przed chwilą czytałem o tym raporcie na www.jewish.org, nawet pomyślałem sobie, czy nie kwalifikowałoby się to jako news na lewica.pl.
Że w RFN istnieją głównie w landach wschodnich są dobrze zorganizowani aktywni i skupieni w NPD.
Natomiast u nas wydaje mi sie że tzw,faszystami są głównie kibole,menele i tego typu chołota oni zaczepiają każdego kto koło nich przechodzi bo poprostu szukaja zaczepki trudno powiedzieć czy to faktycznie zdeklarowani faszyści czy poprostu bezideowi chuligani?
zagraża młodej demokracji liberalnej w Polsce
mniejszości i grup wykluczonych przed faszystami i rasistami
stawiac agresję fizyczną i werbalną w jednym rzędzie, jeśli tak byłoby, to znaczna częsc komentatorów z lewica.pl to ,,agresorzy werbalni''
Ten raport został pewnie sfinansowany przez żydowskich kapitalistów, trzeba się tylko zastanowić, w jakim celu.
to proste: żydowscy kapitaliści sfinansowali ten projekt, żeby odwrócić uwagę polskiej opinii publicznej od porywania polskich niemowląt w celu pozyskania krwi do wyrobu macy! amen.
to banda nierobów którzy, wmawiają Polakom wymyślony przez nich "Rasizm w Polsce"!!!
właśnie.
Zamiast pustosłowia i personalnych przepychanek moża kilka faktów - te są niepodważalne:
GORZÓW WLKP. 1 grudnia 2008 roku w centrum miasta dwóch bandytów napadło na przedstawiciela firmy Philips z Singapuru. Mężczyznę pobito przy przejściu dla pieszych między hotelem „Qubus” a Galerią „Askana”. Otrzymał cios w głowę, przewrócił się i został także kopnięty w twarz. Zakrwawiony biznesmen dotarł do hotelowej recepcji, gdzie udzielono mu pomocy. Obsługa wezwała policję i pogotowie. Sprawcy pobicia uciekli. Zdaniem dyrekcji TPV Displays Polska, na zaproszenie której 38-letni Singapurczyk gościł w Polsce, atak mógł mieć podłoże rasistowskie. Świadkowie zdarzenia poinformowali policję, że sprawcy przyjechali w miejsce napadu autobusem. Zarejestrowała ich kamera zamontowana w jednym z pojazdów. Funkcjonariusze rozpoznali na filmie pierwszego z napastników, a po jego ujęciu dotarli także do drugiego. Przedstawiono im zarzut pobicia oraz znieważenia z powodu przynależności rasowej. Grozi im kara do trzech lat pozbawienia wolności.
KATOWICE. Pod koniec listopada 2008 roku na jednej z centralnych ulic miasta dwóch niezidentyfikowanych napastników zaatakowało grupę młodych ludzi wśród których znajdował się mężczyzna narodowości egipskiej. Zdarzenie miało prawdopodobnie podłoże rasistowskie, gdyż sprawcy obserwowali swoje ofiary wcześniej przez kilkadziesiąt minut i za obiekt agresji wybrali właśnie Egipcjanina. Jeden z zaatakowanych zawiadomił o incydencie przechodzący nieopodal patrol policji i wskazał nawet sprawców, został jednak całkowicie przez stróżów prawa zignorowany.
LUBLIN. 16 października 2008 roku na ulicach miasta rozlepione zostały skrajnie rasistowskie ulotki sygnowane przez neonazistowską organizację Opcja Socjalnarodowa. Znajdowało się na nich hasło „Stop imigrantom!” oraz rysunek przekreślonej głowy ciemnoskórego człowieka. OSN działa w Lublinie od 2005 roku. Pod ulotką umieszczone były adresy stron internetowych organizacji, z której można się dowiedzieć, że jej członkowie dążyli do „zachowania czystości białej rasy” i domagali się m.in. uznania homoseksualizmu „za rzecz deprawującą i chorą”. Ponadto członkowie Opcji deklarowali dążenie do” „zapewnienia godnych warunków życia każdej białej rodzinie” oraz „rozbudzania wśród białej społeczności miłości do własnej rasy”. Sprawą rasistowskich ulotek zainteresowała się policja. „Grupa naszych techników już zabezpieczyła ulotkę. Zapoznaliśmy się też ze stroną internetową tej organizacji. Moim zdaniem, jest to nawoływanie do dyskryminacji rasowej. Grozi za to do 2 lat pozbawienia wolności. Przekażemy zebrany materiał dowodowy prokuraturze, która zadecyduje co dalej” – powiedział podkomisarz Witold Laskowski z Komendy Miejskiej Policji. Ta sama organizacja rozwiesiła w Lublinie rasistowskie plakaty: „Bezpieczne jutro! Narodowy socjalizm to godna i pewna przyszłość dla ciebie i twojej rodziny” na początku kwietnia 2008 roku.
