że PPP z zaangażowaniem i zapałem zabiera się do kampanii wyborczej, powinno przynieść to dobre efekty:)
A co o ty zdecydowało drogi Szymonie że na liście jesteś na 1 miejscu a nie np. na ostanim?
Zasłużyłeś się jakoś dla PPP?
wciąż endogamia: kandydują głównie albo i tylko jej działacze.
ma kandydowac?
niech PPP wystawi członków SLD?
W końcu nie wierzy w Boga, a to podstawowy atrybut lewicowca.
W kwestii Kodeksu Pracy nie ma nic do powiedzenia, ale to przecież trzeciorzędna kwestia dla lewicowego kandydata.
A Ty jesteś kto Sąd Partyjny PPP?
jakiego rodzaju interesy prowadzą kandydujący z list ppp przedsiębiorcy?
dowodzą, ze partia ta nie była w stanie pozyskać działacvy samorządowych, animatorow inicjatyw społecznych, pedagogów, ludzi kultury, menedżerów, organizatorów itd.
Ani też - poza swoimi kadrowymi działaczami - pracowników najemnych.
Masz świętą rację. Na listach PPP najbardziej brakuje "menedżerów". A także członków kółek różańcowych i słuchaczy Radia Maryja, bankierów, biznesmenów, ludzi pokroju Misiaka, Palikota, posła Misztala i innych działaczy Samoobrony oraz wybitnych publicystów i polityków związanych ze środowiskiem "Obywatela", np. "lewicowego" senatora PiS Romaszewskiego.
przeciez czarno na białym widać, że nie brakuje tam biznesmanów i menadzerów. Głowe bym sobie dał uciac ze paru radiomaryjnych tez by sie znalazlo.
Ja znam takich działaczy samorzadowych z autopsji, lepiej że podobnych przekretów nie ma na listach PPP, o takich lodach jakie sie kreci w starostwach to nawet posłowie nie śnili
Podobno Marek Dyduch się waha i prowadzi rozmowy z ABCD.
Jestem elektorem PPP więc mam prawo zapytać to nie przestępstwo
że tylu młodych ludzi jest w szeregach PPP.
że liczące się partie wystawiają na europosłów nie tylko swoich działaczy.
Musze Cie zmartwic, ale sluchaczy Radia Maryja by sie sporo znalazlo...
no teraz to sie juz za mocno ich czepiasz;) calkowity brak obiektywizmu w atakach zmniejsza ich skutecznosc, pamietaj o tym;P
Ja natomiast mam pytanie, jako potencjalny wyborca z Poznania. Po 1, PPP zrobila u nas tylko jedna mala akcje bodaj rok temu, w dodatku z naszym (LS) wsparciem. Co wogole w Poznaniu robicie? Bo delikatnie mowiac zadnych dzialan nie widac... I dalej, poza Mariola Popiółkowska, kim sa ci ludzie (chodzi mi o ich zaangazowanie spoleczne) - w jakich dzialaniach biora udzial w Poznaniu, jakies przyklady konkretne prosze. Zeby nie bylo, nie przemawia przeze mnie zlosliwosc, po prostu lubie wiedziec na kogo glosuje:) Bede wdzieczny za rzeczowa odpowiedz:)
dlaczego nie padło jeszcze z ust twoich pytanie ilu z tych kandydatów to członkowie GPR, a ilu to polska agentura IV Miedzynarodówki.
coś mi się wydaje ABCD- "obywatelu", że twoja czujnośc została uśpiona przez pasażerów ufowęglarki przybyłej z odległej Imbecylii.
Mam nadzieję, że tym razem będzie można skontaktować się z każdym kandydatem w czasie kampanii i zadać drogą mailową pytania.
na liście PPP nie ma senatora Romaszewskiego, jest natomiast taka ikona i zarazem legenda lewicy, jak Mariusz Olszewski z ZCHN-u i AWS-u.
Czegewara i do przodu!
Gdyby Olszewski był koniunkturalistą to by sie zapisał do PiS gdy się AWS rozpadał- tak sobie myślę, ale może sie mylę
musieli w tym PiS-ie chcieć.
W pewnym sensie "przedsiębiorcą" był również Fryderyk Engels, ale tylko w pewnym sensie, po prostu odziedziczył on fabrykę. "Nasi" drodzy przedsiębiorcy sami dokonali wyboru swojej drogi życiowej. Ale jak pamiętamy w Nurcie Radykalnym PPS Piotra Ikonowicza również takich nie brakowało. I tak to się plecie na tej lewicy.
otwiera się na drobniutki biznes, to akurat w polskich realiach dobrze. Tylko po co ta robotnikomania między wyborami?
