pogrzeb GPR.
"Oportunista nie nadaje kierunku". Owszem, ale tylko w PPP. Z tej racji, że radykalna lewica wygląda, jak wygląda, GPR przyjmuje pozę organizacji nadającej ton innym. Tym samym propaguje oportunizm jako sposób uprawiania polityki. Nie tylko zresztą GPR. Te samą taktykę przyjmuje portal internacjonalista.pl, nie przeciwstawia się jej "Le Monde Diplomatique" ani "Trybuna Robotnicza", ani nawet Nowa Lewica, wszystkie będące odpryskami lub znajdujące się w polu ścisłego oddziaływania IV Międzynarodówki. Ta polityka wypływa wręcz z taktyki przyjętej przez tę międzynarodówkę, a mianowicie z taktyki szerokiego i najszerszego pluralizmu i rozmywania różnic politycznych. GPR konkuruje z "czwórką" o wpływy w PPP, a stać ich jedynie na konkurowanie w oportunizmie. Oportunizm staje się więc w odczuciu tzw. nowej radykalnej lewicy stanem naturalnym. Dlatego należy go zwalczać, nawet jeśli nadaje mu się miano kompromisu.
Toc ja przeciez mowilem, ze rola GPR jest przez Was demonizowana i nie stanowi on monolitu. Ba, ja nie jestem pewien czy Florian jest jeszcze w GPR, bo sie ponoc wypalil, ze wszystkiego wylaczyl i zaszyl w jakims Sulejowku :).
Oni skapitulowali zanim stoczyli pierwsza ideologiczna bitwe.
hmmm... bajacie. Jaki entryzm Wojtka w PPP skoro z PPP on rowniez hmmm ... sympatyzuje tylko?
Politbiuro, podzielamy Twoją wątpliwość w sprawie uspołecznia upadających zakładów pracy. Ale na to można by przecież odpowiedzieć, jak to robią anarchosyndykaliści, że po to, aby ten zakład nie upadł. Tym bardziej, że żądanie nacjonalizacji jest, jak się wydaje na tę chwilę, żądaniem całkowicie retorycznym. Rząd PO nie po to przyspieszył prywatyzację pod hasłem ulżenia gospodarce, żeby teraz, w dobie kryzysu, dementować swoje koncepcje ekonomiczne i polityczne, nie mówiąc już o ideologicznych. Aby hasło nacjonalizacji nie było retoryczne, trzeba by było przejąć władzę, ewentualnie zagłosować na braci Kaczyńskich. Zastanawiam się nad tym, czy związkowcy z "Sierpnia'80" nie wpadną na ten ostatni pomysł, kiedy paroletni flirt z lewicą nie przyniesie zapowiadanego skutku.
Na rozwiązanie anarchosyndykalistyczne to nasz kryzys nie jest jeszcze wystarczająco głęboki. Taktyka ta może przynosić skutki w odniesieniu do zakładów, których właściciele opuścili je ze względu na fakt generowania przez nie strat, bez szans na ich pokrycie w najbliższej przyszłości. Zakłady takie przejmują pracownicy i przez parę lat, za cenę olbrzymich wyrzeczeń, stawiają je na nogi, a kiedy zaczynają przynosić zyski, muszą się procesować z byłymi właścicielami, którzy chętnie by je teraz na nowo przejęli. Tak czy inaczej, mogą to zresztą być tylko małe zakłady pracy. Trudno wyobrazić sobie, w czasach globalizacji, aby, np. uspołeczniona stocznia, bez wsparcia państwa (dotacje, gwarancje dla wierzycieli i odbiorców), mogła konkurować o rynki zbytu.
