Wg. danych GUS, poczawszy od zmiany ustroju w 1989 liczby wypadkow systematycznie spadaja. Np. w 1985 r. liczba wypadkow przy pracy wynosila ok. 200 tys. (wg. danych GUS). A dodac nalezy ze stosowano wowczas inna metodologie i nie wliczano w ogole od statystyk sektora prywatnego (a wiec rolnictwa!) i jednostek o niewielkim zatrudnieniu.
Podobnie, dwukrotnie wyzsza byla liczba wypadkow smiertelnych, okolo tysiaca (1985 - 1 155, 1986 - 1025, itp.), obecnie ustabilizowalo sie to okolo 500 osob.
http://www.ciop.pl/14541.html
Tylko upaństwowienie wszystkich zakładów pracy spowoduje, ze wypadków przy pracy nie będzie wcale. Chodzi oczywiście o prawdziwe upaństwowienie, a nie takie jak w PRL.
Jej oczywistym celem jest obrona systemu a nie prawda o nim.
Porównawcze statystyki o wypadkach przy pracy oderwane od rozmiarów produkcji nie są nawet ciekawostką ale po prostu zwykłym kłamstwem. Wydobycie węgla, wytopy stali, budownictwo zmniejszyło się co najmniej o połowę. Mniejsza też jest produkcja rolnicza / ponad milion ha ugorów/. A więc liczby tamtych wypadków nie można porównywać z obecnymi. Poza tym wtedy nie było takiej wiedzy, jaka jest obecnie, ani takich narzędzi... Powodów do satysfakcji nie ma zatem żadnych, tym bardziej ze względów systemowych.
A czemu przywolujesz tylko wybrane sektory gospodarki, a nie calość produkcji przemyslowej, ktora ma tutaj znaczenie? Czy przypadkiem nie dlatego, ze musialbys przyznac, ze co prawda w 1990 i 1991 produkcja przemyslowa spadla odpowiednio o 24,2% i 11,9%, ale juz w 1992 zaczęła rosnąć i do dzisiaj z nawiązką odrobiono te straty.
Z rolnictwem wkopales sie jeszcze gorzej. Jakbys raczyl przeczytac to, co napisalem wczesniej, to byc zauwazyl, ze rolnictwo indywidualne w ogole nie bylo objete PRL-wskimi statystykami :-)
Skąd u ciebie taka pewność, że ilość wypadków jest skorelowane z wielkością produkcji, a nie np. z czasem pracy. Uzbrojenie z maszyny jest wynikiem zmiany systemowej po 89 roku. Gdyby dalej był PRL, dalej nie używalibyśmy nowoczesnych maszyn. Wystarczy porównać technologie stosowane w PRL-u, a te które stosowały w tym samym czasie kraje zachodu. PRL był jakieś 40 lat do tyłu.
Co Ty tu za głupoty wypisujesz, kwaku?!
PRL był dokładnie 120 lat do przodu, przed krajami kapitalistycznymi :-)
Ktoś ma jeszcze wątpliwości, że kapitalizm jest systemem zbrodniczym?
Czy powstanie pomnik ofiar systemu, który nad bezpieczeństwo pracy i godność pracowników przedkłada zysk? Pomnik Ofiar Kapitalizmu?
więc jaśmie panowie pracodawcy niemuszą się martwić jakimiś tam przepisami
Robole przecież powinni być wdzięczni że wogule mają prace
Wybrałem te dziedziny produkcji, które zawsze słynęły i słyną z dużej wypadkowości. Do nich właśnie należy górnictwo, hutnictwo, budownictwo a także rolnictwo. We wszystkich tych dziedzinach rozmiary produkcji nie osiągnęły tej z okresu PRL. I nie trzeba statystyk. Widać to gołym okiem. Dotyczy to także rolnictwa, które od czasów KRUS z lat siedemdziesiątych było objęte statystyką. Zresztą wówczas 60 % produkcji rolnej pochodziło z PGR, w których działali bhp-wcy i rejestrowali wypadki. Rzeczywiście czas pracy ma niewątpliwy wpływ na wypadki i właśnie on jest najbardziej od początków transformacji łamany. I tutaj też nie potrzeba statystyk, choć i one wołają o pomstę do nieba. Aż się dziwię, że macie co do tego wątpliwości. Dziś czas pracy nie jest krótszy niż dziesięć godzin na dobę. Zapytaj o to kogokolwiek, kto pracuje albo stań przed jakąś budową i się dowiesz...Mnie przecież nie musisz wierzyć, choć wątpię, że o tym wszystkim nic nie wiecie.
