W drugiej połowie lat 90 studiowałem socjologię na ul. Żurawiej w Warszawie. Na tej ulicy znajdował się wtedy jeszcze słynny okrąglak a wokół niego rozciągał się gejowski pigalak.
Były to czasy kiedy palcu Trzech Krzyży nie opanowały jeszcze lasnserskie szpilki, szparki etc. Jako, że socjologia nie jest zbyt absorbującym kierunkiem wiele czasu spędziłem w okolicznych zasyfiałych knajpkach. I powiem tak: NIE MA SMUTNIEJSZEGO WIDOKU NIŻ STARY GEJ. Tych ludzi cechuje z jednej strony wręcz zwierzęca potrzeba bliskość a z drugiej emocjonalna lodówka w sercu. Z jeden strony marzą o bliskości ale jedyne co mogą otrzymać to sex z pieniądze z męską prostytutką. W świcie gejów młodość i atrakcyjność to główna waluta. Dopóki jesteś piękny i młody rządzisz ale jak się zestarzejesz to zostaje Ci tylko samotność i pustka.
"wzrosło zatrudnienie kobiet, a zmniejszyło się zatrudnienie mężczyzn, z tym że wzrost tego wskaźnika w odniesieniu do kobiet dotyczył przede wszystkim pracy w niepełnym wymiarze godzin23. W latach 1980‒1989 o kilka procent zmniejszyły się różnice w wysokości zarobków kobiet i mężczyzn, ale w najmniej zarabiających grupach społecznych spadły płace zarówno kobiet, jak i mężczyzn."
Ja o tym mówię od dawna: feminizm pozwala kapitalizmowi uruchamiać rezerwy siły roboczej.
Nie da się ukryć
i była maxi-lanserska. Geje siedzieli 20 metrów dalej w "Lajkoniku", który faktycznie przyciągał starszych panów. Młodzież gejowska bawiła się w innych miejscach, np. na Koźlej, czy w Paradajsie na Skrze (weekendowo).
feminizm służy z jednej strony zatrudnianiu kobiet jako pracownic w junk jobach, a z drugiej strony wzmaga ich skłonnośc do konsumpcji i zaspokajania sztucznych potrzeb
( szminka, nowe ciuchy, samochody dla kobiet, mieszkania dla singli)
Podobnie jest z gejami, akceptuje się ich, ponieważ stanowią świetny rynek zbytu, a to jest ważne w obliczu kurczenia się rozporządzalnych zasobów klas średniej i niższej...
Jednakże wierze, że może istniec inny feminizm niż obecny zdominowany przez popkulturowe wyobrażenia szczęścia...
"wzmaga ich skłonnośc do konsumpcji i zaspokajania sztucznych potrzeb
( szminka, nowe ciuchy, samochody dla kobiet, mieszkania dla singli)"
no tak, bo kobieta jak chce mieszkać, to niech wyjdzie za mąż. I niech siedzi w domu i gotuje, a nie jakieś głupoty jej w głowie, jakieś samochody czy szminki.
Szminka i nowe ciuchy - sztuczną potrzebą...Nie mów tego czasem dziewczynie czy żonie, bp Ci oczy wydrapie :-)))
Nie ustosunkowujac sie zupelnie do tezy jakoby to akurat feminizm wzmagal potrzeby wydatkow u kobiet na wyglad, ktora jak podejrzewam jest zadziwiajaca nawet dla kierujacych sie najbardziej sterotypowymi updzeniami wobec feminizmu, chcialabym, zebys odpowiedzial na inne pytanie.
