a te filmy to żywy obraz PRL-owskiego absurdu. Niech się dzaieciaki napatrzą, jak kiedyś towarzysze chcieli budować socjalizm za kapitalistyczne kredyty ...
bo z powodu odmiennych uwarunkowań historycznych (dualizm gospodarczy, polityka kolonialna) ich państwa były bogatsze, niż kraje budujące socjalizm.
Czyli banialuki wyświetlane w TVP Historia nie przyniosły żadnego skutku. Ciekawe, że Wildstein - 1 lustrator IV RP - i jednocześnie najbardziej nielubiany dziennikarz w Polsce, nadal może opowiadać bajki w swoich programach w publicznej. Pospieszalski podobnie.
Ciekawe, jakie sa oceny we wspolczesnej Hiszpanii oceny rezimu Franco.
Wcale bym się nie zdziwił, gdyby Hiszpanie ocenili epokę Franco pozytywnie. Tak samo jak Polacy okres PRL czy, na przykład, lata 1926-39.
Ocena władz to co innego. Chyba nie oceniasz pozytywnie rządu Tuska?
na szczęście Polacy dali rade wyrzucić zgniły komunizm ze swojego kraju. Nostalgie, owszem, może troche ludzi wyraża, ale przy wyborach przytomnieją i już te wspomnienia są mniej różowe. Może dlatego w ostatnich wyborach lewica została wręcz ośmieszona.
to właśnie przez 45 lat socrealizmu w PRL nie ma teraz w Polsce normalnej liczącej się lewicy.
Twoje wpisy to największa tragedia w dziejach tego portalu.
Twoje wpisy to największa tragedia w dziejach tego portalu.
--
Nie przesądzaj sytuacji.
Masz dopiero 28 wpisów a więc wszystko jeszcze przed Tobą.
III Najasniejsza usilnie pracuje nad uczynieniem PRLu zlotym okresem w dziejach Polski :)
"Tusk o pozycji Polski: będziemy silniejsi, jeśli będziemy silniejsi" http://wiadomosci.onet.pl/1993317,12,item.html
Przepraszam że psuje wam humor, ja wiem że prawda w oczy kole.
Getzz
"to właśnie przez 45 lat socrealizmu w PRL nie ma teraz w Polsce normalnej liczącej się lewicy."
Czyli jednak coś pożytecznego ten PRL zrobił :D
dyzma_
"III Najasniejsza usilnie pracuje nad uczynieniem PRLu zlotym okresem w dziejach Polski :)"
Tak sie pocieszaj :)
A "Chłopaki nie płaczą" to wierny obraz "wolnej Polski" :-)
lipny lesio z lipna to uber-tragedia
No to wlasnie o tym pisze, ze to, ze znaczna czesc Polakow ocenia pozytywnie PRL nie znaczy nic konkretnego, ani tego, ze PRL byl super.
hehe Z tej wiadomosci wynika raczej, ze negatywne opinie na temat PRL-u raczej spadaja, wiec nic tu sie nie wyrownuje.
Mam wrazenie, ze sytuacja bedzie zmieniac sie na korzysc PRL takze wsrod mlodych, gdyz mozna smialo zalozyc iz wsrod ludzi niezdecydowanych przewazaja osoby ktore PRL oceniaja pozytywnie ale wstydza sie do tego przyznac.
"W porównaniu z badaniem roku 2000 o trzy punkty procentowe spadła liczba osób oceniających PRL negatywnie. Procent badanych o odmiennym poglądzie jest stały."
ps
PRL to nie tylko filmy Barei ale rowniez piosenki Osieckiej czy tez trylogia o Pawlaku i Kargulu.
o PRLu ci ponizej 35 lat?
Mis to byl zabawny film o PRLu schylkowym choc tak naprawde o Polakach choc wiekszosc z nich tego nie zauwazyla, poza tym w ogole traktowanie PRLu jako jednej epoki to absurd. Bardzo dobrze pisal o tym profesor andrzej Walicki w Przegladzie z przed tygodnia.Ja dodalbym ze to byl ustroj quasi monarchiczny i bardzo wiele zalezalo od osoby pierwszego sekretarza.
dzisiaj Misia nikt nie nakreci - to tak samo jakby w czasach saskich wysmiewac 1 rzeczpospolitą, liberum veto i zlotą wolność, takze ludzie z show biznesu sa nie tylko kupieni ale przede wszystkim mentalnie upupieni i wielu z nich serio wierzy ze 20 lat temu skonczyl sie komunizm, zaczela wolnosc itp. itd. Mamy wiec joke state na serio.
No gdyby II RP sie nie skomrpomitowala to pewnie komunisci nie mieliby tak latwo budowac PRL. Wedlug IPN w 1948 roku poparcie dla komunistow wynosilo ponad 30%, co pewnie jest wskaznikiem zanizonym, jezeli wezmiemy pod uwage fakt, ze w tym samym czasie PZPR liczyla milion trzysta tysiecy czlonkow, co jest wynikiem wyjatkowo dobrym. No i co tu duzo mowic. Polska Ludowa miala calkiem sporo plusow, czy to sie komus podoba czy tez nie podoba.
A co do kleski lewicy, to Ty lepiej spojrz sobie na frekwencje wyborcza. To chyba jest najlepszy dowod na smiesznosc wszystkich polskich obecnych partii politycznych.
Co nie zmienia faktu, ze w wielu miejscach w Polsce (Leszno. Swinoujscie, woj. Lubuskie, Sosnowiec, Bydgoszcz, Konskie) lewica jest nadal bardzo silna.
Swoja droga, polecam wszystkim ksiazke Eryk Krusyckiego o Jerzym Borejszy wydana przez PWN.
http://ksiegarnia.pwn.pl/produkt/7396/miedzynarodowy-komunista.html?kategoria=73
Socrealizm trwal bardzo krotko, wiec niepotrzebnie wyolbrzymiasz, tym bardziej, ze przed wojna polska lewica byla jeszcze slabsza niz obecnie.
Taka np. Labour Party, jak rozumiem?
Poprostu ci ludzie powyżej 35roku życia pamiętają PRL wiedzą że państwo gwarantowało np.prace ze łatwiej było z mieszkaniami niż dziś o służbie zdrowia niewspominając.
Natomiast osoby poniżej35roku życia znają PRL tylko z propagandowych książek lub reżimowej TV która jedyne co potrafi to albo naśmiewać się z PRL że niby nic niebyło że były same nieroby że w sklepach był tylko ocet itp.lub dziwi się jak można tęskinić za PRL bo przecież wtedy wszystko było be a teraz wszystko jest zajebiste i wogule.
Jeszcze inni pseudosocjologowie pierdolą gupoty że ludzie nie tęsknią za PRLem tylko za młodością bo wtedy niby byli młodzi a teraz są starzy.
Tak więc widać wyrażnie że pierdolona elita niemoże się pogodzić z tym że jest sporo ludzi którzy niedali sobie zrobić wody z mózgu i wiedzą że mimo wszystko w PRLu żyło się lepiej niż za pierdolonych kapitalistów.
I tutaj na tym polu mam minimalną satysfakcje.
byla znacznie lepsza od sztuki 3RP,- jak powiedzial profesor lagowski to byl ostatni okres w sztuce kiedy liczyl sie normalny czlowiek i jego zdanie o sztuce, a o latach 60-tych przez litosc dla milosnikow Dody i dzisiejszego wajdy nie wspomne.
Jak patrze na palac kultury na tle tych szklano stalowych okropienstw to zawsze mysle jaki gustowny, szlachetny niemal elegancki, ten zachwyt psuje mi tylko swiadomosc ze wiele budynkow w waszyngtonie jest bardzo podobnych.
"Wedlug IPN w 1948 roku poparcie dla komunistow wynosilo ponad 30%, co pewnie jest wskaznikiem zanizonym, jezeli wezmiemy pod uwage fakt, ze w tym samym czasie PZPR liczyla milion trzysta tysiecy czlonkow, co jest wynikiem wyjatkowo dobrym."
No i powinni dostać 30% miejsc w sejmie, to by było ok. Szkoda jednak ze woleli sfałszować wyniki głosowania.
Do tego przez 40 z górą lat siłą tłumili wszelką krytykę, widać bali sie jej jak ognia.
To najlepiej swiadczy o tym jakie poparcie mieli komuniści, i że byli tego świadomi.
"A co do kleski lewicy, to Ty lepiej spojrz sobie na frekwencje wyborcza. To chyba jest najlepszy dowod na smiesznosc wszystkich polskich obecnych partii politycznych."
Może i jest, może nie jest. Ale wybory od razu pokazują jak ludzie tęsknią za PRL- jeśli w wyborach wszystkie "prawdziwe" partie odwołujące sie do socjalizmu dostają około 1% głosów, to to nie jest nawet klęska- to jest po prostu ośmieszenie. A niska frekwencja? Cóż, ci co nie głosują najwyraźniej nie mają problemu ze stanem rzeczy w Polsce.
"Co nie zmienia faktu, ze w wielu miejscach w Polsce (Leszno. Swinoujscie, woj. Lubuskie, Sosnowiec, Bydgoszcz, Konskie) lewica jest nadal bardzo silna."
Lol, ja znam jedną wieś gdzie ojciec Rydzyk ma bardzo silną pozycję, a zaraz po nim sklepowa (od niej zależy czy można coś wziąć na kreche), tylko jakie to ma znaczenie dla kraju?
"byla znacznie lepsza od sztuki 3RP,- jak powiedzial profesor lagowski to byl ostatni okres w sztuce kiedy liczyl sie normalny czlowiek i jego zdanie o sztuce, a o latach 60-tych przez litosc dla milosnikow Dody i dzisiejszego wajdy nie wspomne."
No dwa lole w jednym zdaniu. Jesli jakość sztuki zależy od tego jakie jest zdanie "zwykłego człowieka" o niej, to właśnie doda jest dużo lepsza niż socrealizm, a już wręcz bije na głowe wszystkich Pendereckich, Chopinów, Mozartów i Vivaldich razem wziętych.
"Jak patrze na palac kultury na tle tych szklano stalowych okropienstw to zawsze mysle jaki gustowny, szlachetny niemal elegancki, "
haha, pekin szlachetny :D Ok, kwestia gustu, jak dla mnie to klocek olukrowany zdobieniami, taki wielkoformatowy odpowiednik podmiejskiej willi ozdobionej gipsowymi kolumnami, lwami, krużgankami i innym szajsem z katalogu praktikera.
A wieżowce mi sie podobają, są eleganckie i nowoczesne, oświetlone nocą robią świetny klimat.
w ogole to z Toba nie gadam, bo juz pare razy pokazales, ze jak brakuje ci argumentow to wylazi z ciebie nowobogacki polinteligent, ale tak dla jasnosci chopin, vivaldi itp to nie socrealizm.
z tym użalaniem się nad niedouczoną młodzieżą..Sam mam 24 lata i jestem dumny, że urodziłem się w PRL. Z moich obserwacji wynika, że większość ludzi w moim wieku raczej pozytywnie ocenia okres PRL, choć znamy go głownie z opowieści rodziców( poza lewakami, którzy czytają czytają i czytają ;]) Najgorzej jest wg mnie w pokoleniu ' gimnazjalnym ', tutaj króluje pusty konsumpcjonizm i brak jakiejkolwiek ideowości, niechęć do spraw polityki itd.
No to mnie rozwaliles.
dobrodziej
"No i powinni dostać 30% miejsc w sejmie, to by było ok. Szkoda jednak ze woleli sfałszować wyniki głosowania."
Poparcie pewnie bylo gdzies tak na poziomie 35-40%. Wiesz, IPN lubi sobie troche pomagac. A falszowac to faktycznie bylo bardzo nie ladnie.
dobrodziej
"Do tego przez 40 z górą lat siłą tłumili wszelką krytykę, widać bali sie jej jak ognia."
Powaznie? A to ciekawe, bo wiele osob wspomina, ze zarowno w latach poprzedzajacych stalinizm (1944-48) jak i po pazdzierniku 1956 krytyka jak i dyskusja na temat rozwoju systemu byla nie tyle co dopuszczalne, co wyraznie slyszalna. Wystarczy poczytac wspomnienia prof. Adama Przeworskiego, ktory podkreslal, ze nigdy nie czul takiej wolnosci intelektualnej w swoim zyciu jak po pazdzierniku.
Nie on jeden.
dobrodziej
"To najlepiej swiadczy o tym jakie poparcie mieli komuniści, i że byli tego świadomi."
Nie byli tego swiadomi. Wystarczy poczytac wspomnienia ludzi tamtego okresu. Oni byli serio przekonani, ze narod jest po ich stronie. Zreszta, o ich poparciu najlepiej swiadczy, ze juz w 1993 roku wrocili do wladzy i nie mysle tu tylko o SLD, ale takze o PSL, ktory - co moze byc dla Ciebie niespodzianka - jest rowniez partia postkomunistyczna.
Ciekawa sprawa. No i warto pamietac, ze komentujemy tekst z ktorego wynika, ze nadal co najmniej 44% ludzi wyraza sie o PRL pozytywnie.
dobrodziej
"A niska frekwencja? Cóż, ci co nie głosują najwyraźniej nie mają problemu ze stanem rzeczy w Polsce."
Ach, ci komunisci to propagandy mogliby sie od liberalow uczyc, nie ma co. Frekwencja na jednym z najnizszych poziomow w Europie, jest najlepszym dowodem na to, ze Polacy nie chca niczego zmieniac, gdyz sytuacja im sie wystarczajaco podoba. Rozumiem z kolei, ze jak jakies niespelna 90% Szwedow co wybory chodzi glosowac to jest to najlepszy dowod na to, ze nie lubia swojego systemu, z ktorym najwidoczniej maja jakis problem. No tak, wiadomo, Szwedzi glosuja masowa poniewaz maja dosc "socjalizmu" :)
Tak na marginesie, to zauwazylem, ze zarowno PO jak i PIS puszcza oczko do nostalgikow za PRL-em.
dobrodziej
"Lol, ja znam jedną wieś gdzie ojciec Rydzyk ma bardzo silną pozycję, a zaraz po nim sklepowa (od niej zależy czy można coś wziąć na kreche), tylko jakie to ma znaczenie dla kraju?
Ach te prawicowe poczucie humoru. Moglbys byc nastepca Pietrzaka.
Tematu nie chce rozwijac, ale dodam tylko, ze frekwencja na prowincji byla bardzo, ale to bardzo niska, a tam gdzie byla wysoka, lewica uzyskiwala wysoki wynik (miedzy 25-35%).
Moral z tego moglby byc taki, ze nizsza frekwencja byla wynikiem wiekszej absencji elektoratu lewicowego.
A tak poza tym, dla Ciebie to Pan Towarzysz Siemiatkowski.
{ja znam jedną wieś gdzie ojciec Rydzyk ma bardzo silną pozycję, a zaraz po nim sklepowa (od niej zależy czy można coś wziąć na kreche)}
--------
Myślisz schematami. Obecna polska wieś, generalnie rzecz biorąc, nie jest uboższa od miasta. Mieszkając obecnie "na wsi" nie zauważyłem także jakiejś szczególnej estymy wobec ks. Tadeusza Rydzyka.
starsi lepiej oceniają PRL niż młodsi?
Bo starsi go znają z własnego empirycznego doświadczenia, a młodsi jedynie za pośrednictwem środków masowego przekazu.
Ot co
Ale i tak jest dobrze, jak na skalę indoktrynacji jaka się codziennie odbywa
Nieładnie - winno być, a jest "nie ładnie".
A pana Eryka Krasuckiego bardzo przepraszam ;)
dluzszego czasu z którego mozna wynieść ciut ciut ale optymizmu i nadziei na przyszłość.
Towarzysz Edward odroczył na jakiś czas egzekucję, dzięki śmierdzącym dolarom pożyczanym na kolanach od kapitalistów, ale elektryk z Gdańska i wikary z Niegowici potrafili pokonać bezzębną bestię, którą przy życiu trzymały jedynie dywizje Sowietów. Beton skruszał i popękał. I odsłonił oblicze ziemi. Tej ziemi.
niż ciągle pisac ,,Ojczyzna'' albo ,,ziemi, tej ziemii'' to takie polskie
Wpływasz Sumie na dość niebezpieczne przestworza. Ile w takim razie przetrwał inny, wcześniejszy "bękart"?
Zaiste peerel był straszliwy skoro wydał z siebie takie przypadki kliniczne jak ty :P A tak naprawdę, wszystko jest względne; w porównaniu z cccp czy Rumunią ceausescu mieliśmy prawie że raj. Oczywiście całośc systemu była o kant d... potłuc. A sondaż daje takie wyniki, bo ludzie nie wspminają tegoż systemu, tylko swoją osobistą przeszłość - jak np. wtedy mieli orgazmy, a nie mieli łupania w krzyżu i zmarszczek. Na tym tle nawet kartki i kolejki dawały się znieść.
Ci co za PRL-u mieli rzeczywiste powody do lęku o swe
życie , dawno umarli, bo to było we wczesnych latach pięćdziesiątych.
Za to ci co pamiętają JESZCZE swoje orgazmy w tamtych
czasach, żyli na ogół dość spokojnie i bezpiecznie i
stąd taki wynik.
i publikować jeszcze więcej takich rewelacji. Rzeczywiście, w PRL stało się w długich kolejkach po orgazm, na dodatek z kartką w ręku... Dziś podaż jest tak wielka, że za jego mniej wyszukaną formę pod tytułem "w paszczu", wystarczy wydać jedynie ok. 30 zł na przydrożnym parkingu. Dzięki Tobie wiemy już, że to nie żadne gierkowskie kredyty, "Huty Katowice", czy inne cenzury odpowiadają za upadek tego "bękarta Jałty", a sprawy o wiele bardziej... hmm "wzniosłe", czyli polityczne koncesjonowanie i limitowanie orgazmu. Dziękujemy wam, wiecie, szczupak, za tak pryncypialne "postawienie" tego problemu...
