pominęła / czy celowo ?/ podstawową, systemową zasadę: fundamentalnym obowiązkiem Rządu RP jest ochrona wolności. Resztę, w jej granicach, każdy winien załatwić we własnym zakresie. A jeżeli nie potrafi, niech zdycha. Rządowi nic do tego.
"Solidarność" bynajmniej nie czeka - 4 czerwca organizuje kilka spektakularnych wystąpień, które pozwolą Związkowi zaistnieć na finiszu wyborów, w których notabene większość związkowców "Solidarności" popiera "Prawo i Sprawiedliwość". Manifestacja w Katowicach będzie miała szczególne znaczenie - Związek przejmie inicjatywę. W przeciwieństwie do mniejszych związków "Solidarność" stać na trzy równoległe wystąpienia - w Gdańsku, Krakowie i Katowicach, ale tylko te ostatnie ma znaczenie zasadnicze - pozostałe mają raczej charakter symboliczny lub drugoplanowy. Co będzie po wyborach, to się jeszcze okaże, ale już dziś widać jaki jest układ sił w ruchu związkowym.
zupelnie nie rozumiem, dlaczego przedluzyli termin do 10, a nie 4 czerwca???
Przeciez zaczynajac akcje protestacyjna 4 zrobiliby 100 razy wiekszy rozglos dla swoich postulatow... I w swiat poszedlby naprawde rewelacyjny przekaz:)
Nie bardzo rozumiemy, o jakie rewelacje ci, MJ, chodzi. Komisja Krajowa "Solidarności" chce tylko kontrolować rozwój sytuacji. 4 czerwca osiągnie to co chce, czyli wysunie się na wiodącą pozycję w ruchu związkowym. Z punktu widzenia "krajówki" obojętny jest nieomal wynik wyborów do Europarlamentu, co innego pakiet antykryzysowy. Działacze "Solidarności" startują zarówno z list PiS-u, jak i PO. "Solidarność" nie zamierza przecież obalać "demokracji", czy jak kto woli kapitalizmu, a "wymiana elit" w systemie dwupartyjnym nie jest zbyt absorbująca. Chodzi jedynie o pozycję i wpływy.
juz tobie, czy wam (?) tlumacze. Przekaz poszedlby taki, ze w obchody rocznicowe Okraglego Stolu, symbolu dobrodziejstwa dziejowego i zwyciestwa cnot wszelakich, ten sam zwiazek, ktory powiedzmy wywalczyl ten stol, wciaz protestuje o prawa, ktore podobno dawno juz wszyscy mamy. Taki dysonans poznawczy. Jak dla mnie rzekaz rewelacyjny, o ile oczywiscie cokolwiek w mediach by przeszlo:)
Oj, bajesz, bajesz. Od dawna powszechnie wiadomo, że między tym, co Solidarność głosiła a tym co jest istnieje oczywista różnica, taka jaka dzieli dzień i noc. I nikt z tego powodu szt nie rozdziera. Dlaczego miałby teraz to robić. Po ludziach to wszystko zwyczajnie spływa. Żyją z dnia na dzień. I cieszą się, gdy mają dach nad głową i chleb...
Należy wybrać nowego Papieża ... polaka oczywiście !
W wywiadzie dla "Krytyki Politycznej" Ziętek odkrywa karty i pokazuje strategię nowej radykalnej lewicy, tak bardzo bliską sercu anarchistów Róży Luksemburg i Zbigniewa Marcina Kowalewskiego, daleką jednak od pomysłów Lenina:
"4 czerwca wspólnie wszyscy ludzie pracy będą wyrażać swój sprzeciw. Wspólnych akcji będzie coraz więcej, aż do momentu, w którym dojdzie do ogłoszenia przez wszystkich ludzi pracy strajku powszechnego. To może się okazać konieczne. Popatrzmy, co działo się niedawno. Prowadziliśmy walkę o prawo do wcześniejszych emerytur, ale przegraliśmy.
Wyraźnie widać, że największe centrale związkowe muszą sięgać po rozwiązania radykalne. Tym bardziej, że nie można liczyć na wsparcie elit politycznych. Wystarczy wspomnieć tutaj SLD, które jednego dnia opowiadało się za obroną wcześniejszych emerytur, by następnego odwrócić się do nas plecami i ręka w rękę z Platformą Obywatelską odrzucić weto prezydenta. Widać tutaj, że cele trzeba osiągnąć nie poprzez wspieranie elit politycznych, które zdradzają ludzi pracy, a poprzez własne działanie pracowników" ("Ziętek: Nie wypłacanie pensji to złodziejstwo", strona internetowa "Krytyki Politycznej").
Wychodząc z pozycji tradeunionistycznych Ziętek akceptuje co najwyżej budowę "partii związkowej", w gruncie rzeczy o charakterze socjaldemokratycznym. W ten projekt właśnie wpisuje się nowa radykalna lewica, próbując przekształcić rachityczną "partię związkową" w masową oczywiście "partię pluralistyczną" o socjaldemokratycznym charakterze z radykalnym, populistycznym skrzydłem.