Moja zywa ciekawosc wzbudzilo stwierdznie, ze "samochody dla kobiet" sa sztuczna potrzeba. Dlaczego? Nawet jesli uznamy, ze samochod ogolnie jest sztuczna potrzeba, a ludnosc moze sobie jezdzic autobusem, pociagiem, koniem z rzedem, czy wrezcie z kosturem zaiwaniac na piechote z Lodzi do Szczecina, to jesli rozwazymy sprawe w kotekscie plci samochod jest juz naturalniejsza potrzeba dla kobiety, a sztuczniejsza lda mezczyzny. Bo jest np. bezpieczniej wracac wieczorem, czy podrozowac na dluzszych trasach samochodem niz autobusem, pociagiem co w przypadku kobiety ma wieksze znaczenie, niz w przypadku mezczyzn. Bo jest wygodniej, a kobiety 1 sa slabsze fizycznie, a 2 czesciej robia zakupy i musza w zwiazku z tym rozne ciezkie rzeczy do domu znosic.
Ale ja tu sobie tak dyskutuje byc moze niepotrzebnie i sama ze soba, wiec Ty mi prosze Cie wyjasn o co ci konkretnie chodzilo, czy to taki oryginalny skrot myslowy od czegos?
w pierwszym zdaniu ma byc oczywiscie: "..wzmagal u kobiet potrzebe wydatkow na wyglad"
-To nie sam feminizm jest za to odpowiedzialny, ale to jak się nim manipuluje w popkulturowych środkach przekazu...
- Podział samochodów na męskie i kobiece jest bez sensu i jest stereotypowy, zresztą moim zdaniem wystarczy jeden samochód w rodzinie, oczywiście zakładając że jest dzielony mniej więcej po równo pomiędzy jej czlonków
-Ogólnie jestem za ograniczaniem sztucznych potrzeb zarówno mężczyzn jak i kobiet, sam swoje też staram się ograniczac i nie traktowac zakupów jako środka terapeutycznego
Prawda jest taka, że zarówno feminizm jak i lewicowośc powinny byc czymś więcej niż jedynie stylem konsumpcji,a niestety widzimy banalizację poglądów politycznych, które zaczynają się uwidaczniac jedynie poprzez kupowane towary
Ogólnie:
Feminizm tak- deformacje feminizmu nie!
Pozostaje pytanie czy deformacje feminizmu są do uniknięcia przy obecnej kulturze hedonizmu i medializacji świata..
Osobiście mam nadzieje że tak
Jak byłam młoda i piękna (teraz jestem tylko piękna) to nie używałam szminek, a ciuchy se sama szyłam i dziergałam.
Teraz jak już jestem tą starą Matką-Polką, którą ślubny i transformejszyn wyeksploatował, to żeby nie wyglądać na ubogą, muszę mieć na szminkę i łachy, żeby się ludziom na oczy pokazać i jakiegoś PRACOBIORCĘ omamić.
Moja koleżanka zresztą zawsze powtarza: "Jak cię facet chce ROZEBRAĆ, to niech cię najpierw UBIERZE!" Więc łaski swoim kobietom nie robicie!
A już tak poważnie. Ledwo przebrnęłam przez tekścior. W pierwszym akapicie naliczyłam cztery "dyskursy" (kto ten potworek wymyślił?). Dla kogo taki pseudo uczony bełkot jest przeznaczony? Dla białej sprzątaczki, kolorowej (umalowanej) lafiryndy, czy nudzących się konceptualistek?
Ale tekst tak w ogóle jest niezły ino nie dla kucht i matek-polek z pięciorgiem drobiazgu wiszącym u spódnicy...
Eh... feministki.
.
"żeby się ludziom na oczy pokazać i jakiegoś PRACOBIORCĘ omamić."
pracobiorcy nie patrzą na ciuchy, tylko na płacę. Taki mały tips między nami, PRACODAWCAMI :P
Już ci tutaj ktoś mądrzejszy tłumaczył LEWICOWĄ różnicę pomiędzy PRACODAWCĄ, a PRACOBIORCĄ. Jak ty żeś jest pracodawca, to u nas jesteś robolem, bo dajesz swoją krwawicę jakiemuś burżujowi. A jak ty żeś jest na dodatek "dobrodziej"- "pracodawca" - toś jest wolontariusz. Czyli za friko zaiwaniasz.
No nie, towarzysze?
