że tą akcje robi Solidarność na zlecenie PiS-u. Ziętek ma trudną sytuację, bo wychodzi na pisiora. Wystarczy spojrzeć na fora internetowe - tak to widzą ludzie
a nie o ewentualnej zamianie jednego "niedobrego pana", na drugiego, który obieca, że teraz to on już będzie lepszy...
I to jest głos, który zaczyna przebijać się przez media, a nie tylko grzężnie na niszowych portalach i towarzyskich forach. Może zacznie trafiać do naszej "milczącej większości"..?
"Nie pozwolmy sobie wmowic, ze Nasza Walka o Miejsca Pracy jest Krzykiem nic nieznaczacego obywatela. Rzadzace Elity odbieraja nam chleb, siedzac w zloconych fotelach."
rozumiem, ze Nasza Walka o Miejsca Pracy moze byc pisana przez Duze Litery, ale "Elity" mozna bylo juz chyba napisac z malej;P
A powaznie to nie do konca rozumiem co ma oznaczac to veto. Jakies konkrety prosze. Do czego wzywa Zietek?
Strajk generalny? Odmowa placenia podatkow? Swiatowa rewolucja spoleczna? Bo chyba w przypadku PPP nie chodzi o bojkot wyborow;P
ale gdy pisze się o nim i o "S80" tak jak to uczynił dziś Kalukin w GazWybie, trudno nie poczuć do niego (BZ) sympatii. Nawiasem mówiąc, gdy czytałem ów komentarz, doznałem deja vecu: coś podobnego w wymowie pisano o zrewoltowanych robotnikach w 1980 na łamach "Trybuny Brudu". Jak widać redaktorzy GazWybu mają fajne wzorce.
Rozważmy, do kogo jest skierowany apel Ziętka. Bezpośrednio odwołuje się on do klasy robotniczej (stoczniowcy, pielęgniarki, rybacy), a także do innych pokrzywdzonych grup pracowniczych, w tym do emerytów jako byłych pracowników.
Tekst wskazuje na zagrożenie utratą pracy, a co za tym idzie zachwianiem dotychczasowego miejsca w społeczeństwie poprzez konsekwencje owej utraty pracy: zagrożenie eksmisją, niemożnością realizowania się w swojej grupie zawodowej.
Apel podnosi kwestię godności, która w przypadku klasy robotniczej jest permanentnie deptana, nie tylko w czasie kryzysu. Jednak w czasie kryzysu, przypadłość ta uderza także w inne warstwy społeczeństwa, które na co dzień cierpiały co najwyżej frustracje związane z brakiem możliwości dotrzymania kroku konsumpcji kapitalistów.
Apel podnosi więc słuszne kwestie społeczne, ale przynajmniej z dwóch powodów uderza w nim fałszywy ton.
Po pierwsze, legitymizacja żądań wynika z kontekstu, czyli z faktu istnienia kryzysu i tego, że w tej sytuacji żądania robotnicze zyskują uzasadnienie szersze, ogólnospołeczne, gdyż plagi dotyczące klasy robotniczej nagle pokrywają się z realnymi zagrożeniami dla innych warstw społeczeństwa.
Po drugie, kontekst wyborów, w którym powstaje podejrzenie, że eskalacja żądań ma na celu pozyskanie sobie głosów owych sproletaryzowanych warstw.
Jeżeli wziąć pod uwagę to, że protest robotniczy w sierpniu 1980 r. też wychodził od prostych, bytowych żądań robotniczych zyskując legitymizację społeczną jako walka o cel zespalający całość społeczeństwa przeciwko "władzy", czyli o tzw. wolność, to należałoby także liczyć się z doświadczeniami. Jeżeli żądania robotnicze nie będą miały prymatu nad ogólnospołecznymi, wtedy logiczne będzie powtórzenie sytuacji - wyjechanie na plecach robotników nowej elity, która była tylko chwilowym sojusznikiem w kryzysie.