Po opublikowaniu pierwszych trzech list kandydatów PPP do Europarlamentu już widać, że partia ta bynajmniej nie jest robotnicza, w przeciwieństwie do trzonu WZZ "Sierpień'80". Na listach tych dominuje drobnomieszczaństwo i tzw. grupy marginalne, np. studenci. I taki ma charakter ta partia. Robotnicy nie będą się w to zwyczajnie bawić. Na listach tych można co najwyżej od biedy znaleźć tzw. dyżurnego robotnika. W przypadku Wrocławia będzie nim zapewne technolog ceramiki z Wałbrzycha, Lublina - ślusarz z Siedlisk, Poznania - przysłowiowy już hydraulik. Od biedy rolę tę pełnić mogą również pielęgniarki. Dominacja "przedsiębiorców" rzuca się w oczy zwłaszcza w Poznaniu. Z takiego obrotu spraw cieszyć się może tylko Remigusz Okraska i ABCD.
a z czego tu się cieszyć? Że lewica dogorywa? I to zarówno mainstreamowa, jak niszowa?
niech uważa, żeby również w jej przypadku nie sprawdził się znany dobrze scenariusz - dopchania się na robotniczych plecach do władzy bandy geszefciarzy. Moim zdaniem w PPP powinien obowiązywać zakaz przyjmowania do partii tzw. przedsiębiorców.
sprawy - pozyskania przedstawicieli mikrobiznesu (w Polsce tacy "przedsiębiorcy", jak właściciel np. rodzinnej firmy remontowej, dostają od kapitalizmu po d... o wiele bardziej niż tacy pracownicy najemni, jak np. nauczyciele czy urzędnicy) cieszyć by się mogli ci z sympatyków PPP, którzy mają styczność z rzeczywistością. Bo że taka sytuacja nie cieszy wirtualnego bytu o nazwie BB, który tkwi mentalnie w epoce industrialnej - od dawna nie istniejącej ani w Europie, ani w Polsce - to akurat doskonale rozumiem: ich wymarzona "partia robotnicza" ma takie same szanse na sukces, jak poszukiwacze Yeti lub potwora z Loch Ness.
ona ma takie same szanse nie tylko na sukces, ale i na powstanie.
Jak zwykle przesadzasz. Bo niby jaka jest różnica pomiędzy nieuświadomionym klasowo robotnikiem, a świadomym interesów swojej partii przedsiębiorcą, studentem czy dziennikarzem, których świadomość klasowa nie odbiega od reszty stada baranów?
Tak, durango, wiemy, że mamy już postindustrializm, postkapitalizm i co tam jeszcze chcesz. I walczymy jak lwy o wejście do Europarlamentu. A nam się wydawało, że elita PPP chce zbudować partię robotniczą, tak przynajmniej twierdzili GPR-owcy i niejaki Zbigniew M. Kowalewski. Zgódźmy się przynajmniej w jednym, że jej nie budują i nie zbudują. A co mamy - pospolite ruszenie. To ma być atrakcyjna recepta na nowe czasy? Wybacz, ale pozostaniemy przy swoim.
A swoją drogą, durango, znany ci prof. Jacek Tittenbrun jest właśnie w trakcie badań nad strukturą klasowo-stanową jak najbardziej współczesnej Polski. W październiku wyniki badań będą już dostępne. Z tej okazji odbędzie się nawet konferencja w Poznaniu. Jesteśmy na nią osobiście przez Jacka zaproszeni. Oto email w tej sprawie z przed paru dni, domyślasz się od kogo: "Moje pytanie, Ewo i Włodku, wynikło z zaproszenia na seminarium. Wasze teksty/tekst to fragment tomu, jakiego wydanie jest jednak problematyczne [kryzys fianansowy]. Ale nie poddaję się. Już teraz, chociaż ponowię to zaproszenie zapraszam Was na konferencję w październiku w Pniu. Liczę bardzo na fachowe głosy w dyskusji nt. wyników badania struktury klasowo-stanowej".
Może pojedziesz w naszym zastępstwie?