KALISZ. 2 listopada 2008 roku grupa mężczyzn zaatakowała Hassana Bahgata, 51-letni Egipcjanina, od 11 lat mieszkającego w mieście, który przyjechał do domu swojego klienta (muzułmanin prowadzi warsztat naprawczy sprzętu elektronicznego), by odebrać dług. Sprawcy rozbili szyby w aucie Baghta, grozili mu pobiciem i obrzucili rasistowskimi i islamofobicznymi wyzwiskami. W samochodzie było jego trzyletnie dziecko. Policja wszczęła w tej sprawie czynności sprawdzające. W proteście przeciwko rasistowskim szykanom i aby zwrócić uwagę na nietolerancję Polaków wobec obcokrajowców Egipcjanin rozpoczął przed Urzędem Miasta głodówkę. 9 listopada z protestującym Egipcjaninem spotkał się prezydent Kalisza Janusz Pęcherz, który zapewnił, że postara się pomóc w zdobyciu obywatelstwa i sprawdzi, co udało się ustalić policji.
sposób w jaki robi to Nigdy Więcej raczej ośmiesza ideę niż jej służy.
Ludzie ci myślą, że przykładowo na stadionie jak zawiśnie banner "NIE dla rasizmu" + kary na klub to nagle nie będzie gwizdów czy bananów. A kibice jednego z klubów Ekstraklasy (wiem bo chodzę)zamiast buczeć na czarnoskórego zaczęli klaskać mu gdy był przy piłce. Każdy kto klaskał to wiedział dlaczego a Gazetka Wybiórcza już się nie mogła uczepić;] Rozwiązało to problem rasizmu? Chyba nie. Po prostu czasem trzeba pójść na taki mecz a potem z kolegami na piwko i zapytać po kiego buczą na piłkarza tylko dlatego że jest czarny kiedy gra przecież zajebistą piłkę itd. Ale co tam to pewnie zbyt trudne i na meczyki to hołota chodzi a my jako lewica się hołotą i dresami brzydzimy prawda? ;]
Dopóki lewica nie będzie obecna na stadionach, w zakładach pracy, na ulicach tak bardzo jak na wszystkich konferencyjkach i grantowych spotkaniach tak długo będzie tkwiłą w ciemnej dupie;]
te marginalne wypadki rzeczywiście świdczą bo rozpowszechnionym rasizmie?
pokonać rasizmu i innych szowinistycznych ideologii reformistycznymi metodami.
Tylko przemoc rewolucyjna może je zmieść raz na zawsze.
gdy każdy cudzoziemiec witany był jak miły gość. O dzieciach ze związków "czarno- białych" przechodnie mówili z zachwytem: "jakie śliczne". Zaproszenie do domu Wietnamczyka z EDA-y było również miłą odmianą. Do wrocławskich tramwajów wsiadał przy zajezdni na Biskupinie niemal cały świat (były tam akademiki); "rasy" i "kolory" były przeróżne i w znacznej przewadze nad "białymi", a jednak nikomu do głowy nie przyszło rasistowskie zachowanie, choć tłok w tramwaju był niewyobrażalny.
Bieda i strach przed jutrem budzi w ludziach najniższe uczucia. Ja się im nie dziwię. Zamiast robić nagonkę na ludzi, którzy boją się o swoje miejsce w pracy, w mieście, należy walczyć z systemem, który takie zachowania generuje i aktywuje. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Gdyby zlikwidować ten strach ludzi o własną egzystencję przywracając im zdobycze socjalne, rasizm byłby sprawą o wiele bardziej marginalną.
Stary opowiadał mi niedawno o pewnym Angliku mieszkającym w Polsce. Jego córka wyszła za ciemnoskórego faceta, a on jej się z tego powodu wyrzekł. I powiedział coś w tym guście, że to, iż ona jest z "czarnym" to jeszcze, ale dlaczego robi taką krzywdę dzieciom, bo teraz one są na całe swoje życie napiętnowane, bo są mieszańcami. To jest dopiero nasrane w głowie.
rasistowskim i faszystowskim kraju jakim jest Polska?
dwie sprawy. Mianowicie rasizm rzeczywisty od tzw. antysemityzmu.
Pierwszy jest godny najwyższego potępienia. Doprawdy nie jestem sobie w stanie wyobrazić, jakim trzeba być degeneratem, by na ulicy napaść i pobić człowieka, dlatego że ma on ciemniejszy kolor skóry. Czym innym oczywiście jest niezgoda na społeczeństwo multi-kulti. Polsce jednak z obiektywnych względów ono nie grozi, a już na pewno w rozmiarach zachodnich.
Antysemityzmu natomiast nie ma sensu na serio rozważać. Chyba że traktujemy to słowo na sposób taki, jakim za sprawą wojujących filosemitów powoli się ono staje (szyderczo-ironiczny).
(pod dowództewm prawaka Klausa)do rozpracowywania faszystów (w tym katolskich faszystów) skierowano ostatnio specjalne oddziały policji, opierające się na uprawnieniach stosowanych do zwalczania mafii i terroryzmu. Bracia z połednia nie tylko w lustracji i autostradach nas wyprzedzają, jako widno...
i nie dziwota, skoro każdy Gabończyk czy inny Jemeńczyk był krezusem, a 100 USD miesięcznego stypendium, ktore dostawal od swego rządu było dla nas fortuną...
tak więc taki obcokrajowiec był osobą towarzysko popularną, a mariaż i dziecko dawały szansę na wyjazd, tym bardziej, że wtedy kolorowych mozna było policzyć na palcach ręki, a z nich tylko desperaci i inni szaleńcy zostawali w naszym robotniczym raju, hehe...
stad też powstały utwory typu "u Maxima w Gdyni..." czy też "z autobusem Arabów rzuciła go"...
przyznać jednak muszę, że panie nie do końca dały się uwieć blichtrowi imperialistycznego materializmu i wciaz kochają z pobudek artystyczno-romantycznych czego wyrazem była duża popularność niejakiego Simona M....
ale w jakim stopniu jest to rasizm a w jakim chuligaństwo, opierające się na zasadzie, że łatwiej pobić Azjatę czy Murzyna jak obcego. Często to nie rasizm, ale np. jak w wielu krajach obawa przed utratą pracy na rzecz taniej siły roboczej z Trzeciego Świata. Z drugiej strony, im więcej będzie imigrantów, tym skuteczniej będą oni mogli walczyć o swoje prawa.
bo teraz one są na całe swoje życie napiętnowane, bo są mieszańcami.