To pęknięcie jest w jakiś sposób zarysowane w apelu Ziętka, w akapicie o tym, że polityka Brukseli "nie pozwala wam żyć tak jak umiecie. Nie walczycie tylko o prawo do wykonywania swojego zawodu. Walczycie o prawo do życia tak, jak żyli wasi ojcowie."
To prawo do życia "tak, jak żyli wasi ojcowie" zostało zakwestionowane już przez III RP. Z tym, że nie wyraziło się to w takiej przebudowie przemysłu, która pozwoliłaby go pchnąć na tory nowoczesności. Nie mogąc przeskoczyć międzynarodowego kapitalistycznego podziału pracy, wartość dodatkową wyciska się z robotników w tradycyjnych gałęziach. To nie od robotników zależy, żeby unowocześnieniu uległa struktura przemysłu. Tymczasem restrukturyzacja kojarzy im się nie z unowocześnianiem, ale z pogłębieniem wyzysku i niepewnością zatrudnienia.
Paradoks sytuacji polega na tym, że robotnicy jako twórcy wartości dodatkowej powinni, mają obowiązek, walczyć o władzę polityczną, bo tylko oni są rzeczywistymi adresatami owych petycji o przeznaczenie środków na rozwój społeczny. Od państwa zarządzającego interesami burżuazji nie można wymagać, aby przeznaczało zadowalające fundusze na potrzeby ogólnospołeczne. Inna jest jego rola i zadanie. Tylko ludzie wytwarzający nadwyżkę wartości społecznej mogą decydować o jej podziale.
Stawianie się klasy robotniczej w jednym szeregu z petentami do garnuszka rządowego jest otwieraniem tej samej drogi, którą okrzyknięto już kiedyś zdradą ideałów "Solidarności".
Wydaje się, że przetestowanie reguł gry kapitalizmu przez 20 lat skutecznie uniemożliwia odtworzenie niegdysiejszego paktu między klasą robotniczą a inteligencją, w którym ta ostatnia narzuca swoje racje. Tak również sądzi, nie bez żalu, prof. Tadeusz Kowalik.
ale muszę przyznać, że Kalukin wnikliwie pisze o Sierpniu.
słusznie podkreśla, że PPP stara się zająć miejsce Leppera w Sejmie. Temu służy demagogiczna propaganda tej partii. Taki cel mają również działania jej związkowej przybudówki.
Najnowszy numer "Trybuny Robotniczej" przynosi relację Patryka Koseli z pierwszomajowej inauguracji kampanii wyborczej PPP. Z relacji wiemy o co chodzi: o "wymianę elit", obudzenie "milczącej większości" i wymuszenie stosownych ZMIAN. Kampania wyborcza PPP, podobnie jak kampania Obamy, koncentruje się wokół konieczności takowych. Wymianą elit mogą być zainteresowani kandydaci na Europosłów, raczej nie robotnicy - każdy przecież wie, że gołodupiec by wybić się na nową elitę, będzie kradł więcej. Kandydatura Golika jest w tym gronie obiecująca - ten przynajmniej kraść nie musi, w Europarlamencie czuje się jak u siebie w domu. Honory domu nie musi również pełnić pani domu - wystarczy kobieta pracująca, co żadnej pracy się nie boi. Od tego przecież jest. To chyba każdy rozumie, zwłaszcza Andrzej LepperWY. Nowe elity mogą to robić na plecach robotników w systemie dwuzmianowym lub trzyzmianowym, zmieniając się raz w tygodniu w ramach honorowej zmiany warty. Robotnicy mogą z tego nawet skorzystać wystarczy bezpośrednia transmisja lub odpowiednio ustawione lustra.
Czy mógłbym prosić o adres e-mail Ewy Balcerek?
eb24 małpa o2.pl
... zarezerwowane było dla szlachty !
... na sejmach i sejmikach!
Teraz elity się zmieniły ale chyba wszelcy przewodniczący związkowi są "elitą"?