Polacy cenia sobie swiety spokoj, a III Najasniejsza jest tego zaprzeczeniem
Śmieszą mnie lewicowcy ktorzy tak atakuja PRL, i próbują na powszechniej propagandzie negatywnej wobec tego ustroju zbić jakiś kapitał spoleczno- polityczny,a najwieksze moje zaskoczenie jest wtedy kiedy część ludzi z lewicy chce pokazać PRLjako okres tak strasznych w historii Polski zdarzeń, że nie równa się z nim atak Niemców w 1939 no i nawet czas zaborów, ludzie byli tak starsznie zniewolenie w PRL ze nawet do parku nie mogli wyjsc,
PRL to był najlepszy dla społeczeństwa (a nie elit) okres w historii Polski. Po 89 roku elity znowu przjęły kontrolę nad społeczeństwem i żerują na nim jak pasożyty..
Choć i w III RP towarzyszom żyje się nienajgorzej. Ja proponuję sprawdzić ilu przeciwników politycznych prześladowała władza w okresie II RP i w okresie PRL-u.
Jako człowiek, który urodził się i wychował w Radomiu, powinieneś wiedzieć Luke, jak bardzo władze PRL-u kochały robotników. Choć podejrzewam, że gdy ja w czerwcu 1976 r. uciekałem przed gazem i ZOMO-wcami, Ty sikałeś w pieluchę w Jedlni, albo - nomen omen - Siczkach.
wszelkie grupy społeczne i wiekowe były dobrze zintegrowane, nie było wykluczenia z powodu słabszego statusu finansowego.
Ze mną do klasy chodziła dziewczyna, córka I sekretarza pow. PZPR. Była bardzo skromna, zawsze uczynna i wesoła. Jako koleżanki i koledzy z klasy bywaliśmy u nich w domu. Mieszkali w kamienicy, mieszkanie mieli dwupokojowe, urządzone zupełnie przeciętnie. Matka tej kumpeli zawsze częstowała nas herbatą i kanapkami albo ciastem. Była dla nas bardzo serdeczna.
W bloku, w którym kiedyś mieszkałam, mieszkał pod nami facet z rodziną, on był potem I sekretarzem w województwie. Miał żonę i dwoje dzieci. ( W latach '60, gdy zaczynał na poważnie karierę, jego żona robiła sama masło ze śmietany; baby z naszych bloków brały słoje zamykane, wlewały do nich śmietanę i wychodziły z tym nabojem przed blok na ławeczkę na plotki. Trzęsły przy tym tymi słojami, aż zrobiło się masło.) Jego dzieci były takie, jak wszystkie. I ten facet nigdy, przenigdy nie zrobił nam awantury, gdy do nas do mieszkania przychodziło pół bloku podrostków skakać z szafy na łóżka i demolować mieszkanie.
Moja Matka chodziła do pracy (ojciec wyposażony w dusze artysty udzielał się rodzinnie sporadycznie)i mieliśmy wolną chatę , co sobie wielu naszych kolegów i koleżanek bardzo ceniło, bo w swoich domach niewiele było im wolno. Moja Matka była zawsze zadowolona, szczególnie, że żadnemu z nas nigdy nic się poważnego nie stało, uczyliśmy się dobrze i nie kradliśmy.
Takie dzieciństwo było możliwe, ponieważ państwo zapewniało każdemu bazę socjalną, pracę i co za tym idzie, względnie równe traktowanie. Bywałam głodna, gorzej ubrana (czasem lepiej, jak mi Matka odstrzeliła kreację na kolonie; normalnie to chodziłam w byle czym, bo się na mnie "paliło" i łaziłam z chłopakami po drzewach - mam czterech braci i żadnej siostry) ale ja sama nigdy nie czułam się gorsza.
To jest bezsprzeczna zasługa ustroju socjalistycznego, zapewniającego nawet niezaradnym rodzinom podstawową bazę do godnej egzystencji. O czymś takim to teraz ludzie nawet nie mają odwagi pomarzyć. A szkoda, bo jest to nawet realne, tylko należy zrobić to, co być może dla niektórych będzie przykre, ale dla większości korzystne.
Eres, wproszenie na naleśniki zaakceptowane
może miałbyś ochotę pogadać na Gadu? Ja mam numer 3236791, podaj swój tu, jak masz ochotę, to będę mogła rozpoznać, że to Ty.
Bękart Jałty uległ Wałęsie i Wojtyle. Widzisz różnicę?
zazwyczaj przeszłość w nich jest lepsza niż czasy obecne, zacierają się złe wspomnienia, zostają to dobre, wesołe. Zapewne za kolejnych kilkanaście lat obraz PRL - u będzie jeszcze lepszy, ale często u osób, które zupełnie go nie znały. Wynika to z wizerunku PRL - u jaki stworzyły filmy, muzyka, literatura.
Podobnie, dużo Niemców ze wschodnich landów pozytywnie ocenia NRD. To po prostu nostalgia, idealizacja wspomnień czy "recepta" na dzisiejsze problemy i bolączki. Z drugiej strony poglądy się radykalizują - za kilkaset lat będzie podział na skrajnych wrogów PRL - u i skrajnych jego zwolenników. Przypomniał mi się cytat z "Narrenturmu" Sapkowskiego. Jeden z książąt śląskich mówi w nim coś takiego: "Jak teraz zabiję 100 osób, za 100 lat jedni będą mówić, że zabiłem 1000, inni, że nie zabiłem nikogo".
Dużo w tym prawdy;)
Zwłaszcz dzisiejsi 50 letni bezrobotni pamiętają, że w młodości ich rodzice jeśli tylko chcieli, to pracowali. Ale jak posłuchają propagandy, to w ankiecie napiszą, że teraz jest lepiej. Mnie to jest chyba lepiej. 17 lat temu rzuciłem palenie. Tylko że przytyłem te 5 kilo. Stąd to chyba.
Zamiast rozwazac nad wyzszoscia swiąt bozego narodzenia nad swietami wielkiej nocy, podam jeden fakt z mojego zycia w jakis sposob wplywajacy na moja ocene PRL. W 1986 roku rozpoczalem studia na wydziale Prawa i Administracji w Łodzi. Juz na pierwszym roku otrzymalem socjalne stypendium w wysokosci 8000 zl z czego 1200 kosztował mnie akademik (1/7 stypendium). Obiad na stolowce studencjkiej kosztowal kilka zl. Byl praktycznie za darmo. W ostatecznosci zupe mozna bylo zjesc bez pokazania kwitka oplaty za obiad i to w kazdej ilosci. Ksiazki, a zwlaszcza podreczniki akademickie byly w cenie kartofli. Dla porownania, dzis miejsce w trzyosobowym pokoju w akademiku - ponad 300 zl, co by zapewnic taka sama proporcje do wysokosci stypendium socjalnego (ktore dzis dostaja nieliczni studenci) musialoby ono wynosic ok 2000 zl... a raczej tyle nie wynosi. To bylo jednak 23 lata temu. Zdawaloby sie, ze rozwoj cywilizacyjny, oczywiscie nie rozumiany tylko w wulgarny sposob jako wzrost PKB, zaklada, ze teraz powinno byc lepiej. Nie jest. Ale nawet gdyby bylo tak samo to przeciez oznaczaloby, ze od 20 lat stalibysmy w miejscu. I jak ja mam zle wspominac tamte czasy? Jaki student ma teraz tak dobrze jak ja wtedy mialem? W tamtym czasie system mi sie nie podobal, dlatego dzialalem w NZS-ie, ktorego nie postrzegalem wtedy jako organizacji reakcyjnej. Przy okzaji chcialbym obalic pewien mit. Nie uwazam, ze w tamtym czasie wiekszosc chciala socjalizmu. Uwazam, ze wszyscy mieli poprzewracane w glowach, a bralo sie to stad, ze kusil ich blichtr Zachodu. Ci co tam wyjezdzali do pracy, wracali i w PRL stawiali sobie w szybkim czasie domy. Nikt nie zwracal uwagi na to, ze podczas pracy na Zachodzie byl tam zwykla szmata bez zadnych praw pracujaca za grosze po 12-16 godz/dobe. Dzis jako szmata pracuje w kapitalistycznej Polsce, ale juz nie jest w stanie w szybkim czasie postawic domu (nie ma PRL-u w ktorym bylo to mozliwe), bo i ciezko mu czesto nawet kurnik za to zbudowac. Mysle, ze wlasnie dzis, kiedy Zachod mamy w kraju, oceny pozytywne PRL wzrastaja i dalej beda wzrastac. To nie tesknota za mlodoscia czy inne bzdury, to tesknota za bezpieczenstwem, ktore w PRL mial kazdy czlowiek i czasem kiedy ludzie byli razem ze soba a nie stali obok siebie. Gdyby dzis konczyl sie PRL, a wszyscy mielibysmy doswiadczenia tego 20 lecia, to inny przebieg mialaby ta cala transformacja. Zmiany nadal bylyby potrzebne ale nie wierze, by wiekszosc spoleczenstwa jeszcze raz zgodzila sie na budowe kapitalizmu majac dzisiejsze doswiadczenia. Mysle, ze robotnik w schylkowym PRL mial bardziej falszywa swiadomosc niz teraz. Plan w rodzaju Balcerowicza, dzis wywolalby natychmiastowa rewolucje. Dzis jesli wszystkie zaklady bylyby panstwowe to i robotnicy nie szliby juz tak spokojnie jak barany na rzez i nie daliby sobie tak latwo narzucic nowej systemowej logiki opierajacej sie wylacznie na zysku.
co ludzie mieli z tej pracy?
W PRL pracowała się "na duda".
Człowiek nic z tego nie miał, państwo też.
ze wiekszosc Polakow nie dostrzega wad tamtego systemu jak i obecnego, a swoje oceny formuluje na podstawie bezpieczenstwa zycia wtedy i dzis. W ten sposob stawiajac pytanie jest oczywistym, ze wygrywa PRL. Malo ich obchodzi jako roznica, to ze dzis moga sobie wybrac miedzy PO a PiS, bo na wybory raczej chodzic nie chca. Jest tak jak powiedzial Rakowski w koncu 1988 roku, gdy okragly stol jako mebel, byl juz gotowy, a nadszedl moment ze rozmowy przy nim stanely pod znakiem zapytania. Powiedzial wtedy, ze Polakow interesuje, nie to czy on jest okragly, ale przede wszystkim to, by ten stol byl pelny. Stad wlasnie dzis takie oceny.
że ludzie którzy mówią, że w PRL bylo lepiej mówią tak dlatego że wtedy byli młodzi. Druga równie absurdalna to ta że była taka sama przestepczośc np. nieletnich, bezdomność, bieda itp. tylko że nie było tego widać.
Wbrew temu ludzie generalnie idealizuja terazniejszośc i trudno im sie przyznać, że teraz jest gorzej niz bylo bo to oznacza przyznanie do zbiorowej porażki. trzeba na to odwagi myslenia żeby uznać, że ta cała solidarność JP2 to był błąd i my jako Polacy zamienilismy siekierke na kijek.
też znalem uczciwych wysokich dygnitarzy PRL ktorzy mieszkali w blokowych M4 niestety w czasach gierka zaczelo sie to psuc i do parti zamiast najlepszych zaczelo naplywac wielu karirowiczow ktorzy potem jak wiatr historii zawial z innej strony "obalili komunizm" i "odmienili oblicze Ziemi, tej ziemi"
A w PRL-u to elit nie było? Nawet pobieżne przyjrzenie się tym dzisiejszym, ich politycznym życiorysom, pozwala łatwo stwierdzić, że są to w większości również i PRL-owscy porphyrogenaci, ci władzę wówczas dzierżący i ci wówczas frondujący, ale - urodzeni w purpurze.
Wyjątki jedynie potwierdzają regułę.
a ponieważ przeżyłam to na własnej skórze, nie musi mi się nic wydawać. Nie potrzebuję nic ubarwiać, bo zarówno te dobre, jak i te złe przeżycia ukształtowały mnie taką, jaka jestem teraz, i ja to w pełni akceptuję.
Posiadanie pracy jest lepsze, niż jej brak.
Wyjazd na kolonie letnie i zimowe jest lepszy niż szwędanie się bez celu po mieście.
Książki do szkoły za 10zł są lepsze niż te za 1oo, ponieważ matkom zostaje wtedy jeszcze 90zł na inne wydatki.
Ubezpieczenie zdrowotne faktyczne jest lepsze niż jego brak. Skierowanie na operację i jej szybkie wykonanie jest lepsze niż skierowanie na operację i oczekiwanie na nią miesiącami itd. itd...
Pewne czynniki bardzo chętnie chcą, by ludzie brali fakty i prawdę za sentymenty. Ale ludzie już coraz lepiej potrafią odróżnić jedno od drugiego.
Ja byłam na koloniach letnich osiem razy: od klasy pierwszej począłwszy a na ósmej kończąc. Był to wyjazd finansowany przez zakład pracy mojej Matki. Turnus trwał cały miesiąc, a kto chciał, mógł pojechać na drugi. Jako nastolatka jeździłam również na obozy wędrowne (Kotlina Kłodzka, Jura Krakowsko-Częstochowska) albo z Matką na wczasy do ośrodka zakładowego. Byłam trzy razy na OHaPie; pracowaliśmy głównie w szkółkach leśnych, a na jednym to pracowaliśmy przy plantowaniu nasypu pod linię kolejową (to było na Lubelszczyźnie, a linia miała być ponoć do Huty Katowice). Jako młodociani pracowaliśmy tylko od rana do obiadu, potem były różne imprezy i atrakcje w postaci wyjazdów do ciekawych miejsc, albo się leniuchowało. Kasa była wypłacana punktualnie na zakończenie obozu. Było to w granicach 300-500zł za trzy tygodnie. Potem jak był kaprys, to ruszało się Stopem po kraju. Były specjalne książeczki dla autostopowiczów, dobrym kierowcom dawaliśmy kupony i potem wybierano kierowcę najprzyjaźniejszego młodzieży. Byłam również na dwóch obozach treningowych w zimie, jako szkolna sportsmenka, zupełnie za darmo.
To, Cystiano, są fakty, choć oczywiście muszę sobie je przypomnieć. Ale naprawdę nie muszę nic ubarwiać. Było barwnie o wiele bardziej, niż sobie można wyobrazić. A to najbarwniejsze to może opowiem kiedyś wnukom, jak się nie będę wstydzić.
A teraz młodzież ma dennie. Beznadziejnie. Nie ma szans żyć swoją młodością: może albo wegetować, albo szpanować.
I z całą pewnością wiem, Crystiano, że nie zabiłam nikogo.
a stanie w kolejkach pół dnia jest lepsze niż kupowanie tanio w sklepach, gdzie jest wszystko:)
w kontekście do twoich, wysnułem tylko ogólną tezę, dotyczącą szczególnie ludzi, którzy mówią o PRL tak czy inaczej, mimo, że go nie znali. Jak ktoś żył w PRL - u i ma o nim taką czy inną opinię, nic mi do tego.
zostało przyjęte z zadowoleniem". I nie tylko ze względu na te naleśniki. :) Myślę, że mamy bardzo wiele wspólnych doświadczeń i podobne spojrzenie na to, co się teraz dzieje. Ja w latach 60/70 potrafiłem jeżdzić na kolonie i obozy nawet dwa razy w roku. Raz od mamusi z pracy, a raz od tatusia. Żeby sprawiedliwie było ! Bardzo trafna jest również wypowiedż "kontrasa" o tym, że to właśnie terażniejszość usilnie idealizujemy. Sentymentalnie, to można wspominać młode lata ze względu na szczuplejszą figurę, którą sie wtedy miało, ilość włosów na głowie, czy powodzenie u tzw. "płci", ale nie w sferze pewnych, obiektywnych i sprawdzalnych faktów ! To powszechnie obowiązujące w dzisiejszych mediach szyderstwo z PRL-u, przypomina mi swoją kompulsywnością wczesne lata '50 i krytykę z "jedynie słusznych pozycji - zgniłego Zachodu". Można chyba powiedzieć - swoiste, "lustrzane odbicie".
Jeśli bowiem jakiś model jest autentycznie lepszy i silniejszy, to nie musi w tak ordynarny i nachalny sposób ustawicznie porównywać się z drugim, by udowodnić swoją przewagę.
Jest tylko jeden problem, nano. Nie posiadam GG, ale podam Ci jedną ze swoich licznych (a co ?) skrzynek mailowych, w której zainstalowany jest czat. To jest i tak maksimum moich komputerowych możliwości - wszak wychowałem się w "zacofanym" PRL-u...:)
lewlipcowy@gmail.com Pozdrawiam i czekam na Twoją pierwszą, wirtualną wizytę :)
20 lat całkowitej negacji każdego przejawu życia w Polsce Ludowej, każdego nawet niewątpliwie pozytywnego skutku tej epoki, tendencyjny dobór materiałów przez wszystkie media prywatne i publiczne (poza niektórymi czasopismami). I co? I efekt jaki była taki dalej jest. To jednak jest kompromitacja Wyborczej, przy artykule o ilości oceniających dobrze Polskę Ludową chyba z bezsilności zamieścili zdjęcie z pustego sklepu mięsnego. Inny komentator już bardziej obiektywnie stwierdził, że poziom był co prawda głodowy (?) ale stały, a jeśli ktoś się politycznie nie wychylał, to nie musiał się obawiać o pracę. Akurat głód z całą mocą pokazał się dopiero w III Rzeczypospolitej.
i gdzie jest ten głód?
