"To chyba niezbyt uczciwe, że płacimy dwa razy za tę samą usługę?"
Pytanie teoretyczne - jeśli nie jest uczciwe podwójne płacenie za usługę z której korzystamy, to chyba możemy założyć że tym bardziej nieuczciwe byłoby podwojne za usługe z której nie korzystamy, prawda?
"Głównymi beneficjentami transportu publicznego są zatem przedsiębiorcy i sieci handlowe.
Nie, beneficjentami są zarówno przedsiębiorcy jak i pracownicy, bo ci pierwsi mają większe możliwości zatrudnienia, a ci drudzy większe możliwości znalezienia pracy. Analogicznie z sieciami handlowymi.
"System bezbiletowego transportu kosztuje podatników 1,9 mln euro rocznie (dane z 2006 r.). "
A teraz pytanie praktyczne: z czego rezygnujemy żeby zapłacić za ten świetny pomysł? raczej mało które miasto w Polsce ma nadwyżki w budżecie na dwa miliony euro.
"Głównymi beneficjentami transportu publicznego są zatem przedsiębiorcy i sieci handlowe.
"Nie, beneficjentami są zarówno przedsiębiorcy jak i pracownicy, bo ci pierwsi mają większe możliwości zatrudnienia, a ci drudzy większe możliwości znalezienia pracy. Analogicznie z sieciami handlowymi."
No tak, ci pracownicy którzy akurat są bezrobotni i nie mają forsy na bilety na pewno mają większe możliwości znalezienia pracy... Przecież o to właśnie chodziło w artykule!
prezentujesz typowe kapitalistyczne myslenie i porownanie cen wynikajacych z abstrakcyjnej gry rynkowej (czysta ekonimika), oderwane od rzeczywistego bilansu zyskow i kosztow spolecznogospodarczych
zeby Ci to uzmyslowic na przykladzie - jestem kierowca w prawie miliononym miescie wojewodzkim i jak dla mnie poruszanie sie po miescie samochodem, mimo czesto kosmiczych korkow w niektorych miejscach - jest jakos co najmniej 10-20 razy wygodniejsze od jazdy autobusem/tramwajem, a jest maksymalnie 3-4 razy drozsze; zakladam po ilosci samochodow ze jest to typowe spostrzezenie 99% kierowcow
taki bilans jasno wskazuje, iz koszt jazdy komunikacja publiczna musi spasc do praktycznie zera, aby kierowcy zaczeli wogole myslec o tym aby z niej korzystac
kwestia zatem wyboru realnego jest wlasnie taka jak w arykule, o ile myslimy o tym aby miasto stalo sie miejscem przyjemniejszym do zycia przez mniejsza ilosc samochodow; nie widze jakos innej realnej mozliwosci takiego dzialania, ktore by zniechecilo kierowce do korzystania ze swego pojazdu (cena paliwa nie jest takim dzialaniem, albowiem komunikacja miejsca tez musi tankowac wiec skok cenowy bylby prawie identycnzie obustronny)
w końcu kierowcy też nie płacą każdorazowo za przjazd publicznną drogą, tylko płacą podatki na budowę dróg- dlaczego zatem mają finansować drogi ci, którzy korzystają z transportu publicznego, a przecież wtedy w znacznie mniejszym stopniu korzystają z dróg, a podatki na ich budowę i utrzymanie płacą? Nawet jeśli te podatki są w paliwie- to i tak to potem przechodzi na towary kupowane przez ludzi, którzy korzystają z transportu publicznego...
możliwość korzystania z samochodów. No cóż, tą drogą można pójść dalej. Promując transport pieszy, ograniczyć możliwość korzystania z autobusów. Nie muszę chyba nikogo przekonywać, jak przy takim rozwiązaniu zmniejszą się korki, hałas, zanieczyszczenie powietrza, a co najważniejsze - wzrośnie RÓWNOŚĆ. A ile pieniędzy publicznych się zaoszczędzi!
Proszę redakcję lewica.pl o więcej takich artykułów. Nigdy za wiele informacji o tym, jak euroskleroza funkcjonuje w praktyce.