(Gwarancja zatrudnienia i zarobkowania na poziomie kierowniczym... itd)
I te "ręce policjantów" - Po prostu "siepacze" zarabiający 1500 złotych, tak ideologicznie nastawieni, że z założenia idą pałować biednych demonstrantów tylko za to, że "biedni ludzie" tłuką ich czym popadnie.
Będą jednak mieli wybaczone, zgodnie z artykułem ... (Ci policjanci), jak tylko zrozumieją jaki błąd popełnili!
No i odezwa do narodu - Bez względu na rozumienie konkretnych problemów danej grupy zawodowej - Wszystkowiedzący zapewnia,że będzie lepiej!
EUROWYBORY!!! :)
Od zwiazkow zawodowych, depcacych swiete prawo wlasnosci, poprzez tych okropnych opasanych trotylem terrorystow, az po niemoralnych pedalow - tys przeciez michnica pelna geba! Wiadomo to od dawna.
Związkowcy Sierpnia'80 znów okupują biura posłów Platformy Obywatelskiej. W czwartek związek poinformował, że jego działacze zajęli biura w Poznaniu, Rzeszowie, Lublinie, Wrocławiu, Łodzi, Gliwicach i Bydgoszczy.
Jak tłumaczył na czwartkowej konferencji prasowej w Warszawie szef Sierpnia'80 i Polskiej Partii Pracy Bogusław Ziętek, działacze nie opuszczą biur dopóki nie dojdzie do rozmów z rządem. "Rząd, premier Donald Tusk musi zaprosić nas do rozmów, negocjacji w sprawie realizacji 21 zgłoszonych przez nas postulatów" - powiedział Ziętek.
"Nie można się nas pozbyć. Jeśli nas się wyrzuci drzwiami, to wejdziemy oknem, jeśli nas się wyrzuci oknem, to wejdziemy kominem. Będziemy jak wyrzut sumienia dla tych polityków, którzy nie chcą się zajmować najważniejszymi problemami społecznymi" - dodał.
Lider związku zaapelował do Polaków, by w poniedziałek, dzień, gdy w biurach poselskich dyżurują parlamentarzyści, odwiedzili polityków wszystkich ugrupowań i przekonali się jak ich potraktują.
W Łodzi związkowcy z Sierpnia'80 okupują biuro Platformy Obywatelskiej przy ul. Piotrkowskiej 61. Dyrektor biura Marcie Barańskiej przekazali 21 postulatów i poinformowali, że czekają na spotkanie z posłem PO, wicemarszałkiem Sejmu Stefanem Niesiołowskim, którego biuro poselskie sąsiaduje z biurem partii.
"Mamy nadzieję, że poseł Niesiołowski przekaże informację, że rząd rozpocznie z nami rozmowy. Liczymy się także z tym, że po raz kolejny jedyną reakcją rządu na nasze postulaty będzie pacyfikacja" - powiedział PAP Krzysztof Łabądź z Sierpnia'80.
Zdaniem Marty Barańskiej, związkowcy wybrali "zły tydzień" na spotkanie z posłem. "Trwają obrady Sejmu, więc trudno będzie spotkać się z posłem Niesiołowskim w Łodzi" - powiedziała Barańska. Wyraziła też nadzieję, że związkowcy opuszczą biuro PO przed godziną 17.
W Gliwicach ponad dziesięcioro działaczy i działaczek Polskiej Partii Pracy i Sierpnia'80 okupuje mieszczące się przy Rynku biuro posła PO Andrzeja Gałażewskiego. Pracownikom biura przedstawili listę 21 postulatów, już wcześniej ogłoszonych przez tę partię.
Na miejsce przyjechała policja, wezwana przez pracowników biura. Rzecznik gliwickiej policji Arkadiusz Ciozak potwierdził fakt okupacji biura.
Kierownik biura Maria Traczewska powiedziała PAP, że obecność okupujących uniemożliwia normalną pracę biura, zajmującego dwa pokoje w gliwickiej kamienicy. Jeżeli działacze nie opuszczą lokalu, szefowa biura poselskiego zamierza poprosić policję o ich wyprowadzenie.