przydałby się link do tego raportu.
rozpoczynałam swoją pierwszą pracę jako księgowa w POMie (Państwowy Ośrodek Maszynowy). Jako pierwsze musiałam przejść szkolenie BHP (bezpieczeństwo i higiena pracy). Etatowy BHPowiec oprowadził mnie po zakładzie - POM nie tylko dbał o zaopatrzenie w części maszyny rolnicze i prowadził ich naprawy w swoich warsztatach , dla rolników indywidualnych oraz dla PGRów, ale zarabiał dodatkowo na regeneracji resorów - pokazując drogę p.pożarową, wyjaśniając, jaki jest tryb ewakuacji zakładu, nawet opowiadał o działaniu maszyn, o tym,że nie wolno do nich się zbliżać w ubraniu z niezapiętymi rękawami, niezapiętym kilu roboczym, rozpuszczonymi długimi włosami (co wydawało mi się przesadą, ale pan opowiedział o oskalpowaniu jakiejś pracownicy jakiegoś zakładu, która podeszła zbyt blisko do obrabiarki czy tokarki) i wiele innych, z pozoru bzdurnych rzeczy. Musiałam podpisać oświadczenie, że BHPowiec przeprowadził ze mną ten kurs BHP i że będę przestrzegać zarządzeń. Następnie skierowano mnie do magazynu ogólnego i tam dostałam dwie kostki mydła toaletowego (wchodzi facet do sklepu i pyta, czy jest papier do dupy. oburzona ekspedientka poucza, że nie mówi się do dupy, a toaletowy. facet prosi jeszcze o mydło. toaletowe? pyta ekspedientka. nie nie! do twarzy!) i ręcznik frote koloru bordowego w białe kwiatki i zalecenie, żeby po wyjściu z toalety nie zapomnieć umyć rąk. Tyle zachodu było po to, żebym bezpiecznie mogła księgować rachunki, wuzetki i pezetki oraz szukać grosza fajkując taśmę z maszyny i porównując obliczenie z amerykanką- wielką księgą do podwójnego księgowania. Nikt u nas nic nie fałszował, nie było szans. Główna księgowa była fachowcem wysokiej klasy po ekonomii i byle co jej nie zadowalało. PRL dbał rzeczywiście o pracowników, o ich zdrowie i bezpieczeństwo. Nasz POM miał ośrodek wypoczynkowy nad pobliskim jeziorem. Za grosze można się było tam urlopować. Były kajaki i rowery wodne oraz ratownik tylko dla naszego ośrodka. Z górniczymi ośrodkami wypoczynkowymi w Kołobrzegu równać się to nie mogło, ale było całkiem przyzwoicie, by nie rzec: ładnie. W ośrodku był "Kulturalny" od programów rozrywkowych, potańcówek, projekcji filmowych itp. Taki mały, prowincjonalny POM! i tyle zachodu, by ludziom pracowało się dobrze i by mogli oni tanio wypoczywać.
I w ogóle nie ma znaczenia, czy dany wojtas wierzy, czy nie. Tak było i niewiara wojtasa nic nie zmieni.
jakieś 30 lat temu, a dotyczący jeszcze wcześniejszego okresu, a w nim fragment: "Starzy górnicy upominali nas za zaniedbania, ostrzegali że źle wykonana obudowa chodnika może nieraz kosztować życie. Ale co tam.... Przepisy BHP też były dla nas wymysłem biurokratów". Co więc zmieniło się od tych czasów? Otóż wbrew kwakom & wojtasom - nic. Pod tym względem zawsze będziemy trzecim śiatem.
z powierzchni Polski zniknęły 3 miasteczka - nie ma przełożenie na wyobraźnię...