Ale obawiam się że w Polsce taki numer nieprzejdzie w końcu to europa wschodnia
robotniczej Korei Północnej są autostrady, ale nie ma prywatnej motoryzacji. Może to jest jakiś pomysł?
bezpłatny transport istniał w niektórych miastach ZSRR (Odessa, Władywostok).
osoby uczące się i posiadające obywatelstwo nie płacą za przejazdy
ABCD- nie wiedzialem że Austria jest podobna do Korei Północnej, ale znajdę ci jeszcze jedną analogię- jest tam pomnik żołnierzy radzieckich, którzy wyzwolili miasto i nikt nie myśli o jego demontażu
Ponadto- nie wiem czy wiecie, ale po wprowadzeniu imiennych biletów miesięcznych w Warszawie ( zawierających między innymi PESEL podróżnego) wszystkie wasze przejazdy będą rejestrowane przez MZK ( to chyba naruszenie prywatności, ale może jestem przewrażliwiony)
"No tak, ci pracownicy którzy akurat są bezrobotni i nie mają forsy na bilety na pewno mają większe możliwości znalezienia pracy"
no to traci też pracodawca- bo może uciekła mu szansa na lepszego pracownika, i centra handlowe- bo uciekł im klient.
"Przecież o to właśnie chodziło w artykule!"
nie, nie w tej części którą cytowałem. Autor zasugerował ze to pracodawcy i centra handlowe są niemal wyłącznymi beneficjentami , co jest oczywistą nieprawdą, bo beneficjentami sa obie strony.
wydziela spaliny. I właśnie te spaliny nie pozwalają proletariatowi dostrzec sytuacji rewolucyjnej.
o ile wiem, czekali raczej na Pattona, ale jak się nie ma, co się lubi... We Wiedniu jest też niezła śmietanka do kawy.
Lewica ma często wspaniałe pomysły programowe, ale brak woli politycznej do ich realizacji
Tak samo jak moim zdaniem nielewicowe jest karac posiadaczy starszych pojazdów wyższym podatkiem ,,ekologicznym'', podczas gdy jak rozumiem z podatku takiego zwolnieni będą posiadacze nowych bardzo paliwożernych terenówek...
"prezentujesz typowe kapitalistyczne myslenie i porownanie cen wynikajacych z abstrakcyjnej gry rynkowej (czysta ekonimika), oderwane od rzeczywistego bilansu zyskow i kosztow spolecznogospodarczych"
Nic podobnego- doskonale zdaje sobie sprawę z tego że takie rozwiązanie miałoby bardzo dobre skutki i społeczne i gospodarcze i nigdzie tego nie neguję.
Natomiast Ty (jak i autor) prezentujecie typowe socjalistyczne myślenie i w ogóle nie porównujecie potencjalnych zysków z kosztami.
"kwestia zatem wyboru realnego jest wlasnie taka jak w arykule, o ile myslimy o tym aby miasto stalo sie miejscem przyjemniejszym do zycia przez mniejsza ilosc samochodow; "
jeśli tak realnie patrzysz na ten wybór, to jeszcze odpowiedz na moje pytanie- jak to sfinansować?
"dlaczego zatem mają finansować drogi ci, którzy korzystają z transportu publicznego, a przecież wtedy w znacznie mniejszym stopniu korzystają z dróg, a podatki na ich budowę i utrzymanie płacą? "
Mam nadzieję że żartujesz. Gdyby drogi naprawdę były budowane z podatków teoretycznie na to przeznaczonych, czyli paliwowych, to dzisiaj mielibyśmy darmowe autostrady przez cały kraj. To kierowcy utrzymują inne projekty dla wszystkich podatników, a nie na odwrót i należy raczej spytać czemu kierowcy dostają tak mało z usług na które teoretycznie płacą.
A skoro już przy tym jesteśmy, to dlaczego ktoś nie korzystający z usług medycznych płaci składki? Czemu ktoś kto nie ogląda telewizji publicznej płaci abonament? Czemu ktoś kto nie jeździ PKP płaci na jej dofinansowanie? Te same pytania.