(*_*)
Jak ja (załóżmy) idę na kasting za robotą, to idę do PRACOBIORCY, bo ON ode mnie ewentualnie weźmie moją wiedzę (np. menedżerka jestem), albo moje muskuły (pani z mopem). Ja wtedy jestem PRACODAWCZYNIĄ, bo mu swoją PRACĘ DAJĘ!!!
Jak mi się ten kasting i przyszły PRACOBIORCA spodoba, to se możemy o płacy pogadać, którą ja przyjmę, albo i nie, bo nie po to w szminki inwestowałam, i w tipsy, i szpilki, żeby mnie byle jaki krwiopijca drenował. Dobrodziejką to mogę być w chałupie... i to tyż nie zawsze...
Zrozumiał, wolontariusz? I nie szpanuj tu tą swoją dobrocią. Może na stronce komika Mikke swoją ksywą błyśniesz?
.
...
Bron sie! ;)
Acha, bo to ja nie widzialam nawet, ze jest podzial samochodow na meskie i kobiece. Moze dlatego, ze niedawno udalo mi sie zdobyc cos innego niz Wartburg i duzy Fiat. Ale jak sie zastanowic, to duzy Fiat bylby taki bardziej meski, bo kaciasty i na tej samej zasadzie Wartburg bardziej kobiecy. Choc to nie powinno nikogo za bardzo obchodzic skoro oba byly pelnoletnie.
Moim zdaniem jeden samochod na rodzine nijak i zdecydowanie nie wystarczy. Ale jesli juz jest jeden, to moze nie zabrzmi to zbyt rownosciowo, ale nie tyle powinien byc dzielony rowno, ile priorytet powinna miec raczej z wyzej wymienionych wzgledow kobieta.
Hyjdla
Ty masz racje z tym "wolontariuszem", ale Postsocjalista nie ma racji i tym samym Ty nie masz racji, ze on ma racje. :)
I zapoznała się ze znaczeniami wyrazu "praca".
Piękna, młoda kobietka jest piękna sama w sobie, nie potrzebuje gadżetów
i jej sluszne spostrzezenie, ze "dobrodziej pracodawca", to "wolontariusz". Nie popieram tylko tego, Postsocjalisto, ze masz racje, bo nie masz - no moze z wyjatkiem tej tautologii, ze "piekna (..) kobieta jest piekna" ;)
Ale nawet jesli ta piekna mloda kobieta nie potrzebuje gadzetow, to na pewno potrzebuje Wartburga!
A swoja droga wypadalo by tekst przeczytac, bo cos znowu piszemy nie na temat.
w tej naszej transformejszyn nawet słowniki się zdezaktualizowały... Wszystko na psy schodzi - wirtualne giełdy, kapitalisty dofinansowywane przez państwo, dobrodzieje surfujący po lewicy i roboty tu szukający... Więc słowniki tyż do rzyci są, bo nie odzwierciedlają zmieniających się stosunków, za przeproszeniem, społeczno-ekonomicznych! Może nie!? Jak bym ja roboty komuś nie dała, to ten, za przeproszeniem krwiopijca ino po pijawkach czuł by się lepiej, bo by go na leki nie było stać! A co dopiero na własną firmę!
(*_*)
No nie? Znam to z autopsji.
Jak byś ty mi kazał w słowniku "konceptualistkę" poszukać, to bym się obraziła. A tak se sam poszukaj jak żeś taki językoznawca... Ja cię nie wyręczę, bo w moim słowniku mam strony z literą "ka" tłuszczem z kotleta poplamione.
(*_*)
BRAWO
Ten wywód dotyczący PRACODAWCY jest dowcipny i odświeżający.
Tyle ,że prof. Bralczyk jest innego zdania, więc p.Pracodawca
Dobrodziej zaraz zarzuci Pani błąd.
Ale BŁĄD w żarcie?
przyłączam się do gratulacji i poparcia za "2009-04-16 19:52:27". Krótko, zwięźle i lekko wyłuszczyłaś to, co próbowałem (cokolwiek "bo belfersku", jak to zwykle ja :-) wyprostować w innym wątku. Szapo ba!
