Wyobraźmy sobie sędziego, który po pijanemu zabija na pasach dwoje ludzi. Ten sam sędzia, ma orzec wyrok w sądzie na siebie samego. Analogiczna sytuacja jest z kryzysem. Ci co spowodowali kryzys, poprzez nieracjonalne i nieodpowiedzialne decyzje mają teraz naprawiać, to co już raz zepsuli.
Na polskim podwórku również za najbardziej poszkodowanych przez skutki kryzysu kapitalizmu jak zwykle uchodzą "przedsiębiorcy" i "pracodawcy" i to pomimo iż Harvey praktycznie w ogóle nie jest tutaj szczególnie traktowany przez "wolną prasę" czy "środowiska inteligenckie".
Prawdopodobnie jest to wynikiem nieustającej "lewackiej propagandy" tudzież wiecznego rozbijania zdrowej tkanki polskiej przez "Izraelitów z urodzenia".
to najciekawsza fraza w tym wywiadzie. Szkoda, że my od niego się odwracamy i to w momencie, gdy inni słusznie szukają w nim ratunku. Jest takie przysłowie o Polaku... Ale czy warto go przypominać?
Mi się przypomina dowcip z okresu PRL
,,Polska sprzedaje ZSRR węgiel i płaci za to zbożem''
,,Biedni spłacali paskarskie oprocentowanie od wcisniętych im kredytów i zapłacą za to w podatkach''
cos mi sie wydaje ze nie ma takiego slowa.
W latach 30., kiedy zaczęto wprowadzać ten system, mówiono otwarcie, że zadłużeni ludzie nie będą strajkować - bo przecież muszą spłacić raty.
---
Nie wiem czy pamiętacie taki serial dokumentalny emitowany kilka lat temu w TVP 1 o górnikach którzy dostali niebotyczne odprawy aby móc wreszcie przestać obciążać budżet i wreszcie zacząć żyć na własny koszt tj. założyć własny biznes?
Jakiś czas temu na tym portalu toczyła się dyskusja na temat samorządu robotniczego. Zarzucono mi, że nie mam nic do powiedzenia w tym temacie. A więc mówię co myślę o samorządzie robotniczym:
Uważam, że odprawy dla górników powinny być udzielane na zasadzie kredytu jak dla firm tj. odprawa powinna być traktowana jako wkład Państwa w przyszły biznes górnika i spłacana z zysków jakie przyniesie ten biznes w przyszłości. Jeśli zaś górniczy biznes by zbankrutował to górnik powinien gwarantować spłatę tego kredytu tak jak RASOWY przedsiębiorca całym swoim majątkiem a nie tylko masą upadłościową nieretowenego majątku.
BB jeśli masz naprawdę coś do powiedzenia o samorządzie robotniczym to zapraszam do polemiki.
A sam wywiad ciekawy, niemniej smutną prawdą jest, że zawsze w takich przypadkach najbardziej winni nic albo bardzo niewiele tracą.
Samorząd robotniczy jest oparty na mylnie aksjologicznym założeniu, że robotnicy będą zarządzać CUDzym majątkiem w sensie nie swoim i nie ponosić za to żadnej odpowiedzialności w razie porażki za to roszcząc sobie prawo do bycia 100 % beneficjentem sukcesu zakładu.
Uważam, że władza samorządu robotniczego powinna być wprost proporcjonalna do sumy PRYWATNEGO majątku robotników w nim zrzeszonych, który będzie zabezpieczaniem na wypadek strat poniesionych przez błędne decyzje samorządu.
Obecne podejście do samorządu robotniczego najlepiej pokazuje poniższy żart.
Liberał mówi Wolność
Konserwatysta mówi Wolność ale i Odpowiedzialność
Socjalista krzyczy Dajcie Żreć, Dużo i Za Darmo
Samorząd Robotniczy dopowiada : Dajcie CUDzą własność to sobie trochę porządzimy ale nie wymagajcie od nas żadnej odpowiedzialności za podejmowane przez nas decyzję.
a wladza inwestora tez do sumy prywatnego majatku ?
a wladza inwestora tez do sumy prywatnego majatku ?
--
W takim razie można potraktować samorząd robotniczy jako inwestora wewnętrznego tj. robotnicy robią składkę i obejmują udziały w firmie wprost proporcjonalnie do sumy wpłaconej lub innej formy inwestycji w firmę.
pracownikom płacić za pracę.