Później pogadamy. Na razie posługujemy dostępnymi nam zbiorczymi informacjami na temat polskiej klasy robotniczej (patrz chociażby teksty Jerzego Łazarza i Juliusza Gardawskiego), ma się rozumieć po krytycznej obróbce z pozycji ortodoksyjnego marksizmu.
"Na listach tych dominuje drobnomieszczaństwo i tzw. grupy marginalne, np. studenci."
akurat studenci stanowia kolo 15% mieszkancow (choc nie stalych) Poznania, wiec z ta ich marginalnoscia to moze niezbyt precyzyjne okreslenie;)
Ale powaznie, to wciaz czekam na informacje od zwolennikow PPP, ktorzy zawsze tak licznie podejmuja w tym portalu dyskusje:
kim sa ludzie z listy PPP w Poznaniu, w jakich dzialaniach spolecznych biora/brali udzial w ostatnich miesiacach, co Wasza partia w Poznaniu wogole robi?
hej, wejdzcie na strone PPP :)
info o demonstracji jest rewelacyjne. Na glownej stronie wyszlo przyciete "demonstracja przeciwko polityce" a dopiero w rozwinieciu jest tez "rzadu". W pierwszej chwili myslalem, ze Sierpien skrecil w anarchosyndykalizm;P
plakat tez jest zabawny- sztandar Sierpnia jest przesloniety tak, ze wychodzi "Sierp 80". ABCD- to pewnie robota frakcji trockistowskiej ;P
LOL
Masz rację, MJ, niemniej w skali kraju to jest w dalszym ciągu grupa marginalna, która w ruchu robotniczym nie odgrywa istotnej roli, choć innego zdania są oczywiście posttrockiści i nowa lewica. Zresztą użycie określenia "marginalna" było celową prowokacją intelektualną. W rzeczywistości studenci wyższych uczelni, podobnie jak gospodynie domowe z warstw, czy jak kto woli klas średnich, emeryci, bezrobotni i czasowo zatrudniona młodzież zaliczani są we współczesnej socjologii do GRUP PERYFERYJNYCH, KTÓRYCH POZYCJI SPOŁECZNEJ I POŁOŻENIA MATERIALNEGO NIE OKREŚLA SYTUACJA NA RYNKU PRACY, ZAŚ BUDŻETU CZASU NIE LIMITUJĄ SZTYWNE NORMY. Jak pisze Carl Offe, a za nim Radzisława Gortat, warunki materialne i szanse życiowe tych grup określa wyraźnie dostrzegalny i często wysoce autorytarny i restryktywny mechanizm nadzoru, wyłączeń i kontroli społecznej, jak również brak szerszych perspektyw życiowych. Znajdują się one w swego rodzaju potrzasku i z tego powodu często angażują się w rewolty przeciwko biurokracji i patriarchalizmowi instytucji społecznych. Posiadają też stosunkowo dużo czasu wolnego, który umożliwia im niekonwencjonalną aktywność polityczną. Rzecz w tym, że stanowią oni nie tyle jądro, co drugi człon, bynajmniej nie ruchu robotniczego, lecz tzw. nowych ruchów społecznych. Trzeci człon tego ruchu stanowią właśnie samodzielni wytwórcy (chłopi, właściciele sklepików, rzemieślnicy i drobna przedsiębiorczość), których bieżące interesy ekonomiczne zbiegają się z kwestiami podnoszonymi przez akcje protestacyjne (szczególnie na szczeblu lokalnym). Jądrem tego ruchu nie jest jednak klasa robotnicza, lecz warstwy, czy jak kto woli klasy średnie, w tym również nowe warstwy średnie, których szeregi niepomiernie wzrosły w okresie powojennym na skutek rozbudowy sektora publicznego (na Zachodzie w ramach polityki welfare state, a u nas jest to przede wszystkim spuścizna po PRL). Do grupy tej należą pracownicy zatrudnieni najczęściej w sektorach obsługujących ludność (nauczanie, środki masowej komunikacji, ochrona zdrowia, administracja, sektor socjalny). Grupa ta, jak zaznaczają socjolodzy, posiada więc dogodny punkt obserwacyjny irracjonalności i zagrożeń wytwarzanych przez obecny model ekonomicznej, politycznej, militarnej i technologicznej racjonalności. Dysponuje również odpowiednim poziomem wykształcenia do jego krytyki w kategoriach nowoczesnego myślenia opartego na uniwersalnych i emancypacyjnych wartościach, stać ich także na niezależność sądów itp.