Żądanie nacjonalizacji stoczni ma, oczywiście, sens, ale nie ma szans. Nawet w społecznej opinii utarło się przekonanie, że stocznie (czy kopalnie), przynoszą straty, pożerają pieniądze podatników, a więc są nieefektywne. Efektywności wielkich zakładów przemysłowych nie da się sprowadzić tylko do zysków w pieniądzu. Wszyscy o tym wiemy, że dzięki kooperacji, zakłady te tworzą i organizują rynek pracy w skali kraju. Tworzą podstawę całej struktury przemysłowej kraju. Aby był rozwój, zmiany w tym przemyśle muszą następować logicznie i zgodnie z możliwościami technologicznymi i potrzebami społecznymi, w tym wymogami ekologii i nowoczesności. Jest to możliwe dzięki temu, że zakłady pracy produkcyjnej wytwarzają wartość dodatkową, która może być zużytkowana na zabezpieczenie takiego rozwoju zgodnego z wymogami racjonalności społecznej. Gospodarka rynkowa, oparta na zasadzie maksymalizowania zysku prywatnego, jak wiadomo, niekoniecznie sprzyja takiej racjonalności. Rozwój gospodarczy i społeczny też jest procesem posiadającym swoją logikę i ciągłe jej gwałcenie, nawet w imię pozyskiwania najnowocześniejszych rozwiązań technologicznych, jest stratą czasu i pieniędzy dla większości społeczeństwa. Jest za to doskonałą okazją do wzbogacenia się nielicznych, to fakt.
Tutaj, jak mi się wydaje, tkwi możliwość naocznego i praktycznego przekonania się, gdzie następuje rozbieżność między wartością dodatkową a zyskiem. Filozoficzna podstawa Marksowskiej teorii wartości opartej na pracy zasadza się właśnie na przyjęciu, że rozbieżność między wytworzoną wartością dodatkową, która fizycznie jest bogactwem i szansą na rozwój, a zyskiem, który jest tylko wyrazem możliwości realizacji owej wartości na rynku, gdzie zdolność owej realizacji jest uwarunkowana czynnikami niezależnymi od pracy, jest czymś naturalnym. Częstokroć fakt tej rozbieżności jest pomijany, gdyż skupiamy się na społecznej stronie wymiany towarowej - zresztą zgodnie z sugestiami samego Marksa. Jednak jego system opiera się choćby na koncepcjach fizjokratów i w formie przetworzonej, ale przecież wchłania ich przywiązanie do naturalnego czynnika produkcji, jakim jest ziemia, przyroda. To wszystko jest tak oczywiste, że funkcjonuje na powierzchni, w zdroworozsądkowej obserwacji, że zamknięcie wiodących zakładów pracy niszczy rynki lokalne i nie tylko przecież. Ale nie przykładamy do tego wagi teoretycznej, na jaką zasługuje to spostrzeżenie. Jest to zresztą możliwe tylko na gruncie marksizmu. Nie trzeba go zresztą w tym celu "wzbogacać" o nowatorskie elementy, np. o ekologię.
Jak widać - dwu- lub trzytysięczna demonstracja robotnicza, a cała dyskusja skupiła się na czym? Na roli GPR.
Choćby z tego jednego powodu o dalszy rozwój GPR jestem spokojny, a jego przyszłość widzę w zdecydowanie jaśniejszych barwach, niż przyszłość rozmaitych trolli z tego forum.
postulat jakiejkolwiek nacjonalizacji jest kompletnie sprzeczny z tym co robi ten rzad czy kazdy poprzedni. Pewnie w szczegolnosci ten rzad. Ale przeciez nie mowie, ze chcemy ten rzad do czegos przekonac. Jego mozna co najwyzej do tego zmusic. Ale poki co nie stac nas na to, bo to wymagaloby sytuacji glebszego kryzysu i radykalnych nastrojow w calym spoleczenstwie.