"Nawet jeśli te podatki są w paliwie- to i tak to potem przechodzi na towary kupowane przez ludzi, którzy korzystają z transportu publicznego"
tak, bo transport publiczny także korzysta z dróg. Co w tym dziwnego?
samo pytanie oznacza ze nie masz pojecia bladego o finansowaniu obecnym... a wyglada ono tak, ze np. w miescie o ktorym pisalem wplywy z biletow sa juz od dawna tylko dodatkiem do finansowania przez samorzad miasta, albowiem komunikacja miejska to jego obowiazek ustawowy
w takiej sytuacji cena biletu (i tak ustalana przez rade miasta w glosowaniu) jest od dawna decyzja polityczna i w tym kontekscie staje sie powoli tylko przeszkoda w dzialaniu programu ograniczania "samochodowosci" ulic
fragment swego tekstu sprzed prawie roku:
Pamiętajmy, że liberałowie bardzo nie lubią nierentownych kolei. Problem w tym, że trasy drogowe są znacznie bardziej nierentowne, a mimo to domagają się ich rozbudowy za państwowe pieniądze. Dlaczego za państwowe – ano dlatego, że na świecie niemal nie istnieją autostrady zbudowane całkowicie prywatnie. Żadna firma nie weźmie się za takie przedsięwzięcie bez przynajmniej kredytowych gwarancji rządowych, a i to jest rzadkością, bo najczęściej państwo musi wprost, z budżetu, zapłacić za taką budowę, a następnie – jak w przypadku szpitali – oddać za śmieszne pieniądze autostrady w zarząd prywatnym firmom, by mogły zarabiać na pobieraniu opłat.
Ale nie tylko w tym tkwi problem. Otóż liberałowie skrzętnie przemilczają fakt, że już istniejące drogi są skrajnie nierentowne. Częste są głosy, że to skandal, iż kierowcy płacą tak wysoką akcyzę w cenie paliwa, a państwo buduje tak mało autostrad w zamian. Celowo przemilcza się tu fakt, jak ogromne wydatki są konieczne, aby utrzymać już istniejącą infrastrukturę transportu kołowego. Zupełnie w tych wyliczeniach pomija się także i to, że motoryzacja indywidualna bazuje na ogromnej ilości darmowych obiadów – kierowcy nie tylko nie finansują z akcyzy całości wydatków na budowę i remonty dróg, ale niemal w ogóle nie partycypują w finansowaniu innych kosztów motoryzacji. A te koszty są – nomen omen – kosztowne. Jeśli po stronie „winien” kierowców uwzględnimy nie tylko budowę i remonty dróg, ale też np. wykup ziemi pod nowe trasy, naprawę budynków niszczejących pod wpływem drgań wywołanych ruchem samochodowym, koszty korozji wywołanej opadami deszczów skażonych spalinami, wydatki na leczenie chorób spowodowanych tym, co wydostaje się z rury wydechowej (m.in. astma, część alergii, niektóre odmiany raka, różne schorzenia dróg oddechowych i układu krążenia), to otrzymamy kwoty zawrotne.
Mój redakcyjny kolega, Olaf Swolkień, przygotował niedawno raport poświęcony polityce transportowej. Wkrótce ukaże się on naszym nakładem, a teraz zacytujmy fragmenty dotyczące kosztów generowanych przez kierowców: „Według badań prowadzonych przez uniwersytet w Karlsruhe i instytut INFRAS w Zurychu, w krajach »starej« Unii koszty zewnętrzne transportu wynoszą około 7-8% PKB. Jak pisał publicysta Krzysztof Jasiński, »według szacunków tej samej organizacji koszty zewnętrzne transportu w Polsce są niemal 2 razy wyższe, co oznacza, że co siódmą złotówkę wypracowaną w kraju (około 150 mld zł) zużywamy na dofinansowanie transportu«. Dla porównania: całkowite przewidywane wpływy z akcyzy od paliwa silnikowego to w roku 2008 około 25 miliardów zł”. Dla jasności dodam, że ok. 96% owych kosztów transportu przypada na motoryzację. Kolejny cytat z raportu: „Niemiecki znawca tych problemów, Lutz Ribbe, zbadał jak wyglądają wydatki i wpływy z komunikacji samochodowej dla Wrocławia [pod koniec lat 90. – przyp. R. O.]. Okazało się, że »Miasto Wrocław wydaje 16% swojego budżetu na komunikację samochodową. Po drugiej stronie może zaksięgować wpływy z komunikacji samochodowej w wysokości 3% budżetu miasta. A więc Wrocław gotów jest wydać 13% swojego budżetu na ruch drogowy, nie otrzymując za to od niego ani grosza«”. No i ostatni cytat, aby pokazać, jakie są koszty nie tylko finansowe, ale i „osobowe” tej ponoć bardzo rentownej motoryzacji: „według badań brytyjskich i angielskich, jeżeli Twoje dziecko mieszka w pobliżu drogi o dużym natężeniu ruchu /.../, to ma 6 razy większą szansę na nowotwór mózgu, rdzenia kręgowego, białaczkę, chłoniaka lub »tylko« astmę”.