Jest jedno małe ale, bynajmniej nie jest to klasa robotnicza.
Grupa ta nie reprezentuje zatem partykularnego, obiektywnego interesu klasy robotniczej. KROPKA
tak się składa, że też dysponuję wynikami badań prof. Gardawskiego i jeśli coś z nich wynika, to na pewno nie to, że w Polsce klasa robotnicza może stać się fundamentem silnego nurtu politycznego o klasowym obliczu. A analiza wydarzeń politycznych ostatnich dwóch dekad pokazuje, że jedyny silny rewindykacyjny ruch społeczno-polityczny udało się - mam na myśli oczywiście Samoobronę – stworzyć na przecięciu rolników i "prowincjuszy", bezrobotnych, drobnych właścicieli i dopiero gdzieś tak na czwartym miejscu tej układanki są nie tyle robotnicy, co pracownicy najemni.
Co więcej, w polskim kapitalizmie, ze względów tyleż strukturalnych, co kulturowych, waszą wymarzoną "partię robotniczą" jest trudniej stworzyć nawet niż na Zachodzie, choć tam struktura gospodarki jest bardziej "zdezindustrializowana".
Wytłumacz, bo ja głupi jestem: czy pod pojęcie klasy robotniczej nie podpadają wszyscy pracownicy najemni sprzedający swoja siłe roboczą niezależnie od sektora zatrudnienia?
Przede wszystkim, durango, twoje wnioski, podobnie jak wnioski prof. Juliusza Gardawskiego (zbliżonego do socjaldemokracji), wynikają z pewnych przesłanek ideologicznych. Od początku mówiliśmy, że do wszystkich badań nad klasą robotniczą w Polsce podchodzimy krytycznie, również do bliższych nam opracowań zbiorczych Jerzego Łazarza i Jacka Tittenbruna, które klasę robotniczą przedstawiają w znacznie korzystniejszym świetle niż czyni to główny nurt z Juliuszem Gardawskim na czele. Ale nawet z pozycji ortodoksyjnego marksizmu (w naszym rozumieniu) sprawa nie wydaje się bezproblemowa. Zresztą, kto ci powiedział, że odbudowa nieistniejącego przecież klasowego ruchu robotniczego nie napotka na poważne przeszkody. I nie chodzi tu bynajmniej tylko o to, czy klasa robotnicza tu i teraz jest w mniejszości (jak twierdzi Juliusz Gardawski, czy w większości, do czego przychyla się Jerzy Łazarz). Ważne, że jest mocno zróżnicowana pod wieloma względami (Jacek Tittenbrun), a przede wszystkim, że jest niesamodzielna politycznie bez swojej rewolucyjnej partii robotniczej i klasowego ruchu robotniczego, w tym klasowych związków zawodowych. Z naszego punktu widzenia istotniejszy jest podmiot rewolucyjnej polityki. W przeciwieństwie do Ciebie i posttrockistów nie jesteśmy skłonni poszukiwać "podmiotu kombinowanego", czy podmiotów zastępczych. Zresztą ty w ogóle nie szukasz podmiotu rewolucyjnego, twardo, podobnie jak J. Gardawski, stoisz na gruncie postindustrializmu i postkapitalizmu, który w gruncie rzeczy jest wciąż jakże realnym kapitalizmem.
Nawet gdyby klasa robotnicza była w Polsce w mniejszości, to i tak to niczego nie zmienia. W Rosji w okresie przedrewolucyjnym było przecież podobnie. Nie chodzi zatem o zmianę podmiotu rewolucyjnej polityki, tylko o sojusze, czasem tylko doraźne. Na tym polega sztuka rewolucyjnej polityki. Partii rewolucyjnych i robotniczych może być zresztą więcej, to nie tylko komplikuje upodmiotowienie klasy robotniczej, ale również sprawia, że budowa opozycji robotniczej w ramach namiastek jednolitego frontu robotniczego "od dołu", a jeśli to również możliwe i "od góry" też jest swego rodzaju sztuką. Nie boimy się wyzwań.
Odsyłamy do naszych artykułów na portalu dyktatura.info, albo do prac prof. Jacka Tittenbruna i innych socjologów zajmujących się klasą robotniczą, np. do szkoły brytyjskiej z Frankiem Parkinem na czele.
jedyny grunt na jakim twardo stoję, to grunt faktów, a nie kapitalizmu, postkapitalizmu, socjaldemokracji, czy co tam wam jeszcze przyjdzie do głowy.