W Bydgoszczy biuro posłanki PO Teresy Piotrowskiej okupuje 16 związkowców, z których część ubrana jest w kamizelki z logo Sierpnia'80, a pozostali przedstawili się jako członkowie OPZZ.
Jak powiedziała PAP pracownica biura, związkowcy domagają się spotkania z posłanką Piotrowską, ale posłanka jest w Sejmie w Warszawie. Nieproszeni goście zostali podjęci herbatą.
Z kolei w Lublinie kilkunastu związkowców z Sierpnia'80 weszło do biura posła Janusza Palikota. Rozłożyli na stole kartki, na których wypisali swoje 21 postulatów. Domagają się spotkania z posłem; chcą, żeby Palikot nakłonił premiera do rozmów z nimi.
"W Polsce największy problem jest taki, że się nie rozmawia, że się lekceważy ludzi" - powiedział Andrzej Borys, związkowiec Sierpnia'80 z PZL Świdnik.
Asystent Palikota Łukasz Piłasiewicz powiedział, że poseł, który w czwartek przebywa poza Lublinem, jest gotów spotkać się ze związkowcami w poniedziałek. Związkowcy twierdzą, że będą czekać w biurze do poniedziałku.
W biurze była policja. "Gospodarze udostępnili salę związkowcom, nie domagają się ich usunięcia, nie mamy podstaw do interwencji" - powiedział rzecznik komendanta wojewódzkiego policji w Lublinie Janusz Wójtowicz.
W Poznaniu kilkunastu członków Sierpnia'80 okupuje biuro poselskie wiceprzewodniczącego PO Waldy Dzikowskiego.
"Chcemy spotkania z panem posłem, domagamy się podobnie jak w całym kraju realizacji 21 postulatów. Protestujemy przeciwko spychaniu ludzi w nędzę i rozpacz, wypychania bezrobotnych poza nawias społeczeństwa" - powiedział PAP Marcin Płaczek organizator protestu. Do protestujących przyłączyło się kilkanaście osób ze Stowarzyszenia Pomocy Eksmisyjnej.
We Wrocławiu 10 związkowców okupuje biuro poselskie wicepremiera i szefa MSWiA Grzegorza Schetyny. Domagają się spotkania z wicepremierem i spełnienia 21 postulatów.
"Po co są te biura, skoro posłów w nich nie ma" - zastanawiał się Tomasz Adamski z Sierpnia'80. Z kolei pracownicy biura Schetyny powiedzieli PAP, że wicepremier nie przyjedzie do związkowców, bowiem "jest tydzień sejmowy i jest bardzo zajęty".
Biuro poselskie Schetyny jest czynne do 16.00 i wtedy też związkowcy zostaną poproszeniu o jego opuszczenie.
Sześciu związkowców z Sierpnia'80 okupuje biuro zarządu regionu podkarpackiego PO w Rzeszowie. W tym samym budynku mieszczą się biura poselskiego wszystkich posłów PO z województwa w tym, m.in. wiceprzewodniczącej klubu PO Elżbiety Łukacijewskiej.
"Politycy muszą zrozumieć, że ten kraj jest nasz, wspólny. Myśmy ich po to wybrali, aby działali w imieniu i dla dobra nas wszystkich, a nie dobra tylko swojego" - mówił jeden ze związkowców Andrzej Ślipko.
Jak powiedział, związkowcy zamierzają "odwiedzić" także biura poselskie PiS i PSL, nie chciał jednak zdradzić kiedy.
Związkowcy Sierpnia'80 domagają się m.in. europejskiej płacy minimalnej, natychmiastowego programu ratowania przemysłu stoczniowego, wzrostu wynagrodzeń w służbie zdrowia, podwyżki płac dla nauczycieli oraz bezpłatnego internetu dla wszystkich.