Jak widać, istnieją bardzo, ale to bardzo obfite darmowe obiady dla części społeczeństwa, zaś nierentowne koleje (których pasażerowie czy firmy spedycyjne też przecież płacą podatki w cenie owej usługi!) są po uwzględnieniu wszelkich kosztów znacznie mniej deficytowe i o wiele słabiej obciążające wspólną kasę niż transport samochodowy. Czy jednak liberałowie domagają się likwidacji darmowych obiadów w dziedzinie motoryzacji? Czy chcieliby budować autostrady za pomocą dobrowolnej zrzutki kierowców? Czy promują kolej lub tramwaje, które po dokładnym wyliczeniu są znacznie mniej kosztowne niż całokształt poruszania się samochodami? A może zechcieliby w czynie społecznym łatać drogi, w których ich samochody zrobiły dziury?
Skądże znowu – dla nich darmowe obiady i socjalizm to dofinansowany pociąg, który zamiast kompletu 300 pasażerów wiezie ich tylko 60. Natomiast 5-osobowy samochód z jedną osobą, dofinansowany z budżetu na różne sposoby co najmniej 10 razy bardziej, uważają za wyraz ciemiężonego wolnego rynku, rentownego tak, że bardziej już chyba nie można. Darmowe obiady są według nich wtedy, gdy budżet dotuje PKP (zresztą śmiesznymi kwotami w porównaniu choćby z Czechami), natomiast gdy minister Religa chciał wprowadzić podatek, dzięki któremu kierowcy finansowaliby wreszcie leczenie ofiar wypadków (czyli płacili za własne czyny), wówczas miłośnicy płatnych obiadów dostali z oburzenia piany na ustach. A przecież powinni cieszyć się, że ktoś chce od nich wyegzekwować opłatę za niewielką część posiłku, który w menu figuruje jako „motoryzacja indywidualna”.
zarówno tekst jak i wklejka Durango. Ciągłe przerzucanie przez koncerny motoryzacyjne ich własnych kosztów na ogół to absurd ekonomiczny a pod względem społecznym i zdrowotnym koszmar.
Dajcie jakieś namiary na ten raport Olafa Swolkienia o polityce transportowej.
wznowienie tego:
Olaf Swolkień, Polityka Transportowa, wydana przez Federację Zielonych - Grupę Krakowską, Kraków, 2005 r. Można ją otrzymać po przysłaniu zamówienia i znaczka za 2,4 zł, na adres: ul. Czysta 17/4, 31-121 Kraków.
no tak, 2005 r. więc pewnie już dawno się wyczerpało. W takim razie niech ktoś da znać o wznowieniu. Mamy w Polsce trochę opracowań naukowych tematu (wiem, że na Politechnice Krakowskiej powstało kilka), ale nie mogą przebić się przez lobbing koncernów i sponsorowanych przez nich mediów.
"w miescie o ktorym pisalem wplywy z biletow sa juz od dawna tylko dodatkiem do finansowania przez samorzad miasta, albowiem komunikacja miejska to jego obowiazek ustawowy
w takiej sytuacji cena biletu (i tak ustalana przez rade miasta w glosowaniu) jest od dawna decyzja polityczna"
Sugerujesz że ceny biletów sa podyktowane jedynie kwestiami politycznymi, a wprowadzenie darmowej komunikacji nie obciąży budżetu? Czyli rządzący politycy nie chcą wykorzystać tak łatwej szansy na olbrzymi wzrost poparcia?
A z ciekwaości spytam- ile konkretnie wpływów jest z biletów, i jaki procent finansowania komunikacji to stanowi?
"samo pytanie oznacza ze nie masz pojecia bladego o finansowaniu obecnym"
a skąd mogę wiedzieć jak wygląda finansowanie w mieście którego nazwy nie podałeś?
"w miescie o ktorym pisalem wplywy z biletow sa juz od dawna tylko dodatkiem do finansowania przez samorzad miasta, albowiem komunikacja miejska to jego obowiazek ustawowy
w takiej sytuacji cena biletu (i tak ustalana przez rade miasta w glosowaniu) jest od dawna decyzja polityczna"
Sugerujesz że ceny biletów sa podyktowane jedynie kwestiami politycznymi, a wprowadzenie darmowej komunikacji nie obciąży budżetu? Czyli rządzący politycy nie chcą wykorzystać tak łatwej szansy na olbrzymi wzrost poparcia?
