http://www.om.partiapracy.cal.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=133&ac=0&Itemid=2
poglądy na zasadnicze kwestie,a nie dało rady zrobic wspólnej listy. Polskie piekiełko dotyczy również (mocno) lewej strony sceny politycznej.
na oświadczenia Racji, PPS, Nowej Lewicy, Sierpnia 80, IP i LA w tej samej sprawie.
myslalem, ze ta partia juz nie istnieje? o co chodzi?
gdyby studia wiązały sie ze zobowiązaniem do pozostania i pracy w rodzinnej okolicy przez minimum 5 lat. Jeśli student nie chce podpisać takiego zobowiazania, to niech płaci.
dobry pomysł! Ja też nie rozumiem, dlaczego mam płacić za kształcenie np. kadr medycznych Wielkiej Brytanii.
Panowie, robi sie niebezpiecznie. Odgrzewacie autorytarne pomysly PiSu.
i stwierdzi, że płatna powinna być wyłącznie teologia. Na więcej z jej strony bym nie liczył.
Konsultacje społeczne już były prowadzone.
Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich była przeciw, podobnie Parlament Studentów RP co oczywiście nie przeszkadza Pani Minister wprowadzać poronionych projektów.
Kudrycka wychodzi z założenia - zapytam ale i tak wasze zdanie mam głęboko.
Oczywiście projekt nie ma nic wspólnego z tym że Pani minister jest rektorem szkoły niepublicznej, a tego typu projekty doprowadzą do zwiększenia dochodów uczelni tego typu.
nie miej pretensji do emigrujących lekarzy i pielęgniarek (zwłaszcza tej drugiej grupy). Miej pretensje do rządzących od 20 lat elyt, które solidarnie rozpieprzają system opieki zdrowotnej w Polsce. Zresztą, emigracja świeżo upieczonych absolwentów wyższych uczelni dotyczy niemal wszystkich kierunków, więc idąc tym tokiem myślenia powinno się kazać płacić wszystkim, bo, a nóż widelec, po studiach pryśnie zagranicę zamiast z pełnym oddaniem ojczyśnie klepać biedę.
Myślenie w stylu "Nie będę płacić za czyjeś wykształcenie" to już odmęty typowego upeerowskiego, neoliberalnego zamordyzmu.
A jeśli w rodzinnej okolicy po studiach nie ma pracy? Albo może i jest, ale znacznie poniżej kwalifikacji i związanych z nimi aspiracji?
czyli państwo powinno zapewniać wszystko dla wszystkich według aspiracji?
ale też jest taka prawda że faktycznie nie wypada się przychrzaniac to bezrobotnych z Polski co jadą szukac pracy że wykształcenie zawodowe czy wyższe dała im Polska gdzie nie mogli miec pracy. Jest jednak dośc duża liczba osób co w ogóle po studiach nie wiąże swojej przyszłości z Ojczyzną i to jest akurat już negatywne i warto to zwalczac. Bo dostarczamy Europie niezłych, tanich fachowców a sami ponosimy jedynie koszty ich wykształcenia + koszty społeczne spowodwane emigracją.
pozdrawiam,
A.W
Chciałbym przeciwstawić się postrzeganiu wyższych uczelni jedynie jako wytwórni fachowców, którzy po studiach sfinansowanych "z naszych podatków" mają się nam do czegoś przydać, swiadczyć nam usługi. NAM, a nie jakimś Anglikom, Szwedom czy Niemcom.
Studia to coś więcej. To realizacja intelektualnych aspiracji, rozwijanie pasji, zainteresowań, pogłębianie wiedzy w jakiejś dziedzinie, duchowy rozwój, a to nie zawsze idzie w parze z późniejszą "przydatnościa" na rynku pracy w Polsce czy jakimkolwiek innym kraju.
Zwróć uwagę, że jest całe masa kierunków, które z takiego utylitarystycznego punktu widzenia są całkowicie zbędne, a ich utrzymywanie "z kieszeni podatnika" zupełnie nieopłacalne. Po ich ukończeniu albo pracy nie ma, albo trzeba pracować nie w swoim "zawodzie". Tak więc z miejsca powinno wprowadzić się za nie odpłatność, bo ludzie kształcą sie na nich dla przyjemność, z pasji, a nie "na rynek pracy". Weźmy np.: filozofia, socjologia, pedagogika, kulturoznawstwo, politologia (nieliczni absolwenci tego kierunku zostaną burżuazyjnymi "mężami stanu").
A kierunki artystyczne? Akademie Sztuk Pięknych, Akademie Muzyczne, czy PWST? Komu potrzebni są dziś jacyś nadęci, awangardowi artyści, robiący sztukę z publicznego smarowania się własnymi odchodami? Kogo obchodzą tabuny pianistów, skrzypków, trębaczy, kiedy do filharmonii chodzi regularnie może pół promila społeczeństwa (głównie snobów z klas eksploatatorskich)? Po co finansować studia aktorom, kiedy wiele "gwiazd" filmów i seriali to dziś naturszczycy? Wszyscy oni absolutnie nie wytrzymują konfrontacji z kryterium przydatności na rynku pracy. Czy więc kazać im płacić za rozwijanie swoich talentów i pasji?
Studia to nie zawodówki ani szkoły policealne.
Od biedy można by uznać oświadczenie Organizacji Młodzieżowej PPP za znak, że Polskiej Partii Pracy nie zaszkodziły powyborcze rozrachunki. Co prawda jaszczurka odrzuciła ogon - "Trybunę Robotniczą" i zmienia skórę, ale najważniejsze, że żyje. Co dało się zauważyć nawet na TVPinfo w programie "Młodzież kontra..."