To ciekawe. Pustki na półkach (wbijam w główkę wałęsówkę), a brak głodu. To te straszne kartki, więcej warte niż wałęsowate złotówki.
Rozrzewniłem się czytając twój tekst zaadresowany do Crystiano. Ale czy da mu wiarę? Chyba nie, bo jego doświadczanie nauczyło go, że to wszystko, o czym piszesz, mogłoby zdarzyć się wyłącznie w bajkach. Popatrz w jaką rzeczywistość zamieniliśmy tamtą, peerelowską. I jak tu się dziwić, że do tamtej, peerelowskiej tęskni większość Polaków? A plujki, pozostaną plujkami, nawet gdy będą nazywać siebie dobrodziejami czy sumieniami. Tamtej rzeczywistości naszej większości nie obrzydzą. A Crystiano po prostu wymagał ciepła. I ty swoim tekstem mu go dałaś. Podziwiam cię za to. I cieszę się, że znów miałem okazję to na pisać.
"socjalistyczny zakład pracy", produkujący na przedwojennych maszynach rozmaite ersatze,wówczas uważane, z braku czegoś lepszego, za pełnowartościowe i poszukiwane wyroby.
Wyobrażacie sobie dzisiejszego klienta kupującego mleko z białym kapslem (przepraszam, jeżeli ktoś jest akurat przed obiadem), meblościankę zza kilka pensji albo korzystającego z "wczasów zakładowych" w ośrodku z jednym kiblem na korytarzu? Albo chętnych do stania od czwartej rano przed sklepem w nadziei, że rzucą wołowe z kością?
Nie przekraczajmy granic śmieszności. Niektóre aspekty życia w PRL są warte obrony (na zasadzie "nie zapominajmy że pewne problemy można rozwiązywać"), ale nie zapominając że życie przeciętnego obywatela PRL było z dzisiejszego punktu widzenia jednym wielkim pasmem upokorzeń i wyrzeczeń.
21 miliardów papiera wziętych na inwestycje utopiono w błoto lub przeżarto. Ci, którzy tak kochają gierkowski dobrobyt powinni pamiętać, że to z zachodnich pieniędzy było finansowane. Bo socjalizm, jako ustrój do cna niewydolny, musiał się posiłkować jałmużną od kapitalistów. I mimo tego zdechł.
Obserwując jak Catro otworzył się na Jezusa, jak polska lewica wielbi irańskich ajatollahów i szwedzki kapitalizm, stwierdzam, że goszyści u nas powoli oswajają się z katokapitalizmem. I bardzo dobrze, towarzysze - przełknijcie łzy po ustroju opartym o kapitalistyczną jałmużnę i weźcie się do roboty. Nie będziecie wówczas liczyć na kieszonkowe od rodziców, albo pomoc państwa.
Mam pytanie do krika: jaki masz stosunek do PRL?
Stosunek do czego: do zdobyczy społecznych PRL, o osiągnięciu których w obecnym systemie trudno nawet marzyć, czy do rządzących owym PRL-em samowładnie, którzy wyprzedali te zdobycze dla własnych oligarchicznych korzyści?
czemu dokonujecie nadinterpretacji względem tego, co napisałem w pierwszej wypowiedzi? Chodziło mi tylko to, że wspomnienia się idealizuje i że ludzie chwalący PRL a nie znający go (tak samo jak krytykujący, a nieznający) opierają się na konkretnych przekazach, źródłach itp. Komuś podobał się PRL - proszę bardzo, nie mam nic przeciwko. Komuś nie - jego wola. A wy doszukujecie się tutaj niewiadomo czego. Nie rozumiem. Wyjaśnijcie, jeśli łaska.
nie zapominajmy o dzisiejszych 200 miliardach i dopiero
wtedy porównujmy oba systemy.
Za owe 18 miliardy wybudował Gierek mieszkania całemu niemal
pokoleniu, w których do dziś mieszkamy my i nasze dzieci
oraz zbudował przemysł, w którym znaleźli stabilne zatrudnienie.
I to mają na myśli ci , którzy głosowali za PRL-em.
Opamiętania! 21 czy nawet 25 mld zadłużenia w wypadku ówczesnego "drugiego mocarstwa RWPG" to g... u d.... Zwłaszcza zważywszy na dzisiejszą gospodarczą "potęgę" RP, przy zadłużeniu WIELOKROTNIE wyższym z którego środki spożytkowane zostały na... prywatyzację wielkiego przemysłu. Tak, tak - tego zbudowanego w PRL.
zadluzanie kraju u zachodnich bankierow przez gierka bylo bledem - bo doprowadzilo do uzaleznienia od zachodu, ktory zaczal w drugiej polowie lat 70 stosowac naciski polityczne w zamian za nowe kredyty prolongaty splat itp. mialoby to sens gdyby tych dlugow nie probowal splacic ale np. opowiadal sie za ofensywna wojna wyzwolencza. Co ciekawe jak pisze w jednej ze swoich prac jacek tittenbrun wlasnie wtedy zaczelo sie realne rozwarstwienie miedzy elita partyjna a masami pracowniczymi, a pomimo duzych kredytow naklady na obiekty uzytecznosci publicznej spadaly.
natomiast zaczal sie wtedy kult konsumpcjonizmu naplyw nic nie wartych ludzi do partii ktorej szerego wzrosly z 1 do 3 milionow co odebralo jej elitarny charakter co potem zaowocowalo tragicznie w roku 80 i pozniej.
natomiast znacznie lepsze byly lata 56-70 gdzie nie tylko mnostwo zbudowano ale i zostawiono kase bez dlugu, takze w dziedzinie kultury to byly lata zlote.
sentymentaliści PRL nie potrafią się rozliczyć z elementarną niewydajnością ówczesnego systemu gospodarczego.
Co z tego, że początkowo władze może i "chciały dobrze", a Gomułka był uczciwy?
Ludzie mieli prace, mieszkania, wyksztalcenie (nie mylic z tym co jest dzisiaj)choc pomimo swobody aborcji co roku przybywalo ich ponad 300 tysiecy.
Oczywiscie bylo mnostwo marnotrawstwa, zlodziejstwa (wynoszenie z pracy) ale to nie wina systemu tylko Polakow ciagle podszczuwanych przez RWE i Kosciol.
nie na darmo nasz barak zwany byl najweselszym, ale tak naprawde to juz w latach 70 byl smutny - , pierwsze braki i kolejki, kartki - lepiej dawaly sobie wtedy rade Wegry, czechy i NRD,( w latach 60 oni do nas jezdzili na zakupy w latach 70 my do nich) w tych ostatnich to w ogole byl niemal ideal. To potwierdza znaczenie czynnika kulturowo - psychologicznego. Socjalizm byl dla polakow za trudny gdyz nie sa oni w stanie myslec w kategoriach dobra wspolnego zamiast tego wlasny samochod, plot i kto silniejszy i bogatszy ma wolnosc - wrocily czasy saskie.
niewyudolność ta wyrażała się choćby w jakości towarów dostępnych na rynku albo i mieszkań.
O czym tu gadać!
Gdyby system był wydajny, to byśmy go obronili nawet przed US. Army, która mogłaby tu przysłać góra 200 tys. żołnierzy, a z taką siłą liczebną nie można okupować kraju wielkości Polski.
- taka na jaka nas bylo stac. Rownie dobrze moglbym wysmiewac jakosc przedwojennych chat na polesiu w porownaniu z mieszkaniami za komuny. Jest jasne ze jak staramy sie zaspokoic potrzeby wszystkich to jakosc musi byc nizsza, ale paradoskalnie wiele rzeczy z tamtych gomulkowskich czasow bylo siermieznych, ale trwalych. To oczywiscie rzecz gustu, ale ja wole to to od markowych lachmanow, psujacych sie ciagle gadzetow itp. Ta roznica pokazuje ze tamten system mial wiecej wspolnego z naturalnymi potrzebami - ludzie chca po prostu miec pralke ktora dziala itp. a nie wzrost gospodarczy ktory jest tym wiekszy im pralka szybciej sie psuje.
nie maja tu nic do rzeczy.
System padl dlatego ze gierek i caly blok zaczal gonic zachod, a partyjni zaczeli wierzyc ze tam jest lepiej zamiast isc wlasna droga - lepsi juz okazali sie chinczycy. jest taka ksiazeczka eks dzialacza PZPR ktory opisuje jak to przeczytal hayeka czy kogos w tym rodzaju i to go olsnilo. Dla gwiazdowskiego ktory napisal przedmowe to dowod na glupote socjalizmu, dla mnie na glupote tego aparatczyka,ale bardziej ogolnie homo polonicus teraz facte jest jak napisano "dzialaczem gospodarczym", a stoczniowcy pzekwalifikowuja sie na sprzedawcow kwiatow bo system jest efektywny. oczywiscie jest w kategoriach kjortkoterminowego zysku, ale to tylko jedna kategoria, wcale nie najwazniejsza w zyciu, choc najwyrazniej ty, LOL i paru innych tak myslisz.
sorewicz, prałeś kiedyś w - popularnej za tow. Wiesława - "Frani"?
Otóż pralka automatyczna redukuje do minimum fizyczne uciążliwości związane z praniem.
Podobnie - w trochę innej dziedzinie - mikrofalówka.
Dlatego też ludzie wybrali system "gadżetów", a odrzucili jego poronioną alternatywę.
kapitalizm myśli tylko o zysku, a w socjalizmie troszczono się o zaspokojenie potrzeb.
Problem w tym, że tylko kapitalizm realnie zaspokaja potrzeby.
też były "nieuniknionym kosztem"?
A nie jest to czasem usprawiedliwienie dla pospolitego niechlujstwa i bylejakości, preferowanych przez system gospodarczy (który nagradzał - także pieniądzem - zarówno kierownictwo przedsiębiorstw, jak i załogi, za wykonanie planów ilościowych, niezależnie od jakości tego co wytworzyli)?
No i dodatkowo - zgadzam się, że pewne potrzeby lepiej zaspokajać kolektywnie. Nie każdego, nawet bogatego, stać na Renoira w domu. I wtedy dobrze jest, jeżeli Renoira można obejrzeć w miejskim muzeum.
Ile tych Renoirów zostało nabytych za PRL i wyeksponowanych w miejskich muzeach Elbląga, Olsztyna czy Wałbrzycha?
"sorewicz, prałeś kiedyś w - popularnej za tow. Wiesława - "Frani"?
"Otóż pralka automatyczna redukuje do minimum fizyczne uciążliwości związane z praniem.
Cos ci sie miesza - w tym sensie ja moglbym porownywac Franie z balia u polskich chlopow przed wojna i twierdzic ze postep w tej dziedzinie to zasluga socjalizmu. nawiasem mowiac znam ludzi ktorzy nadal maja dzialajaca Franie i mowia ze niektore rzeczy dadza sie wyprac tylko w niej.
"Podobnie - w trochę innej dziedzinie - mikrofalówka."
Mikrofalowka szkodzi jakosci pozywienia i zdrowiu.
"Dlatego też ludzie wybrali system "gadżetów", a odrzucili jego poronioną alternatywę. "
i dlatego dzisiaj twierdza ze w PRL bylo lepiej.
Argumentacja ze lepsze jest to co ludzie wybieraja sprawia ze powinienes sie jak najszybciej zapisac do PO a nie zawracac mi glowe na poziomie LOLa czy westa.
Zdumiewają mnie Pańskie wypowiedzi na ten temat - w innych
sprawach dość rozsądne.
Argumentuje Pan w sposób łatwy do zakwestionowania,
ale szkoda na to czasu.
Zatrzymam się tylko przy Pańskiej opinii, że to "kapitalizm
zabezpiecza najlepiej potrzeby ludności" (cyt. z pamięci)
- owszem to prawda, ale dotyczy co najwyżej 20% tej
ludności i całkiem nieprawda odnośnie poczucia bezpieczeństwa
socjalnego, najważniejszej potrzeby, warunkującej harmonijny rozwój społeczeństwa.
,... że gdy ja w czerwcu 1976 r. uciekałem przed gazem i ZOMO-wcami......)))).Ustal w końcu jednolitą wersje jak to z tym gazem było.Kiedyś pisałes,że małą inhalacje gazową dostałeś w tym roku przez otwarte okno żłobka.Oczywiście przebywałeś tam nie jako wychowawca tylko jeden z wylegujących się na leżaku i zanieczyszczających tetrowe pieluchy))Z tego powodu nie masz najmniejszych szans na żaden dodatek kombatancki.A ta zoologiczna nienawiść do socjaliżmu to nie z powodu tej gazowej inhalacji.Ty już tak masz.Wyssałeś to z mlekiem matki.Zaprawdę powiadam Ci:Nie wszystko było złe!Nie wszystko!!
"Problem w tym, że tylko kapitalizm realnie zaspokaja potrzeby. "
takiej bzdury dawno nie czytalem. czyli przed XVIII wiekiem ludzie zyli na ciaglym glodzie????
kapitalizm jest dobry w rozbudzaniu zachcianek i otumanianiu ludzi, ale to sie skonczy katastrofa takze ekologiczna.
mikrofalówka szkodzi jakości pożywienia, bo mieszkają w niej skrzaty, które potrafią podjeść najsmaczniejsze kawałki z pizzy.
tak, do XVIII wieku chłopi jedli mięso przeciętnie 2 razy w roku (na Boże Narodzenie i Wielkanoc).
nie mówiąc już o ich obronie. Na razie to tylko ta Frania, co to pierze lepiej od pralek automatycznych, i rzekome "bezpieczeństwo socjalne" - mieszkania po 20 latach oczekiwania i święty spokój, że skoro państwowa służba zdrowia i tak niczego nie wyleczy poza grypą, to nie ma się co szarpać, a trzeba pogodzić się z losem.
a kto chodzi do hipermarketów?
Tylko 20% ludności?
Coś ostatnio górna końcówka płata ci nieznośne figle, bo z "Franią" to trafiłeś jak ów chory (w kubeł).
Pewnie nie wiesz, że "Franie" są nadal produkowane i mają nieustający zbyt - a w 2/3 idą na eksport. Bo nie wiesz zapewne, że pralka automatyczna wymaga podania wody pod pewnym ciśnieniem, którego nie ma hydraulika na znacznej części polskiej wsi i zdecydowana, wręcz przytłaczająca większość świata. I tam "Frania" jest niezastąpiona, a franiopodobne pralki są odpowiedzią na te niedostatki ciśnienia w wielu stanach, tych zjednoczonych.
Popieram tą zawężoną ocenę PRL jaką wyraził krik.
Najgorsze że demontażu PRL-u dokonali w istocie ludzie jakim daleko było w swoim praktycznym działaniu do postawy ortodoksyjnie marksistowskiej czy komunistycznej a współcześnie próbuje się nazywać ich wręcz "działaczami komunistycznymi".
Najbardziej oddają to niedawno wypowiedziane słowa przez ostatniego ministra przemysłu w PRL, Mieczysława Wilczka jaki z rozrzewnieniem wspomina jak przyczynił się do wyjścia Polski z okopów socjalizmu.
To jaki stosunek do komunizmu czy marksizmu miała większość oficjeli PRL już w latach 70-tych i 80-tych dobrze też ukazuje wywiad ze Stanisławem Cioskiem jaki pojawił się w ramach przypominania "postaci przełomu" w "Przeglądzie".
W tym oto wywiadzie "komunista" Ciosek chwali poczynienie wyjścia Polski z tzw. realnego socjalizmu a nawet oddaje "słuszność" Józefowi Stalinowi, w ocenie jakim intruzem na polskim podwórku jest konsekwentna lewica.
Tego typu wnioski jakże współgrają z poglądem Jarosława Kaczyńskiego o "wrodzonym antykomunizmie Polaków".
"tak, do XVIII wieku chłopi jedli mięso przeciętnie 2 razy w roku (na Boże Narodzenie i Wielkanoc)."
uciekasz znowu w absurd bo jakos slabo ci idzie co innego: nie wierze zebys na serio wygadywal takie bzdury-
10 tysiecy lat temu grupy lowcow jadly glownie mieso. A we francji dobrego krola henryka jedzono je co tydzien - chyba w sam raz.
Tak nawiasem mowiac dZisiaj go w ogole w sklepach dla wiekszosci ludzi nie ma - sa tylko towary miesopodobne, made by Smithfield, ktore deformuja sylwetke i nie tylko tym co wierza w kapitalizm. Generalnie jednak z miesem nie nalezy przesadzac.
wspomina się dobrze PRL, bo było się pięknym, młodym zdrowym i codziennie miało się orgazm...
Ja jakoś nie przypominam sobie, by moi rodzice i dziadkowie wspominali z rozrzewnieniem czasy sanacji jako okres powszechnej szczęśliwości i niekończących się orgazmów. Owszem, psioczono na komunę i "russkich", ale na sanacji wieszano psy i kundle. Ludzie czasy "przed wojną" wspominali z absolutnym obrzydzeniem i lękiem przed ich powrotem....
No chyba, że ktoś "chrabiom" był i "rembranty" mu "ruskie" na kresowych włościach bezkresnych podiwanili... A takich było w PRL "większa połowa", no nie? I to oni głównie na saksy jeździli, by w "renłary" się ponownie obsprawić...