A z ciekwaości spytam- ile konkretnie wpływów jest z biletów, i jaki procent finansowania komunikacji to stanowi?
Nie ma czegoś takiego jak "darmowy transport", jest co najwyżej opłacany z podatków.
Pomysl może i dobry ale czy wykonalny, i nie chodzi ani o polityke czy ekonomię tylko bezwlad lokalnych władz, które potrafią tylko gadać, gadać i gadać niczym Gomółka
widzianej z prospołecznego, proekologicznego i po prostu zdrowego punktu widzenia koniecznie trzeba wznowić. Wobec kolejnych zalewu propagandy motoryzacyjnej, jakie będą nas czekać przy okazji Euro i wzajemnego rozliczania się "kto wybuduje te autostrady i stadiony" - to absolutnie konieczne. Jakby co, zgłaszam swój udział do rozpropagowania/ kanałów dystrybucji broszury (mój adres mailowy mają np. Angka Leu i Kontras).
Tyle ode mnie. Na razie, dziewczyny i chłopaki, bo w ten łikend mam od cholery roboty i za dużo nie pogadamy.
ale nie uwzględnia faktu, że ludzie używają samochodów
głównie dla wygody i osobistego komfortu ( nikt mu nie chucha wczorajszą balangą, co często w komunikacji miejskiej ma miejsce).
Ale może się mylę i czynnik ekonomiczny przeważy.
"Pamiętajmy, że liberałowie bardzo nie lubią nierentownych kolei. Problem w tym, że trasy drogowe są znacznie bardziej nierentowne, a mimo to domagają się ich rozbudowy za państwowe pieniądze"
Zapominasz o jednym szczególe- liberałowie (zazwyczaj) chcą rozbudowy autostrad z podatków którymi są obłożeni jedynie kierowcy. Do nierentownych kolei dokładają się wszyscy i tu jest szkopuł.
"na świecie niemal nie istnieją autostrady zbudowane całkowicie prywatnie."
jest ich na razie niewiele, ale istnieją i powoli ich przybywa. Zwykłych dróg prywatnych jest masa i mają sie dobrze.
"kierowcy nie tylko nie finansują z akcyzy całości wydatków na budowę i remonty dróg "
Chciałbym zobaczyć jakieś dane potwierdzające te tezę.
Niezależnie od tego czy jest to prawda, sprawę rozwiązałoby, gdyby podatki jakimi obłożeni sa kierowcy nie szły do "wspólnego wora", tylko na osobne konto z którego utrzymywano by drogi- wtedy nie byłoby dyskusji czy podatki są zbyt duże czy zbyt niskie.
"A te koszty są – nomen omen – kosztowne. Jeśli po stronie „winien” kierowców uwzględnimy nie tylko budowę i remonty dróg, ale też np. wykup ziemi pod nowe trasy, naprawę budynków niszczejących
Państwo finansuje naprawę prywatnych budynków?
"koszty korozji wywołanej opadami deszczów skażonych spalinami,"
korozji czego?
"wydatki na leczenie chorób spowodowanych tym, co wydostaje się z rury wydechowej (m.in. astma, część alergii, niektóre odmiany raka, różne schorzenia dróg oddechowych i układu krążenia), to otrzymamy kwoty zawrotne."
Dokładnie tak samo można policzyć koszty działalności przemysłowej- w końcu ona generuje większość zanieczyszczeń powietrza (o glebie i wodach nie wspomnę). A więc większość "darmowych obiadów" zjada przemysł. Może robotnicy w przemyśle powinni sie bardziej dorzucać do wspólnej kasy?
"Według badań prowadzonych przez uniwersytet w Karlsruhe i instytut INFRAS w Zurychu, w krajach »starej« Unii koszty zewnętrzne transportu wynoszą około 7-8% PKB"
Tak ładnie wyliczas koszty zewnętrzne (sprytny zabieg, przyznaję), ale milczysz o jednym. A mianowicie ile wynoszą pozytywne efekty zewnętrzne transportu? Bo chyba jakieś są?