"po" zamiast "bo".
Fakt szpilka już istniała. Ja uczęszczałem do Santosa na Bracką. Był to na tyle proletariacki lokal, że obsługa tolerowała własny alkohol pod warunkiem dokonania jakiejś symbolicznej konsumpcji w postaci np.: jednej herbaty na głowę. Co starszych panów to Ci podstarzali geje byli jednym z najsmutniejszych widoków jakie w życiu widziałem. W życiu nie widziałem, żeby ktoś tak żebrał spojrzeniem. Nawet nastoletnie męskie prostytutki, w większości małolaty na gigancie, traktowały ich z góry i z pogardą. Ja zdaję sobie sprawę, że samotnośc może dotknąć każdego ale w moim poście chciałem zwrócić na tą ciemną mało znaną z marszów tolerancji stronę homoseksualizmu.
Nie może być uboga, bo jest przecież Kobietą, Matką i na dodatek Polką. Nawet jeśli jej sytuacja materialna nie jest najlepsza, to z pewnością jest bogata wewnętrznie. Z powodów - jak wyżej...
a wlasnie przeczytalam tekst - bardzo ciekawy survey. Tylko ten tytul taki banalny zniecheca do czytania.
"Już ci tutaj ktoś mądrzejszy tłumaczył LEWICOWĄ różnicę pomiędzy PRACODAWCĄ, a PRACOBIORCĄ. "
Niestety świat jakoś nie chce posługiwać sie lewicową definicją tego słowa. Możecie sie zżymać, tupać nogami ze złości i zaklinać rzeczywistość, ale to rzeczywistości nie zmienia.
"ak ja (załóżmy) idę na kasting za robotą, to idę do PRACOBIORCY, bo ON ode mnie ewentualnie weźmie moją wiedzę"
Po pierwsze, to nie weźmie a kupi, więc jak już tak chcesz sie posługiwać dosłownie swoją definicją, to jest ona bez sensu.
Po drugie, to da ci MIEJSCE PRACY, więc jest PRACODAWCĄ. Jak już west pisał, w języku polskim słowo praca ma także takie znaczenie. Określenia "dostać pracę", czy "rzucić pracę" coś ci mówią? I nie jest to raczej złośliwy wymysł kapitalistów, po prostu tak jest. I ani żale, ani nawet najdłuższe wywody nad tym faktem tego nie zmienią. Zrozumiała?
A czemu dobrodziej? No cóż, o pracę dziś nie łatwo, więc oferując ją jestm DOBRODZIEJEM bo dzięki temu pracownicy mają na szminki i co tam jeszcze kupuje klasa robotnicza ;-)
"w tej naszej transformejszyn nawet słowniki się zdezaktualizowały."
Akurat słowo "pracodawca" miało takie samo znaczenie jeszcze przed wojną, nic sie tu nie zmieniło. Tradycyjnie już wymyślasz jakieś bankialuki.
"Więc słowniki tyż do rzyci są, bo nie odzwierciedlają zmieniających się stosunków, za przeproszeniem"
Juz byli tacy co na siłe próbowali zmieniać słowniki, i dzięki temu powstał "zwis męski" czy "stojadła nierdzewne". Normalni ludzie sie nie dali nabrać, i teraz też sie nie dadzą.
Ale walczcie dalej.
nie "daje", tylko SPRZEDAJE. Dobrodziej to w archaicznej polszczyźnie odpowiednik filantropa, czyli kogoś, kto daruje jałmużnę biednym i potrzebującym a nie PŁACI za wykonaną PRACĘ. Sam nie rozumiesz nielogiczności w Twoim własnym nicku, a zarzucasz to wszystkim pozostałym.
bron boze Ojciec Polak, bo nie zaplaci alimentow i nie bedzie stac go na prawnika, sad itd. a to skutkuje odcieciem takiego "nieudacznika" ojca od wychowania dziecka w trybie natychmiastowym. Ot taki patriarchat feministyczny w polskich sfeminizowanych sadach rodzinnych:)
"nie "daje", tylko SPRZEDAJE"
co SPRZEDAJE? do czego sie odnosisz?