Wojtas będzie niuchał w sprawozdawczości PRL-owskiej, bo wypadków było więcej, mimo braku bezrobocia, prawie żadnej emigracji zarobkowej, "gorszej" techniki. Będzie epatował wzrostem produkcyjnego badziew1a transformacyjnego, podpierał się rolnikami (dzisiaj też chłop do gminy nie leci jak se kosą palucha zatnie). wojtas po prostu "lubi dyskutować" dla samej dyskusji i spierania się o wydumane pierdoły...
Mój ukochany kwak jaki jest każdy widzi. On jak zwykle prezentuje się tutaj w całej okazałości... Ja go kocham, jako odmieńca, więc nic nie powiem...
(*_*)
A ja kocham was wszystkich! I nie ma to nic wspólnego z polityką miłości Kaszubskiego Kła.
A ja nie chcę wypoczywać tam, gdzie przedsiębiorstwo ma ośrodki, tylko tam, gdzie mam ochotę. Nie chciałbym, żeby ktoś planował mi wakacje, imprezy na wakacjach, potańcówki i tym podobne.
steff: Mozna wiedziec skad tak dobrze mnie znasz, ze wiesz nawet (i to lepiej ode mnie) czy mam zatrudnienie czy nie i jeszcze odsylasz mnie od "kogokolwiek, kto pracuje" albo "budowy"?
Jakbym chcial zobaczyc budowe to bym wyjrzal przez okno zakladu, skad wlasnie nasz BHPowiec przepedzil firmie, ktora bez szelek pracowala na wysokosci 2 m.
Nie wiem skad czerpiesz dane na temat zatrudnienia w budownictwe, gornictwie i hutnictwie. Przynajmniej w tym pierwszym watpliwa jest teza co do znaczacego spadku zatrudnienia.
Dane z rolnictwo, ktore przytoczylem za GUSem wyraźnie mialy dopisek "dane nie DOTYCZA GOSPODARSTW INDYWIDUALNYCH", sorry dyskutuj z GUSem. Natomiast przytaczanie wielkosci produkcji chyba raczej nijak sie ma do ilosci zatrudnienia. Operujmy tymi liczbami. A w 1985 r. zatrudnionych w PGRach bylo zaledwie 475,9 tys osob. wobec kilku milionow gospodarstw indywidualnych. Obecnie tych gospodarstw jest okolo 3 mln, zatrudniaja w praktyce wiec kilka mln osob, ktorych WSZYSTKIE wypadki traktowane sa jak wypadki w pracy. WIec o czym my tu mowimy?
szczupak: nie wiem czy sie cos zmienilo, czy nie. Wiem natomiast, ze wypadki przy pracy nie sa TYLKO I WYLACZNIE bolaczka krajow kapitalistycznych i stad te statystyki
Hyjdla: o co Ci chodzi? Jak sie steff spiera to jest madry, a jak wojtas to jest glupi. tak?
A w PRL-u to chlop z paluchem biegal do gminy czy jak? Oczywiscie, ze spadkiem zatrudnienia mozna wytlumaczyc, ale zaledwie CZESC spadku wypadkowosci. Liczba wypadkow spadla o jakies 50%. Tymczasem liczba zatrudenionych w 1985 z 17,9 mln osob spadla do jakis 14 mln, czy troche wiecej. Nie byl wiec to spadek o polowe, ale o 22%. Wyraźnie wiec wypadkowosc SPADLA. Mowienie o tym, ze pracuje sie wiecej i ciezej jest prawda, ale swiadczy tylko o tym, ze MIMO TEGO, wypadkowosc i tak SPADLA.