A Sumuś to przechodzi już sam siebie, bo że AlFacet z kułaków to pewne...
.
Klupnijcie się panowie piccą albo i klawiaturą w te wasze puste łby, bo ChrystJanowi to nawet komóra nie pomoże...
(*_*)
nie wątpię, że na Kubie polskie Franie przyjętoby z pocałowaniem ręki. Tylko: o czym to świadczy?
"Dobry krol Henryk" tylko marzył o tym, żeby jego poddani mogli jeść mięso raz na tydzień.
przecież E.Gierek był na emigracji w Belgii i tam pracował jako górnik. W tym czasie PZPR funkcjonowała bez niego bez problemu. Potem nagle Gierek wraca, natychmiast dostaje się do partii, pnie w górę błyskawicznie i jest nagle I sekretarzem PZPRu. To jak to było? Czyżby nikt z obecnych w kraju Rodaków nie nadawał się na to stanowisko? Czyżby nikt z Rodaków nie miał lepszych kwalifikacji niż Gierek i nie znał lepiej od niego "terenu"? Nagle na wpół obcy przyjeżdża i staje się przywódcą narodu 38 milionowego. Niepojęte. I tak się wszyscy w KC PZPR zgadzali na to? I nie było nikogo w "kolejce do tronu" po Gomułce? Nie do wiary. I nagle ten na wpół obcy człowiek ma posłuch w partii, nagle może decydować i jest to wykonywane bez szemrania. W POLSCE! Kraju urodzonych opozycjonistów i oportunistów. Czy ktoś wie, jak to się stało, ŻE tak się stało?
W PRL byłego ministra budownictwa zesłano na rezydenta Krakowa koło 1979 roku. Jak nastała Solidarność to rozliczono jego willę (domek jednorodzinny) w Krakowie. Kupował deski na boazerie I gatunku a płacił za III gatunek. Podobno też beton wozili mu z sąsiedniej budowy ale jak się zorientował w sytuacji to zapłacił.
A RP premier oddaje za pół darmo prywatnym kolegom akcje PZU i obiecał dodać za rok pakiet kontrolny za ćwierć darmo. Rozłożył system emerytalny przy okazji. W zamian za to koledzy promują go na przewodniczącego europarlamentu.
ludzie tak z taką nostalgią wspominają duperel, dlaczego ten system musiał być utrzymywany siłą???
i nie bełkoczcie towarzysze o knowaniach cia i innych mossadów
jak uparta panienka.
krol hneryk malo marzyl i duzo osiagnal.
a wspomniani lowcy nie mieli krola tylko zajadali miesko bez kapitalizmu jezeli to jest twoim wyznacznikiem dobrobytu.
Członkiem BP został 8 lat później, I sekretarzem został w 22 lata później.
Normalna kariera.
nie nie gierek wrocil do polski zaraz po wojnie - to byl zreszta powrot grupowy tak zwanych reemigrantow z francji i belgii - wyemigrowali tam z polski miedzywojennej.
Stad Gierek dobrze znal francuski, co jest zaleta, ale mam wrazenie ze niestety pobyt na zachodzie zaowocowal kompleksami ze u nas jest tak przasnie stad ta chec do gonienia.
Zanim doszedl do wladzy byl I sekretarzem na slasku a w partii nalezal do tak zwanych technokratow, jaki i czy byl ich udzial w prowokowaniu zajsc w grudniu 1970 dokladnie nie wiadomo. osobiscie chyba sympatyczny, ale slaby i zbyt hedonistyczny, to za niego zaczal sie wielki zeslizg.
Polaka wynosiła 25-30 dolarów do dzisiejszego zadłużenia, przy płacy minimalnej wynoszącej blisko 300 dolarów. Równie dobrze możemy porównywać dług gierkowski do cen ziemi sprzed wojny secesyjnej - policz kochanieńki ile Alasek możnaby kupić od caratu za 21 miliardów papiera.
Znów jak ten chory...
Nie na Kubie, i nie "przyjęto by", lecz w licznych krajach bez trybu przypuszczającego płacących dobrą cenę za te franie z przyczyn, które już wyjaśniłem.
szkoły, szpitale i parę dróg. Jak widać wszystko zawdzięczamy tym wstrętnym kapitalistom, bo Polska Ludowa z własnych funduszy niewiele była w stanie wybudować. Smutne to, ale prawdziwe.
Największe powodzenie w hipermarketach mają towary najtańsze,
więc nie bogacze je nabywają.
Co się tyczy procentów ( owych 20%), to uwzględniając oddaloną od centrów handlowych ludność wiejską i małomiasteczkową, to jest to liczba odpowiednia.
W dużych miastach naturalnie ten procent jest wyższy,
ale nie o to chyba Panu chodziło ?
Mówię to oczywiście jako wróg caratu a nie rusofob.
Ja niestety nigdy nie słyszałem od babć i dziadków jak było za sanacji, troje z nich zmarło przed moim urodzeniem, a jedyna babcia, którą znałem mieszkała przed wojną na wastocznoj Ukrainie i jedyne przedwojenne o czym mówiła to Wielki Głód. Ale zapewne była imperialistyczną agentką, bo przecież w ZSRR podobnie jak w KRLD nikt nigdy nie głodował.
PRL był piękny, a najpiękniejsze w nim było to jak zdechł - na kolanach z twarzą w guliku. Hyjdla wyjaśni wszystkim zainteresowanym znaczenie tego ostatniego słowa. Wystarczy ją poprosić, towarzysze.
fruwałbyś razem z kondorami. Naprawdę nie zakminiłeś, biedactwo, że ja miałem na myśli wspomnienia ludzi nie z życia społecznego, lecz o OSOBISTEJ kondycji, zdrowiu, seksualności,uczuciach, niezależnych od czasów i ustroju (przecież nawet w czasie wojny ludzie zapadali na miłość, uprawiali seks, a nawet bawili się - patrz np. "Ziele na kraterze")? I to właśnie decydujące jest w tym rzekomym pozytywnym wspominaniu pereelu, którego ja nie zamierzam ani oczerniać, ani wybielać. OMG, czy teraz już zatrybiłeś?
PS. Szanowny Taraku - tytułowanie mnie per "pan" jest całkiem zbędne. Ukłony.
Ani w Radomiu, ani w Warszawie. No, ale Ty wtedy wyciskałeś pierwsze pryszcze, więc na pewno wiesz lepiej. Kochaj dalej PRL i cierp we współczesnej Polsce. Per aspera ad astra jak głosi jeden z napisów na Pall Mallach :)
zarówno ongisiejsze jak i obecnie na tym portalu, odpowiem tylko tyle - masz prawo moją hipotezę uznać za bezsensowaną - a ja będę jej bronił. Zostańmy więc, ja tutaj, a ty tam, dopóki nam to nieme kino gra...
Zacny ABCD - łatwo obalić twoje twierdenia że za peerelu praconicy fizyczni "nic nie robili". Polecam w tym celu wszystkim np. lekturę tekstu "Byłam robotnicą" M. Trzebońskiej, będący zapisem Jej przeżyć jako "fizycznej" w jednej z peerelowskich fabryk w gorącym okresie 1980-81, a opublikowanym w "Ekspresie Reporterów" nr 5/1984 (nie mylić z emitowanym w tvp2 programem telewizyjnym). Tekst ów rozwiewa również parę innych mitów wyznawanych przez pewne obecne tu osoby...
I jeszcze jedno; jak to się stało, że jak powiedział niejaki bielecki (był taki premierek), "pustynię" czyli peerelowski majątek (firmy z infrastrukturą) rozprzedano za kilkadziesiąt miliardów papierów (co jak udowodnił prof. Poznański, stanowi circa 10% jego faktycznej wartości) i jeszcze trochę zostało?
Mam na myśli ten głód, który próbuje się rozwiązać przez dopłaty do posiłków w szkołach, działalność darmowych jadłodajni itp. Pooglądaj sobie czasem telewizję.
nie to, że prawnicy "nic nie robili", tylko że w niewydolnym z założenia systemie ich praca była marnotrawiona. Ba! Często bardziej racjonalne ekonomicznie byłoby płacić pracownikom za to, żeby nie przychodzili do roboty.
i wydostać się z niego nie możemy. (Zainteresowanym wyjaśniam, że GULIK to studzienka ściekowa). Niektórzy kanałami przemykają do lepszego świata, by zamiast za 300 dolców zaiwaniać, przypucować na zmywaku choćby i z tałzen...
Mówię Ci, klupnij się, choćby i nudelkulą...
(*_*)
gdyby prognozy Marksa i Lenina w jakimś stopniu się sprawdziły, to pralki wyprodukowane przez Polskę socjalistyczną byłyby rozchwytywane w krajach będących strażą przednią, a nie tylną, rozwoju cywilizacyjnego.
cyt.;"W PRL pracowała się "na duda"
Masz pełne prawo tak uważać - problem w tym, co zrobić z ocenami np. Andrzeja Gwiazdy (którego o sentyment do PRL, a tym bardziej kult Gomułki czy Jaruzelskiego posądzać doprawdy trudno), wg którego robotnicy polscy w latach 80. byli znacznie wydajniejsi od obserwowanych przez niego podczas wizyty w 1988 r. amerykańskich. System gospodarczy w PRL-u faktycznie był niewydolny, ale przez chore struktury "menedżerskie", czyli dyrektorów ze Zjednoczenia i "plenum spółdzielni Zenun" (a de facto kręcącej tym wszystkim bezpieki i rejonowych aparatczyków, którzy w porę dla siebie torpedowali wszystkie co sensowniejsze propozycje reformatorskie w rodzaju ROG-ów), jeszcze bardziej patologiczne formy układów w ramach RWPG a przede wszystkim zadłużanie się ekipy Gierka, za co zapłaciliśmy stanem wojennym.
O szkodliwości mikrofalówek pisały raporty WHO, nie mówiąc o oficjalnych polskich, unijnych czy chyba nawet amerykańskich agendach konsumenckich. Niektórzy jednak muszą na złość komuś odmrażać sobie uszy. Zresztą mikrofalówki trują głównie ich posiadaczy - gorzej np. z nasionami genetycznie modyfikowanymi czy spalinami, gdzie nikt nie pyta chłopa, któremu nasiona-mutanty przywieje wiatr czy podtruwanego przechodnia o zdanie. To tak a propos tej swobody w kapitalizmie.
Z ciekawości spytam - ABCD, kiedy ostatnio naprawiałeś/zlecałeś naprawę pralki i od jak dawna jej używasz?
że nie ma co PRL-u idealizować, a zwłaszcza przenosić ocen zw. ze stabilnym socjalem itp. na establishment polityczny, który zresztą tamten system rozmontował i sporo zeń rozkradł. A jeśli na dodatek mentorami polityki historycznej lewicy mieliby być liberał Walicki czy konserwatysta Łagowski (wrogowie rewolucji czy zasadniczych reform społecznych, związków zawodowych, związków zawodowych, w latach 90. postulujący zniesienie "socjalnych reliktów" itp., a broniący np. przedwojennych działaczy lewicowych tym, że takie były międzynarodowe trendy ideologiczne :-) to jeszcze smutniejsze niż wisielcze pochwały polskiego kapitalizmu.
PS. Polacy sprzedali za 10 % wartości, Węgrzy za to jeszcze dopłacili do interesu.
Ponieważ Zachodem w drugiej połowie XX w. (ani nigdy) nie rządzili szaleńcy i idealiści, więc inwestowali oni kapitał (tj. udzielali pożyczek) peerelowi wiedząc, że im się one zwrócą, choć trudno rzec kiedy - i to z odsetkami. Oznacza to ni mniej ni więcej, że akceptowali ówczesny stan rzeczy nie przejmując się opiniami tobie podobnych frajerów, wierzących że trzeba odnawiać oblicze czegośtam i do dziś głoszących, iż Wojtyła czy Wałęsa mają jakikolwiek udział w rozmontowaniu demoludów. Goldsmith w "Pułapce" i Schveitzer w "Victory" udowodnili to z żelazną precyzją, no ale ty nie musisz wierzyc syjonistycznej/żydomasońskiej*) propagandzie ;) A peerelowi pies mordę lizał.
*) niepotrzebne skreślić
łowcy często muszą pościć, jak nic nie złapią. Dlatego np. zwierzęta drapiżene są genetycznie wręcz przygotowane do znoszenia stosunkowo długich okresów głodu.
Jest też całkowitą prawdą historyczną, że dopiero rozwinięty kapitalizm zaspokoił elementarne potrzeby życiowe ludzxkich społeczeństw. Nie myśl sobie, że chłopi w feudalizmie jedli ciastka zamiast mięsa.
A socjalizm potraktował dosłownie myśl z Ewangelii, że nie samym chlebem żyje człowiek. Na Kubie do dziś trzeba się żywić nie chlebem, tylko słowem Fidela.
w rozwiniętych krajach kapitalistycznym buduje się, i to bardzo szybko, komunizm.
Stany Zjednoczone, na przykład, są na etapie przejścia od rozwiniętego socjalizmu do komunizmu. Kto chce, może tam pracować, żeby w zamin otrzymać towary konsumpcyjne adekwatnie do swych zasług produkcyjnych. A jeśli ktoś nie chce? Wtedy państwo zaspokaja go według potrzeb. Daje mu na przykład - bez pośrednictwa pieniądza(!) - żywność i ubranie (por. Clintonowski program opieki socjalnej).
Wyupisz, wymaluj wizja Marksa z Krytyki programu Gotajskiego.
Barack Obama realizuje chyba koncepcję Engelsa z Anty-Duhringa. Engels twierdził tam, że w socjalizmie, aby przyspieszyć zniesienie pieniądza, należy doprowadzić do tego, żeby był on dobrem łatwo dostępnym i przez to mało cenionym. Jeśli robotnicy w pewnej gałęzi przemysłu zażądają podwyżki, to powinno się im dać 4 razy więcej niż chcą.
Tak Obama chce zdemontować przeżytki kapitalizmu w komunistycznych już w zasadzie Stanach Zjedsnoczonych. Reliktowym instytucjom kapitalistycznym (banki, duże przedsiębiorstwa) wypłaca jeszcze większe dotacje niż one sobie życzyły.
"ludzie tak z taką nostalgią wspominają duperel, dlaczego ten system musiał być utrzymywany siłą???"
oj, nie jestem entuzjasta PRL, ale to akurat zaden argument. Odpowiem tym samym: skoro neoliberalny kapitalizm jest taki fajny, po co na skale MASOWA stosowac manipuacje w mediach i blokade informacji o dzialaniach organizacji antykapitalistycznych? A przeciez tak dzieje sie wszedzie na Polnocy...
Czytałem niegdyś w pismie "Lewą Nogą" znakomity tekst zatytułowany "Słownik papugi" napisany przez Jacka Zychowicza (tekst opublikowano także w zbiorku esejów i felietonów tegoż autora pod tytułem "Mieszanka wybuchowa"). Autor przezabawnie, ze swadą i polotem, wysmiewał tam światopogląd polskiego bezrefleksyjnego liberała. Szczerze polecam - przednia lektura!
Zabawne, że użytkownik "ABCD" głosi dziś zupełnie na poważnie (?) poglądy w stu procentach zbieżne z tymi, które tak dowcipnie wyśmiewał red. Zychowicz...
No teraz to już się kompromitujesz. Takie pralki jak "Frania" używane są na terenach - powtarzam - gdzie nie ma ciśnienia w rurach - niezbędnego dla pralek automatycznych. Dotyczy to krajów zarówno wysoko rozwiniętych, jak USA, jak też tak sobie - jak Kazachstan.
A na temat Kuby to poszedłeś w kompletny bełkot. Akurat tam poziom higieny, co związane jest m.in. z praniem zawsze był wyższy - i jest nadal - niż np. w Polsce, czy, średnio biorąc, w USA. Nie potrafię tego tak bez sprawdzenia wyjaśnić, lecz jest to fakt, którego chyba nikt ie kwestionuje. Jesteś więc wyjątkiem. W tym wypadku - niezbyt mądrym.
"Daje mu na przykład - bez pośrednictwa pieniądza(!) - żywność i ubranie (por. Clintonowski program opieki socjalnej).
Wyupisz, wymaluj wizja Marksa z Krytyki programu Gotajskiego."
W takim razie program komunistyczny realizowałaby pierwsza z brzegu placówka Caritasu czy Monaru.
Pal sześć zresztą. To zabawne, ile się człowiek naprodukował tylko dlatego, że nie zna fundamentalnego dla kapitalistycznego marketingu rozróżnienia tkwiących głęboko w psychikach jednostek i zbiorowości POTRZEB (np. estetyczno-wizualnych i jednoczesnej wygody przy ich kontemplowaniu) oraz kreowanych sztucznie przez chcące upchnąć swoje produkty korporacje PRAGNIEŃ (np. posiadania zestawu kina domowego). Robota marketingu polega w skrócie na tym, żeby związać potrzeby z pragnieniami i nakierować na pożądanie konkretnych produktów.
kapitalistę, a nie państwo stricte socjalistyczne, to co..?
I co zrobić z tym fantem, że w tamtych czasach żyło się nieżle już za te 30-40 dolarów, a dziś dość ciężko za 300-400 ?
Dolar sparszywiał, czy stałe koszty utrzymania (czynsz, energia, gaz) były jednak wtedy znacznie niższe ?