Malkontenci twierdzą, że "żyje" tylko ogon. Naszym zdaniem - żmija też się zwija.
chyba nie bardzo zrozumiałeś pomysł Avengera (z którym ja się zgadzam): on nie chce odpłatności za studia dla wszystkich tylko dla tych, którzy nie poczuwają się do obowiązków wobec społeczeństwa. To zdecydowanie NIE JEST podejście UPR-owskie.
Zgódźmy się, że płace w Polsce w każdej praktycznie branży będą jeszcze przez dekady niższe niż na Zachodzie. Więc choć z jednostkowego punktu widzenia taka emigracja jest zrozumiała (wyemigrował m.in. kuzyn i troje innych znajomych), to z punktu widzenia społeczeństwa jest to szkodliwe. Mamy sytuację, w której biedna Polska czy Rumunia szkolą kadry dla bogatych Niemiec czy Wielkiej Brytanii. Naprawdę uważasz, że DRENAŻ MÓZGÓW z Peryferii do Centrum jest w porządku?!
A co do szczegółów to jasne, że w gminie filozof nie będzie potrzebny. Dlatego to nie musi być praca w swojej rodzinnej miejscowości ale praca TAM, GDZIE JEST SIĘ POTRZEBNYM. Taki nakaz pracy jak za starych dobrych czasów. :)
Możliwy jest też inny wariant: studia bezpłatne dla wszystkich ale ci, którzy wyjeżdżają do pracy zagranicę spłacają ich koszty.
Jak to nie ma pracy. Przecież ci co będą odpracowywać studia, które mu poodatnicy zafundowali będzie pracował za pół darmo, albo za darmo. A popyt na pracę darmową jest nieskończony. Dla niektórych kolejny kierunek studiów to hobby. Dlaczego wszyscy mają się na nie zrzucać? Żaden podatnik nie dofinansowuje mi realizacji mojego hobby. Sam muszę je sfinansować.
Piszesz, ze rektorzy i parlament studentów był przeciw. A spodziewałeś się czegoś innego? Ja nie. Każda świania będzie przeciew jeśli jej koryto chce się zabrać. A może sprawiedliwiej byłoby zapytać podatników, czy chcą co miesiąc oddawać np. 100 zł na finansowanie studiów osobom im nieznanym?
Dlatego płace minimalną należy podnieść do realnego poziomu zachodnich.
przyjrzeniu się szkolnictwu widać, że kwestia odpłatności czy bezpłatności jest bardziej skomplikowana niż wydaje się to bezkrytycznym zwolennikom tej drugiej opcji. Pewnie, że odpłatność za naukę koliduje z lewicowym widzeniem świata, budzi moralny sprzeciw. Niemniej jednak, czy rzeczywiście sprawiedliwy społecznie jest obecny stan, w którym większość za studia płaci, a mniejszości - nie wiedzieć czemu - są one fundowane za darmo?
Jest tylko propozycja aby w ramach oszczędności zmniejszyć liczbę biur PPP.
Co do komercjalizacji szkolnicta wyższego plusem może być utrata jak narazie żelaznego studenckiego elektoratu PO
Studenci może sie odwrucą od PO jeśli ta wprowadzi opłaty za studia wszak społeczeństwo ubożeje i mamusia swojemu synalkowi na studia może niedać kasiorki bo może zwyczajnie jej niemieć a z pracą(jakomkolwiek)co raz trudniej.
Osobiście nigdy nie lubiłem polskich studentów przemądrzałę gówniarstwo wszechwiedzące żyjące na koszt mamusi i wdodatku głosujące na PO.
a dlaczego płaca minimalna u nas nie miałaby być ze trzy razy wyższa niż na Zachodzie?
ile biur PPP planuje się zlikwidować?
W zasadzie chodzi o jedno biuro - te w Warszawie, reszta jest w samolikwidacji.
Nie wiem tego nie jestem działaczem PPP więc nie wiem i niemam na to wpływu z tego co się dowiedziałem są propozycje aby zamknąć wiekszość biur PPPoraz zawiesić wydawanie TR
Nic więcej nie wiem w tym temacie!
Weż pod uwagę realia - Ziętek nie likwiduje biur, ani "Trybuny Robotniczej", wprowadza jedynie samofinansowanie. A zatem "biurmistrzy" mogą, choć nie muszą, prowadzić biura w czynie społecznym lub poszukać sobie sponsorów i zastępczej partii-matki. Może być Nowa Lewica, Unia Pracy lub Pracownicza Demokracja. Z jednym zastrzeżeniem - Wolny Związek Zawodowy "Sierpień 80" nie chce czerpać z tego procederu żadnych korzyści, ani ponosić kosztów, co na jedno wychodzi.
Podobnie ma się sprawa z "Trybuną Robotniczą", którą finansować od dziś mogą nawet "stowarzyszeni Obywatele", pod warunkiem że się dogada Zalega z Okraską. Nie ma zatem najmniejszego powodu do niepokoju - wystarczą dobre chęci. Możemy się już dziś stowarzyszyć i założyć biuro i klub w Markach. Co ty na to?
"Trybuna Robotnicza" może nawet zmienić tytuł na "Nowy Robotnik" lub "Współobywatel". Klub ostatecznie może przyjąć imię Róży Luksemburg lub Pod Różą Wiatrów. Otwarci jesteśmy na każdą ewentualność.
świetny pomysł. Wchodzę w to.