Nie twierdze anie ze to rewelacje, wbrew temu co sugerujesz, ani ze to jakis super rewelacyjny postep. Wkleilem to tylko po to, zeby coniektorzy madrale nie twierdzili, ze za wszystkei wypadki przy pracy na swiecie odopwiedzialny jest kapitalizm, bo w krajach postep i pokoju takiego zjawiska nie bylo.
A twierdzenie, ze znikniecie owych "3 miasteczek" mnie nie rusza, a nawet, ze to usprawiedliwem jest ni etylko chamski ei obrazliwe, ale tez niczym nie podparte. Mnie rusza zarowno znikniecie owych 3 miasteczek, jak i wczesniej co rok w latach 80-ych - 6 miasteczek, co z kolei Ciebie najwyrazniej eni rusza. bez komentarza.
Nie żal się. Wszak wszystko wzięło się stąd, że chciałeś wykazać, że w PRL pod względem wypadkowości w pracy było bee w III RP jest cacy. Otóż nie. I wtedy były wypadki i teraz są. Nawet gdy pracujesz u siebie i dla siebie możesz ulec wypadkowi. A co do ich ilości, to powinny być liczone w stosunku do ilości zatrudnionych. A ta spadła we wszystkich branżach. Ostatecznie te kilka milionów zdobywa chleb niestety poza granicami naszego kraju. Pozostawiam ten fakt bez dalszych komentarzy.
PS. Skoro masz przed oczyma budowę, to widzisz po ile godzin pracują. Dlaczego pominąłeś to milczeniem i nie wykazałeś jak wasz bhp-wiec z przekraczaniem norm czasu pracy walczy?
w postępowych państwach pokoju niewiele było emigracji zarobkowej, bo państwa te rzadko kiedy wypuszczały swoich obywateli za granicę.
W poscie powyzej pisalem na temat spadku zatrudnienia. Spadek zatrudeniania o 22% nie wyjasnia spadku wypadkowosci o jakies 50%.
Problem przekraczania czasu pracy oczywiscie powienien zwiekszac wypadkowosc. Ale mimo tego, wypadkosoc ta najwyrazniej jest nizsza, niz w PRL. Wiec wyraźnie dzialaja inne czynniki.
jesteś głupi? Jako jeden z argumentów w dyskusji? Jeżeli se to będziesz wmawiał, to w końcu w to uwierzysz... (*_*)
Nie jesteś głupi, tylko szukasz dziury w całym. Nius traktuje o zwyrodniałym dwudziestoleciu transformacyjnym, a nie o wrednej komunie. Mówi o ROSNĄCEJ wypadkowości, szczególnie wśród osób zatrudnionych krócej niż rok! Czyli źle albo wcale nieprzeszkolonych! Mamy o kilka milionów mniej zatrudnionych, nowocześniejszą technikę, lepszy sprzęt. Nie mamy praktycznie przemysłu ciężkiego, gdzie wypadkowość zawsze była największa. A mimo to tak dużą wypadkowość i śmiertelność...
Więc po cholerę te analogie? Za sanacji też były wypadki. Ekonom też mógł parobka czy fornala kłonicą walnąć...
Wiem jak wygląda BHP w zakładach, szczególnie małych. Nie ma podstawowego sprzętu - twój szef dobrze zrobił, ale czy tym robotnikom dano te SZELKI? Na budowach pracuje się bez kasków, rękawic, okularów i masek przeciwpyłowych, nawet łopat porządnych nie ma. Na budowach "państwowych" nawet! Wiem co mówię. Szkolenia odfajkowywane są "na papierze" - przychodzi BHP-owiec zostawia kwity, kasuje szmal... i po szkoleniu (wiem co mówię!). No i totalne przemęczenie pracowników (10-12 godzin harówy) powiązane ze stresem związanym z obawą o utratę PRACY (ten pierwszy rok)...