A co do uspolecznienia wlasnosci, to wcale nie uwazam, ze jest to remedium na wszelkie zlo. Hiszpanski Fagor jest tego dobrym przykladem, ktorego formą uspolecznienia jest spoldzielnia. Otoz okazuje sie, ze w warunkach panujacej logiki zysku, czyli nadal warunkach kapitalistycznych, takze w jakis sposob uspoleczniona firma tej logice musi sie poddac i nie jest w stanie tej logiki zakwestionowac. A nawet gdyby zniesc kapitalizm, czy wielu jego problemow uspolecznienie, na poziomie zakladow pracy, na nowo nie odtworzy? Zreszta ja uwazam, ze formalnym wlascicielem wszystkiego powinno byc panstwo. Zarowno tych duzych (tych przede wszystkim) ale i malych przedsiebiorstw. To oczywiscie wymaga rewolucji :). Dlatego, ze jestem przeciwnikiem wlasnosci prywatnej, to i podejrzliwie patrze takze na ta uspoleczniona, jesli mialby to byc wlasciciel srodkow produkcji wystepujacy dla odmiany w wielu osobach. Bo mowa tu de facto o jakiejs wspolwlasnosci, a wiec jakiejs jednak formie wlasnosci. A jak wiadomo wlasnosc to kradziez:) Rodzi to caly szereg problemow, lacznie z kapitalistyczna wyniszczajaca konkurencja. Moze lepiej byloby mowic o uspolecznieniu produktu, sprawiedliwego podzialu zyskow, ale przy zachowaniu wlasnosci panstwa nad srodkami produkcji i jego decydujacej roli w skali makro wykorzystania wartosci dodatkowej w realizacji celow spolecznych, ale i przy pelnej samorzadnosci robotniczej w bierzacym dzialaniu przedsiebiorstwa? Zapewne tez te wielkie znacjonalizowane przedsiebiorstwa, stocznie itd., biorac pod uwage planowanie gospodarcze i duzo wieksza ich role niz tylko zasopokajanie potrzeb swoich pracownikow musialyby podlegac jakims jeszcze wiekszym ograniczeniom ze strony panstwa ze wzgledu na ich role w realizacji celow ogolnospolecznych. Dlatego mowiac o uspolecznieniu mam raczej na mysli raczej proces decyzyjny w przedsiebiortwie, czyli tak naprawde demokracje robotnicza. Oczywiscie wybiegam w przyszlosc. Szczerze powiedziawszy nie mam o tym za duzego pojecia i cos tam sobie konfabuluje:), ale wlasnie to chcialbym by stalo sie tematem dyskusji klubow TR. Czas zaczac o tym dyskutowac, a nie tylko wspominac rzewnie welfare state, bo to jest wbrew pozorom jeszcze mniej mozliwe niz kiedys, a w obecnej sytuacji, gdy kapitalisci wcale nie czuja sie zmuszeni by w czymkolwiek ustapic, tak samo nie mozliwe jak obalenie kapitalizmu. To dlaczego nie mowic przynajmniej w publicznych dyskusjach, debatach o czyms bardziej radykalnym, czyms co ostatecznie uzdrowi gospodarke i wyzwoli ludzi pracy? Zamiast tego zadowalac żadaniem srodka przeciwbolowego czyli pomyslami z pogranicza socjaldemokracji - nawet tej prawdziwej? Jesli nie jest to mozliwe w politycznej debacie prowadzonej w mainstreamie, to jest przeciez mozliwe w klubach dyskusyjnych czy na ulicy. Czy jest wsrod nas ktos kto wie na pewno jak gospodarka powinna funkcjonowac, gdy kapitalizmu juz nie bedzie? Co zrobimy jesli on jutro ostatecznie padnie? Wtedy zaczniemy sie zastanawiac co dalej?
Jesli kryzys bedzie sie pognebial, mozliwe ze bedzie sie zmienial stosunek sil miedzy kapitalem i praca. Byc moze ten pierwszy, by przetrwac, bedzie gotowy na ustepstwa. Problem jednak co zrobic by znow proces rozwoju nie zatrzymal sie na poziomie "panstwa dobrobytu"? Co zrobic gdyby jednak udalo sie wrocic do tego momentu, by ten proces sie nie zatrzymal i by moc popchnac go dalej? W calym procesie potrzebne jest rewolucyjne wrzenie. Aby je utrzymac i pchnac proces dalej, trzeba wysokiej swiadomosci spolecznej i glebokiego zrozumienia i aprobaty dla zakwestionowania calego systemu. To bardzo trudne i czy w ogole mozliwe w stopniowym procesie? Czy moze tylko w gwaltownym wybuchu, ktory rzadko jednak prowadzi do tego czego bysmy pragneli, czego przykladem jest wiekszosc rewolucji?
a uspolecznienie "po to by ten zaklad nie upadl", tez nie jest bez sensu. Ludzie zyja tu i teraz z wlasnej pracy i tego zakladu potrzebuja jak powietrza. Jesli taki postulat pozwoli komus choby przezyc, to jest wart mszy. To wszystko sa dylematy cholernie trudne do rozwiazania.