"mentorami polityki historycznej lewicy mieliby być liberał Walicki czy konserwatysta Łagowski (wrogowie rewolucji czy zasadniczych reform społecznych, związków zawodowych, związków zawodowych, w latach 90. postulujący zniesienie "socjalnych reliktów" itp., a broniący np. przedwojennych działaczy lewicowych tym, że takie były międzynarodowe trendy ideologiczne :-) to jeszcze smutniejsze niż wisielcze pochwały polskiego kapitalizmu."
Tu nie chodzi o mentorstwo, ale o uznanie samodzielnego myslenia, to ze kogos chwale nie znaczy ze zaraz jest moim mentorem czy jeszcze lepiej idolem i ze ze wszystkim co pisza trzeba sie zgadzac, ale sa to jedni z niewielu polskich humanistow ktorych ignorowac nie mozna.
Kino domowe to żeczywiście(!) nie było potrzebne, jak w telewizji na jednym programie przemawiał towarzysz Wiesław, na drugim premier "Cyrano", a jak ktoś dalej szukał innego programu, to na ekranie pojawiał się kapitan Sowa i pytał: "Dlaczego przełączyliście, towarzyszu?"
Dziś natomiast wyobraźnia tworcow filmu po bprostu rozsadza ramy tradycyjnych mediów. Jak na niewielkim ekranie tradycyjnego odbiornika telewizyjnego oglądać np. czwartą część Terminatora?
można zresztą rozpatrywać jako narzędzie realizacji zasad komunizmu.
W komunizmie - przewidywał trafnie Marks - człowiek rano będzie myśliwym, w południe - rybakiem, a wieczorem - "krytycznym krytykiem".
Czy kino domowe nie umożliwia takich - i wielu innych - metamorfoz?
na Kubie srednia zycia jest ciut, ale jednak dluzsza niz w USA wiec widac te slowa Fidela sa zdrowsze od Mc Donalda i mikrofalowki. o porownaniu Kuby z peru, kolumbia i niektorymi dzielnicami samych USA przez litosc nie pisze.
Co do jakosci jedzenia kiedys i dzisiaj nie ma co dyskutowac - zreszta to nie wynika tylko z ustrojow ale przede wszystkim z przeludnienia. W tym sensie np. tragicznym nieporozumieniem jest dogmat o tym ze musi nas byc coraz wiecej zeby utrzymac emerytow powtarzany zarowno przez neiliberalow jak i ich przeciwnikow.
Z tym socjalizmem w wersji Obamy to zreczna volta z twojej strony bo rozumiem ze krytyka Frani nie wypalila.
jednak roznicy miedzy kapitalizmem i socjalizmem nie mozna sprowadzic do tego czy sa kartki czy ich nie ma, w socjalizmie one sie zaczely w fazie schylkowej - Gierek i Solidaruchy - i jak rzadzi - czy jest to elitarna partia ascetycznych idealistow - niemal platonska, czy banda pajacow typu Buzek ktorych w kazdej chwili moze zdmuchnac Springer Turner i ci co za nimi stoja a jak sie stawia jak np kennedy to wysla osvalda zeby go zastrzelil, czy ludzie czuja sie bezpiecznie i nie boja o jutro czy drza o splate raty kredytu.
natomiast zgadzam sie bo i sam o tym pisalem ze np. budowa tak zwanej infrastruktury (autostrady) zamiast szkol czy pensji bardzo przypomina czasy stalinowskie gdzie inwestowano w produkcje srodkow produkcji zamiast w konsumpcje. Pewno potrzeba tu rownowagi wlasciwych proporcji jak pisze dobrze pisze Kolodko, a kiedys Witkacy.
co do nostalgii to ja tez nie twierdze ze jej nie ma.
Ale w odroznieniu od "mlodych twardych" ktorzy ja wysmiewaja uwazam ja za uczucie szlachetne, zgadza sie tez z moja spiralna koncepcja historii i czasu, ktora bardziej mi poznawczo odpowiada od pnacej sie nieustannie do gory linii prostej.
szacunek.
Zdaje mi się, że wiem, dlaczego ludzie na Kubie długo żyją.
Bo chcą się jeszcze nacieszyć reformami rynkowymi, które za chwilę tam się rozpoczną.
Wiara i mobilizacja psychiczna czyni cuda.
Czytałem powieść Józefa Mackiewicza, gdzie występuje stary Kozak, który nie wybiera się umierać, bo chce doczekać upadku komunizmu.
w dzielnicach nedzy w USA ludzie zyja krotko bo sa sczesliwi, wolni, maja mikrofalowki i jedza mieso z hormonami a nawet antybiotykami, co pewien czas cpaja albo gina wesolo w ulicznej strzelaninie, czasem dostana bon na jedzenie, ktore spalaszuja w swojej przyczepie, a czasem przyjada wedrowni lekarze spolecznicy i w ramach czynu spolecznego dobiora okulary lub zaplombuja zeby.
Fakt w takim swiecie czlowiek czuje sie spelniony i nie ma juz motywacji do dluzszego zycia.
w amerykańskim komunizmie zrealizowana jest również zasada możliwie pełnej wolności (którą ogranicza się tylko o tyle, o ile mogłaby przeszkadzać w swobodnej samorealizacji ogółu). Jeżeli ktoś chce żyć krótko i dlatego np. pali, trudno mu tego zabronić. Można zakazać tylko trucia innych w miejscach publicznych.
po przeprowadzce na wieś, gdy Stary jeszcze nie podłączył hydrofora w studni, był problem z praniem. Pralka automatyczna była (piszę to takiej pralce "z okienkiem", ta ładowana od góry to się nie nadaje do takich sztuk), ale wody nie. Ciągnęliśmy ręcznie na korbę. Ale był prąd podłączony. Mój wówczas siedmioletni syn zaproponował, żeby pralkę wystawić przed dom, podłączyć i na niej postawić wiadro z wodą. W wiadrze zanurzyć wężyk w całości, by napełnił się wodą, zatkać palcem jeden koniec(to wtedy nie trzeba wsysać) i wyciągnąć ten koniec wężyka wkładając go następnie do jednej z komór na proszek. Należało to robić zawsze wówczas, gdy pralka "chciała" wody, co słychać. Gdy miała dość, wężyk się wyciągało. Więc pranie automatyczne bez ciśnienia w rurach jest możliwe, należy tylko przygotować wiaderka z wodą i rzeczony wężyk, oraz ustawić wygodne krzesełko w pobliżu pralki oraz zaopatrzyć się w ciekawą lekturę, i tak miło spędzając czas wykonać pranie. Zaznaczam, że wylot węża odpływowego z pralki musi znajdować się na wysokości mniej więcej średniej muszli klozetowej, ewentualnie poprzeczek stabilizujących pod krzesełkiem. Wąż poniżej oznacza bezustanny przepływ wody przez pralkę, więc cały trud na nic. Brudną wodę z pralki pompa wypycha sama. Więc jest tu jedynie kwestia umieszczenia tego wężyka na odpowiedniej wysokości.
POLAK POTRAFI !
można kogoś prewencyjnie wsadzić do więzienia za każde z możliwych podejrzeń. Także narkotyków nie wolno sobie tak swobodnie w ramach tej wolności mieć, oraz nie wolno w tej super wolności produkować sobie gorzały w domku, ani samemu przepchać rury w sraczysławie- to oznacza odbieranie innym "miejsca pracy"- wiem to od mojej Matki, która mieszkała w tamtejszej "wolności" lata. Tak jej się podobało i już! A co? nie mogła być taka wolna? (zwłaszcza, że miała tam syna i wnuki).
Ona także tam będąc w roku 1995 przysłała nam do Ojczyzny,jako ciekawostkę, zupę pomidorową w puszce - jaką dostają w ramach wsparcia ludzie biedni: puszka z blachy pancernej, serio; w środku coś w rodzaju budyniu lekko słonego z domieszką śladową koncentratu pomidorowego; na nalepce przepis - a jakże! - żeby puszkę otworzyć - sik!, zawartość wyłożyć do naczynia - sik!, i podgrzać, i że można dolać trochę wody. Jakby to robiło jakąś różnicę. Obowiązkowo podany był skład: woda, mąka pszenna, przecier pomidorowy, sól. Oraz wartość kaloryczna i zawartość elementów śladowych i witamin oraz tłuszczu.
W taki sposób to najgorsza władza PRLowska nie odważyła by się potraktować obywatela naszego pięknego kraju. Bywało, że gadali pierdoły, ale inteligentnie, i takiego szajsu to obywatelowi nie ośmielili by się podać.
Amerykanie to nas bezsprzecznie prześcigają, ale w głupocie. Moja Matka powiedziała, że tak prymitywnego i upodlonego narodu to ona nie widziała. A swoje przeżyła i widziała to i tamto. Jej zdaniem, nasze PRLowskie szkolnictwo było na bardzo wysokim poziomie.
Gdy zatrudniła się w wieku lat ok. 40tu jako kucharka w barze mlecznym, to musiała zaocznie skończyć technikum gastronomiczne. Ze swoimi dziećmi uczyła się matematyki, fizyki i chemii, bo tak było jej łatwiej sobie przyswoić, a na zajęciach popołudniowych miała technologię żywienia i obróbki surowców spożywczych i jakieś tam inne pokrewne przedmioty. Więc ta zupa dla biednych w kraju wszelkich niemożliwości zupełnie wytrąciła Ją z równowagi. U nas w PRLu było różnie. Ale tak dziadowsko nigdy.
fetysz dolara i porownywanie krzesla z psem, typowe dyletanctwo liberala nt. lat 70 i polski na tym tle...
lepiej zainteresuj sie obecnym dlugiem, ktory jest duzo bardziej zlozony... dlug panstwa, instytucji publicznych, finansowych, obywateli... zerknij tez na wielkosc danin jakie placi obywatel panstwu, gdyby odpowiednio zmniejszyc mialbys dlug panstwa, ze hoho:)
rezultat, nic nie ma, na nic nie ma, jedynie o co martwia sie decydenci, to zeby polska nie stracila to co ma, czyli statut kolonii... gdzie produkcja sobie rosnie, ale nie w segmentach najwazniejszych wyrobow np: teoretycznie w polsce produkuje sie lcd, a jednoczesnie komponenty - esencja technologii, procesy produkcyjne, projektowe, biznesowe itd. wszystko jest sprowadzane (nawet nie licencjonowane, zeby mozna bylo cos dalej z tym zrobic), i tu nastapil praktycznie olbrzymi regres lub calkowity zanik, w ciagu tych 20 lat III RiP... tak jest prawie ze wszystkim co nalezy do tzw. zaawansownych technologii. gdybysmy nawet uznali to za okres przejsciowy, to czy widac swiatelko w tunelu?
poprzez dolanie do takiej puszki wody, lub odwrotnie :)
A w PRL-u musiałabyś to zrobić ścisle wg instrukcji i na dodatek pod nadzorem krwiożerczego "esbeka"...
Powinieneś w związku z tym być zgodny z Andrzejem Walickim że kolejne ekipy będące u steru władzy w PZPR w okresie trwania PRL, odchodziły od realizacji komunistycznego modelu ustrojowego.
Jakże te ekipy były "reformatorskie" i "patriotyczne"...
odsetek wiezniow jest taki ze nawet w 3 RP aby dorownac tej wolnosci powinno ich byc proporcjonalnie okolo 300 tysiecy,
Co ciekawe w PRL bylo mniej przestepstw, mniej policji panstwowej a prywatnej nie bylo w ogole i jakos to dzialalo bo mniej bylo w ludziach agresji a przeciez o to w ogole w tak zwanym systemie chodzi zeby nam sie przyjemnie zylo, zeby byl czas pogadac, poczytac popatrztyc a nie tylko efektywnosc, wzrost gospodarczy itp.
ale rozumiem ze juz sobie zartujemy i ABCD zaraz napisze ze w USa w wiezieniach jest wolnosc czy cos w tym stylu a moze bedzie o gulagu wtedy my o guantanamo i tak w kolko.
Nano
Co do tepoty Amerykanow to pelna zgoda - takich agresywnych i zadufanych w sobie jelopow trudno znalezc, ale niestety wydaje mi sie ze Polacy od czasow kiedy zawitalo tu osobliwe polaczenie hayeka i JP2 zaczynaja ich w szybkim tempie gonic i jak obserwuje dzisiejszych studentow to oni by sobie z ta Twoja pralka rady nie dali.
kara więzienia - zauważył Hegel - jest formą pojednania zbrodniarza ze społeczenstwem. A wiadomo, że komunizm - o czym, z kolei, pisał Marks już w mlodzieńczych Rękopisach... - jest pojednaniem ducha z naturą i podmiotu z przedmiotem. Tak więc komunizm nie wyklucza więzień, lecz nawet je implikuje.
Patrząc szerzej: czy, kiedy patrzymy na współczesne Stany Zjednoczone, nie przypominają się zdania cytowanego tu już Hegla:
"Odkąd słońce widnieje na firmamencie, a planety krążą wokół niego, nie widziano nigdy, by człowiek stanął na głowie, to znaczy - by oparł się na myśli i podług niej budował rzeczywistość... entuzjazm ducha ogarnął świat, tak jakby dopiero teraz dokonało się pojednanie (ano własnie, Hegel ma rację - przyp. ABCD)pierwiastka boskiego ze światem."
Na odwrót: rozum historyczny, posługujący sie tymi ekipami, pojął, że komunizm buduje się w USA.
Z drugiej strony, filozof Alexandre Kojeve mówił, że jeśli ktoś chce zobaczyć kapitalizm XIX-wieczny, to niech jedzie do ZSRR.
Lub do Chin - mógłby dziś dodać.
[podgrzać, i że można dolać trochę wody. Jakby to robiło jakąś różnicę.]
ta teraz jak owinac kielbase zwyczajna w papier to papier robi sie mokry, a nie tlusty ;). dziwne, ze prl nie sprzedawal tej zywnosci wielokrotnie drozej w kategorii: zdrowa i ekologiczna zywnosc, jedynie brakowalo tych slicznych opakowan :)
pamietam jak swego czasu zachlysnalem sie opakowaniem jednego z peweksowych frykasow, a po konsumpcji zawartosci bylem rozczarowny, zeby nie powiedziec, wsciekly, wszyscy sobie wmawaili, ze to bylo dobre, bo ladnie wygladalo i wywolywalo zazdrosc u innych, a to byl zwykly szajs i forsa wyrzucona w bloto:)
http://biznes.interia.pl/raport/kryzys_w_usa/news/place-to-juz-nie-dysproporcje-to-przepasc,1325996
"Zarobki menedżerów wzrosły o 13 proc., choć zyski ich firm zmalały o 40 proc."
"Przeciętny Polak, aby zarobić tyle, ile pobiera co miesiąc prezes Stalproduktu, musi pracować przez... szesnaście lat. Zarabiający średnią krajową (3294 zł 76 gr)"
Przeciętni Polacy są od "kochania Polski"...
Nikt przytomny nie zaprzeczy, że rząd amerykański KUPUJE
sobie spokój społeczny różnymi formami darowizny dla ludności
wykluczonej.
Jak teraz czytam, spowodowało to wydatki budżetowe większe o jakieś 7 punktów procentowych od wpływów (no, ,może nie tylko z tego powodu). Dziś Ameryka musi zredukować te wydatki albo zginie.
Jak Pan myśli, kto zapłaci ?
A jeśli zapłacą ci co myślę, to które państwo stanie
się czołową potęgą świata ?
I co z tym rzekomym budownictwem socjalizmu w Ameryce ?
Takimi wyrwanymi z kontekstu cytatami, co Pana raduje,
można "udowodnić" dowolną bzdurę.
Argumentacja prof.Łagowskiego i prof.Walickiego jest
wielopłaszczyznowa. Nie wątpię, że gdyby znalazł Pan czas na
jej pogłębioną analizę , to powstrzymałby się Pan z krytyczną
oceną obu autorów.
Pomijam już zabawne teorie o komunizmie, indywidualizmie i wspólnocie w kraju ze skasowaną lub zanikającą sferą własności publicznej (polecam krótki, zwięzły i treściwy tekst o prywatyzacji lokalnych bibliotek z "Obywatela" nr. 4 z ub. r./42 w numeracji ciągłej) a także kwestię ZMIENNOŚCI FORM, jakie przybierają wytwory materialnej cywilizacji mające zaspokajać ludzkie potrzeby.
Trudno jednak traktować poważnie teorie o
"pełnej wolności (którą ogranicza się tylko o tyle, o ile mogłaby przeszkadzać w swobodnej samorealizacji ogółu). Jeżeli ktoś chce żyć krótko i dlatego np. pali, trudno mu tego zabronić. Można zakazać tylko trucia innych w miejscach publicznych"
jako opis sytuacji socjoekonomicznej we współczesnej Ameryce, skoro wczoraj o 23:55 podałem 2 jaskrawe przykłady, w których model amerykański wykazuje się czymś dokładnie odwrotnym - skrajnym egocentryzmem i dezintegracją tego, co wspólne, pod jego dyktando. Europa też ideałem nie jest, zwłaszcza na obecne polskie realia, ale przynajmniej się przed tym jeszcze broni (każe znakować modyfikowane kontyngenty, promować szynowy i publiczny a ograniczać spalinowy i indywidualny transport w miastach).