Trzy prowincjonalne miasteczka, wojtas. Mnie to przemawia do wyobraźni. Przypomnę tragedię w "Halembie", gdzie w PRZESTĘPCZY sposób nowoczesne czujniki zasłaniano lub demontowano. Pazerność, pośpiech, bezmyślność, szafowanie ludzkim zdrowiem i życiem, oszczędzanie na tym co jest NIEZBĘDNE w pracy! Niedługo kucharz w prywatnej knajpie będzie nosił ze sobą własny nóż i deskę, fartuch i czepek, mydło i ręcznik, bo powinien być szczęśliwy, że pracuje...
Nie jesteś głupi, tylko się czepiasz. Niepotrzebnie. Nawet kwak ma więcej szacunku dla swojej inteligencji...
.
Czyms niebywalym jest wlasnie to, ze to TY zarzucasz mi nietrzymanie sie tematu newsa.
News mowi o niewielkim wzroscie wypadkowosci, ktora - jak juz ja dodalem - od 1989 roku SYSTAMATYCZNIE SPADA.
Co do szelek - pewnie, ze je mieli, tylko wzieli te 20 metrowe ;-) na wysokosc 2m ;-)
Co do zmiany liczby zatrudnionych - CHYBA JUZ O TYM PISALEM. Spadek zatrudnienia o 22% NIE WYJASNIA wypadkowosci o 50%!
Ja w ogole nie rozumiem problemu. Nigdzie nie usprawiedliwialem wypadkowosci, nigdzie nie twierdzilem, ze te "3 miasteczka" to nie tragiedia. Nigdzie nie twierdzilem, ze przydalaby sie znacznie wieksza kontrola nad warunkami pracy, itp. To sa oczywistosci i ich NIGDY nie negowalem. WIec nie wmawiaj mi prosze jakis bzdur.
A nei widze nic zlego w przywolaniu GUSowskich statystyk i szerszej dyskusji na temat bezpieczenstwa pracy. Chyba, ze kogos interesuje tylko jak wbic komus szpilke i mu pokazac, ze sie "czepia".
Czy jestes tak absolutnie pewna, ze w PRLowskich zakladach tak super bylo z wyposazeniem BHP?
W PRL super pod względem BHP nie było ale nacisk na to, żeby było super był istotnie ogromny. Teraz właśnie tego nacisku nie ma, bo zysk jest ważniejszy, bo ostatecznie on jest istotą systemu. I co jak co ale o tym powinieneś wiedzieć. A z tego wynika istota problemu.
A i napisz konkretnie, prosze, kogo albo czego ja sie rzekomo CZEPIAM! (bo to, ze Ty sie nikogo o nic nie czepiasz jest oczywistoscia!).
Bo cos mi sie zdaje, ze chyba WYRAZNIE napisalem "ciekawostka" i do tresci newsa ani jego autora nie mialem zadnych PRETENSJI!
Przepraszam Cie, ale obawiam sie, ze piszesz na zasadzie widzi-mi-sie. Moze i nacisk "byl ogromny" na przyklad na poziomie centralnym, ale czy aby na pewno na poziomie poszczegolnych zakladow? W sytuacji, kiedy poszkodowani pracownicy nie mieli ani niezaleznych od pracodawcy organizacji zwiazkowych ani rzeczywiscie niezaleznych isntytucji w rodzaju PIP, smiem watpic, czy dyrektorzy zakladow mieli jakikolwiek bodziec w podnoszeniu wymagan bezpieczenstwa pracy.
Teraz zarowno sa organizacje zwiazkowe, i naloty PIPu, i wreszcie kary finansowe, no i najwazniejsze - MOZLIWOSC NAGLOSNIENIA kazdej sprawy. Nie zawsze oczywiscie przewaza to chec zysku roznych cwaniakow (vide przywolana juz Halemba), ale dane jakie przytoczylem swiadcza o tym, ze jest dokladnie odwrotnie, niz piszesz.
bo po co ta CIEKAWOSTKA?
Ciekawostka jest wtedy kiedy krowa ma pięć cycków (widziałam) albo "rodzi" się dwugłowe cielę (nie widziałam).