(za Gazetaprawna.pl z dnia 7.05.2009 r.)
a co powiesz o pozytywnych publikacjach michnicy np. o B.Ziętku i Elżbiecie Fornalczyk? Albo o zaangażowaniu Sierpnia 80 w ochronę "białego miasteczka"?
Też Ci się te głosy michnicy nie podobają?
Jak zapowiadali, związkowcy z "Sierpnia 80" wyrzuceni drzwiami biur poselskich, wrócili oknami. Znowu okupują biura w kilku miastach. Domagają się spełnienia wciąż tych samych 21 postulatów.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że postulaty (niedbale zredagowane, powtarzające się) są tu tylko pretekstem dla akcji. Jakie postulaty staną się ważne okaże się tak naprawdę w chwili, kiedy będzie je można komukolwiek przedstawić. Na razie związkowcom chodzi o to, żeby rząd ich może nie tyle wysłuchał, co potraktował jak partnerów, jak podmiot.
Ta kwestia ma zresztą najważniejsze znaczenie dla wszystkich robotników, których od czasów "festiwalu Solidarności" nikt poważnie i podmiotowo traktować nie chce. Jeżeli nawet akcja "Sierpnia 80" jest akcją podjętą w ramach kampanii wyborczej do Europarlamentu, to kontekst, w jakim się rozgrywa nieuchronnie nadaje jej charakter ogólniejszy i nieprzewidywalny. Przy okazji przygotowań do obchodów rocznicy wyborów 1989 r. rząd obraził stoczniowców. Symboliczne znaczenie ma to, że dzięki takiemu właśnie posunięciu ma szanse nastąpić w świadomości robotników oddzielenie wolnościowo-demokratycznej propagandy towarzyszącej historiografii upadku realnego socjalizmu od dotychczasowej identyfikacji z tą propagandą klasy robotniczej.
Postrzeganie przez robotników faktu odstawania realnej III RP od ich wyobrażeń postępowało w ciągu minionych dwudziestu lat, jednak zawsze towarzyszyło mu poczucie robotników, że może wina leży po ich stronie. Dziś robotnicy zrozumieli, że jeśli dla sekretarzy KC byli oni warchołami, to dla obecnego rządu są zadymiarzami niegodnymi manifestować swoich prawdziwych uczuć w czasie obchodów rocznicy, którą sami, choćby niesłusznie, cenili. Wymiar symboliczny tego faktu jest nie do przecenienia.
Akcja "Sierpnia 80" wpisuje się w taki właśnie kontekst, który sprawia, że jej znaczenie wychodzi poza zwykłe chwyty na użytek kampanii wyborczej. Trudno "Sierpniowi" w tej sytuacji przelicytować "Solidarność". Wymiar symboliczny ma więc stwierdzenie Ziętka, że gotowi są olać wybory do Europarlamentu, byle tylko osiągnąć sukces w walce, która obejmuje całą klasę robotniczą. Szans na zwycięstwo w tej walce nie mają w izolacji, ale właśnie duch bojowy przekracza podział na skonfliktowane w ramach poszczególnych związków oddziały tej klasy.
Należy oczekiwać, że partykularystyczne skłonności biurokratycznego aparatu związkowego zostaną odrzucone przez robotników. Tym samym odrzucone zostaną partykularystyczne i partyjniackie ciągoty działaczy nowolewicowych.
Zapewne ta mobilizacja nie będzie jeszcze miała przełomowego znaczenia, ale pokazuje kierunek, w jakim będzie się rozwijał ruch robotniczy w Polsce. Aby nie popełnił takiego samego błędu, jak dwadzieścia lat temu, trzeba mu rzeczywistej partii robotniczej, a nie jej nowolewicowej namiastki, która będzie go wciągała w koleiny ogólnodemokratycznych, niekończących się walk o swobody w ramach prawa burżuazyjnego.
to michnica, to co powiedzieć o autorach "radykalnych" gazetek, na co dzień mających etat u Michnika lub głoszących, że "LiD to hit"?