nie sugeruję, ale np. Lepold Mozart bił syna.
Rudyard Kipling pisał w balladzie dołączonej do powieści Stalky i spółka, że jest wdzięczny swoim nauczycielom za stosowanie kar cielesnych.
Bohjaterowie Stalky i spółka dość często zresztą biją się wzajemnie.
Nietzsche pisał:
To nowe przykazanie daję wam, bracia moi:
Bądźcie twardzi!
z moich dzieci nigdy nie dostało klapsa ani nie zostało w żaden inny sposób fizycznie skarcone. Ale nie dlatego, że taką ustanowiłem sobie zasadę lecz dlatego, że nie musiałem po takie środki sięgać. Obawiam się jednak, że czasem to jest jedyny skuteczny środek. Czy ktoś zna książeczki o Koszmarnym Karolku? Czytając je uderzyła mnie jedna rzecz: w każdej historyjce Koszmarny Karolek tłucze na kwaśne jabłko swego młodszego braciszka Doskonałego Damianka a jedyną reakcją jego (nowoczesnych, oczywiście) rodziców jest: "Karolu! Jesteś koszmarny! Masz zakaz jedzenia słodyczy (albo oglądania telewizji) do końca tygodnia!". Karolek klapsa nie dostaje za to jego brat spędza dzieciństwo w terrorze. Przemoc bynajmniej nie znika!
I jeszcze co do argumentu, że przemoc rodzi przemoc. Za moich młodych lat każdy z nas (mówię o moich rówieśnikach) obrywał od ojca. Teraz znaczna część dzieci wychowywana jest "postępowo". Kiedy była większa przestępczość nieletnich: wtedy czy teraz?
Dzieci są również ludźmi. Ich bicie odbiera im prawo właśnie do równości. Dlatego lewica powinna je zwalczać.
Naziści, zwłaszcza SS-mani, byli twardzi. Żadnej litości nadczłowiek nie potrzebuje, to dobre dla podludzi - uważali.
Brak uwagi dla swojego dziecka, bezstresowe wychowywanie (tzn. nie uczenie dziecka jak radzić sobie z problemami), chłód emocjonalny, pozwalanie na wszystko, mogą tak samo wypaczyć psychikę dziecka jak przemoc fizyczna i agresja psychiczna. Chętnych do zgłębienia tematu odsyłam do książek Alice Miller (wpisać imię i nazwisko w google).
Kiedyś konserwatyści protestowali przeciw nadaniu praw wyborczych kobietom i równemu prawu dla chrześcijan i ateistów. Dziś prostestują przciw nadaniu równych praw dla dzieci i gejów.
Nie ma takiego problemu z dziećmi, który trzeba by było rozwiązać biciem. Rodzice biją z braku wiedzy, głupoty, bezsilności. Brak kar cielesnych, nie oznacza "wychowania bezstresowego", jak to próbują wmawiać konserwatyści.
I żeby niebyło tak że jak rodzic uderzy dziecko to pójdzie siedzieć a jak synalek pobije ciężko swojeko tatusia to dostanie dozór policyjny!
Oczywiście dzieci bić nie wolno, ale mocny klaps raz na 5 lat? Za to terror jak najbardziej. Wczoraj kazałem/prosiłem dziecko duże, żeby się spakowało do dzisiejszego wyjazdu. Cały dzień nie mogło, więc o 20 wyłączyłem prąd. Po tym terrorystycznym akcie i 15 minutach bez komputera, dziecko zaczęło robić kupki z koszulek, ręcznika, skarpetek. Dziecko pewnie pomyślało: "O terror. Pewnie mu coś zależy". Po następnych 10 minutach włączyłem prąd.
"guma" puszcza ale nie wyobrazam sobie jak moglbym uderzec moje dziecko, a skoro mojego nie dam rady to innego tez nie chce. Nie sztuka bic mniejszych, nie wolno.
"Kiedy była większa przestępczość nieletnich: wtedy czy teraz?"
Taka sama - tylko wtedy prasa milczała...
"Kiedy była większa przestępczość nieletnich: wtedy czy teraz?"
odpowiem tak: mialem znajomego, ktory w PRL byl w milicji na jakies wiekszej wiosce. Opowiedzial mi jak zwalczal przestepczosc: jak ktos kogos okradl lub pobil, "brali go z chlopakami do lasu", przestepca dostawal baty (i to nie klapsy...), rozbierali go i zostawiali, zeby sie przewietrzyl. Pomagalo, jezeli nie na zawsze, to na bardzo dlugo:) I wiezienie nie bylo potrzebne.
Zeby nie bylo, wcale mi sie takie metody nie podobaja, po prostu przekazuje;) Jezeli do tego dodamy ORMO, wieksze (legalne) uprawnienia milicji, donosicielstwo i brak kultury masowej zachecajacej jak obecnie do przestepstw, rodzacej tez frustracje na tle dochodowym, swietny wynik PRL jest oczywisty.
steff
"Dzieci są również ludźmi. Ich bicie odbiera im prawo właśnie do równości. Dlatego lewica powinna je zwalczać."
ale jednak prawo w kazdym, w tym socjalistycznym kraju, uznaje doroslych za troche "rowniejszych" prawda? Wiec sorry, ale to kiepski argument, chyba, ze chcesz 5 latkom dac pelna zdolnosc do czynnosci prawnych, karac ich jak doroslych i dac prawa wyborcze... Sprobuj z innej strony, "rownosc" w tym przypadku to bardzo kiepski argument:)
ancymon
Kiedyś konserwatyści protestowali przeciw nadaniu praw wyborczych kobietom i równemu prawu dla chrześcijan i ateistów. Dziś prostestują przciw nadaniu równych praw dla dzieci i gejów.
jak wyzej o i jeszcze gejow dodales:) jak konkret to konkret;) btw, twoi koledzy w Angli wlasnie orzekli, ze jak chrzescijanskie organizacje adopcyjne nie beda dawac gejom dzieci, straca dotacje panstwowe... A tu sie niby dowiadujemy, ze gejom wcale a wcale nie chodzi w Polsce o adopcje, tylko legalizacje zwiazkow... W socjotechnikach to sie nazywa "stopa w dzwiach". Ale to offtopic.