Zanim "góra" z "górą" zejdzie na kolejnej "barykadzie" struktury poziome tworzymy w Markach - oto nasz email eb24małpao2.pl
Czekamy
na oświadczenia Racji, PPS, Nowej Lewicy, Sierpnia 80, IP i LA w tej samej sprawie.
autor: ABCD, data nadania: 2009-06-14 20:37:12, suma postów tego autora: 10535
Ja oświadczam że w Częstochowie jest obecnie około 20 kilku stopni C , świeci słońce i jest błękitne bezchmurne niebo.
Poza tym chciałbym oswiadczyc ,że nic nie będę oświadczał.
Norbert Zadora
a co z kongresem PPP?
A pamiętasz jak wyglądał kongres Nowej Lewicy? Z tym jest podobnie - nikt nie zna nawet terminu. Antonio das Mortes twierdzi, że już był, Andrzej Warzęcha, że będzie - komu wierzyć? Zapewne sąd i rejestr sądowy rozstrzygnie.
Dotąd miałam Was za głupków,ale jeśli to ,co teraz mówicie jest faktem,to groza...i jeśli cóś ,to zwracam honor....Ale najpierw to cóś :)))
Jeśli wystąpienie studentów z OM PPP w swoich żywotnych sprawach przyjmuje się za dowód reaktywacji Polskiej Partii Pracy, a wszystkie inne dowody świadczą o zwijaniu się tej partii, to wybacz, jot, ale wydaje się, że sprawa jest już przesądzona. Cieszymy się, że wreszcie Wolny Związek Zawodowy "Sierpień 80" pozbędzie się pasożytów. Szkoda tylko, że kosztem wyniesienia BB na twój piedestał. To dla nas zbędny dyshonor.
Nie mamy natomiast żadnych wątpliwości, że Wolny Związek Zawodowy "Sierpień 80" działa. O jego kondycji świadczy kolejna tura rozmów, choćby w Katowickim Holdingu Węglowym, o czym wczoraj w godzinach porannych informowała TVP1 (korespondencja z kopalni "Wujek"). Buńczuczne zapewnienia przewodniczącego komisji zakładowej "Sierpnia 80" z kopalni "Wujek" warto jednak skonfrontować z materiałem z Wirtualnego Nowego Przemysłu:
"Zarząd Katowickiego Holdingu Węglowego (KHW) podejmie rozmowy o podwyżkach ze wszystkimi działającymi w firmie związkami po rozliczeniu wyników spółki za pierwsze półrocze - podał w poniedziałek KHW.
W poniedziałek odbyła się kolejna tura rozmów w ramach sporu zbiorowego na tle płacowym, który toczy w holdingu związek Sierpień 80. Negocjacje były prowadzone z udziałem mediatora. W ich trakcie zarząd KHW zdecydowanie oświadczył, że ewentualne podwyżki muszą być uzgodnione nie z jednym, a ze wszystkim związkami.
'Zarząd KHW zaproponował zawarcie ewentualnego porozumienia w kwestii kształtowania wynagrodzeń w 2009 r. zgodnie z art. 30 ustawy o związkach, czyli z reprezentacją wszystkich działających w holdingu związków, po rozliczeniu wyników spółki za pierwsze półrocze' - powiedział po rozmowach PAP rzecznik KHW Ryszard Fedorowski.
Przedstawiciele Sierpnia 80 już wcześniej mówili, że gotowi są do wspólnych z innymi związkami działań, służących uzyskaniu tegorocznych podwyżek. Jednak 2-godzinny strajk ostrzegawczy w kopalniach holdingu, jaki odbył się 26 maja, zorganizował tylko Sierpień 80, bez poparcia innych związków. Według władz KHW, strajk miał niewielki zasięg i nie spowodował ubytków w wydobyciu węgla.
Na początku roku zarząd KHW poinformował o zamrożeniu płac w tym roku. Teraz kierownictwo firmy potwierdziło, że podwyżki możliwe będą w drugiej połowie roku, jeżeli holding osiągnie zadowalające wyniki.
Nie godzą się z tym związkowcy z Sierpnia 80, którzy zażądali 12-procentowej podwyżki [zeszli już do 10 proc.] i wszczęli spór zbiorowy z zarządem. Teraz są skłonni zaakceptować rozmowy o podwyżkach dopiero w drugim półroczu, ale domagają się 1500 zł jednorazowej wypłaty dla każdego pracownika, jako rekompensaty za pierwsze półrocze. Przypominają, że podwyżka w wysokości 8 proc. jest zapisana w planie techniczno-ekonomicznym spółki na ten rok. Według ich informacji, wyniki KHW za pierwszy kwartał są pozytywne".
Nie bylibyśmy jednak pewni, czy "Sierpień 80", jako związek zawodowy, może swój dorobek podsumować równie pozytywnie.
nie da się ukryć, że OMPPP jest jak dotąd jedynym podmiotem dającym oznaki życia po odcięciu finansowania przez Sierpień 80. Wydawanie oświadczeń i pouczanie 'szanownej pani minister' stanowi o niskokosztowej strategii przetrwania OMPPP. W tekście nie ma już imperialnej buty, podkreślania na każdym kroku, że za nami stoją górnicy, hutnicy, sprzedawcy w supermarketach, tramwajarze. Bo nie stoją. Nie stali też wcześniej, ale dopiero teraz 'młodzieżowcy' to zauważyli. Pozostaje pytanie o to, jakie wnioski polityczne i organizacyjne wyciągną ze swojego osamotnienia.
