że w krajach komunistycznych "dzieci wysyłają swoich rodziców do więzień"
----
w Szwecji już dzieci wysyłają swoich rodziców do więzień
w poniższym materiale mówi o tym SIC !!! korespondent GW Maciej Zaręba.
http://www.youtube.com/watch?v=j5_uHLDfUwk&feature=related
smakuje mi kawa.
Czy jest możliwe, żeby Amerykanie ją zatruli?
władzę we Włoszech po II wojnie światowej przejęła partia komunistyczna, to podstawowym zadaniem włoskiego przemysłu stałaby się produkcja drutu kolczastego.
Ameryce nie przeszkadzało, że Pinochet zajmował się głównie mordowaniem opozycjonistów i ich rodzin (zresztą jej nigdy nie przszkadza mordowanie ludzi, ale tylko gdy robili to prawicowcy) ale i nie przeszkadzało jej to, że Pinochet produkował i handlował twardymi narkotykami -
http://tierralatina.blox.pl/2006/07/Pinochet-narkotykowym-bosem.html
Natomiast zawsze USA przeszkadzała wolność, wolność dla zwykłych ludzi. O tym jak USA poprzez propagandę walczy z marihuaną - http://www.eioba.pl/a82620/holandia_panstwo_wolne_od_narkotykow
W Szwecji NIGDY nie wsadzono do więzienia żadnego rodzica za danie klapsa. To są bzdury rozpowszechniane przez prawactwo.
ciekawe: Pinochet rządził prawie dwadzieścia lat, a zabił około 2000 opozycjonistów. Tylko tym się zajmował? Musiał być leniwy.
zaprzeczysz ze sluzby specjalne usa sa zamieszane w handel narkotykami?
Dewey był gubernatorem stanu Nowy Jork, nie burmistrzem
USA w latach 80, Talibowie? Uprawiali mak, z której wyprodukowano wiele black tar heroin którą cpa młodzież w USA.
zabił około 60 tys opozycjonistów, a nie żadne 2 tys.
Pierwsze słyszę.
z tego, co wiem, narkotyki dekonstruują Babilon kapitalistycznego systemu panowania, sprzyjając tym samym emancypacji proletariackiej klasy robotniczej.
Niewykluczone więc, ze kapitaliści, handlując narkotykami, sprzedają sznurek, na którym zawisną.
w latach 80 to jeszcze "talibow" nie bylo.na poczatku lat 90 bylo ich moze z 30.jak doszli do wladzy w 96 to wlasnie oni zniszczyli uprawy maku ktore bardzo dobrze sie odrodzily w czasie panowania amerykanow.za ich rzadow karano smiercia za uprawe maku tak na marginesie.caly ten handel narkotykami w wykonaniu talibow jest tak samo prawdziwy jak pobyt smoka w jaskini pod wawelem.
a skąd masz takie dane? Bo Wikipedia (wiem, niepoważne źródło, ale mnie Chile interesuje tyle, co zeszłoroczny śnieg, więc poważniejszych nie szukam) podaje 3200 osób zabitych lub zaginionych w okresie całego trwania junty Pinocheta. Żeby było jasne: jest to moim zdaniem o 3200 osób za dużo.
Skad te dane? Wg. Raportu Rettinga stweirdzono zamordowanie okolo 2 200 osob przez rezim Pinocheta. Moze pomylilo CI sie z liczba osob torturowanych?
Alkohol także jest narkotykiem, nie wspominając o dopalaczach, rodzajem narkotyzowania się jest też zakupoholizm i uzależnienie od internetu
Amerykanie narkotyzują się ritalinem i prozaciem i to też jest uznawane za legalne, takie przykłady można mnożyc.
A skoro narkotyki są nielegalne, czemu legalne jest gloryfikowanie dealerów narkotykowych i narkomanów w kulturze masowej, na czym Amerykanie wydatnie zarabiają?
P.S ABCD- rodzajem ucieczki od rzeczywistości jest też pisanie 10 tysięcy komentarzy , często polemizowanie samemu ze sobą
Te wszystkie stadiony śmierci, wyrzucanie ludzi z samolotów itd. Trochę ciężko mi uwierzyć, że było tylko 2,3 tys. ofiar.
Wojtas, te tortury też często kończyły się śmiercią.
Skoro tortury konczyly sie smiercia, to chyba ktos by to policzyl. Akurat komisja, ktora wspomnialem policzyla tez dokladnie liczbe osob torturowanych i jakos nie chce mi sie wierzyc, zebys posiadal w tym temacie wiedze wieksza, niz fachowcy w tej dziedzinie, latami zajmujacy sie tym tematem. A tak sie sklada, ze zaden z nich nie podaje liczby klikudziesieciu tysiecy, ktory najwyrazniej wziales z sufitu.