"Nie ma takiego problemu z dziećmi, który trzeba by było rozwiązać biciem. Rodzice biją z braku wiedzy, głupoty, bezsilności. Brak kar cielesnych, nie oznacza "wychowania bezstresowego", jak to próbują wmawiać konserwatyści."
nie jestem konserwatysta, wrecz przeciwnie wlasciwie, jestem tez zdecydowanym zwolennikiem podwyzszenia kar za znecanie sie etc. Ale klaps torturom nierowny. Jedz do Szwecji to sie przekonasz. Ogladales "nianie"? Powiem szczerze, ze ona sobie radzila, ok (choc kamera tez pewnie pomagala... no i pytanie ile rzeczy wycieli...), ale w polowie przypadkow gdyby dzieci z tego programu dostaly klapsa ja bym rodzicow nie skazal...
Przyklad: przedwczoraj robilismy piknik, m.in. dla naszych wolontariuszy i podopiecznych. Jeden z chlopcow po prostu nie dawal sie opanowac, rzucal sie na wolontariusza, prawie zepsul nam megafon. W koncu warklem na niego ostrzej i poskutkowalo, ale za waszych rzadow gdyby nie pomoglo i musialby go ktos chwycic za lapki zeby czegos nie zniszczyl, podeszloby to pod przemoc, co? I pewnie organizacje by nam zdelegalizowali;) We wszystkim trzeba troche zdrowego rozsadku...
btw spot moim zdaniem jest naprawde niezly, gratulacje dla tworcow:)
ma ona syna ok.12lat i dziewczynkę w zerówce. Zeszło też na temat dzieci, jak to matkom, i ona powiedziała, że jak za długo nie słucha (jej syn) no to "liścia" i po krzyku (wykonała gest jakby wymierzała policzek). Syn jej nie wygląda na pokrzywdzonego, nie chodzi smutny i zaniedbany.
Miałam ją pouczać o szkodliwości przemocy?
Paniusie nie mające pojęcia o życiu chcą się bawić w dobroczynność, ale życie ma swoje brutalne prawa i nie pomoże tu udawanie, że tak nie jest. Jeżeli zmienią się warunki życia, zmieni się i świadomość ludzi, a wtedy można będzie mówić o likwidowaniu przemocy, także wobec dzieci.
Kiedyś przechodziłam pod blokiem i gnojki (po ok. 14lat) stały w grupce i szykanowały przechodniów. We mnie któryś rzucił petem, spadł on mi na kołnierz płaszcza. Powie ktoś, że to wynik "stresowego" wychowania? Uważam, że przeciwnie. Gnojki się śmiały z "dowcipu" i mówiły do mnie per "ty".
Gdyby moje dzieci tak się zachowywały, to porozdzierała bym je na pół- jak to się mówi. I najmniej interesowało by mnie, czy odniosą one z tego powodu "szkody psychiczne", natomiast bardziej, czy tak się już więcej nie zachowają.
Złe zachowanie musi pociągnąć za sobą karę. Dobrze, gdy jest ona adekwatna. Ale nie zawsze jest możliwy taki jej dobór. Natomiast udawanie, że nic się nie stało i liczenie na to,że z małej bestii wyrośnie kiedyś dobry człowiek przynosi widoczne dziś skutki.
W czasach mojej młodości, gdyby taka sytuacja, jaka przydarzyła się mnie z tym petem, zaistniała, i gdyby byli w pobliżu ludzie - a byli - to ci dorośli tak by pogonili te wyrostki, że baliby się oni pokazać przed blokiem. A teraz to dorośli cichaczem przemykają przed takimi młodymi bandytami.
Hura! bezstresowe wychowanie! Ważne, żeby oni nie byli bici. Czy sami biją, to już inna sprawa. Czyż nie?
Nie! Bo nikt tu nie jest za bezstresowym wychowaniem. Więc po co po raz n-ty któryś powtarzać bzdury, że albo bicie, albo bezstresowe wychowanie?
Niepokoi mnie ta - przepraszam za słowo, ale innego znaleźć nie mogę - ograniczoność niektórych (i to wcale nie tak nielicznych) wypowiadających się tu osób utożsamiających się z lewicą. Niepokoi mnie niedostrzeganie alternatyw. A przecież jednym z haseł, które lewica lubi sobie na sztandarach wypisać, jest "Inny świat jest możliwy". No to skoro inny świat jest możliwy, to może nie trzeba wybierać: albo bicie dziecka, albo hulaj-dusza-piekła-nie-ma bezstresowe wychowanie. Może nie trzeba wybierać: albo Korea Północna, albo kapitalizm i amerykanizacja. I tak dalej, i tym podobne... Czy naprawdę lewicowcy zatracili społeczną wyobraźnię i humanistyczną wrażliwość?
no niepokoi Cię
no inny świat jest możliwy
no nie zatracili humanistycznej wrażliwości
ale co Ty chciałeś od siebie powiedzieć? Jakieś zdanie przecież posiadasz, czy jest nim tylko Twój niepokój i niechęć do Korei Płn.?