"Dobrodziej to w archaicznej polszczyźnie odpowiednik filantropa, czyli kogoś, kto daruje jałmużnę biednym i potrzebującym"
Dobrodziej ma też znaczenie "czyniący dobro", w końcu "dobrodziejstwo" nie oznacza jałmużny, tylko uczynione komuś dobro. Myślę że to określenie pasuje jak ulał do działalności Pracodawców.
Pomijam że jest to też staromodny zwrot grzecznościowy którym można tytułować każdego, więc nie ma co sie napinać odnośnie jego znaczenia.
"Sam nie rozumiesz nielogiczności w Twoim własnym nicku, a zarzucasz to wszystkim pozostałym."
LOL, przecież to wy upieracie sie przy używaniu swoich własnych, innych niż tradycyjnie przyjęte definicji słów. Kto tu jest nielogiczny?
Następnym razem sie uprzecie żeby jabłka nazywać kartoflami i zaczniecie twierdzić że nazywanie jabłecznika jabłecznikiem jest nielogiczne, bo jest zrobiony z kartofli.
Jak bym ja wiedziała, ty MOJA GRUSZKO NA WIERZBIE, że ty tak serio potraktujesz moje prztyczki, tom bym cię oszczędziła, bom Matka-Polka o wieeelkim sercu i potrafię zrozumieć drażliwość "dobrodziejów", z którymi nieDOBRZE się DZIEJE...
Cóż ja na to poradzę, że zredefiniowałam sobie pojęcia PRACA, PRACOBIORCA, PRACODAWCA, dawać/brać/ PRACĘ... między innymi stykając się z osobnikami twojego pokroju. Ja cię nie będę tu wyzywać, bo widzę, że ty wszystko zbyt serio bierzesz i jeszcze ci co na mózg padnie, nie daj bosh. Ale powiem krótko: do rzyci jesteś - zarówno jako dobrodziej jak i pracodawca. Wszystkie twoje wpisy o tym świadczą, a ksywa jest tylko stemplem i znakiem firmowym...
Ja bym ci mojej pracy w życiu nie sprzedała, bo za żadne pieniądze nie chciałabym firmować takiego dobrodzieja. Ty moja FIGO z MAKIEM i PASTERNAKIEM...
(_*_)
Ojej, chyba zrobiłem ci przykrość wytykając bezsensowność tych wszystkich banialuk które wypisujesz. Jeśli tak to przepraszam.
"że ty wszystko zbyt serio bierzesz"
dziwna sprawa- zawsze najpierw taka butna jesteś, a jak już nie ma szans żeby ukryć że pleciesz trzy po trzy, to się okazuje ŻE tO BYŁY ŻARTY HAHAHA! no nic, ale skoro to były żarty to znaczy że zgadzasz sie ze mną, miło wiedzieć.
(...) "MOJA GRUSZKO NA WIERZBIE" (...) "ty moja FIGO z MAKIEM i PASTERNAKIE"
lol, dzięki, ale nie jestem zainteresowany
(_|_)
Jeszcze inaczej: nie tyle sprzedaje miejsce pracy, co po prostu kupuje - siłę roboczą.
Ale to dla Dobrodzieja już zbyt skomplikowane.
nawet nie wiesz jaki rozkoszny jesteś. Nie trza jabłecznika, aby się "dobrodziejem" upić i zachłystnąć...
Prawicowy folklor na lewicowym portalu jest jak stonka ziemniaczana na polu kukurydzy. Ino podziwiać...
.
Możesz podziwiać, może jeszcze sie czego nauczysz, choć raczej wątpie. A to wszystko po dobroci za darmo. Widzisz jaki ze mnie Dobrodziej?
bomba
": nie tyle sprzedaje miejsce pracy, co po prostu kupuje - siłę roboczą.
Ale to dla Dobrodzieja już zbyt skomplikowane.'
lol, kolejny. Przyeczytaj wątek, tam jest wszystko wyyjaśnione, do tego prostym językiem.