Przytaczasz dane, z których nic nie wynika oprócz jakiejś założonej przez ciebie tezy. Jakiej? Wiesz to chyba tylko ty i kwak.
To tak jakby porównywać kufajkę z garniturem od Armaniego, stokrotkę ze storczykiem, malucha z mercem, śliczną Jadzię z szykowną Hyjdlą, no nie, wojtas?
A Chamala w oparciu o dane PIP-u pisze o ROSNĄCEJ wypadkowości w całym dwudziestoleciu transformacyjnym i w ostatnim roku.
Cytuję:
- "W 2008 roku doszło do ponad 104,4 tys. wypadków przy pracy, o ponad 5 tys. WIĘCEJ niż rok wcześniej"
- "W zeszłym roku odnotowano 523 wypadki śmiertelne, czyli o 44 WIĘCEJ niż w 2007".
- "W 2008 roku pracownicy PIP zbadali okoliczności i przyczyny prawie 3 tys. wypadków przy pracy (na 104,4 tys.), w tym 376 zbiorowych. PRZESZŁO POŁOWA poszkodowanych w nich osób zatrudniona była krócej niż rok. W PIERWSZYM TYGODNIU wypadkowi uległy 363 osoby, wśród których 146 doznało ciężkich obrażeń ciała, a 95 ZGINĘŁO".
To mnie interesuje, a nie to, że za komuny używało się radeł i soch, a teraz pola leżą odłogiem i KRUS się należy, itd. pokrętnie-wojtasowo-ciekawostkowo... Po co? Wiadomo, że kapitalizm CUDNY JEST!
Tak, wojtas, jestem absolutnie pewna, że w PRL-owskich zakładach pracy było ABSOLUTNIE LEPIEJ z wyposażeniem BHP - na miarę czasów i "zapóźnienia" cywilizacyjno- technologicznego (no nie, kwaku?), a już z jego przestrzeganiem było PRAWIE SUPER.
Ja np. miałam buty antypoślizgowe, mimo że tylko przez halę produkcyjną przechodziłam. Krzysiek w brodnickim "Vobro" pracował we własnym obuwiu, po kilkanaście godzin, przy rozlatującej się maszynie, na śliskiej od tłuszczu podłodze, źle przeszkolony, w ciągłym stresie...
I o tym traktuje nius, a nie o wypadkach w rolnictwie indywidualnym w PRL-u...
Ale ciekawostki ro twoja specjalność.
.
Nie nie CZEPIAM SIE NEWSA! Dotarlo?
Forum jest po to, zeby DYSKUTOWAC< wiec wkleilem tez szersze dane.
Swoja droga, nie dziwie sie, ze niewiele do Ciebie dtarlo, skoro w news wyczytalas, ze " Chamala w oparciu o dane PIP-u pisze o ROSNĄCEJ wypadkowości w całym dwudziestoleciu transformacyjnym "
Gdzie w newsie jest mowa o stale rosnacej wypadkowosci w calym dwudziestoleciu? :-)))))
Czepialbym sie newsa, gdybym zaprzeczal jakims wnioskom, albo negowal przedstawione tam dane. ANI PIERWSZEGO ani DRUGIEGO nie uczynilem. Moje dane, ktore wkleilem byly UZUPELNIENIEM, w nadziei na szersza dyskusje.
Skoro tego nie jestes w staniepojac to daj mi swiety spokoj i elpeij sie zastanow kto kogo sie czepia.
wkleiłeś to UZUPEŁNIENIE??? Beż żadnych niecnych intencji???
A nadzieja jest matką... no wiesz... czyżbyś miał rację, wojtasie, w swojej samoocenie?
Jasne, że teraz się czepiam, skoro wlepiasz CIEKAWOSTKI w NADZIEI na czepianie...
.
Bezpieczeństwo I Higiena pracy dotyczy PRACY!!!
W sytuacji, gdy ludzie "walczą o byt" i nakarmienie rodziny, nie zważają na przepisy, tylko na zarobki. A "zleceniodawcy" mają gdzieś przepisy - liczy się zysk!