--
a co nie ma racji?
ja w czasie zamachów na WTC byłem na ostatnim roku studiów i miałem w grupie muzułmankę w chuście, nomen omen, bardzo ładną dziewczynę wręcz zjawiskowo piękną w której się trochę podkochiwałem a która dała mi kosza a więc jak były zajęcia z wyjątkowo poprawnie polityczną wykładowczynią to żeby się odegrać na muzułmance za kosza, ostentacyjnie wstałem i powiedziałem, że należy ją przeszukać bo to muzułmańska fanatyczka i może nas wszystkich wysadzić. I może Cię to zdziwić ale większość ludzi i to na UW potraktowało to serio.
A ja sobie raport przejrzalem i musze przyznac jest sporo wielce interesujacych rzeczy. Np. z faktu, ze w Polsce rzadko podnosi sie temat ksenofobicznych atakow (s.20), autorzy wysnuwaja wniosek, ze jest to temat-tabu, a ataki sa przemilczane. Choc najbardziej logiczny bylby wniosek, ze takie ataki sa po prostu rzadkoscia.
Jako jedyne wiarygodne źrodło podaje sie statystyki Nigdy Wiecej. Jak ktos mial jakas stycznosc z tym smiesznym stowarzyszeniem i wie na jakiej zasadzie robia oni swoja "Brunatna Ksiege", wie dobrze, ze ich kontakt z rzeczywistoscia rowny jest zeru.
No i jak przychodzi do konkretow mamy oczywiscie belkot totalitarysty zawiedzionego, ze sa jeszcze w Polsce ludzie myslacy inaczej, niz on. Dlatego tez wielce szokujacym faktem jest np. to, ze w Polsce Rydzyk ma prawo prowadzic swoja rozglosnie.
zawsze byli od nas lepsi.
My mieliśmy morze, oni mieli ryby...
.
Generalnie to obcy sami są sobie winni. Gdy by muzułmanka nie dała mi wtedy kosza to miał bym obecnie zupełnie inne poglądy. A więc stosunek od obcych, moim zdaniem bardziej zależy od osobistych doświadczeń niż jakiegoś głębszego światopoglądów.
Powiem tylko tyle że jest to najbardziej lubiany naród w europie wschodniej są spokojni mili sympatyczni i co najważniejsze mądrzejsi od innych nacji w europie wschodniej to moj ulubiony naród w europie wschodniej.
Poównajmy sobie takiego Czecha z Polskim dresem albo menelem niema porównania!
Czechy to nie Europa Wschodnia. Nie stosujmy już terminologii zimnowojennej.
aby zacząć przeszukanie...
Ot, ścierwo...
.
.
ludzie, powiedzcie mi, skąd się biorą takie "cudaki", co? ten typ oportunistycznego włazodupa i cynicznego gogusiem w jednym?
niejeden odrzucony absztyfikant mścił się na mnie,
ale rozumiem ich postępowanie, bo jest to zwykłym ludzkim odruchem. Przecież nasze postępowanie zależne jest - jak piszesz - od naszych doświadczeń życiowych. Mężczyźni na punkcie "kosza" są niezwykle wyczuleni. Może dlatego, że trudno im się najpierw przełamać, potem zdefiniować, a potem jeszcze w tym wytrwać.
W stosunku do tej dziewczyny zachowałeś się jak świnia. Ale sam o tym wiesz, to co to ma za znaczenie, że ja Ci jeszcze o tym napiszę. No i jest to w sumie sprawa między Tobą a nią. Ludźmi kierują różne pobudki i rzadko są one szlachetne.
Co do Twoich poglądów, no to teraz masz takie, a jak zechcesz, to będziesz miał inne. Nie ma w tym żadnej tragedii, dopóki nie wcielasz ich w życie ze szkodą dla innych.
Osobiście nie mam nic przeciwko obecności ciemnoskórych imigrantów w Polsce. W nudne, szare i nijakie ulice naszych miast ich obecność wzniosłaby przynajmniej trochę kolorytu, powiewu szerokiego świata, atmosfery typowej dla miast zachodniej Europy. Jedyny warunek to (nomen omen) bezwarunkowe zaakceptowanie przez imigrantów oczywistej oczywistości, a mianowicie tego, że Polska jest państwem narodu polskiego, w którym Polacy są jedynymi gospodarzami, natomiast im - czyli przybyszom - przysługuje status gości (ze wszystkimi plusami i minusami zeń wynikającymi).