Gdybyście mieli coś wspólnego z marksizmem poza czołobitnym i bogobojnym stosunkiem doń, to zamiast ideologicznie słusznych gawęd o proletariacie, zaproponowalibyście rzetelny opis współczesnego kapitalizmu, tak jak Marks opisał swoją epokę. Wy jednak zamiast wykorzystania poznawczych narzędzi Marksa, sięgacie doń po ideologiczne formułki, które przeniesione o półtora wieku i odczytane prostacko, czynią was ślepymi na to, co się dzieje obecnie. W takim sensie nawet Gardawski ze swoją analityczną rzetelnością jest bliższy marksizmowi, wy zaś reprezentujecie świat klechd i zaklęć.
A co ty proponujesz poza starszymi niż 150 lat utopijnymi hasłami (wszyscy uciskani) połączonymi z abstrakcyjnymi narodowymi frazesami?
WZGLĘDY KULTUROWE
>>>"Co więcej, w polskim kapitalizmie, ze względów tyleż strukturalnych, co kulturowych, waszą wymarzoną partię robotniczą jest trudniej stworzyć nawet niż na Zachodzie"
Względy kulturowe mogą ulegać radykalnym zmianom w bardzo krótkim czasie. 8 (21) stycznia 1905 kiedy bolszewicy szli do petersburskich robotników z hasłami obalenia caratu to zostali pobici. 10 (23) stycznia robotnicy sami szli do bolszewików prosząc się o program walki z carem. co się stało między 8 i 10? krwawa niedziela (niczym wyjście z platońskiej jaskini i roztrzaskanie młotem mentalności niewolniczej w jednym), po której rozwój świadomości klasowej rosyjskich robotników którzy do tej pory śpiewali pieśni prawosławne i carochwalne przeskoczył cała ówczesną Europę łącznie z robotnikami niemieckimi. SDPRR miała otwarta drogę do klasy robotniczej i z partii kanapowej zamieniła się w masową. Zaraz mieliśmy rewolucje w Rosji i Królestwie Polskim.
My na razie jednak mamy skromniejsze cele...
FAKTY
>>>"jedyny grunt na jakim twardo stoję, to grunt faktów"
Bardzo fajnie że stoisz na gruncie faktów... tylko 1)czy odróżniasz skorupę pozoru od tkwiącej w niej istoty, 2)czy zaspokaja cie wulgarna stratygrafia?
Tym bardziej zachęcam cie do podzielenia się z nami swoja "wizją" która każe ci zajmować takie ideologiczne stanowisko jakie zajmujesz. Bo nie posądzam cię że zajmujesz je tylko dlatego ze z kimś się pokłóciłeś o pierdoły...
niestety nie wiem, z kim miałbym się "pokłócić o pierdoły" - z BB się w życiu o nic nie pokłóciłem. Nie muszę też mieć żadnej "wizji" czy propozycji alternatywnej, żeby ocenić fałszywość wizji cudzej oraz wadliwość jej elementów konstytutywnych. To waszym obowiązkiem jest oparcie swoich "marksistowskich" gawęd o fakty wynikające np. z socjologicznych badań pracowników najemnych, z ekonomicznych analiz struktury współczesnej gospodarki itp. Zamiast tego proponujecie jedynie żarliwą wiarę w klasę i partię robotniczą oraz wspominki z 1905 lub 1917 roku.
To i tak więcej niż to co ty proponujesz czyli NIC
Twoja teza o silnym ruchu politycznym o klasowym obliczu uosobionym przez Samoobronę i utożsamianie silnego rewindykacyjnego ruchu społeczno-politycznego "stanu trzeciego" z klasą przez zaliczenie do niej rolników, "prowincjuszy", drobnych przedsiębiorców i bezrobotnych plus reszta pracowników najemnych, obnaża fakt, że ideologicznie nie różnisz się od swego kolegi Dariusza Zalegi, a wasze rozbieżności to istotnie tylko "pierdoły" i, dodajmy, personalne zaszłości.