Ale dostałeś manto :) od Hyjdelenki aż się popłakałem :( ze śmiechu :)..............
Należało ci się jednak setnie.
Przyznam jednak , że Ci trochę zazdroszczę co to za dziewczyna ta Nasza Hyjdla, jaki temperament a słowo pisane
ach!
Chciałoby się zanucić ach!!!... te czarne oczy gdybym ja je miał ...........
Tak mi niedawno kosmetyczka powiedziała jak mi oczy malowała!
Jak byłam młoda i piękna (teraz jestem ino piękna), to miałam zielone. Tak mam w dowodzie, nawet w tym nowym, kapitalistycznym. Wprawdzie kiedyś mi dzieci powiedziały, że mam buro-zielone (pewnie spłowiały ze starości), ale se tę zieleń wpisałam w ankiecie. W tu masz! Orzechowe!
A to wszystko dlatego, że ja od 13 lat na piwo "Pod Orzech" chodzę, jacku! Zieleń mi zżółkła! Od piwa "Dębowego"! Bo nie wiem, czy wiesz, że ja A to wszystko dlatego, że ja od 13 lat na piwo "Pod Orzech" chodzę, jacku!
Wiesz... w moim mieście jest też pub "Czarny Kot". Może się tam przeniosę?
(*_*)
Przepraszam za poufałość :) ale kocie oczy tyż śliczne.
Co do piwa Dębowego masz rację :) i masz szczęście
bo są tacy którym mąci w głowie
a Tobie miła Pani :) wyoszcza
.. um ...
Ps. Cóż nieco wiekowy jestem :( i piwo Dębowe nie dla mnie
ino ziółka i wspomnienia zostały :)
Cóż wyleniały kocur i zakręcona kocurzyca od dębowego piwa niby lewicowo a jednak prawicowa co wyszło jak szydło z worka w innym wątku :) , :) ............
Ps Piwo dębowe mocne widno jest.
Kumpelką Sumienia Narodu jest.
http://ft.onet.pl/10,25541,bezrobocie_w_usa_dotyka_glownie_mezczyzn,artykul.html
to pewnie sukces feminizmu ;)
No tak prawicowy spisek wykryty. Gratulacje!
Nie zebym miala Hyjdli bronic, bo i nie ma po co. Wystarczy przeczytac tamten watek, gdzie jej przewaga w dyskusji jest oczywista. I byc moze cala zabawa z tego wynika, ze porazke trudno przyjac. Ale panstwa reakcja wydaje mi sie juz doprawdy tylez kuriozalna, co oburzajaca. Czy panstwo zasiadaja w jakiejs komisji, ktora ma monopol na przyznawnie komus "lewicowosci" i niniejszym postanowiliscie Hyjdle skreslic z listy lewicowcow?
Jakim prawem i na jakiej podstawie? Bo nie zgadza sie z Wami w ocenie pewnego pana. Pomijajac juz to, co ktokolwiek o owym panu sadzi, to jest przede wszystkim straszny absurd. Niezaleznie od tego jakby ow pan nie byl w panstwa opinii "czolowy", to chyba nie uwazacie panstwo, ze jest on postacia tak wybitna, zeby sie lewicowosc wlasnie do niego sprowadzala?
Jakkolwiekby panstwo owego pana nie uwielbiali, to chyba zachowaliscie jeszcze tyle zdrowego rozsadku, ze rozumiecie, iz stosunek do niego nie moze byc, nawet przy najlepszych checiach, uznany za czynnik przesadzajacy o lewicowosci?
Jeżeli o czymś chce się podyskutować poważniej na tym portalu to część dyskutantów zamiast przedstawiać fakty zaczyna manipulować wypowiedziami adwersarza , przeinaczać, obśmiewać jak smarkateria ale
czasami wygląda to na działnie z premedytacją.
Wypowiedzi są ocenami, brak faktów, dowodów, czy żródeł Spierajmy się a nie manipulujmy proszę poczytać inne wątki.