Z synkretyzmem politycznym trzeba walczyć.
Do tego oczywiście potrzebna jest wola, chęci ażeby móc coś obiecującego poczynić w kierunku.
Takiej woli jednak brakowało prawie wszystkim środowiskom, uchodzących za "lewicowe czy ""radykalnie lewicowe" "nowo-lewicowe" zachowującym dystans a czasem wrogi stosunek do tzw. lewicy instytucjonalnej o korzeniach wyrastających z późnego PRL-u, kiedy to miejsca na spory ideologiczne w samej partii nie było a wymianę refleksji dotyczących filozofii czy ideologii umożliwiały w jakimś stopniu bardziej Szkice filozoficzne czy Colloquia communia niż posiedzenia czy zjazdy partyjne PZPR.
Można powiedzieć że tzw. alternatywna lewica w pewien sposób zapożyczyła od późnej PZPR, oportunizm i go w jakiś sposób rozwinęła na polu aktywności quasi-politycznej po roku 1989.
Obrona czerwonych sztandarów, sierpa i młota czy politycznej tradycji lewicy rewolucyjnej czy komunistycznej (nie będącej wyłącznością PZPR) także została przez alternatywną lewicę, gdzieś pominięta głównie z obawy przed tym jak zostanie to przyjęte przez osoby jakimi ona się interesuje czy też stara się do nich dojść ze swoimi bardzo też wygładzonymi poglądami.
Sensem istnienia alternatywnej lewicy jest w gruncie rzeczy próba naprawy socjaldemokracji i wyciągnięcia z za szafy tak historycznej jak i politycznej spuścizny PPS-owskiej z domieszką forsowanych celów i żądań tzw. nowych ruchów społecznych i odwołań populistycznych przyprawionymi nacjonalistycznymi ekscytacjami.
Taka lewica znajduje się w Krytyce Politycznej, "Obywatelu", mniejszych ugrupowaniach alternatywnej lewicy i aż dziw bierze że w istocie wszystkie te grupy nie potrafią z sobą dojść do porozumienia i nieustannie się napinają by wytworzyć złudzenie że coś je różni.
oczywiscie moglbym swoje uwagi przekazac na liste GPR... gdybym mial do niej dostep :) Ale to szczegol. Moim zdaniem GPR nie jest gotowy na dyskusje, a jatkowac mi sie nie chce :). Rozmowa w internecie zawsze konczy sie tym samym.
Gdyby GPR byl na dyskusje gotowy, bo uwazam, ze jest bardzo w sobie zamkniety, powinien pierwszy wyjsc z inicjatywa do innych. Z inicjatywa rozmowy z innymi czlonkami PPP. Moze bysmy sobie troche wyjasnili? Chocby w co gramy? Bierzemy udzial we wspolnycjh akcjach itd., ale praktycznie nie rozmawiamy ze soba, slabo sie znamy itd. A to zle. Wiele uprzedzen i niejasnosci moze daloby sie w ten sposob usunac. A moze nie? Nie wiem, najczesciej patrzymy na siebie podejrzliwie :)
przecież to twoja radykalna PPP/Sierpień 80 znakomicie dogaduje się z "Krytyką Polityczną". Nic dziwnego - w Polsce podział na lewicy nie przebiega wedle stosunku do sierpa i młota (które to symbole mają takie samo znaczenie dla współczesnych realiów politycznych, jak stosunek prawicy do mszy trydenckiej), lecz wedle stosunku do michnikowej oligarchii. Wy jesteście po jednej i tej samej, afirmatywnej stronie tego podziału.
Na Wojtusia z popielnika iskiereczka mruga.
Chodź, opowiem ci bajeczkę, bajka będzie długa.
Była sobie raz królewna, pokochała grajka.
Król wyprawił im wesele, ot, skończona bajka.
Nie jestem z tobą Remigiuszku "na Ty" ale jeśli już do mnie się tak zwracasz to będę się starał do ciebie odnosić używając zwrotów adekwatnych do tych używanych przez twoją osobę.
Być może rajcuje cię zdrabnianie imion?