Wspólnota interesów owej magmy, którą tu prezentujesz jako potencjalny podmiot działania antykapitalistycznego, opiera sie na pomijaniu wewnętrznego zróżnicowania kategorii społecznych. Do kategorii rolników wliczasz zarówno farmerów prowadzących gospodarstwa na wzór zachodni oraz ledwo dychających chłopów czy chłopo-robotników? Jeżeli nasze rozważania są frazesami, to Twoje powinny wziąć pod uwagę ich realną realizację w postaci kompromitacji, jaką okazała się Samoobrona czy popis populizmu w wydaniu PiS-u. Nie interesuje nas odtwarzanie drogi podziału "stanu trzeciego" po raz kolejny w historii na zwalczające się frakcje i partie.
jak widzę, nawet czytać nie potraficie. Nigdzie nie napisałem, że Samoobrona miała "klasowe oblicze" - ona oczywiście była "zbieraniną", bo też nic innego niż "zbieranina" nie stanie się podmiotem buntu (jeśli w ogóle coś się stanie) przeciwko neoliberalizmowi we współczesnej Polsce. Te wasze kawałki o "partii robotniczej" czy "klasie robotniczej", która wystąpi przeciwko kapitalizmowi, to political-fiction bardzo kiepskiego gatunku.
A błędy i wady Samoobrony są mi znane - nie zmieniają one faktu, że była to jedyna jako taka udana mobilizacja społeczna przeciwko neoliberalizmowi w ostatnich 20 latach. "Partia robotnicza" i "klasa robotnicza" nie dokonały nawet tego.
A jak już chcecie wiedzieć, czym się różnię od Zalegi, to służę informacjami: ja w plebejskich ruchach protestu nie tropię "faszyzmu", nie próbuję do nich przemycać nowolewicowych obyczajowych bzdur, a rozmaite podmioty współtworzące te ruchy traktuję z szacunkiem, nie zaś przedmiotowo. No i nie mam nic wspólnego z tradycją bolszewicką, nawet rozwodnioną do postaci post-trockizmu.
ależ oczywiście, że wolę nie proponować nic, niż proponować gusła i klechdy domowe, jak robicie to wy. Przynajmniej nie zaśmiecam bzdurami przestrzeni do debaty politycznej.
Co prawda, to prawda. Nie piszesz o Samoobronie jako o klasowej sile. W klasową siłę klasy robotniczej bynajmniej nie wierzy nawet Zalega, a to jest istotna różnica między nim a nami, zaś czynnik łączący Was obu. W "pierdołach" typu czy w jakimś momencie Zalega tropi w "plebejskich ruchach protestu" tendencje "faszystowskie" czy raczej woli do nich "przemycać nowolewicowe bzdury" pokazuje tylko to, że są to ozdobniki bez znaczenia. Faktu, że Ty też je traktujesz jako takie dowodzi to, że szukasz możliwości oddziaływania na to właśnie środowisko konkurując o nie z Zalegą. Podobnie jak jliber na tym samym forum i jak sęp czujesz padlinę w miękkim podbrzuszu radykalnej lewicy, tj. w nowolewicowej rodzince, którą można wciągnąć w swoje pole oddziaływania. Gdzie się podziały Wasze niegdysiejsze peany na cześć wspaniałych znawców tematów latynoamerykańskich i ze wszech miar wszechstronnych i głębokich analityków dzisiejszej polityki z NL/NLR? Przecież nawet tych jawnie, acz gołosłownie, przyznających się do dziedzictwa bolszewizmu-trockizmu nowolewicowców uważałeś za wspaniałych sojuszników choćby na forum lewica.pl. Nie jest to więc dla Ciebie jakaś większa przeszkoda, a tylko "pierdoła". Czyżby okazało się, że jednak obcość ideologiczna jest zbyt wielka? Jeśli tak, to dlaczego nie powiecie uczciwie, co Was różni z NLR? A czym różni się Zalega od NLR, wszak to były członek tego nurtu, z którym poróżniły go tylko personalne zaszłości, podobnie zresztą, jak z Tobą. Z tej wielkiej przyjaźni z NL/NLR wycofaliście się rakiem. Jeżeli różnice zdań wynikające z tradycji bolszewizmu są dla Ciebie czymś więcej niż tylko "pierdołami", to wyłącznie w odniesieniu do nas, a nie do tzw. nowej radykalnej lewicy, NLR czy Zalegi, ponieważ dla nas rzeczywiście to klasa robotnicza jest podmiotem walki przeciw kapitalizmowi, a nie jakaś "zbieranina", która musi pozostać "zbieraniną", gdyż z Waszej konserwatywno-feudalnej, "trzeciostanowej" perspektywy masy nadają się tylko do tego, żeby spełniały rolę Wandei.