W ostatnich latach byliśmy świadkami ksenofobicznych,rasistowskich,kołtuńskich wystąpień które można nazwać mową nienawiści ze strony ONRowców,Falangistów,NOPowców,członków MW,LPR czy PiS.Natomiast to co nazywane jest rasistowskimi,ksenofobicznymi zbrodniami nienawiści czyli pobicia,zabójstwa praktyczne w Polsce nie występowały,mieliśmy w ciągu ostatnich 3-4 kilkadziesiat pobić i tylko 1 zabójstwo.W porównaniu z Niemcami,Włochami,Czechami,Węgrami,Bułgarią,Ruminią (ostatnia 4 zwłaszcza liczne ataki na Romów),USA czy nawet Szwecją czy Holandią nie jest to wiele.
Nigdy Więcej zaś obok tych przykładów wciska i chuligaństwo,kibolstwo okołostadinowe czy zwyczajne napażanki subkulturowe.
aczkolwiek żona mówi, że ostatnio wychudła...
no i te chop-suey, kebaby i inne kuskusy na każdym rogu...za peerelu wszyscy się zachwycali kolorowymi socjalistycznie i internacjoanalistycznie, ale sajgonek za cholerę nie można było zjeść...nana wytłumacz mi dlaczego, hehe...
"rasowa" sajgonka, zwana w Austrii "Fruehlingsrolle" ma nadzienie z krojonych na paski młodych pędów bambusa, kiełków fasoli mung i mielonego mięsa. Może do tej pory nie zauważyłeś, ale bambus to u nas raczej rośnie sporadycznie, fasole również mamy dopasowane do klimatu i co najwyżej miałbyś skiełkowanego Jasia, który w tej formie nie jest zbyt smaczny (weź nasionko tejże fasolki, połóż na gazę, okręconą wokół szklanki z wodą tak, by jej dolna część była w wodzie i na to połóż nasionko; po tygodniu masz i korzonek i kiełki z listkiem i możesz to zjeść, jak polubisz). Naszą tradycją były naleśniki: z serem na słodko, z dżemem, z farszem mięsnym zwijane na krokiety-panierowane albo nie. Możliwe, że i tego nie zauważyłeś, ale każdy naród odżywia się zasadniczo tym, co rośnie na jego terenie. Ty jako dres nie musisz jeść nic, zwłaszcza, gdy zapniesz się na zamek błyskawiczny zwany czasem eklerem. Nie słyszałeś o eklerze? To pewnie i fasolki do szkoły podstawowej na lekcję biologii hodować nie musiałeś. I dlatego nie zrozumiałeś, dlaczego nasze naleśniki to nie sajgonki. A to przecież proste, czyż nie?
ha ha
piszesz: "Jedyny warunek to (nomen omen) bezwarunkowe zaakceptowanie przez imigrantów oczywistej oczywistości, a mianowicie tego, że Polska jest państwem narodu polskiego, w którym Polacy są jedynymi gospodarzami, natomiast im - czyli przybyszom - przysługuje status gości (ze wszystkimi plusami i minusami zeń wynikającymi)."
Dlaczego na, jakiej podstawie dla kogo oczywistej (i dlaczego "nomen omen")? Co to jest za jakas dziwaczna forma feualizmu, że niby ktoś na podstawie urodzenia ma zaakceptować jakiś tam status? Status inny niż przysługujący reszcie -również na podstawie urodzenia. Przeraża mnie to. Toż nawet neoliberałowie mają tyle przyzwoitości, żeby chociaż kłamać o równości. Że to w powiększeniu okazuje się, że to nie rowność, a "równość szans" ,a z ta równością szans to sciema, to inna sprawa, ale to co Ty proponujesz jest jeszcze gorsze. To faktycznie feudalizm, przy tym nawet liberalizm wypada korzystniej.
owszem lubię schabowego, pierogi i mizerię...
mam tylko pytanie dlaczego kiedyś nie mogłem zjeść pizzy, gyrosa, teriyaki...
tylko bez bełkotu, ze teraz ludzie nie maja na to pieniędzy...
Właśnie odrzucenie państw narodowych cofnie nas do feudalizmu. Myślę, że nie na darmo liberalna propaganda tak usilnie deprecjonuje świadomość narodową (a co do tego chyba nie masz wątpliwości). Po wykorzenieniu z mas świadomości klasowej pozostała ona bowiem jednym czynnikiem jako tako jeszcze zdolnym połączyć zatomizowane jednostki i stawić opór triumfującemu kapitalizmowi.
(Nomen omen użyte tu zostało dla zneutralizowania "warunku bezwarunkowego").
Bury nie proponuje powrotu do feudalizmu, przeciwnie - proponuje państwo segregacji rasowej/narodowej a jest to forma z gruntu bardziej współczesna. Byłoby oczywiście interesujące, jak Bury zdefiniuje członka narodu polskiego, jakież to cechy go wyróżniają - cechy, które stanowić mają jakoby remedium na kapitalizm. Bo solidarystyczna jedność np. Kulczyka czy Gudzowatego z bezrobotnymi stoczniowcami to dość szczególny sposób na kapitalizm, bardziej taki narodowo-"socjalistyczny", czytaj: korporacyjno-faszystowski.
Na szczęście świadomość klasowa, wbrew nadziejom Burego, i tu bierze górę.
Co ma wspolnego z rasa i rasizmem opowiadanie sa tozsamoscia narodowa i wspolzesnym panstwem???
co za populizm w przaśnym stylu
w Polsce bambus nie rośnie, ale mogliśmy go sprowadzić z bratniego wietnamu i bratnich Chin?
a jedzonko tajskie? dlaczego w peerelu nie otwierano tajskich knajpek?
pal licho tajskie, dlaczego nie można było zamówić zwykłej pizzy?
czerwoniutki/rumianiutki kajtusiu oświeć mnie...