W ciągu 30-stu lat po II WŚ, na tzw. Zachodzie pracownicy i reprezentujące ich interesy organizacje, uzyskali szereg praw socjalnych, jak 8 godzinny dzień pracy, prawo do urlopu, ubezpieczenie na wypadek choroby lub innego zdarzenia losowego uniemożliwiającego im pracę itd. Zarobki pracowników pozwalały im żyć we względnym dostatku. W każdym razie wystarczał on na uzyskanie i bezproblemowe utrzymanie mieszkania, zapewniał brak troski o ewentualny brak pożywienia i pozostawało z niego wystarczająco dużo, aby większość pracowników stać było na zakup i utrzymanie samochodu. O czymś tak podstawowym jak telewizor, nie warto wspominać.
Nie był to jednak wynik altruizmu kapitalistów, lecz efekt strachu przed "importem", z "pomocą" Armii Czerwonej, do tych krajów ustroju radzieckiego. Ustrój ten pozbawiłby kapitalistów majątków, a być może nawet głów.
Ta znaczna, w porównaniu z okresem przed II WŚ, poprawa warunków życia pracowników najemnych, była formą przekupstwa mającego odwieść pracowników od poparcia rewolucji. Niestety, udaną. Chociaż nie tak do końca.
Powojenne 30-lecie udowodniło empirycznie, że zmniejszenie, w porównaniu z przedwojennymi, rozpiętości dochodów ludzi pracy najemnej i kapitalistów, nie spowodowało, czego oni się spodziewali, znacznego obniżenia zysków, ale zadziałało wprost przeciwnie.
Nastąpił gwałtowny wzrost produkcji i mniejszy procentowo udział właścicieli w dochodach przedsiębiorstw, spowodował znaczny wzrost ich zysków.
Gdy w latach '70-tych ub. w. stało się jasne, że siła AC nie jest tak duża jak się tego spodziewano, a biurokracja partyjna KPZR jest bardziej zainteresowana troską o swoje osobiste dochody niż "eksportem rewolucji", w pewnych kręgach uznano godne życie "zwykłych ludzi" za obrazę.
Widocznie uznano, że tylko jednostki już bogate zasługują na życie w luksusie, a reszta powinna wegetować na skraju śmierci głodowej.
Jakoś ten aspekt zagadnienia całkowicie jest przez dziennikarzy i ekonomistów pomijany.
Szkoda, że nie przypominają tego ludzie mówiący o sobie: jestem lewicowcem.
może dlatego jego komentarze dotyczące ekonomii są tyleż warte co komentarze przeciętnego ekonomisty na tematy antropologiczne.
Za kryzys kredytowy obwinia inwestycje finansowe udzielajace kredytów osobom które tych kredytów dostać nie powinny. Jest to oczywiście prawda, tylko jedno małe ale...
Pan profesor nie wspomina że tak naprawde to właśnie programy socjalne były pierwszym źródłem kredytów sub-prime. Juz 10 lat przed kryzysem rząd USA wykłądał rocznie miliardy na obsługę niespłącanych kredytów mieszkaniowych udzielanych osobom o zbyt niskich dochodach. Co więcej to właśnie rząd naciskał na banki aby chętniej udzielały kredytów osobom mało zarabiającym.
Owszem, to ze banki (nie wszystkie, co trzeba zaznaczyć) w końcu ugięły sie i zaczeły działać nierozsądnie to wina ich zarządu, tylko że do tego działania były ochoczo dopingowane przez rząd, który z kolei był lobbowane przez środowiska "troszczące sie o lud".
Na początku lat 90 banki były krytykowane za to ze nie chcą udzielać kredytów biedniejszym ludziom. Ba, były wręcz oskarżane o rasizm, bo stan konta jest w USA często skorealowany z rasą.
A kiedy po namowach zaczęły tych kredytów udzielać i wyszło że jednak był to kiepski pomysł to sie je oskarża o chciwość.
"Tak powstały sławetne "toksyczne aktywa"."
"Nowe skomplikowane mechanizmy finansowe umożliwiły obrót takimi hipotekami na międzynarodowych rynkach."
To mit. Te instrumenty nie były jakoś szczególnie skomplikowane ani egzotyczne- przedsiębiorstwa i banki nie od wczoraj emituja papiery mające zabezpieczenie w ich inwestycjach.
Wina jest po stronie banków które MASOWO nabywały te papiery nawet nie interesujac sie co te papiery zabezpieczają, patrząc tylko na zysk. No, ale jak przyznaje sam profesor, jest to wynik tego że państwo dawało bankom gwarancje. Jest to ten sam efekt z którego korzystali np: producenci samochodów w USA, albo wcześniej we Francji- nie ważne że produkuje sie szajs którego nikt nie chce kupić, w końcu państwo nam pomorze w razie problemów
"To nie był problem braku odpowiedzialności, ale braku środków."