Chętnie poznam dowód, że bez kina domowego ani widzowie przedstawień operowych na arystokratycznych dworach, ani ulicznych procesji czy przedstawień misteryjnych w Hiszpanii, ani bywalcy XIX-w. teatrów operowych, ani widzowie popularnych wśród zwykłych Włochów przedstawień oper Verdiego (jak przynajmniej twierdził Gramsci) nie mogli zaspokoić swoich potrzeb estetycznych przez recepcję form sztuki scenicznej i audiowizualnej. Jeszcze chętniej dowiem się, jak Ci idzie eksploatacja Twojej taniej, sprawnej i skutecznej pralki - w obydwu przypadkach chodzi o zasadę: jeśli ktoś gra w grę pt. "prowokuję Was do trudnych i niewygodnych dla Was pytań" to sam niech będzie w stanie merytorycznie odpowiedzieć na kontrargumenty a nie uciekać w tandetne i przewidywalne jak felietony "Ryby" dykteryjki o gomułkowskich milicjantach (z którymi mam "wspólnego" tyle, co Ty z CIA albo gestapo).
Samo kino domowe nie jest niczym złym - podałem go jako przykład KREOWANIA pragnienia posiadania przedmiotów służących zaspokajaniu potrzeb, które to potrzeby wcześniej realizowano inaczej. Plus za uczciwość intelektualną, że przyznałeś, iż statystycznie nieporównanie częściej użyje się go do "Terminatora" niż "Damy Pikowej", nie mówiąc o "Izoldzie".
PS. Coś mi się zdaje, że Ty czytasz Hegla po stalinowsku i neokonserwatywnemu zarazem. Ja wolę podług Marcuse'a.
Jeszcze jedno: zakup dalekowschodniego zestawu kina domowego we francuskim supermarkecie za kredyt zaciągnięty w niemieckim banku i wypożyczenie do niego zestawy holyłódzkich produkcji można oceniać na różne sposoby, ale jedno jest pewne - rozwojowi gospodarczemu (a co za tym idzie i trwałemu dobrobytowi) w POLSCE to nie służy. Jako dyżurny obrońca patriotyzmu sam powinieneś to zauważyć, bo czy istnieje zwł. we współczesnym świecie bardziej konkretny wymiar patriotyzmu niż gospodarczy? Chyba, że jest się "patriotą dyskursywnym", któremu "patriotyzm" służy wyłącznie jako pałka w aktualnych wojenkach z różnymi odłamami lewicy.
oczywiście "Tristanie i Izoldzie" :-)
pralkę mam od wielu lat. Nigdy się nie psuła.
Gdyby się zepsuła, to bym się cieszył, bo miałbym pretekst do kupna lepszej.
A propos. Moja kotka na włączenie pralki reaguje miauczeniem, syczeniem i drapaniem. Nie dziwota. Ma zakodowane genetycznie, że do usuwania brudu służy ślina. Co więcej jest, od Złego jest.
Ale człowiek stale zmienia swą "istotę gatunkową" w procesie walki i pracy, jak trafnie zauważył młody Marks.
"pralkę mam od wielu lat. Nigdy się nie psuła.
Gdyby się zepsuła, to bym się cieszył, bo miałbym pretekst do kupna lepszej."
Jedno zdanie lepsze od drugiego. Albo pierzesz bardzo rzadko, albo "jedziesz" na bezczelnego, albo W OGÓLE nie zajmujesz się w domu praniem nawet własnych rzeczy i nie zauważyłeś nawet zmiany pralki, ale już nawet mniejsza z tym. Jedno zepsucie i już od razu "PRETEKST (sic!) do kupna nowej" :-)))
Rozumiem wydatki kolekcjonerskie czy hobbystyczne, ale jeśli dla kogoś awaria urządzenia gospodarstwa domowego jest od razu argumentem nie za naprawieniem, wymianą części, sprawdzeniem gwarancji itp., tylko od razu za kupnem nowego (ba, potrzebuje do zakupu nowej pralki pretekstu!) to powinien jakoś samemu rozwiązać ten problem a nie stawiać wobec ogółu roszczenie, by wszyscy postępowali tak samo nieodpowiedzialnie i nieracjonalnie jak on i jeszcze przyjęli od niego dętą, skleconą na poczekaniu ideologię mającą to uzasadnić.
pralka już dawno jest poza gwarancją. A kupno nowego sprzętu nieraz, choć oczywiście nie zawsze bywa bardziej opłacalne, niż naprawa starego.
Ważna jest inna rzecz. Tkwisz mentalnie w epoce, kiedy na całe życie dostawało się od państwa (ewentualnie załatwiało na czarnym rynku) pralkę Franię czy telewizor Koral. Masz do tego prawo. Ale tej mentalności nie dasz rady narzucić ogółowi, więc po co się napinać?
o tym, że co kilka lat na rynku pojawia się nowa, znacznie bardziej efektywna generacja popularnych urządzeń.
pozytywnej oceny PRL-u, na przykład taki -
państwo było jednonarodowe, Żydów wygnano, mniejszości seksualne siedziały cicho i nie podnosiły głowy, wprawdzie aborcję dopuszczono w 1956 roku, ale cenzura obyczajowa działała skrzętnie, przyrost demograficzny był imponujący, przestępczość była niewielka, sukcesy sportowe jak nigdy wcześniej i później.
Analiza ankietowych odpowiedzi zawsze musi być pogłębiona, inaczej każdy może dowolnie przykrawać takie dane do swojej ulubionej tezy.
Teoria o wymianie sprzętu zamiast naprawie jest dobra do skanera komputerowego albo niektórych aparatów; nawet w dobie takiego zmasakrowania mózgów konsumentów ludzie wolą oszczędzać energię i surowce niż pod byle pretekstem kupić coś nowego (chyba, że są podlotkami/nastolatkami metrykalnymi lub mentalnymi). Wiem, że tokować teoretycznie możesz jeszcze długo, ale mi się po prostu nie chce, zwłaszcza, że właściwie na żaden kontrargument z tego wątku nie odpowiedziałeś inaczej jak zwodem, przemilczeniem albo "obroną przez atak".
Jako komentarz polecam za to:
http://obywatel.salon24.pl/93055,remigiusz-okraska-pranie-rynku
możesz się złościć, ale faktem jest, że głosisz poglądy wrogie ludziom i to podwójnie:
- rozwój cywilizacji konsumpcyjnej "z dnia na dzień, z godziny na godzinę" - jak powiedziałby Lenin - tworzy nowe miejsca pracy. Jak ich zabraknie, to będziesz płakał nad bezrobociem i żądał, żeby państwo zapewniło miejsca pracy przy druku broszur "antysystemowych"
- ludzie chcą wygody, lepszej jakości i po prostu bigla, jaki wiąże się z zakupami
Znam robotników, ktorzy kochają jeżdzić - własnym, świeżo kupionym samochodem - do marketu.
Jak się tego nie akceptuje, można tylko zaciąć usta i marzyć, że przyjedzie Morales na białym koniu i zrobi porządek z tym konumpcyjnym rozpasaniem.
wieszczy, że na produkcję pralek brakuje energii i surowców.
A jak zamkną stalownię, napisze, że państwo powinno zapewnić miejsca pracy. Gdzie? W stalowni.
ale menedżerskie tam, gdzie mieszczą się zarządy i produkcyjne coraz bardziej na południe i na południowy-wschód od nas. O zamykaniu oddziałów niemieckich, amerykańskich i francuskich koncernów w Czechach czy krajach nadbałtyckich coś słyszałeś?
To jest niestety jeden z tych stylów.
Teraz doczytałem:
"Michał wieszczy, że na produkcję pralek brakuje energii i surowców."
Byś chociaż nie posuwał się do takich manipulacyjek. Pisałem, że nie ma sensu ich marnować, gdy oszczędniej jest naprawić/wymienić części. To nie oznacza, że wyprodukować się nie da, zwłaszcza w Chinach w obozie pracy. Da się, tylko k...a gdzie my to wszystko zutylizujemy i gdzie zatrudnimy tych, którzy stracą pracę w Polsce, bo nie wytrzymają konkurencji cenowej z dalekowschodnimi składakami. Mam nadzieję, że omieszkasz wykazać ile Twój żarliwy "patriotyzm" jest wart w praktyce i zatrudnisz rodaków u siebie, rodziny albo do opieki nad kotem.
nie odmawiam im dokonań, zwł. naukowo-badawczych. Łagowski to niewątpliwy znawca myśli konserwatywnej, świadomy własnej tradycji ideowo-politycznej i ogólnie wyrazisty na tle szablonowych i płytkich "konserwatystów" na modłę AWS czy "Ozonu". Jeszcze bardziej cenię Walickiego za jego prace o rosyjskiej filozofii społecznej, są ciekawe i inspirujące - także wtedy, gdy wywołują sprzeciw.
Nie zmienia to faktu, że obydwaj najsilniej bronią ekipy władzy z tego okresu PRL, gdy nie stawiały one sobie celów konstruowania egalitarnego ustroju społecznego, postępu cywilizacyjnego itp. tylko konserwowania status quo - także poprzez finansowe uzależnianie się od Zachodu przy pozostawieniu militarno-politycznej zależności od Kremla, co chyba musiało skończyć się pierestrojką i transformacją taką, jakiej doczekaliśmy. Nie zmienia to też faktu, że (abstrahując już od ocen różnych aspektów życia w PRL) obydwaj broniąc establishmentu PRL i PZPR lat 70. i 80. bronią więc także de facto tych, którzy tamten system demontowali. Trudno też abstrahować od tego, że jeszcze w latach 90. atakowali obydwaj (zwł. Łagowski np. w "Szkicach antyspołecznych" - sic!) realia polityczne Polski po 1989 r. za rzekomą ochlokrację, występowanie "postaw roszczeniowych", wzywali do demontażu państwa socjalnego, w rządach postsolidarnościowych najbardziej atakowali frakcje związkowo-solidarystyczne (a np. zdeklarowanych liberałów rozliczali z "ulegania populistom"). Kontrasa powinny zainteresować też filipiki obydwu przeciwko "kampaniom rozliczeniowym i dekomunizacyjnym" (czyt. rozliczeniom elit władzy PZPR - fakt, że podejmowanym w prawicowej retoryce, ale co z tego), "olszewizmowi" itp.
Powiedzmy też sobie szczerze: zarówno Walicki jak i Łagowski zostali przywróceni głównemu obiegowi publicystycznemu (zarówno "Wybiórczej" jak i prasy lewicującej) tylko dlatego, że dołączyli do obrony "dorobku III RP" przed kaczyzmem, "chamami i prostakami z Samoobrony" itp. Co by nie mówić o poprzednim rządzie, to obrona III RP, GW, transformacji itp. wg mnie jest nie do pogodzenia z wartościami egalitarnymi i prospołecznymi.
ABCD
Czy w UE już wybudowano "komunizm" czy jeszcze jesteśmy w "okresie przejściowym" jego urzeczywistnienia?
Bo takie formacje polityczne jak LPR i UPR a też i wielu polityków PiS-u czy PO ten owy "socjalistyczny kołchoz"
już dawno zdążyło dostrzec.
Sławomir Nitras z PO już zapowiedział w "Młodzież kontra" że w europarlamencie będzie próbował zająć się zatrzymaniem "ofensywnych" i "anachronicznych" postaw związków zawodowych jakie nie rozumieją "wyzwań obecnych czasów" w kontekście "przemian jakie zachodzą" w relacjach między stroną "pracodawców" i "pracobiorców".
tarak
Andrzej Walicki proponuje "zracjonalizowany antykomunizm" dla "konserwatywnej lewicy"?
Ile lat tzw. lewica ma jeszcze wypróbowywać owy "racjonalny antykomunizm" na polu swojego praktycznego działania?
Wspominany "racjonalny antykomunizm" stosują wszystkie odmiany socjaldemokratyczne jakie pojawiły się na scenie politycznej w Polsce po roku 1989.
Michał
Jak PiS "zachwiał" III RP?
Czy to że poseł Górski od "okrycia końca cywilizacji białego człowieka" na mównicy sejmowej przywołuje "sukcesy" PiS-u mające polegać na obniżce przez rząd pis-so-lpr składki rentowej czy likwidacji podatku spadkowego ma świadczyć o wyznawaniu przezeń "hurra-egalitaryzmu" i pozytywnym rozumieniu "instynktów socjalnych" w społeczeństwie burżuazyjnym?
"Kontrasa powinny zainteresować też filipiki obydwu przeciwko "kampaniom rozliczeniowym i dekomunizacyjnym" (czyt. rozliczeniom elit władzy PZPR - fakt, że podejmowanym w prawicowej retoryce, ale co z tego), "olszewizmowi" itp. "
A to niby dlaczego akurat mnie?
nigdy mnie to specjalnie nie interesowalo, ja bym chetniej "rozliczyl" elite wladzy 3 RP i wlasnie zgadzam sie z lagowskim ze komuszki z SLD lepiej potrafia rzadzic niz solidaruchy : porownanie Buzka z balcerowiczem i Kolodki to tego przyklad. Generalnie daleki tez jestem od przekonania ze sa jakies zle elity i dobry lud. Lud w dzisiejszej polsce tez jakos jest wspolodpowiedzialny za to co sie dzieje. na innym watku pisalem ci michale o tym, ze serio nie mozna znalezc chetnych do moze niewdziecznej, ale pozytecznej i dobrze platnej pracy, jest tez prawda ze jak pisze abcd robotnicy chca jezdzic samochodem do supermarketu i nie chca zrozumiec ze to nic dobrego. pamietam jak lud bil brawo ochroniarzom ktorzy nas bili na gorze sw. anny. Ja w odroznieniu od abcd nie twierdze ze to cos dobrego ot taki ludzki kaprys, ale uwazam to za dowod zapasci cywilizacyjnej, ktora nie bierze sie tylko i jedynie z manipulacji elit, przyczyny sa tu chyba bardziej zlozone.
Piszesz ze trzeba sie organizowac i walczyc. pelna zgoda - trzeba to robic w imie ocalenia wlasnej godnosci, ale jak to wyglada w skali spolecznej to wiesz chyba dobrze.
kijem Wisły nie odwrócimy.
A jak się komuś ten swiat nie podoba, to może skonstruować własny. Znasz gruntownie angielski. Dlatego proponuję ci: nie niszowy wieszczu, tylko Browning (Robert, nie rewolwer, naturalnie). Nie przegrany wodzu, tylko Meredith.
Did I make myself clear?
Tylko dlaczego towarzysze usiłują zrobić z Leszka B. liberała i solidarucha skoro to komuch, który podnosił podatki?
Wot, zagwozdka - podobna do tej z wielbieniem najlepszego przyjaciela Adama Michnika. PZPR-owiec Balcerowcz be, solidaruch Kuroń cacy. Nie dziwmy się niczemu - to tylko lewacka logika.
o czym Wy pierniczyczycie?, dzisiaj bylem rano zapisac sie na badanie krwi, w prywatnej klinice z pieniedzy nfz, termin, za tydzien, za prlu czesto nastepnego dnia mialem badanie krwi, choc wyniki za 2 dni, ale to kwestia techniki i postepu o ponad 20 lat, mimo to czekac musze tydzien + 1 dzien na wynik.
od pralki zycie nie zalezy, pralo sie we frani (nie do zepsucia), polar superautomat ponad 12 lat bez awarii, potem wymiana simeringa (koszt 15zl) i prac mozna kolejne 12 lat (uzywana do dzisiaj na wsi u ciotki:), ale teraz mam taka za 1000 zl (dla wiekszosci Polakow to duzy wydatek) co po 3 latach chodzi jak ciagnik i juz 2 razy serwis ja badal... bajer dzieki wbudowanemu sterownikowi (taki maly komputerek, ale 20 lat temu na zachodzie tez tego nie bylo!!!), ale to co najwazniejsze jest jednak lipne, a na Miele i tak malo kogo stac (szczegolnie pracownikow u dobrodziei), wiec to wybor tylko dla elit :)
AWUesiakow, za to ile wyroslo prywatnych fortunek na OFE...
http://emerytury.wp.pl/kat,7531,title,W-ZUS-o-8-procent-wiecej-niz-w-najlepszym-OFE,wid,11241320,wiadomosc.html?ticaid=1840c
"W ZUS o 8 procent więcej niż w najlepszym OFE"
Ma Pan skłonność do analizowania szczegółu wyrwanego z kontekstu i na tej podstawie opiniowania całości.
Ja wystrzegam się takiej metody - prowadzi moim zdaniem do
błędnych wniosków.
A główna teza obu Autorów jest taka, by zerwać ze szkodzącą
Polsce manierą mierzenia siły na zamiary, a zacząć myślenie
odwrotne, czyli RACJONALNE.
kiedyś to był raj: Wiesław dał pralkę na całe życie, na suwaku logarytmicznym wyliczył, ile czlowiekowi dać emeryturę, żeby co drugiej niedzieli mógł się uraczyć herbatą Ulung...
Żyć, nie umierać!
A że w Wiesławowej pralce naharować się trzeba było więcej niż przy praniu w rzece? A teraz włączysz program, wrzucisz łachy i możesz kawusię popijać?
Byle było jak za Wiesława! Reszta głupstwo.
Ja od 9 lat mam pralkę Siemensa - chodzi jak nowa.
Podbijajcie stawkę, towarzysze - napiszcie o wyższości telewizora marki "Rubin" nad LCD.
Ech, sieroty po PRL-u - kiedy Wy przestaniecie żyć przeszłością ...?
co masz przeciw herbacie Ulung? Była bardzo dobra, w sklepach była także za "Wiesława" kawa Marago w puszce. Na początku lat 70tych Marago była też liofilizowana, czyli ekstrakt w proszku. Dawało się tego łyżeczkę do szklanki, dodawało odrobinkę wody i trochę cukru i ucierało na piankę, następnie zalewało się tą piankę wrzątkiem i miało super kawę z pianką pół na pół: niezwykle aromatyczną i smaczną. I można było tak wzmocnionym zabrać się do bilansu rocznego siedząc w jakimś biurze.