"według szacunków tej samej organizacji koszty zewnętrzne transportu w Polsce są niemal 2 razy wyższe"
Właśnie podałeś najlepszy powód by wybudować autostrady. Bo jakie są przyczyny tego stanu rzeczy? Czy nie dzieje sie tak dlatego ze ciągła naprawa beznadziejnych dróg jest w długim okresie droższa niż wybudowanie ich porządnie? Może dlatego że bez autostrad TIRy walą przez tysiące małych miejscowości gdzie domy są tuż przy drogach? Może dlatego ze jazda drogami krajowymi pochłania znacznie więcej paliwa niż autostradami? Może dlatego że autostrady są o niebo bezpieczniejsze?
"Miasto Wrocław wydaje 16% swojego budżetu na komunikację samochodową. Po drugiej stronie może zaksięgować wpływy z komunikacji samochodowej w wysokości 3% budżetu miasta. A więc Wrocław gotów jest wydać 13% swojego budżetu na ruch drogowy, nie otrzymując za to od niego ani grosza"
A ile dostaje i wydaje budżet centralny na kierowców z Wrocławia?
O ile wiem to tak bylo na poczatku w calym ZSRR bo darmowy transport publiczny byl u lenina - tak przynajmniej mowil mi pewien marksista z dawnych czasow tlumaczac dlaczego jezdzi na gape.
Zreszta tak naprawde transport zbiorowy w PRL tez byl prawie bezplatny, aczkolwiek juz za gierka to nastawienie i stosunek w nakladach na motoryzacje i kolej zmienil sie na rzecz tej drugiej.
powinno mi zapewnić.
startuje Radio Zofija*?
* nazwane tak na cześć żony Wielkiego Wiesława, towarzyszki Zofii Gomułkowej?
Zaiste stosujesz chwyty retoryczne godne prawicy
a) Utożsamianie wszystkich na lewicy z komunistami
b) Sugerowanie, że ludzie, którzy nie radzą sobie w warunkach ,,wolnego rynku'' są roszczeniowcami
Tak trzymaj!
Ma też podłoże ekonomiczne.
Transport niepubliczny też kosztuje bo kosztuje
modernizacja bądź utrzymanie dróg w stanie używalności a także zdrowie mieszkańców miast.
Gdyby tylko poprawić jakość komunikacji publicznej.
Np. w Trójmieście SKM (Szybka Kolej Miejska :)jest jednak szybsza od transportu niepublicznego - spróbujcie w godzinie szczytu tj, do 15 - 18% przejechać szybciej z Gdańska do Gdyni (22km)niż SKM.
Problemem jest jakość i ilość taboru SKM.
Perony są przystosowane do pociągów o długości 3 jednostek trakcyjnych a od lat jeżdżą 2 w składzie a nawet coraz częściej 1.
Czyżby kryzys nas dotknął czy chciwość spółki SKM.
To apro po prywatyzacji transportu publicznego.
My mieszkańcy Trójmiasta jeździmy SKM jak śledzie w beczce :).
jak i "Maryja".
(*_*)
nie po raz pierwszy zabrał głos w najlepszej komitywie ze skrajną prawicą.
jest możliwe, że Miriam (Maryja Theotokos)była pochodzenia greckiego.
wg akualnego budzetu na 2009 r. planowa wydatki miasta na komunikacje zbiorowa wynosza ponad 300 milionow zlotych, przy wplywach z biletow ledwo 133 miliony
mówienie o sobie w trzeciej osobie nie świadczy dobrze o twojej kondycji psychicznej
Problem korków i braku miejsc parkingowych można w Polsce rozwiązać o wiele taniej. Wystarczy znieść dotacje do przedszkoli i szkół oraz transportu publicznego.
temu ABCD.
czy poczucie humoru musi być "kapitalem kulturowym", zarezerwowanym dla burżuazji oraz jej sługusów?
ale jak na polskie (i nie tylko) warunki utopia. Przynajmniej na obecny czas, może za kilkanaście lat coś się w tej kwestii zmieni.
{Problem korków i braku miejsc parkingowych można w Polsce rozwiązać o wiele taniej. Wystarczy znieść dotacje do przedszkoli i szkół oraz transportu publicznego.}
zaiste genialne:), bo nie rozumiem.
{W Polsce niestety nikt jeszcze nie przeprowadzał podobnych badań.}
i nie przeprowadzi, bo na tym nie mozna zarobic. a jak ktos sprobuje przeprowadzic to zaraz zostanie wysmiany przez "wszystkich", bo "za darmo" w Najasniejszej moze byc tylko bat dobrodzieja pracodawcy.
Może z choinki?
Ciekawe czy z lewicowej czy prawicowej?