Ma Pan całkowitą rację co do arbitralności w uznawaniu co jest narkotykiem ( szkodliwym), a co nie.
Np. w USA najwięcej więźniów za posiadanie narkotyków
to użytkownicy marihuany (THC)- tetra-hydro-kannabinol,
która wg. powszechnej opinii medyków jest znacznie mniej szkodliwa od nikotyny( nie mówiąc już o alkoholu).
Ta powszechnie znana opinia nie przeszkadza w ściganiu
i osadzaniu w więzieniu jej użytkowników.
Na "Planecie" pokazywali pewnej nocy, że w USA są całe miasta żyjące z pracy w więzieniach, gdzie przetrzymywani są tacy przestępcy.
Ale trzeba to odróżnić od użytkowników kokainy czy LSD, które są rzeczywiście bardzo szkodliwe, ale i społecznie mało znaczące, w stosunku do marihuanistów.
Wszystko prawda, tylko że akurat LSD jest chybionym przykładem, bo jest to prawdopodobnie najmniej szkodliwy narkotyk ze wszystkich, jakie kiedykolwiek zyskały uwagę opinii publicznej.
LSD - dietylamid kwasu lizergowego, ma działanie nie do końca przewidywalne. U niektórych wywołuje psychozy
przypominające schizofrenię, lub przerażające przeżycia
mogące prowadzić do poranień. I dlatego zaliczyłem
go do szkodliwych, czego nie mówię o psylocybinie albo np.peyotlu.
Psylocybina i meskalina (z pejotla) mogą wywoływać dokładnie takie same skutki (psychozy), ale tylko u osób mających genetyczne predyspozycje do tego rodzaju zaburzeń, czyli u ok. 1% ludzi. Warto zauważyć, że również częste palenie marihuany przez takie osoby zdaje się przyczyniać do ujawniania się u nich objawów choroby. Jeśli osoba będąca w trakcie terapii lekami psychotropowymi sięga po LSD, to sama prosi się o kłopoty
Co do przerażających przeżyć, to jak najbardziej, ale zależy to przede wszystkim od sytuacji, w jakiej narkotyk jest zażywany - jeśli idzie się pod jego wpływem na koncert death metalowy, to może to skończyć się niemiło i oczywiście w strachu można zrobić sobie krzywdę. Jest to więc kwestia rozsądku i odpowiedzialności użytkownika. Natomiast agresja pod wpływem LSD jest ogromną rzadkością i pod tym względem raczej obawiałbym się użytkowników alkoholu.
Pod względem fizjologicznym czy potencjału uzależniającego LSD jest całkowicie bezpieczne. Widać zatem, że choć z LSD wiążą się pewne zagrożenia (nie ma substancji zupełnie niegroźnych), to trudno nazwać go szkodliwym, a już tym bardziej porównywać do kokainy.
jest rzeczywiście spór o to czy to działanie, o którym mowa dotyczy osób JUŻ zaburzonych psychicznie, czy te zaburzenia
wywołuje.
Moim zdaniem podział jest z grubsza taki jak napisałem,
Pan może mieć inne zdanie.
Były na ten temat prowadzone liczne badania i wykazały, że psychozy pojawiają się u 0,4% osób biorących LSD (osób, nie znaczy to, że na 0,4 "zażyć" przypada psychoza). Ze względu na naszą małą wiedzę o tego rodzaju schorzeniach w ogóle, rzeczywiście nie sposób stwierdzić, jakie mają podłoże, ale badania te pokazały też, że występowanie psychoz u użytkowników LSD jest powiązane z przypadkami występowania schizofrenii i innych zaburzeń wśród członków ich rodzin w takim samym stopniu, jak ma to miejsce u innych chorych. Widać więc, że to nie jest jedynie kwestia mojego zdania.
Nawet jeśli uznamy, że u części z tych osób (czyli mniej niż 0,4%) LSD *wywołało* chorobę psychiczną, to wciąż czyni to go jedną z najbezpieczniejszych substancji spośród tzw. narkotyków.
Wypada mi przyznać ,że jest Pan szczegółowiej poinformowany ode mnie.
Jeśli te wszystkie badania, o których Pan pisze, odbyły
się w warunkach rzetelnego obiektywizmu, to ma Pan rację
i LSD nie byłoby tak szkodliwe jak kokaina czy heroina.