Każda instytucja sprawdza się, gdy czasy są łatwe a przewaga ogromna. Ale kiedyś muszą nadejść czasy kryzysu. No i dla NATO właśnie nadeszły. Powołane jako przeciwwaga dla potęgi ZSRR i bloku wschodniego, w latach 90 przemienił się w żandarma w -szczególnie na Bałkanach i na bliskim wschodzie. Tym samym obok tradycyjnego przeciwnika, pojawił się nowy- islamiści. Raz zdobytych pozycji się nie oddaje, przynajmniej nie za frajer. Niemniej obrona zawsze wymaga zaangażowania wszystkich dostępnych sił, dlatego jako sojusz obronny było NATO skuteczne (choć była to obrona odstraszająca bo realnie nigdy tego nie sprawdzono), kiedy zaprowadzano porządek w byłej Jugosławii przewaga była tak ogromna, że zwycięstwo był tylko kwestią niezbyt długiego czasu. W zasadzie nasza przewaga nad Talibami jest też miażdżąca, bo posługują się oni tym samy sprzętem (lub bardzo podobnym) co w walce z ZSRR, od tego momentu oni stoją w miejscu, zaś nam doszły zaawansowane technologie bojowe, zdalnie sterowane samoloty zwiadowczo/bojowe i to wszystko czego nie miał ZSRR. I efekt jest bardzo podobny do tego co osiągnęli Rosjanie. Chyba jednak inaczej nie może być, kiedy na misję NATO każde państwo samo decyduje ilu żołnierzy wysłać i gdzie mają stacjonować. Tak się wojen nie prowadzi, a raczej tak się wojen nie wygrywa- no skoro już ją prowadzimy dobrze by był ją wygrać. Gdyby powstała jedna NATO-ska armia byłoby inaczej. Ale nie ma armii NATO tylko armie narodowe walczące w ramach NATO i pod NATO-wskim dowództwem. Niby to żadna różnica a jednak jest, bo jednak podstawowym dostarczycielem sił dla sojuszu jest państwo narodowe. Tutaj nie wystarczą siły szybkiego reagowania, tutaj byłyby potrzebne znacznie większe siły mogące się same uzupełniać bez oglądana się na sojuszników. Tą funkcję do tej pory sprawowały siły USA- największe w pakcie. Tam nie ma woluntaryzmu jakie sobie wojska wyślemy, tylko się je wysyła i to w takiej ilości jaka się wydaje konieczna. A pozostali członkowie raz kontyngenty zmniejszą, raz zwiększają, wedle upodobań rządów. I czy tak można wojnę wygrać, kiedy liczna środków jest cały czas niepewna i zależna od sytuacji wewnętrznej innych państw? Należałoby wszystkie te siły połączyć w jedno, z własnym przemysłem, z własnym poborem, tylko pytanie kto by na tym sprawował kontrolę cywilną. Dlatego chyba należałoby zacząć od stworzenia drugiego filaru NATO obok US army, mianowicie EU army. Wtedy byłyby tylko dwa podmioty sojuszu a nie blisko 30- każdy samodzielny. Wtedy poprawiłaby się synchronizacja działań, Europa byłaby dumna po tylu upodleniach, że ma realny wpływ na to co się dzieje na świecie, a USA nie marudziłoby, że wszystko od tylko nich zależy (podobno chcą dzielić świat z Chinami. Na bardziej durny pomysł nie można wpaść). I od tego by trzeba było zacząć. Potem można byłoby dyskutować o przyjęciu Rosji do NATO, ale to znowu wymagałoby zmiany struktury całego paktu ( w zasadzie stworzenia czegoś w rodzaju NATO+ coś tam jeszcze), choć pewno wobec rosnącej potęgi Chin, Indii i ewentualnego islamskiego zagrożenia na terenie republik azjatyckich byłoby to wskazane.
Moim skromnym zdaniem działo się dużo więcej interesujących rzeczy a liczba uczestników starć jest zdecydowanie zaniżona :-) Warto też dodać, że policja była wyjątkowo złośliwa. Pozdrowienia dla wszystkich miłośników hotelarstwa :-)