Bogusław Ziętek pseudo "zero siedem zgłoś się" nie odpowiada na zawieszone na nim nadzieje coraz bardziej byłych członków PPP. Nawoływania, prośby, apele najwyraźniej nie skutkują. Nie ma nawet żadnej odpowiedzi na atak "Newsweeka" z ubiegłego tygodnia, który wspomniał, że Ziętek był niegdyś skazany na półtora roku za napad na listonosza. W kontekście wizyty "czerwonego listonosza" Besancenota w Katowicach informacja ta nabiera szczególnego smaku...
bo ten wątek z "napadem" to nic nowego, idol ABCD który ma koszulkę z jego podobizną- Rafał Kalukin napisał już grubo ponad rok temu że Ziętek z Podrzyckim mieli planowac napad na listonosza żeby z pozyskanych pieniędzy walczyc z komuną zbrojnie.
Latem 2005 r. zaproponowaliśmy utworzenie OPOZYCJI ROBOTNICZEJ, której bazę stanowić miał WZZ "Sierpień'80" i "organizacje faktycznie uznające wiodącą rolę robotników (klasy robotniczej), które, jak się wyraził Bogusław Ziętek, 'jednoznacznie reprezentują interesy robotnicze', czyli przede wszystkim sprzyjają samoorganizacji i organizacji politycznej robotników" (jak niżej).
Z tej okazji przypomnieliśmy mało znane prawdy:
1. Opozycja robotnicza powinna stawiać sobie za cel zorganizowanie interesu społecznego wokół interesu klasy robotniczej. Podobnie jak w modelu liberalnym organizuje się strukturę społeczną wokół klasy prywatnych właścicieli środków produkcji twierdząc, że realizacja ich interesu jest gwarancją realizacji interesów pozostałych grup społecznych zależnych w mniejszym lub większym stopniu od klasy kapitalistów. Alternatywnie - społeczeństwo socjalistyczne organizuje życie społeczne wokół realizacji interesów klasy robotniczej.
2. W przeciwieństwie do ruchów drobnomieszczańskich, które nie negują prywatnego zawłaszczania środków produkcji i szukają sprawiedliwego systemu społecznego w ograniczaniu naturalnej tendencji przeradzania się drobnej własności w element marginalny gospodarki przy dominacji wielkiego kapitału, klasa robotnicza posiada naturalną tendencję do znoszenia własności prywatnej środków produkcji jako takiej z tego względu, że jej walka odbywa się w formach kolektywnych, zorganizowanych.
3. Drobnomieszczaństwo wykorzystuje mechanizm rynkowy usiłując utopijnie przystosować go do swoich przestarzałych form bytowania. Tymczasem klasa robotnicza, której zadanie jest trudniejsze, albowiem nie polega na retuszowaniu mechanizmu społecznego, ale na jego radykalnej zmianie, nie może jednocześnie pójść na kompromis z systemem, ponieważ dla swej walki potrzebuje organizacji i wspólnego działania klasy.
4. Sama walka, aby była skuteczna, wymaga postawienia wizji innego sposobu organizacji społeczeństwa, jego gospodarki.
5. W dyskusji między kapitalizmem a socjalizmem wygrywał dotychczas model wolnorynkowy ze względu na argument, że w gospodarce planowej nie ma mechanizmu ustalającego relacje cen, a więc i racjonalnej alokacji zasobów pomiędzy społecznie konieczne cele.
6. To rozumowanie ma od biedy zasadność w odniesieniu do gospodarki rzeczywiście wolnorynkowej i podmiotów o względnie wyrównanej sile rynkowej. Granice narodowe wraz z wielkimi sektorami przemysłu odgrywają rolę buforów odgradzających wpływ poszczególnych organizmów gospodarek narodowych na siebie wzajemnie. Dziś, przy niespełnieniu przez granice państw i przez tzw. narodowe sektory tej roli bufora, oraz przy kolosalnych dysproporcjach między biedą i bogactwem, brak jest tego typu mechanizmów przywracających równowagę.
7. Koszty (które istniały zawsze) takiego funkcjonowania gospodarki (tj. wolnorynkowej gospodarki) przestały być znośne. Próby odtworzenia albo gospodarki "doskonale" wolnokonkurencyjnej, albo gospodarek w ramach narodowych, nie są racjonalnym wyjściem dla klasy robotniczej.
8. Rozwiązania prokolektywistyczne i proplanowe stają się naturalnymi rozwiązaniami na tym etapie kryzysu.
9. Wszystkie rozwiązania, które nie wychodzą poza logikę systemu, obracają się wokół zagadnienia, jak przekonać przedsiębiorców, aby zwiększyli zakres swej działalności, a w konsekwencji - zatrudnienie.
10. Tymczasem, to nie ze wzrostu, np. minimalnej płacy (propozycja wyborcza PPP) gospodarka zyska bodziec rozwoju. Gospodarka jest tak skonstruowana, że każda ewentualna suma pieniędzy rozłożona na masę pracowników zostanie wchłonięta przez głodny pieniądza system przerabiania pieniądza na więcej pieniądza. Zanim płaca przeobrazi się w popyt, wcześniej zostanie wchłonięta przez system bankowy, obsługę zaciągniętych kredytów (a jeśli nie pracownika, to już na etapie pierwszego zatrudnionego przezeń usługodawcę czy sprzedawcę towaru). Wzrośnie oprocentowanie kont oszczędnościowych wysysając nadwyżkę gotówki z obiegu, albo wzrośnie atrakcyjność ofert giełdowych obiecujących łatwiejsze pomnożenie kapitału. Ewentualnie zwiększą się wpłaty na fundusze emerytalne, czyli - jak wyżej.