Bez żartów, jeśli ktoś bierze dobrowolnie kredyt z ratą miesięczną wyższą niż jego zarobki to JEST brak odpowiedzialności. A jeśli tk
" Neoliberalizm opiera się na założeniu, że państwo powinno chronić instytucje finansowe."
to chyba nie chodzi o "neoliberalizm" a "nieliberalizm". Oczywiste jest że lewicowy autor jak chce coś oskarżyć to oskarzy liberalizm, bo to kurat jest wróg lewicy nr.1 ale trzeba robić to z głową.
Domaganie sie od państwa pomocy dla przedsiębiorstw, czy to finansowych, czy stoczni to po prostu nie jest liberalizm, a co najwyżej etatyzm. Z jakiegoś powodu niektórzy wszystko co sie dzieje w usa zrównują z liberalizmem, nawet jeśli jest to przeciwieństwo zasad liberalnych. No, ale jeśli tak zakładamy, to chyba zgodzimy sie że wszytko co zrobiło SLD to był socjalizm.
"Ośmiu ludzi przedstawiło nam trzystronicowy dokument, na którym było napisane: "Dajcie nam 700 mld albo będzie jeszcze gorzej". I dostali. "
To jest zwykłe trolowanie i uproszczenie. Bankli nie dostały pieniędzy jako prezentu, co sugeruje pan profesor. Ich własciciele (akcjonariusze) na tym nic nie zyskali. Banki albo dostały to jako POŻYCZKĘ którą muszą spłacić, albo został kupione przez państwo, a wiec państwo dało swoim bankom banknoty które wydrukowało. Co więcej juz niektóre banki chciały zwrócić porzyczkę i okazało sie że rząd... nie chce! I wyszło na jaw że przy okazji kryzysu rząd zmuszał do wzięcia pożyczek także banki nie zagrozone kryzysem, tylko po to by móc mieć wpływ na ich działanie. I teraz nie chcą tego wpływu oddać.
" Forklozje to największa w historii Ameryki fala odbierania majątku najbiedniejszej części amerykańskiej populacji"
Jakie odbieranie majątku. Jesli ktoś "kupił" dom na kredyt którego z założenia nie był w stanie spłącać, to odebranie mu tego domu jest odebraniem JEGO majątku?
Tak naprawde zapłacą za to ci którzy nie brali kredytu na który ich nie stać, bo z ich podatków bedzie ta pomoc.
dobrodziej
"Pan profesor nie wspomina że tak naprawde to właśnie programy socjalne były pierwszym źródłem kredytów sub-prime. Juz 10 lat przed kryzysem rząd USA wykłądał rocznie miliardy na obsługę niespłącanych kredytów mieszkaniowych udzielanych osobom o zbyt niskich dochodach. Co więcej to właśnie rząd naciskał na banki aby chętniej udzielały kredytów osobom mało zarabiającym."
Chyba juz wystarczy opowiadac to bajeczke o tym jak to panstwo naciskalo na prywatne firmy aby te rozdawaly kredyty komu tylko popadnie.
Wsrod kredytow subprime jedynie 20% zostalo wydanych przez panstwo, reszta pochodzila z prywatnych instytucji finansowych, co wiecej, w czasie gdy banka mieszkaniowa zaczela rosnac liczba wydawanych przez panstwo kredytow zaczela sie zmniejszac.
Wbrew bajkom liberalow, kredyty wydawane przez panstwo bylo bardzo trudno dostac, gdyz panstwo tak latwo nie wydaje nikomu swoich pieniedzy. Ocenia sie, ze wsrod wszystkich operacji finansowych panstwowe kredyty byly wydawane w sposob najbardziej odpowiedzialny, gdyz nalozona na nie szereg regulacji, co zmuszalo do wiekszej ostroznosci. I tu sie konczy aktywnosc panstwa wsrod kredytow subprime, gdyz prywatne firmy byly od niego niezalezne. Po tym jak zderegulowano rynek finansowy (czyli zlikwidowano ograniczenia i surowe wymogi odnosnie przyznawania kredytow) otrzymaly one wolna reke. Nikt firm prywatnych nie zmuszal do rozdawania ludziom biednym kredytow, nikt tez na te firmy nie naciskal, tak samo jak nikt nie naciska na Providenta w Polsce. Panstwo nie ma takich mozliwosci, aby zmuszac prywaciarza do rozdawania swoich pieniedzy. Firmy prywatne liczyly na to, ze na bumie zarobia a w przypadku ewentualnych bankructw przejma majatek bankruta. Przeliczyly sie.
dobrodziej
"A kiedy po namowach zaczęły tych kredytów udzielać i wyszło że jednak był to kiepski pomysł to sie je oskarża o chciwość."