Czyżby nowego prawaka na lewica.pl przyniosło?
Głupoli w tym kraju, że aż miło?
Ja rozumiem, że można być prawicowcem mając właściwe korzenie tzn. mieć krew Lubomirskich, Potockich, Radziwiłłów,...... itd. czy też być potomkiem bogatego ziemiaństwa czy też mieszczaństwa.
Jednak gdyby prześwietlić korzenie niektórych polskich prawicowców czytaj...prawaków........okazałoby się, że z Pcimia Górnego czy Wólki Dolnej ( bez obrazy dla tych miejscowości) jego dziadek bądź pradziadek pochodzi.
Może twój post to żart smarkacza gimnazjalisty?
Poza tym wiedz Marcinie, że czesne obecnie w niektórych przedszkolach sięga 1000 zł.
Nie wiem czy Wiecie, ale przedszkola w Gdańsku sprywatyzowano.
Pani Hall wymyśliła reformę obowiązek ukończenia przez dziecko przedszkola i się rypło.
Ciekawe jak bezrobotne matki mają opłacić przedszkola swym dzieciom?
Jaka jest średnia płaca w RP?
Zostawcie tego tragicznego żołnierza w spokoju........
My zwykli zjadacze chleba mamy za mało danych aby rzetelnie ocenić decyzję Wojciecha Jaruzelskiego.
Przestańmy wreszcie przepraszać Prawicę, że jesteśmy spadkobiercami PRL.
Lewica jest chce czy nie chce spadkobiercą PRL.
Wiem jedynie z opowiadań działacza, sympatyka AWS, który w owym czasie służył w armii (i to w jednostce rozpoznania), że wejście Rosjan było realne.
Zostawmy oceny rzetelnym historykom a my zajmijmy się problemami dnia dzisiejszego, kryzysem i przyszłością Lewicy oraz przyszłością RP.
Czyżby wkleiły mi się 2 posty stary i nowy ( posty archiwizuję) - przepraszam :) post o Generale nie w tym miejscu
W zeszłym roku rada Warszawy lekką rączką dała w prezencie prywatnemu inwestorowi 500 mln zł na dofinansowanie drugiego megastadionu (Legii) na okoliczność megaimprezy. Gdy budowa jednego (Narodowego) jest przesądzona. To ile to jest euro? Ponad 100 mln.
Podobnie "rozumne" inwestycje znajdą się zapewne i w innych miastach.
Ponadto Jacekx ma rację: jeśli uczciwie policzyć koszty zewnętrzne transportu korkowo-samochodowego (konserwacja zajeżdżonych dróg, zapadalność na rozmaite choroby ludzi nieustannie wdychających zawiesinę ze spalin i pyłu ze ścieranych opon - fuj! sama to wdycham codziennie) - to się okaże, że realny koszt utrzymywania bezpłatnej komunikacji zbiorowej wcale nie jest tak wygórowany.
Wystaczyłaby wyobraźnia i dobra wola miejskich radnych. Ale my, Sławianie, wolim megaimprezy i przecinanie wstęg.
Belgowie "rozwiązali" problem radykalnie utrudniając ruch kołowy w mieście. Co zresztą napisano w artykule (choć specjalnie tego nie akcentując). Na tej samej zasadzie można powiedzieć, że np. w Korei Ludowej rozwiązano problem chorób związanych z nadmiernym spożyciem mięsa i tłuszczów. Po prostu, przeciętny Koreańczyk widzi mięso na stole parę razy do roku. Zresztą, problem motoryzacji rozwiązano podobnie - prawie nie ma tam samochodów prywatnych.
Nie idźcie tą drogą :-)
jak przystalo na prawaka doszukujesz sie podobienstw tam gdzie ich absolutnie wcale nie ma. chcesz tylko sprowadzic dyskusje na jakis absurdalny tor. a tak naprawde bezplatna drogowa komunikacja publiczna powinnna byc uprzywilejowana wzgledem kazdej innej drogowej komunikacji, bo jest sprawiedliwym kompromisem, pomiedzy dotowaniem przemyslu motoryzacyjnego, a prawami osobistymi jednostek. kazdy zgodzil sie na ograniczenie wielu praw osobistych, i tak np: nie mozna zaskarzyc kierowcow prywatnych aut o nadmierny halas, czy smrod itp.. (to o czym wspomina zielona), powiedz mi, dlaczego posiadanie samochodu daje automatycznie prawo do psucia zycia innym, zanieczyszcania srodwiska itd..?... spojrz na to w ten sposob.