11. W konsekwencji - nie nastąpi zaskoczenie "koła zamachowego" gospodarki.
Fałszywa recepta
Zastrzyk środków musiałby być na tyle potężny, żeby wolnorynkowe mechanizmy równoważące tego typu "kataklizmy" zostały zneutralizowane. Wymagałoby to, np. przejęcia wielkich przedsiębiorstw przez państwo, które wzięłoby na siebie organizację systemu ubezpieczeń społecznych i zbiorowych funduszy spożycia (finansując choćby służbę zdrowia).
Problem w tym, że takie rozwiązanie natknęłoby się na barierę w postaci bojkotu ze strony, np. producentów żywności, którzy użyliby bez wahania jakże realnej groźby doprowadzenia do klęski głodu. Nie mówiąc już o zorganizowanej akcji międzynarodowego kapitału walczącego o swoje zagrożone zyski.
Jedynym sposobem, aby poprawić nieco (bez znoszenia zróżnicowania dochodowego) sytuację społeczeństwa jest przyłączenie się do obozu wygrywającego kosztem innych obszarów świata. Ten manewr właśnie usiłują przeprowadzić różne grupy państw, w tym skupione w Unii Europejskiej. Jest to jednak tylko przerzucanie problemów na poziom wyższy i gwarancja, że nieuchronny kryzys przybierze formę konfliktu wojennego o mniej lub bardziej globalnym wymiarze.
To "ucieczka do przodu", metoda preferowana nie tylko przez współczesną socjaldemokrację i socjalliberałów. Recepta ta usuwa problemy dziś, potęgując je jutro.
Stąd alternatywa: barbarzyństwo albo... socjalizm.
12. Opozycja robotnicza (lewica robotnicza) musi być zatem antysystemowa, czyli konsekwentnie antykapitalistyczna (Ewa Balcerek, Włodek Bratkowski "Opozycja robotnicza wokół WZZ "Sierpień'80" i PPP?", 4 września 2005 r.).
Zbigniew Marcin Kowalewski wraz z Małgorzatą Ostrowską i kolegami z wydawnictwa "Książka i Prasa" realizowali wówczas kuriozalny plan "OLEJNICZAK IMIENIA LENINA" (patrz: Małgorzata Ostrowska "Olejniczak imienia Lenina", "Trybuna"/"Impuls" z 25 sierpnia 2005 r.).
Po śmierci Daniela Podrzyckiego wydarzenia potoczyły się szybko: ukazał się 4 numer "Rewolucji" ze 100-stronicowym wyborem pism Daniela Podrzyckiego i artykułem Zbigniewa M. Kowalewskiego "Droga do partii robotniczej" (z niespodziewanym atakiem na nas), powstał KPiORP" ("nowy KOR"). Wreszcie zostaliśmy, podobnie jak Piotr Ikonowicz, wyproszeni z otwartego zebrania koalicji wokół Polskiej Partii Pracy, zaczęła się nagonka na tzw. stalinowskich sekciarzy itp.
Przesadzasz, Zbyszku, ukazał się przecież ostatni numer "Trybuny Dezerterów". Nie możesz od młodych oczekiwać, że staną na wysokości zadania, skoro starzy ustępują bez boju. A jest o co walczyć.
robotnicza musi być partią klasy robotniczej.
Pozwolisz, Zbyszku, że na początku rozliczymy starych charyzmatycznych liderów nowej radykalnej lewicy, którzy zrobili wszystko by storpedować i nie dopuścić do zawiązania się OPOZYCJI ROBOTNICZEJ wokół "Sierpnia 80", forsując w zamian Komitet Pomocy i Obrony Represjonowanych Pracowników, przez pomysłodawców nieprzypadkiem zwany "nowym KOR-em".
Błędy Ziętka przy nich to pestka.
opozycja robotnicza skończyłaby tak samo jak PPP.
generalnie popieram twoja obserwacje nt naszych studentow ale jednak chcialabym cos zauwazyc.
mowisz wiekszosc studentow kocha PO i generalnie to bogate gnojki. masz pewna racje. mimo wskaznika, mowiacego ze co 3 mlody Polak jest studentem nalezaloby rozroznic typy studiow. najbardziej popularnym sa licencjaty na prywatnych uczelniach tego i owego, ktore jak wiemy niczego nie daja. gdyby spojrzec na liczbe studentow panstwowych uczelni (dziennych) okazaloby sie, ze jestesmy w tyle Europy jezeli chodzi o wyzsze uczelnie. i tak, ten wielki motloch studiujacy za kase mamy i taty jest za PO, jest tez za prywatyzacja wszystkiego bo skoro oni placa to..
ale ja chce bronic studentow dziennych, znam wielu, ktorych by na politechnikach czy uniwersytetach by nie bylo gdyby nie darmowe studia dzienne. i uwierz mi, oni PO traktuja krytycznie. ale oczywiscie to smieszny odsetek.. smieszne i straszne
OPOZYCJA ROBOTNICZA z założenia nie miała być partią, jeno namiastką jednolitego frontu robotniczego. Co najwyżej mogła być ustawiona frontem do partii, np. PPP. Przy tym należy pamiętać, że krytyczne poparcie a wazeliniarstwo, to dwie różne sprawy. "Dyktatura Proletariatu", jako inicjator takiego frontu, eksponowałaby przede wszystkim różnice, zastrzegając sobie prawo do votum separatum i krytyki. Za pozostałych niedoszłych uczestników frontu nie możemy odpowiadać. Pomysł powołania OPOZYCJI ROBOTNICZEJ nie był bynajmniej integralnie związany z WZZ "Sierpień 80" i PPP, zrodził się w 1983 r. wraz z Grupą Samorządności Robotniczej. W międzyczasie GSR wraz z koalicjantami przyjęła kilka platform programowych opozycji robotniczej. Jedynie powołane z inicjatywy emisariuszy IV Międzynarodówki w 1985 r. po rozłamie w GSR (a zatem bez naszego udziału) Porozumienie Prasowe Opozycji Robotniczej przekształciło się w partię - w Robotniczą Partię Samorządnej Rzeczpospolitej, polską sekcję IV Międzynarodówki.