Można się z tego albo śmiać, albo płakać - jedno jest pewne - pluralizm na lewicy socjaldemokratycznej mamy gwarantowany.
Co do sukcesu samej strategii - gwarancji nikt już nie da.
Już po tym cytacie widać, jak ważną rolę odgrywa w strategii Ziętka 4 czerwca i wspólne wystąpienia związków zawodowych. Trochę inną rolę 4 czerwca pełni w strategii "Solidarności", ale równie ważną. Dlatego nie bagatelizujmy protestów w Gdańsku, Krakowie, a zwłaszcza Katowicach. Będą one miały wpływ nie tylko na barwny, wręcz dramatyczny finał kampanii wyborczej do Europarlamentu, pozwolą również skoordynować akcje związkowe pod wodzą Komisji Krajowej "Solidarności", która nie zadowoli się wymiernymi korzyściami, wytargowanymi w ramach Trójstronnej Komisji. Socjaldemokratom taka strategia może nawet przypaść do gustu, nie zmiecie ona jednak kapitalizmu i w niczym mu nie zaszkodzi. Z pomysłu na strajki i rewolucję Róży Luksemburg zostanie jeno karykatura. Niemniej, jak zauważa Rafał Chwaderuk można i na tym coś zbudować:
"Kryzys dotyka wszystkich, więc wszystkie sojusze są możliwe. Absolutnym priorytetem dla związków jest jedność. Tu nie chodzi o żadną unifikację i jedność ideowo-polityczną, ale po prostu współpracę na poziomie zakładowym i wyższym. Myślę, że związki zawodowe muszą dokonać wielkiego skoku, tzn. jednocześnie tkwić przy starym arsenale działań typu strajk, manifestacja, palenie kukieł i opon, tudzież małe rendez vous z policją, ale także docierać do młodszych pokoleń i jednocześnie neutralizować antyzwiązkową propagandę w mediach. Liderzy związkowi muszą podejmować działania, które łatwo trafią do młodszych ludzi, które operują żartem, ironią i prowokacją, ponieważ ten tradycyjny arsenał związkowy bardziej oddziałuje na starsze pokolenia Polaków, a rynek pracy wszak się zmienia i świat mediów jest zdominowany przez młodsze pokolenie.
Związki powinny wykorzystać płytkość życia politycznego w Polsce, sytuację, w której partie polityczne są słabo zakorzenione społecznie. Związkowcy muszą tę słabość wykorzystać, muszą być zdolni do nękania polityków i głównych partii. Pikietowanie biur, pojawianie się na różnych rocznicach, wykorzystywanie słabości politycznych i biznesowych oponentów. Trzeba działać tak, żeby przeciwnik miał świadomość stałego nacisku, miał świadomość, że związki wiedzą o nim dużo i każdą jego słabość bezwzględnie wykorzystają.
Związkowcy muszą nauczyć się atakowania polityków ad personam, wskazywania wyraźnie winnych ich sytuacji, zmian prawa związkowego itd. To broń, jaką można w społeczeństwie obywatelskim, oczywiście w cywilizowany sposób, wykorzystać. Wyobraźmy sobie, jakież byłoby oburzenie w głównym nurcie polskich mediów, gdyby ktoś nagle ujawnił dochody np. właściciela jakiejś stacji telewizyjnej, gazety czy wielkiego przedsiębiorcy. W przypadku związkowca takie piętnowanie jest dziś zupełnie normalne.
PARADOKSALNIE ZWIĄZKI ZAWODOWE MUSZĄ MOMENTAMI FUNKCJONOWAĆ JAK PARTIE POLITYCZNE, CHOĆ OCZYWIŚCIE NIE POWINNY STARTOWAĆ W WYBORACH. Trzeba się uczyć podejmować działania bardzo często trudne i niewdzięczne, wymagające czasu, nakładów pieniędzy i specyficznej wiedzy. Ale gdyby związki zawodowe zdobyły się na połączenie tych dwóch taktyk, to staną się tak silnym podmiotem życia publicznego, że nikt nie będzie zdolny do ich unicestwienia. Zauważmy, że te grupy obywateli, często bardzo niszowe, które opanowały ów oręż medialnego funkcjonowania we współczesnym społeczeństwie, z reguły odnoszą sukcesy" ("Chwedoruk: Koniec etosu 'Solidarności'", strona internetowa "Krytyki Politycznej")
To coś też jest warte zachodu.
pisalem do Zietka pare dni temu, ze chetnie nasza zaloga wezmie udzial w akcjach 4-go. I zadnej odpowiedzi. Bedzie sie w koncu cos dzialo, czy nie???
Sąsiednich wątków dyskusji. 4 czerwca polecamy manifestację w Katowicach - główny organizator "Solidarność".