Bury na początek. Niezależność od propagandy jakiejkolwiek nie polega na tym, że przed dowolnym stwierdzeniem przez propagandę podanym stawiasz po prostu przeczenie, bo w takim wypadku to również zależność, tylko inaczej zdefiniowana. I jak sądzę w tym przypadku nie masz racji, ale to jednak pominę żeby nie grzęznąć w dygresjach, bo teoria jest znana, a i częściowo Ci ją Kirk przybliżył
Zdaję sobie bynajmniej sprawę, że świadomie nie masz na mysli tworu pod nazwą "feudalizm". Tzn,jak sądzę nie zastanawiasz się czy zagrac rolę rycerza ,smoka czy białogłowy. Ale chodzi nie tyle o ozdobniki, tylko o zasadnicze podobieństwo założeń tego, co proponujesz i owego systemu (@Kirk o narodowym socjalizmie bym nie mówiła, bo jak sądzę tu plany nie są tak daleko zbrodnicze). Ale dlaczego feudalizm? Otóż był to system, którego podstawą było, to, że ludzie z samego założenia nie byli równi.(nie jedyny oczywiście- np. również późne - zastygłe już formy plemienne można tak okreslić) Tzn. przysługiwał im inny status, ze wszystkimi tych statusów, wadami i zaletami. O statusie decydował czynnik zupełnie od danej osoby nie zależny jakim była przynależność do danej grupy przyznawana z urodzenia. Fluktuacje były również teoretycznie niemożliwe. Rewolucje burżuazyjne w kierunku obecnego systemu, były jakkolwiek by ktoś na to emocjonalnie nie reagował w stosunku do tegoż pewnym progresem. Progresem w tym sensie, że umożliwono przeście między grupami, samą nierówność jednak utrzymując. Problem polegał również na tym, że jedynie "teoretycznie"- w praktyce umożliwiło to awans po prostu innej grupie. Natomiast faktyczną możliwość owej zmiany statusu system liberalny (w sensie kapitalizm bez ingerencji panstwa) skutecznie eliminuje. (tym skuteczniej w przybliżeniu im więcej w jego konkretnej emanacji pierwiastka liberalnego, a mniej socjalnego). Ale jesli wadą jest, to, że "równość" jest jedynie teoretyczna. W dalszym ciągu pozostają nierówności z nikłą możliwością fluktacji pomiędzy grupami. Ale to, co Ty proponujesz, to jest regres w kierunku feudalizmu. Jakkolwiek grupy statusowe tam były oczywiście inaczej zdefiniowane- nie po linii narodowościowej, wówczas w tych kategoriach nie myslano. Niemniej jednak z mojego punktu widzenia jest kompletnie nieistotne jak zdefiniujesz te grupy i według jakiego kryterium rozdzielisz te statusy. Może być według wzrostu, koloru oczu, przynależności narodowej, czy pierwszej litery nazwiska. Liczby się sam mechanizm i to on jest problemem. Zupełnie nie rozumiem dlaczego jakiś tam ludziom ma przysługiwać inny status i czemu co gorsza to ma być "oczywiście oczywiste".
Ps. Faktycznie bezwarunkowego warunku nie zauważyłam.
Współczesne państwo oparte na supremacji jednego w nim narodu? Masz na myśli wzorzec w rodzaju RPA czy Izraela?
A jak byś zdefiniował ową przynależność do owego narodu wybranego w nim w konstytucji, nie ucierając się o rasizm? Jak zdefiniujesz ów naród?
bo zlepiło mi się kilka różnych wersji i niestety z tego powodu toto powyżej jest kompletnie nieczytelne:
MOJEGO KOMENTARZA U GORY LEPIEJ NIE CZYTAC
Kirk, Bury
Bury na początek. Niezależność od propagandy jakiejkolwiek nie polega na tym, że przed dowolnym stwierdzeniem przez propagandę podanym stawiasz po prostu przeczenie, bo w takim wypadku to również zależność, tylko inaczej zdefiniowana. I jak sądzę w tym przypadku nie masz racji, ale to jednak pominę żeby nie grzęznąć w dygresjach, bo teoria jest znana, a i częściowo Ci ją Kirk przybliżył
Zdaję sobie sprawę, że świadomie nie masz na mysli tworu pod nazwą "feudalizm". Tzn,jak sądzę nie zastanawiasz się czy zagrac rolę rycerza ,smoka czy białogłowy. Ale chodzi nie tyle o ozdobniki, tylko o zasadnicze podobieństwo założeń tego, co proponujesz i owego systemu (@Kirk o narodowym socjalizmie bym nie mówiła, bo jak sądzę tu plany nie są tak daleko zbrodnicze). Ale dlaczego feudalizm? Otóż był to system, którego podstawą było, to, że ludzie z samego założenia nie byli równi.(nie jedyny oczywiście- np. również późne - zastygłe już formy plemienne można tak okreslić) Tzn. przysługiwał im inny status, ze wszystkimi tych statusów, wadami i zaletami. O statusie decydował czynnik zupełnie od danej osoby nie zależny jakim była przynależność do danej grupy przyznawana z urodzenia. Fluktuacje były niemożliwe- również teoretycznie. Rewolucje burżuazyjne w kierunku obecnego systemu, były jakkolwiek by ktoś na to emocjonalnie nie reagował w stosunku do tegoż pewnym progresem. Progresem w tym sensie, że umożliwiono przecie między grupami, choć samą nierówność jednak utrzymując. Problem polegał również na tym, że swobodne fluktuacje dla członków wszystkich grup są jedynie "teoretycznie" i system ich występowanie skutecznie ogranicza- w praktyce umożliwiło to awans po prostu innej grupie. Ale to, co Ty proponujesz w stosunku do status quo, jest jednak regresem - własnie w kierunku feudalizmu. Jakkolwiek grupy statusowe tam były oczywiście inaczej zdefiniowane- nie po linii narodowościowej, wówczas w tych kategoriach nie myslano, to jednak z mojego punktu widzenia jest kompletnie nieistotne jak zdefiniujesz te grupy i według jakiego kryterium rozdzielisz te statusy. Może być według wzrostu, koloru oczu, przynależności narodowej, czy pierwszej litery nazwiska. Liczby się sam mechanizm i to on jest problemem. Zupełnie nie rozumiem dlaczego jakiś tam ludziom ma przysługiwać inny status i czemu co gorsza to ma być "oczywiście oczywiste".
