Jeśli za edukacje będziemy płacic jak za zwykły towar to nasz kraj jeszcze bardziej cofnie się w rozwoju 18wiek tuż tuż.
By żyło się lepiej wszystkim oczywiście no aby było pełno cudów
Sierotom po PRL-u łza się w oku kręci, bo przypominają im się czasy Moczara i Kiszczaka.
do Europy czy nie?! Trza się dostosować do unjnych standardów, no nie? ;)
Rośnie nam nowe pokolenie kombatantów. Każda epoka ma swoich męczenników...
A tak serio: BRAWO studenci! Niech się rektorom nie zdaje, że mają tumanów wokół siebie. To oni są (cenzura)...
.
Bo jakoś ta ich rozruba mierniutka???!
Oj cieniutka!!!!
Dopiero jak dostaną w dupę, to się gówniarze obudzą.
Ale wpierw liberalów na przywódców narodu te studenckie osły wybiorą.
Oj wybiorą!
Zobaczycie!!!
TFU!
Studenciaki bydom na karimatach nynoć.
Jasne, że na karimatach! Przeca momy juz tom drugom Japonie!
Karimatowcy? Tyż piyknie!
.
http://prawy.pl/r2_index.php?dz=felietony&id=43989&subdz=
cytat:
Nie jest zatem zaskoczeniem, że mimo trudnych warunków ekonomicznych wielu biednych porzuca szkoły państwowe umieszczając swoje dzieci w prywatnych. Szkoły publiczne oferują darmową naukę, książki a nawet obiady. Mimo to np. w Hyderabad w Indiach statystyki pokazują, że 61% wszystkich uczniów uczęszcza do szkół, nie dotowanego przez rząd, prywatnego sektora. Odsetek ten jest prawdopodobnie większy gdyż szkoły państwowe zawyżają liczbę uczniów, by zapewnić sobie większe dofinansowanie.
Szkoły prywatne kierują się logiką komercyjną zamiast uzależniać się od subwencji rządowych czy datków charytatywnych. Mimo pobierania niskich opłat, szkoły prywatne w miejskich gettach Indii zarabiają sensowne pieniądze, które przeznaczają na nowe inwestycje. Paradoksalnie większość nauczycieli sektora prywatnego otrzymuje 1/4 tego co nauczyciele szkół państwowych. Wynika to jednak z silnej pozycji związków zawodowych w państwowych szkołach. Ich roszczenia spowodowały oderwanie wysokości zarobków od poziomu nauczania.
Dość krótkie info. Deklaracja Bolońska nie jest z gruntu zła a jej pierwotne założenia nie są złe.
Autorzy starają się stworzyć wrażenie że wszystko co związane z deklaracją jest do kitu. Proponuję zapoznać się choćby pobieżnie z założeniami a potem krytykować.
Co do rektorów to większość krytykuje założenia reformy prezydenta białostockiej uczelni i ministra nauki i szkolnictwa wyższego (tfu) Kudryckiej.Bardzo często rektorom jest po drodze ze studentami. Rektorzy nie mogą tolerować zadymek na uczelni a z kolei studenci z radykalniejszych grupek nie lubią dyskutować za to wszystko stawiają na ostrzu noża.
strategia bolońska jest z gruntu zła i o to się rozchodzi.
to w sumie jedna kartka, która opisuje jak będzie super jak już ją wprowadzą bez zbytniego wchodzenia w szczegóły. szczegóły i metodyka wprowadzania tych zmian wywodzą się już z traktatu lizbońskiego.
tzn ja rozumiem, że dla wyznawców JKM całkowite podporządkowanie szkolnictwa wyższego potrzebom rynku pracy jest jak najbardziej na rękę, ale na szczęście jest jeszcze czas na walkę o to, żeby nie zamieniać studiów w kolejne cztery lata liceum.
z "plusów" - zastąpienie stypendiów pożyczkami studenckimi ("nieoprocentowanymi" - dobry żart, procenty bankom będzie płacić państwo z tych samych pieniędzy, które wcześniej w budżecie przeznaczone były na stypendia).
w końcu dla was uczelnia to firma, która ma przede wszystkim przynosić zyski, wiedza to towar a student to klient i nie ma żadnych sentymentów.
tia - mówicie, że uczelnie nadal będą publiczne - ale to, że w większości finansować je będą teraz prywatne firmy (taki szczegół - miejsce uczelni w rankingu ma zależeć od rentowności uczelni a od miejsca w rankingu ma zależeć dofinansowanie państwowe na programy badawcze itp - i tu kółko się zamyka)
pomijając już zupełnie fakt głupoty jaką jest oparcie nowych systemów nauczania na wzorcach zaczerpniętych z Wielkiej Brytanii, gdzie zatrudnialność w zawodzie po studiach z trudem sięga 40% cóż że, w takiej np Hiszpanii ociera się o 70%...
no i najfajniejsze jest to, że UE nie wymusza na krajach przyjęcia strategii bolońskiej jak wmawiają w Polsce media - tutaj akurat wszystko zależy od rządu danego państwa członkowskiego (Grecja np nie przyjęła Bolonii, bo tamtejsi studenci umieli o to zadbać w swoim niepowtarzalnym, ale jakże skutecznym stylu)
elementem negatywnym jest chciazby obowiazkowy system 2 stopniowy tzn. obowiazkowo studia najpierw inzynierskie, czy licencjackie, potem ewentualnie magisterskie. Jest to kalka zaczerpnieta z krajow jak USA czy GB, gdzie za edukaje sie placilo. Stad poniewaz malo kogo bylo stac na pelne studia system byl przygotwany na to, ze ludzie po kilku latach z tzw. "wyzszym wyksztalceniem" ida zarobic na splate kredytu. Nie podwazajac zasadnosci studiow inzynierskich w ogole, to promowanie na sile takiego systemu jako powszechnego, ktory ma zastopic obecnie powszechne studia magisterskie wiaze sie oczywiscie z obnizeniem pozimou wyksztalcenia wyzeszego - tzn. powoli stanie sie standardem, ze ludzie beda konczyc na 1 stopniu. A skoro mowa o tzw. studiach inzynierskich - u nas inzynierem zostaje sie po 4 latach (3 lata to chyba tylko inz. rolnik) angielski bachelor of engineering - ktory ma temu teoretycznie odpowiadac to 3 lata. 4 lata u nas maja jeszcze zostac, ale to oznacza, ze ukonczenie z tytluem mgr. inz. koniecznie wymagac bedzie 6 lat (4 lata stopien 1 i 2 lat drugi). Czyli albo 1) docelowo bedzie to zredukowane, co zwazywszy, ze pierwszy rok politechnik, to przedmioty ogolne typu matematyka fizyka itp, bedzie stanowczo niewystarczajace na solidne wyksztalcenie inzyniera albo 2) zostanie, tym samym dzialajac jako tym skuteczniejszy zniechecacz do uzyskania wyksztalcenia magisterskiego, ktore dotychczas bylo standardem. I tak zle i tak niedobrze.
20 lat temu powstały "twory" generujące dyplomy. Wystarczy płacić i po paru latach otrzymuje się tytuł i zaświadczenie o jego legalności...
(Taki sam "papier" kupiony na bazarze jest przestępstwem !)
Wartość zaś takiego "dyplomu" dla ludzi myślących jest taka sama jak wartość nobla dla Wałęsy za to, że nie umiejąc mówić po polsku, tak zmienił chistorię (nie wiadomo przez jakie "h") że Ci z SB co go "wypromowali" chyba kładą się ze śmiechu ,mając na uwadze specyficzno-cyniczne poczucie humoru!