Oto ostatnia platforma programowa GSR i OPOZYCJI ROBOTNICZEJ (z 29 marca 1991 r.):
1. WALKA KLASOWA
Rosnące uzależnienie się biurokracji od kapitału monopolistycznego w ramach międzynarodowego kapitalistycznego podziału pracy - przejawem czego w latach 80-tych było pogłębiające się zadłużenie i realizowanie antyrobotniczej polityki społeczno-gospodarczej pod dyktando MFW, Banku Światowego i banków zachodnioniemieckich - w konsekwencji doprowadziło do zawarcia sojuszu między biurokracją kompradorską a odradzającą się burżuazją i drobnomieszczaństwem zorientowanym na Zachód (kapitalizm).
W rezultacie, w Polsce pod koniec lat 80-tych ukształtował się blok sił opowiadających się zdecydowanie za kapitalistyczną drogą rozwoju, rozpoczął się proces wyłaniania się nowej klasy - kapitalistów.
Obecna walka klasowa toczy się pomiędzy tym blokiem a podstawowymi grupami społecznymi, którym kapitalistyczna droga rozwoju niesie dalszą pauperyzację i pogłębienie wyzysku.
W walce przeciw prywatyzacji i rekapitalizacji obiektywnie na wysuniętą pozycję wysuwa się z konieczności wielkoprzemysłowa klasa robotnicza, która reprezentuje interesy zdecydowanej większości społeczeństwa.
Alternatywą wobec kursu na kapitalizm, który w gruncie rzeczy sprowadza się do:
- wyprzedaży i rozkładu gospodarki;
- pauperyzacji podstawowych grup społecznych;
- obsługi i spłaty lichwiarskiego zadłużenia zagranicznego;
- przekształcenia kraju w neokolonialny rynek zbytu, rezerwuar taniej siły roboczej i śmietnik Europy, może być tylko uspołecznienie środków produkcji i rozwój samorządności.
2. USPOŁECZNIENIE
Uspołecznienie sprowadza się do praktycznego urzeczywistnienia społecznej własności gospodarki poprzez przejęcie bezpośredniej kontroli nad zakładami pracy przez załogi, oddolne, demokratyczne planowanie gospodarki przez ludzi pracy.
Tak rozumiane uspołecznienie wyzwoli ogromne rezerwy twórczej inicjatywy i zbiorowej przedsiębiorczości, zlikwiduje źródła biurokratycznej i kapitalistycznej niegospodarności i marnotrawstwa, umożliwi racjonalne wykorzystanie, częściową restrukturyzację i modernizację potencjału wytwórczego kraju.
3. SAMORZĄDNOŚĆ
Zasadniczym celem naszej walki jest upodmiotowienie klasy robotniczej i ogółu ludzi pracy, możliwe, naszym zdaniem, poprzez funkcjonowanie szeroko rozbudowanego systemu samorządów i innych organizacji robotniczych. System ten objąłby samorządy zakładowe, złączone ze sobą w struktury poziome i pionowe, w skali regionalnej i ogólnokrajowej, jak również samorządy środowiskowo-regionalne. Samorząd, struktura bezpośredniej demokracji politycznej i gospodarczej, stałby się obok innych organizacji robotniczych podstawowym organizatorem życia społeczno-politycznego, gwarantując społeczną kontrolę i oddolne, demokratyczne planowanie.
Opowiadamy się za samorządnością robotniczą przeciwko lansowanej pseudosamorządowej samodzielności menedżersko-technokratycznej.
4. DEMOKRACJA I PLURALIZM POLITYCZNY
Samorządy mogą spełnić swoją właściwą funkcję wyłącznie w warunkach demokracji. Do tego niezbędne jest:
- wprowadzenie społecznej kontroli i oddolnego, demokratycznego planowania całości życia społecznego;
- zapewnienie wybieralności i odwoływalności ciał przedstawicielskich wszystkich szczebli szeroko rozbudowanego systemu samorządowego;
- zagwarantowanie pluralizmu politycznego, wolności związkowych i obywatelskich;
- umożliwienie nieskrępowanej walki idei, toczącej się w całkowitej jawności życia publicznego.
Odrzucamy model burżuazyjno-biurokratycznej demokracji parlamentarnej, model demokracji biernej i pośredniej, sprowadzającej się wyłącznie do okresowych wyborów ciał ustawodawczych i wyposażenia garstki ludzi tam zasiadających w wieloletnie mandaty. Wypowiadamy się za demokracją bezpośrednią, przy bieżącym udziale społeczeństwa w podejmowaniu wszystkich zasadniczych decyzji politycznych i społeczno-gospodarczych.
Odrzucamy możliwość demokracji politycznej bez pełnej demokracji gospodarczej, bez zapewnienia ludziom pracy materialnych warunków aktywnego uczestnictwa w życiu społeczno-gospodarczym i politycznym.
Demokracja pozostaje w ścisłym związku ze sprawiedliwością i równością społeczną, będąc zarazem jej warunkiem i jej wynikiem.
5. WALKA REWOLUCYJNA
Upodmiotowienie klasy robotniczej możliwe jest jedynie w drodze przemian o charakterze rewolucyjnym. Wiara w możliwość kompromisu z elitami rządzącymi {biurokracją kompradorską, odradzającą się burżuazją) jest niebezpiecznym złudzeniem. Nie można bowiem pogodzić wprowadzenia systemu autentycznych samorządów, czyli urzeczywistnienia interesów klasy robotniczej, z rządami opowiadającymi się za prywatną własnością środków produkcji, biurokratycznym lub technokratycznym (menedżerskim) zarządzaniem, rekapitalizacją.