Ps. Faktycznie bezwarunkowego warunku nie zauważyłam.
Szczerze podziwiam twoją zdolność do konfabulacji.
Porzuć łacinę - to przecież obce, wrogie. Przejdź na mniej groźną grekę - dokucza ci KSENOFOBIA, stąd obawa przed minimum filoksenii.
Pamiętam taki rysunek: stoi przed piramidą dwóch szczerych Polaków - w narodowych czapkach z piórami, a jakże! Jeden, wskazując na piramidę, powiada: ładne to-to, ale jakieś takie... nie polskie!
tak się złożyło, że niedawno w Angorze zdradzono kulisy powstania "Jolki". Tekt napisał znany wierszokleta Dutkiewicz, na podstawie pewnego epizodu ze swojego życia, w którym wszystko było tak jak słyszymy, łącznie z zakonnicami na plaży... tylko autobus Arabów był zmyślony, niestety (?).
tu nie chodzi o to czy autobus był zmyslony czy nie, chodzi o ówczesne postrzeganie obcokrajówców jako przepustki do lepszego świata, a najsmutniejsze w tym było to ze tym lepszym swiatem byly nawet różne bambolandy...
narody i nacjonalizmy są jak w sam raz tworem antyfeudalnych rewolucji mieszczańskich.
mnie się zdaje, że postulaty Burego najbardziej są spełnione w Wenezueli, gdzie się podkreśla, że naród jest gospodarzem w swoim państwie.
Znaczy sie sugerujesz, ze kazde wspolczesne panstwo opiera sie na supremacji jednego narodu? Co Ty w ogole pleciesz?
Studenci z Afryki byli lubiani po pierwsze dlatego że w tym szarym, nudnym kraju z którego nie można wyjechać żeby poznać świat, byli oni jedynem powiewem egzotyki i odmiany.
A po drugie dlatego że jak taki student przyjechał do Polski z $200 w kieszeni, to był w posiadaniu siły nabywczej jaką moi rodzice mogliby zaoszczędzić pracując przez rok i ostro oszczędzając. Nie ma co sie obrażać, tak po prostu było. Przykłady już były podane, kolejne to np: czarnoskóry student w "Alternatywy 4".
Inna sprawa że mentalny rasizm wcale nie był obcy Polakom w PRL. Może nie było w praktyce wielu okazji do jego ujawnienia, ale skąd sie wzięło takie pojęcie jak "być za Murzynami" mające wyrażać zacofanie cywilizacyjne? Albo wyrażenie "być Murzynem" które wyraża że ktoś wykonuje ciężką i niewdzięczną pracę fizyczną poniżej swych ambicji.
A co do idei że goście z zagranicy powinni pamietać ze nie są gospodarzami kraju- lewica na to nie pójdzie. Choćby dlatego ze to znaczyłoby że mniejszosć rosyjska w krajach nadbałtyckich nie powinna być bezkarna, a tego lewica nie chce.
Oczywiście gdyby to np: 3 miliony Amerykanów osiedliło sie na Kubie i zaczęło tam antyrządowe zamieszki po każdej anty-amerykańskie wypowiedzi czy działaniu ze strony administracji kubańskiej, to lewica byłaby oburzona że Amerykanie ośmielają sie na coś takiego w nieswoim kraju.
Wręcz przeciwnie. To ty sugerowany przez Burego czy Brunatnego model istnienia państw w ściśle narodowych ramach (a jako że nie jest to możliwe - to uznania supremacji w istniejących państwach jednego narodu) uznałeś za "współczesny", co zakwestionowałem.
Generalnie - odróżniajmy te dwie rzeczy: organizm państwowy i naród.
ABCD
Ty zdaje się nadal nie rozumiesz, że można być Żydem i nie być Izraelczykiem, można też być Izraelczykiem i nie być Żydem. A przecież wydaje się to dosyć i proste, i oczywiste.
Każdy przybywający do Wenezueli może dosłownie w ciągu tygodnia uzyskać obywatelstwo wenezuelskie i w ten sposób stać się Wenezuelczykiem, czytaj - obywatelem Wenezueli.
Chavez bardzo często nawiązuje do tradycji Rewolucji Francuskiej i stąd właśnie u niego takie, tj. obywatelskie, pojmowanie narodu.