Czemu więc nie miałbym skorzystać z okazji i nie robić tego samego.
Od taka wymiana uprzejmości między osobami na pewno nie sięgającymi do tych samych wzorców ani nie będącymi z pewnością po tej samej stronie podziału politycznego.
Wracając jednak do istoty rzeczy.
Otóż nie jestem członkiem PPP ani Sierpnia 80.
Z pewnymi działaniami Sierpnia 80 sympatyzuje, starając się im dokładnie przyglądać w jakim kierunku mogą one dalej się potoczyć.
Nie uważam jednak aby był to związek o już całkowitym klasowym widzeniu spraw społeczno-ekonomicznych ani tym bardziej politycznych.
Tak samo przyglądam się działaniom innych związków zawodowych i jakoś nie dostrzegam aby ich działania w swojej naturze były motywowane interesem klasowym.
Co najwyżej ich funkcja jest doraźna albo zmotywowana przez takie a nie inne koterie polityczne pragnące wypłynąć na ich poparciu.
Obu tych organizacji (PPP i Sierpnia 80) zresztą nie uważam też za wybitnie radykalne.
Jednak w regionie gdzie mieszkam działalność PPP, jej młodzieżówki a także związku zawodowego jest widoczna.
Jakkolwiekby oceniać organ "Trybuny Robotniczej", spowinowacony z PPP i Sierpniem jest on dostępny w praktycznie w każdym kiosku ruchu znajdującym się w centrum miasta gdzie zamieszkuje a także i na peryferiach tego miasta, chociażby przy akademikach gdzie mieszkają studenci.
Aktualnie nikt poza tymi organizacjami w regionie nie robi nic na gruncie docierania do ludzi pracy ze swoją propagandą.
Oczywiście chodzi tu o te dwie akurat organizacje niebędące związane instytucjonalnie układami z lokalną sceną polityczną czy organizacjami zawodowymi, związkowymi.
Tam gdzie mieszkam istnieje w tej chwili dwuosobowy ATTAC, jakoś nie omijający okazji do uczestniczenia w chociażby organizowanych przez Krytykę Polityczną spotkań.
Nie zauważyłem jednak aby ten ATTAC zabierał głos w tych spotkaniach i wypowiadał się kontrowersyjnie o tym czym jest KP.
Przyznaje (bez bicia) że sam również brałem udział w takich spotkaniach organizowanych przez KP i polemizowałem tam z chociażby reprezentującą tą grupę Szczuką, czy młodymi działaczami SLD, chwalącymi się tym że współorganizują i rozwieszają plakaty informujące o debatach tego typu grona osób.
W przeciwieństwie do ciebie nie afirmuje okolicznościowych działań takich a nie innych "grupek politycznych" kiedy jest mi to potrzebne do wyostrzenia sporów między tymi grupkami.
Z Michnikiem w wielu kwestiach zasadniczych, tzn. stosunku do chociażby historii lewicy i do komunizmu zapewne w w pewnej mierze mógłbyś znaleźć wspólną nić porozumienia.
Przecież tak jak Michnik, też czujesz się po pierwsze patriotą a po drugie bardziej ci jest po drodze z obozem Gajowca niż chociażby linii Waryńskiego, komunizującej, nie mówiąc już o komunistycznej lewicy.
To że różni was podejście do gatunkowości, cech ewolucyjnych programów w istocie nie wychodzi poza ramy budowy co najważniejsze burżuazyjnej Polski.
Wracając do PPP czy Sierpnia i waszego źródełka to z pewnością poza personalnymi animozjami jaki was dotyczą nie widzę tutaj, głębszych różnic ideowych nad czym można tylko nadal ubolewać.
W PPP jedynie nie lubią Gwiazdy i Bugaja.
W sumie się im nie dziwie ponieważ Ryszard jak i Andrzej muszą zawsze potwierdzić jacy są nieskazitelni i anty-PRL-owscy.
Poza tym Ryszard ostatnio dał się poznać ze strony adwokata Balcerowicza, nazywając go wybitnym ekonomistą...
Rzeczywiście lewica na lewo od SLD płynie jak dotychczas jednym "prawdziwie socjaldemokratycznym" nurtem, nad czym można tylko ubolewać...