Nieodzowność rewolucji politycznej jest więc faktem. Rewolucja może mieć jednak różnorodny przebieg. Najbardziej prawdopodobne jest obecnie rozwiązanie o charakterze globalnym, związane z rozwojem światowego procesu rewolucyjnego i destalinizacją ZSRR. Procesy zapoczątkowane w Polsce miały i mają swoją kontynuację w krajach Europy Wschodniej i ZSRR. Obecnie również te kraje narażone są na ekspansję kapitału i wynikające stąd zagrożenie. W krajach tych alternatywą rekapitalizacji i uzależnienia w ramach międzynarodowego kapitalistycznego podziału pracy oraz nawrotu - recydywy stalinizmu (np. ChRL) stało się uspołecznienie.
Stwarza to podstawę do wspólnej walki zarówno z biurokracją, jak i kapitałem w ramach szerszych struktur międzynarodowych.
Rozwiązanie podstawowych problemów społeczno-gospodarczych niemożliwe jest bez rozstrzygnięć międzynarodowych.
6. SAMOORGANIZACJA
Rewolucyjny cel walki robotniczej zakłada rewolucyjną strategię, opartą na konsekwentnym rozwijaniu samoorganizacji klasy robotniczej. Ta właśnie samoorganizacja jest wspólnym elementem łączącym wszystkie fazy rozwoju walki robotników, od bieżących walk cząstkowych aż po przyszłą walkę o system samorządów, gdzie zasada samoorganizacji znajdzie swój pełny wyraz. Każda walka o nawet najdrobniejszą sprawę nosi w sobie zarodek przyszłej rewolucji, jeśli przyczynia się do samoorganizacji robotników. Stąd żądania wysuwane przez ruch robotniczy w swoim programie muszą uwzględnić trzy elementy: powinny to być żądania, które odpowiadają obiektywnym potrzebom klasy robotniczej; które uwzględniają obecny (subiektywny) stan świadomości klasy robotniczej oraz pozwalają w trakcie walki oraz w wyniku jej powodzenia rozszerzyć samoorganizację klasy robotniczej oraz innych warstw społecznych pozostających w sojuszu z klasą robotniczą.
Rozwijanie samoorganizacji powoduje wzrost upodmiotowienia klasy robotniczej, wykształcenie politycznych i organizacyjnych zdolności coraz to szerszych rzesz ludzi pracy. Samoorganizacja sprowadza się ostatecznie do przejęcia na siebie przez ludzi pracy roli nowych gospodarzy kraju, nowych organizatorów życia społecznego. Jest to proces rozłożony w czasie i nierównomierny, lecz tylko on może być ostatecznym miernikiem nośności naszych idei i skuteczności naszych działań.
7. NIEZALEŻNOŚĆ RUCHU ROBOTNICZEGO
od biurokracji i innych sił opowiadających się za rekapitalizacją i reprywatyzacją.
Podstawowym warunkiem powodzenia klasy robotniczej jest niezależność zalegalizowanego, jak i niezalegalizowanego, ruchu robotniczego. Obrona, budowa i umacnianie organizacji robotniczych w zakładach pracy, niezależnych od wszelkich organizacji i instytucji spoza klasy robotniczej jest głównym zadaniem ruchu robotniczego.
W realizowaniu tego zadania konieczna jest współpraca w ramach jednolitego frontu robotniczego od dołu i, o ile to będzie możliwe od góry, z lewicowo-robotniczym nurtem PPS, robotniczym nurtem w związkach zawodowych, lewicowymi działaczami struktur post-PZPR-owskich, niezależnymi organizacjami na lewo od PPS.
Warunkiem takiej współpracy jest konsolidacja lewicy rewolucyjnej, zachowanie przez nią samodzielności organizacyjnej i programowej. Celową jest również współpraca z lewicą ruchu ludowego i z nierobotniczymi organizacjami stawiającymi sobie cele ogólnodemokratyczne.
8. PLURALIZM WEWNĘTRZNY RUCHU ROBOTNICZEGO
Polityczny rozwój ruchu robotniczego wymaga pluralizmu wewnętrznego. Należy zatem bronić prawa robotników do swobodnego zrzeszania się w kluby, grupy, orientacje i partie polityczne w miejscu pracy i zamieszkania.
Otwarte upolitycznienie ruchu robotniczego może tylko umocnić go, zaś próby stłumienia tego procesu pod hasłami odpolitycznienia zakładów pracy czy też "jedności klasy robotniczej" mogą jedynie osłabić, a nawet rozbić ten ruch.
Równie szkodliwe mogą być próby tuszowania różnic wewnątrz robotniczej opozycji antybiurokratycznej i antykapitalistycznej, a nawet wewnątrz lewicy rewolucyjnej. Dobra jest jedność w różnorodności!
9. SAMOSTANOWIENIE
Samorządności w stosunkach wewnętrznych musi odpowiadać samorządność w stosunkach zewnętrznych (samostanowienia).
Bezspornym wydaje się prawo każdego społeczeństwa do samodzielnego określania zasad ustroju wewnętrznego, polityki zagranicznej kraju, prawo do niepodległego bytu narodowego - na równi z każdym innym krajem.