Bierzmy przykład, towarzysze z tego małego, lecz bardzo wpływowego kraju, w którym żadna z nacji cząstkowych nie ma roli dominującej. Tego nie potrafili osiągnąć nawet towarzysze radzieccy.
Masz racje Czechy to europa pólnocna
To zalezy. Na pewno jest wspolczesniejszy od tworow feudlnych, nie majacych nic wspolnegho z narodem, a spojonych lojalnoscia wobec wladcy.
Natomiast wez tez pod uwage narodowotworcza role panstwa. Moze byc tak, ze narod sie wyksztalcil wlasnie dlatego, ze byl w jednym panstwie. Co wiec w tym zlego? A po drugie - co w tym rasistowskiego?
Przeczytaj wpisy Burego, Również te na blogach.
Bez tego, rozpoczynamy tu dyskusję nie związaną z moimi wpisami.
Trudno, trzeba było nie pisać tak... plastycznie :) Ja też pamiętam, jeszcze ze szkoły i z Uniwerku, ten zupełnie inny, przyjazny stosunek do "kolorowych". I jakoś mało kręciły mnie wtedy te ich studolarówki...
A d(r)es powinien być bardziej przytomny. "Z autobusem Arabów", to ona go co najwyżej "zdradziła", a nie "rzuciła". I wcale się zresztą jej nie dziwię.
Wyrazy ubolewania - d(r)esie ! Tyś to traumę przeżył, chłopie...no, no.
Jak sądzę Bury nie definiuje narodu jako po prostu ludzi żyjących w danym państwie, a potencjalna "narodowo twórcza" rola państwa, nie ma tu nic do rzeczy, chyba że, w kontekście argumentacji, która można podciągnąć pod syndrom przedziału kolejowego- "Myśmy tu wcześniej byli i "wykształcili", a następni, już są na innych prawach."
Cytuję:
" nie mam nic przeciwko obecności ciemnoskórych imigrantów w Polsce.(..) Jedyny warunek to bezwarunkowe zaakceptowanie przez imigrantów (..) tego, że Polska jest państwem narodu polskiego, w którym Polacy są jedynymi gospodarzami, natomiast im - czyli przybyszom - przysługuje status gości (ze wszystkimi plusami i minusami zeń wynikającymi)."
Jak sądzę, chodziło więc o ludzi mieszkających na stałe w danym państwie, ale mieszkających tam na innych zasadach (permanentnych "gości". Nie uważasz, że posiadanie statusu gościa przez całe życie może być trochę męczące?). Ale jeśli Bury nie używał tego określenia "gość" jako pewnej dla mnie dość irytującej metafory, tylko pisał dosłownie, o takich, co to przyjechali na wakacje, czy na weekend nad Bałtyk, to ok, wszystko odwołuję. Oczywiście powinien im przysługiwać status gości, a Ci, co mieszkają na stałe, to gospodarze. A Ty sądzisz, że o to mu chodziło?
{Porzuć łacinę - to przecież obce, wrogie}
Nie. Łacina nie jest ani obca, ani wroga.
Dzięki za poczynienie studiów nad "myślą Burego":)
Ów status gości to (egzemplifikując) po prostu gwarancja, że Bazylika Mariacka w Krakowie pozostanie świątynią Kościoła Powszechnego, a nie stanie się meczetem.
To obywatelskie rozumienie narodu za Rewolucji Francuskiej świetnie widać w Marsyliance.
"Niech krew najeżdźców użyźni nasze pola..." itd.
-nie tyle nad "myślą" Burego, co nad wypowiedzią- bardziej "was will der Dichter uns damit sagen", niż, "co poeta miał na mysli" ;)
Ale trzymając się Twojego przykładu, czyli może byc ten równy status wszystkich mieszkańców- tzn. ta bazylika dalej jako katolicka i oprócz tego meczet- (bez sensu, po co przerabiać, kiedy można nowy wybudować)? Czy jednak nie ten katolicki to ma być "nomen omen" powszechny tutaj i tych meczetów ma już nie być? I dlaczego nie? Tzn. uważasz przyjmując kulturowa definicję, że imigranci nie maja prawa wnosic swojego wkładu w kulturę państwa, jeśli w nim żyją tylko mają się po prostu dostosować? Czy tylko żywisz obawę, że przybędą i pozbawią Ciebie z kolei tej możliwości? Co, wybacz, nie wydaje mi się zbyt prawdopodobne, a nawet więcej wydaje mi się raczej dość irracjonalnym lękiem.
Dlaczego widać i gdzie- w zacytowanym fragmencie? Nie rozumiesz słowa "najeźdźca"?
A props, skojarzylo mi się z tym meczetem, polecam Ci więc cytat z Koranu: "Nie bądźcie najeźdźcami, albowiem Bóg nie miłuje najeźdźców."