A to zabawne. Biedne banki zostaly namowione na rozdawanie kredytow niezamoznym Afroamerykanom, na czym tylko stracily, a teraz sie je oskarza o chciwosc. A kto niby je namowil do tego? Zly rzad? Och, to takie wzruszajace. Mamy prawdziwa ofiare kryzysu - to szlachetny bankier, ktory ulegl namowom ze strony panstwa aby rozdac swoje pieniadze ludziom ktorych na to bylo nie stac.
Rozumiem, ze taki dajmy na to Provident dzialal tylko dlatego, ze rzad go do tego zmusil, gdyz tak poniekad wygladalo w duzej mierze rozdawanie kredytow w Ameryce.
dobrodziej
"To mit. Te instrumenty nie były jakoś szczególnie skomplikowane ani egzotyczne- przedsiębiorstwa i banki nie od wczoraj emituja papiery mające zabezpieczenie w ich inwestycjach"
To jest zwykla nieprawda. Derywatywy sa dosyc nowym rozwiazaniem i wyjatkowo skomplikowanym, na co zwrocilo rowniez uwage wielu noblistow z dziedziny ekonomii. Firmy spekulowaly nie dlatego, ze panstwo dawalo im jakies gwarancje, ale dlatego, ze panstwo nie mialo nad nimi zadnej kontroli, gdyz pojawienie sie nowych instrumentow finansowych nie szlo w parze z pojawianiem sie odpowiednich regulacji ktore by je kontrolowaly ergo to nie nadmierna obecnosc panstwa byla zacheta do spekulacji ale jego brak, co bylo zielonym swiatlem nawet dla najbardziej nieopdowiedzialnych zachowan.
dobrodziej
"Banki nie dostały pieniędzy jako prezentu, co sugeruje pan profesor. Ich własciciele (akcjonariusze) na tym nic nie zyskali."
Ty tak powaznie?
Zyskali, zyskali. Ich firmy nie upadly, zas oni nie utopili w nich swoich inwestycji.
dobrodziej
"Co więcej juz niektóre banki chciały zwrócić porzyczkę i okazało sie że rząd... nie chce! I wyszło na jaw że przy okazji kryzysu rząd zmuszał do wzięcia pożyczek także banki nie zagrozone kryzysem, tylko po to by móc mieć wpływ na ich działanie. I teraz nie chcą tego wpływu oddać."
Ach. Bajka o szlachetnych bankierach i zlym rzadzie trwa. Po tym do czego doprowadzily banki nie widze nic zlego, ze rzad chce przejac inicjatywe aby miec wieksza kontrole nad nimi, ktorej wczesniej nie mial, co obala tylko Twoje wczesniejsze twierdzenia jakoby rzad zmuszal banki do rozdawania kredytow subprime niezamoznym Amerykanom. Nie mogl tego robic, poniewaz nie mial zadnej kontroli nad bankami. Teraz probuje ja uzyskac, co jest posunieciem slusznym.
Co do oddawania pozyczek, to slychac raczej bylo o czyms wprost przeciwnym. O tym jak banki czesc z pomocy panstwowej przeznaczaly na premie dla zarzadu, co sprowokowalo tylko rzad amerykanski do wiekszej ich kontroli.
dobrodziej
"Domaganie sie od państwa pomocy dla przedsiębiorstw, czy to finansowych, czy stoczni to po prostu nie jest liberalizm, a co najwyżej etatyzm."
Piszesz nie na temat. Obrona stoczni nie ma tu zadnego zwiazku. Harvey ma racje, wielu liberalow argumentuje, ze panstwo minimalne musi zagwarantowac sprawne funkcjonowanie systemu finansowego, ktory wedlug ich tezy jest krwiobiegem wolnego rynku. Zreszta wielu liberalow lubi naginac swoja teorie wolnego rynku, wiec nic dzinwego, ze lubicie sobie przeczyc. No coz, takie zachowanie zdarza sie rowniez na lewicy.
...to chyba jakiś wynajęty szpecu od internetowego public relations. Zbyt aktywnie, zbyt natrętnie i zbyt kłamliwie sprzedaje bajeczkę o dobrych bankierach i rozpieszcoznym przez państwo ludzie. Pewien nie jestem, bo istnieje też do tego krzykliwa grupka gimnazjalistów zafascynowanych powierzchwnymi hasłami libertariańskimi. Oni sporo nawijają za friko.
czytałem ten tekst, kryzys ekonomiczny według dobrodzieja.
Prosił się, żeby go ośmiać, ale mnie się nie chciało.
Bronienie tezy, ze winni kryzysu są biedacy, bo po co brali kredyty na które nie było ich stać
i państwo stojące po stronie biedaków mówi samo za siebie.
Szczerze mowiac, mi tez sie juz nie chce ciagle prostowac tych wszystkich przeklaman. Ale to efekt wolnej chwili ;)