Mój spór z Panią Hyjdlą dotyczy co najmniej 2 wątków a w 2 wątku zostałem zmanipulowany.
Proszę ochłonąć z oburzenia czasami trzeba ostro coś zdefiniować.
Odnosnie "wysmiewania sie jak smarkateria" to zacytujmy Pana wypowiedz: "Chyba nic Pani z polityki międzynarodowej nie rozumie - -prawda?" Wiec jesli sie wchodzi w ton zywej dyskusji, to nie ma po co robic z siebie pozniej ofiary.
Przeczytalam watek jeszcze raz i szczerze mowiac nie widze, gdzie Pan zostal zmanipulowany. Co tylko dowodzi, jak takie wrazenia moga byc subiektywne. Nawiasem mowiac ja mialam podobne wrazenie dyskutujac z Panem o Czeczeni. Ale bylo to dla mnie przeslanka sugerujaca co najwyżej, zeby niekontynuowac tej akurat dyskusji, a nie zas ze jest Pan np. agentem putinowskiego wywiadu.
To Pan powinien raczej ochlonac, bo nie zawsze poglady dla nas niewygodne nalezy tlumaczyc spiskiem i zla wola. (wzglednie glupota) Pan zaprezentowal taki tok rozumowania: "jesli sie ktos ze mna nie zgadza jest badz glupi, czy naiwny, badz swiadomie manipuluje." Pierwsze, po przemysleniu Pan z oczywistych wzgledow wykluczyl i zaostalo Panu drugie. I tak Pan wysnul teorie o prawicowym spisku. Prosze Pana to po prostu buta- nie przyszla Panu do glowy trzecia mozliwosci, tzn. ze to Pan moze sie czasem mylic. Zadziwia takie podejscie do dialogu - jakby jego celem bylo albo oswiecenie naiwnych albo walka z tymi co cynicznie spiskuja.
Prosze nie zrozumiec mnie zle - nie postuluje popadania w druga skrajnosc, tzn. niepewnosci siebie i oczekiwania z kolei od adwersarza oswiecenia. Oczywiste jest, ze przystepuje sie do dyskusji zeby bronic pogladu, ktory sie uwaza za sluszny. Nalezy tylko dyskutujac miec na uwadze, ze chociaz nikt swiadomie nie zaklada, ze sie myli, to wcale nie oznacza, ze wszyscy sa nieomylni.
Pisze Pan "Czasami trzeba ostro coś zdefiniować." Ma Pan racje -czasami trzeba, ale czasami tez wlasnie nie trzeba. I dlatego ja jestem daleka od stwierdzenia, ze nie jest Pan lewicowy, chociaz w kwestii Millera podzielam zdanie Hyjdlii.
"Chyba nic Pani z polityki międzynarodowej nie rozumie - -prawda?"
To nie są moje słowa to mogą ale nie muszą być słowa: Pana Taraka
jestem DZIEWICĄ jakem MATKA-polka. Może jacekx to kupi.
yona... istotnie pomyliłaś wypowiedzi wielbicieli millerzych dot. mojego "nierozumienia polityki międzynarodowej". Nie dziwię się. Można skołowacieć od tej millerskiej epopei i pomylić jego wielbicieli...
Ja ich rozróżniam w sposób następujący:
PAN tarak pisze "białym wierszem" i tak chłodno, rzeczowo, by nie rzec beznamiętnie.
jacekx, któremu ino ziółka pozostały i wspomnienia, pisze wielokropami, rozstrzelonym drukiem i emocjami. No i pewnie uwierzy w moje dziewictwo, mimo wielorództwa...
Świat jest piękny, yona! A ludzie przezabawni!
(*_*)
Chyba jednak piwo dębowe o którym Pani wspomniała jest silniejsze niż Pani.
Błazenada może kiedyś się znudzić widowni i błazen zamiast śmiechu wywoła smutek i litość :(...........
Czasami w życiu trzeba spoważnieć :).
Faktycznie pomylilam przepraszam.