{uważasz, że imigranci nie maja prawa wnosic swojego wkładu w kulturę państwa, jeśli w nim żyją}
-------
A nie bierzesz pod uwagę, że można po prostu nie chcieć tego wkładu. Czy tuziemcy nie mają do tego prawa? Czy muszą się nań godzić? W imię czego?
na jedno wychodzi...
i nagle huknęło, rąbneło i 4 czerwca 1989 nagle kolorowi stali się be...
ale przyjacielski stosunek zostal wielu do dzisiaj, hehe...
trudno o bardziej krwawą i "szowinistyczną" pieśń niż Marsylianka.
lud Polan (przynajmniej ten "mazowieszczański") wystąpił był przeciwko "niemieckiej wierze w Jezu Krysta" pod przewodem Masława, przywracając na 10 lat kult rodzimego Światowida. (Całkiem współcześnie wyznawcy Światowida w Polsce twierdzili, iż "czas już zasadzić polskie Buki w Rzymie!). Niestety, ościenni władcy wsparli księcia Kazimierza (Mnicha) - król nieniecki Konrad II podarował mu nawet 500 rycerzy - i obca wiara została narzucona na powrót. I to tak skutecznie, że Bury Polaków en bloc uznaje za nieodłączną część Kościoła Powszechnego, wykluczając zapewne z tak pojmowanej polskości zarówno Reja z Nagłowic, jak i Jana Henryka Dąbrowskiego - protestantów. O polskości Józefa Bema, który przeszedł na islam i zwać się kazał Murat Pasza to już nawet strach wspomnieć, o protestancie Piłsudskim - takoż.
Bury pewnie nie jest też świadom, że na ziemiach pod zaborem austriackim właśnie protestant był synonimem Polaka.
Ale co tam fakty - Duch będzie nam hetmanił. Nic to, że "duchy" otrzymywano ongiś przez sublimację najróżniejszego gówna, nie jest też ważny odór takich bąków - byle były w kolorze biało-czerwonym...
w roku 1808 Napoleon powiedział w Erfurcie, że polityka jest losem.
Fichte na to w Berlinie: Nie, duch jest losem.
Kto wygrał?
{Bury pewnie nie jest też świadom, że na ziemiach pod zaborem austriackim właśnie protestant był synonimem Polaka}
---------
Jak to się mawia: wiesz że dzwonią, jeno nie wiesz gdzie. Pomyliłeś zabór austriacki (Galicję) z sąsiednim od zachodu Śląskiem Cieszyńskim, który - nie należąc do przedrozbiorowej Rzeczpospolitej - nie był żadnym zaborem. (Teren ten jako lenno Korony Świętego Wacława dostał się pod zwierzchnictwo Wiednia kilka stuleci wcześniej).
{ad 1037}
Powstanie ludowe po śmierci Mieszka II, połączone z próbą powrotu do pogaństwa, najsilniej akurat przebiegało w stołecznej wówczas Wielkopolsce oraz na Śląsku. Najspokojniejsza była Małopolska, gdzie chrześcijaństwo dotarło wcześniej, na Mazowszu zaś bunt ludowy został przez Masława, lokalnego możnowładcę, po prostu skanalizowany. Wydarzenie to, mające podłoże przede wszystkim społeczne, było zupełnie naturalne w ówczesnej sytuacji (vide podobne na Węgrzech). Tym samym nie wyciągałbym zeń aż tak daleko w czasie idących wniosków.
{Polaków en bloc uznaje za nieodłączną część Kościoła Powszechnego}
--------
Bo tak właśnie jest. Bez względu czy tobie się to podoba, czy nie. A wyjątki jedynie potwierdzają ową regułę. Nawet jeżeli kiedyś za sprawą odpowiedniej indoktrynacji doszłoby do tego, że odsetek przyznających się w Polsce do katolicyzmu stałby się śladowy, to i tak Polska, poprzez swą historię i kulturę, pozostanie krajem o katolickiej tradycji.
Bo w tym miejscu powinniśmy się albo pożegnać, albo spór przenieść na stronę jakiegoś Katola. pl, bądź Szczerbca.pl, czy stronki, której patronuje jakaś bura czy brunatna siła.
Bo tu - przypomnę - wlazłeś ze swoimi dogmatami w szkodę na Lewica.pl. Może ci się to podobać lub nie, ale sadzenie takich pierdół, jakimi się tu popisujesz - nie jest tu nawet poboczem, najwyżej sławojką.
Już nie pytam, czymóż to indoktrynacja kościelna sprzed tysiąclecia, wsparta wybijaniem zębów a i ostrzejszymi szykanami miałaby być lepsza od misji Krzyżaków, czy proponowania światopoglądu bezwyznaniowca. Nie pytam, bo wiara częstokroć rozum odbiera, choć bzdur wypisywanie szalenie ułatwia.
Dzięki tobie (choć oczywiście nie wyłącznie) przekonałem się chyba już ostatecznie do pewnego poglądu. Poglądu, który jeszcze stosunkowo niedawno był im całkowicie obcy, a do pewnego stopnia nawet obmierzły.
Nie udawaj, nie jesteś aż tak naiwny czy niepojętny, a i my tutaj nie tak znów bezmyślni.
a taki Chavez chętnie mówi o sobie, że '"idzie drogą Chrystusa".
Nie pytam już, jak był profil wyznaniowy, które ukończył Fidel. Nie islamski ani konfucjański - tyle powiem.
Tyle że ani Chavez ani Castro nie skłaniają się ku ideom supremacji jakiejś części obywateli nad inną częścią - etniczną, narodową, rasową czy wyznaniową, prawda?
Nie pociąga ich też ani Ku Klux Klan, ani White Power. No i zdecydowanie wolą kolor czerwony a nie bury czy brunatny.
To oczywiste.
ku supremacji zwolenników rewolucji nad neutralnie czy krytycznie do niej nastawioną częścią społeczeństwa to się troszkę skłaniają!
W czym nie ma nic złego. Ale dlaczego odmawiać prawa do supremacji czy może hegemonii np. katolikom, jeśli się je przyznaje rewolucjonistom?