Wtorkowa manifestacja związkowców pod Jastrzębską Spółką Węglową miała podobno efektownie otworzyć "tydzień górniczych protestów". Związkowcy wstrzymali jednak akcję. Wystarczył prosty wybieg - sprawa przekazana została do Państwowej Inspekcji Pracy, która w ciągu dwóch tygodni wypowie się w tej jakże palącej kwestii. W międzyczasie nastroje opadną i związki będą bardziej skłonne do kompromisów. Na to przynajmniej liczy władza każdego szczebla. Powołany 27 kwietnia br. komitet protestacyjno-strajkowy musi przecież przestrzegać prawa i zasad legalizmu.
"To, co robi zarząd Jastrzębskiej Spółki Węglowej, jest na pewno z inicjatywy właściciela, bądź przynajmniej za jego akceptacją - mówi dla portalu wnp.pl Krzysztof Tchórzewski, były wiceminister gospodarki
Co Pan sądzi o sytuacji w Jastrzębskiej Spółce Węglowej?
- Dyskusja związana ze zbiorowym układem pracy trwa już od pewnego czasu. Natomiast radykalne starcie ze stroną społeczną w sytuacji, kiedy na rynku drastycznie spadło zapotrzebowanie na węgiel koksowy, nie jest najrozsądniejsze.
Trzeba się układać załogą i dogadywać, żeby przetrwać trudny czas. Tej zmiany organizacyjnej nie da się przeprowadzić siłowo. Według mnie tak ostre starcie jest nie na czasie.
Tradycją w górnictwie jest, że rola ministra gospodarki jest bardzo duża. A zatem, to, co robi zarząd Jastrzębskiej Spółki Węglowej, jest na pewno z inicjatywy właściciela, bądź przynajmniej za jego akceptacją".