A pralki? Były już kilkaset lat temu znane. Na górskich strumieniach, w lekkich zakolach, ludzie wstawiali coś w rodzaju balii drewnianej z lekko na zewnątrz wychylonymi klepkami, tak, by woda wpadając wierzchem tworzyła wir i by jej stale napływało i wypływało tylko trochę. Do tego wiru wkładano rzeczy do uprania i udawano się do domu. I to pranie kręciło się w tej balii i kręciło, aż się wyprało. Brudniejsze sztuki gospodynie namaczały przez noc w wywarze z popiołu drzewnego i dopiero wtedy zanosiły je do tej strumykowej pralki. Działała ona przez cały rok bez żadnych kosztów eksploatacji. Na własne oczy widziałam to w jakimś reportażu. Fenomenalne!
Głupia sprawa, bo "Frania" jest nadal produktem eksportowym. Jest produkowana przez Myszkowską Fabrykę Naczyń Emaliowanych "Światowit"...
O, i to zostawiam pole do natrząsania się z ze współczesnego kapitalistycznego przemysłu kraju, który stoi eksportem technologii z PRL.
...A te PRL-owskie tarczowe aparaty telefoniczne - PRZEWODOWE - to już doprawdy kompromitacja. Wyobraź też sobie, że w PRL nawet milicja nie miała telefonów komórkowych! (A mimo tego lekarz do chorego dziecka przyjeżdżał w ciągu 1-2 godzin. Nieodpłatnie...).
zapytaj koleżanki, które miały małe dzieci za Towarzysza Generała, ile wtedy się czekało na pogotowie.
lekarzowi to trzeba było dać całkiem sporo.
Notabene, nie krytykuję Frani za to, że nie była automatyczna. Podważam zasadę, że w porządnym państwie socjalistycznym pralkę ma się na całe życie. A jak ktoś chce sobie kupić coś lepszego, to przychodzi porucznik Borewicz i udziela ostrzeżenia. Tym bardziej, że ta zasada znalazła epigońskiego wyznawcę w osobie Michała, którego alterglobalizm jest Wiesławem podszyty.
zapewniam Was, ze na zachodzie w tamtym okresie technika pralek stala na bardzo podobnym poziomie, a o LCD nikt nawet nie marzyl :). Wy wespol zespol zaraz pewnie wykarzecie wyzszosc XX wieku nad X w, bo wtedy nie mieli samolotow, prawda, nie mieli, dlatego umarli ;).
Porownujmy to co mozemy porownac, a mianowice, owe pobranie krwi, czemu ktos zdecydowal, ze mam miec za tydzien +1, czyzby dalej w Polsce liczono na suwakach logarytmicznych w dobie takiej powszechnosci technik cyfrowej obrobki, przeciez to jest wlasnie zacofanie ?
sorka, intrygujacy tekst, ale mozesz mi wyjasnic co to takiego "meredith"??
nie lubisz "Diana of the Crossways"?
Sorry, I can`t believe.
O czym ty w ogóle piszesz?!!! Sąsiadka ma wykupione przez jej firmę ubezpieczenie w Enelmedzie, który na wizytę domową do chorego dziecka zastrzega sobie 24 godziny.
W tym kontekście powiem krótko - tak bezczelnej propagandy jak ty tutaj - nie serwował nawet wspomniany generał.
Kiedyś zdarzało ci się coś ciekawego napisać, teraz ciekawsze wydaje mi się gaworzenie menela zasmerfionego na stacji benzynowej. Cóż, apologetyka kapitalizmu odmóżdża. Zdecydowanie.
dzieki za linka - czlowiek cale zycie sie uczy.
a co ta informacja ma do rzeczy?
Ja mówię tylko, że za generała łatwiej było kupić paryską Kulturę niż załatwić sobie pomoc lekarską.
Ot, zdobycze socjalne PRL...
Byłem i jestem najdalszy od chwalenia owego generała, ale w tym wypadku pleciesz bzdury. Rozpaczliwe BZDURY.
Po prostu nie masz zielonego pojęcia, jak dziś wygląda ów ścierwis medyczny. NAJMNIEJSZEGO.
oni mysla, ze frania odeszla wraz z PRL, a to jest konstrukcja polautomatycznej pralki ladowanej od gory, jedna z wielu koncepcji na pranie, a przeciez PRL w latach 70 produkowal takze w pelni automatyczne bebnowe pralki Polar, ktore stawaly sie coraz powszechniejsze w latach 80 - taka wtedy mieli moi rodzice. Polska od zakonczenia II w.s. gonila swiat i startowala z niskiego pulapu (ogromne zniszczenia wojenne, materialne i ludzkie), przy niezbyt sprzyjajacych wiatrach. Kochany tzw. zachod nie pierwszy raz zreszta kopnal Polakow w dupe i robi to nadal, a bracia Rosjanie byli bracmi tylko z wlasnego nadania.
Przypomne takze sierotom po JP2 i Walesie, temu co mial DAC!!! 100 milionow;), ze w latach 70 wlasnie w Polsce niewielkie zespoly opracowaly komputery, maszyny zarowno dobre jaki i wybitne, wyprzedzajace swoj czas nawet o 10 lat... http://pl.wikipedia.org/wiki/K-202
Nawet w krytyce tamtego reżimu - zwłaszcza w krytyce - trzeba być rzetelnym. Szermowanie tanimi oszczerstwami obraca się zazwyczaj przeciwko takiej krytyce.
jak ma byc lepiej skoro prezydentem Konfederacji Polskich PRacodawcow jest stary komuch...
http://www.kpp.org.pl/index.html?action=sai&ida=613
to jedna z tych swietych krow III RiP co najglosniej krzyczy w kuluarach, obnizac podatki najbogatszym i ciac prawa pracownicze oraz wydatki socjalne (w domysle, najbiedniejszym).
[załatwić sobie pomoc lekarską]
chyba masz na mysli spod lady
ale co jest oszczerstwem? Że za formalnie bezplatną służbę zdrowia trzeba było płacić, i to słono? Nie słyszaleś o kopertówkach? O koniakach lekarskich?
to widać nie miał rwanego zęba przez peerelowskich dentystów. Ja za znieczulenie musiałem zapłacic w postaci paczki kawy (i nie "kawy" jaką władza polska uznała za wystarczającą dla obywateli, ale prawdziwej kawy z pewexu, nabytej za dulary). Oczywiście oficjalnie znieczulenie było jak najbardzie, tylko akurat sie skończyło i nie wiadomo kiedy będzie.
A co do czaru wspomnień, ciekaw jestem ilu z tych co dziś tak miło wspominają PRL, dałoby rade przez miesiąc podcierać sie papierem toaletowym charakterystycznym dla PRL. I jak by sie kształtowały ich wspomnienia po tym miesiacu.
Do PRL-u można mieć wiele zastrzeżeń lecz moja babcia, matka jak i wujek, ciotki pracowali w tymże jak chce dziś nazywać propaganda "obozie koncentracyjnym" w Kieleckich Zakładach Wyborów Metalowych, wcześniej nazywających się Hutą "Ludwików" m.in. przy taśmach montażowych motocykli "SHL" czy przywołanych tu już pralek "Frania".
W owym czasie tzw. socjalizmu realnego ten zakład był jedną z wizytówek miasta Kielce.
Również wtedy roztoczona była opieka społeczna nad pracownikami owego zakładu.
Przy tym zakładzie pracy o dziwo przetrwała przychodnia dla zatrudnionych tam pracowników.
Niegdyś korzystano w tej przychodni z całkiem DARMOWYCH, BEZPŁATNYCH świadczeń zdrowotnych.
Moja matka poza wykonywaniem pracy w tym zakładzie miała możliwość dokształcać się co jej ówczesne miejsce zatrudnienia czyli KZWM doceniało, chociażby przyznając dodatki do pensji i umożliwiając gromadzenie dochodu na cele jakie sobie założyła, wyznaczyła.
Dokształcała się ona z własnej, nieprzymuszonej woli a nie dlatego gdyż przymuszała ją do tego ówczesna sytuacja zatrudnieniowa.
Aktualnie młodzi ludzie, są kompletnie nieświadomi jak zniewala ich mechanizm "niewidzialnej ręki rynku".
W tym KZWM (jak i oczywiście nie tylko tam) robotnik otrzymywał 100% wartość wynagrodzenia naliczanego w miesiącu pomimo iż wcześniej mógł chociażby skorzystać z tzw. zwolnienia chorobowego.
Nie można się zgodzić z współcześnie skrzywionym obrazem, podawanym w burżuazyjnych mediach, polegającym na tym że wszystkie osoby jakie brały tego typu zwolnienia były lumpami czy obibokami jakim nie chciało się pracować.
Praca w takich zakładach nie była pracą najłatwiejszą, wymagała pewnej precyzji i opanowania co wiązało się z wewnętrznym tłumieniem w sobie emocji jakie pomimo to po jakimś czasie dawały o sobie znać, przyczyniając się do pogorszenia stanu ludzkiego organizmu.
Śmiało można powiedzieć że w dawnych "słusznie minionych czasach" zakład pracy liczył się z przynajmniej niektórymi bolączkami pracowników.
Narzucony przez obecnie panującą burżuazje i jej polityków także tych z tzw. lewej strony język upraszczania każdego przejawu PRL-u każe kpić sobie z funkcjonowania tzw. rad narodowych jakie zastępowały dziś rozbudowany już do niebywałych rozmiarów samorząd terytorialny.
Poza tym także ja pamiętam że w szkole podstawowej mogłem liczyć na okresowe badania lekarskie i wizytę u dentysty.
Gdzie są dzisiaj te gabinety dentystyczne jakie kiedyś można było spotkać w każdej szkole podstawowej, liceum czy technikum.
Infrastruktura sportowa, podwórka z całym wyposażeniem rekreacyjnym jakie postawiono w PRL-u teraz niszczeją i się je likwiduje.
Fabryka Gerlach w PRL-u dawała pewne zatrudnienie praktycznie wszystkim mieszkańcom Drzewicy jak i ludziom zamieszkałych w okolicznych miejscowościach.
W przywołanych miejscach odczuwa się dzisiaj ale głównie dramat zmarnowanych ludzi w nowej rzeczywistości kapitalistycznej jacy w wyniku "restrukturyzacji przemysłu" stracili pracę, stabilność, i chęć do dalszego życia.
PRL to był eksperyment socjalistyczny jaki mógł przegrać tylko przy wsparciu kompletnie wyzbytych z myślenia w kategoriach lewicowych, komunistycznych, aparatczykach, bezideowych koniunkturalistach karmiących się "wypłynięciem na szerokie wody", "eklektycznego ruchu społecznego" Solimarności z takimi tuzami jak "niezaszufladkowanym" Kuroniem (jakiemu trudno było mówić kto roznosił jego List otwarty do partii), Michnikiem (jakiemu bardziej zależało na byciu "wiecznym kombatantem" w chwale niż na polepszeniu sytuacji robotników), Kaczyńskimi (dla jakich wzorem jest II RP), Geremkowi, czy w końcu tzw. gdańskimi liberałami.
Generałowi tak jak tobie Jacku Z. również podoba się "dwadzieścia lat życia spędzonego w wolności".
Z tego generała musi być jakiś masochista ponieważ "poważana" przez niego "wolna Polska" próbuje go wsadzić do paki...
Nawet jeśli generała wsadzą to i tak to ludziom zniewolonym pod butem kapitalizmu nie przywróci godności.
W. Jaruzelski dla "Obywatela" powinien tym bardziej być zasłużony ponieważ coraz częściej przypomina jak w swojej młodości nosił "mieczyk chrobrego" i był "prawdziwym Polakiem - patriotą" popierającym wtedy... Romana Dmowskiego.
i pewnie dlatego stan zebow i dziasel u Polakow (szczegolnie mlodych) w XXI w. nalezy do najbardziej katastrofalnych w Europie, od normy dziela lata swietlne. Od 20 lat swiat dokonal ogromnego postepu, a Polska cofnela sie, bo w latach 70 czy nawet 80 niewiele odbiegalismy od stanu np: skandynawskiego (dzisiejszy wzor zdrowia). Glownym powodem obecnego stanu, czego nikt nie chce przyznac, jest po prostu bieda jaka naprodukowala III RiP - dentysta to usluga luksusowa.
jeżeli w Polsce jest tyle biedy, to dlaczego od miesiąca nie mogę dojechać z pryferii Warszawy do centrum? Szerokopasmowa ulica jest po prostu zakorkowana samochodami.
a kto roznosił list otwarty Kuronia do partii?
propaganda na poziomie dresa, czarowac tak to mozesz dzieci, ktore podnieca widok ilus tam luksusowych aut kilkunastu wyzyskiwczy w regionie jezdzacych w kolko dla lansu, he:) po rzodkiewke. W III RiP, nadmiar to bogactwo, niedomiar to bagctwo, za PRLu, nadmiar to marnotrastwo, niedomiar to bieda.
owe szerokopasmowe drogi sa faktycznie "waskopasmowymi" srodkami transportu o niskiej przepustowosci i zeby utworzyc korek wcale nie potrzeba wielu aut, a powodem tego stanu jest cala konstrukcja i organizacja infrastruktury transportowej stolicy, jedna z kolejnych bid tego kraju.
gdyby myslec tak, moznaby dojsc do wniosku, ze tam gdzie przepustowosc calego transportu jest kilkadziesiat razy wieksza niz w polskiej stolicy, a korki sa sporadyczne, panuje bieda hehe:)
ps. rozumiem, ze n-ty stopien zasilania za prlu dla mieszkancow wynikal z nadmiaru bogactwa ? hehe:), a jak jest dzisiaj, zgodnie z logika rynku, wzrost popytu przy niedostatecznej podazy oznacza wzrost cen... szczegolnie w segmencie dobr niesubstytucyjnych, zerknij sobie jak rosna koszty transportu i od czego zaleza, na co wplywaja...
albo na głodowych emeryturkach
[Młodzież uwielbia "Misia" i "Alternatywy 4"]
wcale mnie to nie dziwi, bo dzisiejsze kino jest przesiakniete patologie tego systemu vide Plac Zbawiciela...
mają już nie tylko "nieliczni bogaci", ale prawie wszyscy.
to w suwalskiej gminie Dubienniki w ktorej zanotowano 40% bezrobocie zanotowano rowniez 420 samochodow na 1000 gospodarstw rodzinnnych co jest wskaznikiem bliskim temu jaki ma Zurych w socjalizujacej jezeli chodzi o podatki szwajcarii, znak to ze gmina dubienniki dogoniła najbogatsze miasto szwajcarii, dognala a nawet przegonila jak mawia nasz dzielny abcd.
podejrzewam zes jednak dres, bo na samochody stac TYLKO! ludzi zamoznych, to jest maks. 5% wszystkich aut w polsce, reszta musi zadowolic sie zezlomowanymi 9-15 letnimi volswagenikami, hoplami, starymi bmw, audi itp. za 700-1400 ojrosow (tj. ponad 80% aut na polskich drogach), uwazasz ich za bogaczy, czy raczej zlomiarzy ?. a wiesz dlaczego kupuja takie stare samochody, bo chca polizac luksus na ktory nigdy nie bedzie ich stac i nie maja wyjscia, bo transport publiczny jest w fatalnym stanie (a ile tych aut nie ma OC...). w krajach gdzie samochod nie jest synonimem luksusu ludzie wola inne srodki transportu i ew. skladaja na nowy samochod.
chyba najprostszy nowy samochod kosztuje od 30 tys zl wzwyz, a cos narmalniejszego ok. 90 tys zl, ilu Polakow dysponuja taka gotowka, skoro 85% nie ma zadnych oszczednosci i nie stac ich na wynajecie/kupienie chocby kawalerki czy leczenie uzebienia itd.. nawet zakladajac hurra optymistycznie (co jest klamstwem), ze wszyscy pracujacy zarabiaja srednia netto to ile potrzebuja czasu na uskladanie odpowiedniej kwoty, policz sobie.
o tym jak biedni sa polacy przekonasz sie niebawem, cala motoryzacja obecnie przestawia sie na alternatywne zrodla energii, w ciagu najblizszej dekady pol europy przestawi sie na "dlugowieczne" elektryki, a polacy dalej beda lac rope do swoich nowo sprowadzonych disli z przebiegiem 200 tys, nie mowiac o tym, ze polski przemysl jest calkowicie na uboczu tej rewolucji, zero polskich akcentow...
Potwierdzam Pański opis rzeczywistości PRL-u.
Ale jakoś nie napisał Pan, dlaczego robotnicy taki
opiekuńczy system RADOŚNIE zamienili na kapitalizm.
Dali sobie wmówić, że w kapitalizmie będzie im lepiej ?
A kto to, jak nie niezależny Związek Solidarność ?
I kto to, jak nie ten komuch Jaruzelski chciał im zaoszczędzić zawodu ?
Po której stronie stały różne Kuronie , Michniki, Kaczyńscy
i wielu innych OBROŃCÓW LUDZI PRACY ? - tu na trybunie czy tam gdzie stało ZOMO ?
Proszę pisać o TYCH sprawach, a nie jałowo rozważać co, kto, na kogo coś powiedział, i że to nie mieści się w socjalistycznej normie.
Wszystkie Wasze publikacje dotyczą okresu PO 1989 r.,
a przecież mleko się rozlało w 1981 r.