Wyjście z kryzysu społeczno-politycznego i gospodarczego, rozwój kraju nie zawsze jednak da się rozwiązać w kategoriach narodowych. Czasem splot konfliktów narodowościowych i społecznych może okazać się węzłem gordyjskim. Dlatego jedynym wyjściem jest analiza w kategoriach klasowych, która daje przewagę lewicy rewolucyjnej.
Rozumowanie w kategoriach wstecznego nacjonalizmu w praktyce sprowadza się bowiem do: zaściankowości, prymitywnego kultu państwa, ksenofobii, antysemityzmu, szowinizmu i nietolerancji.
10. MIĘDZYNARODOWA SOLIDARNOŚĆ LUDZI PRACY
Polska klasa robotnicza nie pozostaje w swojej walce osamotniona, bowiem ma swoich sprzymierzeńców za granicą. Są nimi ludzie pracy całego świata, wyzyskiwani w ramach międzynarodowego kapitalistycznego podziału pracy. Polski ruch robotniczy może, wręcz musi, czerpać siły z międzynarodowej solidarności ludzi pracy.
Różnice ustrojowe i materialne między Wschodem i Zachodem, między Północą i Południem, nie mogą przysłonić faktu, że robotników niezależnie od krajów, w których żyją, łączą obiektywne interesy, wspólne dla wszystkich robotników, łączy ich wspólna walka o wspólny cel, jaką prowadzą świadome odłamy klasy robotniczej - walka o upodmiotowienie klasy robotniczej.
Łączą ich również wspólni wrogowie - rządy kapitalistów i rządy biurokracji, które zawdzięczają swoje przetrwanie wyzyskowi i ubezwłasnowolnieniu klasy robotniczej.
Skutecznej walki bez internacjonalistycznej pomocy, na dłuższą metę, nie jest w stanie prowadzić nikt, również polska lewica rewolucyjna.
Nieodzownym staje się poparcie tej walki przez międzynarodowy proletariat. Polska jest bowiem jednym z ogniw światowego procesu rewolucyjnego.
Najważniejszym elementem pomocy, w sytuacji zerwania ciągłości ruchu rewolucyjnego w Polsce, jest wymiana doświadczeń organizacyjnych i programowych, pomoc w szkoleniu kadr organizacji robotniczych, pomoc techniczna.
Solidarność rodzi się we wspólnej walce - należy pamiętać, że każde zwycięstwo krajowych odłamów ruchu robotniczego jest zarazem zwycięstwem międzynarodowego ruchu robotniczego, o ile ruch ten ma ponadnarodową i ponadkrajową perspektywę walki.
zgadzam się z koniecznością rozliczenia, oczywiście wedle zasady suum cuique, ale z tym będą istotne kłopoty, gdyż wyrażamy sądy o osobistościach, które są coraz bardziej nieobecne. I co gorsza nie wiemy, czy to tylko chwilowa dezercja czy jakiś poważniejszy wybór życiowy. A to przecież oczywiste, że inaczej pisze się polemikę a inaczej epitafium...
to , o czym pisał Kalukin to planowany rzekomo napad, "Newsweek" napisał o wyroku za napad, więc nie mieszajmy ze sobą tych dwu zarzutów. Twoje słowa nie mają tu żadnego znaczenia, dla zaprzeczenia informacjom "Newsweeka" to sam
to sam Ziętek powinien nadesłać sprostowanie i ewentualnie wnieść sprawę przeciw wydawcy pisma do sądu. Nic o tym nie słychać, a wszak pamiętamy, że był czas, gdy pisał listy i zwoływał konferencje w sprawach o wiele mniej dla siebie istotnych. Jak więc powinniśmy interpretować to milczenie?
wybacz ignorancje, ale od kilku lat wylaczylem sie z zycia towarzysko-politycznego rodzimych czerwonych sekt i zupelnie nie kojarze: jaka grupe reprezentujecie?
Lekce sobie ważysz, MJ, nie tyle "czerwone sekty", co problemy. A problem jest palący - kto pali, a kto buduje mosty i pomosty między ruchem związkowym a radykalną lewicą?
właśnie, jak chyba zauważyłeś, dokonuje się weryfikacja i oto w takim ogólnolewicowym 'sprawdzam!' widzimy nie to, kto kogo reprezentuje, ale to, kim kto jest. "Reprezentanci" jak widać już nikogo nie reprezentują, to tylko zwykłe "gęby za lud mówiące", teraz, gdy przyszła pora, już coraz bardziej milczące. Rozsypujące się zamki na piaskach są symbolem tego okresu, choć jeszcze nie rozpoczął się sezon plażowy.
Proponuję jednak nie poddawać się nastrojowi letniego wypoczynku i chętnie porozmawiałbym na temat nadchodzących sensownych celów i zadań. Beż niepotrzebnej napinki, gdyż znamy Twoje dotychczasowe osiągnięcia i wiemy, co już potrafisz.
bb
waze sobie wielce wszystkie problemy radykalnej lewicy, zwlaszcza te, ktore sama sobie stwarza:) Tylko po prostu nie siedze na tym portalu non stop, wlaczam sie tylko w niektore dyskusje i nie analizuje w pocie czola kto kim jest:))) Gdy czytam twoje (czy wasze jak rozumiem?) teksty ciekawi mnie po prostu jaka grupa takie poglady reprezentuje, to wszystko:)
altstettiner
biorac pod uwage standardy dyskusji na tym portalu nie wiem, czy to komplement, czy atak personalny haha:))) ale poniewaz wlasnie wrocilem z pikniku konczacego u nas sezon wolontariatu, przyjme moze naiwnie postawe optymizmu;) do rozmow o konkretach zawsze jestem chetny, choc ludzi i czasu malo, zdradz mi tylko juz na maila z kim mam przyjemnosc:)