notabene, ostatnio wymyslono sobie w najasniejszej podatek dla wlascicieli aut, reklamowany jako rzekomo pro ekologiczny, ktory ewidentnie jest dzielem lobbingu przemyslu motoryzacyjneg, bo z ekologia ma niewiele wspolnego. otoz, wlasciciele aut przed 1992 roku maja placic 3 tys zl na rok, a wlasciciele aut kupionych np: rok temu, tylko 100 zl. sek w tym, ze ktos kto to ma np: mercedesa klasy S palacego 20l/100km wyposazonego w mnostwo trudnych do utylizacji komponentow ma placic tylko 100 zl, a ten kto ma opla z gazem z 1991 roku ma placic 3 tys. zl. a ktore z tych aut jest tak naprawde pro ekologiczne ?. podatek pro ekologicznym powinno uwzgledniac czynniki szkodliwosci, a nie wiek auta, prawda?. to jest cios w ludzi malo zamoznych ktorych uciulali sobie na jakies autko, dlaczego maja placic wiecej, bo ich autko jest stare ?, zaplaca i na czyms zaoszczedza np: oponach, katalizatorze. a moze chodzi o to, zeby zrezygnowali z samochodu. moze to kolejny pomysl ktory ma poglebiac podzialy spleczne i wzajemne antagonizmy, przy jednoczesnym wsparciu przemyslu motoryzacyjnego i lobby bankowego, bez mozliwosci obrony przed takim prawem - w tym nie widzisz korei ludowej?.
Ja tu widzę Koreę. Jak w każdym podatku i w każdej interwencji państwa.
Trochę mam za mało miejsca i czasu aby rozwinąć myśl z ograniczeniem dotacji, ale spróbujmy.
Jak sam zauważasz, zawsze najwięcej kosztów państwa ponoszą przeciętniacy, nie najbiedniejsi i nie najbogatsi. Pieniądze z podatków idą na jakieś wsparcia dla banków, stoczni, koncernów motoryzacyjnych i różne takie tam "tworzenie i ratowanie stanowisk pracy" - nie oszukujmy się, na ogół małopłatnej. Ale opodatkowanej. Aby zedrzeć tę kasę, potrzeba armii urzędników (nader często urzędniczek - o tym za moment). Armia to liczna, ale nisko opłacana i jeszcze opodatkowana. Wszystko z kieszeni przeciętniaka. Przeciętniak w pewnym momencie nie wydala i siłą zapędza do pracy żonę. W ten oto sposób na wytworzony wcześniej popyt na niskoopłacanych pracowników zaczyna odpowiadać podaż. Całe te armie jeżdżą po drogach, rozjeżdzają je, korkują i smrodzą. Tymczasowe rozwiązanie? Transport publiczny. Oczywiście dotowany za pieniądze przeciętniaka. A co z dziećmi, które urzędniczka/robotnica zostawiła w domu. A, dzieci wyślemy do darmowego, dotowanego z podatków przeciętniaka przedszkola. Jeszcze "stworzymy miejsca pracy" w przedszkolu! Koniec końców, żona przeciętniaka nie zarabia nawet podatku, który przeciętniak zapłacił, wszyscy stoją w korkach, ale "interes się kręci".
Jeżeli czytają to feministki, to niech "przeciętniaka" zastąpią "przeciętniaczką", a "żonę" - "mężem". To nie jest wpis antyfeministyczny.
Najlepiej wszystkich ludzi, którzy nie są w stanie zapracować na siebie czy pracują w zawodach pogardzanych przez Ciebie: starców, emerytów, rencistów, kaleki, chorych, dzieci, niemowlaki na skałę i
traktorem w przepaść .......
Och będą oszczędności.............!!!!!!!!!!!
Dla budżetu :(
Tak by produktywny Marcin, żył jak pączek w maśle.
Coś się musiało "wkleić" chyba....
Nie wiem dlaczego sugerujesz, że pogardzam jakimiś zawodami albo ludźmi, nie wiem też dlaczego próbujesz zrobić ze mnie zwolennika eutanazji.
Co spowodowało mój post nieco powyżej
ano twój post o tzw. przeciętniactwie i oszczędnościach budżetowych.
Tak skrajnie przyznaję można ten post zinterpretować na Twoją niekorzyść.