Gdyby nie KONIECZNOŚĆ stanu wojennego, to nie byłoby
blokady gospodarczej i socjalistyczna Polska nie zapadłaby się w sytuację bez dobrego wyjścia. A to które pozostało
- nazywa się OKRĄGŁY STÓŁ z planowaną gospodarką liberalną
ale wprowadzoną neoliberalną.
To ze Jaruzelskiemu przypięto łatkę "komucha" wcale nie oznacza że on owym komunistą w ścisłym tego słowa znaczeniu był.
Gen. Jaruzelski w owym czasie gdy podejmował decyzje o wprowadzeniu stanu wojennego uważał że robi to by bronić "socjalizmu jak niepodległości"...
Dzisiaj uważa że jest zadowolony z ostatnich "dwudziestu lat wolności" i w dodatku otwarcie przyznaje że to strona solidarnościowa miała rację.
Chyba to powinno być dla Ciebie przykre że twierdzi tak pomimo że obecne jak i poprzednie ekipy rządzące dążyły do osądzenia go i jego wspólników (w tym gen. Hermaszewskiego) gdyż tego wymaga jak to określają elementarna przyzwoitość.
Inna sprawa ze ich "przyzwoitość" polega z reguły również na oddawaniu hołdu "żelaznej damie" czy innemu generałowi, i również prawdziwemu patriocie (z tymże chilijskiemu) Pinochetowi jaki zatrzymał "komunistyczną zarazę".
Już przypomniałeś ze generał i reformatorzy z PZPR podjęli dialog z tym Kuroniem, Michnikiem czy Kaczyńskimi.
Czemu to zrobili skoro wcześniej podobno gardzili tym elementem wrogim ustrojowi socjalistycznemu.
Michnik już wtedy gdy podejmował rozmowy ze stroną "komunistyczną" był co najmniej uprzedzony do siły jaką w swojej masie mogą stanowić robotnicy i na pewno o zachowanie zdobycz socjalnych i cywilizacyjnych PRL-u mu nie zależało.
Chciał jedynie stać się i właściwie się stał elitą jaka powiedziała PZPR-owcom ze wam wolno mniej, w związku z czym przynajmniej zajmijcie się jakimś prywatnym interesem a nie politykowaniem.
Od politykowania według Michnika czy Kuronia przecież były "zdrowe elity solidarnościowe" jakie sami reprezentowali.
I to one też opowiadały i dalej opowiadają historię rzekomego "komunizmu" podbudowaną martyrologią zrywu solidarnościowego.
Michnik jaki jeszcze w latach 60-tych widział się podobno w roli kolejnego Ludwika Waryńskiego albo przynajmniej powieściowego Baryki, przed samym owym okrągłym stołem wskazywał iż "komunizm" jeszcze drzemie w PZPR i nie należy jeszcze obdarzać pełnym zaufaniem "pachołków Moskwy".
Nawiązując już do samych obrad okrągłego stołu.
Przecież strona rządowa z PZPR mogła przerwać owe obrady z soilmarnością i powiedzieć że ma do czynienia ze zdrajcami interesu ludzi pracy.
Czemu jednak rozmawiała z Adamem, Jackiem jacy nie byli do końca pewni czy "partia komunistyczna" nie chce jego i kolegów postawić w roli kozłów ofiarnych?
Przyjmijmy w związku z tym że Adamowi, Bronisławowi czy innym Lechom mniej lub bardziej ale podobały się "wolnościowe zwroty" realizowane przynajmniej w sferze gospodarki.
Oni też wszyscy w końcu byli za "prawdziwym liberalizmem", chociaż nazywali to "społeczną gospodarką rynkową" by nie budzić wątpliwości w społeczeństwie.
Nie podchodzę to PRL-u jak do jakiegoś worka treningowego który należy cały czas obdzielać ciosami bo tak wypada robić w III RP (tak bronionej przez tzw. lewicę i ...gen. Jaruzelskiego).
Uważam że tzw. realny socjalizm (także ten wcielany w PRL) miał pewne pozytywne strony.
Problem w tym ze władcy jacy zarządzali tym systemem jak i również aparat jaki stał na straży trwałości tego systemu wypięły się na PRL, nie podejmując polemiki z jego przeciwnikami.
Lewica oczywiście w twoim pojmowaniu czyli socjaldemokratyczne (bo komunistów pewnie tak jak współcześni główni pobratymcy solimarności co najmniej nie darzysz sympatią i ich "uczysz") może jedynie popierać "alternatywną gospodarkę liberalną" dla...neoliberalizmu...
Tylko co to zmienia na lewicy(?)....
Dla robotnika wybór pomiędzy liberalizmem a neoliberalizmem
ma wielkie znaczenie praktyczne - w tym pierwszym ( co do zasady) uprzywilejowanie wielkich korporacji znika z prawodawstwa,co powoduje powstanie liczniejszego małego i średniego biznesu i co za tym idzie, zwiększenie zatrudnienia,a to z kolei, z powodu większej konkurencji na rynku pracy, większe zarobki zatrudnionych a to następnie
zwiększa popyt wewnętrzny, który jest podstawą pomyślności
wszystkich pozostałych grup społecznych.
To niemało.
Nie wspominam już o urzeczywistnieniu idei społeczeństwa
obywatelskiego w miejsce obecnej fasadowej demokracji, która
jest skutkiem dominacji bardzo wąskiej grupy ( mówi się o 500 rodzinach w skali ŚWIATA) i ukształtowania się
klientyzmu licznych większych i mniejszych menedżerów i
polityków.
To prawda - nie będzie to państwo robotników i chłopów
ale tego nie będzie już nigdy - bo zwyczajnie nie okazali się skuteczni.
Co się tyczy gen.Jaruzelskiego, to uprzejmie przypominam,
że bez stanu wojennego nie mógłby Pan dziś snuć planów
przywrócenia socjalizmu, z tego prostego powodu, że nie
byłoby społeczeństwa, które miałoby w nim żyć.
Już nie wspomnę w tym kontekście o doktrynie Breżniewa,
ale samo zablokowanie dostaw z Rosji ( co było przecież OFICJALNIE zapowiadane przez ZSSR), zmniejszyłoby liczebność naszego narodu o jakieś 30%. Jakoś nie widzę
tych dobroczyńców z Zachodu mieszających się w WEWNĘTRZNE
spory Układu Warszawskiego. To, że zostawiliby nas na lodzie jest pewne jak dwa a dwa. Manipulowali nami żeby osłabić blok radziecki, ale żeby ponieść konsekwencje militarne z tego powodu - to tego spodziewać się mogli jedynie ludzie głupi.
Więc wyrażam się z szacunkiem o gen.Jaruzelskim nie dlatego
że jestem byłym aparatczykiem( bo nie jestem), ale dlatego
że mimo pełnej świadomości co do skutków, które sobie zgotuje w przyszłości, podjął tę decyzję, która w innych już
okolicznościach geopolitycznych umożliwiła demokratyzację
systemu.
Jaruzelski nie mógł zerwać rokowań z Solidarnością, bo
po pierwsze, nie dawała do zrozumienia, że nie dotrzyma zobowiązań, a po drugie, nie miał alternatywy wobec
bardzo ciężkiej( na skutek amerykańskich i zachodnioeuropejskich sankcji gospodarczych po wprowadzeniu stanu wojennego). Tacy to byli przyjaciele Polski.
Tarak: tak, Walicki i Łagowski powoływali się na racjonalizm i realizm. Jednak właśnie w zestawieniu z konkretem widać, jak mało racjonalne i realistyczne były ich propozycje polityczne. W PRL-u namawiali do ugody z polskim i radzieckim suwerenem by go załagodzić (w szkicach Łagowskiego z tamtego czasu jest wręcz mowa o groźbie eksterminacji) - nastąpiła pieriestrojka, władza radziecka i PRL-owska o niczym innym jak ugodzie z wyselekcjonowanymi przez siebie partnerami nie marzyła (choćby po to, by dopuszczone do współudziału we władzy środowiska solidarnościowe przyjęły na siebie odpowiedzialność za transformację, przygotowywaną już przez "reformy gospodarcze" Jaruzelskiego, Messnera i Rakowskiego), można by więc wytargować znacznie więcej nawet te zachęty władzy ignorując. W 1989 r. nawoływali do przyspieszenia liberalizacji gospodarki a zarazem dbałości o suwerenność państwa i jego elit, choć w realiach zależności - chronologicznie - najpierw od Moskwy, a następnie zachodniego kapitału i zarzynaniu kapitału krajowego przez Balcerowicza a produkcji przez prywatyzację trudno o liberalną gospodarkę i suwerenność zarazem. Owszem, atakowali AWS co należy policzyć na plus, ale za "solidarnościowy romantyzm" i "brak realizmu", a nie złodziejską wyprzedaż wspólnej, publicznej własności (jak to jednak wytłumaczyć konserwatystom politycznym ale zarazem liberałom gospodarczym - marzącym o nadrzędnym wobec pieniądza suwerenie u władzy, ale nie dopuszczającym myśli, by tym suwerenem była ZBIOROWOŚĆ zarządzająca WSPÓLNĄ własnością?) - rzecz w tym, że UW-ole i AWS-owcy realistami byli, tylko głównie w swoim własnym interesie. No i w końcu rok 2005 - tzw. IV RP, Andrzeju, przy wszystkich swoich wadach doprowadziła przynajmniej do wyhamowania prywatyzacji, podniesienia płac, pewnych korekt socjalnych, zrównoważenia monopoli medialno-biznesowych. Można było, a wręcz należało koalicję PiS-So-LPR w wielu punktach krytykować. Problem w tym, że Walicki a tym bardziej Łagowski podjęli się zarazem roli obrony dorobku okresu do 2005 r., a więc pośrednio także transformacji społeczno-gospodarczej i ufundowanych na niej elit. Sądzę zresztą, że ułatwiło im to ponowne odkopanie z publicystyczno-intelektualnych nisz, w jakich się od pewnego czasu znajdowali i nagłośnienie ich przez GW i Politykę, nie mówiąc o mediach SLD-owsko-lewicowych. Przy całym szacunku dla naukowych zwłaszcza dokonań obydwu profesorów - oceniam ten proces negatywnie, gdyż umacnia on na scenie lewicowej wpływy myślenia liberalnego i zachowawczego, antyrewolucyjnego.
Kontrasie: kadry SLD i okolic to nie tylko Kołodko, ale również Cimoszewicz, Kwaśniewski, Sekuła, lektor PZPR Balcerowicz, Belka i inni stypendyści Fullbirghta i innych programów kształcenia gierkowskich i późniejszych kadr technokratów schyłkowego PRL-u. Nie idealizuję ludu, choć sądzę, że akurat robotnicy wielkoprzemysłowi i budżetówka mają w swojej masie trzeźwiejsze postrzeganie wielu rzeczy niż te chmary serwisantów, agentów ubezpieczeniowych, przedstawicieli handlowych itp.
Wrzucanie do wspólnego wora GW, UW, AWS i obu Autorów ,
o których mowa, to jakieś grube nieporozumienie.
Realizm polityczny polega głównie na tym, że aby móc dzielić, trzeba najpierw doprowadzić do sytuacji, że ten podział będzie dla obdarowanych bezpieczny.
Inaczej mówiąc, wszelkie romantyczne zrywy, mające w założeniu wzmocnić państwo, w naszych polskich warunkach
dają skutki odwrotne. Solidarność z lat 1980-81 była takim
zrywem, bez żadnych szans na powodzenie. Stan wojenny, który potem musiał nastąpić, wykopał podziały i nieufność ,
trwającą do dziś. Nie wzmacnia to naszej siły w Unii Europejskiej.
A przecież trzeba to sobie uzmysłowić, że zwykłe REALNE ŻYCIE ZWYKŁYCH LUDZI jest ważniejsze od aspiracji
polityków.
masz sporo racji a moze nawet w ogole ja masz, ale jednak jest w ich mysleniu troche wolnosci od obowiazujacej sztampy.
jest tez troche racji w tym co pisze pan tarak - wzlot i upadek kaczynskich przyniosl to co mamy dzisiaj, wlasnie likwiduje sie media publiczne, itp. itd.
Piszesz zrownowazyli monopole medialne - ja bym szerzkl ze zrownowazyl czy zlamal je kto inny, a oni na tym skorzystali, ale przez dwa lata nie byli w stanie zrobic czegokolwiek zeby zapewnic sciagalnosc abonamentu, zamiast tego walczyli z ekologami itp.
czasem tak jest ze zle robione zrywy powoduja per saldo wieksze kleski - vide wiekszosc powstan a nawet konstytucja 3 maja. Obawiam sie ze tak samo bylo z tym ugryzieniem zubra przez kaczynskich.
w wór z UW/GW Walicki i Łagowski wrzucili się sami, nie tyle walcząc z PiS-LPR-So, co broniąc ekip i układów rządzących wcześniej i to przy użyciu konserwatywno-liberalnej, "zachowawczej" retoryki (jednym z motywów ich publicystycznych bojów było potępienie "moralnej rewolucji" na poziomie semantycznym - z naciskiem na zło tkwiące w samym pojęciu: "rewolucja"), z AWS-em jak najbardziej walczyli, ale nie tam, gdzie by go naprawdę zabolało ("chrześcijańskim demokratom" za dychę z AWS-u akurat bardzo odpowiadało atakowanie ich za "romantyzm" czy "moralny rygoryzm", bo ustawiało konflikt na płaszczyźnie w której mogli zabłysnąć). Co do meritum - niestety, ale zarówno w przypadku "S 1980-1981" jak i na szerszym planie polskiej historii było dokładnie odwrotnie: samego zaistnienia "S" życzyły sobie latem 1980 r. wszystkie siły rozgrywające swą grę na skalę krajową i globalną, choć chciały, by była ona słaba i uległa, a nie silna i niesterowna. Czy jednak należy obwiniać Solidarność sprzed stanu wojennego za katastrofalne skutki działań ekip lat 80., a zwłaszcza konsekwencji politycznych Okrągłego Stołu, do którego zasiedli nie reprezentanci załóg, tylko mianowańcy Wałęsy i jego doradców? Gdyby natomiast Jaruzelski nie rozwalił masowej i demokratycznej wewnętrznie Solidarności, to nawet w przypadku dokonania w Polsce transformacji kapitalistycznej być może udział załóg pracowniczych, związków i innych form reprezentacji społecznej w podejmowaniu decyzji byłby większy niż miało to miejsce po 1989 r.
Jeśli zaś chodzi o powstania XIX w., to moim zdaniem zgubił je nie "romantyzm" czy "radykalizm", tylko błędy strategiczno-taktyczne wynikające - na odwrót - właśnie z nadmiernego liczenia się z "własnymi" elitami czy autorytetami, nieumiejętności politycznego wykorzystywania krótkoterminowych zwycięstw militarnych czy wreszcie ociągania się z reformami społecznymi (przypominam, że chcieli ich na ogół "polscy jakobini", leleweliści i "czerwoni" a nie ugodowcy).
cóż, z tym odchodzeniem od polskiej sztampy bywa i tak, że np. sam Walicki podkreśla (np. niedawno w "Przeglądzie", że w jego badaniach nad rosyjską myślą polityczną chodziło o dowartościowanie okcydentalistów przeciw słowianofilom, z użyciem na rzecz tych pierwszych kategorii weberowskiej racjonalnej biurokracji i heglowskiego Rozumu Historycznego... Z czym Ci się to kojarzy?
Zresztą nawet w ocenach najnowszej historii Walicki & Łagowski okazują się czasem być jeszcze gorszymi od sztampy, wg której np. "komunizm obalili i zaprowadzili nam wolność" tytani opozycji. Chociaż ta "wolność" to bezlitosny neoliberalny kapitalizm, a "obalenie ustroju" zostało dokonane drogą zakulisowych układów elit, to trzeba przyznać, że władza wybierała sobie partnerów z kręgów, owszem, chętnych do paktowania, ale powszechnie postrzeganych jako bojowo opozycyjne (jeśli wierzyć Jaruzelskiemu z niedawnego wywiadu to do włączenia Michnika i Kuronia w skład strony solidarnościowej Okrągłego Stołu przekonał go resort Kiszczaka, wg którego obydwaj nie są nastawieni konfrontacyjnie). To logiczne, że lepiej "sprzedać" takie porozumienie, gdy po drugiej stronie ma się przynajmniej część dawnych jawnych przeciwników, a nie tych, którzy zawsze przez lata nawoływali do ugody z władzą i to na dodatek motywowanej otwartymi właściwie kalkulacjami. Jak widać nawet na gruncie indywidualnych karier Walicki i Łagowski nie potrafili zbyt dobrze doradzić - przy okazji to kolejny dowód, że jawny makiawelizm jest przede wszystkim wyjątkowo naiwny i przez to całkowicie bezbronny.
Co do PiS i rządów tamtej koalicji: zgoda, były nieprzygotowane intelektualnie a także kadrowo, niepotrzebnie dawały się wrobić w drugorzędne lub szkodliwe konflikty a w końcu rozbić własne zaplecze polityczne i pozbawić władzy. Mimo wszystko jednak dostrzegam różnicę między nieudolnymi i niekonsekwentnymi obrońcami własności publicznej a jej jawnymi właściwie wrogami. Mam też jak najgorsze zdanie o tych, którzy mając możliwość zachowania choćby neutralności albo "równego dystansu" - mniej lub bardziej jednoznacznie przyłączyli się do obozu Kwaśniewsko-Michniko-Wałęso-Mazowieckiego, który przez tamte 2 lata szykował background dla przejęcia władzy przez PO.